• Nie Znaleziono Wyników

Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 5, nr 26 (1873)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 5, nr 26 (1873)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Lwów. Sobota dnia 28. Czerwca 1873.

i ■

M I C Z K A P E ZÏ-

N ie d z ie la . K om itet przedwyborczy, o- śmielony odezwą kom itetu „für die Juden aus G alizien“, zam yśla de­

batow ać nad nową odezwą.

P o n ie d z ia łe k W ielka n a ra d a , kiedy należy zwołać plenarne posiedzenie ad hoc. Ogólne obawy o zdrowie kom itetu z powodn takiej energii.

W to r e k . Uchwalono zwołać posiedze­

nie we Środę. Rozesłano zaprosze­

nie do wszystkich członków ko­

m itetu.

Ś r o d a N a posiedzenie przybyw a a ł trzech członków. Po długich deba­

tach przychodzą do przekonania, ie w ta k m ałym komplecie nic się nie da zrobić. Posiedzenie odro­

czone do Czwartku.

ZŁEGO TYGODNIA.

t 'z

* »

r te k . N

a posiedzeniu dwóch człon­

ków. Z powodu rozstrzelonych gło­

sów nie przychodzi do wyboru prze­

wodniczącego. Posiedzenie odro­

czone.

P ią te k . Ma ponowne posiedzenie przy­

bywa jeden członek. O brany jedno- gl ośnie na przewodn iczącego konsta­

tuje brak Kompletu i odracza po­

siedzenie do Soboty.

S o b o ta .

N a zwołane posiedzenie nie przychodzi nikt ; sekretarz zapisuje w protokole:-,z powodu braku kom- (Pletu, posiedzenie przyszłe w N ie-

>■ i1 dziele.

PISM O S A T Y R Y C Z N O -P O L IT Y C Z N E .

W ychodzi w każdą sob otę. P rzedpłata całoroczna z p rzesyłką pocztow ą l O *łr., półroczni# 5 złr., ćw ierćro czn ie Ü zł. 5 0 ct. W w ielk iem k się z tw ie P ozn ań sk iem T talarów . — W e Francji, S zw a jcsrji i W łoszech całoroczn ie fran k ów . — W e L w ow ie całoroczn ie l O złr. — Num er pojedynczy kosztuje 2 0 ct. — Prenum erow ać m ożna w e w szystk ich k sięgarniach. — R eklam acje nie opłacają s ię ; listy przyjm ują « if

tylko op łacon e. — Ineeruty przyjm uje redakcja i ajencja d zien n ik ów A P ią tk o w sk ieg o .

Adres: R a d a k c j a S z o s u t k » , u l t o a a o b l e a k l e s o n r . 3 0 0 n a X . p i ę t n a .

A dm inistracja i Ekspedycja miejscowa i zamiejscowa w Ajencji dzienników A. P i ą t k o w s k ie g o , plac katedralny Nr. 9.

Z wędrówki po Galilei.

(Scena wypuszczona.)

( W a rsza w ia k, L itw in , W ołyniak, Szczutek i Przegląd polski).

W a r s z o w i a k (do Szczutka pokazując na Przegląd). Cóż to za młodzieniec urodziwy ?

S z c z u t e k . To je st Przegląd polski.

L itw in . I ten polski! mój Boże, wszystko tu polskie, aż miło.

W o ł y n i a k . Powiedz-że nam co o nim.

S z c z u te k . Cóż wam powiem ? Jest to najmilszy gentlem an, ja ­ kiego znałem, trudno znaleźć człowieka przyjemniejszego w stosunku towarzyskim. Z najwyższą rozkoszą możecie go słuchać i rozmawiać z nim , byle tylko rozmowa nie zawadziła o politykę.

W s z y s c y trzej. A to dla czego?

S z c z u t e k (wodząc palcem po czole). Wiecie, jest na tym punkcie trochę... jakby to powiedzieć... niejasny. Wydaje mu się bo­

wiem, że Galicja jest A ttyką, Smolka Kleonem, a on sam Arystofanesem.

W a r s z a w i a k . Tylko tyle?

L itw in (z westchnieniem ). I to już tak oddawna?

S z c z u t e k . O! już dość dawno, jakoś po 63. roku. Wyobraźcie sobie, że przytem stracił zupełnie pamięć roli, jaką sa n odgrywał w tym w roku pam iętnym i napisał m ałą ksią­

żeczkę pod ty tu łe m : Teka Stańczyka, w której zmieszał z błotem całe powstanie...

W s z y s c y trzej. Co? co?

S z c z u t e k . Wybaczcie mu, to wszystko jest wina tego (pokazuje na czoło), nie wiem jak się wyrazić... zbytku wyobrażeń.

Dziś naprzykład walczy z komuną i widzi ją wszędzie tam, gdzie jest dążenie do pożytecznej i trzeźwej pracy.

W o ł y n i a k . Czy nie można mu coś na to poradzić ?

S z c z u t e k Byłaby jedna tylko rada, a to : znaleść jaką malowni­

czą sytuację w historji, któraby go pogodziła z nowym kierunkiem i podsunąć mu ją... Ale dopóki się będzie m iał za Arystofanesa, to mu żadna rada nie pomoże.

(Ciąg dalszy ja k w Przeglądzie polskim .)

P r o r o c tw a szalonego pod wpływem 3 0 ° R e a u m u r a w cieniu.

1. Maluczko, a pojawią się w Galicji mężowie, którzy sobie przypom ną, że ich ojcowie myśleli o niepodległości Polski.

2. Przyjdzie chwila, w której dzienniki lwowskie i krakow­

skie, zrozumiawszy cele swego istnienia, przerwą polemikę osobistą i zawrą sojusz zaczepno-odporny przeciw napadom dziennikarstwa niemieckiego.

3. W krótce przyjdzie młodzież polska do opamiętania, i nie będzie się gorszyć, gdy jej kto dowodzić będzie, że ona powinna być najgorętszym czynnikiem w sprawie narodowej, d o g i wymrą, a śmieszni apostołowie lojalności zamilkną zawstydzeni.

4. Stronnictwa polityczne w Galicji przestaną rzucać sobie w oczy zarzutem zdrady, a zorganizowawszy się należycie, wyszu­

kają nawet program jasny i dobitny. (T o j e d n o p r o r o c t w o d o w o d z i j u ż , ż e a u t o r m u s i b y ć s z a l o n y m . Przyp. red.)

5. Grono literatów pomyśli o założeniu dziennika literackie­

go, który się stanie ogniskiem ruchu literackiego. Pism o to będzie

miało już w pierwszym roku 10 prenumeratorów. ( N i e p r z y -

p u s z c z a l i ś m y n i g d y , a b y 30« R e a u m u r a t a k f a t a l n i e

m o g ł y d z i a ł a ć n a m ó z g n a s z e g o p r o r o k a . (Red. Szc.)

(2)

— 1 0 2 —

WIELMOŻNY „KALASANTY,“

herbu .Dobrjnoa. *

— Mamy teraz już aż cztery odezwy komitetów przedwy­

borczych. Miły to przedsmak w alki, której świadkami będziemy w jesieui.

Żydzi sobie, popi sobie, a my aź na dwa boki sobie ; bo ko­

m itet główny wydal swoją odezwę, a klub postępowy zatrąbił znowu w swoją trąbę.

I gdy przyjdą wybory, to każdy powiat, ba nawet każdy pau M icbał, każdy pan Jędrzej będzie m iał swój własny kom itet i napiszą własną oryginalną odezwę, a sens moralny tych odezw będzie: „Mamy przede wszystkie tu na oku jedność Państwa, dobro­

byt k ra ju “, i dlatego powinien być wybrany pan M icbał, albo pan Ję d rz e j, stosownie do tego, kto odezwę pisać będzie.

Tymczasem panowie żydzi zakręcą się koło sprawy i wy­

prawią do W iednia w imieniu Polaków niedouczonych doktorów aus Galizien ; a popi swoich zastupnykiw, co to ani czytaty ani pysaty.

W powiatach zaś, gdzie tylko nasze komitety walczyć będą, tam zgodzą się, niechcąc sobie krzywdy robić, na tak zwanych n eutralnych, i wybiorą ta k ic h , którym się dzisiaj ani śni o mandacie.

Smutnej tej historji będzie koniec taki : że delegacja nasza do W iednia będzie mogła udawać delegację z T y ro lu , albo z Austrji unter der Enns, a nawet z Hiszpanii, tylko nie z Polski.

I będzie zagwarantowaną jedność Państw a — a może i do­

brobyt kraju (dobrobyt według pojęcia tych panów), ale tam nie będzie mowy o prawach naszych, przynależnych nam jako Polakom.

Utinam falsus propheta sim ! ale będzie to konieczny i na­

turaln y skutek tradycyjnej naszej ospałości i niezgody; pozwala­

my bruździć w naszej chacie lada chłystkom, którzy zachlisnęli się liberalizm em wiedeńskim i wywieszają sztandary nowe, uszyte ze szpargałów żydowsko-niemieckiej mądrości.

W obec tego rozgardjasza zmieńmy nasze ttlubioue: „Jakoś to będzie“ na nowe: „Jakoś to nie będzie!“ D ix i.

Psalmy pokutne

(.śpiewane w szabas zam iast boruchów).

Nie racz pam iętać Panie na grüuderstwa nasze, ani na ażjotaże nasze, i nie racz nas karać za kontrm iny nasze.

Panie, w zapalczywości Twojej nie zsyłaj na mnie krachu, ani w rozgniewaniu Twojem nie mścij się na ostbanach moich.

Zmiłuj się nademną Panie, bom zerznięty jest, a skóra moja strwożona jest bardzo.

Obróć się Panie a podnieś kursa anglosów i frankosom okaż.

zmiłowanie Twe.

Albowiem w krachu nie masz ktoby na Cię pam iętał, a w krym inale któż Cię chwalić będzie?

Z Zarwanicy wołałem ku Tobie P anie: Panie wysłuchaj głos mój.

Jeżeli będziesz pilnie uważał nageszefta P anie: Panie a któż się ostoi?

Nie odwracaj odemnie oblicza Twego, któregokolwiek dnia jestem niewypłacalny, nakłoń ku mnie ucha Twego.

Albowiem jako dym ustały dni moje, a kości moje jako skwarki wyschły.

Zwiędłem jako siano i wyschło serce moje, żem zapomniał pożywać cebuli mojej.

Stałem się podobny szlachcicowi w Galicji i stałem się jako mysz, która mieszka w kościele.

Nie spałem i stałem się jako wróbel, który sam zostaje na dachu.

Ale Ty Panie powstawszy, zmiłuj się nad Syonem, boć już czas zmiłowania nad nim, już przyszedł czas.

Albowiem Pan pobudował Ringstrasse i okaże się w chwal*

swojej.

W ejrzał na wysokość giełdy swojej, Pan z nieba na lud swój spojrzał.

Bo u Pana jest hausse i obfite u niego Bedeckung.

A on odkupi Izraela ze wszystkich udręczeń jego.

Ha za tt i a Usa.

Lis, uprzykrzywszy sobie mordować kurczęta, Zapragnął innych zajęć; strój więc ludzki włożył, 1 pomny, że najlepszą z dróg jest droga kręta, Pod uczciwym tytułem zły 'dziennik założył.

Pismo to, tak jak inne, miało liczne łam y:

Leadery, ton dające politycznej akcji, Kronikę dosyć tłustą, kursa, telegram y, I listy z różnych stolic — pisane w redakcji.

W każdym artykuliku czuć było Katona,

Który, zgorszon występkiem, wielbił tylko cnoty, Który wzgardzie podawał oszustów imiona, Godząc w nich bez litości zabójczemi groty.

„Patrzcie — wołał ze zgrozą — jak ten świat zepsuty!

Ot, bank, co gubi ludzi swym straszliwym zyskiem!

Precz z nim, precz!“ I na bank ów ujadał dopóty, Aż bank o inseraty rozmówił się z liskiem.

Choć był taki cnotliwy, ujrzał lis niestety, Ze mu się nie udało wpływów swych rozszerzyć;

Abonentów m iał mało — więc w inne gazety Postanowił gromami swojemi uderzyć.

„Patrzcie! czy kto takiego widział redaktora?

Jakże kłam stw am i sypie, gdy buzię rozwiąże ! Mówi, że dem okrata, a dopiero wczora

Śmiał twierdzić, że uczciwym może być i książę!

Mówi, że jest liberał, że wolność miłuje, Kto go nie zna, to myśli że wcielona cnota, Lecz gdy dokładnie pismo jego przewertuje, Zobaczy, jak na wolność uderza z za płota!

Chce wolności sum ienia — ot, macie dowody, W szak wiecie, że jest żydów wróg nieubłagany, Wszystkich by ich utopii w jednej łyżce w ody!...

Ej strzeżcie się go bracia, bo to jest człek szczwany* . . * Gdy tak lisek przemawia i za serca chwyta.

Niespodzianie z pod fraczka wyjrzała mu k i t a . . . Słuchacze się spostrzegli i lisa wygnali.

Co palił cnocie ody jak nieboszczyk Molski, A bystrzejsi z publiki nawet to poznali,

Że lisem nié był lisek — tylko... Dziennik polski!

(3)

N ie b o s z c z y k ś w ia d k ie m

K . o m e < l j a i y w o e m z ź y o l a w y j ę t a .

O S O B Y .

T e n i j waj ro^zeili bracia Tarnowscy, lecz nie potomkowie T a m t e n I hetmanów.

O p in ja p u b l i c z n o . stworzenie z gatunku acephalów.

N a r o d ó w k a , niemłoda kobieta.

D z ie n n ik P o l s k i , ekspres.

P r a w d a , osoba, która przez cały czas sztuki przygląda się jej z za kulis.

Rzecz dzieje się na scenie, za sceną i w loży.

Akt I.

(TA M TEN i TEN na scenie praw ią sobie czułości, ażeby zaś je lepiej uczuli, b iją się niekiedy stołkam i lub wzajem w yrzucają za drzwi. O P IN JA P U B L I­

CZNA siedzi w loży, słucha przez trąb k ę akustyczną i patrzy przez okulary, ponieważ dla braku głowy nie dosłyszy i nie dowidzi.)

TAM TEN do TEGO.

Daję słowo honoru, że ty jesteś klika , Neczuperowicz, szuja, iafam is i basta!...

TEN do TAMTEGO.

Przysięgam , żeś mi nie wart rozwiązać trzewika.

TAM TEN do TEGO.

Kradniesz s z p ita l, oszczędność i fundusze m iasta.

TEN do TAMTEGO.

Chcesz mi odebrać władzę , żebyś sam je smyczył.

TAM TEN do TEGO.

Pójdziesz do k ry m in ału , jak nie będziesz grzeczny!

Zawołam Lachowicza, żeby cię oćwiczył, A opinję przekonam, żeś drugi Pasieczny.

(Wychodzi. N a scenie pozostaje tylko TEN i ciągle wymyśla na TAMTEGO.) Akt II.

TAM TEN (za aconą siada i pisze lis t, pow tarzając co napisał.)

„W ierzaj, droga Opinjo, że Tam ten jest szu ja, W art już od dawna siedzieć w więzieniu za k r a tą , To sk a n d a l, że aż dotąd wolny sobie buja ; Ten zaś jest sprawiedliwy z kościami jak Kato , W łasnem mojem nazwiskiem zaręczam ci za to.*

(Podpisuje dra Hoborskiego i ni»sie do NARODÓW KI.) Bądź tak dobrą i zanieś do tej pani w loży.

NARODÓWKA.

Nie anonim ?...

TAM TEN (kładąc palec na palec.) Broń Boże ! ja się podpisałem.

NARODÓWKA.

Zaniosę , niech to pismo oczy jej otworzy,

Żeby mogła dójść prawdy w tem zdarzeniu całem.

(Wychodzi.) Akt III.

O P IN JA PU BLIC ZN A (przeczytawszy list.) Doktor Hoborski ręczy, więc fakt oczywisty, Że Tam ten wielki nicpoń, a Ten jak łza czysty.

(Daje oklaski TEM U na scenie, który ciągle wymyśla.) Akt IV.

TAM TEN (za sceną do D ZIEN N IK A PO LSKIEGO .) Mój Dzienniku, pobiegnij do kozy co żywo, Zanieś pani Opinji tę tu sepulturę

Doktora Hoborskiego....

Przynosi N arodów ka, aby ją o m am ić,

Czem się tylko ja nigdy nie potrafię splamić ! Czy powiem że m inister bez teki jest z e ro , Czy go nową dla Polski zamianuję erą.

(Wychodzi.) A k t V .

O P IN JA PU BLICZN A (przeczytawszy.) Doktor Hoborski um arł od sześciu tygodni ! Fałszują jego podpis ! zbrodniarze niegodni ! W ięc fałsz to co jest w liśc ie , a fakt oczywisty, Że Ten nicp o ń , a Tam ten jest jak bursztyn czysty.

(W ygwizduje TEGO a przywołuje TAMTEGO.) E p ilo g .

PRAW DA (za kulisam i do siebie.) W cale nie zła to sztuka !... wygląda niezgorzej , Lecz inaczej z za k u lis , a inaczej z loży !...

Abecadło wielkie i mnie

do c z y ta n ia i nauki dla d o r o s ł y c h d z ie c i p rzy z a b a w i e w p o lityczn i) c iu ciu b a b k ę.

(Cią* dalszy).

W zw arc urządzał wystawę do ostatniej chw ili, Aż w końcu przyjaciele Szwarca urządzili.

• z w in d e l coś Wiedeńczyków jak cholera dusi ; Nie pomogą lekarstwa, padnie, co paść musi.

ś w i ę t y Ojciec carowę przyjmował serdecznie;

Szyzma może już w Polsce krzewić się bezpiecznie.

ś le p e g o niósł kulawy — nie tak jak jest w bajce;

Nie przystoi tiarze błyszczeć na nahajce.

(Dalszy ciąg nastąpi.)

Telegramy „Szczutka“.

K r a k ó w . ftada miejska postanowiła wznieść pomnik dla S tra­

szewskiego, wysokości wieży M arjackiej, ażeby zaś pomnik ten nie wydawał się większym od zasług założyciela plan tacji, przeto po­

stanowiła go umieścić w dole, którego głębokość równa jest także wysokości wieży Marjackiej.

— , — Przejeżdżający przez Kraków ziomkowie z Kongresówki

„wystosowali“ adres dziękczynny do dr. Dietla, z powodu iż tenże wziął urlop na dwa miesiące z posady prezydenta, ażeby nie być sprawami miejskiemi „przeszkodzonym“ w udzielaniu im rad lekarskich.

Korespondencje redakcji.

R. J d . w e L w o w i e . Bajka dowcipnie napisana — ale bez celu. — T. C. w e L w o w i e . H istorja o owym verw altungsracie tęskniącym za h ra b ­ stw em już praw ie zapomniana. — P p . W. Rz. K. i i n n y m w e L w o w i e . Zjedźcie dobrą k o lację, a nie będziecie się ta k gorszyć sceną p o k o l a c j i . W. O. w P r z e m y ś l u . Każdy m a swego m óla....— P . Kr. w K r a k o w i e . P ań sk a prenum erata kończy się z dniem 1. Lipca. Żądane num era posłaliśm y.

Od Administracji.

P r z y p o m in a m y s z a n o w n y m p r e n u m e r a t o r o m , ze z n u m e r e m d z i s i e j s z y m k o ń c z y s i ę p i e r w s z e p ó ł ­ r o c z e , i p r o s im y o w c z e s n e o d n o w ie n i e p r z e d p ła ty na d r u g ie p ó łr o c z e .

D Z IE N N IK P O L S K I (wzdrygając się.) Co?... może fałszywą?...

TAM TEN (wznosząc rękę do góry.)

Przysięgam , najprawdziwszą! Spiesz prędko na g ó rę , A gdy się dobrze spraw isz, dostaniesz na piwo.

D Z IE N N IK P O LSK I (patetycznie.)

O panie! ja o tryugeld ni« dbam leo» o- c h łu b ę —

Aby dowieść O p in ji, że jej fałsze grube

(4)

Ś l i m a c z a j a z d a .

o

1 wvi— _

Oj Ageuorze, wsadziłeś uiuie na dziarskiego konia. Ani kroku naprzód ruszyć nie mogę ! Mój kochany, ja przez dziesięć lat na nim w tył jeżdżę, a ty chcesz od razu naprzód dążyć.

Wydawcai odpowiedzialny 2a redakcję: Liberat Zajączkowski,Z drukarni K. Pillera.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Świeżo wprowadzony sposób zaproszenia na bal listownie grozi podkopaniem moralności ojców. — Przestrzegamy przeto płeć piękną przed tym możliwym podstę­.

Pisząc to niewątpliwym zamiarem autora ly ło wzniecić przeciw osobie Nam iestnika pogardę, z powodu jego czynności urzędowych, zachwiać zaufanie do niego, a

Niedość było podatków, jeszcze nam każą płacić cztery procent od komornego.. Niepłacąc

J a zaś twierdzę, że niema taktu ani za grosz, ltobił słodkie oczy do nas wtedy, kiedy potrzebował rehabilitacji, a dziś pozyskawszy po części sympatię,

Na sto osób naliczysz połowę takich istot, co tyło wiedzą o swoim dziadku, ile ja wiem o chińskiej poezji albo o polskiej demokracji.. Parole d'

93 być użyte na lokowanie kapitałów funduszowych, na lokowanie kapitałów zakładów publicznych, pod nadzorem rządu stoją­. cych, na lokowanie kapitałów

dliwszym jest ten owoc dla samego producenta ; fabrykacja bowiem tych artykułów sprowadza nieuleczalną blagomanię.. Polemiczne artyku ły dzienników lwowskich w

Ogólna sum a w obiegu będących listów hipotecznych nie może w żadnym razie przenosić sumę równoczesnych wierzytelności hipotecz­. nych, nie może być wyższa