SŁOWO,
[ %D ,
ISSN 08608482
CENA 4,00 ZŁ
1
NR
84/85 DWUMIESIĘCZNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY UKAZUJE SIĘ OD 1989 ROKU
PRZEGLĄD EWANGELICKI
W numerze m.in.:
Katolicka Polska?
Reformacja
a pokój westfalski Społeczne miejsce Islamu w Hiszpanii
Słowo Boże dla każdego
. - I ■
M M m U
I v; W M •POZNAŃ 10-1 1/2005
O N DA SIĘ ZNALEŹĆ WSZĘDZIE
Szukaj Boga w Stajni Betlejemskiej
i na każdym miejscu, gdzie może rozwijać się życie.
Szukaj Boga na Pagórku Golgoty
i w każdym człowieku, który teraz cierpi.
Szukaj Boga w cudach stworzenia, a także w tym, co dla ludzi jest niepojęte.
Szukaj Boga we wszystkim,
co dąży w tobie do szczęścia i doskonałości.
Szukaj Boga w niepowtarzalności twojej osoby, a także w małych radościach dnia powszedniego.
Szukaj Boga w człowieku, który szczerze cię miłuje, a także w każdym, który innych uszczęśliwia.
Szukaj Boga w sercach wszystkich,
którzy pragną dobra i poprzez to czynią Boga wyczuwalnym .
Szukaj Boga w Jezusie Chrystusie, Bracie naszym,
który przybliżył nam w sposób ludzki wielkiego, niepojętego Boga.
Christa Carina Kokol tłum. ks. Jan Krzywoń
Drodzy Czytelnicy!
Zgodnie z obietnicą postaraliśmy się przygotować kolejny numer tak by trafił w Państwa ręce w przeddzień Święta Reformacji. M ija 488 lat od dnia kiedy to ks. dr Marcin Luter przybił na drzwiach kościoła zamkowego w Wittenberdze 95 tez nawołujących do naprawy błędów, które zakradły się do współczesnego mu Kościoła. Obecni wtedy przy władzy duchowni nie dopuszczali możliwości jakiejkolw iek dyskusji na tematy religijne. M łody mnich augustiański dał swoimi działaniami impuls do rozwoju potężnego ruchu odnowy Kościoła. Poparty przez znaczących decydentów świeckich rzucił iskrę, która rozpaliła całą Europę nie tylko w dyskusjach teologicznych, lecz również, co smutne, w wojnach.
Ponownie jednak polityka, która uratowała ks. Lutra zapewniła wystarczający okres spokoju, by nowe wyznanie um ocniło się.
Dziś w samej Światowej Federacji Luterańskiej kultywującej ideały wielkiego reformatora, zrzeszonych jest 140 Kościołów z 78 krajów skupiających prawie 70 m ilionów wiernych.
Oddajemy w Państwa ręce trzeci już numer wydany przez redakcje poznańską. W ydany po miesiącu od poprzedniego, w celu nadrobienia powstałych zaległości. Ponadto, aby uczcić tak ważne dla Protestantów święto. Poza tematami wiązanymi z zbliżająca się rocznicą postanowiliśmy poruszyć również problemy o znaczeniu międzynarodowym. Liczymy, że przedstawione artykuły zyskają uznanie w oczach naszych czytelników.
Pragniemy również zachęcić wszystkich do rozejrzenia się w swojej okolicy. Może gdzieś w zapomnianym miejscu uważny obserwator odnajdzie ślady ewangelicyzmu. Chcemy właśnie takie miejsca upamiętniać. Odświeżyć nowym pokoleniom pamięć o w ielow iekow ej, chlubnej tradycji protestantyzmu na ziemiach polskich. Utrwalić świadectwo osób, miejsc, wydarzeń będących wartymi stawienia za wzór, wartymi aby poznał je każdy ewangelik w Rzeczpospolitej.
Życzymy wszystkim miłej lektury, a zainteresowanych zapraszamy do współpracy.
Redakcja
v D
SŁOWO
ri MYŚL
n r84/85
Jesteśmy 2
ks. dr Henryk Częmbor Katolicka Polska?
Ślady przeszłości 4
Krzysztof R. Mazurski
Königsfeld - osiedle braci ochranowskich w Szwarcwaldzie
Roman Zając Księga nad księgami
Reformacja 9
Michał Jadwiszczok
Reformacja a pokój westwalski Jacek Kaczmarski
Marcin Luter
Słowo na niedzelę 13
ks. Mirosław Wola
Pamiętajcie na w odzów waszych
PTEw 15
Władysław Sosna
20 lat śląsko-cieszyńskich oddziałów PTEw
Świat 16
Monika Mielczarek
Społeczne miejsce Islamu w Hiszpanii Alfred Palla
Babilon, perła królestw
Rozmyślania 23
Michał Kierzkowski Tak blisko, tak daleko...
Edyta Bątkiewicz Ręka Kreona...
Zamiast Katechizmu 28
Henryk Dominik
Słowo Boże dla każdego
Książka godna polecenia 29
Jerzy Domasłowski Brawo Katowice!
In Memoria 31
ks. Tomasz Wola
„W ielka ofiara z małego Kościoła"
(1939-1945) Jerzy Domasłowski
Wspaniała jest ziemia: życie ks. Daniela Cederberga (1908-1969)
Ewangelicy na ziemiach polskich 36
Małgorzata Ambramczewska Zaniemyśl
SŁOWO ,
I
JESTEŚMYi m y s l|
Katolicka Polska?
ks. dr Henryk Czembor
Kandydat na prezydenta Rzeczypospolitej -
- Lech Kaczyński wysłał do p a ra fii w całejPolsce broszurę propagandową zatytułowaną:
„ Polska katolicka w chrześcijańskiej Europie Broszurę tę otrzymały także parafie
ewangelickie. Zapewne zamiarem autora było pozyskanie sobie w ten sposób dodatkowych zwolenników. Tak to jednak bywa, ż.e nie zawsze osiąga się zamierzony skutek. Tak było i w tym wypadku. M o ja reakcja, a zapewne i innych ewangelików, na sam ju ż ten tytuł, była jednoznaczna: Na pewno nie będę głosować
na Lecha Kaczyńskiego, a i rządy jego p a rtii przyjmuję z dużym niepokojem.
H
asło: Polska katolicka wśród członków innych wyznań i religii budzi złe skojarze
nia. Zawsze było ono wysuwane przeciwko in
nowiercom i oznaczało zamiar ograniczenia m ożliw ości i praw wszystkich niekatolików:
ewangelików, prawosławnych, starokatolików, wyznawców religii Mojżeszowej, ateistów i in
nych. Było chęcią oczyszczenia Polski ze wszystkich mieszkańców inaczej wierzących.
Tak było w okresie kontrreformacji. Tak było po II wojnie światowej, gdy niektórzy biskupi kato
liccy ogłaszali, że przyszedł czas na dokończe
nie kontrreformacji i uczynienie Polski krajem wyłącznie katolickim. Podobne hasła pojawia
ły się i później w różnych ugrupowaniach o cha
rakterze narodow o-katolickim . Na co dzień zresztą mamy z tym do czynienia w środkach masowego przekazu, choćby w telew izji pol
skiej, gdzie przy okazji różnych świąt mówi się, że obchodzą je katolicy. Pomija się fakt, że w naszym kraju w tym samym czasie, co katoli
cy, także ewangelicy, obchodzą święta Bożego Narodzenia czy Wielkanocy. A ze szczególnym zdumieniem słuchamy o tym, że W ielki Piątek jest szczególnym i wielkim świętem katolickim (!) Zgłaszane wyjaśnienia i protesty na nic się nie zdają, bo przecież, jak zapewnia Lech Ka
czyński, żyjemy w Polsce katolickiej, i pewnie tylko katolickiej...
Po otrzymaniu tej broszury propagandowej zrozumiałem dlaczego partia Kaczyńskich otrzy
mała poparcie Radia Maryja i o. Rydzyka. Wszak to radio w szczególny sposób propaguje i utwier
dza przekonanie, że Polska jest katolicka, a nie
katolicy są w niej tylko niewielkim lub nic nie znaczącym marginesem.
Myślę, że nikomu nie trzeba tłumaczyć, że takie postawienie sprawy jest bardzo niebez
pieczne dla owej mniejszości stanowiącej dzi
siaj Polskę niekatolicką. Jest to przy tym mniej
szość rzeczywiście niewielka, licząca kilka pro
cent mieszkańców naszego kraju. Jednocześnie ta mniejszość w środkach masowego przekazu, a szczególnie w telewizji publicznej, ma nie
wielką siłę przebicia. A do tego, przynajmniej w moim przekonaniu, żyjemy w czasach nie
przychylnych dla wszelkich mniejszości, choć
by narodowych czy wyznaniowych. Silny jest proces przyłączenia się do większości. Obser
wujemy to choćby wśród Polaków mieszkają
cych za granicą. Kolejne pokolenia znają coraz gorzej lub wcale nie znają języka ojczystego.
Maleją i znikają istniejące w poprzednich dzie
sięcioleciach grupy polonijne między innymi polskie parafie ewangelickie. Co prawda tw o
rzą się nowe w związku z emigracją zarobko
wą, coraz powszechniejszą wśród młodych Po
laków. Ale nie ma pewności, że wśród tych, któ
rzy pozostaną za granicą, ich związek z Polską będzie trwały. Podobne zagrożenie dotyczy tak
że mniejszości religijnych i wyznaniowych.
Tego niebezpieczeństwa powinniśm y być świadomi. I to szczególnie przy obchodach Święta Reformacji. Jest co prawda tradycją, że z okazji tego święta przypominamy przeszłość ewangeli- cyzmu. Wracamy pamięcią do wieku XVI, kiedy to Kościołem Zachodnim wstrząsnął potężny ruch naprawy i odnowy. Jesteśmy pełni podziwu dla inicjatorów tego ruchu. Choćby dla skromnego mnicha z Wittenbergii - Marcina Lutra, który w imię Bożej Prawdy oparł się potędze ówcze
snych władców świata - cesarza i papieża. W ia
ra, odwaga, siła przekonania i wierność Bożej Prawdzie naprawdę potrafią dokonać rzeczy wiel
kich. Z Bożą pomocą nawet niewielka grupa
JESTEŚMY I SŁOW O I ; M '
może zmienić świat, skierować Kościół Chrystu
sowy na właściwą drogę.
Tak było. Naprawa Kościoła stała się faktem, choć okupiona została wysoką ceną; rozpadem Kościoła Zachodniego na Kościoły wyznaniowe.
Dzisiaj zasługi reformatorów dla Kościoła Chry
stusowego są docenione niemal przez wszyst
kich chrześcijan, bez względu na przynależność wyznaniową. Inna rzecz,- że zawsze znajdzie się ktoś, kto próbuje odnowić stare spory mię
dzywyznaniowe i obrzucić błotem tych, którzy doprowadzili do przezwyciężenia kryzysu Ko
ścioła XV/XVI wieku i jego naprawy.
Pamiętać jednak musimy, że wiek XVI już dawno minął i wspominając dawne dzieje, po
w inniśm y skoncentrować się na wieku XXI, a więc w naszym przypadku, na sytuacji, zada
niach i perspektywach współczesnego ewange- licyzm u w Polsce. Jesteśmy w naszym kraju mniejszością, a mniejszości zawsze trudniej niż większości, zachować swoją tożsamość, prze
trwać i rozwijać się. Potrzebna jest do tego nie
wzruszona pewność, że naprawdę warto zacho
wać te wartości, które nas różnią od większości.
Wiara w to, że nasz Kościół, choć jest Kościo
łem mniejszości, jest Kościołem Bożym. To za sprawą samego Pana Kościoła jesteśmy tu i mamy tu być, aby dać świadectwo Jego Ewangelii.
Nie możemy mieć przy tym złudzeń, że w dobie ekumenizmu, wszyscy i wszędzie usza
nują naszą odmienność i nie będą nam utrud
niać trwania przy swoim wyznaniu. Niestety, wciąż w ielu uważa, że ekumenizm oznacza wyrównanie wszelkich różnic i przyłączenie się mniejszości wyznaniowych do Kościoła więk
szości. A do tego na wielu obszarach naszego kraju, po prostu nie ma ewangelików. Dla miesz
kańców tych obszarów jesteśmy kimś niezna
nym, obcym. A wobec nieznanego wielu ludzi przyjmuje postawę nieufności, niechęci, a cza
sem wręcz agresji wynikającej z rozpowszech
nianych stereotypów wrogich danej mniejszo
ści.
A więc Święto Reformacji przypominające dawne, bohaterskie czasy przodków naszej wiary jest wezwaniem do wierności swemu Kościoło
wi, trwanie przy Prawdzie Chrystusowej i odwa
dze wiary, opierającej się wszelkim naciskom z zewnątrz. Wierni dziedzictwu wiary mamy po
wtarzać za Marcinem Lutrem: „Tu stoję. Inaczej nie mogę. Tak mi dopomóż, Boże." A jeśli do
chowamy mu wierności, Bóg będzie z nami.
Wszak: „Warownym grodem jest nasz Bóg, orę
żem nam i zbroją. Wybawia On ze wszelkich trwóg, co nas tu niepokoją!"
Psalm Miłosierdzia
„Ustawy twoje są mi pieśniami W domu pielgrzymki mojej”
Psalm 119, 54
Przemawiasz do mnie co dzień.
W iem. Sądzisz grzeszną istotę.
Nieustannie zsyłając plagi.
Odbierasz życie bliskim osobom, Powalasz nędzą schłe drzewo, Świadczysz cierpienie, chorobę, Gasisz nadzieję na lżejszy byt.
Inni godniejsi są dostatku, M nie śnić nie sposób.
Zgadzam się z Twoją wolą, Cenię ją ponad wszystko, W ielbię Cię każdą chwilą.
Doraźne narzucając klęski, Duchowi każesz trwać.
Leon Krzemieniecki
SŁOW O , I i M Y S I I
ŚLADY PRZESZŁOŚCI
Konigsfeld - osiedle braci ochranowskich w Szwarcwaldzie
Krzysztof R. Mazurski Foto: autor
P
ragnienie odświeżenia praktyki ewangelickiej i chęć wsparcia czeskich eksulantów sprawiła, że hrabia Rzeszy Mikołaj Ludwik von Zinzendorf (1700-1760), posiadacz majątku Ber- thelsdorf na Łużycach Górnych, założył kolonię Ochranow/Herrnhut. Warto dodać, że w sposób istotny wspomógł on budowę tzw. kościoła Ła
ski na Śląsku, wzniesionego jako jednego z sze
ściu na podstawie konw encji altranstädzkiej w tym regionie. Idee pietystyczne szybko dotar
ły do zachodniej Europy, gdzie ich zwolennicy zapragnęli również żyć na sposób ochranowski.
Część z nich, żyjąca w Wirtembergii, postano
wiła założyć swoją osadę w południowym Szwar
cwaldzie. Sam Zinzendorf proponował wykorzy
stać na ten cel opustoszały klasztor w St. Geor
gen, jednakże w ó jt M ónchenweiler z okolic Villingen - Matthias Lehmann, pozyskał na ten cel w 1804 r. pobliski majątek Hórnlishof.
I tak, 31 grudnia 1806 r. ścięto pierwsze drze
wo na cele budowlane i rozpoczęto budowę nowej osady - nazwanej Konigsfeld, wokół kwa
dratowego placu przypominającego dziś raczej park z fontanną i pomnikiem Zinzendorfa. Jako pierwsze stanęły W spólne Mieszkania (Dom Ochranowski), Haus Veil (Friedrichstr. 7a) i Erd- muth-Dorotheen-Haus (Dom Sióstr - Zakład dla Dziewcząt), obecnie pod ochroną jako zabytki architektury. Czwarty, najokazalszy, to budynek Sali Kościelnej wraz z mieszkaniem kaznodziei i Domem Przełożonego. Plany przygotował na Łużycach Górnych Renatus Früauf (1764-1851), opierając się na zaleceniach Konferencji Star
szych Jednoty z Ochranowa i wzorując na po
dobnych obiektach w Neuwied nad Renem i Pi
ławie na Śląsku. Jest to ostatnia budowla w kla
sycznym ochranowskim „stylu", reprezentując
Pomnik Ludwika von Zinzendorfa
mieszczański barok połączony z prostym empi- rem. Jego twórcą był Zygmunt August von Gers- dorf (1702-1777), kadet i paź na polskim i sa
skim dworze przy hrabim Henryku von Watz
dorf. Całość wzniesiono w latach 1810-1812, po
święcając ją uroczyście 19 października. Było to możliwe dzięki dużemu finansowemu wspar
ciu ze strony innych zborów, głównie z Bazylei.
Ten najważniejszy obiekt przy północnym boku pl. Zinzendorfa prezentuje się jako budowla trzyczęściowa o długości 65,5 m. Pośrodku mie
ści się sala m odlitewna o następujących ze
wnętrznych wymia
rach: długość 26 m, wysokość do kale
nicy 19 m, wyso
kość w ie ż y c z k i 28 m. Natomiast wnętrze ma rzut 0 w y m ia ra c h 24,8 x14,55 m 1 wysokość 9 m mieszcząc 48 ła w e k . Na ścia n ie za stołem litur- g i c z n y m wisi prosty krzyż, zaś od 1. ad
w e n tu do 6 stycznia nad salą
7 A ‘'V'AY.jS
mmmm
Ś U D Y PRZESZŁOŚCI I SŁOW O , i MYŚL
zwisa dziesięciopromienna Gwiazda Ochranow- ska. Na emporze znajdują się organy trzy ma
nuałowe o 36 registrach i 2500 piszczałkach.
Prostota tego miejsca, ale zarazem jakaś ele
gancja wywiera szczególne, dobre wrażenie, w konfrontacji z bogactwem artystycznym ko
ściołów południowych Niemiec. Niewątpliwie sprzyja to głębokiemu skupieniu się uczestników nabożeństw.
W korytarzu obecnego urzędu parafialnego ulokowano gabloty, w których obejrzeć można nieco pam iątek zw iązanych z tym zborem i miejscowością. Można też nabyć różne w y
dawnictwa i widokówki. W dobrym stanie znaj
duje się stary cmentarz zwany Bożą Rolą.
Wnętrze Sali M odlitw
Sala M odlitw z zewnątrz
SŁOW O . I ŚLADY PRZESZŁOŚCI i m y s l|
Księga nad księgami
Roman Zając
D la kogoś, kto nie je st biblistą, niezwykle trudne jest, w powodzi p ub likacji na temat Qumran
i Nag Hammadi, oddzielenie prawdy od zwyczajnych bzdur. Istnieje bowiem mnóstwo książek napisanych przez pseudonaukowców, którzy nie mają zielonego pojęcia o tym, co piszą. Odkrycie tych tekstów stanowiło wygodny
temat do sensacyjnych artykułów, w których dziennikarze dowodzili np. jakoby kodeksy z Nag Hammadi i zwoje z okolic Qumran, zawierały ja kie ś tajemnice podkopujące
podstawy w iary chrześcijańskiej lub żydowskiej i z tego powodu ich publikacja m iała być rzekomo blokowana przez Watykan, Mędrców Syjonu, lub masonów. Bardzo często zresztą odkrycia te są mylone ze sobą, czego
klasycznym przykładem mogą być „ rewelacje ” , zawarte w książce „K odL eona rda da Vinci”
(w której autor dość niefrasobliwie stwierdza, Że w tekstach ąumrańskich były ewangelie gnostyckie oraz m yli kodeksy ze zwojami).
A rtyku ł ten ma na celu krótką charakterystykę odkryć w Qumran i Nag Hammadi, aby Czytelnik mógł zauważyć różnice.
Qumran
W
roku 1948 kilku beduińskich chłopców znalazło na pustyni judzkiej w miejscowości Qumran w pobliżu Morza Mar
twego grotę, a w niej gliniane dzbany zawiera
jące rękopisy sprzed 2 tysięcy lat. Oczywiście Beduini nie zdawali sobie sprawy jak cenne jest ich odkrycie. Rękopisy zostały pocięte na ka
w ałki i trafiły na bazar w Jerozolimie. Jeden z takich fragmentów wpadł przypadkiem w ręce handlarza staroci z Betlejem, który skontakto
wał się z profesorem E.L. Sukenikiem z Uniwer
sytetu Hebrajskiego, prosząc go o ocenienie, czy są to jakieś rzeczy wartościowe. Ten błyskawicz
nie zorientował się, że ma przed sóbą coś nie
zwykłego i poprosił o dostarczenie mu większej ilości podobnych kawałków.
Na kolejne spotkanie handlarz z Betlejem przyniósł trzy kompletne, nie rozwinięte jesz
cze, zwoje ze skóry zapisane pismem starohe- brajskim. Profesor kupił znalezisko. Gdy ostroż
nie rozłożył je w domu, okazało się, że pierw
szy z nich zawiera tekst starotestamentowej księgi proroka Izajasza, drugi zaś komentarz do księgi proroka Habakuka. Trzeci okazał się najbardziej tajemniczy, stanowił bowiem nie znaną dotych
czas nikomu Regułę W ojny-apokaliptyczny opis wojny Synów Światłości z Synami Ciemności.
Księga ta mogłaby niemal stanowić regulamin walki jakiejś starożytnej armii, wzorowany za
pewne na organizacji legionów rzymskich, pre
cyzyjnie definiujący sposób ustawienia oddzia
łów, ich uzbrojenie, a nawet szczegóły uprzęży przy zbrojach i wiek wymagany od żołnierzy służących w poszczególnych oddziałach. Było to pierwsze tego typu dzieło literackie znane biblistom, na tyle różne od konwencjonalnych tekstów hebrajskich, że profesor natychmiast doszedł do wniosku, że musiał on być dziełem jakiejś bliżej nie znanej historykom sekty, odłą
czonej od głównego nurtu religii żydowskiej.
Z w yryw kow ych inform acji, jakie można było odnaleźć w zwoju z komentarzem do Ha
bakuka, wynikało, że jej założycielem był ktoś nazwany Mistrzem Sprawiedliwości, który, prze
śladowany przez Niegodziwego Kapłana, wraz ze swoimi uczniami udał się na pustynię, aby tam założyć wspólnotę żyjącą według własnych reguł. Trudno ustalić, kim były te zagadkowe postacie. Na ogół uważa się, że Niegodziwy Ka
płan to któryś z arcykapłanów świątyni w cza
sach dynastii Hasmoneuszy. Postać Mistrza Spra
wiedliwości - założyciela sekty, pozostaje za
gadką. Informacje o Mistrzu Sprawiedliwości już wcześniej znanoztzw . Dokumentu Damasceń
Zwoje z Qumran
6|
ŚLADY PRZESZŁOŚCI I SŁOW O i M'
skiego, który został odkryty w roku 1897 w sta
rej synagodze w Kairze (w tzw. genizie, czyli pomieszczeniu, do którego składowano stare, zniszczone zwoje).
W krótce potem Palestyna pogrążyła się w chaosie wojny, a potem Jerozolima została podzielona na strefę żydowską i arabską. Dla profesora oznaczało to zerwanie kontaktu z jego znajomymi handlarzami, a co za tym idzie, za
przepaszczenie szansy na kupno kolejnych tek
stów. Tymczasem inne zwoje, trafiły w ręce pa
triarchy prawosławnego Kościoła syryjskiego w Palestynie. Ten, wysłał je do Stanów Zjedno
czonych, gdzie zostały przez naukowców roz
winięte, sfotografowane i opublikowane w for
mie mikrofilmów.
Yigael Yadin, izraelski archeolog, a zarazem syn profesora Sukenika, skontaktował się z przed
stawicielem patriarchatu Kościoła syryjskiego i wynegocjował warunki kupna za 250 tysięcy dolarów. W ten sposób zwoje, których nie zdo
łał zdobyć profesor Sukenik, zostały nabyte dla państwa żydowskiego przez jego syna.
Oryginały umieszczono w specjalnie dla nich wybudowanym podziemnym muzeum, znanym jako Świątynia Księgi. Przypomina ona gliniany garnek, w jakim przechowywano zwoje. Ich komplet liczył łącznie siedem sztuk: dwa eg
zemplarze Księgi Izajasza, komentarz do księgi Habakuka, a z ksiąg pozabiblijnych - księgę hymnów, Regułę W ojny oraz tekst przypomina
jący regułę jakiejś wspólnoty klasztornej zwany Regułą Zrzeszenia. Siódmy i ostatni zwój, oka
zał się apokryficzną wersję Księgi Rodzaju.
W nieco późniejszym okresie odnaleziono jeszcze dwa kompletne zwoje, które umieszczo
no w Świątyni Księgi. Pierwszy z nich to Zwój Świątynny. Jego znaczną część zajmują teksty stanowiące parafrazę Księgi Rodzaju, tyle że na
pisaną tak, jak gdyby opowiadał je sam Pan Bóg w pierwszej osobie, poza tym zawiera ogromną ilość wskazówek i nakazów dotyczących sposo
bu sprawowania kultu w świątyni jerozolimskiej.
Drugim jest Zwój Miedziany. W odróżnieniu od wszystkich pozostałych nie został on spisany na skórze. Tekst wytłoczono na taśmie z mie
dzianej blachy, prawdopodobnie po to, aby za
bezpieczyć go przed zniszczeniem. Niestety, gdy dokument ten odnaleziono, metal był doszczęt
nie skorodowany. Rozwinięcie go groziło, ze rozsypie się w pył. Przez kilkadziesiąt lat spe
cjaliści obmyślali metody zabezpieczenia mie
dzianej taśmy przed skruszeniem. Po rozwinię
ciu zwoju okazało się, że zawiera on informa
cje jak znaleźć ukryte w różnych miejscach
skarby. Jedni traktują te skarby jako metaforę, inni uważają, że faktycznie jest to wykaz au
tentycznych kryjów ek. W skazów ki zawarte w tekście Zw oju Miedzianego są jednak tak ogólnikowe, że jak dotąd, nikomu nie udało się zidentyfikować opisywanych miejsc.
Gdy Roland de Vaux z jerozolimskiej Ecole Biblique zorganizował wykopaliska na terenie nad Morzem Martwym, w okolicach Qumran odkryto jedenaście jaskiń skrywających resztki zwojów. Zgromadzono setki fragmentów zawie
rających części ksiąg Starego Testamentu, ko
mentarze oraz rozmaite teksty pozabiblijne.
Niestety w iele z jaskiń zostało wcześniej spenetrowanych przez Beduinów, którzy wynie
śli z nich część znalezisk, wietrząc dobry inte
res. Wszystkie te znaleziska zostały umieszczo
ne w M uzeum Rockefellera we wschodnim (arabskim) sektorze Jerozolimy. Zbiór ten jest dużo, dużo większy aniżeli zbiór przechowy
wany w Świątyni Księgi, ale składa się on z nie
wielkich fragmentów, dość dokładnie wymiesza
nych nawzajem. W jego skład nie wchodzi ani jeden tekst zachowany w całości, dlatego prace nad ich opracowaniem i opublikowaniem oka
zały się bardzo trudne. Przypominało to czasa
mi układanie puzzli z drobnych skrawków. W ła
dze Jordanii powołały międzynarodową komi
sję biblistów, powierzając jej zadanie odczyta
nia i opraco w a n ia fragm entów zło żo n ych w Muzeum Rockefellera.
Ekspedycje archeologiczne odnalazły nad Morzem Martwym nie tylko fragmenty rękopi
sów, lecz również ruiny budowli przypominają
cej klasztor oraz przylegające doń cmentarzy
sko dokładnie naprzeciwko skał ze jaskiniami.
Szczegółowe badania p o z w o liły ustalić, że w okresie od II wieku p.n.e. do połowy I wieku n.e. okolicę tę zamieszkiwała wspólnota, której organizacja i tryb życia do złudzenia przypomi
nać mogła klasztor. Istnieje przypuszczenie, że byli to właśnie autorzy zwojów, oraz że wspól
notę tę tworzyło religijne ugrupowanie esseńczy
ków, o których posiadamy informację od Józefa Flawiusza. Jest to hipoteza dość powszechnie przyjmowana. Z badań archeologów wiemy, ze osada w Qumran została zburzona przez Rzy
mian, zaś jej mieszkańcy pozabijani. Pewne frag
menty pism qumrańskich odnaleziono w ruinach fortecy Masada - ostatniej z fortec zdobytych przez Rzymian podczas powstania żydowskie
go, co może oznaczać że nieliczni ocaleni es
seńczycy przyłączyli się do partii zelotów i po
nieśli śmierć po upadku Massady. Prawdopodob
nie, zdając sobie sprawę z możliwej klęski, ukryli
SŁOW O .
I
ŚLADY PRZESZŁOŚCI i m y s l|zwoje w trudno dostępnych jaskiniach obok swej osady, aby ocalić je przed Rzymianami.
Nag Hammadi
W
1945 roku niedaleko wioski Nag Hammadi dawnym Ksenoboskion w Gór
nym Egipcie wieśniak Muhammad Ali wykopał z ziemi stare naczynie. Zawierało ona oprawio
ne w skórę teksty zapisane w języku koptyjskim.
Dokumenty nie wydały się Alemu wartościowe.
Postanowił przechować je u swojej matki, która wykorzystała część z nich jako podpałkę. Nie
długo potem doszło do krwawej rodzinnej waśni i poszukująca Alego policja wpadła na trop sta
rożytnych kodeksów, które zostały już jednak sprzedane za bezcen miejscowemu antykwariu- szowi. Przemycono je za granicę. Po wielu pe
rypetiach wszystkie teksty znalazły się w końcu w Koptyjkim Muzeum w Kairze.
Czym były teksty z Nag Hammadi? Stano
wią one kolekcję 12 oprawionych w skórę papi
rusowych kodeksów. Zawierają 52 gnostyckie pi
sma przetłumaczone z greckiego na koptyjski lub napisane w języku koptyjskim. Pochodzą one
Kodeksy z Nag Hammadi
ft49* m
m '■■m * M *
N «»ty..Z
• v,V» r-%,<K«. tiMJMMrVNn«mm>-
<< »St»!»««*
IC < r ‘A VCUJTANMIfN
■JfK V f o ’-fc* YY < \? w K
ff ***►«>
...
z 350-400 r. n.e. i są pismami gnostyków here
tyckiej z punktu widzenia O jców Kościoła sek
ty chrześcijańskiej. Aż do 1945 nauki gnosty
ków były znane niemal wyłącznie z krytycz
nych pism ich przeciwników.
Odkrycie z Hag Hammadi pozwoliło poznać gnostycyzm z pierwszej ręki. Wśród znalezio
nych dokum entów znajdow ał się m.in. tekst
„Grzmot: Doskonały Umysł". Jest to monolog Świętej Zofii, jednej z emanacji Boga, która była matką Jaldabaotha - podrzędnego bóstwa iden
tyfikowanego często przez gnostyków jako okrut
ny Jehwe ze Starego Testamentu. Zdaniem gno
styków to ten Demiurg, a nie najwyższy Bóg stworzył materialny świat, co tłumaczyć ma jego niedoskonałość i to, ze jest pełen cierpienia.
Materia według tekstów z Nag Hammadi jest więzieniem, w którym Demiurg zamknął ludz
kie dusze i jedynie oświecenie (gnosis) daje m ożliwość w yzw olenia się oraz powrotu do prawdziwego, najwyższego Boga. Ponieważ stwórca świata jest wrogiem, należy odrzucić ziemskie prawa. W praktyce oznaczało to skraj
ną ascezę albo skrajny libertynizm. Jedne szko
ły gnostyckie namawiały do żywotu pustelnicze
go, inne do świętych orgii.
W Nag Hammadi znaleziono kilka ksiąg, które nosiły chrześcijańskie tytuły np. Ewange
lia Tomasza, Ewangelia Filipa, czy Dzieje Pio
tra i Dwunastu Apostołów. Powstały one sto lub więcej lat po Ewangeliach. Nazywa się je pseu
doepigrafami, gdyż ich autorzy przybrali imio
na apostołów, aby łatwiej dotrzeć ze swoim gno- styckiem przesłaniem do chrześcijan, którzy nie akceptowali jako natchnione pism nie w yw o
dzących się od apostołów.
Podsumowanie
Qumran w Izraelu: Odkryto żydowskie zwoje w języku starohebrajskim, z czasów przedchrze
ścijańskich, zawierające teksty ksiąg biblijnych Starego Testamentu, żydowską literaturę między- testamentalną oraz religijne reguły wspólnoty żyjącej w Qumran (prawdopodobnie byli to es
seńczycy, o których wspomina Józef Flawiusz).
Wśród tekastów z Qumran nie ma żadnego pi
sma chrześcijańskiego.
Nag Hammadi w Egipcie: Odkryto kodeksy w języku koptyjskim, powstałe w II-III n.e., na
leżące do biblioteki gnostyków. Wśród nich znaj
dują się apokryfy, których autorzy dla zwiększe
nia autorytetu, podszywają się pod apostołów i ewangelistów.
REFORMACJA
I
SŁOW O .i MYŚL
Reformacja
Część 1 a pokój westfalski
M ichał Jadwiszczok
O '1 października 1517 r. na drzwiach świą-
< .) i tyni w Wittenberdze mnich zakonu Au- gustianów i doktor teologii Marcin Luter przybił 95 tez nawołujących do dysputy na temat odpu
stów. Tak rozpoczęła się Reformacja w Kościele Katolickim, która w Rzeszy niemieckiej na okres ok. 150 lat miała przynieść niepokoje i wojny religijne.
Naczelnym powodem wystąpienia Lutra był handel odpustami uprawiany przez dominikani
na Johanna Tetzla. Oficjalnie pieniądze zbiera
ne były w przeważającej części na budowę Ba
zyliki św. Piotra w Rzymie. W rzeczywistości szły one na opłacenie wystawnego życia Waty
kanu i samego papieża1. Głównym kwestorem na terenie Rzeszy stał się natomiast arcybiskup moguncki i magdeburski - Albrecht Hohenzol
lern. Choć bardzo szybko został dygnitarzem kościelnym, to życie prow adził nadzwyczaj świeckie, a dwór jego był jednym z najznako
mitszych w Niemczech. Wszystko to kosztowa
ło znaczne sumy, pożyczane z banku Fuggera w Augsburgu. Trzeba było jednak spłacić kredy
ty i tu ze znaczną pomocą przyszły odpusty, od których znaczny procent nie docierał do Rzy
mu, ginąc gdzieś u księcia arcybiskupa Albrech
ta2. Luter nie występował jednak przeciw nad
użyciom finansowym, gdyż o takich jako zwy
kły mnich nie wiedział, ale przeciw stronie du
chowej. Potrzeba znacznych sum powodowała, że handel kwitł na potężną skalę. Negując jed
ną z głównych zasad Kościoła - pokutę.
Byłby pewnie dr Luter skończył jak 100 lat wcześniej inny teolog, z uniwersytetu w Pradze - Jan Hus - gdyby nie władza świecka, której stał się potrzebny w wewnętrznych politycznych rozgrywkach. W ielkim opiekunem reformatora stał się elektor saski Fryderyk. Tłem były zabie
gi Franciszka I (króla Francji) i Karola I (króla
1 Merle d'Aubigne J.H.dr., w tłum. ks. Jan Pindór, Hi- storya Reformacyi szesnastego wieku., Cieszyn 1886, S.201
2 Merle d'Aubigne J.H.dr., s.202
Hiszpanii) o koronę cesarską. Wyboru miało do
konać grono elektorów, wyznaczone na mocy
„złotej bulli" Karola IV, w skład którego wcho
dzili: arcybiskupi moguncki, koloński i trewir- ski, król czeski, palatyn reński, książę sasko-wirt- temberski oraz margrabia brandenburski. Zarów
no arcybiskup Moguncji jak i margrabia Bran
denburgii należeli do rodziny Hohenzollernów p o p ie ra ją c e j Franciszka I. P om im o tego 28 czerwca 1519 r. we Frankfurcie nad Menem na cesarza wybrano Karola I Habsburga. Karol V, gdyż takie imię przybrał, stał się najpotężniej
szym władcą Europy.
W takiej to sytuacji przyszło Marcinowi Lu
trowi wzywać do reformy. Hasła jego padały na podatny grunt. Odzew jaki naszedł z całej Rze
szy był bardzo szeroki, a do polemiki przystąpił Tetzel. Nie załagodził jednak sporów powodu
jąc tylko zaognienie sytuacji. Próbowano ją roz
wiązać na sejmie w Augsburgu w październiku 1518 r., gdzie Lutra wezwał kardynał Cajetan.
Lecz gdy reformator spostrzegł, że zamiast rze
czowej i merytorycznej dyskusji żąda się od nie
go samokrytyki i podporządkowania opuścił miasto. W ciągu następnych czterech lat publi
kował szereg rozpraw, w których potępiał pa
pież. Za to 3 stycznia 1521 ogłoszono jego eks
komunikę. Ostatnią próbą obrony podjął się na sejmie w W ormacji przed Karolem V. Cesarz zażądał jednak kategorycznego podporządko
wania się, czego Luter w obawie przed śmiercią uczynić nie mógł i dlatego opuścił miejsce ob
rad. W trosce o życie swojego protegowanego elektor saski wysłał rycerzy, aby „porw ali" teo
loga i ukryli na zamku Wartburg3.
Rzesza wrzała, w 1522 r. powstało niezado
wolone rycerstwo pod wodzą Franza von Sic- kinga, który poprowadził swe oddziały przeciw arcybiskupstwu trewirskiemu, poniósłszy jednak klęskę zginął od zadanych ran w walkach
3 W ójcik Z., Historia powszechna XVI-XVII wieku, War
szawa 1 9 9 6 , S.183
z połączonymi siłami książąt Palatynatu, Hesji i Trewiru. Krótko potem hasło buntu podnieśli chłopi pod wodzą Tomasza Münzera. Z począt
ku niegroźne w ystąpienie przeistoczyło się w wielką wojnę prowadzoną pod hasłami „b i
blijnej równości", likw idacji form feudalnych i wolności wiary. Bardzo ważnym centrum no
wej wiejskiej ideologii stało się miasto Zwikau.
Luter nie poparł radykalnego wystąpienia, gdyż w sprawach dnia powszedniego stał na gruncie podporządkowania się władzy świeckiej.
19 kwietnia 1529 r. na sejmie w Spirze, gdzie Karol V zażądał, aby w sprawach kościelnych nie wprowadzać żadnych zmian i potwierdzić edykt wormacki mówiący o uznaniu Lutra za heretyka i jego banicji, elektor saski Jan, land
graf heski Filip, Jerzy Hohenzollern, książę An
halt Wolfgang oraz książęta Lüneburg - Ernest i Franciszek, złożyli oficjalny protest przeciw tejże decyzji. Stąd zwolenników reformacji na
zwano protestantami. Postanowiono, wychodząc naprzeciw tendencjom ugodowym przedstawić 25 czerwca 1530 r. na sejmie w Augsburgu swo
je wyznanie wiary tzw. confessio augustiana.
Teologowie katoliccy potępili jednak luterańskie propozycje, co stało się bezpośrednią przyczy
ną ostatecznego rozłamu. Wykorzystał to Karol V doprowadzając do elekcji na króla rzymskie
go swego brata Ferdynanda. W tej sytuacji pro
testanci z inicjatywy elektora saskiego i land
grafa heskiego zawarli 27 lutego 1531 r. zwią
zek obronny w Schmalkalden w Hesji. Do kon
frontacji jednak na razie nie doszło, a to z po
wodu zagrożenia tureckiego, w obliczu jakiego stanął cesarz. Pragnąc pozyskać przeciw Sulej- manowi II także luteran poszedł na ustępstwa wyrażające się pokojem religijnym w Norym
berdze zawartym 23 lipca 1532. Wynikiem było przerwanie akcji przeciw protestantom oraz wypowiedzenie Turcji wojny przez Rzeszę. Po
kój przetrwał 14 lat. W 1546 r. zmarł dr Marcin Luter oraz wybuchła trwająca niecałe dwa lata w ojna cesarza ze Zw iązkiem Szalkaldzkim.
Motywy religijne były tu na drugim planie, cze
go przykładem było opowiedzenie się po stro
nie Karola V ks. Maurycego, przedstawiciela młodszej linii saskiej, choć luteranina. W za
mian liczył na tytuł elektorski. Obóz protestan
tów pomimo tego, że rósł liczebnie to słabł mi
litarnie, co było wynikiem dręczących go spo
rów wewnętrznych. Działania wojenne przynio
sły niewolę elektora saskiego Jana Fryderyka oraz landgrafa Filipa, nie przyniosły jednak pacyfi
kacji Rzeszy, a jedynie chwilowe uspokojenie.
Pragnąwszy skorzystać ze swego zwycięstwa cesarz postanowił przeforsować na sejmie augs-
Podziękowanie
W czoraj - podbiegłem na ścieżce w Gaju O liw nym .
Zamyślony rozm awiał z Sobą bezruchem warg.
Za górą koczowały tłum y czekające na boskie Wieści.
Pomóż... - rzekłem - naszły mnie dni bólu i lęku...
Twoja W ielka jasność i... moja bieda zapierają dech w piersiach, gaszą prośbę...
„O dejdź, ju ż ci pomogłem".
Z klęczek wstałem w pokłonie. Odszedłem.
To było wczoraj.
Dzisiaj we mnie i w koło inaczej.
W iem: Tak pozostanie.
Leon Krzemieniecki
REFORMACJA
I
SŁOW O .I i MYŚL
burskim tzw. interirrf będący kodeksem 26 prze
pisów regulujących tak stosunki polityczne jak i religijne. Powodem wybuchu nowych walk stała się kandydatura syna Karola - Filipa na następ
cę po Ferdynandzie. Ponownie na czele obozu antycesarskiego stanął elektor saski, którym tym razem był ks. Maurycy. Poparty został przez króla Francji - Henryka II. Tym razem w działaniach zbrojnych trwających 5 lat z przerwami, zwy
cięstwo wywalczyli protestanci, co zmusiło Fer
dynanda I do zawarcia na sejmie w Augsburgu pokoju 25 września 1555 r. Traktat5 uznawał wyznanie augsburskie, a jego wyznawcy uzy
skali prawo wolnego kultu. Dobra kościelne zse- kularyzowane przez protestantów przed rozej- mem passawskim (2 sierpnia 1552 r.) pozostały w ich władaniu. Zniesiono ponadto jurysdykcję biskupów katolickich nad wyznawcami reforma
cji. Najważniejszym, a zarazem najgroźniej
szym dla wolności wyznania była zasada cuius regio eius religio (czyj kraj, tego religia) przyję
ta w traktacie. Poważną stratą luteran było ha
sło reservatum ecdesiasticum, przewalczone przez Kościół Katolicki, nie zezwalające na se
kularyzację dóbr biskupa, który przeszedł na stro
nę reformacji. Aby zabezpieczyć wolność w y
znania dla mieszkańców tegoż biskupstwa w y
muszono na Ferdynandzie deklarację gwaran
tującą takież prawo, nie został jednak nadany jej status ustawy, co umniejszyło wagę i zna
czenie.
Pokój Augsburski nie zakończył wewnętrz
nych tarć religijnych w Rzeszy, przeciwnie, stał się zarzewiem nowych wyrosłych na gruncie jego zasad. Poważnym błędem było nie uwzględnie
nie w traktacie kalwińskiego odłamu protestan
tyzmu, co również prowadziło w przyszłości do konfliktów. Początkowo władcy reformacyjni narzucali swym podwładnym nowe wyznanie, później z całą bezwzględnością z reguły cuius regio eius religio zaczną korzystać władcy ka
toliccy realizując postanowienia kontrreforma
cji.
W kolegium elektorów ustaliła się względna równowaga. Świeccy (saski, brandenburski, Pa- latynatu) należeli do protestantów, duchowni (Moguncji, Trewiru, Koloni) byli katolikami, na
tomiast siódmy (Czeski) głos brany był pod uwa
gę tylko przy wyborach cesarskich, a reprezen
towany był przez katolickich Habsburgów.
4 W ójcik Z., s.190
5 My, Ferdynand [...] oznajmiamy wszem wobec:
1) [Ponieważ cesarz miał przeszkody], więc jego Miłość i Majestat cesarski Nas — jako króla rzymskiego po przyjacielsku i po bratersku uprosił, abyśmy M y zechcieli zastąpić Majestat cesarski i dał [Nam] także władzę pełnomocną.
2) Ustanawiamy zatem, rozporządzamy, chcemy i rozkazujemy, aby odtąd nikt [...] z jakichkolwiek przy
czyn [...] z drugimi nie spierał się, nie w ojow ał, ale tylko jedna strona [stan] drugą powinna pozostawić przy następujących religijnych i ogólnych postanowieniach ułożonego pokoju powszechnego.
3) Nie ma też Cesarski Majestat, My, ani elektorowie, ni książęta, ni stany świętego państwa, prześladować żadnego stanu państwa z powodu [wyznawania] konfesji augsburskiej, ani inną drogą od tej religii wyznania augsburskiego, wiary, obrzędów kościelnych, zarządzeń i ceremonii [nie ma) odrywać, lecz tylko ma pozostawić w spokoju przy tejże religii.
4) W zamian zaś stany, które należą do wyznania augsburskiego w równej mierze mają pozostawić bez nagabywania przy ich religii rzymski Majestat Cesarski. Nas i elektorów, książąt i inne stany państwa świętego, które stoją przy starej religii.
5) Jednak wszyscy inni, którzy do jednej z wyżej wymienionych religii nie należą, nie mają być niniejszym pokojem objęci, lecz zupełnie wyłączeni.
6) A ponieważ zdarzył się spór, iż gdyby jeden lub kilku duchownych odstąpiło od starej religii, co należy zrobić z zajętymi przez nich i posiadanymi arcybiskupstwami, biskupstwami, prelaturami i beneficjami, w czym mianowicie oba stany religijne nie mogły się pogodzić, w ięc My, mocą danego nam przez rzymski Cesarski Majestat pełnomocnictwa postanowiliśmy [...]: Gdzie arcybiskup, biskup, prałat lub inny ze stanu duchownego od naszej starej religii odstąpiłby, aby tenże swoje arcybiskupstwo, biskup
stwo, prelaturę i inne beneficja bezzwłocznie [...] "jednak bez ujmy dla swej czci opuścił i aby kapitułom i tym, którym wedle prawa powszechnego lub zwyczajów kościelnych i fundacyjnych to przysługuje, było dozwolonym jakąś osobę, do starej religii należącą, wybrać i ordynować".
7) Ponieważ zaś pewne stany i ich przodkowie niektóre fundacje, klasztory i inne dobra duchowne odebrały i użyły ich na kościoły, szkoły, zakłady dobroczynne i na inne cele, to powinni także w ten sposób zajęte dobra, których w posiadaniu nie mieli duchowni [już] w czasie ugody pasawskiej) [...]
objąć niniejszym pokojem.
11) Gdzie jednak Nasi, także elektorów, książąt i stanów poddani, którzy wyznają starą religię lub konfesję augsburską i z powodu tej swojej religii [...] w inne miejscowości udać i osiedlić się zechcą, w takim razie wszelkie przybycie i odejście, także sprzedaż ich mienia i dóbr za odpowiednie sprawiedliwe wykupie
nie od poddaństwa i spłat ma być dopuszczone i dozwolone bez przeszkody.
14) Ponieważ zaś w w ielu wolnych miastach Rzeszy obydwie religie były uznawane, to także nadal mają tam pozostać i każda część ma drugą pozostawić w spokoju przy swojej religii.
Szczucki L., Tazbir J., Reformacja - teksty źródłowe do nauki historii w szkole, Warszawa 1960, s.7
Marcin Luter
W
zamku Warburg, na stromym urwisku (Te niemieckie przepaście i szczyty) W brew mej w oli, a gwoli uciskuW yniesiony pod boskie błękity Pismo Święte z wszechwładnej łaciny Na swój własny język przekładam:
Ożywają po wiekach, dawne cuda i czyny, Matką Ewa znów, Ojcem znów - Adam.
B
liźnim jest mi tragiczny Abraham Gdy poświęcić ma syna w ofierze;W idzę ogień na Sodomy dachach, Gdzie zwęglają się grzeszni w niewierze.
Bezmiar w iny i kary surowość
Brzmią praw dziw ie w mym szorstkim języku.
Na początku jest słowo, I okrutnie brzmi słowo,
Ale spójrz w okół siebie, krytyku!
G
rzechy Rzym za gotówkę odpuszcza, Lecz w wojennej się nurza rozkoszy.Papież w zbroi, w ubóstwie tkw i tłuszcza, Z której groszy katedry się wznosi.
W nawach katedr transakcje wszeteczne, Ksiądz spowiednik rozgrzesza za bilon.
Tak jest, było i będzie, Z ło i dobro jest wieczne,
Lecz nie może być wieczny Babilon.
Z
tym więc walczę ja, mnich Augustianin, Moralności teolog - to przytyk,Bo w stolicy w ołają - poganin!
Reformator, heretyk, polityk!
Tak, papieską ja bullę spaliłem, Lecz szukajcie miast, które on spalił!
Ja na wrotach kościelnych tezy swoje przybiłem, On mnie wyklął, a mnisi śpiewali.
S
łow a palą, więc pali się słowa:N ikt o treści popiołów nie pyta.
Ale moja ze Stwórcą rozmowa Jak Syn Jego - do drzewa przybita!
Niech się gorszy prałacia elita,
Niech się w mękach świat tw orzy od nowa!
Lecz niech czyta, kto umie, niech nauczy się czytać!
Niech powraca - do Słowa!
Jacek Kaczmarski
SŁOWO NA N1EDZELĘ I SŁOW O , i MYŚL
Kazanie na św. Reformacji
3 m s ,° h Ä na wodzów waszych
ks. Mirosław Wola
Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia, naśladujcie wiarę ich. Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki.
P
amiątka reformacji to dzień szczególny dla ewangelików. Jest okazją do zadania sobie pytania o naszą wiarę, do refleksji nad pro
testancką tożsamością.
Ma nam w tym pomóc fragment listu do hebrajczyków, jakkolw iek ważna jest świado
mość treści całego listu, gdzie nieznany autor w niepowtarzalny dla siebie sposób oddaje sens ofiary Chrystusa jako arcykapłana nowego przy
mierza.
Często definiując swoją tożsamość ewan
gelicką, pojm ujem y ją tylko w kategoriach sprzeciwu wobec kościoła rzymsko-katolickie
go. Nie dostrzegamy, jak pięć w ieków nasze
go świadectwa, dążenia do wierności Bogu w duchu wolności i prawdy zm ieniło oblicze Jego Kościoła.
Gdzieś zatraciliśm y historyczną w ra ż li
wość, dla w ielu współczesnych ewangelików czas, w którym Bóg działał w swoim Kościele to: misja apostolska 1-wieku opisana na kar
tach Nowego Testamentu, następnie wystąpie
nie Marcina Lutra, to jest w iek XVI i wreszcie czasy dzisiejsze. W ynika z tego, że prawie 1800 lat chrześcijaństwa pozostaje białą pla
mą w naszej świadomości, czy zostaliśmy ze
pchnięci, czy sami postawiliśmy się na margi
nesie historii Kościoła?
Niewiele interesuje nas to, że Kościół „refor- macyjny" rozw ijał się i miał swoich przedsta
w icie li w każdej epoce, zanim w 1517 r. ze swoimi 95 tezami wystąpił M. Lutrer.
W każdym wieku żyli chrześcijanie, wspo
mnę tylko: Aleksandra z Halles, Pico della M i- randolle, Pomponelli, którzy sprzeciwiali się zamykaniu żywego Chrystusa w szablonach nieomylnych doktryn, cudownych obrzędów, prawda żywego Chrystusa w ich myśli, stała się prawdą bytu, a nie tylko form ułek teolo
gicznych. W każdym czasie żyli ludzie prze
konani, że Chrystusa nie m ożna zam knąć w zinstytucjonalizowanym Kościele, otoczyć Go poświęconym murem i tam będzie On trwał niezmiennie.
Nawet jeśli cofnąć się w czasy Starego Te
stamentu, to ju ż 700 lat przed Chrystusem można by się doszukiwać początków myśle
nia bliskiego nam protestantom kiedy to, pro
rok Amos - pasterz wystąpił przeciw kapłano
w i Amazjaszowi z Betelu. Arcykapłan w ydalił go z powodu kazań, których kraj nie mógł zno
sić. On zaś w płomiennych słowach wystąpił w im ieniu Bożym przeciw kultowi i kapłań
stwu. N ikt nie występował w słowach tak moc
nych przeciw nabożeństwu kapłańskiemu jak prorocy izraelscy. W alka ta skierowana była nie przeciwko kultow i, jako takiemu, lecz skie
rowana była ona tylko przeciw ko temu, że w ręku kapłanów kult staje się środkiem, aby ogłuszyć sumienia i nie dać przyjść do słowa ostatecznym prostym wymaganiom Bożym.
Ta walka obecna w Starym Testamencie trwa do dziś, idzie o wyzw olenie sumień spod władzy tych, którzy próbują je zagarnąć, czy to kapłanów czy też zadufanych w sobie przy
w ódców religijnych.
Tak ja k kiedyś Amos został postaw iony przed Amazjaszem, tak Jezus stanął przed Kaj
faszem i Annaszem, a Luter przed Kajetanem.
W każdym z wym ienionych przypadków szło o jedno: o wierność Bogu.
Kiedy przyjrzym y się dziejom ewangelicy- zmu, historii ruchów pobożnościowych, kierun
ków teologicznych, biografiom znanych postaci jak: Kierkegaard, Z inzendorf, Schwaizer to każde nowe myśłenie pojaw iało się w imię wierności Bogu w duchu wolności i prawdy.
Ponad czterysta lat historii doprowadziło nas
SŁOWO . I SŁOWO NA NIEDZELĘ
z MYŚL I
do przeświadczenia, że my ewangelicy nie znajdujemy Boga w wrażeniu siły, potęgi, czy bogactwa formy, ale raczej przez walkę su
m ienia. Prorok swojego czasu F. Nietsche w jednym ze swych dzie ł pisał o ubóstwie i nędzy protestantyzmu: ... bez pięknych szat, bez rozbudowanego kultu.
Ale na tym polega nasza boska prawda: Jezus Chrystus wczoraj i dziś ten sam i na wieki.
Na gruncie filo zo ficzn ym ta różnica w i
doczna jest pomiędzy myślą: Tomasza z A k w i
nu a Imanuela Kanta.
Tomasz, na którego dorobku teologicznym do dziś opiera się kościół rzym sko-katolicki to:
dow ody na istnienie Boga, to kapłan, który w hostii sprowadza Boga na ołtarz, to pewność wiary, którą daje autorytet Kościoła.
Imanuel Kant, jego w p ływ na ewangelicką re
fleksję teologiczną jest bezsporny, który tw ier
dził, że naszym rozumem, dociekaniami nie sięgniemy nigdy w ieczności, dlatego nasze myśli pragnące opisać Boga są, m ówiąc obra
zow o: niczym strzały w ypuszczone z łuku przez rzekę w kierunku jej drugiego brzegu, jednak żadna z nich nie jest w stanie go osią
gnąć. Nie istnieją w ięc dow ody na istnienie Boga, pozostaje nam tylko wiara.
Ten duch protestantyzmu obecny jest rów
nież w twórczości J. S. Bacha. Cała jego tw ór
czość w ypływ ała z prostego chrześcijaństwa - t o różni go od Bethovena czy Wagnera. Bach nie ubiegał się o uznanie, a tw o rzył rzeczy w ielkie. Nie zastanawiał się czy Jego dzieła zrozumieją ludzie, wystarczało mu, że dzieło Jego zrozum iał Bóg. Na partyturach zostawiał podpis: Soli Deo Gloria, bądź Jezus Juva.
Tą drogą mamy iść póki żyjemy, drogą w ier
ności Bogu w duchu i prawdzie, wytyczoną przez w odzów naszej wiary, po nas przyjdą następni. Porażająca względność naszej histo
rii, pokazuje nam, że nie powinniśm y absolu
tyzować panujących form pobożności, obycza
jowości, interpretacji Bożego Słowa, struktury ko ścio ła . Jedynie Jezus Chrystus w c z o ra j i dziś... ewangelią dla zgubionego człowieka pozostaje ten sam. Jego powinniśm y się trzy
mać, to Boża prawda, którą przypom niała reformacja.
M ogłoby się wydawać, że te słowa są dla nas zbyt w ielkie, często lubim y narzekać, że:
jesteśmy słabi, mali, mamy wrogów.
Ale prawdą też jest, że właśnie takie niew iel
kie społeczności jakim i są nasze parafie mogą odkrywać największe głębie Ducha, a porażki powoduje nie siła wroga, co własna słabość.
Przyszło nam żyć we wspaniałych czasach, kiedy to na naszych oczach konfrontują się sys
temy gospodarcze, polityczne, religijne.
Kiedy musi zmierzyć się: duch z duchem, ideał z ideałem, przeżycie z przeżyciem.
Nasi przodkowie pozostawili nam wiele:
Odkrytą na nowo ewangelię o Jezusie Chry
stusie, Biblię - możemy ją bez przeszkód zgłę
biać, kościoły w których możemy się bezpiecz
nie spotykać w okół Bożego Słowa. Setki tysię
cy zapłaciły za to niejednokrotnie najwyższą cenę.
Na koniec pozostaje pytanie: Jak być dzi
siaj wiarygodnym świadkiem Jezusa Chrystu
sa, który był i trwa ten sam i na wieki?
Co my zostawimy przyszłym pokoleniom?
Amen
I
PTEw I SŁOW O , i MYŚL
20 lat śląsko-cieszyńskich oddziałów PTEw.
Władysław Sosna
W
październikową niedzielę 2004 r. świętowały w Jaworzn dwudziestolecie swo
jego powstania cztery Oddziały Polskiego To
warzystwa Ewangelickiego, działające w Biel
sku-Białej, Cieszynie, Jaworzu i w Wiśle. Pol
skie Towarzystwo Ewangelickie zostało założo
ne przez ks. Karola Kotulę w 1919 r. w Pozna
niu. Jako jedyna świecka organizacja wyzna
niowa przetrwała okres komunizmu, ograniczo
na zasięgiem działania do miasta Poznania. Do
piero na przełomie lat siedemdziesiątych i osiem
dziesiątych zaistniała możliwość przywrócenia jej praw organizacji ogólnopolskiej i tworzenia struktur terenowych. Wówczas to, z inicjatywy ówczesnego seniora Diecezji Cieszyńskiej Ko
ścioła Ewangelicko-Augsburskiego ks. Jana Szar
ka jesienią 1984 r. zawiązało się na Śląsku Cie
szyńskim osiem oddziałów PTEw. Pierwszy od
dział powstał w Jaworzu. Próbę czasu wytrzy
mała połowa z nich.
Uroczystości rozpoczęły się od nabożeństwa spowiednio-komunijnego. Jak zwykle podniosłe kazanie wygłosił ks. radca Ryszard Janik, w któ
rym zwrócił uwagę na co nieco przykurzony etos ewangelicki, którego cechami były pracowitość, rzetelność, odpowiedzialność, służba bliźniemu a nie powszechne gangsterstwo i przem oc w każdej dziedzinie życia, ju ż nie gonitwa a bezwględna walka o stołki, wpływy, jak naj
większe zyski dla siebie. W iele się prawi o „war
tościach chrześcijańskich" a nie czyni prawie nic, aby zamknąć drogę panoszącemu się złu.
Tekst nowotestamentowy z Listu św. Pawła do Efezjan, będący podstawą kazania mówi w y
raźnie: Kto kradnie, niech kraść przestanie, a niech raczej żmudną pracą własnych rąk zdobywa dobra, aby miał z czego udzielać potrzebującemu. Tu tak
że tkwi zadanie dla PTEw. Dobrze, gdy poza murami Kościoła znajdujemy ludzi, którzy po
dejmują niepopularną działalność i pielęgnują zadanie swojego powołania.
Na ogólnym zebraniu jubileuszowym preze
si zaprezentowali swój dorobek 20-lecia. Doro
bek w głównej mierze zależy od inwencji i ener
gii obieralnych prezesów, a także od warunków w jakich działają. Wszystkie oddziały prowa
dzą regularną działalność oświatową w postaci prelekcji, odczytów itp. o bardzo różnorodnej tematyce. Bielsko swego czasu było inicjatorem Dni Kultury Chrześcijańskiej i organizowania licznych koncertów, Jaworze prowadzi skutecz
na akcję ratowania grobów osób zasłużonych dla Jaworza, Wisła uruchomiła zajęcia plastycz
ne dla młodzieży. Cieszyn wyróżnia się istnie
niem jedynego w PTEw. Klubu Seniora, który spotyka się na zajęciach co tydzień na małej akademii trzeciego wieku, a w okresie letnim uczestniczy w w ycieczkach krajoznaw czo- rekreacyjnych. W swoim dorobku ma także kil
kanaście publikacji oraz upamiętnionych tabli
cami i jednym pomnikiem osób zacnych. O d
dział jest także jednym z sygnatariuszy „Przy
mierza dla Cieszyna", którego przedstawiciele są członkami Samorządu Miasta. Obecny na zebraniu w ice burmistrz miasta mgr inż. Jan Matuszek przekazał na ręce prezesa oddziału cieszyńskiego list gratulacyjny Burmistrza M ia
sta dr. inż. Bogdana Ficka. Przybyły na zebranie ks. bp. senior Jan Szarek podziękował oddzia
łom za ich pracę i zaangażowanie oraz wyraził przekonanie, że dobry przykład ocalałych od
działów przyczyni się do poszerzenia sieci od
działów w tych ośrodkach, gdzie działalność PTEw. została zaniechana.
Spotkanie ju b ile u szo w e za ko ń czyło się wspólnym obiadem w gospodarstwie agrotury
stycznym u p. Steklów.
Społeczne miejsce Islamu
i w Hiszpanii
Monika Mielczarek
W przeciągu ostatnich 400 la t w społeczeń
stwach europejskich zachodzi wciąż pogłębiający się proces sekularyzacji.
Wiara, religia i praktyki religijne nie odgrywają ju ż tak ważnej ro li w życiu społecznym ja k
wcześniej. M amy do czynienia ja k gdyby Z dwiema rozbieżnymi tendencjami, z jednej strony w wymiarze społecznym przeważają takie wartości ja k wolność, praw a człowieka, indywidualizm, praca i efektywność, natomiast z drugiej strony znajduje się w ym iar osobisty, w ramach którego każda jednostka ludzka stara się określić własny system wartości, odnaleźć miejsce na wiarę oraz zorganizować swoje intymne życie w szerszym systemie społecznym.
Wolność dla każdego je s t zagwarantowana przez względną neutralność przestrzeni publicznej. Europejczycy odw ykli od widoku publicznego manifestowania religijności w życiu codziennym, sami w większości praktykują bardzo okazjonalnie lub wcale.
C
oraz powszechniejsza jest teza, m ówiąca o tym, że religia powinna być sprawą prywatną, oddzieloną zupełnie od sfery pu
blicznej. Jednakże taki stan rzeczy w yw ołuje dwie biegunowo odmienne zmiany: obojętność religijną lub nawet pewnego typu „re lig ijn y analfabetyzm" z jednej strony, a z drugiej sil
ne, choć często chaotyczne poszukiwanie war
tości i potrzeba duchowości, zaspokajana w ramach różnych grup religijnych, sekt czy nie
zwykle hierarchicznych wspólnot.
W ocenie Europejczyków rozw ój społe
czeństwa w przeciągu dziejów historycznych w y z w o lił ich od ciążącego jarzma religijne
go. Przyjęli oni tą ew olucję jako proces libe
ralizacji dokonany w imię ideału humanizmu
i prawa do wolności każdej jednostki. Siła ta
kiej w iz ji i jej w p ły w na ludzi jest znaczący, bowiem trudno oprzeć się tak pełnemu w igo
ru prądowi, popieranemu dodatkowo przez me
dia, reklamę i współczesny styl życia. Ulega
ją mu nie tylko ludzie z kręgu kultury zachod
niej, ale również mieszkańcy innych w ielkich światowych miast.
W takim otoczeniu wydaje się całkiem na
turalne dla w ielu polityków i przedstawicieli środowisk akademickich, by proponować M u
zułm anom włączenie się do tego dom inują
cego i ze wszech miar pozytywnego „prądu postępu". Ich zdaniem M uzułm anie powinni przyjąć taki sam styl traktowania W iary i za
sady religii. Innymi słowy pow inni oni stać się, podobnie jak społeczności europejskie, zw o lennikami wolności, indyw idualizm u czy efek
tywności, pełniąc w życiu społecznych rolę obywateli i tylko obywateli. Natomiast odno
śnie w iary i religijności, wymaga się od nich by traktow ali stała się sprawą drugorzędną, ograniczoną w yłącznie do sfery życia prywat
nego, ukrytą, niewidzialną, prawie nieistnie
jącą. Nie ma znaczenia jaka jest tożsamość samych M uzułm anów i co oni sądzą na ten temat, postawieni są przed wyborem między religią i postępem, zniewoleniem i wolnością, między obowiązkiem wobec tradycji a praw
dziwym wyzwoleniem niesionym przez nowo
czesną kulturę.1
Są to problemy natury ideologicznej jakie w yw ołała zm ieniająca się sytuacja społecz
na w Europie. Jej specyfika w różnych krajach Europy Zachodniej nie ma jednorodnego cha
rakteru. Dla większości państw jest to sytu
acja stosunkowo nowa, szczególnie w Euro-
1 T. Ramadan, To be a European Muslim, The Islamie Foundation, Leicester, UK, 1999
ś w ia t
I
SŁOW O ,i M Y S I
pie Północnej, gdzie położenie geograficzne nie sprzyjało częstym związkom z Islamem.
Na arenie europejskiej szczególne miejsce zajmuje Hiszpania, której rodowód kulturowy jest w znacznej mierze muzułmański. Pierw
sze związki Hiszpanii ze światem m uzułm ań
skim pojawiają się ju ż w IX wieku, kiedy mia
ła miejsce szeroka ekspansja Islamu na tere- Alhambra - nach Europy, głównie państw basenu Morza - zdobienia Śródziemnego. Większość m uzułmanów zosta
ło wydalonych z Hiszpanii w 1492, choć w ie le źródeł mówi o tym, iż część z nich pozo
stało i przyjęło o ficjalnie wiarę katolicką, a prywatnie nadal praktykowało Islam. Tenden
cja ta osłabła z czasem, aż do zupełnego zn ik
nięcia społeczności muzułmańskich do lat 60- tych obecnego wieku.
Sytuacja zaczęła się zmieniać, gdy M aro
kańczycy zaczęli aktywnie działać na rynku turystycznym wybrzeża Morza Śródziemnego.
Początkowo tylko przejściowo i bez większe
go rozgłosu, często w celu dotarcia do Fran
cji. Zm ienili oni potem obszar w p ływ ó w i za
częli migrować z terenów hiszpańskiego pro
tektoratu w północnym Maroku do Katalonii.
W ciągu lat 60-tych fala im igrantów z M a
roka osiedlała się także w centralnej Hiszpa
nii. Ich populacja w samej Barcelonie w koń
cu lat 70-tych obejm owała 100 tys. osób. Od lat 80-tych główny przyrost ludności m uzuł
mańskiej był spowodowany łączeniem się ro
dzin i przyrostem naturalnym w ich obrębie.
O becne szacunki określają liczbę ludności muzułmańskiej osiadłej w Hiszpanii na blisko 500 tys., przy zdecydowanej przewadze Ma
rokańczyków. W mniejszej ilości są to im i-
2 Dane te pochodzą ze strony www.geocities.com/
WestHollywood/Park/6443/Europe/Spain, z opraco
wania Islam and Muslims In Spain
granci z Syrii, Libanu, Jordanu i Iraku, którzy przybyli jako studenci lub przedsiębiorcy. Od roku 1977 dołączyli do nich uchodźcy z Pale
styny, a w 1979 także z Iranu. Społecznie fakt ten był dość znaczący, ale nie miał większe
go znaczenia demograficznego.2
Ważna grupa m uzułm anów to jednak nie im igranci, ale m iejscow i konw ertyci. W la
tach 70-tych odnotowano znaczący przyrost ilości Hiszpanów, którzy przyjęli islam. Roz
liczne teorie stawiają sobie za zadanie w yja
śnienie przyczyn tego masowego trendu, w łą czając nawet potrzebę odrodzenia autentycz
nej hiszpańskiej tożsamości poprzez odw oła
nie się do okresu rządów w ładców islamskich.
W rezultacie w połow ie lat 90-tych konwerty
ci stali się fundatorami ponad połow y wspól
not muzułmańskich. Ich liczbę szacuje się na blisko 6000.3
W idoczna staje się zatem coraz szersza plu
ral izacja społeczeństwa hiszpańskiego przez w yznaw ców islamu. Przez to znaczenia na
Alhambra
3 C.S. Smith, „W here the Moors held sway, Allah is praised again", N ew York Times, October 21, 2003 4 J. D. Hughey, „Church, State and Religious Liberty in
Spain", Journal o f Church and State Vol. 23, No. 3 (Autumn 1991): 486