C en a 15
ODRODZENIE
R o k IV
T Y G O D N I K
W a rs za w a , d n ia 1 c z e rw c a 1947 r .
W n u m e rz e : Z . G r a b o w s k i
Z a rre k i rzeka
W K u b a c k i
„ U c ie k ła mi p ize p ió -
N r 2 2 ( 1 3 1 )
f r a n t is z e k h a ła s
C O WIERSZ ZO BAC ZYŁ
Za łapówkę słowa
przejść do was chciałem przez cienie K linow ym pismem gałęzi
zima pisała orędzie.
I zgawroniałe smutkiem rymy ciężko pomknęły za m artw ym i Puzony sądu brzmijcie, szalbierstwo mandolin milcz zawrotność mroku mnie gniecie rozdartej ziemi głąb.
Pod jakim sztandarem się bić Wolności wicher nie chce Wolności wicher nie chce żadnego już rozwichrzyć.
A wszystkie moje słowa te n w ia tr ścigają moje bezsilne słowa
ze skrzydłami nadziei. i
Gdy w ie rs z o b e jrz a ł się co w ie rs z zo baczył w ie rs z ip ó j, ta żona L o ta
że o n ie m ia ł s k a m ie n ia ł m ilc z e n ie m się o m o tał.
Co wiersz zobaczył?
Z a s tę p y s p ra w ie d liw y c h k tó ry c h Bóg n ie słyszał.
(„T orso n a d e je “) p rz e ło ż y ł K . A . J a w o r s k i
JOSEF KAINAR
PO W OJNIE
J Í J í h a r m ij, k tó re c ią g n ęły p rz e z k r a j nasz, Pamiętam już kilka.
Coraz inne mundury, c®raz inna mowa,
a ty lk o p ły tk ie g ro b y w p o lu , 1 g łę b o ka n ie n a w iś ć
zo stały tu po n ich.
Słońce mych M oraw mocne i czerwone, z winnic tam w dole takie tłoczą wino,
'voli pełne
słońce
i
e le k tro w n ie , ab y się ży ło w jasności,g d y n a M o r a w y w ie c z ó r spada, j a k cza rn e
i
d om ow e z w ie rz ę Z g w ie z d n y m i oczam i.Z tych arm ij, które ciągnęły przez kraj nasz, tylko o jednej nigdy nie zapomnę!
A p ie rw s z y czołg je j, k tó r y zo baczyłem , m a m dotąd w sercu,
Czołg ciężki ja k radość,
k tó ra w y b u c h a i g rz m i p rzez d o lin y m y c h M o ra w .
I tiap is y n a gro bach cze rw o n y ch W o g ró d ka ch obok szosy,
h a przed m ieściach
hędą ty m p ie rw s z y m abecadłem ,
* k tó re g o uczyć się będą nasi sy n o w ie
(„Nove m ythy“) p rz e ło ż y ł K . A . J a w o r s k i
i '
i
M R O S L A V S E IFE R T
R O ZM O W A ZE ŚMIERCIĄ
(n a śm ierć P re z y d e n ta M a s a ry k a )
^ y , k tó ra płacisz w ię c e j; n iź li p ła c i złoto,
k tó ra w szystko m asz w rę k u , co n ie zn a p o w ro tu , l y. w czy ich d ło n ia ch c z ło w ie k się o d m ie n ia, obyw szy ś w ia ta c ię żaró w , sam a bez b rz e m ie n ia , ty , co su ro w o każesz, b y ś m y ż y w i n ie śli boleść n a jo k ro p n ie js z ą , sam a bez boleści,
ty, k tó ra p rz y jd z ie s z po nas s w e j zdobyczy p ew na, ty , k tó r e j u d e rz e n ia n ik t g o d zin y n ie zna,
ty , śm ierci, śm ie rc i, w ie c zn a życ ia tanecznico, Przed k tó rą n ie ostoi się żad n a p rz y łb ic a , 1,1 stal, ni marmui rzeźby, ani świątyń ściany,
ty , p rz e w o d n ic z k o m a r tw y c h w k r a in a c h n ie z n a n y " 1' ty , je d y n a n ie z m ie n n a n a ty m n aszym św iecie,
° to m asz ciało m a r tw e tu ta j n a law ec ie , je , to n a jp ię k n ie js z e , co ci n aró d skład a, ten n aró d , co ro zp aczą ju ż s w o ją n ie w ła d a ,
°ddając ci że łzami skarb największy oto, tobie, która masz wszystko, co nie zna powrotu, a' e weź je do głębi, gdzie największy spokój, S^zie w ciem ności ś w it żad en n ie za b ły ś n ie w oku,
PJechaj spocznie już martwy, spocznie sprawiedlh
^ a d g ro b em jeg o płacząc stoi n aró d ż y w y .
p rz e ło ż y ł K . A . J a w o r s k i
Pisarze czescy i słowaccy w Warszawie
§ !
■ ' fo t. F ilm P o ls k i
N a przyjęciu urządzonym przez „Odrodzenie“ w SARPie: M . P ujm anova i J. Iw aszkiew icz; F. Hałas i J. Zagórski
P o b y t p is a rz y czeskich i słow ac
k ic h w Polsce s ta ł -się m a n ife s ta c ją go rą cych wczuć i z a in te re s o w a n ia dla lite r a t u r y czeskiej, u w y p u k lił lic z ne i is to tn e z w ią z k i, ja k ie nie od dziś łączą p iś m ie n n ic tw o , naszych p o b ra ty m c z y c h na rod ów .
D n ia 19 m a ja o d było się p ie rw sze s po tkanie gości z W arszaw ą l i te ra c k ą w M uze um N a ro d o w y m , u d y r. Lo ren tza .
D n ia 20 m a ja m in is te r , D y b o w s k i u d e k o ro w a ł F ra n c is z k a H ałasa K o m a n d o rią P o ls k i O drod zon ej, a w ie czorem na p rz y ję c iu u m in is tra
" K u lt u r y , i n a z a ju trz u Jaro sła w a Iw a s z k ie w ic z a w S ta w is k u oraz w A m basadzie C zechosłow ackiej za
d z ie rz g n ę ły się serdeczne stosu nki osobiste m ię d z y p is a rz a m i czecho
s ło w a c k im i a p o ls k im i.
In n y c h a ra k te r m ia ło p rz y ję c ie , urządzone przez re d a k to ró w „O d ro dze nia“ K . K u r y lu k ą i A,, W ata w ś a lw ia c h S A B P u : B y ło ib • z v b ra n ie o c h a ra k te rz e in fo r m a c y j
n y m i d y s k u s y jn y m . U ś w ie tn ił je s w o ją obecnością am basador Cze
c h o s ło w a c ji oraz goście czechosło
w a ccy, a b r a li w n im u d z ia ł m. i.:
M . D ą b ro w ska , Z. D e m biń ska, A.
B ocheński, W ł. B ro n ie w s k i, St. R, D o b ro w o ls k i, J. D o b ra c z y ń s k i, J.
Iw a s z k ie w ic z , H, Ładosz, G. K a rs k i, L . K ru c z k o w s k i, H. M ic h a ls k i. J.
N. M ille r , A. Sandauer. R. S zedivy, K . W yka, J. Z agó rski, J. Z a w ie y ski, J. Ż u ła w s k i. *
J e rz y Z a w ie y s k i scharakteryzo- w a ł w sk ró ta c h różne u g ru p o w a n ia i k ie r u n k i w spółczesnej lite r a t u r y p o ls k ie j: J e d n ym ze s k u tk ó w m i
n io n e j w o jn y w lite ra tu rz e naszego n a ro d u je s t w a lk a o św iatop ogląd . W alczą ze sobą, ja k wszędzie w E u
ro p ie , tr z y g łó w n e p rą d y ideolo-, giezne .i filo z o fic z n e : m a rk s iz m , k a to lic y z m i lib e ra liz m . K a ż d y z ty c h p rą d ó w s ta w ia lite ra tu rz e odpo
w ie d n ie zadania, do cen iając w a r tość w p ły w u s z tu k i p is a rs k ie j na m asy czytelnicze. ' Z a ra z po odzy
s k a n iu n ie p o d le g ło ś c i w pra sie l i te ra c k ie j p o ja w iły się p o s tu la ty id eo w e i a rty s ty c z n e w od niesie niu do lite r a tu r y . P ow iedziano, że ce
chą n o w e j , lite r a t u r y — w od ró ż
n ie n iu od d a w n e j, w in ie n być re a lizm . Z aga dn ien ie re a liz m u stało się w p ie rw s z y m okresie g łó w n y m zagadnieniem te o re tyczn ym , d y s k u to w a n y m przez k r y t y k ó w i pisarzy.
W czasie d y s k u s ji w y ło n iły się k w e s tie re a liz m u tra d y c y jn e g o i re a liz m u nowego, k w e s tie czysto
ści g a tu n k u w od niesie niu do p ro zy, k w e s tie m ora lno ści, dzieła i je go m o ty w a c ji filo z o fic z n e j itd . B y ły to p o s tu la ty . D y s k u s ja nad n im i b y n a jm n ie j n ie je s t za ko ń czona. K s ią ż k i, ja k ie się p o ja w iły , n ie p o tw ie rd z a ją p o s tu la tó w k r y ty k i. Z resztą k s ią ż k i te b y ły p is a ne w czasie w o jn y . '
Nasze M in is te rs tw o K u lt u r y i S z tu k i, nasze c z y n n ik i o fic ja ln e , nie w y s u n ę ły p o d adresem lite r a t u r y żądań szczegółow iej s fo rm u ło w a nych., I to p o d k re ś lić na le ży z u zn a
niem . Na tezę zaś z w ią z k ó w li t e r a t u r y z życie m godzą się w s z y scy.
G łó w n ą tro s k ą p isa rzy, k r y t y k ó w i p is m lite ra c k ic h , obok k w e s tii ideow ych, je s t tro s k a o poziom a r
ty s ty c z n y lite r a tu r y . W u lg a ry z a c ja je s t w s p ó ln y m naszym w ro g ie m , niezależnie od prze kon ań, ja k ie nas dzielą lu b łączą. Sądzę, że podobne tro s k i m a ją pisarze czescy i s ło waccy.
M a ria Pujm anova: Z w ie lk ą r a dością k o n s ta tu je , że po r a v p ie r w szy m a możność ro z m a w ia ć z lite r a ta m i p o ls k im i o w s p ó ln y c h spra-wach i tro s k a c h . M ó w ią c o ten d e n cja ch lite r a t u r y stw ie rd za , że p is a rz w i
n ie n m ie ć dziś b a rd z ie j n iż k ie d y k o lw ie k poczucie o d p o w ie d z ia ln o ś c i za s w o je słowa, p o w in ie n dbać o to czujnie , aby do jego tw ó rc z o ś c i n ie p rz e n ik a ły cho ćby i' n ie u ś w ia d o m io ne w p ły w y id e o lo g ii fa s zystow skich.
N ie je s t je d n a k ważne, czy p isa rz będzie p is a ł o spra w a ch ty lk o ideo
lo g ic z n y c h — dzieło dobrze napisa-' ne, w k tó r y m m ożna znaleźć czło
w ie k a , dokona w ię c e j a n iż e li dłu g ie ty r a d y pu b licystyczn e .
Leon Kruczkow ski: K o l. Z a w ie y s k i p o d k re ś lił fa k t, że w dzisiejszej Polsce tw ó rc a n ie odczuw a w sw ej p ra c y n a c is k u c z y n n ik ó w , p a ń s tw o w ych . C h c ia łb y m s tw ie rd z ić , że po
lity k a k u ltu r a ln a naszego rzą d u je st ko n s e k w e n c ją fo r m u s tro jo w y c h no
w e j P olski. F o rm y te c h a ra k te ry z u je, ja k w iado m o, w s p ó łis tn ie n ie trze ch s e k to ró w : państwowego', spół
dzielczego i, p ry w a tn e g o . Jest rzeczą dla każdego chyb a w idoczną, że ś w ia t tw ó rc z o ś c i k u ltu r a ln e j ciąży na ogól k u te m u o s ta tn ie m u środo
w is k u , k tó re g o k lim a t z d a je się n a j
b a rd z ie j od po w ia da ć zaró w n o cha
łu p n ic z e m u c h a ra k te ro w i p ro d u k c ji a rty s ty c z n e j, ja k i lib e r a lis ty cznvnV czy n a w e t a n a rc h is ty c z n y m s k ło n nościom tw ó rc ó w . Z tego prostego z ja w is k a , z ty c h n ie u c h ro n n y c h kon- s e kw e n cyj u s tro jo w y c h z d a ją sobie s p ra w ę ci, k tó rz y — słusznie skąd
in ą d — s ta w ia ją na p o rz ą d k u dzien
n y m hasło tw órczo ści „p o s tu lo w a n e j“ . Z d ru g ie j s tro n y je d n a k i tw ó r cy p o w in n i w p e łn i rozum ieć, że k u l
tu ra nie je s t i nie może b yć je d y n ie p ro d u k te m „ w o ln o ry n k o w y m “ . Jeśli o k re ś le n ie .k u ltu ry ja ko, najw yższego do bra narodow ego n ie m a być ty lk o o k o lic z n o ś c io w y m frazesem , m u s i i tw órczość w te j dzied zinie ro z w ija ć się ja k o proCes in te g ra c y jn y , sta p ia ją c y świadom ość pisarza z w o lą , dą
ż e n ia m i i p o trz e b a m i mas. T w ó r czość „p o s tu lo w a n a “ to przede w s z y s tk im tw órczość p o stulo w an a w ew nętrznie, z g łę b i nie ty lk o a r ty stycznego, ale i społecznego sum ienia tw ó rc y . Czas skończyć z „k ib ic o w a n ie m “ rzeczyw istości. Zdolność do w iz ji, stan ow iąca g łó w n ą siłę pisa
rza, w in n a być używ an a ja k o a k ty w n y oręż w w ie lk im dra m acie d z ie jo w y m , któ re g o w szyscy je ste śm y a k to ra m i. W szyscy a przede w s z y s t
k im nasze s ło w ia ń s k ie n a rod y.
K . W yka: Chcąc się porozum ieć, może na le ży m ó w ić o fa k ta c h ra_
¿zej a n iż e li o p o s tu la ta c h . P ostu la
t y w s k a z u ją d z is ia j słu sznie na spra w ę re a liz m u ja k o głów ną.
Tym czasem do św iadczenie poucza, że w naszym p iś m ie n n ic tw ie p rze d w o jn ą n ie ty lk o u ję c ie czysto re a lis ty c z n e m ó w iło o p rz e ż y w a n e j rzeczyw istości, R ó w n ie ż lite r a tu r a g ro te s k i i e k s p re s ji po zare alistycz- n e j w s k a z y w a ła dokłaptaie przez p ry z m a t s a ty ry na sprzeczności i d z iw a c tw a ep oki. Pow ieść społecz
na i w a lcząca K ru c z k o w s k ie g o i p o d o b n y c h p is a rz y oraz pow ieść ir o n ii i d r w in y G o m b ro w ic z a — oto rozpiętość ówczesnego w a c h la rza. W o jn a nie v z a m k n ę ła te j ro z bieżności i n ie ro z s trz y g n ę ła dotąd w sam ej tw ó rc z o ś c i lite r a c k ie j, czy znane na m d o k ła d n ie w y g lą d y po
w ie ś c i re a lis ty c z n e j z d o ła ją o d tw o rz y ć obraz ep oki. W ,ty m sensie po
s tu la ty k ry ty c z n e w y b ie g ły przed tw órczość, a lb o w ie m w n ic h w y ra z iły się słuszne p o trz e b y nowego c z y te ln ik a .
I tu je s t p ro b le m do w s p ó ln e j d y s k u s ji p is a rz y czeskich, słow ac
k ic h i p o ls k ic h : -Czy podobnie oce
n ia ją o n i s y tu a c ję p ro zy w ich k r a ju , czy, po dobnie w y ła n ia się w iz ja ja k ie jś n o w e j fo r m y po w ie ścio
w e j p ra w d y , fo rm y , w ja k ie j zosta
ną ji.ż inaczej, n ie dla celów ego- tyczT. ych, zu ż y tk o w a n e zdobycze w a rs z a tu pisarskie go la t m ię d zy- w o je * ’ ch
ało
V a iie Rzezacz: porusza k w e s tię egzysuce ;ja liz m u . T u w ła ś n ie w id z i p e w n io ^ ie b e z p ie c z e ń s tw o , z którym , trzeba będzie w alczyć. N iestety, m ło d z ie ż chyba n a jw ię c e j ulega je go w p ły w o m . O k re ś la egzystencja- liz m jć k o filo z o fię n ih iliz m u , obez
w ła d n ia ją c ą a k ty w n ą w o lę do ży
cia. Is to tn e je s t dziś om aw ianie
s p ra w na jw a ż n ie js z y c h , k tó re w rozbieżnościach e p o k i łączą dziś - lu d z i do b re j w o li. P rz y k ła d o w o przyta cza h is to rię czeskich organi- zacyj k u ltu ra ln y c h . Z a ra z po w o j
n ie b y ły d w ie org a n iza cje : G m ina K u ltu r a ln a i Z w ią z e k K u ltu r a ln y . W yd a w a ło się, że k u ltu r a czeska przechodzi okres ro z ła m u ideowego na dw a , obozy. O kazało się je d n a k w to k u d y s k u s y j, że w zasadniczych k w e s tia c h n ie m a ró ż n ic : pisarze o b y d w u obozów p r z y jm u ją w, sw ej tw ó rc z o ś c i p o s tu la t h u m a n iz m u so
cja listyczne go . U zg od nie nie po dsta
w o w y c h p o g lą d ó w d o p ro w a d z iło do f u z ji w je d n o Z jednoczenie K u ltu ra ln e , W g ra nicach „J e d n o ty k u k t u m i“ je s t m ie jsce na szeroką d y skusję. Na zakończenie Rzezacz za
prasza k o le g ó w p o ls k ic h na zjazd p is a rz y s ło w ia ń s k ic h w ro k u 1948.
D r. Rudo B rtań porusza k w e s tię w s p ó ln o ty s ło w ia ń s k ie j. L ite r a c k i ję z y k s ło w a c k i is tn ie je z a le d w ie 6d s tu la t. L ite r a tu r a sło w acka nie może ro z w ija ć się bez bra tn ie g o z w ią z k u 7 C zecham i i bez ścisłych k o n ta k tó w z P o la k a m i i R osjanam i.
A r tu r Sandauer dom aga się p ra w a do nieostateczności fo rm u ło w a n y c h po glądó w lite ra c k ic h , do ic h usta w iczn ej' niegotow ości.
N ie m ożna tw o rz y ć , nie tw o rzą c w ciąż samego siebie.' Lecz n ie g o to . wość nie je s t rów noznaczna z n ie odpow iedzialnością. Ta dziś ’ śred
n ia generacja pisarska, k tó ra de
b iu to w a ła w la ta c h p rz e d w o je n n y c h , b y ła p o k o le n ie m fo rm a ln o -tre ś c io - w yeh linosko czków . (O stre p ro te s ty B ro n ie w s k ie g o i D o brow olskiego).
N a jw yższe osiągnięcia te j doby:
S chulza i G om bro w icza , s to ją na n ie p rze ścig n io n ym dotąd tech nicz
n y m poziom ie. U tk a n e z p a ję czyny za ró w n o poezja, ja k i proza tego o- k re s u n ie u m ia ły ud ź w ig n ą ć cięża
r u szerszych zagadnień. Te n a to m ia s t dzieła, k tó re b rz e m ie n iu tem u u m ia ły sprostać, b y ły zacofane technicznie. S tąd przepaść m ię dzy k a rm io n y m i byle czym m asa m i a sztuką, przepaść, k tó rą w obecnej c h w ili u s iłu je m y — n ie w iadom o czy skutecznie — zapełnić.
St. R. Dobrowolski ostro p ro te s tu je p rz e c iw k o u o g ó ln ie n io m San- dauera. P oko le nie o k tó r y m m ó w i Sandauer. m ia ło owszem, i sw oich lin o sko czkó w . B y ło je d n a k i p o k o le n ie m lite ra tu ry , w a lczące j, lite r a t u r y o d p o w ie d z ia ln e j wobec mas i n a ra ż a ją c e j się ów czesnem u re ż i
m o w i. M a ono za sobą po w a żny do
ro b e k ilo ś c io w y i ja k o ś c io w y . A . W a t w y p o w ia d a ją c się za l i te ra tu rą re a lis ty c z n ą ja k o tą, k tó re j m a ją p ra w o dom agać się now e w a rs tw y , po w o łan e do życia k u l
tu ra ln e g o , w s k a z u je na w ielo zna cz
ność te rm in o lo g ii oraz na w z g lę d ność w a rto ś c i poznaw czej re a lizm u . W d ysku sja ch n a ogół zapom ina się o ty m , że w s z e lk ie „ iz m y “ po
w s ta w a ły raczej ja k o • hasła, raczej b y ły z a w o ła n ia m i b o jo w y m i n iż f o r m u ło w a n ie m p r a k ty k i lite ra c k ie j.
S tąd ich ograniczona użyteczność w k ry ty c e . Na p rz y k ła d z ie lite r a t u r y n ie m ie c k ie jT la t m ię d z y w o je n n y c h w skazuje, ja k ba rdzo może odbiegać obraz, p o d a w a n y choćby przez n a jtęższych re a lis tó w , od rze
czyw isto ści o b ie k ty w n e j. K tó r y z re
a lis tó w n ie m ie c k ic h -u ja w n ił, bo d a j w sła b y m od biciu, rz e c z y w is te oblicze n a ro d u niem ie ckie go? Czy nie u- w ie rz y liś m y w ie lk ie m u , p is a rz o w i T. M a n n o w i, że s u b te ln y neuraste
n ik H ans C a sto rp (Żauberberg) je s t re p re z e n ta c y jn y m ty p e m n ie m ie ckieg o m ło dzie ńca ? N ie z m ie rn ie tru d n o je s t u s ta lić k r y te r ia , k tó re b y p o z w o liły o kre śla ć stosunek p ra w d y m ię d z y obrazem lite r a c k im a jego o d p o w ie d n ik ie m w rze
czyw isto ści o b ie k ty w n e j. N ie z w a l
n ia to je d n a k pisarza od o b o w ią zku słu żb y społecznej, zwłaszcza w d z i
siejszym , chyb a no w o naro dzo nym , świecie.
P I S A R Z E
C Z E C H O S Ł O W A C C Y W* R Y S U N K A C H A H O R Z E I A S T O P K I
M. Pujmanova
F. Halas
P. Buńczak
V. Rzezacz
A. C. Nor
Str. 2 O D R O D Z E N I E Nr 22
ADAM SCHAFF STANISŁAW WYGODZKI
HUM ANIZM SOCJALISTYCZNY A MORALNOŚĆ ABSOLUTNA*1
Z nan a ba je czka o p ow iad a, ja k to n ie d ź w ie d ź z n i i i ości do swego p rz y ja c ie la ta k g o r liw ie spędzał m uch ę z jego nosa, aż m u zm iaż
d ż y ł czaszkę. S tąd poszło p o w ie dze nie „n ie d ź w ie d z ia p rz y s łu g a “ . T a k ą p ra w d z iw ie n ie d ź w ie d z ią p rz y s łu g ę w y rz ą d z ił m a rk s iz m o w i P a w e ł K o n ra d s w ym a rty k u łe m
„M a rk s iz m bez p r z y łb ic y “ („O d ro d z e n ie “ , n r. 123 124).
_ „M a rk s iz m bez p r z y łb ic y “ je s t ilu s tr a c ją p ra w d z iw o ś c i znanego p rz y s ło w ia lu do w eg o „b r o ń nas Boże od p rz y ja c ió ł, iifcd“ . Is to tn ie m n ie j k ło p o tu s p ra w ia ja w n y p rz e c iw n ik , k tó re g o n e g a ty w n y sto
su n e k do s p ra w y n ie pozostaw ia w ą tp liw o ś c i i k tó re m u na le ży w y p o w ie d z ie ć u c z c iw y , o tw a r ty bój, a n iż e li t a k i sojuszn ik, k tó r y m ie szając p ra w d ę . z błędem , dobre c h ę c i z p rz e k rę c a n ie m istotn ego . s ta n u rzeczy, w p ro w a d z a lu d z io m m ę t lik w g ło w ę i u tr u d n ia z w a l
cza n ie fa łs z y w y c h po glądów . T y m b a rd z ie j, gd y — ja k P a w e ł K o n r a d — ro b i to p o d szum a n ty d o - g m a ty z m u i „tw ó rc z e g o “ . m a r k s iz m u — haseł c h w y tliw y c h i w is to c ie sw ej słusznych.
A r t y k u ł K o n ra d a p rz e d s ta w ia p ra w d z iw y e m b a rra s de richesse b łę d n y c h p o g lą d ó w n a m a rksizm . Z a m a z u ją c od p o c z ą tk u samo po
ję c ie h u m a n iz m u — m im o o d w o ły w a n ia się do sem a ntyczne j ana
liz y n e o p o z y ty w is ty c z n e j k r y t y k i— : a u to r szuka go wszędzie, i tam , gdzie m ożna go znaleźć, i tam , gd zie go znaleźć n ie m ożna. D la tego też w ę d ru je pó różn ych dzie
dzina ch, co o tw ie ra szero kie , po
le dla błądzenia. W d a w a n ie się w d y s k u s ję na te te m a ty p e r y fe r y j- i n e o d w io d ło b y nas z b y t d a le k o ; od te m a tu , k tó r y m je s t p ro b le m I h u m a n iz m u . D latego o g ra n ic z y m y się do s p ra w y m ora lno ści. N ie m ogę je d n a k od m ó w ić sobie p rz y je m no ści, ab y p rz y n a jm n ie j e n i passami n ie po ru szyć zagadnień ,¿kompleksu m a te r ii“ i „ b y tu i św ia d o m o ści“ , szeroko o m a w ia n y c h w a rty k u le .
S w ó j a r t y k u ł pisze K o n ra d z w y ra ź n y m celem p rz e k o n a n ia nie- m a rk s is tó w o m a rk ś o w s k im h u m a n iz m ie . „ Is tn ie ją J e d n a k zagad
n ie n ia — s tw ie rd z a — k tó re u- t r u d n ia ją to ta ln y m h u m a n is to m dostęp do m a rk s iz m u i u tr u d n ia ją to ta ln y m m a rk s is to m pe łn e u- jk w n ie n ie się w h u m a n iz m ie “ . A b y rrie „ta lm u d y z o w a ć a rg u m e n tó w “ , ja k po w ia da ,' f u ła tw ić spra w ę obu s tro n o m , z a b ie ra się do dzieła „p o n o w e m u ".
I t u a u to r p o p e łn ia zasadniczy b łą d , k tó r y m ści się na c a łe j je go postaw ie. M a rk s iś c i u w a ża ją m ia n o w ic ie , że „ t o t a ln y “ h u m a n i
sta ta k samo n ie je s t h u m a n istą , ja k „ to ta ln y “ d e m o k ra ta n ie je s t d e m o k ra tą . „ T o ta ln y “ d e m o k ra ta b o w ie m , d a je w ro g o m d e m o k ra c ji w o ln o ść d z ia ła n ia p rz e c iw dem o
k r a c ji i s ta je się prze z to sojusz
n ik ie m je j w ro g ó w ; „ to ta ln y “ zaś h u m a n is ta p s e u d o a rg u m e n ta m i '
„c z ło w ie c z e ń s tw a “ je s t s k ło n n y p o k rz y ż o w a ć w sze lką w a lk ę p rz e c iw w ro g o m tegoż człow ieczeń
stw a. D la te g o też m a rk s iś c i mogą d o b r o tliw ie tłu m a c z y ć ty m „to ta - lis to m “ ic h błędy, lecz n ig d y n ie schodzą na ic h pozycje . K o n ra d o w i z d a rz y ło się zaś w ła ś n ie to niesz
częście. Chcąc na g w a łt p rze kon ać
„ to ta lis tó w “ , p o d a je im u słu żn ie s tr a w n y dla n ic h „m a rk s iz m “ w ła snego w y ro b u , n ie spostrzegając n a w e t tego, ja k sam p rze cho dzi n a po z y c je m ieszczań skiej ideo
lo g ii.
J e s t w y ra ź n a g ra n ic a m ię dzy a n t y d ogm a ty czn;. m , tw ó rc z y m sto
so w a n ie m m a rk s iz m u (z k tó ry m W szyscy się zgadzam y), a jego ne
gacją. U życie m ia n a m a rk s is ty z o b o w ią z u je do czegoś p o z y ty w n ie , n ie t y lk o do m g lis te j „p o s ta w y wobec rz e c z y w is to ś c i“ , do k tó r e j a u to r chce s p ro w a d z ić całe zagadnienie. M a rk s iz m to n ie t y l k o m etoda, ja k to t w ie r d z ili re-
*) Por. „D y s k u s ja o hu m a n iz- fń ie s o c ja lis ty c z n y m “ , „O d ro d z e n ie “ , n r 130.
w iz jo n iś c i, ale i c a łk o w ity system, w p ra w d z ie n ied ogm a tyczn y, w p ra w d z ie d y n a m iczn y, z m ie n n y , ale w k a ż d y m k o n k re tn y m okre sie k o n k re tn ie za ryso w a n y. G dy po
w ia d a m , że je s te m m a rk s is tą , to znaczy, że s to ję na g ru n c ie syste
m u naukow ego M a rx a p lu s no
w e tezy, w y s n u te na p o dstaw ie jego m e to d y z b a da nia rz e c z y w i
stości w k o n k re tn y c h , n o w y c h w a ru n k a c h h is to ry c z n y c h . D a le j, znaczy tó, że je ś li o d rzuca m ja ką ś tezę system u M a rx a ja k o p rz e starzałą, m uszę u d o w o d n ić n a po d
s ta w ie m e to d y M a rx a , że w no
w y c h w a ru n k a c h je s t ona rzeczy
w iś c ie p rz e s ta rz a ła i w in n a być zastąpiona now ą. N ie m a w ię c m o w y o sk o s tn ie n iu , o d-ogmatyz- m łe, ale n ie m a też m o w y o do
w o lności. System M a rx a je s t je d ną z w a rtą całością, z k tó r e j nie m ożna usunąć żadnej c e g ie łk i bez szkody d la całości. N ie tru d n o w ię c p rz e p ro w a d z ić g ra n ic ę m ię dzy tw ó rc z y m , a n ty d o g m a ty c z n y m m a rk s iz m e m a negacją m a rk s iz m u. D lą te g o też m a rk s iś c i m a ją te n zw y c z a j, czasam i n a d u żyw a n y, c y to w a n ia k la s y k ó w . N ie dlatego b y n a jm n ie j, b y c y ta ta m ia ła zastą
p ić dowód, ale dlatego, b y m óc w^ k a ż d e j c h w ili prze p ro w a d za ć s c in c k c n tro lę prze strze g a n ia g ra n ic y m ię d z y tw ó rc z y m stosow a
n ie m m a rk s iz m u w n o w y c h w a ru n k a c h — a je go negacją. G dy od rzuca m ja k ą ś kla syczn ą tezę m a rk s iz m u i. d a ję dow ód na p o d
s ta w ie całości system u i m e to d y m a rk s iz m u , że je s t ona w n o w y c h w a ru n k a c h p rz e s ta rz a ła , to stosu
ję tw ó rc z o m a rk s iz m i je ste m m a rk s is tą , m im o że ok re ś lo n y c h tez M a rx a n ie a k c e p tu ję (np. gdy m a rk s iś c i o d rz u c a ją w u s tro ju de
m o k ra c ji lu d o w e j konieczność re w o lu c ji p ro le ta r ia c k ie j i d y k ta tu r y p r o le ta ria tu ); gd y n a to m ia s t od rzuca m o kre ślo ne tezy, m a rk s iz m u, n ie u d o w o d n iw s z y , że k o n ie czność ich z m ia n y w y p ły w a z ba
da n ia k c n k r e tn e j rz e c z y w is to ś c i zgodnie z założeniem m a rk s iz m u , to po p ro s tu n ie je s te m m a rk s is tą , ne gu ję m arksizm . K o n ra d ta k strasznie b o i się „ta lm u d y z o w a - n ia “ , że w y le w a dziecko w ra z z wodą, tan. ta k „p rz e d o b rz ą “ sw ój k ry ty c y z m , że na k o n ie c pozosta
je z p ró ż n y m i rękom a.
„ T o ta ln i“ h u m a n iś c i c ie rp ią , ja k się okazuje, na „k o m p le k s m a te r i i “ , tzn. p o p ro s tu o b a w ia ją się m a te ria liz m u , K o n ra d w zapale n a w ra c a n ia grzesznych dusz po
s ta n o w ił w obec tego,, zad em o nstro
w a ć p u b lic e k u g la rs k ą sztukę i u*
do w odnic, że m a te ria liz m n ie je s t m a te ria liz m e m . W zapale n ie spo
s trzegł je d n a k , że t o , ' co trz y m a w rę k u , to n ie m a te ria liz m , ale id e a liz m . W ła ś c iw ie ud o w a d n ia , że id e a liz m to id e a liz m — na co d o p ra w d y szkoda Czasu, bo tem u i ta k w szyscy w ierzą.
M a te ria liz m d ia le k ty c z n y od róż
n ia filo z o fic z n e i fiz y k a ln e poję-, cie m a te rii. To ro z ró ż n ie n ie je s t kon ie czne d la o b ro n y filo z o fic z n e go m a te ria liz m u p rz e d p o ch o p n y
m i w n io s k a m i o ,.z n ik n ię c iu “ m a
t e r ii itp . M a te ria liz m filo z o fic z n y w iąże swe is tn ie n ie z tezą o o b ie k ty w n y m , tzn. n ie z a le ż n y m od w sze lkie g o poznającego jp n y s łu , b y c ie m a te r ii oraz czasu ' i p rz e s trz e n i ja k o fo r m b y tu m a te rii, k tó r a z n a jd u je się w c ią g ły m r u chu. Jaka je s t n a to m ia s t bu do w a m a te rii, o ty m ro z s trz y g a ją n a u k i ścisłe i zm ia na po ję ć o s tr u k tu rze m a te r ii n ie na rusza je j k o n c e p c ji filo z o fic z n e j.
W edle K o n ra d a to ro z ró ż n ie n ie m a uzasadniać re z y g n a c ję m a r k sizm u z w szelkiego w a rto ś c io w a n ia te o r ii : fiz y k a ln y c h . A u to r w y obraża sobie pra cę n a u k o w c a - fi
z y k a ja k o od dzielo ną m u re m c h iń s k im od w s z e lk ic h uo gó lnień ś w ia to p o g lą d o w y c h i n a w o łu je , by ty m n a u k o w c e m . n ie przeszkadzać.
N ik t te ż n ie zam ierza im przesz
kad zać w p ra c y fa c h o w e j, k tó ra a u to m a ty c z n ie bogaci sk a rb n ic ę w ie d z y m a rk s is to w s k ie j, ale m oż
liw o ś ć od d zie le n ia te j p ra c y od filo z o fic z n y c h u o g ó ln ie ń je s t f i k
c y jn a . D lateg o Engels tw ie rd z ił, że fiz y k , k t ó r y c h c ia łb y to zrob ić i od rzu cić w sze lką filo z o fię , a u to m a ty c z n ie w p ad a w ra m io n a w u l
g a rn e j f ilo z o fii. . Z w łaszcza dziś, gd y o o d d z ie le n iu np. t e o r ii k w a n tó w cd filo z o fic z n y c h p ro b le m ó w zasady p rz y c z y n c w o ś c i i te o rii p ra w d o p o d o b ie ń s tw a , te o r ii E in s te
in a od filo z o fic z n y c h zagadnień czasu i p rz e s trz e n i itd ., może m ó w ić ty lk o cz ło w ie k , k t ó r y ty c h zagadnień n ie zna. T a k samo z re sztą ja k ten, k to za K o n ra d e m za
ga dn ien ia czasu, p rz e s trz e n i i r u ch u c h c ia łb y z a lic z y ć do zagad
n ie ń s t r u k t u r y m a te rii. P odobnie je s t p rze sa d n ym op ty m iz m e m tw ie rd z e n ie , że k a ż d y n a u k o w ie c je s t m a te ria lis tą , choć n ie w ą tp li
w ie p o w in ie n b y n im być. Że ta k n ie je s t, św iadczą o ty m choćby n a z w is k a ba rdzo w y b itn y c h n a u k o w c ó w , k tó r z y w rę c z o d rzuca ją m a te ria liz m na rzecz id e a lizm u . I dlatego szuka nie l i n i i klasow ego p o d z ia łu i w fiz y c e ,, i w b io lo g ii je s t n a d a l ta k samo a k tu a ln e , ja k i w czasach iro n ic z n ie p rze z a u to r a p o tra k to w a n e g o „dziecięcego r a d y k a liz m u “ t e o r ii m a rk s is to w s k ie j.
T ru d n o w ycze rp a ć tę całą s k a rb nicę b łę d ó w i w y k o ś la w ie ń , k tó rą a u to r n a g ro m a d z ił w je d n y m ro z d z ia lik u . T ru d n ie j ty m b a rd z ie j, że p rz e d s ta w ia on dziw aczną m ie szaninę p ra w d y i błędu, gdzie np.
w ślad za słu sznym tw ie rd z e n ie m 0 p o k ry w a n iu się p o s ta w y m a te r ia lis t y z p o staw ą n a u ko w ca id zie teza, że d ia le k ty k a n ie da je po zy
ty w n e j w ie d z y o ru c h u m a te rii, że je s t ona d o d a tk ie m do lo g ik i fo rm a ln e j, itd . M ożna w y zn a w a ć p o g lą d y ja k ie się chce, ale rze
telność n a u k o w a w ym aga, aby je po d p is y w a ć w ła s n y m n a z w is k ie m 1 n ie angażować tu B og u ducha w in n e g o M a rx a .
C iekaw sze je s t zagadnienie, ja k a je s t id eo log iczn a p o dstaw a te j d z iw n e j m ie sza n in y. A u to r dopo
w ia d a to do końca. Po po zb a w ie n iu m a te ria liz m u w s z e lk ic h in n y c h a tr y b u tó w pró cz u zn a n ia o b ie k ty w n e g o b y tu m a te rii, a u to r pod
d a je i to w w ą tp liw o ś ć .
„...ja k ą w a rto ś ć ma samo s tw ie r dzenie — p y ta K o n ra d — że m a
te r ia is tn ie je nieza leżn ie od n a szej świadom ości? Czy klasyczne p o ję c ie i s fo rm u ło w a n ia m a te ria liz m u w y trz y m a ją pró bę sem an
ty c z n e j a n a liz y n e o p c z y ty w is ty c z - n e j k r y t y k i? ‘ N ie przesądzając "od
p o w ie d z i s tw ie rd ź m y , że pró b a ta k a je s t konieczna. J e ś li m a te ria liz m je j się n ie podda, p rze sta n ie b yć nauką, a sta n ie się w y z n a n ie m w ia r y “ .
J a k w id a ć K o n ra d m a w ie lk ie z a u fa n ie do n e o p o z y ty w is ty c z n e j a n a liz y sem antycznej. W obec tego po m óżm y a u to ro w i w d o p o w ie d ze niu do koń ca tego, co w ie , a czego n ie chce głośno pow ie dzieć.
W ś w ie tle a n a liz y sem a ntyczne j n e o p o z y ty w is ty c z n e j k r y t y k i to za
g a d n ie n ie je s t bezsensowne („s in n - lo s“ ) i K o ło W ie d e ń skie u z n a ło b y to s ta n o w is k o za w y z n a n ie w ia ry , a n ie za naukę. C zy a u to r je s t z te j o tw a rto ś c i zadow olony? Że od po w ie dź b y ła b y w ła ś n ie taka, n ie ulega w ą tp liw o ś c i, po niew a ż id z ie tu o zag ad nie nie w e d le k r y te r ió w S z k o ły W ie d e ń s k ie j n ie s p ra w d z a ln e Co oznacza je d n a k po dd a n ie się te m u w e rd y k to w i?
P o m ija m fa k t, że m ó w ie n ie o „s e n sow no ści“ i „bezsensow ności“ , ja k to ro b ią n e o p o z y ty w iś c i, je s t w ię cej n iż w ą tp liw e j w a rto ś c i, ponie
w a ż je s t uza le żnio ne — ja k słusz
n ie w s k a z a ł ju ż na to P c p p e r — od dow olnego u s ta le n ia ' tego, co sensowne. Jest to fa k ty c z n ie zejś
cie na s ta n o w is k o id e a liz m u . N ie n e g u ją c b o w ie m w ie lk ic h zasług m eto d o lo g iczn ych n e c p o z y ty w iz m u , tr u d n o n ie przyzn ać, że je s t on k o n ty n u a c ją filo z o fic z n ą m ach iz- m u i że p rz y n a jm n ie j do w o jn y , m im o odżeg nyw a nia się od e ty k ie t, n e o p o z y ty w iś c i h o łd o w a li su
b ie k ty w n e m u id e a liz m o w i. W y
sta rc z y prze czyta ć F ra n k a „D a s K au salgese tz“ , b y się o ty m prze
konać. W re z u lta c ie w ię c K o n ra d ,
czy tego c h c ia ł czy nie, z n a la z ł się w ob ję ciach id e a liz m u . I ta k się zawsze d z ie je : gd y się w y g a n ia m a te ria liz m , to okn em w c is k a s'ię id e a liz m . J e ś li za tę cenę a u to r c h c ia łb y z b liż y ć do m a rk s iz m u „ to ta ln y c h “ h u m a n is tó w * to n ie stać m a rk s iz m u na je j zapłacenie.
K o n ra d bardzo z g ry ź liw ie odzy
w a się na p o c z ą tk u a r ty k u łu o m a rk s is ta c h , k tó r z y z b y t m ocno w iążą się z te k s ta m i k la s y k ó w ..
„R a z po ra z — c z y ta m y — s ły szy się n a w o ły w a n ia do tego, by w y jś ć poza do gm a tyczn e p o w ta rz a n ie i ta lm u d y c z n e k o m e n to w a n ie te k s tó w , b y ro z w in ą ć i u w s p ó ł
cześnić te o rię m a rk s iz m u . Jakże często je d n a k ci, k tó r z y in n y c h n a w o łu ją do w y p ły n ię c ia na sze
r o k ie w o dy, sam i lę k liw ie płusz- czą się u brzegu, s p o k o jn i, gd y czują po d n o g a m i g r u n t k la s y c z n y c h s fo rm u ło w a ń i p a n ic z n ie o*
b a w ia ją c y się głę b i, k tó r a czyha na ś m ia łk a n ie b e z p ie c z n y m i w ir a m i r e w iz jo n iz m u “ .
Podoba m i się to p o ró w n a n ie i c h ę tn ie zeń k o rz y s ta m . Otóż, p ły w a k , k tó r y u m ie dobrze p ły w a ć i „pluszcze się u b rze gu“ w o b a w ie g łę b i — to tchó rz. A le p ły w a k , k t ó r y p ły w a słabo i bez za
bezpieczenia rz u c a się w głębię pe łn ą w ir ó w — to c z ło w ie k n ie m ą d ry i da leko b a rd z ie j s z k o d liw y n iż _ p ie rw s z y . N ie t y lk o dlatego, że je s t pewność, iż sarn u to n ie , ale pociąga siwym p rz y k ła d e m in n y c h sła bych p ły w a k ó w do n ie p o trz e b nego ry z y k a , a p rz e c h o d n ió w z m u sza cfo tego, b y w u b ra n iu rz u c a li się do w o d y d la ra to w a n ia go. G dy się n ie u m ie dobrze p ły -
■ w a ć le p ie j trz y m a ć się b liż e j brze
gu, a n iż e li r o b ić zam ieszanie u- p o rc z y w y m rz u c a n ie m się w w ir y , z k tó ry c h n ie um ie się w ydostać.
U stęp z a ty tu ło w a n y „ B y t i ś w ia dom ość“ z a w ie ra po do bn ie zag m at
w ane w y w o d y na te m a t rz e k o m e j a n ty n o m ii m ię d z y k la s o w y m cha
ra k te re m m a rk s iz m u , a jego p re te n d o w a n ie m do p rz e d s ta w ic ie l
s tw a o b ie k ty w n e j p ra w d y . A le w da nym k o n te k ś c ie to są zagadnie
n ia p e ry fe ry jn e , k tó r y m n ie m o
żem y pośw ięcać z b y t dużo m ie j
sca. P rz e jd ź m y w ię c do w ła ś c iw e go p ro b le m u —■ m o ra ln o ści.
P ro b le m m o ra ln o ś c i je s t c e n tra l
n y m p ro b le m e m toczącego się spo
r u o h u m a n iz m s o c ja lis ty c z n y . Re
w iz jo n is ty c z n a is to ta b lu m o w s k ie - gp ,.h u m a n iz m u “ . Jet& ry .' poprzez de M a n a sięga do w cześniejszych re w iz jo n is tó w z ko ń ca ubiegłego stu le cia , polega na k w e s tio n o w a n iu klasow ego c h a ra k te ru zasad m o ra ln o ś c i, na ic h a b s o lu ty z o w a n iu . „K a te g o ry c z n y im p e r a ty w “ K a n ta — to w ła ś c iw ie ź ró d ło te j m ądrości. N o rm y m o ra ln e są ab
s o lu tn e i w y n ik a ją z n a tu r y lu d z k ie j, są nie zm ie n n e w czasie i w p rz e s trz e n i — tw ie rd z ą z w o le n n i
cy „h u m a n iz m u “ . S tąd p ro sta d ro - . ga p ro w a d z i do n e g a c ji w a lk i k la
sow ej i s p ro w a d z e n ia re w o lu c y j
n e j is to ty m a rk s iz m u do „ r e w o lu c ji m o ra ln e j“ , ja k to k o n s e k w e n t
n ie r o b i B i urn, i ja k to za B lu - m em p o w ta rz a S trz e le c k i. S ocja
liz m „u m o r a ln io n y “ , bez w a lk i, a p e lu ją c y do serca i do poczucia m ora lne go , to n ic in ne go ja k so
c ja liz m u to p ijn y re d iv iv u s , T y le ty lk o , że w n o w y c h w a ru n k a c h m a on w y ra ź n ie re a k c y jn y cha
ra k te r , p o n ie w a ż ro z b ra ja re w o lu c y jn ą w a lk ę p ro le ta ria tu . Pod szatą „h u m a m iż m u “ k r y je się tu a n ty h u m a n iz m , gdyż h a m o w a n ie z w y c ię s tw a tego u s tro ju , k t ó r y je d y n y może s tw o rz y ć społeczeń
s tw o h u m a n is ty c z n e (ą ro z b ra ja n ie p r o le ta r ia tu w je go w a lce kla s o w e j je s t h a m o w a n ie m re a liz a c ji s o c ja liz m u ) — je s t anityhumaniss- mem.
Rzecz oczyw ista, że w te j p o le m ic e po s tro n ie „h u m a n iz m u so
c ja lis ty c z n e g o “ w o b ro n ie abso
lu tn e j k o n c e p c ji m o ra ln o ś c i sta
ną w szyscy zap rzysię żeni p rz e c iw n ic y m a rk s iz m u . T a k np, pośred
n io w łącza się do p o le m ik i „ T y g o d n ik W a rs z a w s k i“ (n r 14, 1947), zahaczając w a r ty k u le Jerzego B ra u n a o z ag ad nie nie b u m a n iz -
NAGRODA LITERACKA „ODRODZENIA“
Pragnqc przyczynić się do ożywienia twórczości literackiej Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik" ustanowiła corocznq nagrodę „Odrodzenia".
Nagrodę tę przyznawać się będzie każdego roku w dniu 2 2 lipca, w dniu święta Odrodzenia Polski, za najwybitniejszy tom prozy (powieść, opowiadania, krytyka, wspomnienia) ogłoszony drukiem po 1 .IX 1 9 3 9 r.
W ubiegłym roku nagrodę otrzymał Tadeusz Breza za powieść
• / 0
„Mury Jerycha". .<*
Podajemy skład jury tegorocznej nagrody „Odrodzenia":
MAR'A DĄBROWSKĄ, ANNA KOWALSKA, LEON KRUCZKOWSKI, WACiŁAW KUBACKI, KAROL KURYLuK, JAN PARANDOWSKI, STANISŁAW PIGOŃ W Y S O K O Ś Ć T E G O R O C Z N E J N A G R O D Y W Y N O S I Z Ł 2 5 0 0 0 0
m u. A u t o r o p ie ra ją c s w o ją k o n cepcję o zasadę absolutnego p r a w a m o ra ln e g o c h w a li oczyw iście de M a n a i h u m a n iz m s o c ja lis ty czny B iu roa , k t ó r y o k re ś la ja k o syntezę p e rs o n a liz m u z s o c ja liz mem.
A co m a do p o w ie d z e n ia w te j s p ra w ie z p u n k tu w id z e n ia n ie talm u d y c z n e g o „m a rk s iz m u “ P a
w e ł K o n ra d ? W ła ś c iw ie n ic n o w e go do p o w ie d ze n ia n ie m a, chyb a to, że zasadę a b s o lu tn e j m o ra ln o ś c i c h c ia łb y prze szm ug low aę ja k o m a rk s is to w s k ą .
P o w ta rz a m ra z jeszcze, m ożna w y z n a w a ć po g lą d y, ja k ie się chce, a le rzetelno ść n a u k o w a w ym a ga , b y je w ła ś c iw ie firm o w a ć . W ystę pow ać p rz e c iw m a rk s o w ś k ie j za
sadzie k la s o w e j m o ra ln o ś c i ja k o p rz e c iw zasadzie „b u s z m e ń s k ie j“
p o d , szyld em m a rk s iz m u , do tego p o trz e b n e je s t duże po czucie p e w n o ści siebie. „ N ie s z u k a jm y odpo
w ie d z i w cyta ta c h ...“ — p o w ia d a a u to r. O tóż w c a le n ie , w ła ś n ie s z u k a jm y je j ta m ! Bo . je ś li chce
m y ro z s trz y g n ą ć zag ad nie nie, ja k a je s t m ańksow ska k o n c e p c ja m o ra l
n o ści ,to n ie to je s t ważne, co so
bie o ty m z a g a d n ie n iu m y ś li K o n rad, ale co o ty m m y ś la ł M a rx , Engels i L e n in ora z ic h z w o le n n i-
B I O G R A F I A
B io g ra f ciszy i p ogrom u, z a m a rły c h u lic i p u s tk o w ia i w ic h ru , k tó ry nocą p o w ia ł 1 n ad ru in a m i m ego dom u,
d ziejo p is lu d zi, b u tó w , su kien po m y c h sp alonych i po T w o ic h , przechodzę ro z w a lo n y m b ru k ie m ty m w ie rs zem , co n ie u spokoi.
N ie ż y w i w z n a n y m k ra jo b ra z ie , po nocy b łądzą, dom ich p ie rzc h a ja k w te d y , g dy uśpieni w g azie w id z ie li c h w ie jn y p rz e p ły w zm ierzch u , lecz j a zostałem . Jestem d om em i m iastem , b ru k ie m , o kn em w m u rz e i w chodzę zn o w u w ich podw órze,
a cisza b ije w e m n ie g ro m em .
*
I j a k k ra jo b ra z znów7 odsłonię n ie ty lk o b ra m y ich i dom y, lecz ta k ż e cień, co n ie ru c h o m y p rz y s ta n ą ł i unosi d ło n ie i m ilcząc ła tę sw o ją ż ó łtą
o słan ia rę k ą p rzed m y m ciosem — j a je s te m ciszą i j e j głosem, j a k pieśń z e rw a n a i j a k p ółto n.
B io g ra f śm ierci i pożogi,
n ie ty lk o ciszę z b ie ra m sm u tn ą, p rz y m ie rz y ć m uszę do m e j trw o g i ich trw o g ę , j a k s k rw a w io n e płótno, i sobą unieść, d źw ig ać d a le j,
j a k o ni, g w ia z d ę swego losu do ko m ó r, dołów7 i do stosu, co późną nocą się zap a li.
L ecz w ie m , że m ia r ą je s t z n ik o m ą m e serce, ale je ś li zd ołam
m ą rę k ą d o tkn ąć w ę g łó w dom u, a b ra m y w y p a lo n e j — czołem , zostaną w nocy k ra jo b ra z u
j a k ja — k a m ie n ie m , m u re m , cegłą, p rze s trze n ią m a r tw ą i ro zleg łą, m ilczą cą b io g ra fią g łazu.
cy. W p rz e c iw n y m w y p a d k u m ie li
b y ś m y do c z y n ie n ia n ie z m a rk s iz m em , ale z „k o n ra d z iz m e m “ . A to je d n a k n ie je s t to samo. Co o ty m z a g a d n ie n iu m y ś le li k la s y c y m a r k sizm u, to a u to r m ó g łb y przeczytać w a r ty k u le p ro f. C hałasińskiego.
K u z m a rtw ie n iu a u to ra k la s y c y s ta li, a za n im i m a rk s iś c i s to ją po dziś dzień ną g ru n c ie ; te j „busz- m e ó $ k ię j“ ^ zasady. . O czyw iście, K o n ra d może się ż ty m ich stano
w is k ie m n ie zgadzać, ale p o w i
n ie n w ów czas w y ra ź n ie zaznaczyć, że m ó w i w im ie n iu sw oim , a n ie M a rx a .
„H o łd o w a n ie r e la ty w iz m o w i w ocenie w a rto ś c i m. i. m o ra ln y c h — pisze P. K o n ra d — posiada złą tra d y c ję . Jest to n u r t obcy m a r k sizm o w i. Jest to id e o lo g ia zdezo
rie n to w a n y c h i zde gustow anych s c h yłko w có w . P rz y p a d k o w e s k ra w k i m a rk s iz m u i t e o r ii w zględności E in s te in a , cudacznie pom ieszane i p o s k le ja n e ś lin ą bezpłodnego c y n iz m u (dalibóg, nie w ie m , o co w ty m z d a n iu id z ie A.S.).- C hyba nie in aczej ocenia to A d a m S c h a ff i chyba zgodzi się na to, żeby jego tezę o d w ró c ić i pow iedzieć, że in teresom k la s y ro b o fn ic z e j odpo
w ia d a to , co je s t społecznie m o
r a ln e “ .
O tóż oceniam to c a łk ie m in acze j i uw ażam , że m o je j tezy zu p e łn ie o d w ra c a ć n ie trzeba, po niew a ż o- na i w p ie rw o tn y m b rz m ie n iu oz
nacza id en tyczn ość in te re s u k la s y ro b o tn ic z e j z in te re se m społecz
n y m , A b y w y ja ś n ić o co t u idzie, n a le ż y ro z g m a tw a ć n ie z w y k le za
g m a tw a n y prze z a u to ra p ro blem . D laczego m a rk s iz m n ie w ie rz y w w ieczyste, ab solutne zasady m o ra ln e ? D latego, że p rz e c iw te j te zie p rz e m a w ia dośw iadczenie, świadczące o zm ienności zasad m o
ra ln y c h . Po pierw sze , w czasie, gd y u ty c h sam ych lu d ó w to, co b y ło etyczne (n.p. na ka z z a b ija n ia s ta rc ó w lu b u ło m n y c h dzieci) sta je się w r o z w o ju h is to ry c z n y m n ie etyczne. Po — d ru g ie , w p rz e s trz e n i, gd y u ró ż n y c h lu d ó w je d n o i to sam o z ja w is k o może być u je d n y c h zgodne, a u d ru g ic h niezg od
ne z n o rm ą m o ra ln ą (np. na kaz z a b ija n ia obcych u p e w n y c h lu d ó w p ie rw o tn y c h i zakaz z a b ija n ia w re lig ia c h m o n o te is ty c z nych ) Po trze cie , zm ienność n o rm y m o ra ln e j w zależności od k o n k r e t
n y c h w a ru n k ó w m ie js c a i czasu (np. k ra d z ie ż je s t czynem n ie m o ra ln y m , le cz k ra d z ie ż u N ie m c ó w w czasie o k u p a c ji b y ła czynem n ie ip a l że p a trio ty c z n y m ). Po czw a rte , co je s t szczególnym p r z y p a d k ie m po prze dnieg o; oceny m o
ra ln e są zm ie nn e w zależności od oce niają cej g ru p y społecznej (np.
je ś li w czasie s tr a jk u fa b ry k a n t w p ro w a d z a ła m is tr a jk ó w , a ro b o t
n ic y odpow iedzą na to sabotażem, u n ie ru c h o m ią ją c prze dsiębiorstw o , to d la k a p ita lis ty je s t to czyn a- m o ra ln y , b a nd ycki,, ą d la ro b o tn i
k ó w — wysoce m o ra ln y ).
Ozy to je s t r e la ty w iz m m o ra ln y ? Owszem, w p e w n y m sensie jest.
D ia le k ty k a z a w ie ra w sobie i re la ty w iz m , choć n ie sprow adza się do re la ty w iz m u , u z n a ją c is tn ie n ie p ra w d y a b s o lu tn e j. O czyw iście, nie m a to n ic w spólnego z de ka
d e n ckim re la ty w iz m e m m o ra ln y m f in de siócle‘u, a le n ie m a ró w n ie ż n ic w sp óln eg o z a b s o lu ty z o
w a n ie m zasad m o ra ln y c h , ja k to ro b i a u tor.
„ K r y t e r ia m o ra ln o ś c i są o c z y w i
sta zm ie n n e — pisze K o n ra d — 1 społecznie u w a ru n k o w a n e . A le u - znaw ać zm ienność p e w n y c h w a r to ści, to n ie znaczy negow ać w ogó
le ic h is tn ie n ia “ .
Po CÓŻ w p ro w a d z a ć tę n ie m iło sie rną g m a tw a n in ę ? K to i k ie d y ne go w ał w im ie n iu ’ m a r k ś iś tó ^ . is t
n ie n ie n o rm m o ra ln y c h ? C hyba, że a u to r t y lk o d la p r z y k r y w k i uzna
je zm ienność ty c h n o rm , a fa k ty c z n ie id e n ty fik u je n o rm ę m o ra l
ną z ab solutną no rm ą. Że ta k w ła śnie je st, św ia d czy s ta n o w is k o au
to ra w y ra ż o n e w jego ro z w a ż a n ia c h na te m a t zła „sam ego w sobie“ itd . A le dlaczego n ie p o w ie dzieć tego w y ra ź n ie , po cóż g m a tw a ć s ie b ie i in nych?
A u t o r pyta,^ czy np. do zagad
n ie n ia z b ro d n i n ie m ie c k ic h n a le ż y podchodzić z p u n k tu w id z e n ia u - ty lita rn e g o k la s y ro b o tn ic z e j. Do
w o d zi to ; że nie ro z u m ie zag ad nie
nia, choć z d a je się b y ło ono po
sta w io n e jasno. In te re s k la s y r o b o tn ic z e j, p ro w a d zą ce j za sobą n a j
szersze m asy lu d o w e ja k o s o ju s z n i
k ó w , je s t id e n ty c z n y z in te re s e m n a rod u, z in te re s e m społeczeństw a.
M ożna, oczyw iście, s fo rm u ło w a n ie o d w ró c ić : w istocie rzeczy n ic się przez to n ie zm ie ni.
N ie w ia d o m o po co a u to r w iąże z ty m zag a d n ie n ie m p ro b le m re p re
z e n to w a n ia przez p r o le ta r ia t n a j
lepszych tr a d y c ji przeszłości, p ro blem cią gło ści ro z w o ju . Chyba, a b y jeszcze b a rd z ie j je zagm atw ać. T o, co m ó w i o ty m zag ad nie niu, je s t z u p e łn ie słuszne (ach! ta nieszczęs- , na m ie szan ina p ra w d y i b łę d u !), ale n ie w iąże się z po ru s z o n y m te m atem . F a k t, że p r o le ta r ia t je s t k o n ty n u a to re m n a jle p s z y c h tr a d y c ji przeszłości, że je s t re p re z e n ta n te m ciągłości r o z w o ju i postępu, i p rz e d s ta w ic ie le m in te re s ó w o~
g ro m n e j w iększości społeczeństw a, w y n ik a z czegoś z u p e łn ie in n e g o : z fa k tu , iż p r o le ta r ia t je s t k la s ą p rz o d u ją c ą , k tó r a n ie je s t z w ią z a na s w y m i in te re s a m i z g in ą c y m u s tro je m , lecz z o b ie k ty w n y m ro z w o je m społecznym .
S ta n o w is k o K o n ra d a b y ło b y z ro zu m ia łe , g d y b y , p o p ie ra ł p o z y c ją S trzele ckie go. N ie w ie m , czy a u to r tego chciał, chyb a nie, p o n ie w a ż p rz y z n a je się przecież do m a rk s iz m u, k t ó r y S trz e le c k i neguje. O ca w ięc idzie? C hyba o w ie lk ie n ie p o ro z u m ie n ie , w y n ik a ją c e z n ie zna jo m ości p rz e d m io tu . W p rz e c iw n y m w y p a d k u n a le ż a ło b y b o w ie m p rz y ją ć z ło ś liw e p rz e k rę c a n ie Za
gadnień.
A u to r p o d a je s w o je s ta n o w is k o za m a rk s iz m „b e z p r z y łb ic y “ , z o d k ry ty m o b lic z e m h u m a n is ty c z nym . F a k ty c z n ie je d n a k to, co w id z im y za p rz y łb ic ą , to n ie m a rk sizm. Ż e to je s t m a rk s iz m , to t y l k o z łu d z e n ie o p tyczn e a u to ra —- ta k gamo, ja k ty lk o w m n ie m a n iu K o n ra d a m a rk s iz m d o p ie ro w w a l
ce z faszyzm em o d k r y ł swe o b li
cze h u m a n is ty c z n e , czy też, że nie kie d y... m ru ż y oczy. T o są w szy
stko z łu d z e n ia , pochodzące stąd, że a u to r p a trz y na ś w ia t p rze z szkła, k tó r e w y k r z y w ia ją o b ra z rzeczyw istości.
Adam Schaff