• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. Kwartał 4, nr 51 (18 grudnia 1829)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Motyl. Kwartał 4, nr 51 (18 grudnia 1829)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

PIĄTEK DNIA 18. GRUDNIA 1829.

LISTY DO DZIECI POLSKICH.

LIST DWUNASTY.

w&rszawd dnia. 18. Grudnia. 1829 roku.

Kochany Synu.

le ż e li dbać pow inniśiriy ó nasze bogactw a m aterjal- ń e i czuwać n ad ich p rz y m n a ż a n ie m , iak że daleko b a r ­ dziej pielęgnow ać m am y upraw ę bogactw m oralnych bez k tó ry c h pierw sze są iałow ym sk a rb e m . N ależy pam iętać że duch r z ą d z i ciałem . P rzym io ty dotykalne są b o ­ gactwem cia ła . P rzed m io ty n iedotykalne stanowią im ie- n ie ducha. U ręczam cię iakem to b ie życzliwy, posiędź p rz y m io ty um ysłow e a przedm ioty zm ysłow e , czyli m a- te r ja bogactw , sam ać się p rz y g a r n ie , zahaczy i przy czep i.

P ow iadaiąć to w praw dzie że cnota najczęściej bez chleba*

&e tylko ło tr y na św iecie skarbią.

(2)

— 130 —

Kochany synu lem u n ie w le r z , ci bowiem któtłZy td twierdzą sądzą , iakem się p rzek o n a ł, Se cnota zalezy na tem aby sie d zie ć z za ło zo n e m i rę k o m a i nic n ik o m u zło*

go nie ro b ie . Są te£ niektórzy pracowici lu d z ie : mru­

czący o c n o c ie , ale to są Bartki którym odmienne leniw - stw o , przymiotów towarzyskich”um ysłowych i zmysłowych uięło: a cnota czyli doskonałość to ma do s ie b ie , iz po*

winna bydź w e wszystkich względach p ełn ą nie zaś nie**

dopieczoną. Wychodząc z [głównego twierdzenia Se cnota przez się bogata, podaię ci w yliczenie przymiotów którd do składu d o s k o n a ło śc i wchodzić pow inny, a którebyni w tobie rad z n a la zł:

1. N ie b y d z W y s z c z e r z a ls k im • Świat mo$e byd»

uwaSany iako wielka partja Ćwika, w której by nie b y ło przyiem ności grać z odsłoniętem i kartami. N ie oświad*

czać się natychmiast iest to sposób trzymania um ysłów w zaw ieszeniu, a zw łaszcza w przedmiotach waSnych iest to sposób wzbudzenia nieiakiego uszanowania* W tłóm a- czeniu się nawet unikaj zbytecznej wyrazistości a w roz«

mowie nie okazuj przepełnionego Serca. Kto się oświad*

cza wystawia się na c en su rę: ie /e li mu się nie uda, dwo­

iście nieszczęśliw y. Trzeba w tem naśladować przeznaczeń n i e , które wszystkich ludzi trzyma w zawieszeniu.

2. S ta r a ć sig -wszędzie i za w sze s ta ć p o tr z e b n y m * Trzym ać ludzi w ciągłej nadziei świadczenia im dobrego, iest obłudą na której wkrótce się pozn aią, spuszczać się na ich wdzięczność iest prostotą. W dzięczności rów­

nie łatw o zapomnieć iak nadziei pamiętać. Zawsze więcej pociągniesz korzyści z n ad ziei, aniżeli z w dzięczności.

Skoro się kto napił u zdroiu wnet się doń tyłem obraca^

skoro zjadł orzech, łu p in ę ciska. K iedy się stosunki rwą, ustaie korrespondencja, z nią i szacunek* Iest to wie*

i

(3)

— 131 —

rźaj mi lekcja doświadczenia z której możesz uprzednio bydź przekonanym że na tym nizkim święcie każdy pb - w inien usiłow ać w szg d zie, zawsze , i wszystkim stać sij?

potrzebnym .

3 . W y s tr z e g a ć sig ze w s z y s tk im i za c ię te g o na sw oie

u l

p o s ta w ie n ia , m ia n o w ic ie z w y ż s z y m i. W szel­

k a iawna w yższość nad drugimi nie iest im m iła. W y­

nurzaj zawsze zdanie twe oboigtnie, ani sig pal w popie­

raniu onego.

4 . N ig d y sig n ie p a ss jo n o w a ó (zapalać zaślepiać, unosić, za cie k a ć ). Iest to oznaka najwyższej doskonałoś­

ci u m y s łu , poniew aż tym sposobem c z ło w ie k sig wznosi nad w szystkie wrażenia na gmin działaiące.

W igkszego Państwa niem a na świecie nad państwo siebie sam ego. Iest tb sposób ochronienia sig wielu smut­

kom i uczynienia sobie wysokiej reputacji.

5 . B y d ź w y ią th ie m w a d o m n a ro d o w y ih . Woda nabywa ;swoiej w łasności z rudy przez którg sig sączy C złow iek z kraiu w którym sig rod zi. N iem a iesżcze tak doskonałego narodu któryby b y ł wolnym od wad postrze­

ganych i krytykowanych u postronnych. B iegłego to m g- ża zw ycigztw em , ich popraw a, lub przynajmniej zadanie kłam stw a certsurze. N abgdziesz chwalebnej sław y c z ło ­ w ieka ie d y n e g o tem bardziej szacownej , że nikt sig tego niesp odziew ał. Bywaią nadto wady familjine pochodzące a w ie k u , stanu albo r z e m io sła ; (* ) iak pożądaną r z e ­ czą] samemu ie p ozn ać, samemu z nich- sig otrząsnąć?

(* ) P o ls k i W stręt do rz e m io sł, d u m a h e r a ld y c z n a , w ie trzn o ść m ło d o ś c i, p r z e d a jn o ś ó ' sęd zió w j g a d a tl i•

ivość p a tr o n ó w i t: p .

12*

(4)

— 132 —

T yle na dziś ażebyś czasem [zbytkiem morałów u- trudzony nie ziew nął albo nie zad rzem ał, w którym to j>rzypadku proszę c if , powstań na nogi, przystąp do Ma­

m y i ukłoń iej się odemnie r a z , d rugi, tr z e c i, a nawet dziesiąty gdyby znalazła że ieszcze kłaniasz się niezgrab­

nie albo z p reten sją, po dopełnieniu czego życzę ci przy- iem nych marzeń.

K I E D Y N I E K I E D Y WASZ TO PORTRECIK NIEKTÓRE

ŁASKAWE CZYTELNICZKI!

Co iej się stało naszej P an i, nic ią wczoraj złego niespotkało, interessa pom yśln e, wszyscy staraią iej się pod ob ać, p o ło ży ła się wczora w najlepszym humorze.

Dzisiaj aż mię za nią wstyd bierze. Przy wstawaniu roz­

gniewała się na pończochę iuź cały dzień będzie kwaśny, a da się nam i biednym sługom we znaki. N iechby do niej córka przem ówiła o tem czego chciała przed chwilą.

D la tego że pierwięj chciała iuż teraz niechce. Stara się szukać materji do przekąsu, reprymaudy i bury, do uskar­

żania się i dokuczania in n y m : korci ią kiedy widzi że drudzy niechcą się gniewać. Kiedy niema pretextu na nich gderania, w tenczas obraca ięzyczek na siebie; gani s i ę , wyznaie że nic w arta, sama sobie odbiera odwagę ku po­

prawie i znajduie bardzo złem gdy kto pocieszyć ią usi- łu ie . Chciałaby bydź sam otną, lecz niem oże znieść sa­

motności. Powraca niekiedy do towarzystwa, lecz zaw­

sze się kończy na rozlaniu żółci. Gdy gadaią z cicha m y­

śli że na nią, rozmawiaią-li głośno znajduie że wrzeszczą;

bądź weSoł ta w esołość nie w porę ponieważ ona smutna,

bądź sm utny, ten smutek się zdaie wyrzutem iej zdrożnoś-

(5)

131

ciow , śmiej się

5

rozumie że z niej? Słew em niewlado*

mo co robić? Trzeba bydź tak wytrwałym i cierpliw ym iak ona iest nieznośną^ i spokojnie czekać rychło d zień przem in ie i Bóg z ła sk i swoiej wróci iej pozawczorajszę przytom ność. Ten nadzwyczajny humor tak przechodzi iak przyszedł: kiedy ią w eźm ie, rzek łb yś że u zegarka szpin- del złam any. Przypomina malowanych opętańców; iest to rozsądek na wywrót, iest to nierozsądek uosobiony. Przy- naglij ią, a pow ie wśród białego dnia że n o c , bo niema iuż dnia i nocy w głow ie kaprysami rozstroionej. N iek ie­

dy sama się m im owolnie dziwi swoim im petom i obnażo­

nym nam iętnościom . Pomimo sm utku śm ieie się jz nie­

dorzeczności w ym kniętych sobie wyrażeń.

A le iakiż sposób przewidzenia tych nawałnic lub za­

klęcia tej grożącej burzy? Niema żadnego: i w kalenda­

rzach nawet nie znajdzie wróżby na tego rodzaiu sło ty , prawdziwie s tr o n a m i wypadaiące. Strzeż się wyrzec przed nią »Iutro będziem y się dobrze bawić.” Istota dzisiejsza niebędzie istotą iu trzejszą, ta co dzisiaj przyrzeka nieza- bawem zn ik n ie, i niebędzie za co chwycić ażeby obietnicę przypom nieć. Na iej miejscu znajdziesz Coś bez for­

m y ni nazwiska, C oś które onych m ieć nie m o ż e , k tó ­ rego niepotrafisz iedonstajnie określić w dwóch nastę­

pnych momentach. D obrze ie zgłębiaj i badaj a skończyw ­ sz y , powiedz coć się podoba , w szystko będzie fałszem po chwili w yrzeczenia. T o C oi chce i niechce, drzy i g r o z i, m iesza śm ieszny ambit z niecną uniżonością, Śm ieie się , p ła c z e , żartuie i znowu w furji.' W najdziwaczniejszym i najnierozsądniejszym popędzie iest czasem zabaw ne, czasem wymowne i uszczypliwie dowcipne. Wystrzegaj się pow iedzieć mu czego niedokładnego, nie matematycz­

n e g o , nie wycedzonego na czterdziestą p r ó b ę , umiałoby

(6)

_

134

wnet podchwycić i na twój przenicować uszczerbek. Z o­

stałoby rozsądnem dla samej przyiem ności przekonania ciebie żeś zb łąd ził. Rzadko wie zaco sig gn iew a, to ty l­

ko wie że sjg gniewa i że chce sig gniewać. Czgsto sobie wyobraża Se drudzy są cliolerykami a źe samo iest umiarkowaniem , iak ludzie maiący żółtaczkę rq- zumieią że w szystkie przedmioty ż ó ł t e , lubo ż ó łć ty l­

ko iest w ich oczach. A le m oże zaszczgdzi osoby k tó­

rym winno wdzięczność lub które nad inne przenosi? N ie , niezna nikogo, bez wyboru biie na co [napadnie; pierw­

szy lep szy , na niego z ciężaru sig zw ala: w szystko mi^

iedno byle sig gniew ało: byle ła ia ło chociaż całem u świa­

tu. N ie lubi ludzi, od ludzi n ielu b ion e, nic nikomu nier winno, ani komu ła sk i onego dopuść B oże potrzebować.

Zaczekaj chwilkę: metamorfoza; całkiem inna o so b a , ta sama pozawcozorajsza białogłow a której pochlebiaią, k tó­

ra sig stara podobać , której w rócił nieiako paroxyzm do­

brego hum oru, która samg siebie nagania, do złudzenia odmieniona. L ecz po kilkoaktowej komedji wygranej na w łasne wady, sądzisz zapewne iż djabelstwo p rzeszła.

N iestety niew iesz co cig iutro czeka!.

S y n o n im y . Fantastyczka, Spazm odyczka, Kapryś- n ica , W arjatka, T etryczk a, M elancholiczka, O błąkana, Opgtana, Piekielniczka.

NA PRZEPROSZENIE DO MALWINY.

Kiedy na twą minjaturg , Malwińo patrzg z tgskniony, Radbym w tćnczas oddalony,

Martwą iej zmienić naturę,.

(7)

— 135 — Łecz gdy O piękna Malwino

Cuda w tych czasach nie sły n ą ! M yśląc w ten sposób o to b ie ,

Gdybym cię nad spodziewanie , l U jrzał przedem ną w tej d o b ie ,

Ach na pierw sze przywitanie , R zek łb ym o piękna Malwino

Są cu d a, przy tobie giną. DO KAROLINY.

Ł udzony m yślą daremną Pocóż w te idę k rzew iny, W szędzie rozpacz tylko ze m n ą ,

N iem a pięknej Karoliny!

Miiam p o la , ł ą k i , gai o ,

A choć szybkim biegnę k r o k ie m , ] Chwila godziną się zdaie ,

D niem godzina , a dzień rokiem ! W ietrzyku tyś b y w a ł gońcem ,

Moi eś d o n o sił w estchnienia, Gdy przed skrytem leszcze słońcem ,

N ocne u c ie k a ły cienia.

Strum yku co tej doliny Najmilszą iesteś o zd ob ą, Przem ów w serce K aroliny

Gdy k ied y stanie nad tob ą! f Mo/,e ią także przyw iodą,

Na twój brzeg m yśli stroskane "j Powiedz iej ze z twoią wodą

Gorzkie ł z y moie zmieszane ! I ty świadcz łą k o zielona ,

Zem tu drogiej p ła k a ł straty,

(8)

Tyś mi nie raz z twego ło n a , Dawała na bukiet kwiaty!

Okrutna lecz m iła razem , Karolciu... luba tyranko, D aruj'ia nie iestem g ła z e m ,

, Tyś zawsze moią kochanką.!

D0> ZOSI.

W szystko w św iecie z czasem mila , Podług woli przyrodzenia t Dzisiaj kwitnąca liliia

W c6 i się nazaiutrz odmienia?

Często powtarzam to Z o si, Lecz to ią wcale nie łe c h c e , Mowi i e przestróg nie p r o s i,

A na lilje patrzeć nie chce, f W C Z O R A J .

Wczoraj ma luba tu b y ła , Wczoraj ze mną rozm aw iała, Wczoraj me troski słod ziła , D ziś tylko pamięć została.

Wczoraj rękę iej trzym ałem , Wczoraj po . ścieice b iegała, Wczoraj m iłość pow tarzałem , D zis tylko pamięć została.

Wczoraj z lednej szklanki piła , Wczoraj obok mnie sied zia ła , Wóssoraj swym głoskiem nuciła , D ziś tylko pamięć została.

— 136 —

(9)

— 137 — D zięki ci droga pam ięci!

lednak droższa byś się sta ła , -Gdybyś gwoli moiej c h f c i,

Zawsze iutro przypadała.

CZTERY PORY ROKU.

Wiosna iest dla mnie w tej dobie , K iedy sie przyglądam tobie.

Łato co wzbudza pragnienie , Gdy spotkam twoie 'sp o jrzen ie,' A ieśień obfita yi plony, Kiedyrji do ciebie zbliżony,

Lecz gdy wzrok twój, zapał wstrzyrna , W tenczas mróz , ach w tenczas zima!.

NA- DZIEŃDOBRY.

Ach iuż iutrzeńka zabłysła , P okazała swe prom ienie , l u i się i przez szpary wcisła ,

Chcąc przerwać wasze u śp ien ie, A za nią i ia przychodzę ,

Pow iedzieć dobrydzień Panu , Bardzo się szczęsnym znachodzęt

Zapominam złego stanu, Gdy was szczęśliw ym oglądam.

Z najw iększem serca w eselem : Bąd£ szczęśliw y tego Sądam,

Oraz moim przyiacielem !.

NA DOBRANOC.

Gdybyś m iał twą drogą £o.nę,

Ta by ci dobranoc r z e k ł* ,

(10)

— 138 — T a by twe tro sk i u ś p io n e j

W barwę szczęścia p rzy o b lek a , Lecz gdy nie ma Kazimiry

Któraby ciebie u śp iła , Przyjm wdzięczności okaz szczery,

Co itj twa dobroć w zbudziła , I ścierp £e ci dzisiaj na n o c ,

la w iej m iejscu , dani dobranoc!, ) DO I A N A .

Żegnam cię kochany la n ie , A z tobą w iejskie zagrody, Pam ięć m i tylko z o sta n ie ,

Z nikłej na zawsze swobody.

T en strumyk n ie zwrotny w b ieg u , N iech ci mój obraz m alu ie, Patrz on m ruczy, on źałuie P ełn eg o fłiałków b rzegu/,

DO BACHUSA.

N ie chcę znać względów P lutusa, U m ie zdradzać bogacz stary, W olę słu ż y ć u Bachusa,

Razem z nim wypróżniać czary, W enus zbytkiem 'życie skraca,

Mars okrutny krew rozlewa y P iorun to Towisza p ła c a ,

A Bachus winko nalewa, leg o laurem w inne gron a,

Orę£em kielich kwartowy, T runkiem beczka napełniona j

X ięga puhar antalowy.

(11)

I

— 139 — Z Baphusem i i ego winkięm ,

Szczęśliw y z mych przodków kątą, Przed ciepłym siedząc kom inkiem ,

Nucę pieśń Anakreonta.

LUCYNA I MOTYL.

Leciuchny Motyl lśniący się od złota W ielki nieęnota

W kradł się w ogródek pięknej Lucyny M iędzy r ó ż e , hjacynty, f iia łk i, Iaźininy,

K tóre się wMaiu Z Pani rozkoszą ,

M ile podnoszą.

M otyl iak w raiu . P ięk n y i m ło d y , p e łe n pustoty,

Iedne kwiatki c a łu ie , Z drugich żartuie, Innym wyrządza psoty.

W łaśnie iak na to Lucyna nadbiega , Ledwie zuchwalca postrzega

W elon swój zrywa , Łotra przykrywa ,

I szuka szp ilk i, lecz czu łość p rzem ogła, P rzek łóć nie m ogła !

A lituiąc się nad ieńćem

Puszczę go r z e c z e , tkliwym okryta rum ieńcem , Puszczę bo ładny!

B y ł to kupidynek zdradny,

Który ząmiaśt w dzięczności nadobnej Lucynie^

W tejżfe g o d zin ie, Stawa w swoicj postaci.

Tak się u mnie litość płaci!

(12)

— 140 — R zek ł i wy celi]', Serce p rzestrzelił, I Lucyna owadu losem zlitowana , Wpada sama w obięcia holego m łodziana,

Przemienna d o li!

Motyl wolny Se ład n y, Lucyna w niewoli.

P a r y s .

T R Y O L E T Y . PRZESTROGA.

W tańcu strzelcie się dziew częta, R o lek m iłości tam l y i e , Strzałka tam iego napięta,

S trzelcie się strzelcie dziewczęta;

W wdzięcznem obięciu się k r y ie , D rżące wasze ściska d łonie , P rzez dwa wyziera oczęta,

I na licach waszych płon ie.

S trzelcie się strzelcie dziew częta, Tam on wrzuca swoie pęta.

C A Ł U S . le ź li ci T ryolet z ł o l ę ,

T rzy mi dasz pocałow ania, Dasz mi usta lube h o l e ,

le ź li ci T ryolet z ło lę . Obietnica m ię ta sk ła n ia ,

Podaj usta lube h o le , Wszak m ó w iła ś, zaprzesz m o l e ,

II gdy ci T ryolet z ł o l ę ,

Trzy mi dasz pocałow ania.—

(13)

— 141 — DROBNE ROZKOSZE.

N iech żyią drobne rozkosze , Piosneczka , całus i w ino, O takie ia tylko proszę ,

N iech żyią drobne rozkosze!

W piosneczce me szczęście głoszę Słodko się bawię z dziew czyną, Z kieliszka mi myśli p ły n ą ,

N iech żyią drobne rozkosze , P iosn eczk a, całus i wino!.

MADRYGAŁ I.

Przysięgam ach przysięgam że cię nienawidzę , Przysięgam ci sto razy na twój wdzięk uroczy,

Na te piękne czarne oczy, N aw et się tego nie w sty d zę, Ze tak ciebie nie nawidzę.

i N ic iuż żal twój n iep o m o że, Próżno przemawiasz tak tkliw ie , Przysięgam ci na niebo, na ziem ię i m orze, Przysięgam! ach przysięgam żem przysiągł fałszyw ie.

MADRYGAŁ II.

Czego pięk n e marszczysz cz o ło . Ze mi dziś przyszła rozpusta, W łożyć całusek na usta, Niechcesz go przyiąć w esoło, T o porzuciwszy dąsanie, Oddaj mi pocałowanie.

L . W .

(14)

— 142 —

K R O N I K A W Y P A D K Ó W

o d d n ia 29. L is to p a d a do 12. G r u d n ia w łą czn ie*

R o s s ja . Przfekład Sonetów Mickiewicza na rossyj- śkie przez lana Kozłowa w Petersburgu. — Kapelusze D am skie na przedaż wystawione , maią bydź opatrywane wewnątrz stęplem woskowym dla zapobieżenia defraudacj­

om. — Prenumerata na Romans historyczny Bułharyna pod tytułem D ym itr Samozwaniec r. a. 1 5 .

A u s tr ja . Zgon X iędza kanonika Siarczyńskiego bibliotekarza biblioteki Ossolińskich we Lwowie.

A n g lj a , W kawiarni Lloyds zaassekurowano słon ia.

Menażerja Pana Austin ,w L ondynie, w której W iedriej klatce żnajduią s ię : k ot, szczur, puszczyk, m y s z , s ę p , k r ó lik , świnka gwinejska^ g o łą b , w ró b el, szp ak , obfi­

tością pokarmu i ciągłem czuwaniem do najlepszej zgody prZywifcdzeni.

F r a n c ja . Zgón Chomika Vaiiquelin.

P o ls k a . Dom zarobkowy za W olskiemi Rógatkami pod kierunkiem Fryderyka Skarbka. — Zgon W. I. X . Woronicza Prymasa Królewstwa Polskiego. —- Nowa Ła­

źnia parowa Pani Seeligman.*— Latarnie astralne w ogro­

dzie Saskim. — Przekład niektórych Poezji Mickiewicza na ifz y k W łoski i C zesk i.—— Pan Sztattler malarz Polski w Krakowie iuż się talentem odznacza.— Licytacja D u­

plikatów biblioteki Puławskiej w Warszawie.

NOWE DZIEŁA.

D rugie Wydanie Eneidy przekładu F. Dmochowskie*

go z ł.

8

. — Pierw szy tom Encyklopedji Popularnej z ł. 4 gr. 1 5 .— Kalendarz rolniczy Kurowskiego z ł. 2. g r. 10.

C hłop miljonowy z ł. 2.-— Tryum f Ewanielji z ł. 3 0 .— Ku«

rjer Polski gazeta codzienna od dnia 1. Grudnia 1829 r;

(15)

143

Zygmunt ż Szam otuł Romans oryginalny. ~ Nowa edycja Romansu Poiata. — Prenumerata [na pismo perjodycznó Z iem óm ysł w miejsce Tygodnika dla dzieci z ł.

6

. gr. 20, Zapowiedzenie Ornitografji Królewstwa Polskiego przez Ferdynanda C hotom skiego.— Prospekt na pismo Perjo- dyczne D ekam eron P o ls k i, w m iejsce D ziennika War­

szaw skiego.

N ó ty . Dwa nowe Mazury F. Łopatty z ł . l . — Ma­

zur Stefaniego gr. 2 0 .— Walc i Mazur przez Iózefa N o­

w akowskiego z ł. 1. — Tańce Chiarinich z ł. 4 . — Mazur i Galopada S w ieszew sk iego.— Mazur Sołtyka.*— Polonea i Mazur O rło w sk ieg o .— Walc Panny W ejnert u Magnusa*

ROZMAITOŚCI.

30^000 gruszek na iedhem drzew ie w Rarikielos W Szkocji. — D rzew o figowe pod którego cieniem 7,000 ludzi w ygodnie stać m o S e, zawieraiące w obwodzie

2 ^ 0 0 0

Stóp? w Indjacb!.— Koncerta śpiewane przez kanarków Pana Skarleti w e F lo ren cji.— Sposób leczenia bolu Z ę b ó w i głow y wlewaniem w ucho ły&ećzki wódki na cztery lub p ięć m inut w M exyku. — Arkusz papieru na 4 0 0 stóp d łu g i a na 3 szeroki. —— Piece nakształt perspektyw y w B ru xelli.—- D oktor Muse w Maryland otrzym ał następ p n y wypadek doświadczań z kwasorodem. P ies utonął i w yciągnięty dopiero w półtory godziny. C iągłe nalewa*

n ie weń znacżnych ilości gazu kwasorodnego przyw róciło m u życie i po dziesięciu dniach pies b y ł zupełnie zdrów i w e s ó ł, tylko szćzekanie iego dawniej przeraźaiące o kilka oktaw iest niższe.

A żeby się łaskaw i Czytelnicy oznaiamiali cokolwiek

zp erjod yczn ą literaturą zagraniczną i m ieli bodziec do

(16)

144

* = .

nauki ięzyków , zwyciężyw szy lenistwa i uprzedzeń opór, dołączaią się do dzisieiszych Exem plarzy Motyla poiedyu- cze numera Pisemka perjodycznego Paryzkiego, P e tit C o u rrie r d es D a m e s, poświęconego Modom zktorego Mo­

tyl rycin wzory bierze. Na rok p rzyszły będą się mo­

g ły dołączać exem plarze innych D zienników , celem pra­

ktycznego Czytelników oznaiomienia z fizjognomją rozlicz­

nych czasopismów zagranicznych, cod zien n ie, iakby żela­

zne w iki, dla głów najbystrzejszych nawet, wspominanych*

Z A G A D K A .

P łom ień iestem choć mój ród z wodnej wiodę pianym R ycerze nawet z mcmi pieszczą się kajdany,

Serca odmładzam , skąpca w rozrzutnego m ienię, Rozpacz zn a d zieią , radość z utęsknieniem ż e n ię , Tu się wkradam , a tam się gwałtownie dobyw am , R odzę się iak łz a w oczach, a na serca spływam .

* / s o

O S T R Z E Z E N I E .

Panowie Prenumeratorowie żyGzący sobie mieć u- częstnictwo do przydatków pociąganych losem zechcą po- dadź liczby swoich Exem plarzy (na ostatniej stronnicy 4 0 . Numeru pom ieszczone) do wiadomości Kollektorów i Poczt- amtów, ażeby w głów nym Pocztamcie i Redakcji wiedziano dokąd przedmioty wygrywane od esłan e bydź maią.

Exp.lication de la gravure Nro. 51. Fig-. 1. Chapeau de crepe ornee d*Oise_aux de p a ra d is, Robę de S a tin R o ya l ornee de fra n g e s. Fig. 2. Redingote a Schal doublee de velours, Gilet

a Schał croise. P antalon de D a in i, Cravate de satin.

Objaśnienie ryciny Nro 51. Ęig. 1.' Kapelusz krepowy o- idobiony rajskimi ptakami, Sukrfia atłasowa Królewska ozdo­

biona frandzlami. Fig. 2. Tużurek z kołnierzem szlafrokowym , podszyty axamitem, Kamizelka z kołnierzem zawiianym, Spo­

dnie "łosiowe, Halstuch atłasowy.

Znaczenie przeszłej S za r a d y — P a r y z.

W DRUKARNI PRZY ULICY LESZNO. Nro 660.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wysilaj się , te przecież próżne twe zapędy, Próżne zawsze zostaną, wzgardzon będziesz wszędy, Chuć twoia iako szydło wykolę się z w o ra,.. Wzgardzon więc

główniejsza tego wszystkiego przyczyna iest że nigdy nie szacuiem sobie tego dostatecznie co mamy, to zaś waże- m y sobie bardzo co inni maią.. Przyłożenie

Ten prąd powszechny ku cudzoziem szczyźnie tak przez niektórych ganiony, i Mamę i ciebie nie odstręczy ani ustraszy kiedy dowiecie się o nici ułatwienia którę

ci w wieku sektarskiegó entuzjazmu. Charakter iego i życie zupełnie zmaxym ami zgodne zdały się ożywiać w N iem czech obraz mędrców' Starożytności.. Pierw szym

skiej zł. gazety Korresponden- ta zł. Rys Polskiego Słownika zł. Kwartał nastepuiący Motyla darmo zł. Upominek dla Polek zł. wszystko razćm zł. Patryotek fEmigre)

Bo leż to bardzo chwalebna chęć odznaczenia się od innych, zasługą i wiadomościami, bardzo zaś sm ie- szna i nierozsądna żądza wyprzedzenia innych odzieniem,

B yłby to m ierny kłopot innemu ale nasz Lord nie wiem dla iakiego przywidzenia chciał koniecznie chwytać naturę na uczynku i nigdyby sobie nie darował figury

Coraz bardziej przykrząc u Mecenasa puścił się Chatter- ton o swoich siłach do Londynu gdzie go kilku x ięgarzy dobrze przyięło i zamówiło do pracy przy