• Nie Znaleziono Wyników

Słowo i Myśl. Dwumiesięcznik Społeczno - Kulturalny, 2007, nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Słowo i Myśl. Dwumiesięcznik Społeczno - Kulturalny, 2007, nr 5"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

ISSN 08608482 CENA 4,00 ZŁ

SŁOWO,

i MYŚL

n r

98 DWUMIESIĘCZNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY PRZEGLĄD EWANGELICKI

UKAZUJE SIĘ OD 1989 ROKU

W numerze m.in.:

Nic nowego pod Dwaj biskupi słońcem czyli naszego Kościoła, starotestamentowa Ks. dr Aleksander

cenzura Schoeneich (1861-1939) i ks. Edmund Friszke (1902-1958)

Rok 2007 - rokiem Czy zglobalizowany gen. W ładysława świat obroni się przed Andersa fundamentalistam i

i teroryzmami?

A jaką wybrać drogę?

POZNAŃ 5/2007

(2)

1. strona o kła dki: Tyle zostało z kościoła w M iszkow icach -je d n e g o z najpiękniejszych w Sudetach

Dwieście wycieczek PTEw. w Cieszynie

W ie le m ie js c a p o ś w ię c a m y p a m ię c i naszych przodków i p rze w o d n ik ó w w ia ry . W śró d w ie lu p o ło ży liś m y k w ia ty na grobach ks. Je rze g o B adury w M ięd zyb o rzu (lewe toto) i ks. Fran ciszka M ic h e jd y w N a w siu (prawe foto)

D o ta rliś m y do w szystkich m ie js c , gdzie s ta ły lub p rz e trw a ły B a łtyk w M ię d zy z d ro ja c h p rz y ją ł nas w zb u rzo n ą fa lą przy K ościoły Pokoju i K ościoły Łaski a także w szystkie d re w n ia n e p o chm urnym n ie b ie

ko śció łki „ a rtik u la rn e ” na S ło w a c ji. Tu je s te ś m y przed K o ścio łem Pokoju w J a w o rze

Za to góry o d w z a je m n ia ją się za naszą m iło ś ć do nich . .. a gdy uda s ię sko rzystać z w y c ią g u , nie ż a łu je m y u rz e k a ją c y m i w id o k a m i. O g lą d a m y je z d o lin , ja k tu , gdy koron, aby o g lą d n ą ć kró lew sk i w id o k , choćby ten spod w id n o k rą g z a m y k a ją p ie n iń s k ie Trzy Korony un oszące s ię szczytu Z w o le n ia w W ie lk ie j Fatrze

nad d o lin ą D u n ajca

foto: WładysławSosna

(3)

SŁOWO, ( MYŚL

S Ł O W O . i M Y S I

NR 98

D rodzy C zytelnicy!

O ddajem y kolejny num er w Państwa ręce w dniach niezw ykle w ażnych dla Naszej O jczyzny, ale rów nie ż dla Naszego

Kościoła, który jest n ieodłącznym składnikiem otaczającej nas rzeczywistości. W przedostatni w eekend października m ieliśm y m ożliw ość udania się do urn w ybo rczych celem w ybrania, kto będzie reprezentow ał Nas w polskim parlam encie.

Chyba żadne w yb o ry ostatnich lat nie odegrały tak w ażnej roli dla dalszego losu państwa. Myślę, że m ożna je spokojnie porów nać do w ydarzeń z roku 1989 i 1990, kiedy to w ażyło się jakie poparcie społeczeństwa otrzym ają przedstaw iciele p rz e ciw n ikó w starego systemu. Także i w tych ostatnich w yborach rodacy stanęli przed pow ażną decyzją - jaką stronę w ybierają. Nie jesteśmy czasopism em poruszającym sprawy p o lityki, dlatego też nie będziem y się ustosunkow ywać do któ re jkolw iek o pcji. D ecyzję tą pozostaw iam y Wam.

Dziś sprawa jest ju ż jasna. M in ę ło w ystarczająco czasu i w y n ik i są znane. Pewne echa m ijających w ydarzeń m ożna odnaleźć w zam ieszczonych artykułach niniejszego numeru.

Kontynuujem y także wcześniejsze tematy, zw iązane

nieodzow nie z protestantyzm em i e w angelickim i korzeniam i w ielu, zapom nianych często dziś osób czy miejsc. Są one w ynikiem naszych częstych zachęt do Was - C zyte ln ików 0 w spó łud zia ł w poszukiw aniu tego m inionego czasu chw ały 1 świadectwa w ie lu pokoleń. Pragniemy nadal zachęcać wszystkich do rozglądania się w sw ojej okolicy. M oże gdzieś w zapom nianym m iejscu uw ażny obserw ator odnajdzie ślady ew angelicyzm u. Chcem y w łaśnie takie miejsca upam iętniać i przybliżać m łodym p oko le nio m Ewangelików, którzy w ie lo kro tn ie nie m ają pojęcia jak w ie lk ie dzieła pozostaw ili po sobie ich o jco w ie . O dśw ieżyć pam ięć o w ie lo w ie k o w e j, chlubnej tradycji protestantyzm u na ziem iach polskich.

U trw a lić św iadectw o osób, m iejsc, w ydarzeń będących w artym i stawienia za wzór, w artym i aby poznał je każdy ew angelik w Rzeczpospolitej.

Ż yczym y wszystkim m iłej lektury, a zainteresowanych zapraszamy do współpracy.

Redakcja

Jesteśmy 2

ks. d r H e ru yk Czembor R ozliczanie przeszłości

Rozmyślania 3

K a ro l Toeplitz

N ic nowego pod słońcem czyli starotestamentowa cenzura

PTEw. 5

W ładysław Sosna

D wieście w ycieczek PTEw. w Cieszynie

Ewangelicy na ziemiach polskich 6

m g r i n t Jan K nieżyk

Ż ycie i tw ó rczo ść ks. B. Samuela D am brow skiego, w tym obszerniejsze o m ó w ie n ie jego Postylli Chrześcijańskiej d r A d ria n U ljasz

D w aj biskupi naszego Kościoła.

Ks. dr Aleksander Schoeneich (1861-1939) i ks. Edmund Friszke (1902-1958)

K rz ys z to f R. M azurski

U ra to w a n y cm entarz w Bucharzew ie- -B ukow cach

In Memoria 14

ks. A lfre d Bieta

Rok 2007 - rokiem gen. W ładysław a Andersa

Z księgarskiej półki 17

d r A d ria n U ljasz

M o d lite w n ik dla ew angelika R edakcja

Książka o parafii w Lublinie

Listy 21

Świat 22

Roman G rabow ski

Czy z g lo b a liz o w a n y św iat obroni się przed fundam entalistam i i teroryzm ar A jaką w yb ra ć drogę?

im i:

Polska 25

K rz y s z to f R. M a zu rski Trzynaste, ale nie pechow e

(4)

SŁOW O . / M Y S I

JESTEŚMY

Rozliczanie przeszłości

ks. dr Henryk Czembor

Na lekcjach g ra m a tyki uczyliśmy się odmiany czasowników w trzech różnych czasach:

przeszłym, teraźniejszym i przyszłym.

Przy tym owe różne czasy m ają nie tylko w artość gram atyczną, teoretyczną, ale są cząstką naszego życia. Za sobą mamy to wszystko, co w ydarzyło się w czasie przeszłym.

Przeżywamy aktualnie czas teraźniejszy.

A przed nam i mamy wciąż czas przyszły.

Wiemy, co w ydarzyło się w przeszłości, dow iadujem y się, co niesie dzień dzisiejszy i z nadzieją i obawą czekamy na to, co przyniesie przyszłość.

Ta zw iększająca się przestrzeń przeszłości i zawężająca się perspektywa przyszłości, skła­

nia do wspom nień. To czas spisywania pamięt­

ników , o po w ia da nia o daw nych przeżyciach i dokonaniach, życia przeszłością. Jest to czas rozliczania się z czasem m inionym ...

Inna rzecz, że to rozliczanie się z przeszło­

ścią w ciąż się powtarza. I to zarówno, jeśli cho­

dzi o przeszłość pojedynczych osób, jak i ca­

łych narodów i państw. Czasem wręcz nabiera to charakteru ogólnospołecznego i podawane jest w ręcz jako najważniejsza sprawa narodu czy państwa. W ostatnich latach mamy w naszym kraju szczególne nasilenie tego zjawiska. O d ­ nosi się nieraz wrażenie, że rozliczenie prze­

szłości jest najw ażniejsze. M n ie j w ażn y jest dzień dzisiejszy czy czekająca nas przyszłość, bo rozw iązanie wszystkich problem ów m ożli­

w e jest tylko poprzez rozliczenie przeszłości.

Przy tym w tej przeszłości w id z i się głownie, a czasem w yłączn ie to, co złe. Zapom ina się o dorobku m inionych lat, o dobru, które wtedy m iało miejsce. O tym także, że ludzie się zm ie­

niają i często słabość czy przewinienia dawnych lat z nawiązką nadrabiają dobrem czynionym w kolejnych latach. Jakby chciało się wykreślić przeszłość, uznać ją za czas samych klęsk i nie­

pow odzeń, czas wszechogarniającego zła...

Tylko, że takie rozliczanie przeszłości nie przynosi naprawy zła, które wtedy m iało m iej­

sce. O no d zie li ludzi, budzi niechęć i niena­

wiść, stawia m ur niezrozum ienia pom iędzy sta­

rymi i m łodym i. Przynosi poczucie zm arnowa­

nych szans, straconego, przegranego życia.

Do osiągnięcia takiego stanu nie trzeba w ie ­ le. W ystarczy tylko z przeszłości wybierać w y ­ łącznie to, co było złe. W ystarczy karm ić się w spom nieniam i o doznanych krzywdach, o złu w yrządzonym przez innych. W ten sposób m oż­

na unieszczęśliw ić siebie i można uprzykrzyć życie całym narodom.

Myślę, że przynajm niej na własny użytek, trzeba postępować inaczej; zapomnieć zło, któ­

rego dośw iadczyliśm y i wybaczyć krzywdy, któ­

re zostały nam wyrządzone. Natomiast starać się przypom inać sobie to, co było dobre. Pamię­

tać dobre i szczęśliwe dni.

W

ciągu m ija ją c y c h lat ż y c ia zm ie n ia się znaczenie poszczególnych czasów.

W dzieciństwie i młodości szczególnie ważny jest czas przyszły. To on przynosi istotne roz­

strzygnięcia naszego życia. Zdecyduje gdzie, jak i z kim będziemy dzielić swój człow ieczy los. W ytyczy m ożliwości i rodzaj zadań, który­

mi przyjdzie się zajm ować, okaże, czy spełnią się życiow e plany i marzenia.

W m iarę jak p rzybyw a lat i coraz w ięcej spraw zostaje rozstrzygniętych, coraz bardziej liczy się czas przeszły. M am y narastającą świa­

dom ość, że coraz w ięcej m am y lat za sobą, a coraz m niej przed sobą. Wzrasta poczucie, że to, co naprawdę ważne w życiu, już się w yda­

rzyło, już się spełniło. Dawno m inęły czasy, kie­

dy m ów iono o nas, że dobrze się zapowiadamy i mamy przed sobą wspaniałą przyszłość...

Przestaliśmy się zapowiadać, już się spełni­

liśmy, już przestaliśmy się spełniać. N ajpierw m ieliśm y być kimś i czymś, potem staliśmy się tym kim ś czy czymś, a teraz przyszedł czas odejścia w stan spoczynku i staliśmy się tymi, którzy kiedyś kimś byli. Do urzędu czy funkcji, którą kiedyś spełnialiśmy dołączone zostaje słów­

ko „b y ły ". Kurczy się zakres naszej aktywności i coraz więcej jest w określeniu naszego statusu społecznego owego słówka „b y ły ". W dziedzi­

nach, w których kiedyś w ykazyw aliśm y dużą aktywność, teraz działają inni. W miejscach, o których sądziliśmy, że będziemy tam zawsze ju ż nas nie m a...

(5)

ROZMYŚLANIA SŁOWO . / M Y S I

Nie ma m ożliw ości, aby w życiu spotkało nas tylko dobro. Nie ma na to rady; zło jest tak­

że częścią tego życia. M ożem y jednak nie do­

puścić do tego, aby dawne zło zatruwało nam życie dzisiaj i w przyszłości, po w ielu latach.

Ale tego zła nie przezwycięży się poprzez grze­

banie w nim, przypom inanie o nim, nadawanie

mu aktualności. M ożna go tylko przezwyciężyć przez odsunięcie go w przeszłość. O no było, ale minęło. Nie ma co do niego wracać. Trzeba prze­

baczyć i zapomnieć. Tylko bowiem na drodze przebaczenia m o ż liw e jest przezw yciężenie wszelkiego zła dzielącego ludzi i oddalającego je od Boga.

Nic nowego pod słońcem

czyli

starotestamentowa cenzura

Karol Toeplitz

N ie cyw ilizo w an y św ia t wyróżnia różnego rodzaju cenzury. A to: polityczną, obyczajową, prewencyjną, kościelną Ud. Tę pierwszą

oceniam y p o fa kcie , z reguły ja k o zjawisko społecznie negatywne. Czy było możliwe, żeby ją zn ali także ludzie preantyczni, bohaterowie

Starego Testamentu? Retoryczne pytanie.

O

to prorok Jeremiasz spisał zw ój, w którym przepowiedział katastrofalną przyszłość nie tylko Izraela, ale także króla Jojakima. Kiedy w obecności wszystkich dostojników (to błąd:

z w izją czarnej przyszłości należy, dla dobra w ła­

dzy/zap ozn a w a ć jak najmniejsze grono ludzi) król nakazał odczytywać proroctwo i kiedy przy­

szłość rysowała się w niej coraz gorzej król, Joja- kim, odcinał od zw oju kolejno trzy lub cztery kolum ny tekstu i rzucał je do ognia (Jer 36, 21- 33). Co usuwał? O czywiście to, co nie odpow ia­

dało królewskiej władzy. M im o, że poniektórzy dw orzanie usiłow ali królow i wypersw adow ać niszczenie zw oju - ten nie uległ i rękopis spłonął.

W ięcej jeszcze. Nakazał schwytać Barucha, pi­

sarza, któremu prorok zw ój przedyktował i same­

go Jeremiasza, którzy stanowczo sprzeciwiali się tej pierwszej w świecie opisanej cenzurze! Schwy­

tać! Po co? M oże także po to, by ich w rzucić do ognia w ślad za zwojam i, głosili przecież mamą przyszłość królestwa i króla? (Jak uczy doświad­

czenie historii powszechnej, od palenia książek do palenia ludzi jest tylko niewielki kroczek). Nic z tego: „U k ry ł ich jednak Pan".

Tenże Pan nakazał nie tylko odtw orzyć spa­

lony z w ó j, ale w zb o g a cił go, „dodano liczne dalsze słowa". O kazało się, że przedm iot mate­

rialny m ożna było łatw o zniszczyć, ale raz po­

siane ziarno niepokoju kiełkowało dalej. Powstał w ięc drugi zw ój, który zawierał tę samą przepo­

w iednię, co pierwszy, że „na pewno przyjdzie król babiloński, zniszczy ten kraj i ogołoci go z ludzi i zw ierząt". W dodatku tekst zawierał proroctw o, w edług którego król Jojakim m iał nie m ieć potomka, który zasiadłby na tronie dawi- dowym.

Z perspektyw y czasu należałoby zapytać:

i po co mu to było? Skoro prorok pisze tekst na­

tchniony przez Pana, każdy władca musi sobie zdać sprawę z hierarchii wartości, czyli w da­

nym przypadku z nieuniknionego charakteru przyszłości. A jo ja kim usiłował w alczyć z Pa­

nem, z losem, dokonując pierwszego w dzie­

jach spalenia książki. Z na lazł naśladowców.

W ie lu. Niestety. Księgę można spalić, ale go­

rzej z ideami, niematerialne są, można je jedy­

nie zapomnieć.... Jednak w ielokrotnie się zda­

rzało, że w łaśnie dlatego, że idee nie spisane zostały, albo zapisane zniszczono - przekazy­

wane z ust do usta stawały się bardziej nośne, albo dla w ład zy groźniejsze jeszcze...

(6)

To bynajm niej nie koniec usiłowania w pro ­ wadzenia cenzury w Starym Testamencie. Oka­

zuje się, że istniała tam także autorska auto- cenzura. O to w 2 Księdze Samuela (24, 1-9) p i­

sze się o tym, że jakoby Jahwe w gniewie prze­

c iw Izraelowi sprowokował Dawida do przepro­

wadzenia spisu ludności.

W yko n aw ca królew skiego rozkazu, Joab, usiłuje króla odwieść od tego przedsięwzięcia.

Daremnie. Potem D aw id zdaje sobie sprawę z popełnionego błędu...

Absolutnie to samo wydarzenie opisane zo­

stało w 1 Księdze Królewskiej (21,1 -6). Ale tym razem do grzechu nam ów ił króla Daw ida nie Bóg, lecz szatan! Dla kronikarzy nie do zaapro­

bow ania była zapewne myśl, że Bóg, nawet w gniewie, mógł nam ów ić człow ieka do popeł­

nienia grzechu. Czyż nie był to także akt cen­

zury, tyle że teologicznej?! Autorzy Kronik znali tekst samuelowy i wcale nie jest czymś zaska­

kującym, że oba w arianty opisujące jedno i to samo wydarzenie znalazły się w kanonie Stare­

go Testamentu.

S p rzeczn ość m ię d z y 2 Księgą Sam uela i 1 Kronik była dla autorów Pisma w idocznie mniej ważna, niż zaufanie do teologicznej oce­

ny i w olności czytelników (!). To akt cyw ilnej odwagi i nie tylko. Skoro całe Pismo św. ma cha­

rakter inspirowany, wówczas pozostawienie tej sprzeczności nie może zostać uznane za przy­

padkow e. U s p ra w ie d liw io n e jest N ajw yższą Racją. C zy to znaczy, że Izrael ce n zu ro w a ł własną historię, a jeżeli by tak mogło być, jaki m ógłby temu przyświecać cel? Czy da się to w yjaśnić inaczej niż zasugerowano wyżej?

W spom nienia i cenzura są pobratym cam i.

Żaden cz ło w ie k , żadna w spólnota nie może zachować w pamięci całą swoją przeszłość, całą historię. Niezbędne jest dokonywanie w yborów , selekcji, a tym zajm uje się cenzor i Cenzura, jeśli ma charakter zinstytucjonalizowany. W spo­

m nienie jest przez to aktem ocenzurowanym , w najlepszym rozum ieniu tego słowa, czy to przez pojedynczego człow ieka (w odniesieniu do własnego życia, własnej przeszłości), czy przez grupę społeczną, czy nawet całe społe­

czeństwo. Podobny wybór, czyli w łaściw ie se­

lekcja, albo ściślej m ów iąc cenzura, może być dokonywana świadom ie lub nieświadomie. To, co jest mało ważne, nieistotne ginie, wym azuje się haniebną przeszłość, zaciera się ślady nie­

przemyślanych decyzji i godnych najwyższego potępienia czynów , to wszystko musi zginąć w przepastnych otchłaniach zapomnienia. Ozna­

cza to, że pam ięć o przeszłości ma zawsze

w arto ściu ją cy charakter. Nie ma wspom nień w oln ych od ocen i wartości. To, co człow iek uznaje za godne zapamiętania nie jest jednak tylko subiektywnie uwarunkowane, chociaż za­

leży od w artości, które on uznaje, szanuje i dzię­

ki temu jest ich nosicielem. To już jest taka nie­

dostrzegalna „in stytu cja" cenzorska, znajdują­

ca się w ew nątrz (!) ludzi, we wnętrzu każdego z nas. Drugim czynnikiem , który wyznacza cen­

zurow anie przeszłości są potrzeby, dana sytu­

acja życio w a . Jeśli nie ma istotnej potrzeby, w ó w c z a s to c z y ta m to w y d a rz e n ie zapada w mrokach zapomnienia.

Rzecz jasna, te dwa aspekty indyw idualnej cenzury przeszłości różnią się w zasadniczy spo­

sób od cenzury, która ma na celu utrzymanie i zapewnienie funkcjonow ania politycznej w ła ­ dzy, jak to opisano w Księdze Jeremiasza.

Cenzura na służbie w ład zy właśnie usiłuje przeszkodzić w spo m n ien iom (zwłaszcza lep­

szych czasów). W odróżnieniu od niej cenzura odnosząca się do indyw idualnej przeszłości do­

piero u m o żliw ia wspomnienia.

N iektóre dodatkowe wnioski.

G dyby wspom nienia nie wartościowały, nie w yróżniały jakichś ważnych fragmentów prze­

szłości, nie cenzurowałyby, gdyby wszystko było jednakow o ważne i znaczące - wówczas stały­

by się narzędziem zobojętnienia, co zarówno w życiu indyw idualnym , jak i społecznym było­

by równoznaczne z katastrofą. Czyż jest bowiem coś gorszego od totalnego zobojętnienia, braku ja kich kolw ie k m otyw acji, braku wartości anga­

żujących? Już sama cenzura dokonuje się za­

wsze w im ię czegoś, w imię wartości, które się ceni, albo o których pragnie się, aby o nich nie m ów ić, nie pisać, krótko m ówiąc, aby o nich zapomnieć.

Cenzura cenzurze nie równa. O ile ta w obro­

nie w ład zy państwowej jest groźna, gdyż może usiłować ukryw ać jej najniecniejsze poczyna­

nia, także w im ię zachowania tajem nicy pań­

stwowej chociażby w przypadkach, kiedy nie jest to w cale nieodzowne. Nie należy mnożyć ta jem nic państw ow ych ponad niezbędną ko­

nieczność, to b udziłoby podejrzenia, że cenzu­

ra taka m ogłaby sprzyjać kształtowaniu się rzą­

d ó w autorytarnych, by nie powiedzieć sprzyjać kształtowaniu się zrębów w ładzy totalitarnej.

W odróżnieniu od zinstytucjonalizow anej, cenzura osobnicza jest nieodzow nym w arun­

kiem prowadzenia normalnego, zdrowego życia.

Nie m ożem y jej uniknąć.

(7)

PTEw. I SŁOWO . i M Y S I

Dwieście wycieczek PTEw.

w Cieszynie

W ładysław Sosna

16 sierpnia 2007 r cieszyński oddział PTEw., bez w ielkiego rozgłosu zanotow ał w swoich annałach dwusetną wycieczkę.

N aw et uczestnicy tej wycieczki b y li tym zaskoczeni, bo kto by o tym pam iętał, która to z rzędu, skoro było ich ju ż tak wiele. Taka sobie wycieczka, której punktem docelowym było podpieninskie Krościenko, a je j głów nym celem przypom n ienie bądź prezentacja

naddunajcow ych ciekawostek od Nowego Targu po Z abrzei.

D

ługość trasy z Cieszyna i led w o jeden dzień do dyspozycji przesądzał o progra­

mie w ycieczki i przew idzianych do zw iedze­

nia obiektów : dworek Tetmajerów i drewniany kościół św. Trójcy, także drewniana perełka - kościół św. M ichała Archanioła w Dębnie, M u ­ zeum Pieńskiego Parku Narodowego, wreszcie kościół d rew niany w Szczawie z szacownym akcentem p rzyp om ina ją cym zm agania I PSP w Gorcach i w Beskidzie W yspowym . M iała być jeszcze degustacja w ód mineralnych w Szcza­

w ie, ale okazało się, że planowana od lat p ija l­

nia nie jest gotowa ani w stanie surowym, a daw­

ne, dostępne w centrum źródła w ykorzystuje fir­

ma „produkująca" w odę mineralną w plastiko­

wych butlach, które można było kupić w skle­

pie. Pogoda była w ycieczkowa, słoneczna. Lek­

ka m giełka przesłaniała za ło m y tatrzańskich turni, zacierała dalszy plan, ale przecież przy podjeździe na Piątkową, a potem przez grańkę Pienin Czorsztyńskich było w idać wszystko co trzeba: ledw o rysującą się daleką Babią Górę w Beskidzie Żyw ieckim i Radziejową w Beski­

dzie Sądeckim, pobliski Lubań gorczański i roz­

myte w ierchy M agury Spiskiej i Tatr, nie m ó­

w iąc o wapiennych, lśniących bielą iglicach pie­

nińskich, schowanych wśród intensywnej ziele­

ni otulających je lasów. W tym cudnym krajo­

brazie „znalezione" zostały nie tylko ciekawe obiekty, ale przypom niani ludzie związani z tą ziem ią, fragm enty ich w y p o w ie d z i wierszem

i prozą. Inform acji na naszych wycieczkach ni­

gdy nie brakowało, tu jednak było ich odrobinę w ięcej, jakby wyciągniętych z pamiętnika. Przy­

padek to, czy połączone z w dzięcznością wspo­

mnienie? Wśród wspomnianych był bard tej Zie­

mi - Tadeusz Staich. Jeśli c o k o lw ie k w ięcej w iem o naddunajcowych dziedzinach, Jemu to zawdzięczam . D opiero później dow iedziałem się, że w łaśnie doczekał ta blicy pam iątkowej na Pęksowym Brzyzku, w dwudziestą rocznicę, gdy pochow aliśm y go na krakowskim cmenta­

rzu.

200 w yciecze k. N ie są one zasadniczym punktem działalności O ddziału, a dopełnieniem cotygodniow ych spotkań klubowych PTEw. Na tych 200 w ycieczek składa się 94 w yjazd ów jednodniow ych i 18 w ielodniow ych na terenie Polski. Nadgraniczne położenie Cieszyna po­

z w o liło p onadto z re a liz o w a ć 51 w yciecze k w Czechach i 37 w Słowacji, z tego 19 było wypadam i w ielodniow ym i. Wszystkie wycieczki m iały dopracow any program krajoznawczy, re­

alizow any przez doświadczonych przew odni­

kó w z kilku d zie się cio le tn im stażem. Tym się różnią od innych wycieczek, że nie są one po­

śpiesznymi przejazdam i do punktów docelo­

w ych, związanych ze szczegółowym zwiedza­

niem tego jednego miejsca, a zapoznaniem się z w ybranym i obiektam i na całej trasie. Istotnym składnikiem tych w ycieczek jest relaks, dopa­

sowanie programu wycieczek do zdolności per- cepcyjnych i fizycznych jej uczestników. Trze­

ba także podkreślić, że koszta tych wycieczek pokrywają w całości jej uczestnicy; niewielka dotacja M iejskiego Ośrodka Sportu i Turystyki spożytkowana jest na sym boliczne zniżki (ok.

5 zł na osobę) i pokrycie ewentualnych deficy­

tó w w p rzypadku niepełnego w ykorzystania miejsc w autokarze. Nagrodą dla organizatorów je st w d z ię c z n o ś ć u c z e s tn ik ó w w y c ie c z e k , zwłaszcza starszych, gdyż jest to jedna z okazji w yjścia ze swoich czterech ścian i wspólne prze­

żyw anie radości oglądania krajobrazu, zapozna­

w ania się albo przypom inania różnych zakąt­

ków i to w grupie rówieśniczej, jest także rado­

ścią, że mogą jeszcze służyć i dzielić się czą­

steczkami d zie jó w i piękna tego, co stworzyła natura i człow iek.

(8)

SŁOW O . EWANGELICY NA ZIEMIACH POLSKICH / M Y S I

Zycie i twórczość ks.

B. Samuela Dambrowskiego w tym obszerniejsze

omówienie jego

Część 3 Postylli Chrześcijańskiej

m gr inż. Jan Knieżyk

3.2. Postylla ks. B. Samuela Dambrowskiego Największym dziełem życia ks. D am brow ­ skiego, w którym zawarł on całą swoją różno­

raką wiedzę teologiczną i życiow ą oraz w ie lo ­ letnie doświadczenie kaznodziejskie, była jego Postylla Chrześcijańska, wydana po raz pierw ­ szy d ru kie m w d w óch częściach w Toruniu w latach 1620-1621.

♦ W części pierwszej, wydanej prawdopo­

dobnie w 1620 roku i zestawionej w dwóch zbio­

rach, zaw arł on wszystkie swoje kazania nie­

dzielne na cały rok kościelny. Na stronie tytuło­

wej tej części, np. w ósmym wydaniu (rys. 03) b ył um ieszczony następujący zapis: „Księdza Samuela D a m b ro w s k ie g o , pasterz ko ścio ła ewangelickiego nieodmiennej augsburskiej kon­

fesji w W iln ie , dozorcy zborów Bożych na Li­

tw ie, we Ż m udzi etc. Kazania albo W ykła dy Porządne świętych ewangelii niedzielnych przez cały rok. Z pisma świętych i doktorów kościel­

nych w edług starożytnej nauki i porządku praw­

dziw ego chrześcijańskiego kościoła, na cześć i chw ałę w ielkieg o Boga i Z baw iciela Jezusa Chrystusa zebrane, a podług e d ycji Lipskiej i Brzeskiej w tórej znow u w druk podane.

Ósme w ydanie (Piąte w liczbie drukowanych w Toruniu). W T o ru n iu , nakładem i drukiem Ernst Lambeck 1896 r."

W sumie w części tej (z w w . wydania), znaj­

dują się 73 kazania pisane szwabachą na 576 stronach formatu B4 o wymiarach 15x20 cm 1.

♦ W części drugiej wydanej prawdopodob­

nie w 1621 roku zestawiono trzy dalsze zbiory jego kazań, g łó w nie okolicznościow ych oraz pogrzebow ych i o w ażniejszych plagach Bo­

żych.

1 Zbigniew Nowak, Literackie natarcie kontrreforma­

cji na ks. Samuela Dambrowskiego. Odrodzenie i Reformacje w Polsce. Tom XIII. Wyd. PWN War­

szawa 1 968 r. - str. 557

Stronę tytułow ą w tej części (rys. 06) opisano następująco: „Księdza Samuela Dam browskie­

go, pasterza k o ś c io ła e w a n g e lic k ie g o n ie ­ odm iennej augsburskiej konfesji w W ilnie, do­

zorcy zb orów bożych w Litwie, we żmudzi etc.

Kazania albo W ykłady Porządne świętych ewan­

gelii świątecznych tudzież i innych świętych, który kościół Boży w Polsce, w Prusach i indziej z w y k ł obchodzić przez cały rok. Znajdziesz też kazania o m ęce Z b a w ic ie la naszego Jezusa Chrystusa i pięć tu na to miejsce w trąconych kazań, a na ostatek naśladują kazualne i po- grzebne kazania, pisma świętego i doktorów ko­

ścielnych, w edług starożytnej nauki i porządku p ra w d ziw e g o chrześcijańskiego kościoła, na cześć i chwałę w ielkiego Boga i Zbaw iciela Je­

zusa Chrystusa zebrane, a podług edycji Lipskiej i Brzeskiej wtórej znow u w druk podane. W To­

runiu, nakładem i d ru kie m Ernsta Lambecka z 1896 roku".

Łącznie w części tej (z w w . wydania) znaj­

dują się 103 kazania wg opisu z rys. 07, pisa­

nych rów nież szwabachą na 595 stronach, tak­

że na form acie B4, z tego w zbiorze:

- trz e c im ujęto 63 kazania kazualne, czyli oko­

licznościow e, upamiętniające różne uroczy­

stości ko ście lne , d o d a tk o w o o b ch o d zo n e w czasie całego roku kościelnego,

- czw artym spisano 25 kazań pogrzebowych, w y g ła s z a n y c h p rze z ks. D a m b ro w s k ie g o w latach 1597-1620 na różnych pogrzebach ew angelickich w W ielkopoisce oraz na zie­

miach Litwy i Żm udzi, w tym głównie w Po­

znaniu (5 razy) i W iln ie (11 razy),

- piątym zestawiono jego siedem kazań o w aż­

niejszych plagach Bożych, w tym o w ojnie, głodzie, pow ietrzu m orow ym (zaraźliwym), suchości (posusze), mokrości (powodziach), gradobiciu i ogniu (pożarach)2.

(9)

EWANGELICY NA ZIEMIACH POLSKICH SŁOWO i M Y S I

Pierwsze wydanie postylli zostało sfinansowa­

ne przez ówczesnego starostę orańskiego pana Piotra Nonharda, który wydanie to chyba celowo dedykował Annie Waza królewnie szwedzkiej, siostrze króla Rzeczpospolitej Zygmunta III Wazy, aby stworzyć nad nią parasol ochronny. W owym czasie mieszkała ona w Brodnicy, gdzie opieko­

wała się m iejscowym zborem i kościołem w y ­ znania augsburskiego, aż do sw ojej śm ierci w 1625 roku. Postylla ta od razu została wdzięcz­

nie przyjęta, nie tylko przez Annę W azównę i jej otoczenie oraz ówczesne Kościoły ewangelickie na ziemiach Królestwa Polskiego i Wielkiego Księ­

stwa Litewskiego, ale także w Prusach Książę­

cych i Księstwach Śląskich, gdzie się szybko roz­

powszechniła i zyskiwała coraz większą popu­

larność, szczególnie na Śląsku Cieszyńskim . Świadczy o tym zapis, z przedm ow y ks. Jana Chrystiana Bockshammera do trzeciego wydania brzeskiego z 1772 roku postylli, w którym napi­

sał... „Jeślim jest lichą moją pracą polskim Zbo­

rom Ewangelickim, a osobliwie ziomkom moim w Księstwie Cieszyńskim, którzy sobie od daw­

nego czasu tę postyllę ulubili i poniekąd im się przysłużyłem, dziękuję za to Bogu"3... W ynika­

ło to głównie z jej w alorów i potrzeby, gdyż była napisana dobrą polszczyzną, w sposób prosty 1 jasny, stąd zrozum iały dla wszystkich stanów, od chłopstwa aż po królewskie dwory, często tak­

że dla ludzi z poza wyznań ewangelickich. Dla przykładu we wstępie do drugiego wydania lip­

skiego z 1728 roku, ks. Efraim O lo ff kaznodzieja ówczesnego zboru ewangelickiego w Toruniu, pisał że: „postylla ta podoba się w Polsce bar­

dzo... w niej się kochali i czytali ją radzi także ci, co się do naszego nie przyznawali Kościoła, a czytawszy ją prawdę ewangelicką zaznawa­

li". Zawarte w niej kazania, oprócz zrozumiałe­

go wyjaśnienia i tłumaczenia wybranych fragmen­

tów z Pisma Świętego, zwykle wzbogacone były ciekawymi i celnymi obserwacjami z ówczesne­

go życia często podawanymi w postaci scenek obyczajowych i popularnych anegdot. Ponadto w kazaniach tych podawano również praktycz­

ne rady życiowe, np. z zakresu gospodarki, me­

dycyny i w ychowania. Na przykład:

a) w kazaniu na ósmą niedziele po św. Trójcy, w e d łu g e w a n g e lii u M ateusza ro z d z ia ł 7,

2 Zbigniew Nowak. Literackie natarcie kontrrefor­

macji na ks. Samuela Dambrowskiego. Odrodze­

nie i Reformacje w Polsce. Tom XIII. Wyd. PWN Warszawa 1968 r. - s. 596

3 Zbigniew Nowak. Literackie natarcie kontrrefor­

macji na ks. Samuela Dambrowskiego. Odrodze­

nie i Reformacje w Polsce. Tom XIII. Wyd. PWN Warszawa 1 968 r. - s. VI

wiersz 15-23 na temat fałszywych proroków przyrównanych także do drzewa między in­

nymi napisano:

..."Przeto starajcie się chrześcijanie najmilsi, abyście b y li drzew em dobrym . Na bram ie wysokiej szkoły ateńskiej napisano było: Drze- woś jest, o człow iecze: jeśliś leśne, bój się, jeśliś polne, strzeż się jeśliś ogrodne wesel się.

Pospol icie trojakie są drzewa: Jedne leśne, któ­

re tylko mają liście bez owocu. Takim drze­

wem jesteś, jeśli Boga tylko usty, a nie uczyn­

kiem i prawdą miłujesz. Drugie są polne, któ­

re mają liście oraz i kw iecie i owoce, ale bar­

dzo gorzkie i niesmaczne. Takim drzewem jesteś, gdy masz wiarę dobrą, a uczynki złe.

A Pismo m ów i: pokaż mi wiarę tw oją przez uczynki m iłości. Trzecie drzewa są ogrodowe, te mają liście i owoce dobre. Takim drzewem jesteś, gdy masz i wiarę i dobrą i uczynki do­

bre. O jakżeś jest drzewem szczęśliwiem, tak pew nie ujdziesz w ycięcia i ognia w ieczne­

g o "...4.

b) W czwartym kazaniu pogrzebowym, opartym na lekcji z pierwszych ksiąg M ojżeszowych z rozdziału 47, wiersz 8 i 9, a wygłoszonego w W iln ie nad ciałem pana Henryka Moliera, mieszczanina wileńskiego, w dniu 2 sierpnia 1620 roku, żyw ot człow ieka przyrów nał do w ędrow nika, gdzie m iędzy innym i napisał:

..."W ę d ro w nik w drogę idąc, bierze ze sobą strawę, bierze broń dobrą, tłumokam i się nie obciąża. Także i chrześcijanin czyn ić ma.

Strawne nasze jest słowo Boże i sakramentów Pańskich używanie. Broń jest miecz ducha, słowo Boże. Tłum oki niepotrzebne, są zbyt­

nie starania i pieczołowanie, którymi się ob­

ciążać nie mamy, wkładając wszystko stara­

nie nasze na Pana, który ma pieczę o nas"...5.

c) W kazaniu czasu suchości, w edług lekcji z proroka Zachariasza z rozdziału 10 i wiersza 1, między innymi podał przypowieść o koniecz­

ności i skuteczności modlenia się: ... „O Mar­

ku Aureliuszu, cesarzu rzymskim, pisze Euze­

biusz: gdy w alczył przeciw Sarmatom, była taka susza, że nigdzie w ody nie było, aż lud od pra­

gnienia o m d le w a ł. N azajutrz gdy się m ieli z nieprzyjacielem spotkać, wspomniał sobie ce­

sarz, że m iał chorągiew chrześcijan od sobą.

4 Zbigniew Nowak. Literackie natarcie kontrrefor­

macji na ks. Samuela Dambrowskiego. Odrodze­

nie i Reformacje w Polsce. Tom XIII. Wyd. PWN Warszawa 1 968 r. - s. 423

5 Zbigniew Nowak. Literackie natarcie kontrrefor­

macji na ks. Samuela Dambrowskiego. Odrodze­

nie i Reformacje w Polsce. Tom XIII. Wyd. PWN Warszawa 1 968 r. - s. 471

7

(10)

SŁOW O . I / M Y S I I

EWANGELICY NA ZIEM IACH POLSKICH

A tak żądał tego od nich aby Boga swego o deszcz prosili. O ni rzucili się wnet do m odli­

twy, ali jedna razą deszcz padł na nie, a na nieprzyjaciela grad, błyskanie, grzmienie, pio­

runy, od których wszyscy pogineli. I zwano onę chorągiew: Pułk piorunem bijący, na pamiątkę tego daru Bożego, który m odlitwą swoją otrzy­

mali. I napisał cesarz list do senatu rzymskie­

go, w którym między inszemi te słowa poło­

żył: Rzecz ku wierzeniu niepodobna, że chrze- s'cijanie, choć mamy z abezbożne, Boga mają jako ochronę w sercu swoim "...6.

Jak w id a ć z powyższego ks. Dam browski w kazaniach swoich podawał w iele praktycz­

nych porad życiow ych, często w postaci przy­

powieści, co z pewnością przykuw ało uwagę czytelnika i w zbudzało jego ciekawość.

jak ju ż w spom niano, postylla ta zyskiwała ogromną popularność i m im o wysokiego kosztu jej nabycia (około 20 ówczesnych złotych p ol­

skich), w stosunkowo krótkim czasie była w yku ­ piona, a na ówczesnym rynku księgarskim poja­

w iło się w ielkie zapotrzebowanie na nią. Dzię­

ki usilnym staraniom i zabiegom ówczesnych elit ewangelickich, w 1699 roku król Polski Jan III Sobieski (16 29 -1 69 6 ) nadał toruńskiem u m ie szczan ino w i i in tro lig a to ro w i Sam uelowi C entrow i7 bezterm inow y przyw ilej drukowania Postylli Dam browskiego i sprzedawania jej na całym terytorium Polski. Z przyw ileju tego chęt­

nie korzystano w następnych w iekach. I tak w X V II, XVIII i XIX wieku była w ielokrotnie w y ­ dawana, w sumie 8-m iokrotnie.

♦ W 1728 roku ukazało się drugie wydanie zwane edycją lipską, które wydrukowano w księ­

garni pana Breitkopfa w Toruniu. W wydaniu tym w stosunku do pierwszego wydania toruńskiego zm ie nio no ty lk o tekst ew angeliczny i w yro ki Boskie, które przywołano z biblii Gdańskiej z 1623 roku, w tłumaczeniu D. Mikołajewskiego. W uzu­

pełnieniu warto podać, że Biblia ta stała się tek­

stem obowiązującym przez około 300 lat, dla wszystkich wyznań ewangelickich w Polsce.

♦ W 1 772 roku, czyli po 44 latach, wydano drukiem jej trzecie wydanie, według edycji brze­

skiej, z przedm ow ą ks. Jana Christiana Bock- shammera, ówczesnego kaznodziei polskiego zaboru ewangelickiego w Twardogórze (Festen-

6 Zbigniew Nowak. Literackie natarcie kontrrefor­

macji na ks. Samuela Dambrowskiego. Odrodze­

nie i Reformacje w Polsce. Tom XIII. Wyd. PWN Warszawa 1 968 r. - s. 583

7 Zbigniew Nowak. Literackie natarcie kontrrefor­

macji na ks. Samuela Dambrowskiego. Odrodze­

nie i Reformacje w Polsce. Tom XIII. Wyd. PWN Warszawa 1968 r. - s. VIII.

burg) z obecnego powiatu oleśnickiego. W edy­

cji tej, w stosunku do lipskiej z 1728 roku, w pro ­ w adzono szereg zm ian merytorycznych, które e lim in o w a ły zauw ażone uchybienia i czyniły ją bardziej przystępną dla ludu prostego. M ię­

dzy innym i:

-p o p ra w io n o ponad 200 różnych błędów i uchy­

bień, głów nie merytorycznych.

- w yrazy cudzoziem skie, a głów nie łacińskie zastąpiono odpow iednikam i polskimi, lepiej zrozum iałym i dla prostego ludu

- dołączono część trzecią, o stronie tytułow ej pokazanej na rys. 08, w którym umieszczono cztery kazania pokutne i jedno o szczęśliwym uspokojeniu sumienia. Są to tłumaczenia ó w ­ czesnych kazań n ie m ie c k ic h , napisanych wcześniej przez znanych kaznodziei niem iec­

kich, o nieznanym obecnie rodowodzie. Są to kazania o treści ciekawej, także w zbogaco­

nej literacko. Dla przykładu w drugim kaza­

niu pokutnym , opartym na tekście z 2 księgi Mojżesza rozdział 20 wiersz 5 i 6, potrzebę pokuty i pow inność służenia Panu Bogu opisa­

no następującym dwu wierszem8:

Rzecz łatwa chrześcijaninem być, I rządzić się zmysłem ducha nowego;

Cielesnemu człeku przykro żyć,

Żeby szedł w śmierć krzyża Chrystusowego;

Ale kto w łasce stojąc boi się, Tryumfuje.

Patrz tylko, byś jak dziecię żył, I uczył się szczerze Ojca m iłować;

Któryś zawsze w m iłości w iernym był, Wszak i dzieciątko matkę może kochać;

W ię c się już żadnej nie bój ciężkości, i Ni trudności.

W sumie w części tej znajduje się 52 strony formatu B4, zapisanych również szwabachą.

♦ W latach 1866, 1873, 1880, 1889 i 1896, średnio co 6 lat, wydawano drukiem pięć dal­

szych jej wydań, według edycji brzeskiej z 1772 roku, lecz bez części trzeciej, czyli samą postyl­

lę Dambrowskiego bez obcych kazań. Wszyst­

kie ww. wydania były drukowane w Księgarni Na­

kładowej Ernsta Lambecka w Toruniu. Czwarte w ydanie z 1866 było organizowane przez ks.

Ottona Gersze, ówczesnego pastora polskiego zboru ewangelickiego w Szczytnie (obecnie w o- j ewództwo warm i ń sko-pomorsk i e).

8 Zbigniew Nowak. Literackie natarcie kontrrefor­

macji na ks. Samuela Dambrowskiego. Odrodze­

nie i Reformacje w Polsce. Tom XIII. Wyd. PWN Warszawa 1 968 r. - s. 61

(11)

EWANGELICY NA ZIEMIACH POLSKICH I SŁO W O / M Y S I

Dwaj biskupi naszego Kościoła.

Ks. dr Aleksander Schoeneich (1861-1939) i ks. Edmund Friszke (1902-1958)

dr Adrian Uljasz, historyk-bibliotekarz

Wiele cennych inform acji i źródeł do dziejów Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego na ziemiach polskich można znaleźć w starych rocznikach pism ewangelickich. Na ich kartach utrwalono wybitne postacie naszego Kościoła, w tym laterańskich pastorów. Do takich osób należy proboszcz P a ra fii Ewangelicko- Augsburskiej w Lublinie ks. d r Aleksander Schoeneich, zmarły w maju 1939 r. W jednym

Z

numerów „Przeglądu Ewangelickiego”

z tego samego roku opublikowano relację z uroczystości pogrzebowych1 i pełny tekst mowy pogrzebowej, wygłoszonej nad jego grobem na lubelskim cmentarzu ewangelickim, przy ulicy Lipow ej przez ówczesnego laterańskiego proboszcza z Radomia ks. Edmunda Friszkego2.

Święto Reformacji jest dobrą okazją do jego p u b lika cji w opracowaniu historycznym

i przypomnienia sylwetek dwóch wybitnych duchownych, będących współtwórcami dziejów naszego Kościoła i obrońcami jego polskości.

gogiczną, ucząc w szkołach religii ewangelic­

kiej, a w polskim gimnazjum handlowym, zało­

żonym na początku XX w. przez swoich parafian, przemysłowców i działaczy społeczno-kultural­

nych N/etterów4, także języka niemieckiego i pro­

pedeutyki filozofii. M iał duże zasługi dla Lubli­

na, m.in. jako współtwórca Biblioteki Publicznej im. Hieronima Lopacińskiego, powstałej w 1907 roku i dzisiejszego Muzeum Lubelskiego. W la­

tach 1916-1918 b ył członkiem rady miejskiej miasta Lublina. W okresie II RP brał udział w pra­

cach Komisji Plebiscytowej na rzecz Polski na Mazurach5. Uczestniczył też w działalnos'ci To­

warzystwa Krajoznawczego, PCK, Kasy M ianow ­ skiego wspierającej rozwój polskiej nauki, Pol­

skiej M acierzy Szkolnej, Towarzystwa dla Pozna­

wania Polskiej Reformacji, Ligi Morskiej i Pań­

stwowej Ligi Pow ietrznej6. Za działalność pu­

bliczną został uhonorowany przez polskie w ła ­ dze m.in. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodze­

nia Polski oraz Odznaką Honorową „Za walkę 0 Szkołę Polską"7.

O b o w ią z k i lubelskiego pastora um iejętnie łączył z innym i funkcjam i kościelnymi, będąc w latach 1902-1937 zwierzchnikiem diecezji war­

szawskiej, a później seniorem diecezji lubelskiej 1 p.o. seniora diecezji wołyńskiej8. Ma w ielki do­

robek jako pisarz i publicysta ewangelicki, m.in.

autor około 300 artykułów i takich książek, jak M o d litw y dla m łodzieży ewangelickiej, m odli­

tew nik Do Boga, M a ły katechizm ks. dr. Marci- 5 Ks. j. Staszczak, Prawy i wybitny Polak ks. Aleksan­

der Edward Schoeneich (1861-1939), [w:] Kalen­

darz Ewangelicki, R. 1 1 3: 1999, s. 110-111;

A. Uljasz, Ks. dr Aleksander Schoeneich (1861- 1939). Proboszcz lubelskich luteranów i kalwini- stów, „Jednota" 2007, nr 3-4, s. 14.

4 Więcej informacji o Vetterach i ich działalności w Lublinie: zob. A. Uljasz, Vetterowie-ewangelic­

cy dobroczyńcy Lublina, „Słowo i Myśl" 2007, nr 1 (94), s. 21-24.

5 Ks. J. Staszczak, op.cit., s. 112-113; A. Uljasz, Ks. dr Aleksander Schoeneich..., s. 14-15.

6 Ks. j. Staszczak, op.cit., s. 113; A. Uljasz, Ks. dr Aleksander Schoeneich..., s. 15; j. Szturc, Ewange­

licy w Polsce. Słownik biograficzny XV- XX wieku, Bielsko-Biała 1998, s. 271 (biogram ks. Schoene- icha).

K

s. Aleksander Edward Schoeneich urodził się , 9 lutego 1861 r. w Warszawie jako syn Edwar­

da i Emilii z domu Wanke. W 1885 r. ukończył studia teologiczne na uniwersytecie w Dorpacie, uzyskując złoty medal za pracę dyplom ową Ana­

liza biblijno-teologiczna Pawiowej nauki o Ko­

m u n ii Św. W D orpacie studiował też filozofię i religioznawstwo. W 1886 r. powierzono mu funk­

cję wikariusza w rodzinnej parafii Świętej Trójcy w Warszawie. Jednocześnie pełnił funkcję kape­

lana wojskowego. Po dwóch latach, w 1888 r., w ybrano go proboszczem parafii luterańskiej w Lublinie, przy której działał też filia ł Kościoła Ewangelicko-Reformowanego3. Funkcję tę pełnił aż do śmierci, czyli przez ponad pół wieku. Jed­

nocześnie prow adził w tym mieście pracę peda-

1 Zob. Ks. E.E. [E. Eriszke], Pogrzeb śp. Ks. Superin- tendenta Dr A. Schoeneicha Seniora Diecezji Ewan­

gelickiej Lubelskiej, p.o. Seniora Diecezji Wołyń­

skiej, Pastora Parafii w Lublinie, „Przegląd Ewange­

licki" 1939, nr 21, s. 270-271.

2 Przemówienie nad grobem Ks. Sen. A. Schoene­

icha wygłoszone przez Ks. Konseniora E. Friszkego z Radomia, ibidem, s. 271-272.

(12)

SŁOW O , I EWANGELICY NA ZIEMIACH POLSKICH i MYŚL

na Lutra (z objaśnieniami), Krótka historia Kościoła chrześcijańskiego w życiorysach. Od 1898 do 1935 r. współredagował „Zwiastuna Ewangelicz­

nego". Jako w ybitny ewangelicki duchow ny i teo­

log otrzymał dyplom doktora honoris causa W y ­ działu Teologii Ewangelickiej Uniwersytetu War­

szawskiego9. W swojej myśli teologicznej nawią­

zyw ał do dorobku twórcy naszego wyznania księ­

dza doktora Marcina Lutra, pisząc: „Pójdźm y za głosem Lutra, będziemy się zbliżali do Boga jako do O jca naszego w .niebiesiech, będziemy Go prosili, doń się m odlili i w Niego w ierzyli jako kochające dziatki m iłujące ojca swego. Gdzie kazalnica bez Jezusa, tam ław ki bez słuchaczy"10.

Zmarł w wieku blisko 80 lat na ostre zapalenie płuc, jako czynny zawodow o duszpasterz.

Pogrzeb księdza Schoeneicha był dużym w y­

darzeniem w życiu K ościołów Ew angelicko- Augsburskiego i Ewangelicko-Reformowanego w RP oraz Lublina. Nabożeństwo pogrzebowe od­

b yło się w lubelskim kościele ew angelickim . Uczestniczyli w nim zw ierzchnik Kościoła lute- rańskiego w Polsce ks. superintendent dr Juliusz Bursche, z w ie rz c h n ik Kościoła kalw ińskiego w RP ks. superintendent Stefan Skierski, senior diecezji warszawskiej Kościoła Ewangelicko-Au­

gsburskiego ks. August Loth, a także inni liczni Ks dr Aleksan- duchow ni ewangeliccy. Przybyli wszyscy profe- der Schoeneich sorowie W ydziału Teologii Ewangelickiej UW. Lu- (1861-1939) bełskie władze cyw ilne i wojskowe reprezento-

io I

w ali w ojewoda lubelski Jerzy deTramecourt, pre­

zydent miasta Liszkowski i dow ódca D.O.K. II generał M ieczysław Smorawiński. Nie zabrakło też „przedstawicieli w ładz szkolnych, różnych organizacji społecznych, m łodzieży szkół śred­

nich ze sztandarami", jak również „łicznych rze­

szy parafian, przyjaciół i znajom ych". Liturgię odpraw ił ks. konsenior Edmund Friszke z Rado­

mia. Następnie w kościele wygłosili przemówie­

nia superintendenci Bursche i Skierski. Po nabo­

żeństwie księża i parafianie nieśli kolejno na swych ramionach trumnę z kościoła na cmentarz ewangelicki. Nad grobem przemawiali ks. kape­

lan Banszel, ks. Friszke, prezydent Lublina Lisz­

kowski i w imieniu nauczycielstwa dyrektor gim ­ nazjum lubelskiego Sauter. Ks. biskup Bursche z m ó w ił m odlitw ę i w ygłosił błogosławieństwo.

Na cmentarzu śpiewał chór lubelskiego Towarzy­

stwa Śpiewaczego „Echo"11.

Poniżej jest p u b liko w a n e za „Przeglądem Ewangelickim" przemówienie, wygłoszone nad grobem ks. seniora Schoeneicha przez ks. konse- niora Friszkego. Ks. Edmund Friszke urodził się w 1902 r. w Zduńskiej W oli. W 1927 r. ukończył studia na W ydziale Teologii Ewangelickiej U ni­

wersytetu Warszawskiego. Następnie pracował przez dwa lata jako wikariusz parafii Świętej Trój­

cy w Łodzi. Od 1929 r. był przez 10 lat probosz­

czem parafii ewangelickiej w Radomiu. W kon­

flikcie Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP z częścią mniejszości niemieckiej podobnie jak księża Bursche i Schoeneich stał po stronie pol­

skiej i bronił polskiej racji stanu. O d kwietnia 1939 r. pełnił funkcję konseniora diecezji lubelskiej12.

O dw ażnie w ystępował przeciw nasilającej się propagandzie narodowosocjalistycznej, kierowa­

nej do kolonistów niemieckich licznie osiadłych na terenie radomskiej parafii. W jej ramach mniej-

7 A. Uljasz, Ks. dr Aleksander Schoeneich..., s. 15;

Ks. J. Staszczak, op.cit., s. 114. Jednym z dowodów na to, że pastor Schoeneich zasłużenie otrzymał to drugie odznaczenie są słowa ucznia rosyjskiego gimnazjum działającego w Lublinie w okresie za­

borów, zgodnie z którymi proboszcz lubelskich luteran jako jeden z nielicznych nauczycieli tej szko­

ły będących Polakami należał do pedagogów pro­

wadzących „ciągłą niezłomną walkę z rusyfikacją", zob. Fr. Dec [F. Dec], Z życia młodzieży gimna­

zjum państwowego rosyjskiego w Lublinie. Wspo­

mnienie z iat 1902 i 1905, „Region Lubelski" 1929, nr 2, s. 48.

8 A. Uljasz, Ks. dr Aleksander Schoeneich...., s. 15;

Ks. J. Staszczak, op.cit., s. 112; B.M. Janowski, Księ­

ża Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce w latach 1918-2001, s. 58 (biogram ks. Schoene­

icha); Ks. F.F. [E. Friszke], op.cit., s. 270.

9 A. Uljasz, Ks. Dr Aleksander Schoeneich...., s. 14- 15; Ks. J. Staszczak, op.cit, s. 114.

10 Cyt. za Ks. J. Staszczak, op.cit, s. 114.

(13)

EWANGELICY NA ZIEMIACH POLSKICH I SŁOW O , / MYŚL

szość niemiecka była podburzana przeciw super- intendentowi Burschemu, znanemu z patriotycz­

nej postawy13. Razem z małżonką, Ireną z A rnol­

dów, a także licznym i parafianami, prow adził intensywną działalność w Polskim Towarzystwie Ewangelickim w Radomiu. G łównym celem, jaki postawił Towarzystwu, było propagowanie lute- ranizmu wśród ludności polskiej14.

Już na samym początku II w ojny światowej, 21 września 1939 r., został aresztowany przez Gestapo, pod zarzutem działania na szkodę lud­

ności niemieckiej i jej polonizowania. Następ­

nie w ięziono go w obozach koncentracyjnych w Sachsenhausen i Dachau. Przebywał w Dachau aż do uwolnienia w kwietniu 1945 r. przez w o j­

ska alianckie15. Szybko w ró cił do kraju i od 1946 roku był proboszczem parafii w Olsztynie. Po w o j­

nie został też seniorem diecezji mazurskiej z sie­

dzibą w Olsztynie16. Na Mazurach znowu mu­

siał się zmagać z problemami narodowościowy­

mi i w yzn a n io w ym i, tym razem podsycanymi przez polskie władze państwowe. Zmarł w 1958 r.

W 1986 r. został pośmiertnie odznaczony Meda­

lem Rodła za działalność polonizacyjną, pro­

w adzoną po w ojn ie na M azurach17.

Przem ów ienie w ygłoszone przez księdza Friszkego nad grobem księdza Schoeneicha war­

to przeczytać, bo mówca swoim życiem wyka- Ks. Edmund , . , . , , , , ■, .

Friszke zai' ze na'eza^ do godnych uczniów i następców (1902-1958) lubelskiego biskupa, jakich w ielu można znaleźć

między duszpasterzami naszego Kościoła z okre­

su II w ojny światowej i pierwszych lat Polski Lu­

dowej. O ludziach takich pamiętajmy nie tylko w Święto Reformacji, ale przez cały rok.

Najcenniejsze materiały, pomocne mi w opra­

cowaniu tej publikacji, otrzymałem od córki księ­

dza seniora Friszkego, pani Edyty Kow alczuk z Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Lublinie, za co jestem jej bardzo wdzięczny.

11 Ks. F.F. [E. Friszke], op.cit, s. 270-271. Ks. super­

intendent Bursche, uczestniczący w uroczysto­

ściach pogrzebowych, był przyjacielem zmarłego, zob. A. E. Janowska, Księża i siostry diakonisy dzia­

łający na terenie Parafii Ewangelicko-Augsburskiej Świętej Trójcy w Warszawie (1939-1945), [w:]

Ewangelicy warszawscy w walce o niepodległość Polski w latach drugiej wojny światowej. Wspo­

mnienia i relacje, Warszawa 1997, s. 22. Po kilku miesiącach, we wrześniu 1939 r., ks. Bursche nie chcąc opuszczać swojego Kościoła i ojczyzny poprzez udanie się na emigrację, wyjechał z War­

szawy do Lublina i objął parafię wakującą po zmar­

łym przyjacielu. W Lublinie został aresztowany na plebanii 3 października przez hitlerowców, zob.

T. Wegener, Juliusz Bursche biskup w dobie prze­

łomów, Bielsko Biała, 2003, m.in. s. 151; J. Kaspe­

rek, Kronika wydarzeń w Lublinie w okresie oku­

pacji hitlerowskiej, Lublin 1989, s. 23. Spośród osób uczestniczących w pogrzebie ks. Schoene­

icha między śmiertelnymi ofiarami hitleryzmu zna­

lazł się też np. wojewoda lubelski de Tramecourt, zob. J. Kasperek, op.cit., s. 37. Inny reprezentant władz obecny na pogrzebie, generał Smorawiński, zginął natomiast jako ofiara terroru stalinowskiego w Katyniu.

12 Córki, Ks. senior Edmund Friszke - w 45. rocznicę śmierci, [w:] Kalendarz Ewangelicki, R. 117: 2003, s. 141 -142; Kronika Parafii w Radomiu, [w:] Ewan­

gelicy w Radomiu i regionie (XV-XX w.). Studia i materiały pod red. J. Kłaczkowa, Radom 2007, s. 178-179 (przypis biograficzny poświęcony ks.

Friszkemu).

13 Córki, op.cit. s. 141-142.

14 J. Kłaczków, Polskie Towarzystwo Ewangelickie w Radomiu (1924-1939), [w:] Ewangelicy w Rado­

miu i regionie...., m.in. s. 97-98,100.

15 Córki, op.cit, s. 142; Kronika Parafii..., [w:] Fwan- gelicy w Radomiu i regionie...., s. 179 (przypis bio­

graficzny dotyczący ks. Friszkego); Ks. bp Z. Tran­

da, Wspomnienia radomskie z okresu II wojny światowej, [w:] Ewangelicy w Radomiu i regionie...., s. 103; Ks. T. Wola, « W ie lk a ofiara z małego Ko­

ś c io ła » (1939-1945). Wspomnienie po 60 latach, cz. 2, „Słowo i Myśl" 2005, nr 86/87 (12/1 3), s. 34.

16 Córki, op.cit, s. 142; Kronika Parafii..., s. 179 (przy­

pis biograficzny...); Ks. bp Z. Tranda, op.cit, s. 104;

Ks. T. Wola, op. c it, s. 34; B. M. Janowski, op.cit, . s. 33 (biogram ks. Friszkego).

17 Córki, op.cit., s. 142-143; Ks. T. Wola, op.cit, s.

34.

18 We współczesnym przekładzie te biblijne słowa brzmią: „Kto wierzy we mnie, jak powiada Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej" (J 7, 38), zob. Biblia to jest Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Nowy przekład z języków hebrajskie­

go i greckiego opracowany przez Komisję Przekła­

du Pisma Świętego, Warszawa 2004.

11

(14)

S Ł O W O . I / M Y S I I

EWANGELICY NA ZIEM IACH POLSKICH

Przemówienie nad grobem Księdza Seniora A. Schoeneicha wygłoszone przez Księdza Konseniora E. Friszkego z Radomia

Tekst: Ewangelia Św. Jana 7, 38: „Kto wierzy we mnie, ja k pow iedziano w Pis'mie, rzeki w o d y żyw e j popłyną z żywota je g o ""'

Mam Cię pożegnać dzisiaj w imieniu księży i zborów D iecezji Lubelskiej, złożyć na Twej trum nie wiązan­

kę najcenniejszych wspomnień gorących uczuć i w yrazów hołdu, Drogi W odzu i Czcigodny Przyjacielu nasz.

Zdajem y sobie sprawę z tego, cos'my stracili, jak w ielką w yrw ę uczyniła sTnierć w szeregach naszych.

Jestes'my jakby obuchem rażeni, ponies'lis'my w Diecezji naszej niepow etow aną stratę - straciliśmy W odza.

M ów ię to z całym przeświadczeniem. Do wyobraźni dzisiejszego człow ieka to określenie przemawia najdo­

bitniej. Żyjem y w czasach gorączkowego poszukiwania w odzów . W tych czasach ogólnego zamętu, pom ie­

szania pojęć, przelicytow yw ania się programów, w czasach, gdy uderzają o dusze nasze fale różnorakich mentalności, prześcigające się wzajemnie, masy niewiele uczynić mogą. Zbyt w ielka jest obfitość haseł, zbyt wielka siła i szybkość ich natarcia, obliczona na w yw ołanie dezorientacji i sparaliżowanie wszelkiej kontrak­

cji, aby szerokie masy, pow olne w swym myśleniu i działaniu, m ogły dać skuteczny odpór w rogim zakusom.

Potrzebni są dziś ludzie o bogatej indywidualności, w ielkim doświadczeniu, w rażliw ej duszy, szybko wysnu­

wający trafne wnioski. Nie starczych i pow olnych analityków nam trzeba, ale ludzi o przebogatej intuicji, zdolnych do wydania trafnej oceny położenia, ludzi, którzy są syntezą najgłębszych pragnień narodu lub grup.

M y liłb y się ten, kto by sądził, że takich w od zów potrzeba tylko w płaszczyźnie życia politycznego, na odcin­

ku zmagających się interesów poszczególnych grup narodowych czy społecznych. Rzec można, że w alki w dobie obecnej w ypływ ają nie tylko z konieczności obrony swych praw, ale i z różnic ideologicznych, z różnic światopoglądów.

Te w alki nie pozostają bez echa w życiu parafii. Niełatwa jest praca w parafiach w dzisiejszych czasach, nader trudna zaś dla w łodarzy diecezji.

W tych ciężkich czasach dla nas proboszczów Diecezji Lubelskiej otuchą i ostoją była myśl, że jest wśród nas On, że czuwa nasz Czcigodny Senior. Zawsze, gdy były jakieś ciężkie chw ile, gdy następowały jakieś pow ikłania w życiu parafii, szło w ołanie ku Niemu, a On rychło odpow iadał, nie szczędząc czasu i sił, by pomóc. Pomagałeś nam W ielki Bojow niku Wiary, bo nade wszystko ceniłeś dobro Królestwa Bożego, pomaga­

łeś nam, jak ojciec swym dzieciom pomaga. Kochaliśmy Cię, bo i Ty nas ukochałeś. Nie byłeś dla nas sztyw­

nym, w urzędowym stroju występującym wobec nas przełożonym , ale Przyjacielem i Ojcem . Chętnie stykałeś się z nami, a my chętnie do Ciebie garnęliśmy się. Czas spędzony na pogawędce z Tobą, to nie był czas stracony, lecz czas godowy. Podzieliłeś się z nami obserwacjami, ze skarbnicy cennego, w ieloletniego do­

świadczenia Twego hojną ręką czerpałeś dary, ofiarując je nam. Zawsze gdy wracaliśm y do domu swego od Ciebie, wracaliśm y jacyś inni, z duszą odświeżoną, ubogaconą, na w yższy ton nastrojoną. Duszy naszej doda­

wałeś bodźca do bardziej wytężonej pracy. Żyw iliśm y respekt i miłość do Ciebie. Z podziw em patrzyliśmy na Twą postać dostojną, na harm onijne zespolenie w Tobie surowości obyczajów , w parze idącą z poczuciem sprawiedliwości, Twa powaga szła w parze z dobrocią, Twój zapał o w iany był cierpliwością. Podziwialiśmy Twój dar rządzenia, Twe posłuszeństwo względem Boga.

Serdecznym i dobrym byłeś dla wszystkich, z którymi się stykałeś, Drobnym upom inkiem , książką, dobrym słowem, przyjacielską radą zyskiwałeś sobie m im o w o li serca.

Ujmująca była Twa pobożność - niepatetyczna, lecz skromna, dziecięca niemal w swej prostocie. Toteż słowa Twoje potrafiły natchnąć, odzew w sercach wyw ołać.

M im o w o li zawstydzałeś nas młodszych pastorów w Diecezji. Twym w ie lkim rozmachem w pracy m im o Twych 70-ciu kilku lat, Twą obfitą siejbą Słowa Bożego, Twym nieustającym zainteresowaniem się dla literatu­

ry teologicznej, zgłębianiem najżywotniejszych problem atów doby obecnej, Twą pracą piśmienniczą, skrupu­

latnością w załatwianiu prac kancelaryjnych, tym że potrafiłeś w najwcześniejszych godzinach dnia już w głę­

biać się w książkach...

Pytaliśmy: „N a czym polega tajem nica wydajności Twej pracy?" O d p o w ie d ź była jedna: „W ybrańcem Bożym byłeś i wiara Twa głęboka była źródłem Twego bogactwa i Twej Siły".

Spełniły się w obec Ciebie słowa Ewangelii: „Kto w ierzy we mnie, jako m ów i Pismo, rzeki w ody żywej popłyną z żywota jego".

Wszędzie, gdzie stanęła stopa Twoja, gdzie rozbrzm iewało słowo Twoje, tam pozostały ślady Twej błogosła­

wionej działalności.

W ielki był trud Twego życia, ale też w ielkie pozostawiłeś dzieło. D zieło Twoje pozostanie żywym pom ni­

kiem Twej w ielkości wśród żyjących, którego nic zniszczyć nie zdoła.

Odeszłeś W odzu naszej Diecezji. Osieroceni pozostajemy. G otowiśm y zatrw ożyć się na myśl, że pozosta­

jem y sami. Pozostawiłeś nam wskazania Twoje, dałeś nam nauki Twoje, dałeś nam przykład. I to nas pociesza.

Dzięki Ci za to wszystko, za Twe dobre słowa, za tw e dobre rady, za Twą miłość. Imię twe świetlane zachowam y do końca naszego życia we wdzięcznej pamięci. Spoczywaj w pokoju. Amen.

(15)

EWANGELICY NA ZIEMIACH POLSKICH I SŁOWO / M Y S I

Uratowany cmentarz

w Bucharzewie-Bukowcach

Krzysztof R. Mazurski

Uzasadnione emocje P olaków w okresie tu i pow ojennym d oprow adziły do ogrom nych strat

w m a te ria ln e j substancji na Ziem iach

Odzyskanych: na M azurach, Pomorzu, Śląsku, Łużycach W schodnich i Ziem i Lubuskiej, która w w yniku zmian granicznych stała się po 1945 r dobrem narodowym. N iem al wszystko, co nosiło zbyt wyraziste piętno niemieckości, było bezmyślnie a ochoczo niszczono, np. skuwano niem ieckie napisy na zabytkowych epitafiach, niszczono cmentarze.

W dużej mierze odnosiło się to do obiektów związanych z kultem religijnym , który na tych terenach obejm ow ał przeważnie ewangelików.

D ew a stacji poddane zostały więc kościoły, których zbory uciekły łub wyjechały’

w większości (a u to r szczegółowo opisał to w odniesieniu do woj. dolnośląskiego), poszczególne pom niki, a ju ż szczególnie cmentarze. Stopniow o przychodzi je d na k lokalnie opam iętanie w duchu ponadnarodow ej w artości obiektów zabytkowych i ponad- konfesyjnego podejścia do innowierców.

T

akim dobrym przykładem stał się założony w 1865 r. w ie js k i cm entarz e w a ng elicki w B u c h a rze w ie -B u ko w ca ch , z lo k a liz o w a n y w gm inie Sieraków (woj. wielkopolskie) na po­

łudniow ym skraju Puszczy Noteckiej - być może to właśnie spow odow ało, że choć część jego ocalała w przeciw ieństw ie do cmentarzy m iej­

skich. O grodzony obecnie drewnianym płotem, m iał pow ierzchnię 1910 m 2. Zachowało się tu kilkanaście nagrobków z czytelnym i dość napi­

sami, z których najstarszy nosi datę 1866, być

m oże d o w ó d pierw szego p och ó w ku . Część z nich ogrodzona jest żeliw nym i płotkami, jest też kilka tak w ykonanych krzyży. Całość poro­

śnięta jest dość rzadko rosnącymi drzewam i.

Przed wejściem umieszczono tablicę z planem cmentarza, podstawową informacją historyczną oraz wykazem instytucji, które przyczyniły się do jego uratowania.

O biekt ten zanikłby jak w iele innych, gdy­

by nie to, że tuż koło niego w starym domostwie grupa entuzjastów w ypoczynku w tym terenie urządziła w 1970 r. swoją siedzibę pod nazwą

„Chata Z b ó jc ó w ", gdzie spotykają się sympaty­

cy i członkow ie Akadem ickiego Klubu Seniora w Poznaniu. Pomysł uporządkow ania poparł W ojew ódzki KonserwatorZabytków w Poznaniu, który w 2003 r. w ciągnął to miejsce do rejestru zabytków , i Parafia Ewangelicko-Augsburska w tym że mieście. W ciągnięto do pom ocy ob­

sługę „Chaty Z bó jców ", Urząd G m iny i uczniów Zespołu Szkół w Sierakowie, Nadleśnictwo Sie­

raków, Zakład Kam ieniarski Z. W aw rzyniaka w M urow anej Goślinie oraz firmy: Gartenholz H & H ze Stobnicy i PPB Zetbeer z Orzeszkowa.

Tak oto zespolonym w ysiłkiem od grudnia 2003 do stycznia 2004 r. udało się zachować ten ślad po ewangelikach w Puszczy Noteckiej. O by ta­

kich działań było więcej!

(16)

SŁOWO ,

I

IN MEMORIA

/ MYSI I

Rok 2007 - rokiem

gen. Władysława Andersa

ks. Alfred Bieta

Z in ic ja ty w y byłego prezydenta na obczyźnie

Ryszarda Kaczorow skiego odbyło się - wiosną tego roku - spotkanie p rze dsta w icie li

w Londynie, które w y ło n iło K o m ite t uczczenia p a m ię ci generała b ro n i W ładysława Andersa.

Przewodniczącym K om itetu został w ybrany M ieczysław Ja rko w ski - honorow y prezes Stowarzyszenia P olskich K om batantów w W ielkiej B ry ta n ii. C ały K o m ite t lic z y ł 14 osób p rze d sta w icie li różnych dziedzin życia polskiego na obczyźnie.

(D zie n nik P olski-Londyn 27.04.2007)

S

enat Rzeczypospolitej Polski w yra ził zgodę na tą decyzje tym samym m ijający rok, był rokiem gen. Andersa w 115 rocznice Jego uro­

dzin.

Ks. bp W. Fierla w numerze 8 (r. 1970) tak pisze:... „Przyw ykliśm y do Jego osoby tu w Lon­

dynie. Słyszeliśmy o Nim w ciąż i w idyw aliśm y Go niejednokrotnie, nawet w murach naszych świątyń na Kentish Town i na Knightsbridge. Bo

choć w okresie swego pobytu w Sowietach, po zorganizow aniu wojska polskiego dołączył do szeregów w yzna w ców Kościoła rzymsko-kato­

lickiego, życzliw ych i serdecznych zw iązkó w z w yznaniem swych o jcó w nie zerw ał..."

W „S zkice i D ia lo g " Polskiego Instytutu Ewangelickiego w Sztokholmie nr 1 z roku 1978 czytamy: ..."ze względu na różnego rodzaju roz­

bieżności co do pochodzenia rodziny ANDER­

SÓ W w yda je się, że w arto p rzyto czyć m ało znane wspom nienie Stanisława Czekanowskie- go ogłoszone w książce » R o m a n D m ow ski w świetle listów i w s p o m n ie ń « Czekanowski pisze pod rokiem 1883 o III gim nazjum w W ar­

szawie: pom iędzy drugorocznym i w naszej kla­

sie zastaliśmy wysokiego bruneta, dużo ode mnie starszego, wieku Dmowskiego, im ienia którego nie pamiętam, nazwiskiem Anders. Ten w ycho ­ dząc z klasy nie zauw ażył, że korytarzem ku naszej stronie podchodzą prefekt z T roickim i coś głośno pow iedział, oczywiście po polsku.

Gdy Troickij usłyszał kazał Andersowi wejść do klasy i zapytał w jakim języku przed c h w ilą m ó w ił na to Anders, że po polsku. » K a k wam

Ekumeniczny pogrzeb gen. W. Andersa w Londynie.

Od lewej:

ks. prałat Sołowiej, ks. bp Fierla, ks. sen. Cimała, ks. Bieta

Cytaty

Powiązane dokumenty

A spełnią się te, których gwarantem jest Ten, który zawsze dotrzymuje słowa i który sprawia, że Jego obietnice się urzeczywistniają.. Idąc więc w przyszłość i

Nie było tam ogrodzenia, być może dlatego, że cmentarz znajduje się na skraju lasu. Groby były stare, bardzo

WARUNKI SANITARNE przy każdym pokoju łazienka przystosowana dla osób niepełnosprawnych WYŻYWIENIE śniadanie, drugie śniadanie, obiad, podwieczorek, kolacja, napoje

Niewielkim, zintegrowanym grupom lub zaprzyjaźnionym z sobą rodzinom proponujemy wynajęcie stylowej, drewnianej chaty, z czterema pokojami na poddaszu, wielką izbą

Jonasz postawił pytanie o absolutny sens, ale odpowiedź nie była już ważna, skoro w to, co miało być wartością, można było zwątpić - i to też stało się

Wiatr północny sprzymierza się z naszym wrogiem. Coraz trudniej iść. Naprzeciw mroku wznosimy znak zwycięstwa. Może się mrok rozjaśni...

lerza W illy Brandta przed pom nikiem ofiar Warszawskiego Getta, nie odbyłoby się bez inspiracji Grassa); tekst dotyczący tego w y ­ darzenia, pisany po latach także

O ile można się jeszcze zgodzić z tytułow ym zdaniem Autora, że Bóg nam nic nie jest dłużny, i że Chrystus um arł na krzyżu za wszystkich ludzi nie tylko Żydów