• Nie Znaleziono Wyników

Duszpasterz, 1937, R. 1, nr 6

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Duszpasterz, 1937, R. 1, nr 6"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

D U S Z P A S T E R Z

DWUMIESIĘCZNIK ORGANIZACYJ KAPŁAŃSKICH „UNITAS”

NA ARCHIDIECEZJE GNIEŹN IEŃ SKĄ I PO ZN AŃSKĄ ORAZ NA DIECEZJĘ KATOWICKĄ

ROK I LISTOPAD-GRUDZIEŃ 1937 NR 6

I d e a ł d u s z p a s t e r z a m ł o d z i e ż y według wzoru św. Jana Bosko

Ks. P ra łat Dr K arol M a z u rk ie w ic z , Poznań

Duszpasterz m ło d z ie ż y musi posiadać te w ła ściw o ści, k tó ry m i się o d ­ znacza prąca w d o d a tn im kierun ku ku ro z w o jo w i natura m ło d z ie ń c z a . Z m ło ­ d y m i trzeba być m ło d y m , p rz y n a jm n ie j co d o ducha. Bo „s im ilis sim ili g a u d e t".

W jakim w z g lę d z ie w y p a d a nam d o s to s o w y w a ć się d o ducha m ło de g o?

I.

M ło d z ie ż y im p o n u je w i e d z a , b y s t r o ś ć m y ś l i i s ą d u . U nas szuka w ięc pouczeń, ośw ia ty. Ż ad en ksiądz, naw et n a jm ło d s z y , nie p o trz e ­ b u je m ieć o b a w y , a b y g o ja k i n atrętny badacz m ło d y z a p ę d z ił w kozi róg . W ykształceniem g óruje m y bezsprzecznie nad najtęższym i umysłami m ło ­ d ym i. Inna je d n a k sprawa, czy p otrafim y to w ykształcenie nasze sprze­

dać, u d z ie lić g o w o d p o w ie d n ie j fo rm ie d ru ho m naszym. N iestety w y k ła d y , o d c z y ty i p o u czen ia nasze, choć w treści sw ej d o b re , to je d n a k w sp osobie p o d a n ia są nieraz tak nie zg ad zające się z um ysłem m ło d y m , że nie zapusz­

czają silnych ko rze ni. M ożn a b yć św ietnym p ro feso rem , a n iezdarnym m ów cą d la m ło d z ie ż y . N ie je d e n w y m o w n y zresztą ksiądz p o tra fi w y k ła d e m swym zarazić w szystkich już w k ilk u m inutach serdecznym ziew a niem i kam ienną nudą.

Duszpasterz m ło d z ie ż y n ie p o trz e b u je b y ć b y n a jm n ie j w y k w in tn y m kra­

som ówcą. M ło d z ie ż y nie ch o d zi o to : m ło d y , n ie w y ro b io n y um ysł n ie je d ­ nych n ie d o c ią g n ie ń reto rycznych w cale nie dostrzeże, n ie je d n e usterki w y ­ baczy. Lecz cze go nie w ybaczy? N iech nam na to o d p o w ie św. Jan Bosko.

W ie lk i ten w ych o w a w ca m ło d z ie ż y u m ia ł d la te g o tak p o m istrzow sku w p ły w a ć na serca m ło d e , b o n ig d y n ie u d o w a d n ia ł istnienia słońca na n ie bie , nie o d k ry w a ł A m e ry k i, — rzeczy znane i jasne s u p o n o w a ł w duszy m ło d z ie ż y lub p o tra fił je tak o ry g in a ln ie naśw ietlać, że rzecz cała n a b ie rała n o w e g o , cie ­ k a w e g o uroku. Ile w tym w z g lę d z ie p o p e łn ia m y zanied ba ń , bo nie ma czasu i chęci, b y w y k ła d n ależycie przem yśleć i stosow nie d o nastaw ienia g łó w m ło d y c h w zajm ującej fo rm ie u ło ż y ć . W ostatniej c h w ili chw yta się nieraz to, co jest p o d ręką, p ę d z i na ze bran ie i u d o w a d n ia istnienie Boga, duszy, świata, m ów i d e om nibus rebus et q uibu sda m aliis, rzucając o g ó ln ik a m i!

Dalszym charakterystycznym rysem p rz e m ó w ie ń św. Jana Bosko jest ten, że nie z n a ł tonu m o ra liz a to rs k ie g o , zrzęd zące go , nie z a ła m y w a ł rąk naw et

(2)

w o b e c najgorszych w y b ry k ó w m ło d z ie ż y , ale starał się z ca łym sp oko je m zrozum ieć m o ty w y d z ia ła ń w in o w a jc ó w , p osta w ić trafną d ia g n o z ę i zastoso­

w ać o d p o w ie d n ie lekarstw o. M ło d z i księża z b y t często tracą ró w n o w a g ę ducha w cięższych sytuacjach, unoszą się i g ro m ią nieraz ca łe stowarzysze­

nie, g d y z w y k le je d e n ty lk o g łó w n ą p on osi w inę. P ostępow anie takie zraża o czyw iście n ie w in n ych , a nie nawraca prze stęp có w . W razie ja k ie g o w y k ro ­ czenia należy rzecz brać b a rd z o in d y w id u a ln ie i, o ile m ożności, nie łam ać nad ła m an ej trzciny, ale ją p ro stow a ć i leczyć. Św. Jan Bosko nie o b a w ia ł się g ro m a d z ić p o d sk rz y d ła m i sw ym i n a jb a rd z ie j ro zw ich rzo n ych urw iszów i o b - szarpańców , a o ta rte z b ło ta p e rły p rze cu d n ym nieraz za ja śnia ły blaskiem .

Poza tym w ie lk i nasz m istrz słow a nie m ó w ił a bstrakcyjn ie i sucho, ale k o n k re tn ie i p ra ktyczn ie , ż y w o i g o rą co , ilustrując rzecz św ietnie d o b ra n ym i p rz y k ła d a m i, g e s ty k u lu ją c o b fic ie , marszcząc i rozp o g a d za ją c c z o ło , niecąc p o ry w a ją c e p ło m ie n ie w swych g łę b o k o osadzonych w yrazistych oczach. Fa­

scynujące je g o s ło w o p ły n ę ło nie ty lk o z ust d o uszu słuchaczy, ale także z oczu d o oczu i z serca d o serca. P o ryw a ł w y c h o w a n k ó w , b o u czył całym sobą, p rz e jm o w a ł i e n tu z ja z m o w a ł się sam tym , co m ó w ił, b y ł o gn ie m , któ ry z a pa la ł. — C zy i p o d tym w z g lę d e m o de zw a nia nasze d o m ło d z ie ż y nie p o ­ zostaw iają d użo d o życzenia? Na d n ie duszy m ło d z ie ń c z e j leży p ro ch. W ię c z ust naszych p adać muszą iskry, aby g o zapalić. W g ro n ie k ip ią c e j życiem m ło d z ie ż y musi b yć ruch, musi co c h w ilę się coś dziać c o g ita tio n e , v e rb o et o p e re : czy na zebraniu, czy na b oisku, czy w o gn isku , czy na scenie, czy na w ycieczce , czy w e w s p ó łp ra c y w A k c ji K a to lic k ie j, — b y le nie skostnieć w bezruchu, p og rą żają cym stow arzyszenie w letarg i śmierć.

D la te g o też św. Ksiądz Bosko p rz e m a w ia ł d o m ło d z ie ż y żyw o, ję d rn ie , d o b itn ie oraz — co także w ażne — nie ro z w a łk o w y w a ł rzeczy szeroko, lecz m ó w ił k ró tk o , jak w ie rn y je g o syn, nasz Ks. Prymas. Śmiem tw ie rd z ić , że w iększość duszpasterzy m ło d z ie ż y p o p e łn ia ten b łą d , iż przem aw ia zb y!

d łu g o , p ra gn ąc ko n ie c z n ie te m a t w yczerpa ć, na czym m a ło zależy. Bo każda myśl jest ziarnem — dzisiaj zasieję to ziarno, a ju tro inne, b y le b y m ty lk o to je d n o ziarno zasiał cum am ore Dei e t rei. M yśl m ło d a k ip i i rw ie, nie lubi d łu g o p rz y je d n y m kw ia tk u się zatrzym yw ać. Varietas d e le c ta f!

00000000000000000000000000000000000000000000000000000000

„M iłość Boskiego Serca nie pozwoli kapłanom odpocząć, dopóki wszyst­

kich owieczek nie sprow adzą do sw ej ow czarni. Nie będą czekali, aż one same p rzyjd ą do kościoła, ale pójdą za nimi do ich domów. Miłość, k tó ra sp raw i, że będą nieczuli na wszystkie odepchnięcia i przykre o d p raw y z niczym, pomoże im znaleźć tysiąc sposobów, aby ich wreszcie p rzyjęto . Ich ujmująca dobroć dla dzieci, serdeczne współczucie dla chorych, pomoc 1 czuła pociecha w bolesnych doświadczeniach — o tw o rzą przed nimi naw et te drzw i, któ re by się zamknęły przed ich gorliw ością. Z a swój o bow ią­

zek uważać będą, aby k a ż d e g o r o k u przynajm niej raz, o ile możności, odw iedzić k a ż d y d o m w p a ra fii. O każą p rzy tym ty le słodyczy, de­

likatności, serdeczności, a ta k mało m o ra liza to rs tw a uprzykrzonego, że wszyscy te odwiedziny będą sobie uw ażali za łaskę. Zresztą w oczeki­

waniu trium fu łaski będą mieli ty le cierpliw ości i słodyczy, ile w y tr w a ­ łości i gorliw ości włożą w przyspieszenie tego triu m fu".

Z „D Y R E K T O R IU M D U C H O W N E G O " U N II APOSTOLSKIEJ

oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo

150

(3)

S ło w e m : o de zw a nia nasze d o m ło d z ie ż y muszą posiadać coś z ducha d e m a g o g ic z n e g o , w szlachetnym słow a znaczeniu. G d y ksiądz usta o tw o ­ rzy, zebrani w in n i sobie p o w ie d z ie ć : „H a llo ! uw a ga ! Tu się coś w a żn e g o d z ie je ! Res nostra a g itu r!"

Dar słow a sto sow n eg o d la m ło d z ie ż y jest p o części w ro d z o n y , d la ­ te g o n ie ka żdy jest p o w o ła n y na k ie ro w n ik a m ło d z ie ż y , ale dar ten m ożna także sobie nabyć i ro z w in ą ć : sum iennym p rz y g o to w a n ie m na w y k ła d y , stu­

dium p e d a g o g ik i i częstym ćw iczeniem .

II.

Ręka w rękę z p o u czen ie m rozum u m ło d y c h musi iść w p ł y w a n i e n a i c h s e r c e i w o l ę , a by z nich w ykrzesać w a rto ś c io w y charakter.

M im o rosnącą dziś falę zepsucia i zgorszenia, zawsze się znajdą w g łę b i d u ­ szy m ło d z ie ń c z e j p ie rw ia s tk i d o b re , z któ ry c h jeszcze d użo m ożna zrob ić.

Świętą pasją Jana Bosko b y ło d oszu kiw a ć się tych p ie rw ia s tk ó w , w zm acniać je i ro zw ija ć. N ie sądźm y, że zadanie to b y ło w ów czas ła tw e , że Bosko m o­

że na z a w o ła n ie cudam i się p o s łu g iw a ł. Na o g ó ł b y ła to orka tw a rd a i za­

ciąg w k a m ie n io ło m a ch . W zabieg ach o k o ło m ło d z ie ż y Bosko p ra w ie że nie ja d ł, nie p ił, nie sp ał (przez ca łe życie n ig d y d o syfa się nie w y s p a ł — za­

s y p ia ł g d z ie b ą d ź : na kam ieniu, w o g ro d z ie , na fo te lu w ro z m o w ie z m in i­

strem), w a lc z y ł przez życie ca łe z n ie słycha nym i trudnościam i, k ło p o ta m i i zm artw ien ia m i, k tó re żelazny o rg an izm je g o d o p ro w a d z iły w ostatku d o zu­

p e łn e g o sterania sił. Stał się on p ra w d z iw ą ofiarą c a ło p a ln ą — holocaustum super altare D om ini. C a ło p a le n ia nie żąda o d nas Bóg, ale że sobie czasem n ie co p o p a rz y m y p alce i dusze w k o n ta kcie z m ło d z ie ż ą , na to b ąd źm y p rz y ­ g o to w a n i i nie d z iw m y się tem u, b o rozczarow ania i p rzykrości to rzecz n ie ­ o dłą czn a w p ra cy w y c h o w a w c z e j.

W o ln o i trzeba nam je d n a k d ba ć o to , a by urazów palących b y ło jak n a jm n ie j, i b y nie b y ły z b y t b ole sn e i trag iczne . U n ikn ie m y n ie je d n y c h p rz y ­ krości i usterek taktyczn ych, g d y baczniej zw racać b ę d z ie m y u w a g ę n a u s t r ó j p s y c h i c z n y m ł o d z i e ż y . N ie z a p o m in a jm y o tym , że m ło ­ d zież, któ rą g ro m a d z im y p o d sztandaram i naszym i, jest w latach p rz e ło m o ­ w ych, tak b u rz liw y c h i n ie b e zp ie czn ych . Trafnie c h a ra kte ryzu je u spo sob ie ­ nie m ło d z ie ż y ich hasło sto w arzyszen iow e „ G o t ó w " . M ło d z ie n ie c g o tó w jest, g d y g o się zapali, d o cz y n ó w szlachetnych, w ym a ga jących nieraz d użo zaparcia się sieb ie i pośw ięce nia , ale g o tó w on także, w braku z d ro w e j in ic ­ ja ty w y , d o n ie je d n e j zdrożności. W p oczu ciu d o jrz e w a ją c y c h s ił nabiera on w iększe go m niem ania o sobie, z w y k le p rze cen iając siebie, tym b a rd z ie j, że u d o ro s ły c h zauważa n ie je d n e słabości i b ra ki. Pow aga starszych m aleje.

Stąd k rytycyzm m ło d y c h , stąd sceptycyzm , w k ra d a ją c y się naw et w o b rę b p ra w d w ia ry św., stąd p ę d d o sam odzielności, w y ra d z a ją c y się tak ła tw o w p o ż a ło w a n ia g o d n y c h w yskokach lib e ra lizm u i sw aw o li. D o d a jm y d o te g o n ie p o k o je , ja k ie p o w o d u je w tym z w y k le okre sie d o jrz e w a ją c y p o p ę d p łc io ­ w y, a u jrzym y p rze d sobą całą g ó rę b a ryka d , tam ującą z d o b y c ie i k ie ro w a n ie duszy m ło d e j.

By sprostać w ych o w a w cze m u zadaniu, duszpasterz musi posiadać w oczach m ło d z ie ż y p o w a g ę i cieszyć się je j zaufaniem . Kto m ło d z ie ż y nie im p o n u je , tem u ona nie p ozw a la się p ro w a d z ić , tem u też n ie o tw o rz y serca sw ego. Św. Jan Bosko im p o n o w a ł m ło d z ie ż y m ądrością i św iętością, a na-

(4)

Wet siłę i p rze d ziw n ą zręcznością fizyczn ą: jeszcze ja k o sześćdziesięciokilko- letni P a dre -D ire tto re staw ał nieraz na boisku z c h ło p c a m i d o z a w o d ó w , do b ie g u i — z w y c ię ż a ł!

W p ły w je g o na m ło d z ie ż b y ł tym skuteczniejszy, że z pow ag ą łą ­ c z y ł w y b itn ą zd olno ść o d czu w a nia i zrozum ienia m ło d o c ia n e j duszy, p o ­ czucie d e lika tn o ści i taktu. Przed w n ik liw y m je g o w z ro k ie m nic u kryć się nie m o g ło . P oznaw ał w lo t in d y w id u a ln e za le ty i w a d y p o szcze g ó ln ych ucz­

n ió w , a u n a jb a rd z ie j o p o rn y c h ch arakte rów p o tra fił w y n a le źć achillesow ą p ię tę , w któ rą d o p ó ty u d e rza ł, aż rz u c ił rozh u ka n e g o rycerzyka na kolana p rze d P. Jezusem z p o sta n o w ie n ie m pracy nad w y ro b ie n ie m szw ankującej c n o ty. Przy czym w a rto zaznaczyć, że to n i form a o de zw a ń w ycho w aw czych Ś w ięteg o b y ły zawsze d a le k ie o d w sze lkie j w y n io s ło ś c i, b e z w zg lę d n o ści, na­

w e t p o u fa ło ś c i, d o któ re j b y m ia ł p ra w o , czym je d n a k nie z d o b y w a się m ło ­ d ych, w ra ż liw y c h dusz, ale b y ły o w ia n e m im o stanow czej, o jc o w s k ie j p o ­ w a g i, uczuciem ch w yta ją ce j za serce d o b ro c i i w y ro z u m ia ło ś c i. N ie k ie d y w y ry w a ły się z ust Ś w ięteg o k ró tk ie k a te g o ryczn e rozka zy: „B ą d ź ła g o d n ie j­

szym, cie rp liw s z y m , p iln ie js z y m !" p o w ie d z ia n e p rz e lo tn ie na ucho za po m i­

nającem u się c h ło p c u , z re g u ły je d n a k w o la ł Don Bosko o d z y w a ć się z um o­

ty w o w a n y m i życzeniam i, zachętam i i p rośbam i, na co m ło d z ie ż ma czu łe ucho. G orętsze s łó w k o i tk liw s z e sp o jrze n ie d o p e łn ia ły reszty.

W ie lk ą w a g ę k ła d ł Św. W y c h o w a w c a na p ie lę g n o w a n ie idealizm u w swych szkołach. Z a le żn ie o d zd o ln o ści i z a m iło w a ń in d y w id u a ln y c h , sta­

w ia ł Don Bosko w y c h o w a n k o m p rze d o czy w ie lk ie id e e i p o ry w a ją c e w zory, pro w a d zą ce ku szczytom . C zy w d z ia le k u ltu ry re lig ijn e j, czy w literaturze, sztuce i rzem iośle, czy w innych p rze d m io ta ch w y s z u k iw a ł uczniom n a jw y ­ b o rn ie js z y m ate ria ł w y c h o w a w c z y , nastrajając le kcje i p rze m ó w ie n ia sw oje na w yso ki ton. C h ę tn ie u zna w a ł d o b rą w o lę , n ajm niejszy w y s iłe k i w y n ik pracy, z d o b ro tliw ą k ry ty k ą łą c z y ł zawsze słow a o tu c h y i lepszej nadziei, d o - d aw ają c b odźca d o coraz w y b itn ie js z y c h z a p ę d ó w , w skazując coraz to w yż­

sze zadania i cele. Rzecz zro zu m ia ła , że w ta k ie j atm osferze d o jrz e w a ły zna­

k o m icie ta len ty, w yrastali d z ie ln i specjaliści. Św. W y c h o w a w c a turyński czę sfo w y p o w ia d a ł zd an ie , że m ło d z ie ż rea listyczn ie nastrojona jest zg ubiona w życiu. M usi ona w w y c h o w a n iu nabrać w y s o k ie g o ro z p ę d u i siln e g o d u ­ cha, a by w w alkach ż y c io w y c h się ostać. Stąd też w y cho w aw ca m ło d z ie ż y musi w y s o k o sięgać i z d ro w y m b y ć o ptym istą. P e s y m i ś c i i c h a r a k ­ t e r y , z r a ż a j ą c e s i ę ł a t w o w a d a m i u c z n i ó w , n i e n a ­ d a j ą s i ę n a w y c h o w a w c ó w m ł o d z i e ż y . Bosko nie ła m a ł n i­

g d y św iecy nad n a jo p o rn ie js z y m uspo sob ie n ie m . O b o k p ow ażn ych n ap om ­ nień zn alazł on zawsze jakieś p o d n ie c a ją c e s łó w k o zachęty, cz e k a ł c ie rp li­

w ie , i m o d lił się ż a rliw ie za b łą d z ą c e g o syna.

O czyszczania lu d zkich p e re ł d o k o n y w a ł Don Bosko z re g u ły p o w o li.

C onversiones subitaneae, jak np. św. Paw ła, to w y p a d k i szczególnej łaski Bożej, nader rzad kie . P rze ferm en tow a nie c z ło w ie k a w ym aga z re g u ły d łu ż ­ szego czasu, i n ie o d b y w a się z w y k le bez w iększych lub m niejszych n aw ro ­ tó w d o grzechu, zwłaszcza u m ło d z ie ż y , która chce użyć świata, p ó k i służą lata. N a w ro ty ta kie p rz e c h o d z iła p o d o b n o naw et św. M aria M a g d a le n a , na­

w ró con a przez sam ego Z b a w ic ie la , jak to o p is u je w sw ych o b ja w ie n ia c h Ka­

tarzyna Em m erich. Stąd też św. Jan Bosko ro z k ła d a ł so bie ośw iecanie i u d o ­ skonalanie m ło d z ie ż y na dłu ższe lata, nie d z iw ił się p rz y k ry m n aw ro to m d o raz o pu szczo n e g o grzechu, m o d lił się i cz e k a ł i n o w e zakreślał p la n y w y c h o ­

(5)

w a w c z e g o p od ejścia. N ie z a p o m in a jm y o g łó w n e j w y c h o w a w c z e j cn o cie : lo n ga nim itas! „ In p a łie n tia vestra p ossidebitis animas ve słras."

Tu d o d a ję praktyczną uw a gę , że ro z tro p n ie postąpi duszpasterz, g d y u ło ż y sobie z g ó ry p l a n p r a c y w p arafii, czy w swym stow arzyszeniu.

W p la n ie tym niechaj ustali, co zam ierza z d z ia ła ć w tym , a co w następnym kw arta le , ja k ie p rz e w id u je p o m o c e , ja k ie trudności itd. Id e o w y b u d ż e t taki sy­

stem atyzuje pracę i d a je zb aw ien ną k o n tro lę .

C ie rp liw o ś ć — lon ga nim itas — jest o w o c e m c n o ty m iło ści. „C aritas om nia sufferf, om nia su stine t".

Duszpasterz musi p rz e d e w szystkim o kazyw ać s e r c e m ło d z ie ż y . Kto je j n ie kocha, niech le p ie j da s p o kó j d z ia ła ln o ś c i w stow arzyszeniach. Bo w te d y m ogą w p ra w d z ie pow sta w a ć p ię k n e zam ierzenia i p la n y, n ie m a łe w y s iłk i, a naw et o fia rn e czyny, lecz nie b ę d z ie w tym w szystkim tętna za d o ­ w o le n ia i radości, ani z je d n e j, ani z d ru g ie j strony. D ziałania nasze, b y b y ły p ło d n e , a m iłe Bogu i lu d z io m , w m iło ści muszą b yć poczę te, i w yzw alać dusze z p y łu i p ro chu z ie m i: m ate ria liza cji i m echanizacji p ra cy d zisie jsze go su ch o -w yra ch o w a n e g o świata p rze ciw sta w iać m usim y całą siłą i d e a I i- z a c j ę p r a c y . Szerzący się o b e c n ie brak p ra cy jest z p ew nością także karą Bożą za to, że c z ło w ie k , p o d w p ły w e m so cja lisfyczno -ko m u n istycznych p rą d ó w tak nisko ją p o jm u je : ja k o p rz y k ry ciężar i z ło konieczn e.

W reszcie jeszcze je d n o , m oże m niej d yskre tne p y ta n ie : czy p rze d Ta­

berna kulu m i w p ry w a tn y c h m o d litw a c h naszych pam ię ta m y, jak św. Jan Bo­

sko, o p o ru c z o n e j naszej trosce m ło dzie ży? W y s ila m y się nieraz i w yiskrzam y, p ra g n ie m y ro z w o ju i rozrostu to w a rzystw naszych, tym czasem nie m y, ale

„D eus increm entum d a t". O to increm entum m usim y za bieg ać u g ó ry !

III.

W p ro g ra m ie p e d a g o g ic z n y m Don Bosko n ie p o śle d n ią ro lę o d g ry w a ło także w y c h o w a n i e f i z y c z n e . B y ły fam p rz e w id z ia n e ćw iczenia w o ln e i musztry, za ba w y i sporty, z a w o d y i w y c ie c z k i. Sam Ksiądz D yre kto r b ra ł nieraz w nich u d z ia ł osobiście. W ażną dla nas rzeczą, ja k je p o jm o w a ł?

O tó ż w y c h o w a n ie fizyczn e n ie s ta n o w iło w T uryn ie celu samo w so bie, nie b y ło ró w n o rz ę d n e z w yc h o w a n ie m m oraln ym i in te le k tu a ln y m , ale b y ło o n o ty lk o celem p o ś re d n im : m ia ło i o n o także służyć d u c h o w i. I takie, a nie inne, jest p o ję c ie p e d a g o g ik i chrześcijańskiej: c ia ło jest ty lk o narzę­

d ziem ducha, d u c h o w i należy się p ry m a t w w y c h o w a n iu , jem u trzeba p o ś w ię ­ cać d a le k o w ię c e j uw agi i troski, g d y ż duch ma p an ow ać nad ciałe m . G im ­ nastykując c ia ło , p rzyczyn ia m y się d o te g o , że p rz y g o to w u je m y d u c h o w i silne, zręczne i karne narzędzie sprawcze. Nic w ię c e j!

N iestety dzisiejsze kie ru n k i w y c h o w a w c z e kruszą k o p ię o ró w n o u p ra w ­ n ie n ie ciała z duchem . Dla n ie je d n y c h g ry na b oisku mają naw et w ażniejsze znaczenie, aniżeli w y s łu c h a n ie M szy św. Pod w p ły w e m n e o p o g a n iz m u i ma­

sonerii p ro p a g u je się dziś na szeroką skalę nie z d ro w ą ku lturę fizyczną, ale ku lt ciała . N aw et u rz ę d o w o . Z g ó ry : m inister o św ia ty w y d a je o k ó ln ik , p o ­ uczający n auczycielstw o, że d o b ra cenzura w gim nastyce m oże skom penso­

wać złą notę w innych p rz e d m io ta c h , naw et w ję z y k u o jczystym i re lig ii.

Z d o łu : m ło d z i i starzy palą się d o igrzysk i sp ortów tak niesam ow icie, że o b o k z d o b y w a n ia chleba uważają je za najw ażniejszą treść życia. D zienniki przynoszą ca łe łam y sp raw ozdań s p o rto w ych . Na zaw odach i o lim p ia d a c h ,

(6)

g d y ja k i p iłk a rz zręczniej k o p n ie p iłk ę niż je g o p arłn e r, a lb o g d y jaki b ie ga cz kilka sekund p rę d z e j d o b ie g n ie d o m eły, b ije się fren etyczne braw a, nuci hym n n a ro d o w y , najw yżsi w ła d c y i k ró lo w ie p o d e jm u ję uroczyście trium fa tora, roze ntu zjazm ow a ni w inszuję zw ycięzcy. Jakieś p rzeczulone p o d ­ niecenie, p a to lo g ia sp ortow a o ga rn ia coraz to szersze rzesze, co p rzypom ina p o d o b n e nastroje w okresie u p a d ku im p erium rzym skie go , g d y to lud nie m ia ł innych aspiracyj jak „ p a n e m e t c i r c e n s e s".

Na n ie b e zp ie cze ń stw o p rze sp o rto w a n ia sę narażeni także m ło d z i d ru ­ h o w ie ze stow arzyszeń naszych. D le te g o należy im w g ło w y kłaść tę p ra ­ w d ę , że pierw sze m iejsce należy się słu żb ie Bożej i ku lturze ducha. K ró­

lestw em c z ło w ie k a nie jest siła i sprawność ciała, g d z ie b ez k o n k u re n c y jn ie g ó ru je w y s o k o nad nami św iat zw ierzęcy, ale d zie dzin a ducha, szlachetny charakter, g d z ie zw ierzę d o ró w n a ć nam nie m oże. Nam ch od zi p rze de w szystkim o re k o rd y ducha, a w szystko inne, acz m iłe i pożyte czne , posiada znaczenie m niej w ażne, pośred nie .

IV.

Na ostatek jeszcze je d e n rys charakterstyczny św. Jana Bosko jako duszpasterza m ło d z ie ż y . M ł o d z i e ż r w i e s i ę d o r a d o ś c i i s ł o ń - c a. Sfęd też duszpasterz m ło d y c h musi m ieć duszę p o g o d n ę , prom ienną, roześm ianą. P o dw alinę te g o , jak w o g ó le wszystkich cnót, jest usposobienie naturalne, p ro s to lin ijn e , bez ża dn ej sztyw ności i napuszystości. Św. Teresa H iszpanka o d rz u c a ła na m iejscu k a n d y d a tk i, zgłaszające się d o klasztoru, u któ ry c h sp ostrzeg ła ja k ą k o lw ie k cechę nienaturalności. Na ścięgnięte b rw i duszpasterzy i w y n io s łe c e le b ro w a n ie n ie ty lk o p rz e d o łtarzem , ale i poza nim, n arzeka ł b o le ś n ie św. Jan Bosko, u pa tru jęc w tym ź ró d ło p o ż a ło w a n ia g o d n y c h n ie p o ro z u m ie ń i odstręczeń dusz o d ka p ła n a i Boga. W starszym już w ie ku w yzn a je , jak p rz y k ro mu b y ło za m ło d u , g d y na u przejm y je g o u k ło n n ie je d n i księża z ro z ta rg n ie n ie m z a le d w ie d o ty k a li kapelusza i k ro ­ czyli p o m p a ty c z n ie d a le j, n ie racząc nań rzucić sp ojrze n ie m . D late go też Don Bosko ja k o ksiądz b y ł w o b e c form grzeczności n ie słycha nie uważny, z d aleka u p rz e d z a ł u k ło n y , uśm iechając się p rzyja źn ie , p o z d ra w ia ją c m iłym słow e m , w y c ią g a ją c radośnie d ło ń , pofrzęsajęc w e s o ło ręką lub kapeluszem .

D ro bn ym i grzecznościam i m ożem y ła tw o lu d zi ch w ycić za serce. A tak­

że w o b e c m ło d e j duszy trzeba b y ć u przejm ym i uw ażającym . „ M a x i m a d e b e t u r p u e r o r e v e r e n f i a " (Juvenal). O tej rew ere ncji za­

p o m in a m y n ie k ie d y . Przeoczam y ten m om ent, k ie d y c h ło p c y w y ­ rastają w m ło d z ie ń c ó w i o b c h o d z im y się nadal z druham i jak z d zie ćm i:

za g a d u je m y ich p ro sto z m ostu p er „ t y " , głaszczem y p o u fa le lub c ią g n ie m y za ucho, w yśm ie w a m y ich zd an ie ja k o naiw ne, n ie u d o ln e , zie ­ lone. Tymczasem cała natura m ło d z ie ń c z a dąży i prze ż y w io ło w ą siłą do te g o , a by jak n a jry c h le j p o z b y ć się sw ej zie lo no ści i stanęć z p e łn y m i pra­

w am i o b o k d o ro s ły c h . M ło d z ie n ie c jest z te g o p o w o d u n ie n o rm a ln ie draż­

liw y na p u n k c ie , p rz y p o m in a ję c y m mu je g o n ie d o jrz a ło ś ć i niezaradność.

W y s o c e n ie p sych o lo g iczn ę i n ie p e d a g o g ic z n ą jest w ięc m etoda n a r z u c a ­ n i a z g ó r y m ło d z ie ż y z d a n i a k i e r o w n i c t w a , o ble w a n ia m ło ­ d z ie ń c ó w zim ną w o d ą , d y s k re d y to w a n ia ich, zwłaszcza p u b lic z n ie , b o to w szystko zraża ich i d o nas i d o sprawy. Jeżeli w y g ło s z o n e g o n ie m ą d re go zdania nie w y k p ią d ru h o w ie sami, nam nie w o ln o besztać i zawstydzać m ów cy

(7)

na zebraniu, ale łrze ba s p o k o jn y m i, rzeczo w ym i argum entam i starać się p rz e ­ p ro w a d z ić o d p o w ie d n ią ko re ktę .

M ło d z ie ż p o trz e b u je ręki silnej i ko n se kw e n tn e j, lecz p ro w a d z ić ją trzeba w e d łu g p ię k n e g o p o w ie d z e n ia M o n ta ig n e 'a „a v e c severe d o u c e u r" — sta­

n ow czo, ale ła g o d n ie . N ajlepszym w ych o w a w cą jest ten, k tó ry na o k o ja ­ k o b y nie w p ły w a na stow arzyszenie, zostaw iając mu p o z o rn ie s w o b o d ę i sa­

m od zie lno ść, a k tó ry je d n a k , jak spraw ny reżyser za kulisam i, d yskre tn ie w szystkim kieruje .

Jeśli ch o d zi o t y t u ł o w a n i e m ł o d z i e ż y , sądzę, że tym , na któ rych d z ie c ię c tw o się p a trz a ło , m ożna m ów ić w c z t e r y o c z y p o d a w ­ nemu „ t y " , na zebraniu je d n a k i w o g ó le p u b lic z n ie , najzręczniej zw ra­

cać się d o m ło d z ie ż y p ię k n y m naszym nazw aniem „ d M i u " . W p ry w a tn y c h rozm ow ach m ożna d y p lo m a ty c z n ie unikać ty tu łu „ p a n " , ale też nie ry z y k o ­ w ać p o u fa łe g o „ t y " , a by czasem nie p o d ra ż n ić w y b u ja łe j a m b icji m ło ­ dzieńca. Pozostaje jeszcze sposób b e z o k o lic z n o ś c io w e g o za ga dyw an ia m ło ­ d zie ż y i unikania w sze lkie j ty tu la tu ry , co na krótszą m etę u da je się nieraz w cale zręcznie stosować, w dłu ższych p rze m ó w ie n ia ch je d n a k le p ie j te g o sposobu unikać, b o m ło d z ie ż dostrzeże u k ry ty cel i p o c z u je się d o tk n ię tą . Szkoda, że w p olskim ję z y k u nie w y p a d a w szędzie używ ać w y g o d n e g o „ w y " , jak np. w języku n ie m ie ckim , francuskim , rosyjskim .

O znaki naszej u przejm ości nie będ ą o czyw iście uroczyste i u rzę do w e, ale s w o b o d n e i serdeczne — w sp ojrze n iu , uczynku, s ło w ie . M iła ro z m o w ­ ność, affabilitas, jest w duszpasterstw ie darem k o n ie c z n ie p o trze b n ym , a zw łaszcza w d uszpasterzow aniu m ło d z ie ż y . Presbyfer m onosyllabus, za­

m knięty w sobie, nie b ę d z ie m ia ł p o w o d z e n ia .

Św. Jan Bosko b y ł m istrzem słow a , nie ty lk o w ko ście le i w szkole, ale i w życiu p o to c z n y m , p ry w a tn y m . M ile z a g a d y w a ł c h ło p c ó w , n a w ią zyw a ł z nim i zajm ujące p o g a d a n k i, nie g a rd z ił p rzy tym d o w c ip e m i d o b ry m żar­

tem, urządzał nieraz cza ro d zie jskie w id o w is k a , p o k a z y w a ł „ c u d o w n e " sztuki, k tó re w p ro w a d z a ły w o s łu p ie n ie i za chw yt c a łe to w a rzystw o . W p e d a g o ­ g ic e salezjańskiej w ażną ro lę o d g ry w a hasło „a le g re z z a " — radość życia.

Już w gim na zjum , m ło d y Bosko, w idzą c, jak n ie je d n i z k o le g ó w , znę­

kani srogim losem, p o p a d a li w p rz y g n ę b ie n ie ducha, g ro m a d z ił ich o k o ło siebie i z a ło ż y ł „s to w a rzysze n ie w e s o ło ś c i" — s o c i e t a d e l T a l l e g r i a

— k tó re j g łó w n y m celem i z a w o ła n ie m b y ły słow a psalm u: „S e rv ite D om ino in la e fitia !" Z a k ła d y w y c h o w a w c z e Jana Bosko w T urynie ro z b rz m ie w a ły i ro zb rzm ie w a ją g ło ś n y m echem radości, jaką d a je czyste sum ienie i p o Bo­

żemu p o ję ta nauka i praca.

Pewien w ie lk i syn św. Jana Bosko tak się p rz e ją ł słonecznym duchem salezjańskim , że im cięższe p rz e c h o d z i c h w ile , tym w ię c e j na zew nątrz umie b yć p o g o d n y m . „N asz ksiądz re kto r, m aw iano w Salezjanum w W ie d n iu , musi snadź m ieć w ię c e j k ło p o tó w , b o coraz częściej so bie p o ś p ie w u je i p o ­ g w iz d u je !"

N ie ty lk o ascetyka d oradza i p och w a la u s p o sob ie n ie takie, ale także p s y c h o lo g ia dzisiejsza stw ierdza, że uja w nian e na zew nątrz o b ja w y p o g o d y i radości w p ły w a ją w p e w n e j m ierze także na u k s z ta łto w a n ie się o d p o w ie d ­ n ik ó w w ew n ętrzn ych, w duszy c z ło w ie k a . Z te g o p ra k ty c z n y w n io s e k : w ch w ilach p rzykrych i sm utnych należy się zmuszać d o ujaw niania oznak p o ­

(8)

g o d y , p rz y n a jm n ie j na zew nętrz, a by uczucia n ie d o d a tn ie zepchnęć p o d p ró g św iadom ości. Uroczę tę sztukę p o s ia d a ł w w y b itn y m stopniu zm arły n ie d a w n o duszpasterz m ło d z ie ż y w Berlinie, ks. Sonnenschein. P o d b ił on so bie serca c a łe j s to licy N iem ie c nie ty lk o k a to lik ó w , ale i protestantów , b o b y ł u o so bien iem rad osn eg o p ro m ie n ia słońca. N o m e n -o m e n : Sonnen-schein!

E rgo: „S e rv ite D om ino in la e titia !"

N ie w y c z e rp a łe m te m a tu ! R zuciłem ty lk o kilka k rytyczn ych p ro m ie n i na d zia ła ln o ść naszę w stow arzyszeniach m ło d z ie ż y . W p ro m ie n ia ch tych, b i- jęcych z św ietla ne j postaci św. Jana Bosko, za ryso w a ły się n ie je d n e cienie naszej szarej, d o ry w c z e j pracy. To, na co się z d o b y ł Don Bosko, jest ide ałe m . Słabe s iły nasze, o b a rczo n e inn ym i jeszcze o b o w ię z k a m i, nie d o c ię g n ę d o n ie b o ty c z n e g o w z o ru ., A le starajm y się p rz y n a jm n ie j iskierkę p ro m ie n n e g o ducha B ożego w ło ż y ć w nasze z a b ie g i w y c h o w a w c z e , a w yda dzę o ne z całę pew nościę o b fitszy p lo n : „D eus increm entum — d a b it!"

Duszpasterstwo młodzieży pozaszkolnej

P o k ło s ie kursu du szp aste rs kieg o w P o zn an iu : 16.— 18. 11. 1937 r.

„K u rs Duszpasterstwa M ło d z ie ż y P o za szko ln e j", z o rg a n izo w a n y w ub.

m. przez poznański Z w ią ze k K a p ła n ó w „U n ita s ", s p e łn ił swe zadanie w zu­

p e łn o ś c i!

U czestników b y ło naw et nieco w ię c e j niż na zeszłorocznym kursie g o - s p o d a rc z o -s p o łe c z n y m , m ia n o w ic ie n aliczon o ich 197. P onadto p rz y c h o d z iło o k. 40 k le ry k ó w z o s ta tn ie g o roku stu d ió w . Z innych d ie c e z y j p rz y je c h a ło 33 księży, m ia n o w ic ie : z c h e łm iń skie j 6, częstochow skiej 3, k a to w ic k ie j 5, k ie le c k ie j 1, łó d z k ie j 1, p o d la s k ie j 1, p rze m yskie j 4, sandom ierskiej 3, tar­

n o w skie j 1, w ło c ła w s k ie j 8.

Z a g a ił kurs w im ie niu J. Em. Ks. K a rdyn ała Prymasa i p rz e w o d n ic z y ł prezes Z w ię zku ks. kan. K. S zreybrow ski. Przy stole p re z y d ia ln y m zasiadali n a d to : ks. p ro b . J. M atuszek (M y s ło w ic ie , SI.), ks. p ró b . Fittkau (Puck), ks.

p atr. J. Patrzyk (C zęstochow a) i ks. d y r. A. Środka (Przem yśl) oraz sekretarz Z w ię zku ks. d y r. Sf. K aczorow ski i p ro to k o la n t kursu ks. p ro b . L. M is io łe k . Na za koń czen ie kursu p rz y b y ł J. E. Ks. Biskup-Sufragan W . D ym ek, w y g ło s ił k ró tk ie p rz e m ó w ie n ie i u d z ie lił o be cnym arcyp aste rskie go b ło g o s ła w ie ń s tw a .

Z a ró w n o p ro g ra m kursu, u ło ż o n y p rzy w y b itn y m w s p ó łu d z ia le ks. p ra ł.

L. B iłk i, d y re k to ra K a to lickich Z w ią z k ó w M ło d z ie ż y M ęskiej i M ło d z ie ż y Ż eń ­ skiej w Poznaniu, jak g ru n to w n e a p ra ktyczne u ję cie referatów , w reszcie p o ­ w ażny p o z io m dyskusji w y w a rły na w szystkich uczestników b a rd zo d o d a tn ie w ra żen ie. Z ab rali o n i ze sobą n ie w ą tp liw ie g łę b o k ie refle ksje i ko nkretn e p o sta n o w ie n ia z zakresu tak b a rd zo dziś a k tu a ln e g o duszpasterstwa m ło ­ d zie ż y p o za szkolne j.

Na życze nie kursisfów , jak i dla o rie n ta c ji tych naszych c z y te ln ik ó w , k tó ­ rzy n ie m o g li w ziąć u d z ia łu w kursie, p o d a je m y p o n iż e j streszczenia w y g ło ­ szonych re fe ra tó w 1 w raz z najw ażniejszą literaturę.

1 K o ń c o w y re fe ra t ks. p r a ł. d ra K. M a z u rk ie w ic z a u m ie s z c z o n y z o s ta ł w c a ło ś c i na p o c z ą tk u n in ie js z e g o n u m e ru p t. „ I d e a ł d u s z p a s te rz a m ło d z ie ż y w e d łu g w z o ru św. Jana B o s k o ". — R ed.

(9)

M ło d z ie ż pozaszkolna w organizm ie parafialnym

S tre ś c ił p r e le g e n t: Ks. P ro b . D r S te fa n A b t (L e s z n o W lk p .) .

M ło d z ie ż pozaszkolna jest integ ra lną częścią o rg an izm u p a ra fia ln e g o , k tó re g o siła p o le g a na zw artości, sku pien iu, na ruchu d o ś ro d k o w y m . Im spoistsza parafia, tym le p ie j dla m ło d z ie ż y , b o duch ż y w e g o i św ia d o m e g o życia p a ra fia ln e g o o d b ija się na m ło d z ie ż y . W tym sensie w y p o w ia d a się list S to iicy A p o s to ls k ie j z 19. 6. 1932 r. d o Z ja z d u K a to lic k ie g o w K ępnie oraz list pasterski Prymasa Polski z 1 marca 1933 r. o życiu p arafia lnym .

Do pra cy nad m ło d z ie ż ą n ależy w ciąg ną ć r o d z i c ó w . W tym celu trzeba d la nich urządzać p ra ktyczn e w y k ła d y w y c h o w a w c z e czy to w Ż y w y m R óżańcu, czy w S tow arzyszeniach M ę ż ó w lu b K o b ie t K a to lickich , czy w K o­

łach R odzicielskich, s ło w e m tam , g d z ie n a jła tw ie j i n a jk o rz y s tn ie j zebrać ro ­ d z ic ó w . Pomocą b ę d z ie „P o d rę c z n ik p e d a g o g ic z n y " ks. P o d o le ń s k ie g o (K rakó w 1930).

U trzym ać także n ależy s ta ły i m iły k o n ta k t z p r a c o d a w c a m i : z m ajstram i w rzem iośle, szefam i w k u p ie c tw ie , k ie ro w n ik a m i w prze dsię ­ b io rstw a ch , z cecham i, z org an izacjam i k u p ie c k im i, a na ro li z g osp od arzam i i z ziem ianam i. W ten sposób duszpasterz o to c z y m ło d z ie ż ze wszech stron.

Z p o ż y tk ie m p ra c u je w śró d m ło d z ie ż y ty lk o ten, k tó ry zna d u s z ę m ł o d z i e ż y . Trzeba w ię c ko n ie c z n ie p rz e s tu d io w a ć i p rz y s w o ić sobie treść k ilk u p o d s ta w o w y c h p o d rę c z n ik ó w , ja k np. Stefan Beley, Psychologia w ie k u d o jrz e w a n ia ; Jeleńska, Sztuka w y ch o w a n ia (W arszaw a 1930); Krenty, R ozw ój psychiczny m ło d z ie ż y ; G ie rty c h , M y — n o w e p o k o le n ie (Poznań 1937); N aw roczyński, S w o b o d a i przym us w w y c h o w a n iu (W arszaw a 1929);

Ks. Dr K. M a z u rk ie w ic z , W y c h o w a n ie w ś w ie tle zasad k a to lic k ic h (P o tulice 1938).

K a to lickim S tow arzyszeniom M ło d z ie ż y (m ęskiej i że ńskiej) w y tk n ę ła d ro g ę Stolica A p o sto lska listem z d nia 1. 2. 1929 r. P o d w ó jn e jest ich za­

d a n ie : d la c z ło n k ó w mają b y ć szkołą k a to lic k ie g o życia, w stosunku d o n ie - c z ło n k ó w mają b yć biu re m p ro p a g a n d y czy e w id e n c ji. W tym celu należy w ich o d d z ia ła c h zrzeszać m ło d z ie ż w y b o ro w ą zwłaszcza p o d w z g lę d e m u m y s ło w y m , b o w artość m oralna w y ra b ia się w S tow arzyszeniu. Do w s p ó ł­

pra cy, choć p rz y g o d n e j, zaciągnąć n ależy starszych czy to z in te lig e n c ji, czy z k u p ie c tw a , czy z rzem iosła.

Z e ś ro d k ó w d z ia ła n ia na czele kroczą kazania, s p o w ie d z i, litu rg ia , k w a ­ dranse e w a n g e lic z n e i ka tech izm o w e, re k o le k c je , duszpasterstw o in d y w id u ­ a lne (poza k o n fe s jo n a łe m ) je d n o s te k z m ło d z ie ż y m ęskiej.

W myśl e n c y k lik i Piusa XI o w y c h o w a n iu z 31. 12. 1929 r. strzec się należy naturalizm u p e d a g o g ic z n e g o , n ie ro z tro p n e g o uśw iadam iania seksu­

a ln e g o oraz k o e d u k a c ji. W o d d z ia ła c h żeńskich niech k a p ła n w yręcza się, k ie d y i g d z ie się ty lk o da, osobam i żeńskim i. W o d d z ia ła c h m ęskich nato- miasf niech zryw a b a ry k a d y , k tó re g o d zie lą o d m ło d y c h .

Ponadto trzeba korzystać z w s z e lk ie j o k a z ji, szukać je j a n a w e t stwa­

rzać ją, b y d o trz e ć d o g ru p m ło d z ie ż y z o rg a n iz o w a n e j g d z ie in d z ie j, a w ięc w zw iązkach s p o rto w y c h , śpiew aczych, te atra ln ych , z a w o d o w y c h , oraz do m ło d z ie ż y w o g ó le nie z o rg a n iz o w a n e j! CIC 464, 467, 476.

W ie lk ie znaczenie ma u m ie ję tn y sposób p rzem aw iania d o m ło d z ie ż y . O . W o ro n ie c k i w p rz e p ię k n e j s w o je j „G a w ę d z ie o g a w ę d z e n iu " (Poznań, Księg. św. W o jc ie c h a ) stawia b a rd z o trafne w a ru n ki skuteczności p rz e m ó ­

157

(10)

w ień . Jest ich je g o zdaniem pięć': zejść ze szczudeł, o czy szeroko o tw o ­ rzyć na świat, m ieć ję z y k d o b rz e p o w ie szo n y, ż y w ić Iw ie serce w piersi, s ły ­ szeć ja k traw a rośnie!

W szystko to są ty lk o d ru g o rz ę d n e w arun ki. N ajw aln ie jszym , n a jisto t­

niejszym jest osobistość sam ego ka płan a. Niech w ię c b ę d z ie jed no stką o d u ­ chu n a d p rz y ro d z o n y m a p rzyte m p o s tę p o w y , skrom ny lecz nie n ie d o łę ż n y , św ięty a nie d o k try n e rs k i, ła g o d n y lecz n ie p o z b a w io n y siln e g o charakteru, szerokich p o ję ć choć nie p o w ie rz c h o w n y i z b y t p o b ła ż liw y , skrzętny a nie c h ciw y, ż y w y a nie ro z b a w io n y i ześw ietczony, kochający K o ściół a d b a ły 0 d o b ro Państwa i N arod u , ka p ła n o silnej in d y w id u a ln o ś c i n ie m n iej jed na k u le g ły w ła d z o m ko ście lnym i w ła d z o m o rg a n iz a c y jn y m , mąż kochający książki a jeszcze b a rd z ie j ko cha ją cy żyw e księgi lud zkich dusz, k a p ła n o d ­ d a n y m ło d z ie ż y a o b o k niej d o strze g a ją cy w szystkie inne stany i z a w o d y 1 w arstw y w p arafii i c a ło k s z ta łt interesó w parafia lnych .

Dążenia współczesnej m łodzieży pozaszkolnej w ośrodkach robotniczych i w miastach

S tre ś c ił p r e le g e n t: M g r J ó z e f C h m a ra (P o z n a ń ).

Każde m ło d e p o k o le n ie re p re z e n tu je sobą dw a ro d z a je p ie rw ia s tk ó w : e le m e n ty czasów, w któ ry c h w yrasta, i — „re w o lu c y jn e " p ie rw ia stki, ty p o w e dla p s y c h o lo g ii m ło d z ie ż y . Jeśli w ięc chcem y o kre ślić dążenia p ew nych g ru p m ło d z ie ż y z o ś ro d k ó w ro b o tn ic z y c h i z miast, nie uda się te g o d o ­

konać bez zbadania w a ru n k ó w życia te j m ło d z ie ż y na tie w spółczesności.

Jest to p o d s ta w o w y p o stu la t! Bez je g o s p e łn ie n ia o b lic z e d u c h o w e w s p ó ł­

czesnej m ło d z ie ż y w o środkach ro b o tn ic z y c h i w miastach b y ło b y d la nas zakryte.

P rzedm iotem naszych zainteresow ań są tu następujące k a te g o rie m ło ­ d z ie ż y p ra c u ją c e j:

1. m ło d z ie ż rzem ieślnicza — czyli tzw . te rm in a to rzy, z a tru dn ien i w warszta­

tach rzem ieślniczych na p o d s ta w ie u m o w y o naukę,

2. m ło d z ie ż p rze m ysło w a — czyli a) te rm in a to rz y fa b ryczn i, z a tru dn ien i ne p o d s ta w ie u m o w y o naukę i b) m ło d o c ia n i ro b o tn ic y , z a tru dn ien i na p o d ­ stawie u m o w y o pracę,

3. m ło d z ie ż ku piecka — czyli a) u c z n io w ie , za tru d n ie n i na p o d s ta w ie um o­

w y o naukę (o b s łu g u ją k lie n te lę ) i b) m ło d o c ia n i ro b o tn ic y , zatrudnieni w h an dlu na p o d s ta w ie u m o w y o pracę (nie o b s łu g u ją k lie n te li),

4. ka n d yd a ci na tzw . ro b o tn ik ó w n ie w y k w a lifik o w a n y c h , pracujących „ g d z ie się d a ".

Badania w a ru n k ó w życia i pra cy te j m ło d z ie ż y p ro w a d zą nas d o stw ier­

dzenia, jak m ło d z ie ż ocenia te w arun ki w e w ła sn e j św iadom ości. N ajg o rze j p rze dsta w iają się w arun ki życia i pracy m ło d z ie ż y rzem ieślniczej, te rm in u ją ­ cej u m istrzów . P roblem ten w yrasta dzisiaj na je d e n z najw ażniejszych w ra­

mach z a g a d n ie ń m ło d z ie ż o w y c h .

Dążenia m ło d z ie ż y pra cują cej (o któ rą tutaj c h o d z i) dadzą się ująć w czte ry g łó w n e g ru p y : m aterialne — d o tyczą ce sta b ilizacji ż y c io w e j, zaw odu i p ra cy z a ro b k o w e j; s p o łe c z n e — d o tyczą ce tzw . awansu s p o łe c z n e g o ; in­

te le k tu a ln e (k u ltu ra ln e ) — d o tyczą ce zainteresow ań ku ltu ra ln y c h , w reszcie re lig ijn e .

(11)

W zw ięzku z naszym za ło ż e n ie m m e lo d y c z n y m , że — a by na c z ło w ie k a o d d z ia ły w a ć — łrze ba g o n a jp ie rw poznać i to na tle je g o fa ktyczn ych w a ­ ru n k ó w ży c io w y c h , k tó re w yznaczają je g o za cho w a nie i je g o dążenia, — badania nad p o s z c z e g ó ln y m i g ru p a m i „n a s z e j" m ło d z ie ż y d ają różne w y n ik i w o d n ie s ie n iu d o p o s z cze g ó ln ych g ru p . T y lk o z w ie lk ą ostrożnością m ożna po s ta w ić n a jb a rd z ie j o g ó ln e w n io s k i:

1. rad ykalizm s p o łe c z n y „n a s z e j" m ło d z ie ż y w y ła d o w u je się w ra d y ­ kalnych partiach p o lity c z n y c h — n ie z b y t często je d n a k w ko m u nizm ie ,

2. stw ierdza się p e w ie n konserw atyzm te j m ło d z ie ż y , p rz e ja w ia ją c y się w naśladow aniu w z o ró w najczęściej m ieszczańskiego środow iska,

3. m ło d z ie ż ta trw a p rz y id e a ła ch re lig ijn y c h — o ile specjalne w arun ki ż y c io w e nie o d e rw ą je j o d p ra k ty k , a tym samym często o d w ia ry w Boga (te rm in a to rz y u m istrzów ).

L iteratu ra : D e h n : P ro le ta ris c h e J u g e n d . — S p ra n g e r: D e r ju g e n d lic h e M e n s c h . - W in k le r - H e r m a d e n : J u g e n d fiih r e r .

Zagadnienie dzisiejszej m łodzieży pozaszkolnej na wsi

S tre ś c ił p r e le g e n t: S te fa n T u rn a u ( M ik u lic e ) .

Jesteśmy św iadkam i lic z e b n e g o p rzerostu o rg a n iz a c y j m ło d z ie ż o w y c h , także na te re n ie wsi. W gąszczu różnych nazw tych u g ru p o w a ń i różnych p ro g ra m ó w tru d n o nieraz się z o rie n to w a ć , a już n a jtru d n ie j p rz y c h o d z i o k re ­ ślić, jaka jest ta m ło d z ie ż sama ze siebie, abstrahując o d p o g lą d ó w je j p rze -

w ó d c ó w , o d re z o lu c y j, ja k ie się je j d o uchw alania p od suw a, o d prasy i li­

te ra tu ry tych o rg a n iz a c y j!

O b serw ują c różne ruchy m ło d z ie ż o w e w kraju i poza je g o granicam i stw ierdzam y, że p ra w d z iw ą d y n a m ik ę w ykazu ją te spośród nich, k tó re w na­

le ż y ty sposób u w z g lę d n ia ją tw ó rc z e dążności m ło d z ie ż y w sp ó łcze sn e j. Jest b o w ie m ch arakterystycznym rysem je j p sychiki, że chce ona coś tw o rz y ć , b u ­ d o w a ć now e życie, b yć aktorem , a nie ty lk o w id ze m przem ian sp ołeczn ych, któ ry c h p o trz e b ę in tu ic y jn ie w yczuw a. Kto d a je je j m ożność za spo kojen ia te g o p ę d u tw ó rc z e g o , ten p o tra fi w z b u d z ić za p a ł i p ozyskać m ło d z ie ż d la s w eg o p ro gram u . Ta dążność tw órcza w ys tę p u je szczególnie w yraziście u m ło d z ie ż y w ie js k ie j, a to na tle tzw . „p rz e b u d z e n ia się c h ło p ó w " , p o le g a ją ­ c e g o na ty m m. in., że c h ło p przestaje b y ć p rz e d m io te m a p rz y jm u je ro lę p o d m io tu w stosunku d o k u ltu ry , z a g a dn ie ń sp ołeczn ych i życia p a ń stw o ­ w e g o . Z a g a d n ie n ie , czy ka to lic y z m w Polsce z d o ła pozyskać w z g l. utrzym ać p rz y sobie m ło d z ie ż w iejską, sprow adza się d o kw estii o d p o w ie d n ie g o p o ­ dejścia d o te j m ło d z ie ż y , o d p o w ie d n ie j m e to d y pracy, która w inna b y ć taką, b y n ie czuła się tu ona skrępow ana, lecz b y p rz e c iw n ie zrozu m ia ła , że k a to ­ licyzm d a je je j w ła śn ie m ożność szerszego ro zw in ię cia s k rz y d e ł d o lotu niż inne ruchy, p o z o rn ie tw ó rc z e i sa m o dzie ln e, w rzeczy samej zam kn ię te w ra­

mach ciasnych ś w ia to p o g lą d ó w . W tym celu trzeba je j w yjaśnić, że K o ściół n ie chce ko nse rw o w a ć o b e cn ych n ie z d ro w y c h stosunków s p o łe c z n o -g o s p o ­ darczych, nakreślić ie j w iz ję p rz y s z łe g o ustroju ch rześcijańskiego, p o w ie ­ d zie ć, że realizacja te j w iz ji zeleży p rz e d e wszystkim o d w sp ó łc z e s n e g o p o ­ ko le n ia m ło d z ie ż y , w z b u d z ić w n ie j a m b icję i entuzjazm rea liza cyjny, p o b u ­ dzić d o s a m o d zie ln e g o , tw ó rc z e g o w te j d z ie d z in ie w y s iłk u (sam ow ych ow a ­ n ie s p o łe czn e , k ó łk a dyskusyjne , akcja zw ią z k ó w z a w o d o w y c h ifd .).

(12)

N ie tru d n o nam to p rz y jd z ie , m ło d z ie ż b o w ie m sama d o tk liw ie odczu w a dzisiejsze n ie s p ra w ie d liw e stosunki. W łasność, praca, rod zin a — trzy e le ­ m enty, na któ rych w s p ie ra ł się d o tą d m oraln y k rę g o s łu p c h ło p a , nie są dziś d o s tę p n e d la m ło d y c h lu d zi na wsi w zb y t w ie lu w y p a d k a c h . Parcelacja w ie lk ie j w łasności, k tó re j d om a g a ją się w z g lę d y p s y c h o lo g ii s p o łe c z n e j i p o ­ trze b y, ja k ie nasuwa idea sko rp o ry z o w a n ia stanu z a w o d o w e g o ro ln ic z e g o , — n ie w ystarczy d la usunięcia p ro le ta ry z m u i b e z ro b o c ia na wsi. Trzeba w ięc w skazyw ać m ło d z ie ż y w ie js k ie j także inne d ro g i w yjścia : w yjaśn ia ć w artość silnej o rg a n iz a c ji s ta n o w o -z a w o d o w e j, któ ra zw iększy u d z ia ł wsi w d o c h o ­ d z ie sp o łe czn ym i d o c ią g n ie d o je j p o trz e b p o lity k ę b u d ż e to w ą państwa (tu w d z ię c z n e p o le dla d z ia ła c z ó w o rg a n iz a c y j z a w o d o w y c h ro ln iczych różn eg o ro d z a ju , o d ro b o tn ic z y c h począw szy), — p o d kre śla ć korzyści, ja k ie dać m oże p o p ra w a g o s p o d a rk i (p. r.) i u żyw a n ie w łasności ro ln e j z zachow aniem je j s p o łe c z n e g o charakteru (u z d ro w ie n ie stosunków o d n o ś n ie d o pracy najem ­ nej w gosp od arstw ach fo lw a rczn ych i w ie lk o c h ło p s k ic h ), — zalecać nasta­

w ie n ie się w ła ś c ic ie li d ro b n y c h g o s p o d a rs tw na zu żyw a n ie oszczędności d o in w e stow a nia (m e lio ra c je itp .) a n ie ty lk o na d o k u p n o p o la , — p ro p a g o w a ć o d p ły w ludności w ie js k ie j d o innych z a w o d ó w (a k tu a ln y zw łaszcza w b. Kon­

g re sów ce i M a ło p o ls c e ) oraz tw o rz e n ie d ro b n y c h p rze d s ię b io rs tw p rze m y­

s ło w y c h przez samych c h ło p ó w na wsi p rz y p o m o c y k a p ita łó w uzyskanych ze sp rze da ży g ru n tu (m ły n y , c e g ie ln ie , se ro w n ie, tka ln ie itp .). Na te trzy o statnie d ro g i p o stę pu w ieś w k ro c z y , g d y je j m ło d z ie ż zrozum ie, iż z b y t k u r­

czo w e trzym a n ie się ziem i tak, że się n ie w id z i nic lepszego poza p osiad a ­ niem n a jw ię kszej ilości m o rg ó w , — to nie są cechy i p o g lą d y , k tó re b y w a rto b y ło w so b ie p ie lę g n o w a ć . Trzeba o d ró ż n ić z d ro w ą „m iło ś ć z ie m i" od ciasnoty h o ryzo n tu m yślenia g o s p o d a rc z e g o , i to o d ró ż n ie n ie p odkreślać w a kcji w y c h o w a n ia s p o łe c z n e g o m ło d z ie ż y w ie js k ie j.

To w y c h o w a n ie s p o łe c z n e trzeba tra k to w a ć ja k o środ ek d o u ro b ie ­ nia w u m ysłow o ści m ło d z ie ż y w ie js k ie j sensus c a th o lic i i p o b u d z e n ia je j do p ra cy nad sobą. W w ie lu w y p a d k a c h jest ona zd zicza ła, skłon na d o ro z­

w ią z ło ś c i, ma p o d e rw a n e p o c z u c ie a u to ry te tu . W znacznej m ierze p rz y p i­

sać to n ależy n ie z d ro w y m stosunkom s p o łe czn ym . M ło d z ie ż p a trzy na samą sieb ie i innych zazw yczaj przez p ryzm at za g a d n ie n ia re fo rm y s p o łe c z n e j i w y ­ chow ania „n o w e g o c z ło w ie k a " (co p o d c h w y c iły i u ja w n iły ruchy m ło d o w ie j- skie), tu w ię c jest najczulsze m iejsce je j p sychiki i tu jest d ro g a d o u c h w y ­ cenia je j oraz e ty c z n e g o i re lig ijn e g o je j p o d n o sze n ia , p rzy czym pam iętać n ależy, że ośw iata re lig ijn a , jaka d o tą d te j m ło d z ie ż y b y ła daw ana, jest za słaba na te czasy przem ian sp o łe c z n y c h , te g o „p rz e b u d z e n ia się c h ło p ó w ", trzeba ją w ię c p o g łę b ić i rozszerzyć. W reszcie, pracę o ś w ia to w o -w y c h o w a w ­ czą w śró d m ło d z ie ż y w ie js k ie j trzeba p ro w a d z ić z u w z g lę d n ie n ie m „d u c h a w s i", b u d zące j się „ d u m y s ta n o w e j'', w zrostu poczu cia g o d n o ści c h ło p s k ie j, w k tó re g o p ie lę g n o w a n iu nie p o w in n iś m y się dać w yręczać o rg a n iza cjo m a n ty k a to lic k im .

L iteratu ra : Ks. B is z ty g a , T. J. „F r o n te m d o w s i, c z y w ie ś na fr o n t? " ( „ G t o s y K a to ­ li c k ie " X . 19 3 7 ); L. G ó rs k i, „ W y ty c z n e p r o g ra m u w ie js k ie g o " , „ P r ą d " IX -X 1937;

W . G ra b s k i, „P a r c e la c ja a g ra rn a " , W a rs z a w a 19 36; E. K to c z o w s k i, „ D r o g i s p r a w ie d liw o ś c i s p o łe c z n e j w s to s u n k a c h g o s p o d a rc z y c h w s i" , P ło c k 1937; A . L u g a n , „ O r ig in e e t o r g a n i- s a fio n d u B o e r e n b u n d " , Paris 1925; Ks. M a c h a y , „ P r o b le m w si p o ls k ie j" , P o zn a ń 1937;

M . M a n te u ffe l, „ P r o b le m p o ls k ie g o sta n u ś r e d n ie g o " , P o zn a ń 1937; Ks. K. M ic h a ls k i, re fe ­ ra t w : „ P o s ła n n ic tw o k a p ła n a w e w s p ó łc z e s n y m ru c h u k a to lic k im " , P o zn a ń 1936; Ks. P iw o ­ w a rc z y k , „P rz y s z ło ś ć m y ś li k a fo lic k o - s p o łe c z n e j" , P o zn a ń 1937; B. S ik o rs k i, „ Z a g a d n ie n ie

(13)

p o ls k ie g o stan u ś r e d n ie g o " , P o zn a ń 1937; J. S o n d e l, „ G o s p o d a r s tw o w ło ś c ia ń s k ie a k a p i­

ta liz m " , K ra k ó w 1935; St. T u rn a u , „ U w a g i o w y c h o w a n iu w ie js k ie j m ło d z ie ż y p o z a s z k o l­

n e j" , P r z e w o d n ik S p o łe c z n y II. i III. 19 37; F. ■ W e ig e rt, „ R e lig ió s e V o lk s k u n d e " , F r e ib u r g 1925; Ks. W y s z y ń s k i, „S ta n o w is k o i z a d a n ia d u s z p a s te rz a w o b e c w s p ó łc z e s n y c h ru c h ó w s p o łe c z n y c h " , P ło c k 1937. — P or. n a d to „ D e k la r a c ję R a d y S p o łe c z n e j p r z y P rym a sie P o lski w s p ra w ie stan u g o s p o d a r c z o - s p o łe c z n e g o w si p o ls k ie j" (P rz e w o d n ik K a to lic k i, 12. 12. 1937).

Akcja Katolicka M ło d z ie ż y i jej zadania w obec ogółu m łodzieży pozaszkolnej

S tre s z c z e n ie re fe ra tu Ks. P ra ła ta L. B iłk i (P o z n a ń ).

Pod nazwę A k c ja K a to licka M ło d z ie ż y (A K M ) rozu m ie m y O d d z ia ły K a to lickich Stow arzyszeń M ło d z ie ż y M ę s k ie j i M ło d z ie ż y Ż eńskiej.

1. A K M jest n ie ja k o ram ieniem duszpasterza w d z ie d z in ie m ło d z ie ż y . D ia te g o musi, jeśli n ie zaraz, to z czasem d z ia ła ć ja k o o rg an izacja n a d ­ r z ę d n a , mająca m andat K o ścioła d o szerzenia Królestw a C hrystusow ego w śród c a łe j m ło d z ie ż y p a ra fia ln e j.

2. J a k w y r o b i ć w m ło d z ie ż y p o czu cie te g o apostolstw a? Z p o ­ m ocą p rz y c h o d z i nam tu nauka św. Paw ła o C ie le M istyczn ym Chrystusa, która jest pod staw ą d o g m a tyczn ą A K i a kcji litu rg ic z n e j, n ie o d łą c z n e j o d A K . Ta nauka w inna stać się je d n y m z g łó w n y c h te m a tó w dzisiejszych ka­

zań i w y k ła d ó w . (Lite ra tu ra : 1— 4).

3. W s z c z e g ó ł a c h d o p ro w a d z ić m ożna A K M d o d z ia ła ln o ś c i a p o sto lskie j przez:

a) w y c h o w a n ie p rz o d o w n ik ó w (lite ratu ra 12— 14),

b) p o g a d a n k i i kw adranse e w a n g e lic z n e (lite ra tu ra : 7— 9), c) k ó łk a w y c h o w a w c z e (lite ra tu ra : 5),

d ) m e to d ę p o g a d a n e k a n k ie to w y c h (lite ra tu ra : 6, 10 i 11).

4. N a z e w n ą t r z A K M sp ełnia ć b ę d z ie sw ój cel p o d s ta w o w y , a postolski przez:

a) a p o sto lstw o z e s p o ło w e — w y k o n u ją c ja k o z e s p ó ł w z o ro w o w szyst­

kie swe zadania statutow e,

b) o d d z ia ły w a n ie na o rg a n iz a c je i instytucje — „p e n e tru ją c " przez starszych, w y b itn ie js z y c h d ru h ó w (d ru h n y ) inne, zw łaszcza św iec­

kie o śro d ki,

c) o d d z ia ły w a n ie na je d n o s tk i i g ru p y .

W ażną p rz y tym jest rzeczą, a by dać m ło d z ie ż y o d p o w ie d n ie hasło, np. „B u d u je m y Polskę C h rystu so w ą !"

5. D u s z p a s t e r z ma o b o w ią z e k p osta w ić A K M c ie rp liw y m trudem na w y ż e j opisanym p o z io m ie . W tym celu a) musi znaleźć czas na s t u d i u m za ga dn ie n ia A K i A K M oraz za ga dn ie ń z zakresu w yc h o w a n ia i p s y c h o lo g ii m ło d z ie ż y , b) p o ją ć sw oją ro lę a s y s t e n t a ko ś c ie ln e g o należycie tj. po m yśli instrukcji dla asystentów , iż b y cała praca w O d d z ia ła c h przeszła na star­

szą m ło d z ie ż . W p ra w d z ie ła tw ie j nieraz z a ła tw ić spraw ę samemu a niżeli nau­

czyć m ło d e g o je j z a ła tw ie n ia . A je d n a k ty lk o ta d ro g a w p ro w a d z i A K M d o w ła ś c iw e g o je j celu, d o św ia d o m e g o a po sto lstw a 1.

1 C a łk o w ity te k s t re fe ra tu u m ie s z c z o n y z o s ta n ie w n a s tę p n y m n u m e rz e „D u s z ­ p a s te rz a ". — R ed.

(14)

Literatu ra:

1. O . Plus, W Je zu sie C h ry s tu s ie ( W y d . X X . J e z u itó w ).

2. — C h ry s tu s w b ra c ia c h n a szych (ta m ż e ).

3. — B ó g w nas (ta m ż e ).

4. Ks. D r W r o n k a , L itu r g ia na a m b o n ie (K s ię g . św. W o jc ie c h a ) . 5. F. Ż u ro w s k a , K ó łk o w y c h o w a w c z e ( „ O s t o ja " , P o zna ń).

6. — M e to d a p o g a d a n e k a n k ie to w y c h (ta m ż e ).

7. — E w a n g e lia w p ra c y s p o łe c z n e j (ta m ż e ).

8. Ks. L e sia k, D ro g a na s z c z y ty (k w a d ra n s e e w a n g e lic z n e ), ta m że . 9. — W ie lk ie ż n iw o ( p o g a d a n k i e w a n g e lic z n e ), ta m że .

10. — P atrz i c z y ń ( p o g a d a n k i a n k ie to w e ) , ta m że .

11. — M ło d z ie ż a s p ra w y s p o łe c z n e ( p o g a d a n k i a n k ie to w e ) , tam że.

12. Z z a g a d n ie ń p r z o d o w n ic tw a (w d ru k u ), ta m ż e . 13. W s k a z ó w k i m e to d y c z n e d o P ie rw s z e j K s ią żki (ta m że ).

14. „ K ie r o w n ik " , m ie s ię c z n ik . — R o c z n ik i 1936— 1937 (ta m ż e ).

P o n a d to n a jn o w s z e d z ie ło p e d a g o g ic z n e : Ks. D r K. M a z u rk ie w ic z , W y c h o w a n ie w ś w ie tle c h rz e ś c ija ń s k ie j p r a w d y (P o tu lic e 1938), s tro n 327, c e n a : 3,60 z ł.

O d d ziaływ an ie duszpasterskie na poszczególne organizacje m łodzieży pozaszkolnej

S tre s z c z e n ie re fe ra tu Ks. P ro f. K. M ic h a ls k ie g o , P o zn a ń .

W ka żde j niem al p a ra fii istnieją św ieckie o rg a n iza cje m ło d z ie ż y p oza ­ szko ln e j, na k tó re duszpasterz w in ie n n ależycie o d d z ia ły w a ć , np. Harcer­

stw o, S o k ó ł, T. C. L., stow arzyszenia m uzyczne, śpiew acze, sam okształce­

n io w e , d a le j z a w o d o w e , sp o rto w e , w o js k o w o -p rz y g o to w a w c z e , id e o w o -s p o - łe czn e (Strzelec, M ło d z ie ż W ie jska , W ic i itd .), w reszcie o rg a n iza cje w yra ź­

n ie p o lity c z n e . Duszpasterz w in ie n m ieć d o k ła d n ą ich e w id e n c ję (kartotekę).

D otąd o d d z ia ły w a n ie duszpasterskie w te j d z ie d z in ie o g ra n ic z a ło się na o g ó ł d o o d p ra w ie n ia M szy św. z o ka zji ja k ie j uroczystości, roczn icy lub p ośw ięce nia sztandaru, d o pójścia na o p ła te k w ig ilijn y lub św ięcone, do k ilk u s łó w z a m b o n y lub o d o łtarza.

G roźb a la icyza cji w ie lu o rg a n iz a c y j m ło d z ie ż y w ym aga o b e c n ie od duszpasterza w ię ksze g o zainteresow ania d la nich.

I. N a w i ą z a n i e k o n t a k t u z w szystkim i o rg an izacjam i — to p ie rw s z y postulat.

II. T r z y z a d a n i a d u s z p a s t e r s k i e : nauczycielskie, uświę­

cające i kie ru ją ce — należy zin te n s y fik o w a ć :

1) Nauczać — n ie ty lk o z a m b o n y, lecz n a d to przez w y k ła d y re lig ijn e , b ib lio te k ę parafialną, prasę m iejscow ą, szerzenie czasopism ka to lickich . Ba­

czyć na książki i czasopism a w org an izacjach — o sobiście lub przez a p o sto ła ś w ie c k ie g o .

2) Uświęcać — przez m o d litw ę , M szę św., sakram enty św., re k o le k c je , nabożeństw a. P rzyzw yczajać o rg a n iz a c je d o M szy św. nie ty lk o z o ka zji ju ­ bileuszu lu b p ośw ięce nia sztandaru, lecz także w ramach n orm a lne j ich d z ia ­ ła ln o ś c i: na ro zp o czę cie roku pracy, w św ięto Patrona, za dusze zm arłych c z ło n k ó w itp. Nie m ożna o d m ó w ić M szy św. naw et tym o rg a n iza cjo m , które m ają o p in ię n ie chę tn ych K o ś c io ło w i, ale nie w ystę pu ją p rz e c iw niem u no­

to ry c z n ie . Trzeba d o p iln o w a ć , b y o rg a n iz a c je nie prze szkad zały swym c z ło n ­ kom w s p e łn ia n iu o b o w ią z k o w y c h p ra k ty k re lig ijn y c h . Zapraszać (naw et piś­

m ie n n ie !) św ieckie o rg a n iza cje d o g re m ia ln e g o p rzystą pie nia p o d swym sztandarem d o K o m un ii św. w uroczystość św. Stanisława Kostki, na W ie lk a ­ noc, — d o u d z ia łu w re k o le k c ja c h p a ra fia ln ych lub m isji. Na re k o le k c je za­

162

(15)

m k n ię te w y s y ła ć w y b itn ie js z y c h c z ło n k ó w także z o rg a n iz a c y j św ieckich.

Zapraszać w szystkie o rg a n iz a c je d o a d o ra c ji N. Sakram entu, d o G ro b u Pań­

skie g o , Ż łó b k a , na p ro cesję B o żeg o C iała, p rzy czym naw et o rg a n iza cjo m p o lity c z n y m nie m ożna b y o d m ó w ić d ostę pu , o ile się dopraszają.

3) K ierow ać — w o d p o w ie d n i sposób — d zia ła ln o ścią w szystkich o r­

ga n iza cyj m ło d z ie ż y p o za szko ln e j tak, b y b y ła zawsze w z g o d z ie z w iarą i obycza jn ością ka tolicką. O so bisty w p ły w duszpasterza, k o n fe re n c je z p rz e d ­ staw icielam i o rg a n iz a c y j, ciche o d d z ia ły w a n ie z pom ocą u m ie ję tn ie p o k ie ro ­ w anych a p o s to łó w św ieckich (zwłaszcza starszych d ru h ó w w z g l. druhen z K S M ło d z .) — o to skuteczne ku tem u środki.

Duszpasterz musi, n ie zale żnie o d swych sym pa tyj, o b e jm o w a ć swą za- b ie g liw o ś c ią w szystkie o rg a n iza cje , w szystkie dusze m ło d z ie ń c z e . W in ie n się starać, a by b y ł „w s z y s tk im d la w s z y s tk ic h "1.

W ychow anie religijne pozaszkolnej m łodzieży niezorganizowanej

S tre ś c ił p r e le g e n t: Ks. K an. B. J a ś k o w s k i, In o w ro c ła w .

M o w a tu o m ło d z ie ż y , na którą duszpasterz nie ma w p ły w u w ramach o rg a n iz a c y j.

M ło d z ie ż jest na o g ó ł re lig ijn a , lecz — n ie ma zainteresow ania d la spraw re lig ijn y c h . M ło d z ie ż dziś nie jest m niej m oralna, jest nieszczęśliwsza, jest p o d w p ły w e m o k o lic z n o ś c i rubaszniejsza, try w ia ln a w s ło w ie i w czynie.

D lacze go m ło d z ie ż stroni o d organizacyj? O d czuw a przesyt o rg a n iz a ­ c y jn y , ale m im o to należy trafić d o te j m ło d z ie ż y .

I.

N ie za w o d n ym środ kie m ku tem u jest a m b o n a . M ło d z ie ż ch od zi na kazanie. N ie m am y trudności ze strony o rg a n iz a c y j św ieckich. W ię c należy a m b o n ę w ykorzystać.

A m b o n a o d d z ia łu je w d w ó c h kierun ka ch:

1) N a u c z a n i e . N astąpiła sekularyzacja ducha. M ło d z ie ż częściow o p o d le g a w p ły w o w i kom unizm u. T ylko kazanie p o d a ją c e p o d s ta w o w e p ra w d y

— a g ło szące je z całą p o tę g ą p rze kon an ia w n ow oczesnej szacie trafi do duszy m ło d z ie ż y . N auki s p o łe c z n e napraw ią kłam stw a ko m unizm u, ja k o b y K o ś c ió ł p o p ie ra ł b u rż u jó w .

2) W y c h o w a n i e . D ro gi d o d o s ko n a ło ści są n ajróżniejsze. W y ­ ch ow an ie d o czystości w in n o iść inną d ro g ą niż d a w n ie j. K aznodzieja w i­

nien b yć p rz y ja c ie le m i lekarzem , zw łaszcza w w ie ku d o jrz e w a n ia m ło d z ie ż y . R odzina jest pod staw ą narodu i społeczeństw a. D la te g o trzeba m ło ­ d zie ż p rz y g o to w a ć d o u tw o rze n ia ro d z in y — d o p ro w a d z e n ia je j. Pomocą b ę d z ie : Schneider, K atholische F am ilie ne rzie hu n g.

Na u w z g lę d n ie n ie za słu gu ją p rz e d e w szystkim następujące tem aty kazań:

C el m ałżeństw a.

O b o w ią z e k ro d z ic ó w w y c h o w a n ia d zie ci.

Jak w y c h o w u je się d z ie c k o w ro d z in ie m a łe j i w ro d z in ie liczniejszej?

1 R e fe ra t te n b ę d z ie w y d r u k o w a n y w c a ło ś c i w n a s tę p n y m n u m e rz e „D u s z p a s te r z a ".

Z w ra c a m y u w a g ę na p ię k n y a r ty k u ł p r e le g e n ta na p o d o b n y te m a t, u m ie s z c z o n y p t. „ C z e g o s ię p o w as s p o d z ie w a ją ? " w „ M ło d y m H u fc u " , g r u d z ie ń 1937, str. 183— 185. — R ed.

163

Cytaty

Powiązane dokumenty

Niech hołdy, dziś prochom Wielkiego Polaka składane, zamienią się w śluby dochowania wierności dla jego myśli w daleką przyszłość przenikających. Niech

gości, nie było widać. W takim stanie rzeczy przećzekaliśmy całe trzy godziny, które wydały się nam bezgranicznie długje, W ciągu tego, niemiłego oczekiwania

nienia widzom idei utw oru i intencji Poety. W yspiański stosuje w swoim dram acie technikę szopkową: postacie utw oru przesuw ają się najczęściej dw ie przez

Chcę stwierdzić, iż w o- becnym stadium, ważniejszym jeszcze od znikania niedomagać i n a ­ leciałości okresu powojennego z polskiego ruchu spółdzielczego jest

Ponieważ Krzemieniec staje się ośrodkiem sportów zimowych dla całego Wołynia—dlatego też przewi­1. duje się w planie prać na lata

N a tężyznę młodzieży, skupionej obecnie w Z .B .W .L K ., i to zarówno akademickiej jak i wiejskiej z uniw ersytetów ludowych, wskazuje ich skupiona i rzetelna

licka zwierzchność kościelna czyni w ysiłki, aby za pomocą umów i encyklik zachować albo na nowo zabezpieczyć prerogatyw y przejęte ze średniowiecza; natomiast

kiem, niech pamiętają, że powinni nie tylko stosować się jak najściślej do wymagań sprawiedliwości i miłości, ale dążyć także do tego, by byli