• Nie Znaleziono Wyników

Jaskółka Śląska, 2015, nr 11-12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Jaskółka Śląska, 2015, nr 11-12"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

SCHLESISCHE SCHWALBE SLEZSKÁ VLAŠTOVKA SILESIAN SWALLOW

MIESIĘCZNIK GÓRNOŚLĄSKICH REGIONALISTÓW 11-12/2015 ISNN 1232-8383 NAKŁAD 25.000 EGZ.

EGZEMPLARZ BEZPŁATNY

RAŚ dla każdego

RAŚ jest organizacją dla każdego, komu zależy na rozwoju naszego regionu. Jeśli dostrzegasz korzyść z wprowadzenia autonomii i nie chcesz siedzieć z założonymi ręka- mi, przyłącz się do nas. Wykaz tere- nowych kół RAŚ

 ➣strona 5

ŚLŌNSKŎ SZWALBKA

Jerzy Gorzelik w comiesięcznym felietonie wiadomo z góry o potrzebie wprowadzenia przez parlament mechanizmu, który wyrówna straty poniesione przez samorządy wskutek wyczekiwanego przez obywa- teli podniesienia kwoty wolnej od podatku.

 ➣strona 3

Prezydent obiecuje,

samorząd płaci Obywatele! Na rowery!

Czym zajmuje się oficer rowerowy? Dlaczego warto przesiąść się na rower i czy zobaczymy w przyszłości na drogach aglomeracji więcej ro- werów niż samochodów? O tym w rozmowie z Alexem Kopią – oficerem rowerowym w urzę- dzie Marszałkowskim

 ➣strona 4

Prawie 7 miliardów złotych mogą stracić samorządy, je- śli rząd przyjmie prezydencki projekt ustawy, zakładający podniesienie do 8 tysięcy zł kwoty wolnej od podatku PIT.

– Potrzebny mechanizm, któ- ry wyrówna te straty – mówi Jerzy Gorzelik.

Do Sejmu wpłynął prezydencki projekt ustawy, za- kładający podniesienie do 8 tysięcy zł kwoty wolnej od podatku PIT (druk nr 51). Podwyższona kwo- ta obowiązywałaby już od dochodów uzyskanych w roku 2016. W uzasadnieniu można przeczytać, że wpływy z PIT zmniejszą się w wyniku noweliza- cji o 15,58 miliarda zł, z czego do budżetu państwa wpłynie o 8,72 miliarda mniej, zaś do budżetów samorządów o 6,86 miliarda.

Wyższy VAT i akcyza, mniej pieniędzy dla regionu

Budżet państwa odzyska część poniesionych z tytułu zmiany prawa podatkowego strat. Oby- watele wydając pozostawione w ich kieszeniach pieniądze, zapłacą wyższy VAT i akcyzę. Daniny te w całości trafiają do budżetu państwa. Wy- raźnie zubożeją natomiast jednostki samorządu terytorialnego. Prezydencki projekt nie przewi- duje bowiem żadnego mechanizmu wyrównania strat poniesionych przez gminy, powiaty i wo- jewództwa. – Tymczasem sytuacja finansowa samorządu w Polsce, obciążanego kolejnymi

zadaniami, już dziś oceniana musi być jako kry- tyczna. To znamienne, że realizując swe wybor- cze obietnice, politycy partii ogólnopolskich nie zadają sobie trudu, by zatroszczyć się o interes samorządów – mówi Gorzelik. – Choć to one są największym inwestorem i w największym

stopniu dźwigają ciężar unowocześnienia pań- stwa – dodaje.

Ten kolejny już przykład centralistycznego my- ślenia dowodzi, że potrzebna jest głęboka reforma ustrojowa, gwarantująca finansową autonomię samorządowych wspólnot.

Koszt nowelizacji obciąży województwo śląskie kwotą 30 milionów złotych. To więcej niż roczny koszt utrzymania dróg wojewódzkich i więcej niż wynoszą wydatki na remonty tych dróg w przy- szłym roku. Jeszcze większe straty poniosą po- wiaty i gminy, co wynika z ich większego udziału z podatku PIT. Sam budżet miasta Katowice bę- dzie mniejszy o 89 milionów złotych. – Będzie to olbrzymia luka w finansach miasta. Wystarczy powiedzieć, że to pieniądze, które pokrywają np.

całoroczne finansowanie katowickich przedszkoli lub budowę katowickich centrów przesiadkowych, która jest planowana w najbliższych latach – mówi radny RAŚ z Katowic Aleksander Uszok. Najwięcej stracą gminy – aż 745 milionów złotych.

– Mniej połączeń kolejowych? Likwidacja przedszkoli? Brak remontów dróg? Polska w ru- inie może wkrótce stać się samospełniającym pro- roctwem, jeśli władze centralne, realizując swoje pomysły, nie zabezpieczą interesów samorządu – mówi Gorzelik.

Ruch Autonomii Śląska apeluje o niezwłocz- ne wprowadzenie przez parlament mechanizmu, który wyrówna straty poniesione przez samorządy wskutek wyczekiwanego przez obywateli podnie- sienia kwoty wolnej od podatku. Klub radnych RAŚ w sejmiku województwa śląskiego składa w tej sprawie projekt rezolucji, zwracając się do wszyst- kich samorządów w naszym regionie o przyjęcie podobnych uchwał. Nie możemy pozwolić, by obietnice składane przez polityków kandydują- cych na warszawskie urzędy, realizowane były kosztem regionów i lokalnych społeczności.

PiS-owski skok na kasę samorządów

Jacek Tomaszewski

Prawie 90 mln zł stracą Katowice na nowelizacji ustawy. – Wystarczy powiedzieć, że to pieniądze, które pokrywają np. całoroczne finansowanie katowickich przed- szkoli – mówi Aleksander Uszok, radny RAŚ z Katowice.

Autor: Mark Healey CC BY-SA 2.0

(2)

grudzień 2015 r., Jaskółka Śląska

2 AKTUALNOŚCI

Strefa absurdu Okiem naczelnej

„Ludzie głupieją

hurtowo, a mądrzeją detalicznie”

Ta błyskotliwa sentencja mistrzyni słowa – Wisławy Szym- borskiej – jest dziś wyjątkowo aktualna. Jej aktualność na- rasta od dnia wyborów 25 października. Dziś jednak zaczy- namy zbierać pierwsze owoce społecznej naiwności, wiary w to, że będzie lepiej. Że gdy odejdzie znienawidzona PO, a wróci PiS, któremu zapomniano dawne grzechy, poprawi się i będzie dobrze. A jak jest?

Pojawiają się coraz „ciekawsze” nagłówki tekstów portali informacyjnych: „Prezydent Duda zakładnikiem Kaczyń- skiego”, „Manifestacje antyrządowe to łamanie zasad de- mokracji”, „Zakaz krytykowania rządu – nowy regulamin PiS dotyczący obrad sejmu”, nie wspominam już o awanturze wokół składu Trybunału Konstytucyjnego. Przy okazji premier przyznaje, że obietnica wyborcza skrócenia wieku emerytalnego niesie ze sobą konsekwen- cje obniżenia przyszłych emerytur nawet o 30%, ale jednocześnie nie mówi, że obniżenie kwoty wolnej od podatku zaowocuje dalszym zubożeniem sa- morządów, borykających się z wysokimi kredytami. Można by sparafrazować cytat z Szekspira: „Źle się dzieje w państwie polskim”, w Europie zresztą też.

Narastają nacjonalizmy, a te zawsze są groźne dla małych społeczności, ta- kich jak nasza – śląska.

Wszystkie te nagłówki i doniesienia są niepokojące, ale nas na razie najbardziej powinien martwić skok na kasę samorządów, które bez mechanizmu pozyskania środków w miejsce utraconych tytułem podwyższenia kwoty wolnej od podatku, będą zmuszone drastycznie ciąć koszty utrzymania sfery budżetowej, ale nie tylko. Rodzice maluchów usłyszą, że brakuje pieniędzy na utrzymanie przed- szkoli i będą musieli do nich dopłacić, kierowcy, że nie ma środków na remonty dróg i muszą pogodzić się z wydatkami u mechanika za remont zawieszenia, rowerzyści niech zapomną o nowych trasach rowerowych, sklepikarzom i za- kładom usługowym podwyższy się czynsze za wynajem gminnych pomiesz- czeń, a handlującym na targach opłaty targowe. Wszystkie koszty w rezultacie poniesie klient, czyli my wszyscy, którzy, aby normalnie żyć, musimy posyłać dzieci do szkoły czy przedszkola, robić zakupy, chodzić do fryzjera, korzystać z dróg. Jeśli nie opracuje się mechanizmu pozyskiwania środków finansowych przez samorządy, opisane przeze mnie koszty poniosą wszyscy bez wyjątku, nie tylko ci, którzy skorzystają z faktu podniesienia kwoty wolnej od podatku.

Zresztą ci niczego nie zyskają, bo zaoszczędzonymi pieniędzmi będą musieli pokryć wzrastające koszty codziennego życia. Czyli stracą zwykli obywatele, z których kieszeni samorządy będą zmuszone wyciągnąć brakujące pieniądze.

Czy o takie reformy chodziło tym, którzy idąc do wyborów, oddawali głosy na Prawo i Sprawiedliwość? Czy śledząc to, co dzieje się w polityce centralnej i lo- kalnej zaczną mądrzeć detalicznie czy może hurtowo? Może detalicznie i do tego powoli, bo w drugą ewentualność raczej nie wierzę.

Mimo burzliwej końcówki roku ze swojej strony chciałam życzyć naszym czy- telnikom spokojnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia, a w Nowym Roku stabilizacji i spotykania na swojej drodze tylko mądrych i dobrych ludzi.

Monika Kassner redaktor naczelna

Z gazet naszych ōpkōw i ōmek

Dziewiętnastowieczna ekologia

Ruda Śląska

Jak zapewne wszystkim wiadomo, ta wielka masa swędu z kopalni i fa- bryk na Górnym Szląsku szkodzi nie tylko ludziom, lecz także i roślinom.

Tego najlepszy dowód mamy na tutej- szych lasach hr. Ballestrema , które chociaż przed 30 laty sadzone, jed- nak zaledwie na kilka stóp wysokie, a jak spodziewać się można, to po upływie lat 50, w tym samym jeszcze stanie pozostaną. Więc nareszcie po doskonałym zbadaniu sprawy przez ministra rolnictwa, radcy rejencyjne-

go i królewskiego nadleśniczego, ze- zwolono na żądanie hr., by las mię- dzy Rudą a Wirkiem został wycięty, a to miejsce na pole przemienione.

Niedługo będzie zbudowany na tym miejscu folwark. Rzecz ta i dlatego jest pożądana, że za zniesieniem lasu będzie skasowana kryjówka , która służyła za schronienie chacharom, napastującym przechodniów na dro- dze z Poręby do Morgenrothu.

„Gazeta Górnośląska”, 5 X 1881, nr 77 Oprac. Marian Kulik Nasze sprawy

Konferencja o transporcie w Rybniku

Rybnicki RAŚ ma zaszczyt zaprosić na konferencję o transporcie publicz- nym, która odbędzie się 18.12 w sali konferencyjnej Zabytkowej Kopalni Ignacy w Rybniku-Niewiadomiu.

Podczas konferencji zostaną przed- stawione korzyści wynikające z utwo- rzenia przez Subregion Zachodni obszaru metropolitalnego, którego celem byłoby m.in. skorelowanie

transportu miejskiego, utworzenie Komunikacji Podmiejskiej jak rów- nież Komunikacji Międzymiastowej.

Poruszymy również zagadnienia w obszarach tj. wykorzystanie już istniejącej infrastruktury, optymali- zacja kosztów i czasu podróży oraz alternatywne środki transportu takie jak rower. Zastanowimy się też nad zagadnieniem transportu zrównowa- żonego, a także metodami zniwelo-

wania niekorzystnego zakorkowania miast w obszarach strategicznych ar- terii komunikacyjnych.

Podczas konferencji swoje refe- raty wygłoszą m.in. rybnicki Oficer Rowerowy oraz wiceprezes stowa- rzyszenia Kolej na Śląsk. Konferen- cja jest jedną z trzech, które odbędą się w najbliższym czasie w Rybniku.

Wstęp wolny.

Bartłomiej Bobula Kartka z kalendarza

Zagmatwane

dzieje podziału

administracyjnego

Czterdzieści lat temu wprowadzo- no jedną z najgło- śniejszych reform czasów PRL-u. Re- formę administra- cyjną, wprowadza- jącą dwustopniowy podział „wojewódz- two – gmina”. Jed- nak to nie rezygnacja z powiatów wywołała najwięcej zamieszania, a liczba województw których stwo- rzono aż czterdzieści dziewięć.

Oficjalnie ustawa z dnia 28 maja 1975 roku przyczyny reformy uzasadniała potrzebami przyspieszonego rozwoju społeczno-gospodarczego kraju, stwo- rzenia warunków bardziej sprawnego zarządzania gospodarką narodową oraz funkcjonowania organów władzy i admi- nistracji państwowej, a także w celu lep- szego zaspokajania rosnących potrzeb społeczeństwa.

Powody tej w tajemnicy przygotowy- wanej ustawy były jednak inne. Przede wszystkim chodziło rozbicie silniejszych

regionów tak aby zwiększyć wpływy centrali na lokalne struktury nie tylko administracyjne ale i partyjne, gdyż w ślad za podziałem administracji na- stąpił podział struktur partyjnych. Umoc- niło to Komitet Centralny z Edwardem Gierkiem na czele który sprytnie pozbył się swoich oponentów w silnych regio- nach. Aby jeszcze bardziej scentrali- zować administrację podział na woje- wództwa często przebiegał wbrew granicom powiatów i regionów tak aby zniszczyć lokalne struktury historycz- no-kulturalne. Malutkie miasteczka otrzymując rangę wojewódzkich stały się bardzo samolubne wydatkując na wojewódzkie urzędy i struktury zapo- minając o potrzebach gmin swojego województwa.

Kolejna reforma administracyjna nastąpiła już w 1999 roku. Jej twórcy jednak wzorowali się na najbardziej scentralizowanym podziale admini- stracyjnym w Europie zachodniej jaki istnieje we Francji. Jeśli na początku reforma nieco wzmocniła samorządy regionalne i lokalne to znowu interesy partyjne wzięły górę nad społeczno-

-ekonomicznymi. Co roku samorządy a głównie gminy są obarczane nowy- mi zadaniami na które muszą znaleźć własne ograniczone dochody. Skutku- je to tym, że znowu wszyscy muszą uśmiechać się do wszechwładnej cen- trali. Kolejne ekipy rządzące wzorując się na Edwardzie Gierku, chcą sobie podporządkować armie regionalnych polityków których pociągają za sznur- ki z centrali. Świeżo powstały rząd już przed wyborami zapowiadał wyodręb- nienie nowych województw nie bacząc na przykład niedomagającego malutkie- go województwa opolskiego.

Szeroka decentralizacja państwa po- lega na bezpośrednim udziale regionów w najważniejszych podatkach, możli- wości stanowienia prawa regionalnego z mocą ustaw co oznacza, że władza wykonawcza i ustawodawcza jest bliżej obywatela który ją wybiera i kontroluje.

Kiedy politycy największych partii ogól- nopolskich mówią, że są zwolennikami decentralizacji możemy raczej powie- dzieć, że tylko deklarują w nią wiarę.

Tacy deklarujący, wierzący – nieprakty- kujący. Wyborcy to nadal kupują.

Podczas briefingu prasowego przedstawiciele RAŚ Rybnik zapowiedzieli konferencję.

Źródło: Archiwum Ruchu Autonomii Śląska

Mariusz Wons

JK

(3)

grudzień 2015 r., Jaskółka Śląska

AKTUALNOŚCI 3

Czy polskie szkoły staną się fabrykami bezrefleksyjnych nacjonalistów?

Nadchodzi czas „patriotów”

Jedną z pierwszych zapowiedzi po- lityków Prawa i Sprawiedliwości było wprowadzenie przez ich nowy rząd jeszcze intensywniejszego „wycho- wania patriotycznego” w szkołach.

Natychmiast rozgorzały dyskusje w środowisku śląskich nauczycieli.

Zasadne wydają się obawy, że „wycho- wanie patriotyczne” w wersji PiS-owskiej oznaczać będzie jeszcze większą kon- centrację na historii Polski centralnej, przy całkowitym wyrugowaniu narracji zamieszkujących Polskę mniejszości, w tym Ślązaków. Albo – co jeszcze gor- sze – że nacisk zostanie położony nie na polską historię, ale na jej zmitologi- zowaną , upiększoną wersję. Czy zatem wkrótce śląskie dzieci będą uczone wy- łącznie wyssanych z palca legend, tak jak ta, o „obronie” katowickiej wieży spa- dochronowej, zamiast poznawać praw- dziwe oblicze swojego regionu?

Dobra strona – polska strona – Kiedyś, podczas zajęć poświęco- nych historii Śląska, zadałam trzynasto- letnim uczniom pytanie: po czyjej stronie walczyli nasi rycerze podczas bitwy pod Grunwaldem – wspomina pani Joanna, nauczycielka-regionalistka w jednym ze śląskich gimnazjów – Odpowiedź jednego z uczniów mnie zmroziła: „Po tej dobrej”.

Spytałam kto która to „dobra strona”, na co on odparł, że „zawsze ta polska, nie- zależnie od tego, jakie są okoliczności”.

To, co przeraziło mnie w tej wypowiedzi to niezachwiana pewność o słuszności swojego punktu widzenia. Doszłam do wniosku, że polska szkoła produkuje ty- siące takich pozbawionych zdolności re- fleksji, małych nacjonalistów, niezdolnych do dostrzeżenia innych racji. Zrobiło mi się wstyd, że reprezentuję ten system.

O tym, że polskie szkoły od lat prze- kazują treści konserwatywno-nacjonali- styczne, zamiast zająć się nowocześnie pojętą edukacją obywatelską, mówi się od wielu lat. Efektem jest nie tylko po- pularność partii nacjonalistycznych wśród wielu młodych ludzi, ale także ksenofobiczne marsze wymierzone w uchodźców, mniejszości seksual-

ne i etniczne, często organizowane w imię hitlerowskich haseł, przetłuma- czonych na język polski. Swoistym pa- radoksem jest, że polscy uczniowie od dzieciństwa bombardowani są treścia- mi związanymi z drugą wojną świato- wą i zbrodniami niemieckiego nazizmu i ksenofobii. Skutkiem tego bombardo- wania nie jest jednak awersja do na- zizmu i ksenofobii, tylko do narodu nie- mieckiego. Połączona z bezkrytycznym podejściem do własnej historii. Para- doksalnie zatem, używając przykładu niemieckich faszystów, polski system edukacyjny tworzy pokolenie swoich własnych faszystów, dumnie noszących transparenty z napisem „Moim hono- rem jest wierność”, zapominając, że to przetłumaczone na język polski motto esesmanów. To przerażające zjawisko dobrze ilustruje przypadek z tegorocz- nej kampanii prezydenckiej.

– Jeden z radykalnie prawicowych kandydatów w wyborach prezydenckich chciał zorganizować spotkanie z polską mniejszością w jednym z irlandzkich miast – wspomina Robert Podgórski, Ślązak mieszkający w irlandzkim mie- ście Galway. – Wywołało to gwałtowne protesty miejscowej społeczności, która nie życzyła sobie obecności „polskiego faszysty” w Irlandii. To, co mnie najbar- dziej zszokowało to tłumaczenie jedne-

go z członków sztabu owego kandyda- ta: „Jak można mnie nazwać faszystą, skoro faszyści zamordowali mojego dziadka?” Ten człowiek naprawdę wie- rzył w to, że niezależnie od tego jak bar- dzo ksenofobiczne i agresywne są jego poglądy i działania, fakt pochodzenia z „polskiego narodu wybranego” spra- wia, że nie można nazwać go faszystą!

Że śmierć jego dziadka z rąk nazistów daje całej ich rodzinie prawo do głosze- nia najbardziej zbrodniczych postulatów!

Groźny patriotyzm?

W sąsiadującej z Irlandią Wielkiej Brytanii także od lat trwa spór o to, czy patriotyzm powinien być w ogóle obecny w szkołach. W opublikowanym przed kilkoma laty raporcie naukowcy z londyńskiego Institute of Education twierdzą, że państwo jako organizacja jest moralnie neutralne, niemoralnym jest natomiast zachęcanie uczniów do kochania czegokolwiek, co może być zepsute. Ich zdaniem obowiązkiem na- uczycieli jest przekazywanie rzetelnej wiedzy o dziejach narodu, włącznie z tak zwanymi ciemnymi kartami. Tych ostatnich nie brak w brytyjskiej historii, pojawiają się jednak także w dziejach Polski.

– U nas takie podejście byłoby nie do pomyślenia – ocenia Tomasz Świdergał,

nauczyciel historii w katowickim gimna- zjum – Władców takich jak Władysław Łokietek pokazuje się w sposób wyide- alizowany, pomijając chociażby okrutne czystki etniczne, jakich dopuścił się wo- bec mieszkańców Krakowa.

Tymczasem to, co u nas niepojęte, na Wyspach stało się oczywistością. Po- niżej 10 procent nauczycieli i uczniów uważa, że szkoły powinny aktywnie pro- mować postawy patriotyczne. Zdaniem pozostałych to niedopuszczalne, gdyż wyklucza uczniów reprezentujących mniejszości oraz może prowadzić do zagrożenia, jakim są postawy nacjona- listyczne i ksenofobiczne. Trzy czwarte pedagogów jest zgodnych, że w kwestii patriotyzmu szkoły powinny zachować absolutną neutralność. Zgadza się z tym spora część środowiska akademickiego.

– Nie można wybierać określonych elementów z przeszłości, które mają być przyjemne – twierdzi profesor Tom Devine z Uniwersytetu w Edynburgu.

Wtóruje mu R.W. Johnson z Uniwer- sytetu w Oxfordzie, przytaczając przy- kład południowoafrykańskiego systemu szkolnictwa, przez lata wspierającego afrykanerski nacjonalizm. Interesujące, że także Amerykanie mają sporo wątpli- wości, jeśli chodzi o indoktrynację patrio- tyczną w szkołach. – Jeśli celem lekcji historii jest spowodowanie, by uczeń po- kochał swój naród, jak nauczyciel ma mówić o czarnych kartach w jego dzie- jach? – pyta retorycznie Harry Brighouse z Uniwersytetu w Wisconsin, zastana- wiając się, gdzie leży granica między wychowaniem patriotycznym, a zwykłą indoktrynacją.

Słodkie sześciolatki w mundurach Wszystkich nas bulwersują zdjęcia małych Afrykanów z karabinami, mor- dujących się nawzajem w imię ideologii, których nie rozumieją. Jednocześnie po- wszechne w naszych szkołach są aka- demie, podczas których dzieci przebie- rane są za żołnierzy. Wielu nauczycieli zachwyca się „słodkim dzieciaczkiem”

w mundurze, zapominając, że ten mun- dur ubierany jest po to, by wziąć udział w wojnie, której nieodłącznymi atrybu-

tami są gwałty i cierpienia cywili, także tych najmłodszych. Choć oburza nas wy- korzystywanie dzieci w działaniach wo- jennych, chętnie robimy zdjęcia pomni- ka „małego powstańca” w Warszawie.

Marek Smuda, historyk z zabrzańskiego liceum, pamięta wizytę ze swoimi syna- mi w Muzeum Powstania Warszawskie- go, po której dzieci rozpoczęły „zabawę w zabijanie Niemców”. Wizyta, która miała pokazać im okrucieństwo wojny, wywołała wrażenie jej atrakcyjności. I nie miało dla nich znaczenia, że przecież ich przodek był żołnierzem Wehrmachtu.

– Dziś symbolem patriotyzmu raczej powinien być obywatel przestrzegający prawa (a z tym mamy ciągły problem chociażby na naszych drogach), łożący na utrzymanie państwa (podatki), anga- żujący się w działalność społeczną, poli- tyczną, gospodarczą, naukową a przede wszystkim świadomy swej wartości, który, w razie konieczności, będzie także gotów sięgnąć po broń – podsumowuje Smuda.

Nachalna propaganda „patriotyczna”

może jednak odnieść efekty przeciwne do oczekiwanych. Patetyczne podej- ście do tej kwestii prezentowane przez polityków prawicy wywołuje wesołość u wielu młodych ludzi. – Mam wrażenie, że pan Kaczyński i PiS-owcy chcieliby przekonać nas, byśmy złapali za kara- biny gotowi do umierania za ojczyznę – śmieje się Radek Sikora, licealista – Sorry, to nie te czasy. Mam kolegów wśród Niemców, Rosjan, muzułma- nów, znam ich osobiście i nikt mnie nie przekona, że mam z nimi walczyć tylko dlatego, że mam polski paszport. Dla mnie patriota to ktoś, kto po prostu nie przynosi obciachu swojemu krajowi. Ja jestem przede wszystkim śląskim pa- triotą, dbam o naszą regionalną kulturę, czytam książki po śląsku, zgłębiam hi- storię mojej Małej Ojczyzny. Ale wyjeż- dżając zagranicę, też staram się Polski nie kompromitować. W odróżnieniu od moich rówieśników z wytatuowanymi symbolami Polski Walczącej i „Żołnierzy Wyklętych”, którzy po pijaku śpiewają hymn polski, jednocześnie demolując swój „ukochany kraj”.

Adam Papierniok Czy o takich patriotów chodzi rządowi? Marsz Niepodległości

z 2013 roku.

Źródło: pyrusy.pl

Wiadomo z góry

Prezydent obiecuje, samorząd płaci

Afera wokół Try- bunału Konstytu- cyjnego, w której zarówno Prawo i Sprawiedliwość jak i Platforma Oby- watelska pokazały bardzo niestandar- dowe rozumienie idei państwa prawa, przesłoniła szereg innych działań no- wej władzy. Działań, których skutki mogą być doniosłe i dla obywatela – wbrew pozorom – bolesne.

Oto prezydent Andrzej Duda posta- nowił spełnić swą wyborczą obietnicę i wniósł do parlamentu projekt ustawy zakładający podniesienie kwoty wol- nej od podatku. Zapytacie Państwo:

co złego w spełnianiu obietnic? Od- powiem – nic. Co więcej, samo pozo- stawienie w kieszeni podatnika tych paru groszy więcej uważam za krok potrzebny. A dotychczasową, skanda- licznie niską kwotę za mocne oskar- żenie pod adresem poprzedniej ekipy.

Cóż zatem złego w inicjatywie prezy- denta RP? Odpowiem pytaniem. Jak czulibyście się Państwo, gdyby ktoś zaproponował Wam wsparcie pie- niędzmi ukradzionymi właśnie z tacy,

na którą złożyliście datek w kościele?

Albo gdyby przyszedł na Wasze uro- dziny z bukietem kwiatów, pochwyco- nym po drodze na cmentarzu? Pew- nie nieswojo. A właśnie tak wyglądają prezenty od władz centralnych. Płacą nie ofiarodawcy, ale samorząd, które- go nikt nie pyta o zdanie. Co gorsza, politycy i opinia publiczna tak przy- zwyczaili się do tego procederu, że na grzebanie w samorządowych kie- szeniach mało kto zwraca już uwagę.

I to o kondycji polskiej samorządności świadczy gorzej niż sam prezydencki skok na kasę. Bo tym w istocie jest pomysł przerzucenia kosztów sfinan- sowania wyborczych obietnic Andrzeja Dudy na gminy, powiaty i wojewódz- twa. Skok ten ma miejsce w momencie konstruowania samorządowych budże- tów, które przypominają niekończący się rachunek długów i braków. Mimo niedostatków środków na realizację zadań, jakie Warszawa od lat dokła- da lokalnym i regionalnym wspólno- tom, te ostatnie czują się w obowiązku wspierać państwowe instytucje. Poli- cja bez tego wsparcia – bez kupowa- nych przez województwa i gminy ra- diowozów czy opłacania patroli – już dawno zniknęłaby z naszych ulic. Ta przyjęta za oczywistość samorządo-

wa jałmużna dla niedofinansowanych przez rząd centralny służb najpełniej pokazuje absurd i mizerię scentralizo- wanego państwa.

Część winy za ten stan rzeczy spa- da na samych polityków samorządo- wych. Ilu z nich ma odwagę upomnieć się o ustrojową reformę państwa? Ilu przechodzi przez gardło słowo auto- nomia, opisujące rzeczywistość praw- dziwie samorządnych regionów świa- ta zachodniego? Mógłbym przytoczyć w tym miejscu wypowiedzi kilku pre- zydentów górnośląskich miast, którzy odżegnywali się od autonomii jak od najgorszej herezji. Tym bardziej cieszą wszelkie zwiastuny normalności. Mar- szałek województwa śląskiego zapre- zentował właśnie program „Kierunek Śląskie 3.0”. Prace nad dokumentem rozpoczęto na wniosek radnego Ruchu Autonomii Śląska, Andrzeja Sławika.

Waga programu polega na odwróceniu dotychczasowego sposobu myślenia.

Tym razem to nie panie Kopacz i Szy- dło przywożą do regionu swoje pomy- sły na urządzenie nam przyszłości. To w regionie formułowane są oczekiwania wobec władz centralnych. RAŚ wpływa na myślenie o regionalnej polityce. Oby ta nauka zapadła w pamięć polityków, bez względu na ich partyjne barwy.

Jerzy Gorzelik

Radny Jerzy Gorzelik

Przewodniczący klubu radnych RAŚ w sejmiku województwa śląskiego, za- stępca przewodniczącego Komisji Spor- tu, Turystyki i Rekreacji w imieniu klubu radnych RAŚ złożył projekt rezolucji sej- miku w sprawie uniknięcia niekorzystnych zmian w strukturze finansowania samorzą- dów w związku z planowanym przez rząd podniesieniem kwoty wolnej od podatku Radny Janusz Wita

Przewodniczący Komisji Rolnictwa i Te- renów Wiejskich, członek komisji: Bu- dżetu, Skarbu i Finansów oraz Środo- wiska i Gospodarki Wodnej.

• udział w posiedzeniach zarządu Ślą- skiej Izby Rolniczej

• udział w Forum Sołtysów woj. śląskiego

• udział w jubileuszu klubu Honorowych Dawców Krwi w Czerwionce

• organizacja cyklu konferencji w Ryb- niku związanych z ustawą o metropo- liach i komunikacją publiczną – 27 XI:

briefing prasowy w Rybniku Radny Andrzej Sławik

Wiceprzewodniczący Sejmiku Wojewódz- twa Śląskiego, wiceprzewodniczący do- raźnej Komisji ds. Gospodarki i Innowa- cji, członek komisji: Rewizyjnej, Rozwoju i Zagospodarowania Przestrzennego

• interpelacja dotycząca rewitalizacji w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskie- go na lata 2014-2020

• zamknięcie 1. etapu prac Zespołu ds.

Rozwoju Województwa – ogłoszenie

Inicjatywy Strategicznej „Kierunek Ślą- skie 3.0.”, która ma być zaczątkiem programu rozwoju wewnętrznego dla województwa śląskiego stworzonego dla regionu w regionie

Marszałek Henryk Mercik

Członek Zarządu Województwa Śląskie- go odpowiedzialny za Wydział Kultury i Wydział Ochrony Środowiska; w sejmi- ku wiceprzewodniczący Komisji Rozwo- ju i Zagospodarowania Przestrzennego, członek Komisji Edukacji, Nauki i Kultury

• Przewodniczy zespołowi ds. wypra- cowania możliwości zagospodarowa- nia byłej Elektrociepłowni Szombierki w Bytomiu; w Urzędzie Marszałkow- skim odbyło się pierwsze posiedzenie zespołu

• Ponowny udział w posiedzeniu Samo- rządowa Komisji ds. transportu kolejo- wego w powiecie cieszyńskim: ogło- szenie rewitalizacji linii 190 na odcinku Goleszów – Cieszyn.

• Przewodniczy Komitetowi Sterujące- mu ds. zmiany Planu Zagospodaro- wania Przestrzennego Województwa Śląskiego

• udział w konferencji „Małego Trójkąta Weimarskiego” – regionów Nadrenii Północnej – Westfalii, Nord-Pas de Calais i województwa śląskiego na temat dziedzictwa przemysłowego

• cykl spotkań z przedstawicielami sa- morządów lokalnych dotyczących wspólnych działań w obszarze ochro- ny środowiska

Aktywność radnych RAŚ w sejmiku województwa śląskiego

(4)

grudzień 2015 r., Jaskółka Śląska

4 WYWIADY

Jest Pan zadowolony z wyniku Zjednoczonych dla Śląska w wy- borach do sejmu?

Pani żartuje. Wynik jest zdecydowa- nie poniżej oczekiwań, a także poni- żej możliwości.

Był dla Pana zaskoczeniem?

Nie, ponieważ miałem świadomość, że nie został spełniony podstawowy warunek sukcesu. Nie wypromowano w kampanii nowego szyldu i nie za- komunikowano wyborcom, że Zjedno- czeni dla Śląska mają poparcie RAŚ.

Udzielając poparcia ZdŚ podkreśla- liśmy, że jedyną śląską organizacją startującą od lat w wyborach jest Ruch Autonomii Śląska i trzeba zmobilizo- wać tych wyborców, którzy głosowali na listy RAŚ w wyborach samorządo- wych. Nie wszystkich udało się prze- konać. W efekcie w kampanii zabrakło spójnej myśli. Rozpadła się na serię nieskoordynowanych działań.

To zadecydowało o zmarnowaniu szansy?

Na pewno wpłynęło na wynik. Ale czynników było więcej. Z korzystają- cymi z pieniędzy podatnika partiami trudno rywalizować w wyborach sa- morządowych, a co dopiero w par- lamentarnych. Trzeba nadrabiać po- mysłowością i ciężką pracą. Tego zabrakło.

Dostrzega Pan jakieś pozytywne strony startu Zjednoczonych?

Na pewno. W inicjatywę zaangażowa- ło się kilka interesujących osób. Mam nadzieję, że pozostaną w polityce i będą wspierać regionalistów. Sama współpraca z innymi stowarzyszenia- mi też była cennym doświadczeniem.

Wiemy, że styl działania RAŚ jest nie- co inny niż naszych partnerów.

W powyborczych komentarzach wspominał Pan o planach powo- łania partii regionalnej. To realne?

Powołanie partii nie jest problemem.

Pytanie, jak zrobić to dobrze. Pomysł nie jest nowy – dojrzewa od kilku mie- sięcy. Nie działamy jednak pod presją czasu. Wybory samorządowe dopie- ro za trzy lata. Nowy byt polityczny będzie miał sens, jeśli zaangażują się weń nowi ludzie. Partia nie ma być RAŚ-em bis. RAŚ musi pozostać i robić to, co od lat robi najlepiej. Wy- konywać ciężką, organiczną pracę.

Partia powinna natomiast startować w wyborach i zabierać głos w tych wszystkich sprawach, którymi zajmu- ją się partie, a którymi nie zajmuje się RAŚ.

Kto miałby tworzyć taką partię?

Przewiduje Pan masowy udział w niej członków wszystkich ślą- skich stowarzyszeń?

Nie. Nie wszyscy mają polityczne ambicje. I nie wszyscy się do tego nadają. Ktoś, kto nie potrafi grać ze- społowo, nie zbuduje silnej drużyny.

Czas, w którym żyjemy, wymaga ludzi

konsekwentnych, lojalnych wobec sie- bie, pomysłowych i cierpliwych. Także takich, którzy potrafią dla wspólnego celu zrezygnować z osobistych am- bicji. Którzy potrafią i chcą się uczyć.

Partia regionalna musi stać się wspar- ciem dla mieszkańców Górnego Ślą- ska w ciężkich czasach, które przed nami. Czasach zapowiadanej przez rządzących agresywnej polityki hi- storycznej, w której nie ma miejsca na śląską odrębność. I kryzysu, któ- ry przyjdzie wraz z wyczerpaniem się środków europejskich. To nie jest zadanie dla amatorów krótkotrwałych medialnych fajerwerków.

A Pan jest skłonny zrezygnować z osobistych ambicji? Będzie się Pan ubiegał o przywództwo regio- nalnej partii?

Odpowiedź na drugie pytanie brzmi:

nie. Zdaję sobie sprawę ze swoich ograniczeń. W wielu kwestiach mam poglądy kontrowersyjne i nie zamie- rzam wyrzekać się prawa do ich gło- szenia. Taki głos mógłby być jednym z wielu w regionalnej partii, ale nie głosem lidera. Jestem przekonany, że na Górnym Śląsku nie brak ludzi dużego formatu, przywiązanych do idei prawdziwej samorządności i go- towych z uporem działać na rzecz re- gionu. Liczę, że będą twarzami nowej partii. Swoje miejsce widzę przede wszystkim w RAŚ.

Rozmawiała

Monika Kassner Jerzy Gorzelik – przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska.

Alex Kopia - oficer rowerowy w Urzędzie Marszałkowskim.

Wywiad numeru

Obywatele! Na rowery!

Nasz postulat – ROWEROWY ŚLĄSK – czy ma szanse na realizację? Od połowy września br. w Urzędzie Mar- szałkowskim mamy „swojego” nowe- go człowieka. Swojego, nie dlatego, że to Ślązak. Swojego, bo to rowerzy- sta! Ba, oficer rowerowy! Tak, tak. To nie jest żart. To poważny człowiek na poważnym stanowisku. Alex Kopia, działacz NGO, społecznik, z zawodu projektant od 20 lat związany z rowe- rami...

Kim jest jeszcze?

No teraz jestem jeszcze urzędnikiem.

Urzędnikiem? Nie oficerem?

No tak. Nazwa funkcji, jaką pełnię może być myląca, choć nie w środowisku ro- werzystów. Określenie oficer rowerowy wzięło się stąd, że pierwszy pełnomoc- nik ds. komunikacji rowerowej, bo tak formalnie nazywa się ta funkcja, przy- wędrował do nas z Londynu. W Anglii był on „cycling officer”, czyli urzędnikiem rowerowym. U nas nazwę tę próbo-

wano spolszczyć i tak powstał oficer rowerowy.

Oficer brzmi bardzo poważ- nie. Czy taka funkcja jest

potrzebna? Czym tak na- prawdę się zajmujesz?

Urzędnicy zajmujący się komunikacją rowerową na szczeblu samorządów lokal- nych i regionalnych nie są ni- czym nadzwyczajnym w krajach Unii Europejskiej. Jest to zresztą jedno z zaleceń Komisji Europej- skiej (Zielona Księga „W kierun- ku nowej kultury mobilności

w mieście“. KOM (2007) 551 z 25.9.2007). Do zagadnień rowero-

wych podchodzi się tam bardzo poważnie, bo już dawno z d a n o

sobie sprawę, że rower może być bar- dzo skutecznym narzędziem do walki z zagrożeniami, jakie niesie ze sobą niekontrolowany rozwój motoryzacji – nadmierna emisja CO2, hałas, dewa- stacja przewietrzeni miejskiej, korki...

Rozbudowa gigantycznej infrastruk- tury drogowej dla samochodów gene- ruje ogromne koszty i jest absolutnie nieefektywna. I widzimy to na co dzień na ulicach naszych miast.

Rower to także panaceum na choro- by cywilizacyjne, które są skutkiem fa- talnego dla organizmu człowieka „no- woczesnego”, czyli siedzącego trybu życia, stresu związanego z pracą, niezdrowej diety... To są twarde fakty.

Znamy je wszyscy i chyba najwyższy czas zacząć to zmieniać. I tak właśnie widzę swoją misję.

Czyli walka z samochodami?

To jest zbyt duże uproszczenie. Ra- czej walka z naszymi przyzwycza- jeniami. Chodzi o wypracowanie i wdrożenie zrównoważonego syste- mu komunikacyjno-transportowego, w którym będzie miejsce zarówno dla samochodów jak i dla rowerów. No i naturalnie dla dobrze funkcjonującej komunikacji publicznej. Chodzi o za- chowanie właściwych proporcji i świa- domy wybór takiego środka lokomo- cji, który w danej sytuacji będzie dla nas optymalny. I mówię to nie tylko jako rowerzysta z wieloletnim stażem, ale także jako kierowca i właściciel samochodu, jako pieszy i jako sta- ły klient Kolei Śląskich. A więc pro- blem widzę z wielu perspektyw. Sam mieszkam w Częstochowie i od trzech miesięcy codziennie dojeżdżam do pracy do Katowic. Korzystam wy- łącznie z kolei i z roweru no i chodzę

piechotą. A więc wiem, że tak da się funkcjonować.

Ale przecież jest zima. Nie chce się nam marznąć na rowerach.

I co z tego? Przecież nie zapadamy w zimowy sen. Jest zimno więc na rower trzeba się inaczej ubrać. I tyle.

Pewnie, że trafi się w roku parę takich dni, że z domu nie chce się wychodzić.

Ale przecież nie tylko w zimie. Przy- pomnijmy sobie ostatnie lato, upały po 40 stopni... Czy wtedy komuś chciało się wsiadać na rower? A więc zima to nie problem. Problem jest w naszych głowach! No i w braku infrastruktury rowerowej. Wszystkie badania ruchu rowerowego wskazują jednoznacznie, że to nie pogoda ma zasadniczy wpływ na wielkość ruchu rowerowego w mia- stach, a dobra i dobrze utrzymana in- frastruktura rowerowa. To właśnie ona ma zasadniczy wpływ na to, czy do podróży wybierzemy rower, czy inny środek transportu, a nie to czy aku- rat pada deszcz, czy śnieg. A skoro o statystykach mowa, to wynika z nich także, że połowę naszych codziennych podróży odbywamy na dystansie ok.

sześciu kilometrów, a połowę z nich na dystansie najwyżej trzech... Na rowe- rze to zaledwie 15-25 minut! Spróbuj- my w takim czasie pokonać samocho- dem dystans 6 kilometrów w mieście...

Do tego doliczmy kilkanaście minut na odśnieżenie samochodu, potem po- szukanie miejsca parkingowego... Nie ma szans.

Czyli potrzebne są zmiana men- talności i budowa ścieżek rowero- wych?

Nie lubię określenia „ścieżka rowero- wa”. To mylące określenie. W miastach

buduje się drogi dla rowerów i jest to tylko jeden z elementów całej infra- struktury. Potrzebne są parkingi rowe- rowe, system drogowskazów, serwis, wypożyczalnie rowerów...

I będziemy mieli drugi Amsterdam...

Od Amsterdamu czy Kopenhagi dzie- lą nas lata świetlne! Tam udział ro- werzystów w codziennym ruchu miej- skim sięga nawet 60 procent. U nas waha się on w granicach 1-1,5... Ja byłbym szczęśliwy gdyby w ciągu, po- wiedzmy dziesięciu lat, udało nam się osiągnąć średnią 15 %. Zdaję sobie sprawę, że to ambitny cel, ale przy konsekwentnej współpracy samorzą- dów, środowisk rowerowych i samych mieszkańców Śląska uważam, że jest to możliwe.

To do czego zaczniesz?

Już zacząłem! Moim celem na naj- bliższe miesiące jest wprowadzenie roweru do dokumentów strategicz- nych rozwoju Województwa Ślą- skiego i wdrożenie jednolitych stan- dardów dotyczących projektowania i budowy infrastruktury rowerowej oraz stworzenie strategii rozwoju ru- chu rowerowego dla Śląska. Będą to bardzo istotne dokumenty, do których będziemy się odwoływali przez długi czas także przy konstruowaniu bu- dżetów na kolejne lata. Dalej, inte- gracja środowisk rowerowych i audyt infrastruktury rowerowej w wojewódz- twie. Chciałbym za rok powiedzieć, że wszystko się udało...

W takim razie tego ci życzę.

Dzięki, wolę żebyś wsiadła na rower!

Rozmawiała Monika Kassner

Źródło: Archiwum prywatne Źródło: Archiwum Ruchu Autonomii Śląska

Rozmowa

Partia regionalna – wsparcie dla Górnego Śląska

(5)

grudzień 2015 r., Jaskółka Śląska

INFORMACJE RAŚ 5

Władze Ruchu Autonomii Śląska

Zarząd: przewodniczący Jerzy Gorze- lik, Henryk Mercik (I wiceprzewodni- czący), Monika Kassner (II wiceprze- wodnicząca), Rafał Adamus (skarbnik), Natalia Pińkowska (sekretarz), Janusz Wita, Waldemar Murek, Roman Kubica, Dariusz Krajan.

Rada Naczelna to członkowie Zarzą- du oraz wybrani na Kongresie: Rafał Hornik, Marek Gołosz, Marek Nowara, Janusz Dubiel, Roman Pająk, Tomasz Jarecki, Anna Nakonieczna, Marek Zogornik, Ewa Szczodra, Marek Polok, Marek Bromboszcz, Mariusz Wons, Andrzej Sławik, Krzysztof Szulc.

Komisja Rewizyjna: Marcin Bartosz, Mateusz Dziuba, Jan Fiałkowski, Szymon Kozioł, Jan Migas, Karol Sikora

Sąd Koleżeński: Dawid Biały, Aleksandra Daniel, Adam Goleczko, Adam Lehnort, Maksymilian Michałek, Tomasz Świdergał, Piotr Wybraniec Koło RAŚ Bieruń – Lędziny e-mail: sbl@autonomia.pl Przewodniczący:

Marek Bromboszcz, tel. 605 690 365 Koło RAŚ Bytom

e-mail: bytom@autonomia.pl Przewodniczący:

Jacek Laburda tel. 603-201-080, Osoba kontaktowa:

Tomasz Jarecki, tel. 730 905 200 Koło RAŚ Chełm Śląski e-mail: chelm@autonomia.pl Przewodniczący:

Aleksander Kiszka tel. 606 932 834

Koło RAŚ Chorzów e-mail: chorzow@autonomia.pl Przewodniczący:

Michał Kiołbasa tel. 695 391 262 Koło RAŚ Gliwice e-mail: gliwice@autonomia.pl Przewodniczący:

Ingemar Klos tel. 694 742 577 Koło RAŚ Katowice e-mail: katowice@autonomia.pl Przewodniczący:

Marek Nowara tel. 602 335 420

Koło RAŚ Katowice Południe e-mail: katowice.poludnie@autonomia.pl Przewodniczący: Tomasz Świdergał tel. 790 899 146

Koło RAŚ Kobiór e-mail: kobior@autonomia.pl Przewodniczący: Piotr Kłakus tel. 604 526 733

Koło RAŚ Lyski e-mail: lyski@autonomia.pl Przewodniczący: Grzegorz Gryt Zasięg: Lyski, Gaszowice, Jejkowice Koło RAŚ Mikołów

e-mail: mikolow@autonomia.pl Przewodniczący:Marek Gołosz, tel. 535 270 810

Koło RAŚ Mysłowice e-mail: myslowice@autonomia.pl Przewodniczący: Leon Kubica, t el. 505 339 696

Koło RAŚ Region Opolski e-mail: ras@rasopole.org Przewodniczący:

Marek J. Czaja, tel. 693 567 733 Koło RAŚ Piekary Śląskie e-mail: piekary@autonomia.pl Przewodniczący: Dariusz Krajan tel. 791-222-579

Koło RAŚ Pszczyna e-mail: pszczyna@autonomia.pl Przewodniczący: Roman Pająk, tel. 601 886 455

Zasięg: powiat pszczyński Koło RAŚ Radzionków e-mail: radzionkow@autonomia.pl Przewodniczący: Andrzej Sławik tel. 601 544 374

Koło RAŚ Ruda Śląska e-mail: ruda@autonomia.pl Przewodniczący: Roman Kubica tel. 607 336 844

Koło RAŚ Rybnik e-mail: rybnik@autonomia.pl Przewodniczący: Marcin Bartosz tel. 508 714 235

Osoba kontaktowa: Marcin Bartosz, tel. 508 714 235

Koło RAŚ Siemianowice Śląskie siemianowice@autonomia.pl Przewodniczący: Radosław Marczyński tel. 693 235 879

Koło RAŚ Śląsk Cieszyński slaskcieszynski@autonomia.pl Przewodniczący: Grzegorz Szczepański tel. 781 779 882

Koło RAŚ Świerklany e-mail: swierklany@autonomia.pl Krzysztof Swaczyna tel. 502 147 984 Koło RAŚ Świętochłowice swietochlowice@autonomia.pl Przewodniczący: Tomasz Sobczuk, tel. 505 846 412

Koło RAŚ Tarnowskie Góry e-mail: boino@centrum.cz Osoba kontaktowa:

Roman Boino, tel. 605 062 700 Koło RAŚ Tychy

e-mail: tychy@autonomia.pl Przewodniczący:

Jerzy Szymonek, tel. 508 597 837 Koło RAŚ Wodzisław/Żory e-mail: wodzislaw@autonomia.pl Przewodniczący: Dawid Prochasek Koło RAŚ Zabrze

E-mail: zabrze@autonomia.pl Przewodniczący:

Tadeusz Płachecki, tel. 509 478 078

Zebrania Kół RAŚ

Koło RAŚ Chorzów I

ul. Powstańców 70/3, wtorki 17:00 – 18.00 Koło RAŚ Katowice

ul. ks. Norberta Bończyka 9/4.

wtorki 16.00-18.00

Koło RAŚ Mikołów drugi poniedziałek miesiąca w Łaziskach Średnich, ul. Wyszyńskiego 8

(II piętro, p. 24) w godz. 18.00-19.00 Zasięg: powiat mikołowski.

Koło RAŚ Mysłowice ul. Mikołowska 4a wtorki 18.00-19.00 Koło RAŚ Pszczyna Plac Targowy 5

pierwsza środa miesiąca 18.00 Koło RAŚ Ruda Śląska Ruda Śląska, Nowy Bytom ul. Markowej 22/26 I piętro wtorki 17.00-18.00 Koło RAŚ Zabrze ul. Wajdy 4, Dyżury: 2. piątek miesiąca godz. 17:00, Zasięg: Zabrze

Szczegóły na naszej stronie:

http://autonomia.pl Osoba odpowiedzialna

za prenumeratę:

Marek Nowara tel. 602 335 420

Archiwalne numery „Jaskółki Sląskiej”

dostępne są w wersji elektronicznej w formacie pdf na Stronach Śląskiej Biblioteki Cyfrowej pod linkiem:

www.sbc.org.pl/publication/87240

INFORMATOR

WYDAWCA:

Ruch Autonomii Śląska Siedziba wydawcy:

ul. ks. Norberta Bończyka 9/4 40-209 Katowice Redaktor naczelna:

Monika Kassner

Opracowanie tekstów w ślōnskij gŏdce:

Rafał Adamus Korekta:

Jacek Tomaszewski Skład:

Tomasz Pałka, Graphen

Kontakt z redakcją:

redakcja@jaskolkaslaska.eu www.jaskolkaslaska.eu

tel. 516 056 396 Nakład:

25.000 egz.

Konkurs!

Do wygrania cztery książki: dwa eg- zemplarze najnowszej powieści krymi- nalnej Marcina Szewczyka Silesia Noir (Czorny Ślōnsk) oraz dwa egzemplarze Dziennika ks. Franza Pawlara pod re- dakcją Leszka Jodlińskiego

Cztery pierwsze maile na adres:

redakcja@jaskolkaslaska.eu z prawi- dłowymi odpowiedziami na poniższe pytanie nagrodzimy egzemplarzami książek.

Mija Rok Pamięci o Tragedii Górno- śląskiej 1945, a jedną z nagród w kon- kursie jest przejmujący obraz tamtych dni. Wszyscy wiemy, jak nazywał się okryty złą sławą komendant obozu w świętochłowickiej Zgodzie. Ale czy znacie Państwo imię i nazwisko ko- mendanta powojennego obozu w Łam- binowicach, w którym zginęło nie mniej niewinnych ofiar?

Czekamy na Wasze odpowiedzi!

Winszuje Redakcyjŏ Ślōnskij Szwalbki

By JK

(6)

grudzień 2015 r., Jaskółka Śląska

6 Z HISTORII REGIONU

Wojenne losy Ślązaków

Zaorane Cmentarze

Tak w wielkim u p r o s z c z e n i u można nazwać to, co do dzisiaj po- zostało po sym- bolicznych żoł- nierskich mogiłach Górnoślązaków poległych w cza- sie II wojny świa- towej. Pierwsze tego typu obiekty zaczęły powstawać na Górnym Ślą- sku już we wczesnych latach czter- dziestych ubiegłego wieku, kiedy II wojna światowa zaczęła być coraz bardziej krwawa i brutalna, a armie III Rzeszy zaczęły ponosić dotkli- we straty.

Biorąc pod uwagę te niezbyt ko- rzystne z punktu widzenia politycz- nego uwarunkowania, niemieckie władze administracyjno-wojskowe zdecydowały się na budowę lokal- nych żołnierskich cmentarzy, gdzie każda rodzina i najbliżsi poległego mieli swoją symboliczną mogiłę (po- ległych chowano tam, gdzie ponieśli śmierć). Był to ukłon w stronę ro- dzin pogrążonym w traumie po stra- cie swoich najbliższych, ponieważ w warunkach wojennych niemożliwy był przewóz z różnych stron Euro- py i Afryki setek tysięcy żołnierskich zwłok na lokalne nekropolie. Rodziny w ustronnym miejscu mogły pomo- dlić się i celebrować pamięć o swo- ich najbliższych.

Charakterystyczne dla wszystkich symbolicznych żołnierskich cmenta- rzy były miejsca – najczęściej ustron- ny gaj czy skraj lasu w otoczeniu pól i łąk – tworzyły naturalną atmosferę wyciszenia pomagającą łagodzić żal po stracie najbliższych. Sytuowano je zawsze w takim oddaleniu od zabudo- wań, żeby każdy – stary, młody, chory czy zdrowy – mógł bez kłopotu dotrzeć do tego miejsca.

Architektura tych miejsc pamięci, była również ściśle określona i do- stosowana do otoczenia. Jedynym obiektem niedrewnianym był central- nie usytuowany parometrowy obelisk w kształcie słupa czy ostrosłupa, naj- częściej z kamienia, rzadziej z beto- nu, na którym zawsze umieszczano Krzyż Żelazny, płonącą misę ze zni- czem i ewentualne symbole państwo- we. Od obelisku w różnych kierunkach rozchodziły się szerokie żwirowe alejki tak, aby wszyscy, którzy odwiedzili ten cmentarz wzajemnie się nie deptali, ale bez trudu docierali do miejsc z ta- blicami ich najbliższych.

Wzdłuż alejek w równych odstę- pach , nieco większych niż szerokość standardowych mogił, zabudowano bezpośrednio w ziemi dębowe tabli- ce z zadaszeniem, na których wyryto nazwiska , imiona oraz daty urodzin i śmierci poległych żołnierzy.

Według zachowanych zdjęć i naocz- nych relacji świadków, do których uda- ło mi się dotrzeć przynajmniej w Dę- bieńsku, miejsce tego symbolicznego pochówku stało się nie tylko celem in- dywidualnych odwiedzin, ale również wycieczek.

Początkiem końca tych cmentarzy pamięci był rok 1945, kiedy późną wiosną nowe władze wydały na nie

„wyrok śmierci”, tworząc specjalne grupy robotników wyposażone w od- powiedni sprzęt. I tak przy użyciu buldożerów czy niewielkich ładun- ków wybuchowych wszystko skrupu- latnie niszczono, najpierw wysadzając w powietrze czy burząc maszynami to, co wystawało ponad ziemię, a potem specjalnym pługiem zaorywano to, co jeszcze nie zostało całkowicie znisz- czone. Nie pozostał kamień na kamie- niu, a całe miejsce porosło chwastami, żeby już nikt nigdy nie dowiedział się, co tam było.

Do obecnych czasów nie ostało się w całości żadne z tych miejsc, poza po-

jedynczymi śladami w postaci dziwnych fundamentów czy zapomnianych leśnych grobli. Jedną z nielicznych, a może nawet jedyną pozostałością po tych osobliwych wojennych nekropoliach jest ponad dwu- metrowy kamienny ostrosłup w Czerwion- ce , który ostał się prawdopodobnie tylko dlatego, że był usytuowany głęboko w le- sie. Potem wyrósł wokół niego nowy las,

który ukrył go przed ludzkim okiem, a nie- pamięć uchroniła przed zniszczeniem.

Ci, którzy zakładali, że jeśli uda się im zniszczyć materialne ślady po poległych mieszkańcach tej ziemi, wtedy łatwiej będzie budować nową historię regionu, opartą na wyselekcjonowanych półpraw- dach, zapomnieli, że można zniszczyć rzeczy materialne, ale nie ludzką pa-

mięć. Bo człowiek i jego historia żyją tak długo, jak długo inni o nich pamiętają.

Z opisanego przeze mnie miejsca zachowały się zdjęcia, które przetrwały do naszych czasów w doskonałym sta- nie chowając się w prywatnym archi- wum. Dzięki temu możemy próbować odtwarzać wydarzenia i miejsce, w któ- rych uczestniczyli nasi przodkowie.

Marian Kulik

Wszystkie zdjęcia ilustrujące mój tekst pochodzą z niezwykle bogatej kolekcji archiwalnych fotografii pana Wilhelma Wacławika i dotyczą jednej tylko ne- kropolii w Debięńsku, po której nie pozostał żaden ślad. Pan Wacławik, jako zawodowy rzeźbiarz, brał bezpośredni udział w tworzeniu tego symboliczne- go cmentarza, rzeźbiąc nazwiska na tablicach, które potem mocowano przy każdej z symbolicznych mogił. Zachowane fotografie pochodzą z uroczystości otwarcia symbolicznego cmentarza w Dębieńsku.

(7)

grudzień 2015 r., Jaskółka Śląska

HISTORIA I PUBLICYSTYKA 7

Centralistyczne zapędy Opola

„Wielkie Opole” Arkadiusza Wiśniewskiego

Prezydent Opola, Arkadiusz Wiśniew- ski powiadomił, że czas na „rozwijanie”

Opola, więc dum- nie ogłosił wszem i wobec, iż miasto zostanie poszerzo- ne o osiemnaście miejscowości z pię- ciu gmin leżących wokół stolicy wo- jewództwa, a skorzysta na tym rzeko- mo cały region. Ostatecznie projekt zmniejszono do dwunastu miejsco- wości, a radni Opola zaakceptowa- li ten wniosek 26 listopada. Opole chce poszerzyć powierzchnię mia- sta o smakowite kąski w postaci m.

in. Elektrowni „Opole” z Brzezia i Tu- rawa Park. Dla tej pierwszej to istne wywrócenie do góry nogami budżetu, którym dysponowała, jak i rozwalenie systemu jednostek w niej funkcjonu- jących m. in. szkół, klubów sporto- wych, Gminnego Ośrodka Kultury z wieloma sekcjami przy nim dzia- łającymi itp. Dla Turawy zabranie jej największego w tym momencie podatnika (Turawa Park) to problem z domknięciem budżetu w około 5%.

Mogłoby się wydawać tylko. Skoro tak, jesteśmy ciekawi, jak dopiąłby

budżet miasta Opole prezydent Wi- śniewski i jego radni, gdyby z dnia na dzień zabrano im 35 mln zł (to też jest tylko 5% budżetu miasta).

Opole powinno być dumnym i pięknym miastem na miarę historycznej stolicy Górnego Śląska, ale na początku musi wykorzystać pod inwestycje wszelkie możliwe miejsca, które się w nim znaj- dują i dać możliwość rozwoju sąsiednim gminom, a nie grabić je z dnia na dzień.

Mieszkańcy podopolskich miejsco- wości zjednoczyli się w walce przeciw- ko planom Opola. Największe protesty mają miejsce w gminie Dobrzeń Wielki.

Wśród zgromadzonych nie brakuje tak- że miejscowych działaczy Ruchu Auto- nomii Śląska, którzy proponują prezy- dentowi Opola alternatywne pomysły na wzmocnienie kasy miasta:

„Miasto Opole ma się powiększyć kosztem dwunastu miejscowości z te- renu pięciu gmin. Jak prezydent sam argumentuje, potrzebuje terenu dla rozwoju miasta i całego regionu dlate- go potrzebne mu są tereny na dalsze inwestycje.

Panie Prezydencie mamy bardzo prostą koncepcję rozwoju miasta:

Wykorzystanie wszelkich terenów do inwestycji, które znajdują się w każdej

dzielnicy Opola wraz z dokończeniem budowy obwodnicy tak, by dojazd do tych terenów był jak najłatwiejszy.

Odzyskanie 16 hektarów uzbrojo- nych gruntów przy ulicy Północnej.

Włączenie się do walki samorządów o zmianę sposobu rozdzielania podat- ków i udział gminy w VAT.

Do zakończenia budowy obwodnicy nie jest Panu potrzebny teren, ale pie- niądze, co jest zrozumiałe. Poprzed-

ni rząd zapowiadał w czerwcu 2015 roku pracę nad oszacowaniem udzia- łu samorządu w VAT. Apelujemy o to, by podatek VAT pozostawał w gminie w wysokości minimum 15%. Najwięk- szym płatnikiem VAT są osoby fizycz- ne, a każde gospodarstwo domowe wypracowało średnio w roku około 7,4 tys. z podatku VAT. Przy 42 tys. gospo- darstw domowych w Opolu, jest to 310 mln zł VAT rocznie! Jeżeli przyjmiemy,

że na początek zostanie jedynie 15%

to da to rocznie 47 mln zł.

Panie prezydencie, żywimy głębo- ką nadzieję, że skorzysta Pan z rad fi- nansowania samorządu terytorialnego, który się sprawdza na Zachodzie Euro- py. Będąc w głębokiej trosce o miasto Opole, mamy nadzieję, że Pana decy- zje zaowocują tym, iż stanie się ono perłą całego Śląska, a jednocześnie nie zaprzepaści Pan szansy dla rozwoju sąsiednich samorządów tak, by większa część województwa opolskiego miała szansę działania i rozwoju.”

Liczymy, że Pan Prezydent obra- zując problemy Opola i województwa w Warszawie, przedstawi plan dzia- łania centralnym politykom, który bez obaw będzie można wprowadzić na terenie najmniejszego województwa w Polsce. Wierzymy, że koncepcja po- głębionej samorządności, gdzie więk- sza część wypracowanych pieniędzy zostaje wykorzystana do powtórnej inwestycji na miejscu, sprawdzi się w Opolu i regionie. Jesteśmy prze- konani, że zwiększenie w ten sposób budżetu usprawni funkcjonowanie po- szczególnych samorządów.

Zarząd Regionu Opolskiego Ruchu Autonomii Śląska Rzesza protestujących mieszkańców w gminie Dobrzeń Wielki.

Foto: Piotr Hermanowicz

Tomasz Długosz

Pamięć ocalona

Starania RAŚ zakończone sukcesem

W końcu lutego i na początku marca 1945 r. budynek Hali Targowej w Święto- chłowicach stał się więzieniem dla kil- kudziesięciu Gór- noślązaków aresz- towanych przez funkcjonariuszy UB. Z relacji ocalonych wynika, że aresztowanych przetrzymywano tam około dwóch miesięcy, a strażnika- mi dowodził okryty złą sławą komen- dant obozu na Zgodzie - Salomon Mo- rel. Więźniowie byli bici i głodzeni,

a część z nich torturowano w ubika- cjach łaźni miejskiej, usytuowanej w podziemiach Hali Targowej. Według zebranych dotąd przez katowicki IPN informacji zginęło tam ponad dwa- dzieścia osób, a resztę zaprowadzo- no pieszo lub przewieziono tramwa- jami do obozu Zgoda.

Skwer, przy którym do dziś stoją za- budowania po dawnej Hali Targowej, jest przystaniem na trasie corocznego Marszu Pamięci Ofiar Obozu Zgoda or- ganizowanego przez Ruch Autonomii Śląska. Na początku składaliśmy kwiaty nieopodal marketu Tesco, pod którym

do dziś znajdują się pomieszczenia łaźni miejskiej, w której torturowano aresz- towanych. Później zaczęliśmy składać kwiaty na klombie nieopodal Hali, a rów- nolegle rozpoczęliśmy starania o usta- nowienie w tej okolicy miejsca pamięci Tragedii Górnośląskiej 1945. Pierwsze pismo w tej sprawie wpłynęło do prezy- denta miasta Świętochłowice 28 grudnia 2010 roku. Dziś, dzięki życzliwości rad- nych i władz miasta Świętochłowice, po blisko 5 latach starań możemy pochwa- lić się zakończeniem rozpoczętej przez nas inicjatywy. Cieszymy się, że udało się ukończyć prace jeszcze w roku Pa- mięci o Tragedii Górnośląskiej 1945.

W piątek 20 listopada około go- dziny 11:00 nastąpiło długo oczeki- wane odsłonięcie kamienia pamięci ofiar obozu przejściowego w Święto- chłowicach w tzw. Hali Targowej przy

ul. Katowickiej 31. Podczas przyszło- rocznego Marszu na Zgodę będzie- my mogli z należnym honorem czcić pamięć ofiar Tragedii Górnośląskiej 1945.

Monika Kassner

Dotychczas w czasie corocznych Marszów Pamięci Ofiar Obozu Zgoda składaliśmy kwiaty na klombie nieopodal byłej Hali Targowej (zdjęcie po lewej). Podczas przy- szłorocznego Marszu złożymy kwiaty pod kamieniem pamięci, o którego wzniesienie zabiegaliśmy pięć lat (zdjęcie po prawej).

Zdjęcia: Archiwum Ruchu Autonomii Śląska

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ponadto pragnę przypomnieć, że jest rok 2017 i musimy zająć się trudnymi kwe- stiami tu i teraz, a nie zastanawiać się, co by było gdyby.. Nie ulega wątpliwości, że

Zwycięstwo w tych bitwach będzie możliwe tylko i wyłącznie wtedy, gdy wszyscy: posłowie, senatorowie, biz- nes, samorządy i obywatele Śląska zjednoczą się w tej walce i uda

Nie spełniły się nadzieje tych, którzy liczyli, że RAŚ okaże się gwiazdą jedne- go sezonu, niczym niegdyś Samoobrona czy Liga Polskich Rodzin, i po wyborach zniknie z

Im bardziej będzie widoczny jakiś po- nadlokalny wspólny kod porozumie- wania się ludzi, których łączy wspól- na kultura, tym bardziej będzie można używać wobec tego

„Oberschlesische Dampfstraßenbahn Gmbh”- Górnośląskie Tramwaje Parowe Sp. która odpowiedzialna była za organizację powstających tramwajów. W maju i sierpniu tego samego roku

Tyle mówią recenzje; Katarzyna Szyngiera, która reżyseruje czytanie dramatu w Gdyni, zdziwiła się, że hi- storia została uznana za taką, która dzieje się na Śląsku;

Władzom centralnym nadskakują ci, którym przez lata we- szło to w krew, i ci, po których by- śmy się tego nie spodziewali.. To waż-

Ubolewamy, że przegrał z takimi kandydaturami jak: Plac Wolności , Generał Ziętek, czy Jan III Sobieski, który tylko przejeżdżał przez Śląsk i zatrzymał się w Piekarach