• Nie Znaleziono Wyników

Dzieci - Andrzej Sokołowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dzieci - Andrzej Sokołowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANDRZEJ SOKOŁOWSKI

ur. 1941; Komarów

Miejsce i czas wydarzeń Świdnik, PRL

Słowa kluczowe Świdnik, PRL, dzieci, "Wakacje z Bogiem"

Dzieci

Kiedy się stan wojenny zaczął, córka miała dziewięć lat, a syn miał dwanaście lat, więc to były dzieci takie w wieku szkolnym. One uczestniczyły niemalże od pierwszych chwil właśnie w tych „Wakacjach z Bogiem”. Im to przyniosło olbrzymie korzyści, które są do dzisiaj. Ja to od razu mówię: to są olbrzymie korzyści dla przyjaźni, dla jakiegoś takiego wielkiego spotkania się z wieloma ludźmi i moje dzieci do dziś się przyjaźnią z całą grupą tych ludzi. Oni później po prostu zamiast uczestniczyć w „Wakacjach z Bogiem” sami zaczęli organizować sobie to harcerstwo niezależne skupione wokół Stanowskich. I mój syn w Świdniku był – pamiętam, taka nazwa Promieniści, harcerze – mój syn był właśnie szefem w Świdniku tych harcerzy.

Moje dzieci dzisiaj są znakomitymi narciarzami, to jest zasługa „Wakacji z Bogiem”, oni się nauczyli w Słotwinach jeździć na nartach, dzisiaj jeżdżą sobie na narty.

Przyjaźnią się z całą plejadą tutaj ludzi z Lublina, mają grono przyjaciół, tych właśnie, którzy jeździli, ich rówieśników.

Ja jestem szczęśliwy z tego tytułu właśnie, że te dzieci nie tyle korzystały z tego – bo co to za korzyść, jak ojciec co jakiś czas był albo ktoś im przewracał podręczniki, musiały później przez kilka godzin czy kilka dni sprzątać sobie i układać, bo poprzewracane wszystko w domu było – ale przyjmowały jakoś tak pogodnie. Na pewno miały stres, mój syn, mając dwanaście lat, miał wrzody żołądka i lekarze stwierdzili krótko – to jest z nerwów. Jak w stanie wojennym przyszli po mnie 13 grudnia i mnie nie było, to zomowiec z karabinem maszynowym budził syna, karabin maszynowy wycelowany w chłopaka, dziecko się obudziło z piskiem, jedenastoletni chłopiec, jakiś zbir stoi w takim rynsztunku. On nie zapomni tego do końca życia. W związku z tym przeżywali to nerwowo, natomiast trzeba przyznać, że z biegiem czasu z taką pogodą ducha do tego wszystkiego podchodzili i robili, jak to się mówi, swoje.

To, co mogli, to robili, właśnie organizowali się, w Świdniku zorganizowali sobie jakiś zespół, chodzili po domach, śpiewali kolędy. Już później w starszym wieku syn drukował, także roznosili, rozrzucali.

(2)

Data i miejsce nagrania 2005-08-26, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Uczestniczyłam w nich, bo ja z wielodzietnej rodziny pochodziłam, a byłam prawie najmłodsza, brat jeszcze był po mnie, a szkoła o nas pamiętała i wiedziała, że ja z

Pszczoły od bardzo wczesnej wiosny zużywają dużo wody, to jest tak samo ważna woda, jak i pyłek, jak i nektar i w każdej pasiece powinno być poidło i jest też taka zasada,

Od czasu do czasu, jak ja na przykład zeszłam na podwórko z nową piłką, to wtedy te nieżydowskie dzieci do mnie przyszli i pytali: „Mogę bawić się z tobą, bo

Jak rodzice szli do pracy, to te dzieci, jak pamiętam, były w domu, nie chodziły po [terenie getta], nie bawiły się outside [na dworze].. Dzieci są bardzo

W każdym razie załoga wiedziała, że ja jestem i po pewnym czasie nawiązałem kontakt już wtedy z przewodniczącym podziemnej Komisji Zakładowej – to było gdzieś

Ja przeczytałem swoje dokumenty i od tego mojego ujawnienia do [19]84 roku, do czasu mojego aresztowania jest luka – zaprzestanie mojej działalności albo coś, tak że SB być może

I gdy zjawiłem się tutaj, to spotkałem się zaraz z żoną i żona powiedziała, że przyszedł do niej mecenas Tomek Przeciechowski, że dostał propozycję od

W okolicach Świdnika byłem kilka dni i już tutaj w Lublinie się ukrywałem przez całe święta, Nowy Rok.. Byłem w kilku mieszkaniach u znajomych tak na przyczepkę, jak