• Nie Znaleziono Wyników

Opiekun Dziatwy : bezpłatny dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1935.11.16, R. 5, nr 31

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Opiekun Dziatwy : bezpłatny dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1935.11.16, R. 5, nr 31"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

BEZPŁATNY DODATEK DO „GŁOSU WĄBRZESKIEGO"

NR. 31 WĄBRZEŹNO, DNIA 16 LISTOPADA 1935 ROKU ROK 5

ii ii fi li ii li fi ii fi fi

!i fi ti ii o II U II H fi ii

II Srviqty Stanisławie, coś na polskiej ziemi Rozbłysnął jak li i ja, cnotami ja.snemi.

Sprani to nam u Boga, śroiety nasz Patronie:

Niech i ro naszych sercach wielka miłość plonie.

ff f f fi fi ii fl fi fi fi ii fi fi fi fi II fi ii fi fi Ig fi fi fi

II

U stóp twoich dzisiaj klęczą polskie dzieci.

Śląc korną modlitwę, która w niebo leci!

Niech i nam się dusze w kwiat jasny rozzłocą, Bądź nam przewodnikiem, wzorem i pomocą!

X. F. B.

fi f|

ti fi

(2)

Strona 2 O P IE K U N D Z IA T W Y N r. 31.

IF dvieii Patronu młodzieży ś r. Stanifda-iea Koniki Hej. młodzieży! do apelu!

Dziś śtoiąlego Stanisława.

Wi(^c się bawcie! Niech w weselu Pana będzie ta zabawa.

Czy pogoda lub dzień słotny, Zawsze w pracy bądź ochotny.

Golów! bracie, w każdej chwili.

Hasło szczytne jak niewiele.

Zwycięstwo się

z p

stronę chyli,

Gdzie duch mieszka w zdrowem ciele.

Laury odnieście zwycięskie!

Od tegoś: K. S. M. męskie,

Nie leń się, ćwicz ciało, ducha, Gdyż bez pracy jesteś niczem.

Z pracą wstąpi w cię otucha.

7 ej zagadki jest to kluczem.

Pierzcie przykład z rączej pszczoły:

Miód, to zysk za jej mozoły.

Sław, młodzieży, pokój, zgodę!

Zawsze w Pańskiej żyj bo jaźni.

Niech zna rękę, gdy na szkodę Twą wróg ciebie hardo drażni.

Wtenczas złóż i ofiarę:

Za Ojczyznę, Kościół, Wiarę!

Syiuetka

(Na Święto Młodzieży 1? listopada) M yśl m oja w zbija się coraz w yżej i w yżej i w zrokiem duszy obejm uje w ielką arm ję dziarskiej m łodzieży.

T w arde karki, w zniesione czoła, piersi m ocą w sparte m ów ią, że to — zdobyw ­ cy. Pieszczę się ich jasnym w zrokiem . Jacy oni niezłom ni, a karni, nie znają kom prom isów . Z da się, że jako­

by ow i szaleńcy B oży prą ciągle na­

przód, jednego tylko skinienia słucha­

ją, skinienia sw ego W odza — bo on W ielki.

O n w sobie zjednoczył w szystkich czucia i m arzenia, w nim sie skupiła icli w spólna m oc i potęga, on uchw ycił ich szaleństw o i uczynił je sw ojem . W ielkość jego jest tak w ybitna, że nic- tylko m łodzież oczarow ała, ale i Bosru się podobała. D latego m łodzież z za­

chw ytem słucha jego skinienia, a B óg go zatw ierdził jako jej W odza. — To K ostka S tanisław św ięty!

N iechże w ięc rosną te szeregi. N iech z roku na rok stają przed sw ym P atro ­ nem , w ięcej urobione, w ięcej katolic­

kie i polskie, w ięcej pogłębione i apo­

stolskie, w ięcej „gotow e" i w ięcej zdo­

byw cze, aby kiedyś w pełni dojrzałoś­

ci chlubnie przenieść m ogły sw ój czyn ofiarny na front szerszy i bardziej w y­

sunięty: na arenę prac i w alk M ężów K atolickich, gdzie rozgryw ają się pro­

blem y bytu i niebytu naszego stulecia.

Fr. B.

i

Nosfadujmy śir. St. Kostką!

Ś. S tanisław K ostkę pow inna cała m łodzież naśladow ać. Jeżeli kiedy, to obecnie m łodzież potrzebuje takie­

go w łaśnie w zoru. Z epsucie bow iem niby robactw o podgryza korzenie kw iatu, jakim m a być dla narodu m łodzież, Z gorszenie na każdym kro­

ku straszne sieje spustoszenie w du­

szach m łodocianych przez w strętne obrazy zm ysłow ości, narzucają się dziś na każdym kroku. N iew inność i czystość m łodzieży zagrożona. Ileż m łodzieży zatopionej po uszy w w y­

uzdanej rozpuście, błąka się po uli­

cach m iast naszych, a naw et i w siach?

T rzeba w ięc uśw iadam iać, przestrze­

gać, ratow ać i leczyć.

M łodzieży! Ż yjem y w czasach, w których m ów i się i pisze się tak czę­

sto o konieczności odrodzenia naszego społeczeństw a. O droczenie naszego społeczeństw a w ym aga ludzi szla­

chetnych, niezłom nych — nieustępli­

w ych, jak skała w śród spienionych fal nam iętności ludzkich. I tu oczy w szystkich zw rócone dziś na naszą m ło d zie ż, w m łodzieży nasza na­

dzieja i przyszłość. M łodzież m usi się stać tym i ludźm i, o silnych zdro­

w ych przekonaniach, o szlachetnych poryw ach, o stalow ych czynach. — N iechże w ięc św ięto naszego patrona i w odza św . S tanisław a K ostki skupi nas w szystkich do dalszej sum iennej w ydatnej pracy nad sobą.

N iech um iłow anie niew inności i czystości ducha zajaśnieje u m łodzie­

ży i niech przypom ni w szystkim na­

szym braciom , że nie kłótnie, niezgo ­ da i bunty budują naszą O jczyznę, ale czystość i nieskazitelność życia, m oc czynu i dusze praw e, nie szuka­

jące sw oich zysków i w ygód, lecz od­

dające się bez zastrzeżeń w służbie B oga i O jczyzny.

A zatem , m łodzieży, naśladujm y św ietlaną postać św . S tanisław a K ost­

ki, w róćm y z drogi niepraw ości, do-

!syć chodzenia m łodzieży po m anow ­ cach i bezdrożach, czas w rócić do bo­

gobojnego życia, w edług zasad chrze­

ścijańskich.

Św ięta M atka nasza — oblubienica C hrystusow a, K ościół, sięgnęła aż do K siąg M ądrości, aby w spółuczestnikom N ajśw iętszej O fiary w dniu 15 listo­

pada czytać o dziełach tego m łodzień­

czego W odza.

O to słyszym y, że krótko żył na zie­

m i — tylko 18 lat — ale to M u starczy­

ło, aby stał się W ielkim . C ały św iat, jak długi i szeroki, zaw sze czci i będzie czcił z głębokiem nabożeństw em star­

ców zgrzybiałych, ludzi sędziw ych a statecznych, bo oni otoczeni aureolą czynów i dośw iadczeń życiow ych. — W ódz m łodzieży ani o jotę od nich m niejszy. Z a lata sędziw e starczy m u roztropność, za w iek zgrzybiały — ży­

cie nieskalane.

W cześnie P an B óg zesłał na niego śm ierć, bo ten m łodzian już daw no doj­

rzał, bo go B óg m iłow ał. Przecież S ta­

nisław żył w śród ludzi grzesznych. -- C hciał B óg, aby niepraw i ludzie nie spaczyli pojęć dzielnego m łodzieńca, aby dusza Jego nie padła ofiarą oszu­

kańczych złud.

C złow iek, choćby najw iększy i naj­

m ocniejszy, zaw sze pozostanie tylko człow iekiem . Z w ątpienia i sm utki ka­

żdego nachodzą. R zeczy złudne są za­

w sze błyskotliw e, pociągają do siebie jak najw iększy pow ab i zachodzą, i załam ują naw et najm ocniejsze charak­

tery. T o takie ludzkie, Stanisław dużo । tego ludzkiego przeżył i — zw yciężył.

I w tern był podobny sw ej w ielkiej rze­

szy m łodzieży, która w nim w idzi zisz­

czenie w łasnych m arzeń i rękojm ę św ietlanej przyszłości.

T aki i tylko taki Stanisław m ógł się stać duchow ym W odzem ^ ludzi ndo- dych, taki S tanisław dziś przew odzi K atolickiem u Stow arzyszeniu M ło­

dzieży.

M ocny K ostkow y charakter i tw ar­

da dłoń szczególnie odpow iada pom or­

skiej m łodzi. R obotnik w sw . S tanisła­

w ie w idzi potęgę pracy, bezrobotny m oc ducha, sportow iec w ytrw ałość w ćw iczeniach aż do zdobycia doskona­

łości, uczeń ow oce pilnej nauk;, czela­

dnik krzepką dłoń, inteligent w odza ducha w dążeniu do w yższych rzeczy, w szyscy oni — w zajem ny łącznik i w zajem ne zbliżenie do siebie.

Pod potężnem i rozkazam i S tanisła­

w a m łodzież jak huragan ruszy na­

przód — zw ycięska i nigdy nie ustanie.

Jem u w szystkie O ddziały w dniu

17 listopada złożą raport sw ej działal-

nrści. A działalność w vraża się w usil-

nem staraniu, by do dusz sprow adzić

królow anie C hrystusa, a w przygoto-

iw aniu do tw ardego życia codziennego

zdobyć bart fizyczny i przygotow anie

I zaw odow e.

(3)

N r . 3 1 . O P I E K U N D Z I A T W Y Strona 3

Pragniemy nieść w iycie miłość

Pragniemy nieść ro życie miłość, piękną , cichą a śmiętą, W głębi serc czystych zrodzoną A może ro niebie poczętą.

Miłość, co m życiu zaśmieci, Gmiazdą radosną i jasną, Gdy wszystkie światła wokoło Zbledna a nawet pogasną.

miłość, bez samolubstwa, Co innym służy w pokorze

Im każdym Judzkim nędzarzu Gości Cię w domu, o Boże!

miłość, co u ołtarzy, Wybucha wiary płomieniem, Ofiarnie służąc Ci, Panie:

Pracą, radością, cierpieniem.

miłość, której Ty, Chryste, Uczyłeś z Twojego krzyża,

Co nawet śmierć przyjmie chętnie, Gdy drugim niebo przybliża.

Pragniemy nieść w życie miłość, Jakoś nas uczył, o Panie,

miłość, która zrodziła

Śmierć, męka i zmartwychwstanie.

Marja Czeska-Mączyńska

Aniehki m odzieniaszek

U c z y n a s E w a n g e l ja ś w i ę t a , ż e P a n J e z u s s z c z e g ó l n ie u m i ł o w a ł d z i e ­ c i , k t ó r y c h n i e w in n e b i a ł e j a k l i l ij k i d u s z y c z k i m i ls z e m u s ą o d u c z o n y c h , w y n i o s ł y c h u m y s ł ó w m ę d r c ó w i d o ­ s t o j n i k ó w t e g o ś w i a t a . W B o ż y m o g r ó d k u , w k t ó r y m r o s n ą t e p r z e d z i w ­ n e k w i a t k i o c u d o w n e j b a r w ie i w o n i , w y r ó s ł p r z e d p r z e s z ło t r z y s t u l a t y j e ­ d e n s z c z e g ó l n i e p i ę k n y i m i ł y S t w ó r c y s w e m u .

D n i a 8 w r z e ś n i a r . 1 5 9 3 , w ś w i ę t o N . M . P a n n y , p r z y s z e d ł n a ś w i a t A l e k s a n d e r B e r k i, s y n z a c n e g o s z l a c h ­ c i c a f l o r e n c k i e g o i m a ł ż o n k i j e g o V io - l a n t y , z p o t ę ż n e g o w o w e c z a s y r o d u M e d y c e u s z ó w . O j c ie c z m a r ł t r z y d n i p r z e d n a r o d z e n i e m s y n k a , a l e m a t k a , w i e l k i e m i o z d o b i o n a z a l e ta m i s e r c a i u m y s ł u o r a z p o b o ż n o ś c i ą , o d m a l e ń - k o ś c i t a k k i e r o w a ł a w y c h o w a n i e m O l e s i a , a b y p r z y s p o s o b i ć g o d o s ł u ż b y B o ż e j .

M a ł y O l e ś p r z e w y ż s z y ł n a d z i e j e b o g o b o j n e j m a t k i . J u ż w c z w a r t y m r o ­ k u s ł u c h a j ą c o p o w i a d a ń o m ę c e C h r y ­ s t u s a n a k r z y ż u , w y c z y t a w s z y , ż e n i e ­ k t ó r z y ś w i e c i ie s f o r ó w i e ś n i c y n o s ili W ło s ie n ic e , k o n i e c z n i e z a p r a g n ą ł i c h n a ś l a d o w a ć . Z e w z f f l e d u n a w i e k d z i e ­ c i ę c y i d e li k a t n e z d r o w i e , z a b r o n d a m u te g o t r o s ^ i w i e m a t k a , w t e d y c h ł o n - c z y n a z a r a d a r e k t o r a k l a s z t o r u O O . J e z u it ó w u p r a f f n i ^ n e u m a r t w ie n i e z a ­ s t ą p i ł i n n c m P r z e s t r z e g a ł w o b e c m a t k i b e z w z g l ę d n e g o p o s ł u s z e ń s t w a , c z y n i ł b e z s z e m r a n i a i s k r z y w i e n i a to .

c o m u n a j t r u d n i e j s p e ł n i a ć p r z y c h o ­ d z i ł o , a t o w s z y s tk o z m iło ś c i d l a c i e r ­ p i ą c e g o n a k r z y ż u C h r y s t u s a .

M a j ą c l a t s i e d e m , O l e ś o d d a n y z o ­ s t a ł d o s z k o ł y O O . J e z u i t ó w i r y c h ło , m i m o m ł o d e g o w i e k u , p r z y j ę t y z o s t a ł d o s t o w a r z y s z e n i a „ D z i e c i M a r ji“ .

S k r o m n o ś ć o b e j ś c i a i w e s o ło ś ć z j e d n y w a ł y m a ł e m u B e r t i e m u p r z y ­ c h y l n o ś ć n a u c z y c i e l i i m i ło ś ć j e g o w s p ó l u c z n i ó w .

M a t k a B o s k a u k o c h a ł a t e ż b a r d z o s w e g o m a ł e g o s o d a li s a i m i a ł a m u s ię o b j a w i ć w s p o s ó b w i d o c z n y . W i d z e n i a t e w c z e ś n i e o b u d z i ły w n i m p r a g n i e ­ n i e w s t ą p i e n ia d o z a k o n u O O . J e ­ z u i t ó w , c o b y ł o r ó w n i e ż ż y c z e n i e m p . B e r t i . N i e s t e ty j e d n a k , m i m o g o ­ r ą c y c h p r ó ś b , d z i e w i ę c i o l e t n i e g o c h ł o p c z y k a t r u d n o b y ł o p r z y j ą ć d o n o w i c j a t u i o b i e c a n o m u s p e łn i ć je g o ż y c z e n i e , g d y b ę d z i e m i a ł p i ę t n a ś c i e l a t . — O l e ś w p a d ł w r o z p a c z , k i e d y j e d n a k s p o w i e d n i k p r z e d s t a w i ł m u , ż e t a k ą j e s t w o l a B o ż a , z u l e g ł o ś c i ą p o d ­ d a ł s ię lo s o w i.

W k r ó t c e z a p a d ł n a z ł o ś li w ą f e b r ę . B ł a g a ł s p o w ie d n i k a , a b y m u p o z w o l i ł p r z y j ą ć p i e r w s z ą K o m u n j ę ś w ., g d y ż j a k t w i e r d z i ł, o n a j e d y n i e p r z y w r ó c i ć m u m o ż e z d r o w i e . C h o c i a ż w o w y m c z a s i e n i e p r z y j m o w a n o w t a k m ł o ­ d y m w i e k u d o S a k r a m e n t u O ł t a r z a , j e d n a k ż e s p o w i e d n i k n i e c h c ą c s ię c h o r e m u s p r z e c i w i a ć , o b i e c a ł , ż e w n i e d ł u g i m c z a s ie s p e łn i j e g o p r o ś b ę . W y w a r ł o t o t a k i s k u t e k , ż e O l e ś w y ­ z d r o w i a ł i z a r a z z a c z ą ł g o r l i w i e s p o ­ s o b i ć s ię d o w i e l k i e g o ś w i ę t a .

nasiem ognisku Bliziutko pod kościołem m ognisku KSM.

druhowie siedzą społem w radosnem gronie swem.

Orzeźwia ich szum drzewa, osłania murów biel;

idea ich zagrzewa i wzmacnia wielki cel.

Śpiewają i czytają i naradzają się,

a w wolnych chwilach mają gry i ćwiczenia swe.

Gry ktośby wszedł w ich koło i spytał: co to tu?

krzyknęliby wesoło na cale gardło mu:

Z naszego oto grona myśl promieniuje ta, by Polska Odrodzona

wciąż z Bogiem w zgodzie szła.

Najpierwszym naszym celem tężyzna dusz i ciał,

by kraj obywateli a Bóg z nas sługi miał.

Turkay

Sui^tg Stanisłuuj

B y ł b ia ły i c z y s ty , ja k k w ia te k liljo w y , A m ło d y b y ł, d z ie c i, ja k w y .

G d y in n y c h b a w iły i u c z ty i ło w y . T o o n s z e d ł s ię m o d lić d o s w o je j a lk o w y . B y p o te m s w e ś w ię te ś n ić s n y .

W ś w ię to ś c i m ija ją m ie s ią c e i la ta W ś r ó d o b c y c h ju ż u c z y s ię S ta c h . C h o ć ty le g o r y c z y d o z n a je o d b r a ta D u c h je g o w c ią ż w y ż e j i w y ż e j w z la ta , I o b c y m u g r z e c h je s t i s tr a c h .

W g o d z in ę s k o n a n ia le g ł c ic h o n a ło ż e , W k o ś c ie le o d z y w a s ię d z w o n .

N a tw a r d e m p o s ła n iu w d a le k im k la s z to r z e U m ie r a S ta n is ła w i w ś w ię te j p o k o r z e P r z e d B o s k i u d a je s ię tr o n .

G d y w z r o k s w ó j o d w r ó c ił o d z ie m i d o g ó r y . O d z ie m i, g d z ie b y ło m u ź le .

T o M a tk ę C h r y s tu s a z o b a c z y ł, g d y z c h m u r y Z s tę p u je , p o b o k a c h n ie b ie s k ie m a c h ó r y I s tą p a p o k w ia ta c h i m g le .

I z n ó w m u N a jś w ię ts z a z ja w iła s ię P a n i Z n ie b ie s k ic h p r z y s z e d łs z y tu d r ó g .

A ż e b y ł P o la k ie m , w ię c m o i k o c h a n i.

S w e tr o s k i i p r o ś b y o d d a jc ie m u w d a n i, N a p e w n o w y s łu c h a w a s B ó g . S t. K r .

Podsłuchane

K W A D R A N S N I E G R Z E C Z N O Ś C I

— D z i e ń d o b r y , d r u h u K a z i u , d o ­ k ą d t o ?

— A , d z i e ń d o b r y ! P ę d z ę d o k o ­ ś c i o ł a .

— T o i d z i e m y r a z e m . A le c z e g o t a k s ię ś p i e s z y s z ?

— B ó j s ię B o g a ! Z a d w i e m i n u t y 9 ,3 0 . M u s i m y n a p r a w d ę ...

— J a m a m c z a s . P r z e c ie ż d o p i e r o z a p ó ł g o d z i n y k s i ą d z k o ń c z y k a z a n i e . M a m y w i ę c .... z a r a z ... 3 2 m i n u t y c z a s u .

— A l e p r z e c i e ż M s z a ś w . r o z p o ­ c z y n a s ię p r z e d k a z a n i e m ! A z r e s z t ą i k a z a n i e ....

— E h , k a z a n i e n i e d l a m n ie ...

— J a k t o ?

— N o t a k . P r z e c i e ż w r e l i g ji w i e m , c o i j a k ! N i k o g o n i e z a b i ł e m , t o m n i e n i e p o t r z e b u j ą n a w r a c a ć .

— M o ż e c o d o r e l ig j i m a s z r a c j ę , ż e w i e s z o n i e j c o ś n i e c o ś . A le p r z y d a ­ ł o b y c i s ię p o s ł u c h a ć k a z a n i a o ...

g r z e c z n o ś c i .

— O g r z e c z n o ś c i ..., m n i e ? ... C z y t y m n i e ...

— N o , n o , t y l k o s p o k o j n i e ! W i e s z p r z e c i e ż , ż e n i e p u n k t u a l n o ś ć w o b e c w y ż s z y c h o d n a s j e s t w y b i t n ą n ie - e r z e c z n o ś c ią i b r a k i e m w y c h o w a n i a . P r a w d a ?

— N o , i ?

— N o w i ę c p o w i e m c i. ż e j e s t e ś

n i e g r z e c z n y i n i e w y c h o w a n y w o b e c

s a m e g o P a n a B o g a ! D o w i d z e n i a !

(4)

0 1 0 1 9 BA

Strona 4 O P IE K U N D Z IA T W Y

NA ŚW IĘTO PATRONA M ŁODZIE- I te r n , m ie jc ie o d w a g ę n o s ić n a p ie r ­ s ia c h m e d a lik lu b s z k a p le rz , m ie jc ie

ŻY POLSKIEJ ŚW . STANISŁAW A:

KOSTKI

J e ż e li z m ło d z ie ż y ' n a s z e j m a n a ­ p r a w d ę w y r ó ś ć p o k o le n ie łu d z i d z ie l­

n y c h , u c z c iw y c h , z d o ln y c h d o n a j-

c n o w o ,

je ż e li ta m lo d z ie z n ie m a z e ś n ie z g n u ś n ie ć , z m a rn ie ć d u - m u s im y j ą w y r w a ć z b io ta ,

o d w a g ę p r z y s tę p o w a ć ś m ia ło d o S a ­ k r a m e n tu P o k u ty i to n ie ty lk o r a z w r o k u . M ie jc ie o d w a g ę s ta n ą ć w ' o b r a ­ n ie w ia ry ś w a , K o ś c io ła K a to lic k ie g o . O jc a ś w ., b is k u p ó w i k a p ła n ó w .

M ło d z i je s te ś c ie a le w id z ic ie c o s ię d z ie je n a ś w ie c ie . Z ło s z e rz y s ię w s z ę -

s łu c h o w is k o w y „ T a ń c o w a ła r y b a z r a k ie m " . — A k c ja to c z y s ię w p iw n ic y , g d z ie z o s ta ły z g r o ­ m a d z o n e n a z im ę r ó ż n e ja r z y n y . W o c h o c z y m ta ń c u k r ą ż y m a rc h e w 'k a z g ro s u k ie m , p o m id o r z c e b u lą , ć w ik ła z c h rz a n e m ... A z ty c h w e s o ­ ły c h p io s e n e k i d ja lo g ó w d o w ie d z ą s ię d z ie c i, ż e ja r z y n y s ą z d ro w e i tr z e b a je s p o ż y w a ć ... b e z g ry m a s ó w .

c o

k ie m a n ie ś w ię ty m , to i ta k p o z o s ta ł­

b y n a z a w s z e p ię k n y m w z o r e m d la

c jc ie c je g o

B o g a , p s u ją s ię d o b r e o b y c z a je , c o r a z w ię k s z a n ę d z a g n ę b i s p o łe c z e ń s tw o . —

m ło d z i m o ż e c ie

d o b r e g o s e rc a c h lu d z k ic h , je ż e li

S ta n is ła w a K o s tk i.

DOOKOŁA GLOBU.

a u d y c y j p o z n a ń s k ic h d la d z ie c i

„ W ę d ró w k i d o o k o ła g lo b u " , s p o t-

W ĘDRÓW KI

W c y k lu s ta r s z y c h p t.

k a ją s ię s łu c h a c z e w

środę dnia 20. 11. o godz.

16;00

z o p o w ia d a n ie m o te rn , ja k J u r e k d o w ia ­ d u je s ię c ie k a w y c h r z e c z y o N ie m c z e c h . J u r e k , s y m p a ty c z n y g lo b - tr o tte r , o k tó r e g o k o le ja c h lo ­ s u d o w ia d u ją s ię m ło d z i s łu c h a c z e w c o m ie ­ s ię c z n y c h a u d y c ja c h — z A lg ie ru , w k tó r y m b a ­ w ił, u d a ł s ię w p o d ró ż p o N ie m c z e c h . W ty m w ie lk im k ra ju , g d z ie ś m ię d z y R e n e m a O d r ą , m ię d z y A lp a m i a M o rz e m N ie m ie c k ie m , w H a m ­ b u r g u a m o ż e w D re ź n ie s p o tk a ł J u r k a s e r d e c z ­ n y p r z y ja c ie l m a ły c h s łu c h a c z ó w p r o f. S ta n i­

s ła w S tr u g a re k i z r o b ił z n im w y w ia d s p e c ja ln ie

z ic ie le m s iln e j,w o li, k tó r e j ta k n a m i

b r a k W Ż y c iu c o d z ie n n e m . m u s im y ła - l

d la r a d 'a . D o w ie d z ia ł g ę o d c h ło p c a d u ż o c ie ­

n ią c n a s z e p r z y w a r y , ta k j a k ła m a ł j e >

k a w y c h r z e c z y o N ie m c z e c h i o p o w ie o n ic h

l, p r z e z m ik ro fo n p o z n a ń s k i w ś ro d ę .

a b ie r z m y z ż y c ia ty lk o to , c o je s t s z ła -1

‘ . n a ;c h e tn e , c o je s t d o b r e . D u s z a n a s z a p o - ' RADJOW Y PORANEK DLA SZKÓL POW SZE-

\ b ’ls I w in n a s ię s ta ć o d p o rn ą n a w s z e lk ie CHNYCH.

ó

r n z

tia p a ś c i z e s tr o n y o b łu d n e g o ś w u a ta .

J a k z w y k le , ta k i w

czwartek, dnia 21. 11.

A le a b y j ą u o d p o rn ić — s z u k a jm y s i- o godz. 12,15

o r g a n iz u je P o ls k ie R a d jo P o r a n e k

ly W C z ę s te j K o m u n ji Ś W .. Y S' c z ę s te m

S z k o ln y , ty m r a z e m p r z e z n a c z o n y d la s z k ó ł p o -

z a s ila n iu n a s z e j d u s z y p o k a rm e m a -1

w s z e c h n y c h , P r o g r a m d o b r a n y je s t w s p o s ó b

n ie ls k im , k tó r e g o p r a g n ą ł Ś W . S ta n i- ,

o d p o w ie d n i d la m ło d z ie ż y s z k o ły p o w s z e c h n e j,

s ła w ' K o s tk a . W d o m u p r a w o s ła w n y m

s k ła d a s ię b o w ie m

z

u tw . S ib e liu s a , M e n d e ls -

n ie m ó g ł p r z y j ą ć d o s e r c a s w e g o

P a - 's o h n a , u tw o ró w o tr e ś c i lite r a c k ie j, u ła tw ia ją - m ’ O (lz ’e Ż y 1 n a

J e z u s a ty le r a z y ile b y te g o

b y ł j c y c h z r o z u m ie n ie d z ie ła z p ie ś n i S c h u m a n n a i

1 , ż Ir. .k । c h c ia ł — to te ż c u d o w n ie p r z y n o s i m u I

S c h u b e r ta w w y k o n a n iu ś p ie w a k a K a z im ie r z a

n ie M a tk a N a jŚ W . 1 a n io ło w ie . M y m o - |

C z e lk o to w s k ie g o , o r a z z u tw o r ó w s k r z y p c o w y c h ,

*,IŁ Ż e rn y c z ę ś c ie j p r z y s tę p o w a ć d o S to łu

i k tó r e w y k o n a J ó z e f K a m iń s k i. C z ę ś ć s y m f o n ic z -

P a ń s k ie g o — s z u k a jm y w ię c ta m m o - i

c y i w z m a c n ia jm y n a s z e d u s z e d o d o - p r z y jm o w a ł u

m o ż n y i w p ły w o w y , p ia s tu ją c y g o d - i / C , i • i . - .i ° } • , s w '. S ta n is ła w . O tr z ą s n i im y • P '' J • s ię z e s n u " L .Ó . n o s c s e n a to r a w d a w n e j n ie p o d le g łe j in , .x „ .ln

P o ls c e . R o z m a ic i

m o w y p r z y s to le b ie s ia d n y m .

r o z m o w o m . Z d a rz a ło s ię n ie r a z , ż e k to ś p o z 's v o lił s o b ie n a ż a

ta k d a le c e

k a l c z e m p r ę d z e j o d s to łu . N ie je d e n z d z is ie js z e j i

z g o r s z y łb y s ię r a c z e j z a c h o w a n ie m j m a łe g o S ta n is ła w a , n iż ż a r te m

p r z y z w o ity m . A le b y ła w n im o d w a g a

— to . c o la k w ie lc e im p o n u je d z is ie j ­ s z e j m k d z ie ż y .

D o p e w n e j r e s ta u r a c ji w e s z ła m a t­

k a z m a łą c ó r e c z k ą i u s ia d ła w s ą s ie - d z t'v \ ie d w ó c h p a n ó w . P a n o w ie c i z a ­ c z ę li c o ś m ó w ić p r z e c iw k o w ie r z e k a ­ to lic k ie j. C ó r k a p r o s iła m a tk ę , a b y u - p o m n ia ła ty c h p a n ó w . K ie d y m a tk a n ie m ia ła ty le o d w a g i, a b y u c z y n ić z a d o ś ć p r o ś b ie c ó r k i, w te d y d z ie c k o w s ta ło o d s to łu z b liż y ło s ię d o ty c h p a ­ n ó w ' i ta k im p o w ie d z ia ło : „ P r o s z ę p a ­ n ó w ', n ie g o d z i s ię ta k m ó w ić o B o g u " . Z a w s ty d z e n i b lu ź n ie r c y w y s z li n a ­ ty c h m ia s t z r e s ta u r a c ji.

O to p r z y k ła d , j a k n a le ż y b y ć o d ­ w a ż n y m g d y z a c h o d z i p o tr z e b a .

J e s te ś c ie i w y d z ie ć m i K o ś c io ła K a ­ to lic k ie g o , m ie jc ie o d w a g ę b y ć w k o ­ ś c ie le n a n a b o ż e ń s tw ie a n ie p o z a k o ­ ś c io łe m , m ie jc ie o d w a g ę s p r z e c iw ia ć s ię z ły m k o le g o m , k tó r z y w a s p r o w a ­ d z ą p o z a k o ś c ió ł. M ie jc ie o d w a g ę p o ­ m o d lić s ię w c z a s ie M s z y ś w ., u k lę k ­ n ą ć p r z e d N a jś w ię ts z y m S a k ra m e n -

GZEM JEST TW ÓJ TATUŚ? — STRAŻAKIEM W niedzielę, dnia 17 listopada o godz. 16,00

o d b ę d z ie s ię p r z y m ik r o f o n ie r o z m o w a z d z ie c ­ k ie m , k tó r e g o o jc ie c je s t s tr a ż a k ie m . Z u s t s w o ­ je g o r ó w ie ś n ik a b ę d ą m o g li m a li r a d jo s lu c h a c z e d o w ie d z ie ć s ię , ja k c z ę s to d r ż y o n o ż y c ie i z d r o w ie s w o je g o o jc a , g d y te n ś p ie s z y d o p ło n ą ­ c e g o b u d y n k u . — Z ja k im lę k ie m p r z y g lą d a s ię s w o je m u o jc u , w s p in a ją c e m u s ię p o d r a b in a c h , g d y z a w ie s z o n y n a d p r z e p a ś c ią w a lc z y z s z a le ­ ją c y m ż y w io łe m . A u d y c ja ta p o z w o li d z ie c io m o c e n ić i z r o z u m ie ć b o h a te r s tw o ty c h z w y k ły c h s z a r y c h lu d z i, k tó r z y n a k a ż d y a la rm g o to w i s ą ś p ie s z y ć p e łn i p o ś w ię c e n ia n a r a tu n e k b liź n im . A u d y c ję p r z y g o to w a ła r o z g ło ś n ia w ile ń s k a .

n ą P o r a n k u p r o w a d z i J ó z e f O z im iń s k i.

W YCIECZKA W LUBELSKIE.

P o ls k ie R a d jo n a d a je

dn. 22 11. o g. 12,15

p o g a d a n k ę d la d z ie c i s ta r s z y c h z e s z k ó ł, o Z ie ­ m i L u b e ls k ie j. P r z e w o d n ik ie m te j r a d jo w e j w y - c ie c z k i b ę d z ie p . J a n G r a b o w s k i, k tó r y z w r ó c i u w a g ę s łu c h a c z y n a w s z y s tk ie o s o b liw o ś c i te j c z ę ś c i P o ls k i. K r a jo b ra z , p r z e s z ło ś ć h is to ry c z n ą , c h a r a k te r lu d u , o d r ę b n o ś ć o b y c z a jó w , g w a rę , s tr o je ... A u d y c ję u r o z m a ic ą p ie ś n i i ta ń c e . N ie ­ c h a j w ię c d z ie c i c a łe j P o ls k i s łu c h a ją te j a u d y ­ c ji a b y s ię d o w ie d z ie ć m o g ły w s z y s tk ie , ja k w y ­ g lą d a Z ie m ia L u b e ls k a .

SŁUCHOW ISKO „YO-HO-HO“

W sobotę, dnia 23 listopada o godz. 18,00

T e a tr W y o b r a ź n i p r z y g o to w u je d la d z ie c i s łu ­ c h o w is k o p t. „ Y o - h o - h o " C a r e y G r e y ‘a . S łu c h o ­ w is k o to z o s ta ło p r z e tłu m a c z o n e

z

a n g ie ls k ie g o i w A n g lji c ie s z y ło s ię w ie lk ie m p o w o d z e n ie m w ś r ó d m a ły c h r a d io s łu c h a c z y . A k c ja s łu c h o w is k a to c z y s ię n a p o k ła d z ie o k r ę tu i o b f itu je w w ie le

TAŃCO W AŁA RYBA Z RAKIEM .

W e wtorek, dnia 19 listopada o godz. 12,15

m ło d s z a d -z ia tw a s z k o ln a u s ły s z y p r z e z r a d jo z a b a w n y c h s y tu a c y j. S łu c h o w is k o p r z e tłu m a c z y - p e łe n h u m o ru , d o w c ip u i w e s o ło ś c i o b r a z e k ła p . W a n d a P e s z k o w a .

K s ią ż n ic a K o p e m ik a ń sk a w T o ru n iu

p fc

it i

Cytaty

Powiązane dokumenty

wodu, ale cóż miała robić, opiekowała się jednak nadal biednymi, pielęgnu ­ jąc chorych i starając się ulżyć im w miarę swoich możności?. Pewnego dnia

Leśniczy tymczasem pędził wprost, a gdy się zbliżał do chatki, usłyszał wołanie na pomoc.. Szybko przebiegł jeszcze przestrzeń, dzielącą go od do

Na rozstaju, gdzie trzy drogi, stoi Boża męka,.. las jej szumi modlitewnie, a wichr przed

cnannlMAw Otóż dokonać miał się jedyny w irkbdił Iswoim rodzaju akt ślubu Polski

— Luś zbierał małe kamyczki, przyglądał się wielkim małżom, leżącym na dnie.. Potem, kiedy już trzeba było wyjść z wody Luś postanowił nazbierać w lesie

Gdy usłyszał tętent koni, chciał się był u- kryć: ale wydało mu się to niegodnem tchórzostwem, śmiało więc z głową podniesioną stanął na progu.. — Gdzie

I płynęły te gorące jak żar słowa do Pana, i snuły się do nie­.. ba bez ustanku jak owe obłoki, aż wysłuchał Pan prośby ich i

wał i chełpił się swą urodą, potrącił podstawę lustra tak nieszczęśliwie, że upadając rozbiło się w drobne