• Nie Znaleziono Wyników

Słowo i Myśl. Przegląd Ewangelicki. Dwumiesięcznik Społeczno - Kulturalny, 2004, nr 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Słowo i Myśl. Przegląd Ewangelicki. Dwumiesięcznik Społeczno - Kulturalny, 2004, nr 1"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

[foto: Michał Jadwiszczok]

SŁOWO,

ISSN 0 8 6 0 8 4 8 2 CENA 4 ,0 0 ZŁ

NR

112 DWUMIESIĘCZNIK SPj UKAZUJE SIĘ OD 198'

ZNO-KULTURALNY

Z MYSI

PRZEGLĄD EWANGELICKI

W numerze m.in.:

Świat wobec eskalacji terroryzmu radykalnych fundamentalistów islamskich

Piekło - absurd czy realność?

Ludwik Jenike (1818-1903).

Współtwórca i redaktor

„Tygodnika Ilustrowanego”

Wiara i religia w wykładach Tomasza Halika

Strażnicy Świątyni

25 lat oddziału PTEw.

w Cieszynie

Walne Zebranie Delegatów Polskiego Towarzystwa Ewangelickiego, Koszalin 6 marca 2010

POZNAŃ 1 /2 0 1 0

(2)

Leśne kościoły zapraszają

[foto: Michał Pilch, Jan Kliber]

(3)

(y

« O O 8 O 5 10

S Ł O W O ,

i M Y Ś L nr 112

Jesteśmy 2

ks. d r Henryk Czembor Prześladowania religijne D rodzy Czytelnicy

W

itam y w kolejnym roku w spółpracy.

Piątym ju ż z kolei od m om entu przeniesienia redakcji do Poznania. Czas na zm iany. D zięki pom ocy Zarządu G łów nego Polskiego Tow arzystw a Ewangelickiego rozpoczęto w prow a dza nia now ości w naszym czasopiśm ie. Przede wszystkim poszerzeniu ulega zespół za jm ują cy się tw orzeniem Słowa i M yśli. Powstaje Kolegium Redakcyjne, do którego zadań będzie należeć konstrukcja dw um iesięcznika. Zbieranie m ateriałów , ich p ozyskiw anie od now ych autorów , a także redagow anie ju ż przysłanych. Pragniemy nadal w spó łpraco w ać z dotychczasow ym i tw ó rca m i, ale jednocześnie poszukiw ać kolejnych, m ogących w zbo ga cić nasze łam y ciekaw ym i tekstami. Do K olegium należeć będą: M ic h a ł Jadwiszczok - Redaktor N aczelny, d z ia ł historyczny, Jan Szturc - d z ia ł k u lturaln y i recenzje, Józef Król - d zia ł zw iąza ny z Kościołem i Polskim Towarzystwem Ew angelickim , Renata Czyż - d zia ł turystyczny, Bogusław Tondera - d z ia ł sp ołeczn o-p olityczn y oraz Iw ona Czajka - d z ia ł re lig ijn o -filo z o fic z n y .

Jak w ie lo k ro tn ie w spom inaliśm y, pragniem y, by każdy Protestant, ale nie tylko , znalazł dla siebie coś interesującego. Niestety ograniczenia czasowe u n ie m o ż liw ia ją nam dotarcie osobiście w każdy zakątek naszego kraju. Z tego w zględu często p ow tarzaliśm y i nadal pozostaje aktualny apel do wszystkich środow isk ew angelickich, aby m og ły zagościć na naszych łam ach.

Pragniem y nieść nasze inform acje rów nież do innych kręgów o d b io rcó w , spoza Kościołów Protestanckich i dlatego, będziem y się cieszyć z każdych sygnałów docierających do nas w łaśnie od takich o d b io rcó w . W ierzę, że rzesze za do w o lo n ych z naszej pracy będą w ytrw a le rosły, a z czasem zdobędziem y szacunek u licznych c zyte ln ikó w .

Redakcja

E o l Ą W h l 5 ^

Rozmyślania 4

ks. Jan Krzywoń Kroki do Życia Roman Grabowski

Świat w o b e c eskalacji terroryzm u

radykalnych fu nd am e nta listów islamskich Grzegorz Pełczyński

C hrześcijanie w czorajsi, chrześcijanie dzisiejsi

ks. Jan Krzywoń

Piekło - absurd czy realność?

Ewangelicy na ziemiach polskich 13

M ich ał Pilch

Leśne ko ścio ły zapraszają d r hab. A drian Uljasz

L ud w ik Jenike (1 81 8 -1 9 0 3 ). W spółtw órca i redaktor „T yg o dn ika Ilustrow anego"

Krzysztof R. Mazurski

Biskup Ryszard Bogusz honorow ym p rze w o d nikiem

„Zamiast katechizmu” 22

Henryk D om inik

M yśli D ietricha Bonhoeffera Henryk D om inik

W iara i religia w w ykład ach Tomasza H alika

Z księgarskiej półki 24

K a ro l Toeplitz

O Kościele Ew angelicko-Augsburskim na W a rm ii i M azurach po II w o jn ie św iatow ej

d r hab. A drian Uljasz Postylla pastora z Lublina

Świat 29

A lfre d Palla Strażnicy Świątyni

PTEw. 30

Władysław Sosna

25 lat o d d zia łu PTEw. w C ieszynie M ic h a ł Jadwiszczok

W a lne Zebranie D elegatów Polskiego Tow arzystw a Ew angelickiego,

Koszalin - 6 marca 2010

(4)

SŁOWO ,

I

JESTEŚMY

/ MYŚL I

. . , , / . ? / ■;

Prześladowania religijne

ks. dr Henryk Czembor

W ciągu m inionych wieków ukształtował się rok kościelny. A praw dę powiedziawszy - wciąż się kształtuje. Jedne święta zostają uznane za m niej ważne, przestają być obchodzone, czy wręcz zostają wykreślone z kalendarza a inne są dopisywane. I tych wykreślonych i pom iniętych św iąt nazbierało się wiele w ciągu wieków.

Wystarczy p o ró w n a ć liczbę św iąt obchodzonych w średniowiecznym Kościele z liczbą św iąt kościelnych obchodzonych współcześnie. Inna rzecz, ż.e od czasu do czasu, p o ja w ia ją się p róby p rzyw rócenia znaczenia świąt, które zostały

wykreślone, bądź też stra c iły znaczenie św iąt państwowych. Tak je s t obecnie w naszym

kraju ze świętem E pifanii, zwanym popu la rnie świętem Trzech K ró li.

P

rzy o b c h o d z e n iu szcze gó ln ych d ni, ś w ią t w K ościele c h o d z i o p rz y p o ­ m nienie i p rzyb liże nie różnych prawd wiary.

Tak jest szczególnie w pierw szej p o ło w ie roku kościelnego, podczas której o bch od zon e są n a jw a żn ie jsze św ięta chrześcijańskie: Boże N arodzenie, W ie lk i Piątek, W ie lka n o c i Zesła­

nie D ucha Świętego. Do tych najw ażniejszych dni św iątecznych obchodzonych od w ie k ó w dodaje się też dni, które mają p rzyp om nie ć 0 istotnych dla chrześcijan sprawach. M am y w ię c Święto D ziękczynienia za Ż niw a, Święto Reformacji czy Pamiątkę U m arłych. W w ielu parafiach o bch od zi się też corocznie pam iątki p o ś w ię c e n ia k o ś c io łó w i ka p lic . D o c h o d z i do tego też Święto Bratniej P om ocy i Św ię­

to D ia k o n ii. Przy ty m ta lista św iąt nie ma charakteru listy d oko ńczo ne j i niezm iennej.

Zawsze coś m oże zostać do niej dopisane, ale też niektóre św ięta mogą zostać zapom niane 1 skreślone...

Kościół ma bow iem prawo do kształtowania i zm ie nia nia roku kościelnego, a w ięc w p ro ­ w adzania w nim zm ian, ustalania szczegól­

nych dni p ośw ięco nych p ro ble m o m w ażnym i aktualnym . Bywa nawet, że jest to inicjatyw a o charakterze m ię d z y w y z n a n io w y m , ekum e­

n ic z n y m , ja k d o ro c z n e Tygodnie M o d litw y o Jedność Chrześcijan.

Ewangelickie Kościoły w N iem czech posta­

n o w iły w tym roku o b c h o d z ić w niedzielę 28.

lutego „D z ie ń prześladow anych chrześcijan".

Być m oże ustanow ienie takiego dnia, a można przypuszczać, że będzie on obchodzony także w następnych latach, może się w ydaw ać d z iw ­ ne i nieuzasadnione. Jest tak, bo ucisk chrześ­

cijan kojarzy nam się za zw ycza j z daw nym i czasam i, s z c z e g ó ln ie p ie rw s z y m i w ie k a m i istnienia Kościoła Chrystusowego. W ted y do prześladow ań chrześcijan d o c h o d z iło często, a ich groźba w isiała nad chrześcijanam i przez kilka w iekó w . Kościół w szczególny sposób c z c ił m ęczenników , a w ię c tych, któ rzy cier­

pieli za swą w iarę, czy też dla niej ponieśli mę­

czeńską śmierć. W kalendarzu chrześcijańskim znalazło się w iele dni pośw ięconych uczczeniu pam ięci św iętych m ęczenników .

Jednak u stan ow ien ie ow ego „D n ia prze­

śladow anych ch rze ścija n" nie odnosi się do przeszłości, ale ma być zw ró cen iem uwagi na fakt, że w dzisiejszym św iecie, w XXI w ieku w ie lu chrześcijan jest prześladow anych, bądź też ż y je w stałym zagrożeniu. W e d łu g sza­

c u nkó w m ię d zyn a ro d o w e j organizacji „O pe n D oors" (O tw arte drzw i) d o ty c z y ło co najmniej 100 m ilio n ó w (!) chrześcijan na świecie. Wśród państw, w któ rych chrześcijanom grożą prze­

śladow ania z ide olo giczn ych czy religijnych p ow od ów , pierw szą dziesiątkę tw o rzą : Korea P ó łno cna , Iran, A ra bia Saudyjska, Som alia, M a le d iw y (Falklandy!?), A fganistan, Jemen,

(5)

JESTEŚMY

I

SŁOWO ,

i M YSI

M auretania, Uzbekistan i Laos. Dla przykładu w kom unistycznej Korei Północnej, chrześcija­

nie, a być może także w yzna w cy innych religii, są uw ażani za w ro g ó w państwa. 70 tysięcy chrześcijan osadzonych zostało z tego pow odu w obozach pracy, a pozostali mogą się spoty­

kać ty lk o w ukryciu, z nieustanną groźbą, że kiedy zostaną odkryci także znajdą się w takich obozach. Z kolei w krajach m uzułm ańskich silne są dążenia do panowania jednej religii - islamu i zniszczenia innych religii, w szcze­

gólności chrześcijaństwa. Przejście z islamu na chrześcijaństw o byw a traktow ane nieraz jako zdrada stanu i karane śmiercią.

Nasza w ied za o tych w spółczesnych za­

grożeniach i prześladowaniach chrześcijan jest z a z w y c z a j szczątkowa. O d czasu do czasu docierają do nas inform acje o spalonych koś­

ciołach, czy zam ordow anych chrześcijanach.

Brak jednak zb io rczych danych nie pozw ala na w yro bie nie sobie dokładniejszej oceny tego zjawiska.

W yg ląd a na to, że o w e p rześladow ania c hrześcijan w w ie lu krajach, w k tó ry c h są m niejszością, jest objaw em szerszego z ja w i­

ska. C hodzi o to, że w c ią ż na świecie, także obecnie w XXI w ieku w oln ość sumienia, religii czy w yzna nia jest w w ielu krajach niezrealizo­

w anym postulatem W cią ż w ie le jest niechęci i nienaw iści w ob ec o bcych czy innych, także pod w z g lę d e m re lig ijn y m . P rześladow ania in n o w ie rc ó w w y b u ch a ją najczęściej w czasie p ow a ż n y c h n ap ię ć s p o łe czn ych . Prowadzą do prześladow ań m niejszości, a czasem także d o starć i w o je n , m ających także podtekst religijny, cz y w y z n a n io w y . Dlatego też w na­

szych czasach nie brakuje tych, któ rzy cierpią z pow odu swych przekonań i wiary. W ciąż jest jeszcze w iele do zrobienia, aby wszędzie re­

spektow ane b y ło praw o do w olności sumienia i w yznania, i nie d o c h o d z iło do prześladowań religijnych i w yzn a n io w y c h .

MODLITWA

Boże, M iło ś c iw y Ojcze,

ja szukam p od po ry w m oim życiu,

podpory, która p rzezw ycięży m oje pow ątpienia.

N adziei szukam w m oim życiu, nadziei, która wniesie św iatło do ciemności.

M iłości szukam w m oim życiu,

m iłości, która zw raca uwagę na innych.

Boże, M iło ś c iw y Ojcze, pozw ól m ojej wierze rosnąć i dojrzewać, wierze, która żyje m iłością i nadzieją.

Amen.

autor nieznany tłum : ks. Jan K rzyw oń

3

(6)

SŁOWO , I

/ m y s l| ROZMYŚLANIA

Kroki do Życia

ks. Jan Krzywoń

P

ierwszy krok - Poznanie

Zrozum , że przed Bogiem jesteś grzesznikiem, któ ry za służył na sp ra w ie dliw y gniew Boży. „G d y ż w szyscy zgrzeszyli i brak im c h w a ły Bożej" /R z y m .3,25/.

D

rugi krok - O dkrycie

O d k ry j n ie pra w d op o do bn ą M iło ś ć Bożą, która Jego Synowi Jezusowi C hrystusow i kazała um rzeć za ciebie. „B óg zaś daje d o w ó d sw ojej m iłości ku nam przez to, że kiedy byliśm y jeszcze grzesznikam i, Chrystus za nas u m a rł" /R z y m .5,8/.

T

rzeci krok - W yznanie

W m o d litw ie przed Jezusem Chrystusem w yzna j swoje grzechy i proś go o przeba­

czenie. "Jeśli w yzn a je m y grzechy swoje, w ie rn y jest Bóg i s p ra w ie d liw y i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od w szelkiej n iepraw ości" /I.Jana 1,9/.

C

zw arty krok - Życie

„Tym zaś, któ rzy go p rzyjęli, dał praw o stać się d zie ćm i B ożym i, tym , któ rz y w ierzą w im ię jeg o" /Ewang.św.Jana 1,12/.

C odziennie dziękuj Jezusowi C hrystusow i za to, że O n o d p u ś c ił Ci tw o je grzechy i masz teraz w ieczne życie.

* * *

Czytaj Biblię, Jego Słowo. Przerabiaj kursy b ib lijn e i ucz się w łaściw eg o rozum ienia Słowa Bożego.

** *

C odziennie rozm aw iaj w m o d litw ie z Jezusem Chrystusem. O n cieszy się z takiej społeczności. W m o d litw ie możesz M u w szystko p ow ie d z ie ć . Ufaj Jego Słowu - Biblii.

***

W yznaw aj swoją w iarę przy p o m o cy słów o ca łym sw oim życiem przed innym ludźm i. Nie zniechęcaj się. Ufaj zawsze Jezusowi C hrystusow i i Jego obietnicom .

Uczęszczaj regularnie na nabożeństwa tam , gdzie głoszone jest S łow o Boże czysto i w iernie , bez ograniczeń. C hodź też na god zin y b ib lijn e , spotkania m ło dzie żow e , pró by chóru kościelnego czy też spotkania dla seniorów.

(7)

ROZMYŚLANIA ISŁOWO . i MYŚL

Wyzwania stawiane światu w dobie globalizacji

Świat wobec eskalacji terroryzmu radykalnych

fundamentalistów islamskich

Roman G rabow ski

Isla m ja k o religia, je s t w Polsce znany od daw na, a teraz, w dobie spotkań i kontaktów m iędzyreligijnych, pogłębiany. M ożna by powiedzieć, ie islam i m uzułm anie są nawet dość dobrze znani, ja k na tak m ałą mniejszość re lig ijn ą w naszym kraju. P rzy czym, to „d o ś ć dobrze” , nie w yn ika l i tylko ze szczupłości p o p u la c ji m uzułm anów w naszym kraju

i herm etyczności tej re lig ii, lecz również ze specyficznego charakteru narodowościowego naszych m uzułm anów i w ielow iekow ej a s y m ila c ji i in teg ra cji z narodem polskim . Z a c h o w a li o n i p rz y tym swoją kulturę, obyczaj i religię. Są to m ianow icie głów nie muzułm anie narodow ości tatarskiej, o sia dłe j na ziem iach p o lskich (głównie daw nej Rzeczpospolitej

O bojga N a ro dó w L itw y i Korony) od co n ajm niej sześciu w ieków

Is la m ja k w ia d o m o ma różne o b lic z a I narodow ościow e, kulturow e, o b ycza jo ­ w e i c h a ra k te ro lo g ic z n e . Jego w y z n a w c ó w łą c z y je d n o - o bjaw ien ia M ahom eta, korze­

niam i tkw ią ce w jud aizm ie i chrześcijaństwie.

Religia ta pow stała na P ó łw ysp ie A rabskim w pierw szej p o ło w ie VII w ieku i w przecią­

gu je d n e g o stulecia rozp rze strzen iła się na wszystkie terytoria dawnego Cesarstwa Rzym ­ skiego (bizantyjskiego), w części ko ntyn en tó w A fry k i i A z ji i dalej na w schód aż do Indii, na p ó łn o c po M orze Czarne i Kaspijskie, a na zachód aż po Pireneje. Dzisiaj islam o bejm uje 1,2 m iliard a w y z n a w c ó w i, po ch rze ścija ń ­ stw ie , jest drugą co do lic z e b n o ś c i religią m onoteistyczną świata.

N ap ór lu d ó w arabskich z czasem zelżał i od VIII w ieku narody Europy doznały w zg lę d ­ nego spokoju z ich strony. Do tego stopnia, że w w ieku XI chrześcijanie próbują na drodze

w ojen odzyskać utracone pozycje i organizu­

ją w y p ra w y krzyżow e, tzw . krucjaty, celem o d b ic ia Z ie m i Św iętej z rąk m u z u łm a n ó w . W tych w ypraw a ch Polacy nie uczestniczą, przyn ajm niej jako zorganizow ana zbiorow ość i z Saracenami harców nie w ypraw ia ją . I Bogu dzięki. Bow iem w ie lk ic h sukcesów krzyżow cy nie zyskują a tylko w styd i sromotę za niegodne chrześcijanina postępki przynoszą. Ale z uwagi na w o jo w n ic z y charakter i fałszyw ie interpreto­

w any d żih a d 1 oraz m asowe pozyskiw anie no ­ w ych w y z n a w c ó w islamu, szczególnie wśród lu d ó w tu re ckich, tatarskich i m ongolskich ze środkow ej A z ji, które ju ż przedtem nas napa­

dały, m ieliśm y i m y coraz większe kłopoty.

O d „zarania św iata" naw ałnice lu d ó w ze w schodu (H unów , M on go łów , Sarmatów, Ta­

ta ró w 2 etc.), p arły na nasze w schodnie granice (te b y ły w ów czas p ojęciem nie przystającym do dzisiejszych), w sw ym marszu na zachód po łu p y do bogatego Cesarstwa R zym skie­

go. Tak w ie c często i m y byliśm y zagrożeni i często nam się o b ry w a ło bo stawaliśmy na ich drodze. H isto rycy to tak ładnie ujęli, że n ib y byliśm y przedm urzem chrześcijaństwa.

Te łup ieżcze w y p ra w y często ograniczały się do p o łu d n io w o -w s c h o d n ic h ziem R zeczypo­

spolitej. Jednak, w 1241 roku, h ordy tatarskie d o ta rły aż pod Legnicę gdzie w b itw ie , w któ ­ rej p oległ H en ryk II Pobożny, zostały odparte i tak rozlegle najazdy na nasz kraj już się nie p o w tó rz y ły .

Zaczyna się jednak trzeci etap ekspansji w y zn a w có w islamu. Jeżeli przyjąć, że p ie rw ­ szy etap zatrzym ał się na Pirenejach (717 r.) na z a c h o d z ie Europy i na B osforze na je j

1 Prawidłowej interpretacji szukaj w wersetach 190- 193 II Sury.

2 Od Tartaros (gr.) piekło, Tatarów uważano za lu­

dzi z piekła rodem ze względu na tortury stoso­

wane wobec podbitych narodów

(8)

p o łu d n iu , a następnie w etapie drugim islam rozprzestrzenia się w głąb A fryki i A z ji dając Europie małe w ytch nien ie, to trzeci etap jest zn ó w długi, k rw a w y i dla Europy u cią żliw y.

Teraz ton tej ekspansji nadają lud y tureckie k tó re p o d w o d z ą S u lejm an a W s p a n ia łe g o z d o b y w a ją w 1453 ro k u K o n s ta n ty n o p o l i Im perium Osm ańskie osiąga szczyt ro z k w i­

tu. Przed tym , w b itw ie pod W arną, w 1444 roku ginie nasz król W ła dysła w W arneńczyk, a w 1526 pod M ohaczem król W ęgier Ludw ik II Jagiellończyk. Pom im o ciężkich w alk i d u ­ żych strat Państwa Polskiego, ponoszonych w obron ie w schodnich granic Europy, zosta­

je m y w ezw a ni do p o m o c y w obron ie jej ru­

b ieży p o łu d n io w y c h . Turcy są pod W ie dn iem i Europa w z y w a pom ocy. W spaniała W ik to ria W iedeńska (1683 r.) pod w od zą króla Jana III Sobieskiego, p rzy p ow ażnym w kła d zie w to z w y c ię s tw o w ojsk polskich, daje oczekiw ane d łu g ie (350 lat) w y tc h n ie n ie od zagrożenia m uzułm ańskiego. A rm ie tureckie pod w odzą w ezyra Kara M ustafy, jedyna ów czesna siła m uzu łm a ńska zagrażająca Europie, z o sta ły praktycznie w yelim inow ane z areny na zawsze.

Ale w spółcześnie, od z góry p ó ł w ieku , m am y do czynienia z najgorszym - z w ojn ą m iejskiej partyzantki, te rro rystó w islamskiego dżihadu.

T errorystów rekrutow anych z pośród fu nd a ­ m entalistów islamu, często nieletnich dzieci, szkolonych i „o b ra b ia n ych " psychologicznie przez niektórych m u łłó w na b o jo w n ik ó w , go­

to w ych na wszystko, pośw ięcających własne życie (praktycznie za 10 tyś. $ o dszkodow a­

nia dla ich rodziny). N ie cofającym i się przed najgorszym i zb ro dn iam i, rów nież na ludności c y w iln e j. Jest to w ojna, której organizatorzy liczą na zastraszenie całego nie-islam skiego św iata, a p rz e w o d z i tem u Al Kaida O sam y bin Ladena - terrorysty m ilionera, arabskiego p ochodzenia dotąd nie u chw ytnego (A m ery­

kanie w y z n a c z y li za jego głow ę 25 min $); nie w ia d o m o czy on w ogóle jeszcze żyje, ale żyje jego fanatyczna idea.

W ró ć m y jeszcze na c h w ilę do naszych m u z u łm a n ó w - polskich Tatarów.

O b e c n ie jest ich z a le d w ie k ilka ty s ię c y i s ta n o w ią p rz y k ła d zg od ne go w s p ó łż y c ia różnych w yzna ń, narodow ości i obyczajów , w ramach naszego społeczeństw a. Stanowią o ni raczej ro d z a j e g z o ty c z n e j i w z o ro w e j m niejszości e tnicznej niż zagrożenie w s p ó l­

noty, c z y za rz e w ie w y b u c h u sp ołeczn eg o , z ja kim i spotykam y się z islamistami w w ielu kra ja c h . W G dańsku z b u d o w a li o n i sobie

(w latach 1 9 8 4 -9 0 ) nawet m ały meczet, który nikom u nie w adzi, a nawet tej d z ie ln ic y G dań­

ska dodaje oryginalnego uroku.

Pierwszą grupę Tatarów sp ro w a d ził na zie ­ m ie R zeczpospolitej O bojga N a ro d ó w (Polski i Litwy), książę W ito ld . Kronikarz Jan Długosz, w swej Kronice Polski, pod rokiem 1397 pisze 0 tym tak: „(...) osadził ich w jed nym zakątku (kraju) gdzie ż y ją w e d le sw ojego o bycza ju 1 bezbożnej religii (...)". Jakież to mądre! A co dzisiaj zg lo ba lizo w an y św iat w ypraw ia? Robi akurat na o dw ró t. Sprowadza ich w określonym celu, g ło w nie jako tanią siłę rob oczą ,3 ale dalej pop e łn ia n o ju ż same błędy. Nie „ w jednym zakątku", i nie „w ich obyczaju i relig ii" ale każemy im żyć w naszych miastach m olochach i o b ce j im k u ltu rz e . C zy m y c y w iliz o w a n i i ś w ia tli lu d z ie byśm y się na ta k ie d ic tu m zgodzili? D laczego oni m ają żyć pod nasze dyktando? P rzecież to są nasi goście a nie n ie w olnicy, m yśmy ich tu onegdaj zapraszali.

Teraz ju ż sami tu lecą do tej obiecanej krainy a mądre rządy nie um ieją nad tym zapanować.

Jak to Ryszard Kapuściński o brazo w o opisał, skoro żeśm y im pod baobabem ustaw ili te­

le w iz o r i pokazali jak tu żyjem y to teraz się nie d z iw m y , że o ni też by c h c ie li tak żyć.

A kto p ró b o w a ł im w yjaśnić, że do tego trzeba dojść własna pracą? A kto p ró b o w a ł im pom óc w w y d ź w ig n ię c iu się z ich zacofania i biedy?

Przecież tu nie ch od zi o p rz ysło w io w ą rybę a o w ędkę i p rzyjazn ą dło ń którą należałoby im podać. Trzeba szukać dróg jak im pom óc w y d iw ig n ą ć się z biedy, a nie jak się z nim i d z ie lić naszym bogactw em i kulturą.

Z b ig n ie w Brzeziński k w itu ję to krótko „z a ­ chód jest za bogaty"4.

Z aw sze b y ło ta k że b ie d n i c ią g n ę li do b o g a ty c h - p a trz w ę d ró w k i lu d ó w , aż po d z is ie js z y c h , w ty m naszych, „g a s ta rb e ite ­ rów ". A le starano się tem u zapobiegać w porę i w sposób o d p o w ie d n i do aktualnych m o ż li­

w ości uporania się z problem em m igracji. Gre­

cy zam ykali się w swych miastach - państwach

„p o lis", R zym ianie stawiali tw ie rd z e chroniące ich granice i ustanaw iali „lim e s y " np. na Łabie

„Lim es Slovacus" itd. Jakąś rozsądną p olitykę trze b a by b y ło stosow ać w dalszym ciągu.

C zyni się to np. w USA, choć w tym globalnym św iecie udaje to się coraz trud nie j.

3 Myśmy ich sprowadzali jako doskonałych kawa- lerzystów - ułanów; słowo „ułan" to nazwisko jednego z ich dowódców

4 Patrz „Gazeta Wyborcza" 21-22.05.2006

(9)

ROZMYŚLANIA I SŁOWO i MY

Na nic teraz lam enty pani O ria n y Fallaci5, że z A m e ry k i z ro b ił się Arabiastan a z Euro­

py Euarabia. M o ż n i tego św iata p ró b o w a li p rz e c h y trz y ć sprawę (korzystać z taniej siły rob ocze j) a w efekcie ona ich prze chytrzyła,

„m le k o się rozlało ". N ie oznacza to ju ż końca św iata. A le rób m y na reszcie coś rozsądnego.

Bo bogaci zam kną się w sw ych tw ie rd za ch - gettach a n ie w in n i lud zie będą nadal ginęli.

Bo nie w tym jest p ro ble m , że A m e ryka nie p ró b u ją to u p o rzą dko w ać i ruszyli na w ojnę, ty lk o w ty m że ro b ią to tak g łu p io . Co za o b łu d a ! O n i p ró bu ją innym narodom n arzu­

c ić swą dem okrację, a tam ci nie chcą takiej

„d e m o k ra c ji", c z y ż b y św iat za p o m n ia ł co to słow o znaczy? A m e ryka nie chcą uzależniać od siebie innych - p o lity c z n ie , gospodarczo a nawet religijnie. Niestety nie w idać w tej kru­

cjacie szans p o w od zen ia i p ro b le m narasta.

C zyżb y m ia ło się to tak fatalnie za kończyć, jak niesław ne w y p ra w y krzyżowe?

O g ro m o k ru c ie ń s tw p o p e łn ia n y c h przez reżim Saddama Hussejna i Al Kaidę jest w ręcz nie do opisania. A le Irak tak ro b ił od początku (wojna z Iranem) za p rzyzw ole nie m a czasami nawet poparciem rządów tego świata. A m e ­ rykanie m ieli porachunki z Iranem i jednych na d ru gich napuszczali, a inni też zarabiali na dostaw ach uzbroje nia, gazów b o jo w y c h itd. G dy sprawa w y m k n ę ła się z spod ko n ­ tro li, do tego stopnia, że dostaw y ropy m ogły być zagrożone, podnieśli /arum i ruszyli na

„w ojenkę". Tak im się w ydaw ało, że to będzie tylko taki „m a ły m andacik p olicja n tó w świata".

A ro zp ozn an ie i rozeznanie am erykańskich służb w y w ia d o w c z y c h co do sytuacji w ojsko ­ wej, politycznej i społecznej w Iraku (podobnie jak w Afganistanie) b yło w rę cz ko m p ro m itu ją ­ ce. No i rozpętała się ta w ojn a której końca nie w idać. N ik t tu nie odniesie satysfakcji, ani ci, co od początku do końca m ó w ili w ojn ie

„n ie ", ani ci, co w arunkow o z tą w ypraw ą się godzili. Poza W ie lk ą Brytanią n ikt z G7+1 nie p o p a rł am erykańskiego pom ysłu na w ojn ę.

Z różnym uzasadnieniem. Rosja bo straci należ­

ne jej od Iraku długi, C hiny dla zasady, Francja i N ie m cy bo utracą dobrego klienta (głów nie na u z b ro je n ie ) a tro c h ę b a li się w ła sn ych m uzułm anów . Kościoły generalnie i z zasady potępiają w o jn y (teraz, bo kiedyś in ic jo w a li je często „w im ię w iary").

W tej sytuacji kiedy w szyscy w o ła li: „p re cz z w o jn ą , niech żyje p o k ó j" ja p ytałem : „c z y

5 Rozmowa z Orianą Fallaci - ANGORA 38/5

aby za wszelką cenę?" Nie przypom inam tego, dlatego żebym się u w a ż a ł za mądrzejszego.

To b y ło „g o ły m o k ie m " w id o c z n e , że tak źle p rz y g o to w a n a k ru c ja ta z ro b i w ię c e j złego aniżeli dobrego. To b yła ko m p le tn a ko m p ro ­ m itacja CIA. Cała znajom ość przyszłego teatru działań, oparta była o w y w ia d e le ktron iczny, zd ję cia z sa telitó w i o p o w ie ś c i im igrantów . R ozw iązania p ro b le m u trzeba szukać - nie ty lk o „w a lc z y ć " o p o k ó j a z a gw ara nto w ać go, za gw arantow ać na d łu ż s z y okres, nie ty l­

ko na dziś. Stały p okó j na ca łym św iecie, to jest w ogóle nie m o ż liw e , co p ew nie w y n ik a z naszej grzesznej natury. A le naw et w y p ra ­ w y p re w e n cyjn e , p o lic y jn e i sta bilizacyjne , m uszą m ie ć s w ó j ja s n y ce l, h u m a n ita rn y c h a ra k te r, p e rs p e k ty w ę p o p ra w y s y tu a c ji w danym rejon ie i pom ysł na ich zakończenie A przede w szystkim o p o kó j n ależy w a lc z y ć nie ty lk o re to ry c z n ie ale tw o rz y ć ku tem u realne przesłanki. W tej sytuacji zagrożenie naszej c y w iliz a c ji rośnie z dnia na dzień i nie m ożna „s ie d z ie ć z za ło ż o n y m i ręka m i" i ze

„z w ie s z o n y m i g ło w a m i" ani c h w ili d łużej.

G d zie leży ź ró d ło , gdzie tk w ią korzenie atrakcyjności i sukcesów w alczącego radykal­

nego fundam entalizm u islamskiego? Spróbujmy poznać przy debacie naszego partnera. Islam należy postrzegać w tych kategoriach, a nie jak

„m łodszego do kopania", nawet słowo „toleran­

cja" jest tu nie na miejscu.

Po pierwsze, religia ta oparta jest całkow icie

„na piśmie". O b jaw ien ie słów Boga, jakiego do ­ znał M ahom et (dla m uzu łm a nó w M uham m ad Ibn A bd Allah) jest jedynym w tej religii. O praco­

w ano je po jego śmierci w postaci Koranu czyli recytacji.. Tylko recytacje w oryginale arabskim są uznawane za poprawne, tłum aczenia uznaje się ju ż ty lk o za interpretacje. To o bjaw ien ie i jego treści, w zacofanych i biednych regionach Półwyspu Arabskiego, stały się siłą islamu. Ple­

m iona arabskie, zawsze w aleczne ale żyjące g ło w n ie z pasterstwa i handlu, p o c z u ły się nagle w ażne i jak uskrzydlone ruszył do boju za nową religię.

Po drugie, ta nowa interpretacja (VII wiek) m onoteizm u stała się tak ch w ytliw a , że w prze­

ciągu stulecia opanow ała prawie całe dawne im perium Cesarstwa Rzymskiego (Bizancjum) i obszary opisane ju ż poprzednio.

W czym tk w i siła i w aleczność, tej nowej re lig ii c ią g le w y w o łu ją c e j k o n flik ty ? Skąd biorą środki i p rzyzw ole nie na ciągły dżihad?

Dla skrócenia w y w o d ó w sp ró b u jm y ująć to w punktach:

(10)

1. Koran, p o m im o zastrzeżeń różnych szkół i os'rodków k o ra n ic z n y c h , że każde t łu ­ m aczenie jest jego interpretacją, jest nam znany, z m ałym i w yjątka m i zn aw ców ję z y ­ ka arabskiego, ty lk o w takiej tłu m a czon ej p o sta ci6. N ie ma tam nic o takiej agresji i o k ru c ie ń s tw a c h o ja k ic h d on oszą nam co dzien nie publikatory. O sprawach w alki m uzu łm a nina o swe prawa m ów ią wersety 190 do 193 SURY II - Krowa.

2. „(...) I zabijajcie ich, gdziekolw iek ich spotka­

cie, i w ypędzajcie ich skąd oni was w y p ę d z i­

li! (...)" Na siłę m ożna by pod to podciągnąć Izrael, ale przecież Żydzi byli tam wcześniej od m u z u łm a n ó w . A le ju ż na p e w n o nie do ataku na W T C (11.09.2001), M a d ry t, i Londyn. N ik t ich tam nie zapraszał, a już na pew no n ikt ich stamtąd nie w ypę dza ł.

Jest to zapew ne nadinterpretacja niektórych m u łłó w . To oni w meczetach i ośrodkach p rz y g o to w u ją (o b ró b k a p s y c h o lo g ic z n a ) sa m obójców zam achow ców . To nie ma nic w spólnego z obroną własną, swojej religii, czy sw ojej ziem i, o której m ów i Koran. Co do zasadności w alki z ich religią i obyczajem na terenach trad ycyjnie nie m uzułm ańskich, m ożna ju ż m ieć w ątpliw o ści po czyjej stro­

nie jest racja (patrzcie jaki ten książę W ito ld b ył m ądry i to leran cyjny w sprawach religii, p o d o b n ie T u rcy O sm a ń scy w spraw ach religii i ku ltu ry byli w zględnie tolerancyjni).

Zakładając, że myśmy ich tu zaprosili (np.

do N ie m ie c , Francji cz y A n g lii) p o w in n i się czuć na prawach gości i respektow ać tutejsze prawo, z w y c z a je i obyczaje. Ale święta w ojn a (dżihad) na terytoriach trad y­

c yjn ie uznawanych za m uzułm ańskie (Iran, Afganistan, Irak itp.) jest niestety ca łko w icie zgodna z Koranem, jeśli się pom ija kwestie h u m an itarne tej w o jn y i p anujących tam praw (prawa koranicznego).

3. Siła i potęga islamu, pom ijając kwestie stricte teologiczne, tk w i w jego fanatycznych w y ­ znaw cach i w łatw ości rozprzestrzeniania się oraz bezw zględnej w alce z p rz e c iw n i­

kami (zastraszaniu i groźbie fatwy). A b y być m uzu łm a nine m nie trzeba się nim urodzić (patrz judaizm ), w ykazać się pochodzeniem czy przygotow aniem (patrz chrześcijańskie ka tech izm y - naw et w ielo se tstro n ico w e ).

W ystarczy chcieć i w y p o w ie d z ie ć w obec­

ności św iadków szahadę, ich w yznanie w ia ­ ry które brzm i: „n ie ma Boga prócz Allaha a M ahom et jest Jego p ro ro kie m "7 i ju ż jest się p ra w d z iw y m m uzu łm a nine m . Tą szybkość rozprzestrzeniania się ułatw ia dzisiaj g lobali­

zacja do czego jeszcze pokrótce w rócim y.

4. F in a n s o w a n ie te j o k ru tn e j w o jn y , c z y ­ li d ż ih a d u , bez k o ń c a , je s t p rz e d z iw n e i realizow ane jest z w ie lu źródeł. M ie dzy innym i przez państwa, które w swej retoryce w alczą z te rro ryzm em islamskim, a istocie go fin an sują. O fin a n s o w a n iu i p oparciu USA dla w o jn y Irak - Iran, czy p rze w ro tów w Pakistanie m ożna się ty lk o dom yślać, bo za jm ują się tym tajne służby, ale w szystkie­

go się im u kryć nie daje. W o jn ę przeciw ko ZSRR na terenie Afganistanu sfinansow ało g łó w n ie USA, p op rze z CIA, aby d o ło ż y ć nie łubianem u ko nku re ntow i w rządzeniu św iate m . S zczególnie słynn e STINGER-y b y ły doskonałą b ro n ią w ręku afgańskich p a rty z a n tó w p rz e c iw rosyjskim h e likop te ­ rom i sam olotom sztu rm o w ym . Dzisiaj ci m udżahedini, obecnie ju ż ta lib o w ie niszczą nim i h e liko p te ry i sam oloty am erykańskich i europejskich sił stabilizacyjnych. O ironio losu! Jednym ze ź ró d e ł fin a n s o w a n ia są tzw . p etrod o la ry płynące g łó w nie z różnych państw arabskich, także tzw . narkobiznes, ale rów nież pieniądze z o kup ów za u w o lnie ­ nia uprow adzanych, i z k o n tryb u cji nakła­

danych na w y z n a w c ó w islamu w bogatych reg io n ach św iata. Tak na p rz y k ła d ty lk o w USA było, przed 11. w rześnia 2001 roku, 37 takich p u n k tó w z b ió rk i p ie nię dzy i re­

k ru ta c ji do o rg a n iz a c ji te rro ry s ty c z n y c h , szczególnie m ło dych m uzułm anów . Szkole­

nie tych ka ndydatów na terrorystów -sam o- b ójców , o d b y w a się g ło w nie w A u to no m ii Palestyńskiej i Afganistanie w sieci Al Kaidy, a techniczne, (np. pilotów ) w krajach wysoko ro z w in ię ty c h , g ło w n ie w USA.

5. Potęga islam u i św iata m u z u łm a ń s k ie g o polega g ło w n ie na nośności tej now ej re­

ligii w dzisiejszym św iecie poszukującym n o w y c h w y z w a ń , gdyż dla w ie lu daw ne n o rm y i zasady w s p ó łż y c ia społeczn eg o zostały złam ane bądź się nie sprawdzają.

D a w n a „ n a d b u d o w a " legła w g ru z a c h . Ludzie, szczególnie lu d z ie w ła d z y , prze­

stali przestrzegać boskich i ludzkich zasad w spó łżycia , które dla pop rze dn ich pokoleń 6 Tu: tłumaczenie Józefa Bielawskiego z 1986 roku, ---

po tej dacie nie ukazało się żadne inne ze wzglę- 7 Świadome, głośne i wypowiedziane wobec świad-

dów jak wyżej. ków (od red.).

(11)

ROZMYŚLANIA I SŁOWO I i M'

b y ły nie ty lk o norm ą i zasadą ale w rę cz świętością. Stąd w ielu ludzi odw raca się od zb ytnie j liberalizacji i skłania się ku prądom i p rz y w ó d c o m radykalnym . Bow iem mała grupa lud zi bogaci się coraz bardziej, w sposób w ręcz prow okujący a pozostali coraz bardziej b ie dn ieją . W krajach islam skich, trad ycyjnie biedniejszych i bardziej zacofa­

nych, ludzie o dczuw ają to szczególnie. Ten z w ro t ku rad ykalizm o w i, dzieje się często ze szkodą dla d e m o kra cji oraz s w o b o d y i w o ln o ś c i innych, a naw et p ro w a d zi do przem ocy, okrucieństw a i zbrodni.

W zro stow i potęgi świata m uzułm ańskiego sprzyja, w sposób oczyw isty, dzisiejszy w zrost zapotrzebow ania świata na ropę i gaz, których dysponentem są kraje m u zu łm a ńskie - 2/3 zasobów świata. Pozwala to na szantaż i m a­

nipulację (patrz OPEC). Ale w zro sto w i potęgi i rozprzestrzeniania się islamu a także w zrosto­

w i terroryzm u sprzyja, w brew pozorom, postęp n aukow y i rozw ój techniki, łączności i trans­

portu, a nawet globalizacja, która wzm agając w zrost d ysproporcji poziom u życia, generuje napięcia społeczne.

Co to jest globalizacja?

D

o kła dn ej d e fin ic ji brak b ow iem jest to n e o lo g iz m i p o ję c ie bardzo p o ­ jem ne. Podam tu próbę definicji za „GAZETĄ EWANGELICKĄ", bo w ydaje mi się ona dość trafna. „Są to trendy i koncepcje w zarządzaniu przyszłością świata (strategicznym planowaniu) zm ierzające do kreowania standardów produk­

cji oraz zachowań konsumentów na globalnych (światowych) rynkach. G lobalne alianse strate­

giczne firm , dają im technologiczną i cenową przewagę nad konkurencją." A w iec, w skrócie:

„N ie dla człow ieka będziem y produkow ali a dla konsumenta przez nas ukształtowanego. Nie człow iek a konsument ukształtowany pod zyski producenta jest tu ważny". Brzmi to może trochę okrutnie, ale prawda jest zawsze okrutna.

Co też może globalizacja m ieć wspólnego ze w zrostem te rro ryzm u radykalnych fu nd a ­ m entalistów islamskich? M a zw iązki pośrednie i bezpośrednie. Przede wszystkim ludzie islamu, m ie s z k a ń c y n a jb ie d n ie js z y c h re jo n ó w A z ji i A fry k i, ale ró w n ie ż „ga sta rb e ite rzy" boga­

tej A m e ryki i Europy, poczuli się najszybciej przez g lo b a liza cję spychani poza margines, w yalienow ani. W id zą że świat bogatych potrze­

buje tylko ich surow ców i taniej siły roboczej a o podziale zysków czyli redystrybucji zysków

czyli wartości dodanej słyszeć nie chcą. Dla m uzułm anina, opierającego się o wersety Ko­

ranu, gdzie obow iązek p om ocy biedniejszemu (ja łm u żn y)8 jest m ocn o podkreślony, jest to bardzo zapalny punkt. O ni chcą żyć jak inni nie bacząc na w kład własny w ten obserwowany

„n ib y dobrobyt".

C zy m oże w ogóle istnieć jakaś taka g lo­

balna, jedna dla całego świata, teoria dająca w s z y s tk im s p o łe c z e ń s tw o m ró w n ą szansę szczęśliwości?

Z a p ew n e n ig dy takiej nie b y ło i pew nie nigdy nie będzie. M ó w ią o tym nasze p rzysło ­ w ia, ch ociażb y te: „jeszcze się taki nie u ro d ził co by w szystkim d o g o d z ił"; „ra ju na ziem i nie znajdziesz": „szczęścia szukaj w n ie bie " itp.

O b s e rw a c ja ż y c ia na naszej, m oże nie najszczęśliwszej z planet, d ow od zi, że każda form acja społeczna, cz y p o lity c z n o -m ilita rn a ma okres swego w zrostu, rozkw itu i upadku.

Każda form acja się przeżyw a, lub zostaje b ru ­ talnie zm iażdżona przez now ą, przez następ­

ną. Tak w ię c naukow o m ów iąc (choć trud no ta kie zjaw iska g osp o d a rc z o -s p o łe c z n e ująć w naukow e ryzy, p ró by n o b listó w nie ustają), m ieliśm y: n ie w o ln ictw o , feudalizm , kapitalizm , socjalizm . N ie k tó rz y autorzy (J. Krasuski, patrz n iż e j9), tw ie rd z ą , że k o m u n iz m został Rosji p o d rz u c o n y przez zachód aby ją zniszczyć i na jakiś czas w y e lim in o w a ć z gry. Te transfor­

m acje dzieją się rów nie ż z obecną form acja, w naukach e kon om iczno -p olityczn ych, zwaną późnym kapitalizm em , p rzechodzącym w im ­ perializm , co u ła tw ia globalizacja, posługująca się szybkim tem pem rozw oju sil w ytw ó rc z y c h , łączności i transportu.

W szystko, co złe i d ob re nie m oże być tłu m a c z o n e p otrzeb ą gospodarki rynko w e j.

Ta b ow iem istniała zawsze, ludy i regiony od zarania w y m ie n ia ły m ię dzy sobą tow ary i usłu­

gi. To jest naturalne i nie w ym aga podparcia te oretyczne go . H a n d lo w a n o w starożytnym Egipcie, M e z o p o ta m ii, C hinach itd. Dla za­

sad sp ołe czn e g o w s p ó łż y c ie w a żn e jest to kto z tego ko rzysta , c z y li p o d z ia ł zysków , lub bardziej uczenie „re dystryb ucja wartości dodanej".

Przy w ie lo ś c i te o rii, ze „spiskow ą teorią historii św iata" w łą czn ie , nie ma lepszej te ­ o rii poza z d ro w o -ro z s ą d k o w ą , za w a rtą ju ż

8 jeden z pięciu filarów islamu, obok: wyznania wiary, codziennej modlitwy, przestrzegania postu i pielgrzymki do Mekki (od red.)

9 Przyszłość hegomona - Jerzy Krasuski: „Prze­

gląd:", 28.05.2006.

(12)

w dziesięciu przykazaniach. W ciąż pow staje m nóstw o teorii sp o łe czn o -p o lityczn ych i m ili­

tarnych próbujących porządkow ać sprawy na­

szego świata, dostępujące nawet nagród Nobla w d zie dzin ie ekonom ii, ale są to niestety ciągle ty lk o teorie cząstkowe, jakb y na za m ó w ie nie określonych kręgów.

P róbuje się fo rm u ło w a ć te o rii ogólne na tem at u padków poszczególnych im perialnych fo rm a c ji s p o łe c z n o - p a ń s tw o w y c h , te o rie p a ń s tw u n iw e rs a ln y c h , h e g o m o n ó w (patrz J. Krasuski). W szystko to jednak są ty lk o teorie, które się sprawdzą lub nie, bo życie to jest ż y ­ w io ł, to jest „rzeka do której drugi raz nie w e j­

dziesz". Te nasze teoretyzow ania i gdybania w mig w ykorzystują w iecznie głodni - dosłow nie - lub ty lk o g łodni sukcesów (świat jest w ielką arena nie ustającego teatru, na której każdy ch cia łb y zagrać sw oją lub pod rzu con ą rolę) i w szelkim i szczelinami wciskają się w ten świat

„d o b ro b y tu ".

Taki jest rów nież odłam radykalnego fu n ­ dam entalizm u islamskiego. To nie ty lk o bieda, alie na cja i o d rz u c e n ie , brak w y k s z ta łc e n ia (ciem nota), c z y brak p e rs p e k ty w i n akazy religijne, każą im pośw ięcać życie w k o le j­

nych intifadach. O n i rów nie często chcą być z w y c z a jn ie graczami, na tej arenie która dziś zastępuje arenę Koloseum. A pcha ich do tego b łę d n ie interpretow an y Koran, przez o pę ta ­ nych d ż ih a d e m fu n d a m e n ta ln y c h m u łłó w . N atom iast globalizacja i błędnie realizow ana pom oc tej biedniejszej części świata oraz p o ­ lityka uszczęśliwiania świata m uzułm ańskiego

„naszą" dem okracją, w b re w ich w o li, tylko temu sprzyja. Nie m ożem y jednak na to dalej biernie patrzeć jak nasz świat, tonie we krw i m uzułm ańskich zam achów a Al Kaida p ró b u ­ je św iatu d yk to w a ć w arun ki. A le na pew no nie w ysta rczy w oła ć; „ M y chcem y p o k o ju !"

O pokój trzeba zabiegać. Kiedyś m ó w iło się

„w a lc z y ć ". A sprytni B ry tyjczycy uw ażali, że w y s ta rc z y innych skłócać m ię d z y sobą, by m ieć spokój i jakiś czas im się to uda w a ło (rów nież na terenach dzisiejszych konfliktów ).

W alczyć, to nie znaczy od razu orężem. M ie cz należy w yciągać w ostateczności. I w te dy użyć go skutecznie, bo „k to m ieczem w a lc z y może od m iecza zginąć". A w ię c nie tak jak to robią Jankesi (w Afganistanie, Iraku a m oże niedługo w Iranie). Bez rozeznania sytuacji społecznej, r e lig ijn e j, o b y c z a jo w e j d a n e j s p o łe c z n o ­ ści, p ró b u ją n arzucać „s w o ją " dem okrację . A p odstaw ow e pytania typ u: czy lepiej o d ­ g ro dzić siebie w zam kniętych enklaw ach jak

to czynią „b o g a c i" tego świata, czy też „ic h "

w gettach jak to czyn i Izrael, a kiedy w yciągać m iecz aby b y ł skuteczny, ciągle pozostają bez o d p o w ie d z i. C zy skłóceni o topniejące źródła surow ców i hegom onię „m o ż n i tego świata", typ u „G 8", zaczną nareszcie m yśleć o ro zw ią ­ zaniach zapew niających p okojow e w spółżycie całej ludzkości? Ludy zachodu (Polacy również) trzym ają ciągle jeszcze swe m iecze zw ró con e ostrzem na w schód, a tu zagrożenie nadchodzi od środka. O d różnych form to ta lita ryzm ó w , fundam entalizm ów , ekstrem istów i terroryzm u.

Być może, że Z jednoczona Europa (UE), będzie ty m w io d ą c y m h e g o m o n e m i z a p ro w a d z i n o w y ład świata, oby, ale sprzeczności i an­

tagonizm y, to ty p o w y obraz ludzkości, (patrz ch o ćb y Stary Testament) od zarania po dzień dzisiejszy. Marks m aw iał nawet, że są one (wal­

ka klas) m otorem postępu. Być może, że Bóg nad tym w szystkim czuw a, na co się nawet b.

p rezydent G.W . Bush tak chętnie p o w o ły w a ł, Póki co, p ró b u jm y logicznie się w tej sytuacji zacho w yw a ć, a przynajm niej Bogu w tym Jego dziele, naszą głupotą, nie przeszkadzać i z góry rozstrzygać w szelkie spory w za ło żen iu, że ty lk o my m ożem y m ieć rację. Bow iem te trzy w ie lk ie religie m on ote istyczn e o w spólnych korzeniach (judaizm , chrześcijaństw o i islam) m odlą się do tego samego Boga, nie zakładajmy w ięc z góry, że jesteśmy lepszymi Jego dziećm i.

M iłu jm y się nawzajem i próbujm y w spółżyć na tym w spó lnym skrawku wszechświata, który nam dano, nie zn iszczm y go, bo innego nie dostaniemy.

(13)

ROZMYŚLANIA I SŁOWO i MY

Chrześcijanie wczorajsi, chrześcijanie dzisiejsi

Grzegorz Pełczyński

Niejeden z obserw atorów życia społecznego ze zdum ieniem bądź nawet z niepokojem p a trz y na coraz liczniejsze kościo ły europejskie

wyzbyte w iernych, niekiedy zam ieniane na teatry, kluby czy inne całkiem świeckie obiekty.

Tw ierdzi się, pew nie nie bez słuszności, ie to ośw ieceniow i m yśliciele d zia ła ją cy w X V I I I w.

rozpoczęli przebudowę naszej c y w iliz a c ji na zupełnie świeckich fundam entach. W X X w.

chrześcijaństwo tu i ówdzie w ogóle zniknęło lu b stało się czymś m ało ważnym. W ini się za to nazizm i komunizm. A le inne ideologie, religie oraz konsum pcyjny styl życia

w zw alczaniu chrześcijaństwa okazały się rów nie skuteczne.

Daw niej było lepiej

J

eszcze w XIX w. i w pierw szych dziesię­

cio le cia ch XX sytuacja chrześcijaństwa zdaje się o w iele lepsza: ko ścioły b yły w te dy pełne ludzi. Ale pam iętać trzeba, że przyna­

leżność do m iejscowej parafii, będącej cząstką oficjalnie uznanego Kościoła, stanowiła w ym óg społeczny. Funkcjonariusze parafii sankcjono­

w ali narodziny, m ałżeństw o i odejście z tego świata.

O c z y w iś c ie nie ty lk o spraw y społeczne łą c z y ły człow ieka z religią. P rzychodził on do kościoła by się m od lić, m iał b ow iem bardzo w ie le próśb do Boga. Z pow odu trudnych w a ­ run ków egzystencji, jego życie było przecież nieustannie zagrożone.

C z ło w ie k ó w czesny w ie rz y ł w to, w co kazali mu w ie rz y ć księża. Jest faktem , iż nie zawsze b yło to zgodne z Biblią. Ale w ogóle stały z nią w sprzeczności rozm aite w ierzenia pochodzące z czasów pogańskich, a bardzo ż y w e w ś ró d lu d n o ś c i w ie js k ie j, lic z e b n ie przeważającej. Także w ielu ludzi oświeconych częstokroć o dd alało się od źródła w iary, n ie­

m ało było w śród nich zw ole nn ikó w okultyzm u, niem ało ateistów.

Teraz jest tak samo

W

naszym p o ko le n iu w ię ź z instytu ­ cjam i religijnym i jest coraz słabsza.

W yn ika to z o dd zie le n ia kościoła od państwa, które polega m ię dzy innym i na przejęciu przez państw o w ie lu fu nkcji społecznych, zarezer­

w ow anych daw niej dla kościoła. M ożna w ięc, ignorując dezaprobatę pobożnych sąsiadów, w ieść n a jz u p e łn ie j św ie c k i ż y w o t. P rzyna­

leżność do kościoła stała się w dużej mierze d ob ro w olna . Nie m ożna natomiast, a w każ­

dym razie bardzo tru d n o żyć poza państwem . Zw łaszcza w Europie, gdzie u rzę dn icy pań­

stw o w i zaw iadują tak w ie lo m a dziedzinam i.

W spółcześni m ieszkańcy bogatych krajów zachodnich zdają się m niej religijni także dla­

tego, gdyż żyją w d ob ro bycie i mają pewność, że tak będzie zawsze. C hoć ta pew ność może być bardzo złudna. Jeśli zaś braknie im którejś z d ó b r doczesnych, raczej nie zw racają się do Boga, tylko do o pieki społecznej.

W takim razie zauw ażany obecnie w w ielu krajach brak gorliw ości religijnej nie jest chy­

ba n iczym n ad zw ycza jnym . W yn ika bow iem z odm iennej sytuacji ludzi dzisiejszych. Nie są przecież ju ż zw ią za n i z instytucjam i kościel­

nym i, społeczeństw em rządzą teraz rozmaite instytucje państwowe. Poza tym dzięki takiemu a nie innem u ro z w o jo w i c y w iliz a c ji czują się w o ln i od trosk o chleb pow szedni. W daw ­ niejszych czasach ci, któ rzy takich trosk nie m ie li, często też o b o ję tn ie li pod w zględem religijnym .

O so b n a kw e s tia to ro z lic z n e w ie rz e n ia i praktyki nie mające z chrześcijaństwem zgoła nic w spólnego. W ie rze nia ludow e w praw dzie ju ż zostały o drzuco ne jako zabobony. Para­

doksalnie, schronieniem dla ich resztek jest z ro d z o n a z dążeń o ś w ie c e n io w y c h szkoła, w której o b c h o d z i się andrzejki, to pie nie M a­

rzanny czy H ellow e en . A le poza tym wiejskie z a bo bo ny za stąp iły nie mające potw ierdzenia w Piśmie Św iętym w ieści o kosm itach o d w ie ­ dzających Ziem ię, o nieograniczonych m o ż li­

(14)

SŁOWO .

I

ROZMYŚLANIA

/ MYŚL I

w ościach ludzkiego umysłu. N adto w y ra fin o ­ w ane sztuki w różbiarskie, takie jak astrologia, c h iro m a n c ja , n u m e ro lo g ia . W szystkie one, z których w y m ie n io n o tu nieliczne, rozw ijają się bardzo bujnie.

W iara

C

h o c ia ż o becna sytuacja s p o łe c z n o - ekonom iczna odciąga od religii, w ciąż tak w ielu ludzi stara się, n iekiedy w rę cz hero­

icznie, spełniać jej w ym o gi. W naszym kraju m am y na to w y ją tk o w o d u ż o p rz y k ła d ó w . Na p e w n o jest jeszcze w ię c e j p rz y k ła d ó w w skazujących na to, że religii nie traktuje się zb y t pow ażnie, ale nie one są tu przedm iotem zainteresowania.

Powyższe uwagi dotyczą chrześcijaństwa w łaśnie jako religii. Religia zaś to nie to samo, co wiara. Karol Barth, jeden z najw iększych te o lo g ó w XX w., bardzo w yra źnie rozróżniał religię i wiarę. Ta pierw sza to przedsięw zięta przez czło w ie ka próba osiągnięcia zbaw ienia o w łasnych siłach. N atom iast w iara jest c a łk o ­ w ity m zaufaniem Bogu w kw estii zbaw ienia.

L e k tu ra N o w e g o T e s ta m e n tu p rz e k o n u je

0 tym , że chrześcijanin to c z ło w ie k grzeszny 1 w z w ią z k u z ty m p o d le g a ją c y karze, ale dzięki ofierze Jezusa Chrystusa może być unie­

w in n io n y oraz zbaw iony. A może być uznany za n iew innego i zb a w io n y ty lk o w tedy, jeżeli u w i e r z y , iż taki w łaśnie stan p o w od uje ta ofiara. N ie musi w ię c sam starać się zasłużyć na łaskę, gdyż ta została mu dana na podstawie jego w iary. N ie w ym aga się od niego żadnych religijnych w ysiłkó w . W p ra w d zie w id z i się go często w kościele, a czko lw ie k byw a tam jako osoba niereligijna.

Na p e w n o n ie ła tw o w y ty c z y ć d okład ną granicę m ię d z y religią a w iarą. N ie m ożna też z u p e łn ie d ep re cjon ow a ć religii: ludzie re­

ligijni byw ają na o gół dość p rz y z w o ic i. W ielu z nich p o n ie c h a w s z y ty lk o w łasn e w y s iłk i, w ostateczności staje się w ierzącym i.

Zastanawiające, ilu w ierzących chrześcijan żyje na świecie. Z w ielu p o w o d ó w nie możemy tego w ied zie ć. Za p ew nik uznać można stwier­

dzenie, iż jest ich n iew ielu w stosunku do całej p o p u la c ji m ie s z k a ń c ó w z ie m s k ie g o g lo b u . M ożna też zaryzykow ać przypuszczenie, iż nie ma ich dzisiaj w ię ce j niż w przeszłości.

Piekło - absurd

czy realność?

ks. Jan Krzywoń

D

la wielu piekło nie jest dzisiaj zgodne z duchem czasu. W ypiera się je w średniowiecze lub całkiem po prostu mówi się: „W ierzyć w piekło i diabła, to nonsens".

J

ednak Bóg w Biblii m ów i jasno i nie dw u zna cznie o piekle, o śm ierci i szatanie. Piekło nie ma żadnego sym bolicznego znaczenia, lecz jest rzeczyw iście m iejscem w ieczn ej zguby.

Tutaj śm ierć nie jest lik w id a c ją egzystencji, lecz rozdzieleniem ciała od ducha i duszy. A „druga śm ierć" jest w ieczn ym rozdzieleniem od Boga - piekłem . Szatan nie jest żadna karykaturą czy d ow cipn ą figurą, on istnieje rzeczyw iście! O n jest n ie przyjacielem Boga i n ieprzyjacielem ludzi.

Jezus Chrystus, Syn Boży, posługuje się w c ią ż na now o słow am i: piekło, zguba, są i potępienie.

Dlaczego? By nas ostrzegać i w ieść po w łaściw ej drodze. O n p okazuje nam także całkiem re­

alistyczne skutki odrzucenia Ewangelii. Tak m ów i Pan Jezus w Ewangelii św. Mateusza 10,28;"

I nie b ójcie się tych, któ rz y zabijają ciało, ale duszy zabić nie m ogą; b ójcie się raczej tego, który może i duszę i ciało zniszczyć w piekle". W Ewangelii św. Łukasza Biblia relacjonuje o pew nym bogatym , bezbożnym czło w ie ku , któ ry po śm ierci o b u d z ił się w piekle i za w o łał: „M ę k i cierpię w tym p ło m ie n iu !"

(15)

EWANGELICY NA ZIEMIACH POLSKICH iStO W O , i MYŚL

Leśne kościoły zapraszają

M ichał Pilch

Zdjęcia: M ichał Pilch i Jan Kliber

Rok 2009 b y ł szczególnym w leśnych kościołach. Już bardzo wcześnie, gdyż u progu wiosny, m ieliśm y okazję odwiedzić wszystkie leśne zakątki. B y ła to je d na k bardzo nietypowa wizyta. N a sobotę 21 m arca wyznaczono prezentację album u - przew odnika pt. Leśne

kościoły. M iejsca tajnych nabożeństw w Beskidzie Śląskim. O dbyła się ona w sali p a ra fia ln e j P a ra fii Ewangelicko-Augsburskiej

w Ustroniu, która na tę uroczystość zam ieniła się w leśny kościół. Wzdłuż ścian stały świerki, a między n im i banery z foto g ra fiam i. Z przodu ułożono atrapy dużych kamieni, a pierwsze rzędy miejsc do siedzenia stanow iły drewniane ławy, takie ja k w leśnych kościołach. W holu w ita ła gości diecezjalna orkiestra dęta, która także zapewniła oprawę muzyczną spotkania.

P

o oficjalnej prezentacji w yda w nictw a, w bardziej kameralnych warunkach, toczy­

ły się rozm owy przy kawie i herbacie. Była okazja nabycia po prom ocyjnej cenie w y da w nictw a i uzyskania od autorów pamiątkowego wpisu do albumu.

W czasie prezentacji ogłoszony został kon­

kurs. Jako nagrodę dla z w y c ię z c y w ydaw cy, Parafia E w angelicko-Augsburska w U stroniu i W ydaw nictw o Augustana, ufundowali laptop.

Konkurs p oleg ał na d o ta rciu do w szystkich opisanych miejsc i zamieszczeniu relacji wraz ze zdjęciam i, na ostatnich, specjalnie do tego przeznaczonych, stronach albumu. Nagrodę prze­

znaczono dla osoby, która jako pierwsza wypełni zadanie konkursowe. Fundatorzy przewidywali, że stanie się to nie wcześniej niż na przełomie lata i jesieni. Zostali jednak zaskoczeni przez dwie m ło­

de dziewczyny - Anetę Szarzeć z Ustronia Dobki i Klaudię Kubala z Dębowca. Dzięki wytrwałości i mobilizacji swoich rodzin w przeciągu niespełna dwóch tygodni udało im się dotrzeć do wszystkich dziewięciu leśnych kościołów. Nie było to łatwe zadanie, bo o tej porze roku, w niektórych miej­

scach zalegał jeszcze śnieg. Opowiadała o tym Aneta w w yw iadzie, jakiego udzieliła W ydaw ni­

ctwu Augustana {Zwiastun nr 9/2009). Nagrody - laptopy - zostały wręczone obu zw yciężczy­

niom w czasie tegorocznego nabożeństwa przy Kamieniu na Równicy w dniu 11 czerwca 2009 roku. Po tak szybkim zakończeniu konkursu jego organizatorzy ogłosili dwa następne. Szczegóły można znaleźć w 12. numerze Zwiastuna.

Tradycyjnie cykl corocznych nabożeństw w leśnych kościołach rozpoczęło nabożeństwo przy Kam ieniu na Równicy. O d b y ło się ono w święto Bratniej Pomocy im. Gustawa Adolfa, które w tym roku w ypadło 11 czerwca. Piękna słoneczna pogoda sprawiła, że na nabożeństwo przybyło 1650 osób (w tym roku po raz pierwszy policzono uczestników), nie tylko z cieszyńskiego, ale i z dalszych terenów naszego kraju. Kazanie w ygłosił ks. Marcin Brzózka, proboszcz parafii w Świętochłowicach, który porównał Równicę do biblijnej góry błogosławieństw. Nie wykluczone, że nazwa ta w przyszłości będzie się kojarzyła z tym miejscem. Jak co roku oprawę muzyczną zapewniła diecezjalna orkiestra dęta pod batutą Adama Pasternego. Śpiewał również chór filiału z Ustronia Polany, którym dyrygowała Mariola Dyka.

W niedzielę 21 czerwca zaplanowane było spotkanie na Goduli nad Ligotką Kameralną. Nie najlepsza pogoda sprawiła, że przeniesiono je do miejscowego kościoła. Organizatorzy chyba tro­

chę na wyrost wystraszyli się złej pogody. Zamiast w kościele nabożeństwo m ogło się jednak odbyć w górskiej scenerii. M oże za rok się uda.

~ 13

Leśne k o ś c io ł y

MIEJSCA TAJNYCH NABOŻEŃSTW EWANGELICKICH W BESKIDZIE ŚLĄSKIM

AUiRtwA

(16)

SŁOWO , EWANGELICY NA ZIEMIACH POLSKICH i MYSLj

W tydzień później, w niedzielę 28 czerwca zaplanowane było nabożeństwo na Spowiedzisku w Lesznej Górnej. Niestety deszczowa pogoda sprawiła, że i ono zostało odw ołane. Była to strata nie tylko dla uczestników, którzy planowali przybyć na to miejsce, ale także dla ekipy Telewizji Polskiej, która w tym dniu miała zarejestrować nabożeństwo i nakręcić materiał do reportażu 0 leśnych kościołach. Kiedy zespół TVP, na pół godziny przed planowanym rozpoczęciem na­

bożeństwa, opuszczał Spowiedzisko, zaczęło się przejaśniać, a po przejeidzie do Ustronia świeciło już słońce.

Problemów z pogodą nie mieli natomiast or­

ganizatorzy nabożeństwa naZakamieniu (Czechy) 5 lipca. Nabożeństwo w tym dniu było pierwszym po 17 latach, kiedy odsłonięto tablicę pamiątkową poświęconą ks. Jerzemu Trzanowskiemu i miej­

scu tajnych nabożeństw odbywających się tu na przełomie 17. i 18. wieku. Uczestniczyło w nim ponad 130 osób głównie z parafii bystrzyckiej, ale byli także obecni goście z terenów centralnych Czech. Z Polski także dotarło kilka o s ó b -z Ustro­

nia, W isły i Wrocławia. Nabożeństwo odprawili księża - ks. Roman Raszka, proboszcz bystrzycki 1 ks. Jan Cieślar z Karwiny, który wygłosił kazanie.

Oprawę muzyczną zapewniła orkiestra wiślańsko- bystrzycka pod batutą Lidii Niemczyk. W przy­

szłym roku nie planuje się organizacji spotkania na Zakam ieniu. Kolejne odbędzie się dopiero w 2011 roku.

W sobotę 15 sierpnia po 300. latach przerwy na stokach Wysokiego nad Jaworzem spotkali się na nabożeństwie zborow nicy z Jaworza i okolic.

W iele trudu musieli podjąć organizatorzy, aby amfiteatr na stromym stoku mógł zgromadzić jego uczestników. Dojście nie należy do łatwych. Leśny kościół jest położony na stromym stoku, prowadzi do niego długa, miejscami stromo wznosząca się ścieżka. Nie odstraszyło to uczestników, których z g ro m a dziło się ponad 200. Byli to g łó w nie wierni z Jaworza oraz sąsiednich parafii, a wśród

nich ksiądz biskup Paweł Anweiler z małżonką.

Była też obecna grupa gości z partnerskiej parafii w Sandhausem koło Heidelbergu w Niemczech.

Dzień później, 16 sierpnia, parafia z Nawsia (Czechy) zorganizowała spotkanie na Kościółkach w otoczeniu skalnych w ycho dn i nazywanych Noclegami nad Jastrzębskim potokiem. W daw­

nych czasach szumiące w ody pięknego w od o ­ spadu stanowiły drogowskaz dla udających się na nabożeństwo. Tegoroczna susza spowodowała, że szum potoku nie był słyszalny. O d paru lat nawiejska parafia organizuje na tym historycznym miejscu coroczne spotkania. Mają one inną formę niż w pozostałych leśnych kościołach; odbywają się w godzinach popołudniow ych po uroczysto­

ściach pamiątki założenia i poświęcenia kościoła w N aw siu. Są spotkaniami integracyjnymi i groma­

dzą wszystkich pragnących spędzić wspólnie czas.

Uczestniczy w nich niewielka liczba osób (około 50), co związane jest z trudnościami uzyskania zezwolenia od służby leśnej na wjazd większej ilości samochodów na obszar chroniony.

Spotkanie prow adził ks. Jan Wacławek, pro­

boszcz parafii, który w ygłosił krótkie rozważanie.

W spółczesną historię tego miejsca p rz y b liż y ł b yły kurator parafii, Karol Sikora. To on, wraz z wnukiem , był odkryw cą tego miejsca. Obecny na spotkaniu Jan Kliber z Jaworza opowiedział jak powstawała książka pt. Leśne kościoły.

W niedzielę 30 sierpnia na stoku Bukowej w W iśle odbyło się, przedostatnie w tym roku, nabożeństwo w leśnym kościele. Piękna, sło­

neczna pogoda sprawiła, że śródleśna polana prawie w całości zapełniła się słuchaczami. Zgro­

madzeni, w liczbie około 130 osób, pochodzili głów nie z W isły, Ustronia, Cieszyna i Górnego Śląska. Nabożeństwo odpraw ili ks. W aldemar Szajthauer, proboszcz wiślański i ks. Tadeusz Byrt, proboszcz z W isły Głębce, który w ygłosił kazanie. O praw ę m uzyczną tradycyjnie już za­

pew niła Orkiestra M isyjna z W isły dyrygowana przez Lidię Niem czyk.

(17)

EWANGELICY NA ZIEMIACH POLSKICH ISŁOWO i MY

Nabożeństwo 5 września w Cygańskim Lesie przy Stole O łtarzow ym Jan kończyło tegoroczny cykl nabożeństw i spotkań w leśnych kościołach.

O dbyw a się ono zawsze w przeddzień pamiątki poświęcenia kościoła Zbawiciela w Bielsku-Bia­

łej. M im o nie najlepszej pogody i padającego deszczu przybyli wierni z trzech bielskich parafii.

Obecna była także grupa m łodzieży konfirma- cyjnej ze Starego Bielska wraz z proboszczem ks. Piotrem Szarkiem. W nabożeństwie uczestni­

czyli księża z parafii w Bielsku i Starym Bielsku.

Pod w ie lkim białym parasolem stanęli ks. bp Paweł Anweiler, ks. Krzysztof Cieniała, ks. Lou Schneider z Oregonu w USA i ks. bp W ładysław Volny z Zaolzia, który w ygłosił kazanie. Kiedy nabożeństwo dobiegło końca, chm ury zaczęły się rozstępować i w krótce nastała piękna sło­

neczna pogoda.

W roku bieżącym nie odbyło się nabożeń­

stwo na polanie Do W iary koło Lipowej, pod ob ­ nie jak w 2007 roku. Nie stało się tak za sprawą złej pogody. Po prostu odkryw cy tego miejsca nie zaplanowali przez dwa lata żadnych spotkań. Nie znany jest także termin ewentualnego nabożeń­

stwa w 2010 roku. Pozostaje mieć nadzieję, że to się zm ieni i o dkryty jako ostatni leśny kościół, nie będzie pierwszym zapomnianym.

W tym roku znacznie wzrosła popularność leśnych kościołów. W ydanie albumu spow odo­

wało, że zainteresowała się nimi redakcja ekume­

niczna Telewizji Polskiej. Ekipa TVP2 w dniach 27 i 28 czerwca przebywała na terenie Beskidu Śląskiego i realizowała reportaż o miejscach, w których o dbyw ały się leśne nabożeństwa ewan­

gelickie. D ziennikarze o d w ie d z ili Kamień na Równicy, Bukową w Wiśle, Stół O łta rzo w y Jan w Bielsku oraz Spowiedzisko w Lesznej Górnej.

Niestety nie bardzo dopisała pogoda. M im o to powstał bardzo piękny, pełen nastroju reportaż.

W ielka szkoda, że padający deszcz spowodował

odw ołanie nabożeństwa na Spowiedzisku. Jest to miejsce szczególne, gdyż tylko w Lesznej, nabożeństw o p ołączo ne jest z sakramentem kom unii świętej. M o żliw o ść zaprezentowania fragm entów takiego nabożeństwa byłaby pięk­

nym p o d s u m o w a n ie m o p o w ie ści o leśnych kościołach. Z realizow any reportaż został w y ­ emitowany w programie ekum enicznym TVP2 i w Telewizji Polonia. Niestety, jak to bywa w naszej polskiej rzeczywistości, emisja reportażu miała miejsce w porze, kiedy oglądalność jest bardzo niska. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że realizatorzy przekazali nagranie na płycie DVD i istnieje m ożliwość jego zaprezentowania dla zainteresowanych.

Niniejszą opow ieść na temat leśnych koś­

c io łó w zaczyna opis p rezentacji książki im p ośw ięco ne j i na zakończenie jeszcze kilka słów o tym w ydaw nictw ie. O miejscach leśnych nabożeństw pisało w iele osób, ale ta książka jest pierwszą, która obejm uje wszystkie, jakie obecnie są znane. Jest w niej sporo informacji, które u ła tw iają dotarcie na miejsce, są opisy dojścia, mapy i w spółrzędne GPS, co sprawia, że książka może pełnić też rolę przewodnika.

Obcojęzyczne teksty spowodowały, że trafiła ona do odb io rców poza granicami naszego kraju i to nie tylko w Europie. Publikacja dotarła nawet do Australii, czego potw ierdzeniem był telefon od mieszkającego w M elbourne wiślanina.

W długie zim owe wieczory, przeglądając stro­

nice albumu, możemy planować cele wiosennych i letnich wypraw. Spróbujmy z aparatem fotogra­

ficznym dotrzeć tam może jeszcze w okresie zimy, a wykonane fotografie przesłać na ogłoszony przez Augustanę konkurs, gdyż zdjęć zimowych leśnych kościołów wykonano bardzo niewiele.

A b y u ła tw ić planow anie przyszłorocznych w ypraw do miejsc leśnych spotkań, warto zapa­

miętać term iny nabożeństw w 2010 roku.

KAMIEŃ NA R Ó W N IC Y Ustroń 3 czerw iec (czwartek) godz. 10 00

(po nabożeństwie im prezy przy schronisku) G O D U L A Ligotka Kameralna 20 czerw iec (niedziela) godz. 1430

SPOWIEDZISKO Leszna Górna 27 czerw iec (niedziela) godz. 1500 WYSOKIE Jaworze 14 sierpień (sobota) godz. I I 00

KOŚCIÓŁKI D olna Lomna 15 sierpień (niedziela) - po uroczystościach pam iątki pośw ięcenia kościoła w Nawsiu KAMIEŃ NA BUKOWEJ W isła 29 sierpień (niedziela) godz. I I 00

STÓŁ OŁTARZOW Y JAN Bielsko-Biała 4 wrzesień (sobota) godz. 9 30

POLANA OSTRE (Do W iary) Lipowa data nabożeństwa nie została jeszcze ustalona ŻAKAMI EN Nydek nie planow ane (odbędzie się w 2011 roku)

Cytaty

Powiązane dokumenty

łobną po śmierci ojca - „Nie zawsze wiem y dlaczego coś się dzieje, czasami jest to po prostu wola boska i należy ją przyjąć" - ripostuje

Większość z nas miała nikłą przyjemność obserwować, co działo się przed Pałacem Prezydenckim, kiedy to tak zwani „obrońcy krzyża" przeciwstawiali się legalnej

zuje, sam dr M arcin Luter był temu przeciwny, pisząc w o dezw ie do swych zw ole nn ikó w : „Po pierwsze, prosiłbym by nie posługiwać się m oim imieniem, bow iem

bp M ieczysław Cieślar jest wspom inamy przez współpracujących z nim duchownych diecezji warszawskiej KEA jako Biskup i Brat w posłudze Słowa Bożego i

Do takiej perspektywy możemy dążyć, ale też nigdy nie uda nam się sprowadzić wszystkich przejawów religii i religijności do jednego wspólnego mianownika.. Obiektywizm wyraża

n ia. To jest realne niebezpieczeństwo i dlatego ta rocznica m oże okazać się kłopotliwa.. Kościół na swych drogach musi, niejednokrotnie, przeciwstawiać się tem u

no w pomnik Gizewiusza. przekształciła się w świecką księgę. Również na dzisiejszym pomniku zabrakło - rzecz godna ubolewania - symbolu chrześcijańskiego. Były to

nym ku czci i chwale Bożej. Tym ziarnem jest rodzaj ludzki, który zawsze miał cieszyć się wielkością Boże­.. go błogosławieństwa oraz obdarzony wolą Bożej nauki miał