PIĄTEK DNIA 18. GRUDNIA 1829.
LISTY DO DZIECI POLSKICH.
LIST DWUNASTY.
w&rszawd dnia. 18. Grudnia. 1829 roku.
Kochany Synu.
le ż e li dbać pow inniśiriy ó nasze bogactw a m aterjal- ń e i czuwać n ad ich p rz y m n a ż a n ie m , iak że daleko b a r dziej pielęgnow ać m am y upraw ę bogactw m oralnych bez k tó ry c h pierw sze są iałow ym sk a rb e m . N ależy pam iętać że duch r z ą d z i ciałem . P rzym io ty dotykalne są b o gactwem cia ła . P rzed m io ty n iedotykalne stanowią im ie- n ie ducha. U ręczam cię iakem to b ie życzliwy, posiędź p rz y m io ty um ysłow e a przedm ioty zm ysłow e , czyli m a- te r ja bogactw , sam ać się p rz y g a r n ie , zahaczy i przy czep i.
P ow iadaiąć to w praw dzie że cnota najczęściej bez chleba*
&e tylko ło tr y na św iecie skarbią.
— 130 —
Kochany synu lem u n ie w le r z , ci bowiem któtłZy td twierdzą sądzą , iakem się p rzek o n a ł, Se cnota zalezy na tem aby sie d zie ć z za ło zo n e m i rę k o m a i nic n ik o m u zło*
go nie ro b ie . Są te£ niektórzy pracowici lu d z ie : mru
czący o c n o c ie , ale to są Bartki którym odmienne leniw - stw o , przymiotów towarzyskich”um ysłowych i zmysłowych uięło: a cnota czyli doskonałość to ma do s ie b ie , iz po*
winna bydź w e wszystkich względach p ełn ą nie zaś nie**
dopieczoną. Wychodząc z [głównego twierdzenia Se cnota przez się bogata, podaię ci w yliczenie przymiotów którd do składu d o s k o n a ło śc i wchodzić pow inny, a którebyni w tobie rad z n a la zł:
1. N ie b y d z W y s z c z e r z a ls k im • Świat mo$e byd»
uwaSany iako wielka partja Ćwika, w której by nie b y ło przyiem ności grać z odsłoniętem i kartami. N ie oświad*
czać się natychmiast iest to sposób trzymania um ysłów w zaw ieszeniu, a zw łaszcza w przedmiotach waSnych iest to sposób wzbudzenia nieiakiego uszanowania* W tłóm a- czeniu się nawet unikaj zbytecznej wyrazistości a w roz«
mowie nie okazuj przepełnionego Serca. Kto się oświad*
cza wystawia się na c en su rę: ie /e li mu się nie uda, dwo
iście nieszczęśliw y. Trzeba w tem naśladować przeznaczeń n i e , które wszystkich ludzi trzyma w zawieszeniu.
2. S ta r a ć sig -wszędzie i za w sze s ta ć p o tr z e b n y m * Trzym ać ludzi w ciągłej nadziei świadczenia im dobrego, iest obłudą na której wkrótce się pozn aią, spuszczać się na ich wdzięczność iest prostotą. W dzięczności rów
nie łatw o zapomnieć iak nadziei pamiętać. Zawsze więcej pociągniesz korzyści z n ad ziei, aniżeli z w dzięczności.
Skoro się kto napił u zdroiu wnet się doń tyłem obraca^
skoro zjadł orzech, łu p in ę ciska. K iedy się stosunki rwą, ustaie korrespondencja, z nią i szacunek* Iest to wie*
i
— 131 —
rźaj mi lekcja doświadczenia z której możesz uprzednio bydź przekonanym że na tym nizkim święcie każdy pb - w inien usiłow ać w szg d zie, zawsze , i wszystkim stać sij?
potrzebnym .
3 . W y s tr z e g a ć sig ze w s z y s tk im i za c ię te g o na sw oie
u lp o s ta w ie n ia , m ia n o w ic ie z w y ż s z y m i. W szel
k a iawna w yższość nad drugimi nie iest im m iła. W y
nurzaj zawsze zdanie twe oboigtnie, ani sig pal w popie
raniu onego.
4 . N ig d y sig n ie p a ss jo n o w a ó (zapalać zaślepiać, unosić, za cie k a ć ). Iest to oznaka najwyższej doskonałoś
ci u m y s łu , poniew aż tym sposobem c z ło w ie k sig wznosi nad w szystkie wrażenia na gmin działaiące.
W igkszego Państwa niem a na świecie nad państwo siebie sam ego. Iest tb sposób ochronienia sig wielu smut
kom i uczynienia sobie wysokiej reputacji.
5 . B y d ź w y ią th ie m w a d o m n a ro d o w y ih . Woda nabywa ;swoiej w łasności z rudy przez którg sig sączy C złow iek z kraiu w którym sig rod zi. N iem a iesżcze tak doskonałego narodu któryby b y ł wolnym od wad postrze
ganych i krytykowanych u postronnych. B iegłego to m g- ża zw ycigztw em , ich popraw a, lub przynajmniej zadanie kłam stw a certsurze. N abgdziesz chwalebnej sław y c z ło w ieka ie d y n e g o tem bardziej szacownej , że nikt sig tego niesp odziew ał. Bywaią nadto wady familjine pochodzące a w ie k u , stanu albo r z e m io sła ; (* ) iak pożądaną r z e czą] samemu ie p ozn ać, samemu z nich- sig otrząsnąć?
(* ) P o ls k i W stręt do rz e m io sł, d u m a h e r a ld y c z n a , w ie trzn o ść m ło d o ś c i, p r z e d a jn o ś ó ' sęd zió w j g a d a tl i•
ivość p a tr o n ó w i t: p .
12*
— 132 —
T yle na dziś ażebyś czasem [zbytkiem morałów u- trudzony nie ziew nął albo nie zad rzem ał, w którym to j>rzypadku proszę c if , powstań na nogi, przystąp do Ma
m y i ukłoń iej się odemnie r a z , d rugi, tr z e c i, a nawet dziesiąty gdyby znalazła że ieszcze kłaniasz się niezgrab
nie albo z p reten sją, po dopełnieniu czego życzę ci przy- iem nych marzeń.
K I E D Y N I E K I E D Y WASZ TO PORTRECIK NIEKTÓRE
ŁASKAWE CZYTELNICZKI!
Co iej się stało naszej P an i, nic ią wczoraj złego niespotkało, interessa pom yśln e, wszyscy staraią iej się pod ob ać, p o ło ży ła się wczora w najlepszym humorze.
Dzisiaj aż mię za nią wstyd bierze. Przy wstawaniu roz
gniewała się na pończochę iuź cały dzień będzie kwaśny, a da się nam i biednym sługom we znaki. N iechby do niej córka przem ówiła o tem czego chciała przed chwilą.
D la tego że pierwięj chciała iuż teraz niechce. Stara się szukać materji do przekąsu, reprymaudy i bury, do uskar
żania się i dokuczania in n y m : korci ią kiedy widzi że drudzy niechcą się gniewać. Kiedy niema pretextu na nich gderania, w tenczas obraca ięzyczek na siebie; gani s i ę , wyznaie że nic w arta, sama sobie odbiera odwagę ku po
prawie i znajduie bardzo złem gdy kto pocieszyć ią usi- łu ie . Chciałaby bydź sam otną, lecz niem oże znieść sa
motności. Powraca niekiedy do towarzystwa, lecz zaw
sze się kończy na rozlaniu żółci. Gdy gadaią z cicha m y
śli że na nią, rozmawiaią-li głośno znajduie że wrzeszczą;
bądź weSoł ta w esołość nie w porę ponieważ ona smutna,
bądź sm utny, ten smutek się zdaie wyrzutem iej zdrożnoś-
—
131
—ciow , śmiej się
5rozumie że z niej? Słew em niewlado*
mo co robić? Trzeba bydź tak wytrwałym i cierpliw ym iak ona iest nieznośną^ i spokojnie czekać rychło d zień przem in ie i Bóg z ła sk i swoiej wróci iej pozawczorajszę przytom ność. Ten nadzwyczajny humor tak przechodzi iak przyszedł: kiedy ią w eźm ie, rzek łb yś że u zegarka szpin- del złam any. Przypomina malowanych opętańców; iest to rozsądek na wywrót, iest to nierozsądek uosobiony. Przy- naglij ią, a pow ie wśród białego dnia że n o c , bo niema iuż dnia i nocy w głow ie kaprysami rozstroionej. N iek ie
dy sama się m im owolnie dziwi swoim im petom i obnażo
nym nam iętnościom . Pomimo sm utku śm ieie się jz nie
dorzeczności w ym kniętych sobie wyrażeń.
A le iakiż sposób przewidzenia tych nawałnic lub za
klęcia tej grożącej burzy? Niema żadnego: i w kalenda
rzach nawet nie znajdzie wróżby na tego rodzaiu sło ty , prawdziwie s tr o n a m i wypadaiące. Strzeż się wyrzec przed nią »Iutro będziem y się dobrze bawić.” Istota dzisiejsza niebędzie istotą iu trzejszą, ta co dzisiaj przyrzeka nieza- bawem zn ik n ie, i niebędzie za co chwycić ażeby obietnicę przypom nieć. Na iej miejscu znajdziesz Coś bez for
m y ni nazwiska, C oś które onych m ieć nie m o ż e , k tó rego niepotrafisz iedonstajnie określić w dwóch nastę
pnych momentach. D obrze ie zgłębiaj i badaj a skończyw sz y , powiedz coć się podoba , w szystko będzie fałszem po chwili w yrzeczenia. T o C oi chce i niechce, drzy i g r o z i, m iesza śm ieszny ambit z niecną uniżonością, Śm ieie się , p ła c z e , żartuie i znowu w furji.' W najdziwaczniejszym i najnierozsądniejszym popędzie iest czasem zabaw ne, czasem wymowne i uszczypliwie dowcipne. Wystrzegaj się pow iedzieć mu czego niedokładnego, nie matematycz
n e g o , nie wycedzonego na czterdziestą p r ó b ę , umiałoby
_
134
—wnet podchwycić i na twój przenicować uszczerbek. Z o
stałoby rozsądnem dla samej przyiem ności przekonania ciebie żeś zb łąd ził. Rzadko wie zaco sig gn iew a, to ty l
ko wie że sjg gniewa i że chce sig gniewać. Czgsto sobie wyobraża Se drudzy są cliolerykami a źe samo iest umiarkowaniem , iak ludzie maiący żółtaczkę rq- zumieią że w szystkie przedmioty ż ó ł t e , lubo ż ó łć ty l
ko iest w ich oczach. A le m oże zaszczgdzi osoby k tó
rym winno wdzięczność lub które nad inne przenosi? N ie , niezna nikogo, bez wyboru biie na co [napadnie; pierw
szy lep szy , na niego z ciężaru sig zw ala: w szystko mi^
iedno byle sig gniew ało: byle ła ia ło chociaż całem u świa
tu. N ie lubi ludzi, od ludzi n ielu b ion e, nic nikomu nier winno, ani komu ła sk i onego dopuść B oże potrzebować.
Zaczekaj chwilkę: metamorfoza; całkiem inna o so b a , ta sama pozawcozorajsza białogłow a której pochlebiaią, k tó
ra sig stara podobać , której w rócił nieiako paroxyzm do
brego hum oru, która samg siebie nagania, do złudzenia odmieniona. L ecz po kilkoaktowej komedji wygranej na w łasne wady, sądzisz zapewne iż djabelstwo p rzeszła.
N iestety niew iesz co cig iutro czeka!.
S y n o n im y . Fantastyczka, Spazm odyczka, Kapryś- n ica , W arjatka, T etryczk a, M elancholiczka, O błąkana, Opgtana, Piekielniczka.
NA PRZEPROSZENIE DO MALWINY.
Kiedy na twą minjaturg , Malwińo patrzg z tgskniony, Radbym w tćnczas oddalony,
Martwą iej zmienić naturę,.
— 135 — Łecz gdy O piękna Malwino
Cuda w tych czasach nie sły n ą ! M yśląc w ten sposób o to b ie ,
Gdybym cię nad spodziewanie , l U jrzał przedem ną w tej d o b ie ,
Ach na pierw sze przywitanie , R zek łb ym o piękna Malwino
Są cu d a, przy tobie giną. ’ DO KAROLINY.
Ł udzony m yślą daremną Pocóż w te idę k rzew iny, W szędzie rozpacz tylko ze m n ą ,
N iem a pięknej Karoliny!
Miiam p o la , ł ą k i , gai o ,
A choć szybkim biegnę k r o k ie m , ] Chwila godziną się zdaie ,
D niem godzina , a dzień rokiem ! W ietrzyku tyś b y w a ł gońcem ,
Moi eś d o n o sił w estchnienia, Gdy przed skrytem leszcze słońcem ,
N ocne u c ie k a ły cienia.
Strum yku co tej doliny Najmilszą iesteś o zd ob ą, Przem ów w serce K aroliny
Gdy k ied y stanie nad tob ą! f Mo/,e ią także przyw iodą,
Na twój brzeg m yśli stroskane "j Powiedz iej ze z twoią wodą
Gorzkie ł z y moie zmieszane ! I ty świadcz łą k o zielona ,
Zem tu drogiej p ła k a ł straty,
Tyś mi nie raz z twego ło n a , Dawała na bukiet kwiaty!
Okrutna lecz m iła razem , Karolciu... luba tyranko, D aruj'ia nie iestem g ła z e m ,
, Tyś zawsze moią kochanką.!
D0> ZOSI.
W szystko w św iecie z czasem mila , Podług woli przyrodzenia t Dzisiaj kwitnąca liliia
W c6 i się nazaiutrz odmienia?
Często powtarzam to Z o si, Lecz to ią wcale nie łe c h c e , Mowi i e przestróg nie p r o s i,
A na lilje patrzeć nie chce, f W C Z O R A J .
Wczoraj ma luba tu b y ła , Wczoraj ze mną rozm aw iała, Wczoraj me troski słod ziła , D ziś tylko pamięć została.
Wczoraj rękę iej trzym ałem , Wczoraj po . ścieice b iegała, Wczoraj m iłość pow tarzałem , D zis tylko pamięć została.
Wczoraj z lednej szklanki piła , Wczoraj obok mnie sied zia ła , Wóssoraj swym głoskiem nuciła , D ziś tylko pamięć została.
— 136 —
— 137 — D zięki ci droga pam ięci!
lednak droższa byś się sta ła , -Gdybyś gwoli moiej c h f c i,
Zawsze iutro przypadała.
CZTERY PORY ROKU.
Wiosna iest dla mnie w tej dobie , K iedy sie przyglądam tobie.
Łato co wzbudza pragnienie , Gdy spotkam twoie 'sp o jrzen ie,' A ieśień obfita yi plony, Kiedyrji do ciebie zbliżony,
Lecz gdy wzrok twój, zapał wstrzyrna , W tenczas mróz , ach w tenczas zima!.
NA- DZIEŃDOBRY.
Ach iuż iutrzeńka zabłysła , P okazała swe prom ienie , l u i się i przez szpary wcisła ,
Chcąc przerwać wasze u śp ien ie, A za nią i ia przychodzę ,
Pow iedzieć dobrydzień Panu , Bardzo się szczęsnym znachodzęt
Zapominam złego stanu, Gdy was szczęśliw ym oglądam.
Z najw iększem serca w eselem : Bąd£ szczęśliw y tego Sądam,
Oraz moim przyiacielem !.
NA DOBRANOC.
Gdybyś m iał twą drogą £o.nę,
Ta by ci dobranoc r z e k ł* ,
— 138 — T a by twe tro sk i u ś p io n e j
W barwę szczęścia p rzy o b lek a , Lecz gdy nie ma Kazimiry
Któraby ciebie u śp iła , Przyjm wdzięczności okaz szczery,
Co itj twa dobroć w zbudziła , I ścierp £e ci dzisiaj na n o c ,
la w iej m iejscu , dani dobranoc!, ) DO I A N A .
Żegnam cię kochany la n ie , A z tobą w iejskie zagrody, Pam ięć m i tylko z o sta n ie ,
Z nikłej na zawsze swobody.
T en strumyk n ie zwrotny w b ieg u , N iech ci mój obraz m alu ie, Patrz on m ruczy, on źałuie P ełn eg o fłiałków b rzegu/,
DO BACHUSA.
N ie chcę znać względów P lutusa, U m ie zdradzać bogacz stary, W olę słu ż y ć u Bachusa,
Razem z nim wypróżniać czary, W enus zbytkiem 'życie skraca,
Mars okrutny krew rozlewa y P iorun to Towisza p ła c a ,
A Bachus winko nalewa, leg o laurem w inne gron a,
Orę£em kielich kwartowy, T runkiem beczka napełniona j
X ięga puhar antalowy.
I
— 139 — Z Baphusem i i ego winkięm ,
Szczęśliw y z mych przodków kątą, Przed ciepłym siedząc kom inkiem ,
Nucę pieśń Anakreonta.
LUCYNA I MOTYL.
Leciuchny Motyl lśniący się od złota W ielki nieęnota
W kradł się w ogródek pięknej Lucyny M iędzy r ó ż e , hjacynty, f iia łk i, Iaźininy,
K tóre się wMaiu Z Pani rozkoszą ,
M ile podnoszą.
M otyl iak w raiu . P ięk n y i m ło d y , p e łe n pustoty,
Iedne kwiatki c a łu ie , Z drugich żartuie, Innym wyrządza psoty.
W łaśnie iak na to Lucyna nadbiega , Ledwie zuchwalca postrzega
W elon swój zrywa , Łotra przykrywa ,
I szuka szp ilk i, lecz czu łość p rzem ogła, P rzek łóć nie m ogła !
A lituiąc się nad ieńćem
Puszczę go r z e c z e , tkliwym okryta rum ieńcem , Puszczę bo ładny!
B y ł to kupidynek zdradny,
Który ząmiaśt w dzięczności nadobnej Lucynie^
W tejżfe g o d zin ie, Stawa w swoicj postaci.
Tak się u mnie litość płaci!
— 140 — R zek ł i wy celi]', Serce p rzestrzelił, I Lucyna owadu losem zlitowana , Wpada sama w obięcia holego m łodziana,
Przemienna d o li!
Motyl wolny Se ład n y, Lucyna w niewoli.
P a r y s .
T R Y O L E T Y . PRZESTROGA.
W tańcu strzelcie się dziew częta, R o lek m iłości tam l y i e , Strzałka tam iego napięta,
S trzelcie się strzelcie dziewczęta;
W wdzięcznem obięciu się k r y ie , D rżące wasze ściska d łonie , P rzez dwa wyziera oczęta,
I na licach waszych płon ie.
S trzelcie się strzelcie dziew częta, Tam on wrzuca swoie pęta.
C A Ł U S . le ź li ci T ryolet z ł o l ę ,
T rzy mi dasz pocałow ania, Dasz mi usta lube h o l e ,
le ź li ci T ryolet z ło lę . Obietnica m ię ta sk ła n ia ,
Podaj usta lube h o le , Wszak m ó w iła ś, zaprzesz m o l e ,
II gdy ci T ryolet z ł o l ę ,
Trzy mi dasz pocałow ania.—
— 141 — DROBNE ROZKOSZE.
N iech żyią drobne rozkosze , Piosneczka , całus i w ino, O takie ia tylko proszę ,
N iech żyią drobne rozkosze!
W piosneczce me szczęście głoszę Słodko się bawię z dziew czyną, Z kieliszka mi myśli p ły n ą ,
N iech żyią drobne rozkosze , P iosn eczk a, całus i wino!.
MADRYGAŁ I.
Przysięgam ach przysięgam że cię nienawidzę , Przysięgam ci sto razy na twój wdzięk uroczy,
Na te piękne czarne oczy, N aw et się tego nie w sty d zę, Ze tak ciebie nie nawidzę.
i N ic iuż żal twój n iep o m o że, Próżno przemawiasz tak tkliw ie , Przysięgam ci na niebo, na ziem ię i m orze, Przysięgam! ach przysięgam żem przysiągł fałszyw ie.
MADRYGAŁ II.
Czego pięk n e marszczysz cz o ło . Ze mi dziś przyszła rozpusta, W łożyć całusek na usta, Niechcesz go przyiąć w esoło, T o porzuciwszy dąsanie, Oddaj mi pocałowanie.
L . W .
— 142 —
K R O N I K A W Y P A D K Ó W
o d d n ia 29. L is to p a d a do 12. G r u d n ia w łą czn ie*
R o s s ja . Przfekład Sonetów Mickiewicza na rossyj- śkie przez lana Kozłowa w Petersburgu. — Kapelusze D am skie na przedaż wystawione , maią bydź opatrywane wewnątrz stęplem woskowym dla zapobieżenia defraudacj
om. — Prenumerata na Romans historyczny Bułharyna pod tytułem D ym itr Samozwaniec r. a. 1 5 .
A u s tr ja . Zgon X iędza kanonika Siarczyńskiego bibliotekarza biblioteki Ossolińskich we Lwowie.
A n g lj a , W kawiarni Lloyds zaassekurowano słon ia.
Menażerja Pana Austin ,w L ondynie, w której W iedriej klatce żnajduią s ię : k ot, szczur, puszczyk, m y s z , s ę p , k r ó lik , świnka gwinejska^ g o łą b , w ró b el, szp ak , obfi
tością pokarmu i ciągłem czuwaniem do najlepszej zgody prZywifcdzeni.
F r a n c ja . Zgón Chomika Vaiiquelin.
P o ls k a . Dom zarobkowy za W olskiemi Rógatkami pod kierunkiem Fryderyka Skarbka. — Zgon W. I. X . Woronicza Prymasa Królewstwa Polskiego. —- Nowa Ła
źnia parowa Pani Seeligman.*— Latarnie astralne w ogro
dzie Saskim. — Przekład niektórych Poezji Mickiewicza na ifz y k W łoski i C zesk i.—— Pan Sztattler malarz Polski w Krakowie iuż się talentem odznacza.— Licytacja D u
plikatów biblioteki Puławskiej w Warszawie.
NOWE DZIEŁA.
D rugie Wydanie Eneidy przekładu F. Dmochowskie*
go z ł.
8. — Pierw szy tom Encyklopedji Popularnej z ł. 4 gr. 1 5 .— Kalendarz rolniczy Kurowskiego z ł. 2. g r. 10.
C hłop miljonowy z ł. 2.-— Tryum f Ewanielji z ł. 3 0 .— Ku«
rjer Polski gazeta codzienna od dnia 1. Grudnia 1829 r;
—
143
—Zygmunt ż Szam otuł Romans oryginalny. ~ Nowa edycja Romansu Poiata. — Prenumerata [na pismo perjodycznó Z iem óm ysł w miejsce Tygodnika dla dzieci z ł.
6. gr. 20, Zapowiedzenie Ornitografji Królewstwa Polskiego przez Ferdynanda C hotom skiego.— Prospekt na pismo Perjo- dyczne D ekam eron P o ls k i, w m iejsce D ziennika War
szaw skiego.
N ó ty . Dwa nowe Mazury F. Łopatty z ł . l . — Ma
zur Stefaniego gr. 2 0 .— Walc i Mazur przez Iózefa N o
w akowskiego z ł. 1. — Tańce Chiarinich z ł. 4 . — Mazur i Galopada S w ieszew sk iego.— Mazur Sołtyka.*— Polonea i Mazur O rło w sk ieg o .— Walc Panny W ejnert u Magnusa*
ROZMAITOŚCI.
30^000 gruszek na iedhem drzew ie w Rarikielos W Szkocji. — D rzew o figowe pod którego cieniem 7,000 ludzi w ygodnie stać m o S e, zawieraiące w obwodzie
2 ^ 0 0 0Stóp? w Indjacb!.— Koncerta śpiewane przez kanarków Pana Skarleti w e F lo ren cji.— Sposób leczenia bolu Z ę b ó w i głow y wlewaniem w ucho ły&ećzki wódki na cztery lub p ięć m inut w M exyku. — Arkusz papieru na 4 0 0 stóp d łu g i a na 3 szeroki. —— Piece nakształt perspektyw y w B ru xelli.—- D oktor Muse w Maryland otrzym ał następ p n y wypadek doświadczań z kwasorodem. P ies utonął i w yciągnięty dopiero w półtory godziny. C iągłe nalewa*
n ie weń znacżnych ilości gazu kwasorodnego przyw róciło m u życie i po dziesięciu dniach pies b y ł zupełnie zdrów i w e s ó ł, tylko szćzekanie iego dawniej przeraźaiące o kilka oktaw iest niższe.
A żeby się łaskaw i Czytelnicy oznaiamiali cokolwiek
zp erjod yczn ą literaturą zagraniczną i m ieli bodziec do
—