mmmm
Ci.
R O K V II W R Z E S IE Ń 1 9 3 4 ^ N r. 9
SAMOLOTY CHALLENGE‘OWE W DZIEŃ UROCZYSTEGO OTWARCIA 28 SIERPNIA 1934 R. NA LOTNISKU MOKOTOWSKIEM.
P O L S K I E L I N J E L O T N I C Z E „ L O T
D Y R E K C J A : W a r s z a w a , P l a c N a p o l e o n a 9 , t e l e f o n 5 6 3 - 6 0
R O Z K Ł A D L O T O W
ważny od dn. 1 września do dn. 31 października 1 9 3 4 r.
14.30 16.30 9.10 10.45 11 00 12.15 13.45 15.35
W a r s z a w a
G d a ń s k ( D a n z i g ) , G d y n i a T
W a r s z a w a P o z n a ń P o z n a ń B e r l i n W a r s z a w a K a t o w i c e
10.30 8.30 p. 16.40 o. 15.10 p. 14.50 o, 13,35
10.20 8.30
' ) w t o r k i , c z w a r t k i , s o b o t y p o n i e d z i a ł k i ,
8.45 10.30 11.00*
12.55*
13,10*
14.05*
W a r s z a w a K r a k ó w K r a k ó w B r n o B r n o W i e n
ś r o d y , p i ą t k i
p. 14.20 12.35 12.05*
10.10*
9.55*
9.00*
t y l k o d o d n i a 1 5 .X p o n i e d z i a ł k i , ś r o d y , p i ą t k i
7.00 W a r s z a w a 9.40 W i l n o 10 05 W i l n o
13.35 R i g a
14.05 R i g a
15.55 T a l l i n n
^ 3 0 .IX - w t o r k i , c z w a r t k i , s o b o t y ^ l .X
16.15 17.15
14.35 14.10 12.40 12.10 1020
P- o.
P- o.
P.
o.
13.35 13.10 11.40 11.10
9.20
p o n i e d z i a ł k i , ś r o d y , p i ą t k i w t o r k i , c z w a r t k i , s o b o t y
8.00 10.20 10.45*
13.20*
13.40*
16.50*
7.40**
9.50**
10.15**
12.05**
W a r s z a w a L w ó w L w ó w C e r n a u t i C e r n a u t i B u c u r e s t i B u c u r e s t i S o f i j a S o f i l a i T h e s s a l o n i k i
| w t o r k i , c z w a r t k i , s o b o t y p o n i e d z i a ł k i , ś r o d y , p i ą t k i
14.50 P- o.
P- o.
p- o.
p-o.
p-o.
12.30 12.05*
11.30*
11.10* 8.00*
16.55**
14.45**
14.20**
12.30**
) „ d „ L w ó w — C e r n a u t i — B u c u r e s t i t y l k o w p o n i e d z i a ł k i d u B u c u r e s t i — C e r n a u t i — L w ó w t y ł k o w c z w a r t k i
O b j a ś n i e n i a z n a k ó w :
0 — odlot — depart, P — p rz y to t — arrivee.
P. L, L, „LO T" przew o żą p asażeró w i ich bagaż b e z p ła tn ie do lotnisk i z lo t
nisk sam ochodam i z w yjątkiem w B er
linie, G dańsku, R ydze i T a llin ie , gdzie m iędzy lotniskam i a śródm ieściem utrzym yw ana jest d ogodna k o m u n ik acja (m etro, tram w aje i t. p.).
B e z p o ś r e d n i e p o ł q c z e n i a l o t n i c z e
W B erlinie: z A m sterdam em , K open
hagą, Londynem , M alm ó, P aryżem i t. d.
W B ukareszcie: z Istanbulem . W T allin ie: z H elsinkam i, L e n in g ra dem , Stockholm em i t. d.
W T h essalo n ik ach : z A tenam i, J e r o zolim ą, K airem i t. d.
W W iedniu: z B elgradem , B u d ap esz
tem , G enew ą, M onachjum , Rzym em , W en ecją, Z urychem i t. p.
B ilety na p rz e lo t P olskiem i L injam i L otniczem i „LO T" n ab y w ać m ożna ró w n ież w „O środku p ropagandow ym "
L. O. P. P. W arszaw a, Ś-to K rzyska 12, telefo n 533-92.
**) o d v B u c u r e s t i — S o f i j a — T h e s s a l o n i k i t y l k o w e w t o r k i d u T h e s s a l o n i k i — S o f i j a — B u c u r e s t i t y ł k o w ś r o d y
B I U R A P. L. L. ,L O T “ W A RSZA W A
A d r e s
t e l e g r . BIU RO D Y R E K C JI
M arszałkow ska 138. T eł. 547-60 L otnisko — O kęcie. T el. 563-00 L O T
K A T O W IC E L O T L otnisko — M uchaw iec. T el. 135 i 145
KRAKÓW L O T BIURO M IE JSK IE
ul. S zp italn a 32, T el. 132-22 L o tnisko — Czyżyny. T el. 125-45
L W Ó W L O T BIU RO M IE JSK IE
PI. M a rja c k i 5. T el. 45-71 L otnisko — S kniłów . T el. 29-36
PO ZN AŃ L O T L otnisko — Ł aw ica. Tel. 78-45
G DA ŃSK (Danzig)
GDYNIA L O T L otnisko — W rzeszcz — L angfuhr, T el. 415-31
B R N O L O T L o tnisko — C ernoviee. Tel. 38-266
W I E N A u stro -
flug
„K uftreisebiiro"
I. K a e rn tn e rrin g 5. Tel, R. 28-1-21 L otnisko — A spern. Tel. R. 48-5 60 B U C U R E ST I L O T B iuro R ep rezen tacji
Str. F ra n c lin 14. Tel. 235-97 L otnisko — B aneasa. Tel. 2-2178
CERN A U TI L O T L otnisko — C zach o r. T el. 537
S O F I J A P o l k a m e r a ul. B enkoyski 8. Tel. 443 Lotnisko — Bozuriste TH ESSA LO N IK I A l l a l o u f c o ul. G r. A lex an d re 5. T eł. 11-31 | L otnisko — Sedes
W I L N O L O T L otnisko — P o ru b an ek , T el. 80
R I G A L O T L otnisko — S pilve. T el. 274 57
T A L L I N N L O T H otel K uld Lovi. T el. 426-27 L o tn isk o — Tel. 313-30 P o z a t e m in fo rm a c je i b ile ty w e w szystkich w ięk sz y c h biurach p o d ró ż y .
PRZEGLĄD LOTNICZY
M I E S I Ę C Z N I K
W R A Z Z K W A R T A L N Y M D O D A T K IE M B EZ PŁ A T N Y M
„ W I A D O M O Ś C I T E C H N I C Z N E L O T N I C T W A ”
W Y D A W A N Y P R Z E Z D E P A R T A M E N T A E R O N A U T Y K I M I N I S T E R S T W A S P R A W W O J S K O W Y C H
T R E Ś Ć Z E S Z Y T U :
Zwycięstwo kpt, pil. Jerzeg o B a j a n a ...
Por. pil. bal. J a n Zakrzewski. W rocznicę 15-lecia W ojsk Balonowych w P o l s c e ... 391 Por. obs. R om uald Stelmach. U rządzenie „pola p e ta rd " dla w sp ó ł
p racy lotnika z a r t y l e r j ą ... 396 Mjr. pil. Stanisław Ratomski. D y s k u tu jm y !...403 Por. pil. Rom an Niewiarowski. Zagadnienie „asa" myśliwskiego . . 407 Lista zawodników na zaw ody „G ordon- B e n n e t L a " ...410 W spom nienie p o ś m i e r t n e ... 411 Przegląd prasy obcej:
N i e m c y — W sp ó łp raca czołgów z lo tn ic tw e m ...412 F r a n c j a — U staw a o ogólnej organizacji sił pow ietrznych , . 415 R o s j a — Skoki ze s p a d o c h ro n e m ... 417
— Obrona przeciw lotnicza k r a j u ... 418 H o l a n d j a , C z e c h o s ł o w a c j a , W ł o c h y . . . . 430 Bibljografja:
Gen. T. K a sprzycki — K artki z dziennika oficera 1-ej brygady . 433 R ó ż n e ... 435
R O K VII W A R S Z A W A , W R Z E SIE Ń — 19 3 4 Nr. 9
CENA Zł 2.40
390 PR ZEG LĄ D LOTNICZY Nr 9
LECIEĆ — A NIE DAĆ SIĘ M IJAĆ!
,,Lecieć — a nie dać się m ijać!" Srehrnemi literami błyszczą te słowa w kabinie RWD—9 numer 71 i nigdzie nie są tak pełne treści, jak właśnie tu.
RWD już od poprzedniego turnieju jest syno
nimem nietylko młodzieńczego rozpędu, ale dojrzałych wyma
gań na modłę euro
pejską. Do m aszy
ny, która powstała w zakładach zbu
dowanych przez społeczeństwo, a więc tern bliższych, tern droższych, wmontowano po raz pierwszy nasz własny silnik.
Stworzył go polski robotnik według projektu polskiego inżyniera w fabry
ce, którą zainicjo
wało wojsko.
Połączenie silni
ka Skody z płatow- cem RWD 9 dało całość jednolitą, a tak silną, że nie zmogła je j natura, ani przewyższyła najtęższa myśl, za
mknięta w kształt obcych samolotów.
„Polonais toujours en tete“ wiało przez Europę w ciągu 2 tygodni tur
nieju. Zarekomendowane już dwukrotnie świa
tu przez Żwirkę i Skarżyńskiego, a wciąż jeszcze nie dość uznane sportowe lotnictwo i lotniczy przemysł polski uzyskiwały w czasie bieżącego Challengeu coraz wyższe miejsce, aby 16 wrze
śnia stanąć na stopniu doskonałości.
Imię Polski znów przebiegać zaczęło fale eteru i druty telegrafów, aby mocnemi głoskami z a brzmieć w uszach Europy i wielkiemi literami spojrzeć na nią z czoła stołecznych dzienni
ków.
RWD 9, syntezę naszego pędu naprzód, oży
wiły w sposób jedyny i najlepszy położone na sterach ręce pilota. Kpt. B ajan — pilot R ze
czypospolitej. Określenie to — dumne, a pro
ste — zamyka w sobie i godność, i skromność, z jaką nosi odznakę pilota kpt. Bajan.
J e s t on tym z po
śród nas, który do
szedł do najideal- niejszej oby wat el- skości przez proste pełnienie żołnier
skiego obowiązku.
„Zwyciężyć w Chal
lenge‘u 1934“ — napisał Żwirko w przededniu śmierci.
W ogniu tych słów dojrzew ała samo- wiedza lotnicza kpt.
Bajana. Zurich, Al- penflug, Zagreb.
A w kraju Rako- wice; codzienna, żmudna, poryw ają
ca praca. 1 wre
szcie Challenge te
goroczny; rozsądne obliczenie możli
wości, a potem pró
by i lot, gdzie wal
czyła o laur war
tość każdej minio
nej, każdej ćwicze- bnej godziny lotu.
Zwycięzca tur- niej u lotnicze go, pi
lot z Bożej łaski i własnej zaciętej woli — jest żołnierzem. Du
mni jesteśmy, że z pośród nas wyszedł, że w ra mach armji, pułku, eskadry rozwijał się jego lot
niczy talent, aby zajaśnieć kwiatem triumfu w blasku Polonia Restituta.
Zwycięstwo 16 września jest nietylko zasługą pilota, płatowca, silnika. Za człowiekiem i tworem techniki stoi cały naród, naród, który stworzył atmosferę wiary we własne siły, który wie, że stać nas wobec świata na to, aby „lecieć — a nie dać się m ijać".
Kpt. pilot J E R Z Y B A JA N
Nr 9 PRZEG LĄD LOTNICZY 391 Por.-pil, bal. JA N ZAKRZEW SKI
W Rocznicę Piętnastolecia Wojsk Balonowych w Polsce
Dnia 5 m aja 1919 roku powstała pierwsza je
dnostka wojsk balonowych w Polsce, I-a połowa kam panja aeronautyczna w Poznaniu; na wrze
sień zaś tegoż roku przypada dalszy rozwój wojsk balonowych i tworzenie nowych kadr pod przyszłe grupy względnie baony aeronautyczne.
Nawiązując swą tradycję do tych momentów historycznych, obecnie istniejące bataljony ba
lonowe przyjęły wymienione daty, jako dnie świąt pułkowych: 1-y bataljon dzień 5 maja, zaś 2-gi bataljon dzień 15 września.
Dla utrzymania węzła tradycji „między daw- nemi i młodszemi laty“ chciałbym przypomnieć te najjaśniejsze momenty, które zapisały się chwalebnie w historji wojsk balonowych. Pierw
sze rekrutacje wojsk balonowych noszą typowo ochotniczy charakter i ze względu na brak od
działów balonowych w formacjach polskich na wschodzie i zachodzie, charakter zaczątków wojsk balonowych jest wybitnie polski. Dzię
ki tym cechom, ideologji młodzieży zasi
lającej Of. Szk. Aer., wynikom organizacyj
nym, inicjatywie płk. Wańkowicza oraz stara
niom płk. Bołsunowskiego i starszych oficerów balonowych, wojska balonowe znamionowała zawsze zwartość i wysokie poczucie obowiązku bez względu na jego rodzaj, to też ani obserwa
tor zaatakowany przez samolot nad Dnieprem, ani szeregowiec, prowadzący balon na moście w Kijowie pod obstrzałem artylerji npl., ani
„aeropiechur" z nad Bugu w najkrytyczniejszej chwili nie zachwiał się i podjął zwycięską ini
cjatywę.
Ciężka służba balonowca, wynikająca już z sa- megoi charakteru pracy w powietrzu oraz niena
leżytego nieraz zrozumienia jej na ziemi, wyma
gała od personelu, a specjalnie od oficerów wyso
kiego poczucia ambicji broni. Zasady tej am
bicji wpojone przez pierwszych inicjatorów i or
ganizatorów wojsk balonowych przyczyniły się do wzmożenia wydajności indywidualnej perso
nelu, a temsamem do rozwoju znaczenia wojska balonowego jako wojskowej jednostki zbiorowej, wchodzącej w skład aeronautyki polskiej.
Październik 1919 r. Nom inacja na podporuczników 1 kursu O. S. A. przez M inistra Spraw W ojskowych G enerała Leśniewskiego, w obecności ówczesnego Inspektora lotnictwa Gen. M acewicza.
392 PRZEGLĄD LOTNICZY
D z i e k a n G e n e r a l n y Woj s k * P o l s k i c h ' w b y ł y m z ą b o r z e p r u s k i m
R o t a ś l u b o w a n i a !
S t a j ą c w s z e r e g i . A r m j i N a r o d o w e j , u r o c z y ś c i e w o b l i c z u B o g a W s z e c h m o g ą c e g o , w T r ó j c y Ś w i ę t e j1 J e d y n e g o ^ l u b u j e j e d y n i e O j c z y i n i e m o j e j , R z e c z y p o s p o l i t e j P o l s k i e j i s p r a w i e N a r o d u C a ł e g o n a k a ż ;d.en! m i e j s c u s ł u ż y ć , k r a j u O j c z y s t e g o i d o b r a n a r o d o w e g o do o s t a t n i e j k r o p l i k r w i b r o n i ć , p r z e ł o z o n y c h s w y c h i d o w ó d z c ć w s ł u c h a ć , dawane mi p r z e p i s y i r o z k a z y w y k o n y w a ć i w o g ó l e . t a k s i ę z a c h o w y w a ć , abym m ó g ł ż y ć i U m i e r a ć , j a k o m ę ż ny i p r a w y ż o ł n i e r z p o l s k i
Ś l u b o w a n i e t o s t w i e r d z ę u s t a l p n a p r z e z k o n s t y t u c j ę R z e c z y p o s p o l i t e j P o l s k i e j p r z y s i ę g ą ż o i n i e r s k ą , k t ó - r ą z ł o żę p r z e d R zą d e m, z w o l i N a r o d u P o l s k i e g o o b r a n y m .
Y / 2 s - " cZ l, / 7 - *
Nr 9 PR ZEG LĄ D LOTNICZY 393
Słerowiec ,,Lech“ .
Dzięki zmianom organizacyjnym, w czasie po
koju, z wojsk balonowych przeszła do lot
nictwa duża ilość oficerów. Ta wymiana personalna, oraz wniesienie przez wojska balo
nowe swych wartości i tradycyj do ogólnego do
robku naszej aeronautyki przyczyniły się do większego zespolenia wojska balonowego z lot
nictwem i harmonijnego ich współdziałania.
Widomym łącznikiem wspólnych tradycyj był dzień 11 listopada 1932 r., w którym to dniu uczczono wspólnie pamięć poległych w lotnictwie i wojskach balonowych.
W dalszym rozwoju wojska balonowego na osobne wyróżnienie zasługuje sport balonowy Organizowane dorocznie od r. 1925 zawody ba
lonów wolnych o puhar im. pułk. Wańkowicza pchnęły sport balonowy na właściwe tory. Pod
czas drugiego udziału Polski w międzynarodo
wych zawodach balonów wolnych o puhar Gor
don Bennetta załoga nasza na balonie wykona
nym w kraju odnosi w Ameryce zwycięstwo, o- krywając polski sport balonowy zasłużoną chwa
ło. Zwycięstwo to odbiło się szerokiem echem wśród Polonji Amerykańskiej, spełniając temsa- mem rolę czynnika propagandowego o najw yż
szym walorze. W wyniku tego przypadło Pol
sce w udziale organizowanie w b. r. XXII za
wodów balonowych o nagr. im. Gordon Bennet
ta. Ju ż za kilka dni będziemy świadkami współ
zawodnictwa w tych zawodach 8 państw z 19-ma balonami.
Pokrótce przypomnę kolejne etapy naszej działalności i organizacji. Pierwsze próby two
rzenia polskich jednostek balonowych sięgają czasów organizowania formacyj wschodnich na terenie Rosji, próby te jednak ze względów na
tury technicznej nie powiodły się i w chwili swe
go przymusowego rozwiązania I i II korpus W.
P. jednostek balonowych nie posiadał. Również nie posiadały tych jednostek Legjony Polskie oraz A rm ja Polska we Francji.
Ju ż w końcu listopada 1918 r. władze naczel
ne stwierdziły, że formowanie wojsk balonowych nie da się urzeczywistnić do chwili uzyskania specjalnego sprzętu. Oficerowie specjaliści, po
chodzący z wojsk balonowych b. korpusów wschodnich lub z b. arm ji zaborczych, zostali narazie przydzieleni do lotnictwa z najstarszym oficerem balonowym ppłk. Wańkowiczem na cze
le. Objął on stanowisko Szefa Sekcji Żeglugi Napowietrznej M, S. Wojsk.
Dopiero z chwilą oswobodzenia Wielkopolski powstały możliwości sformowania wojsk balo-
W spółpraca balonu z pociągiem pancernym.
394 PRZEGLĄD LOTNICZY Nr 9 nowych. W Poznaniu znaleziono sprzęt w ilo
ści m inimalnej, lecz pozw alający na zapoczątko
wanie jednostek balonowych. Dowódca wojsk lotniczych b. zaboru pruskiego płk. Macewicz w kwietniu 1919 r. pow ołał do Poznania ppłk.
W ańkowicza, inicjatora stw orzenia wojsk balo
nowych i poruczył mu organizację nowej broni.
W ślad za ppłk, W ańkowiczem, który 31 kw iet
nia 1919 r. objął form ujące się dowództwo wojsk aeronautycznych, powołano część oficerów z a trudnionych dotychczas w lotnictwie. Personel specjalistów uzupełniono oficeram i i szeregow y
mi b. arm ji niem ieckiej. Zarówno brak p erso n e
lu jak i brak sprzętu stały jednak na przeszko
dzie do realizow ania planów organizacyjnych.
Aby zmienić stan rzeczy, płk. W ańkowicz p o sta nowił zapew nić sobie dopływ świeżych sił ofi
cerskich przez utw orzenie w Poznaniu O ficer
skiej Szkoły A eronautycznej. Na dowódcę O.
S. A. w yznaczony został ppłk. Bołsunowski.
Pierw szy kurs O. S. A. został otw arty 21 m a
ja 1919 r.; przesłuchało go 25 aspirantów oficer
skich. Zam iarem inicjatorów O. S. A. było stw o
rzenie nowego korpusu oficerskiego, wolnego od naleciałości z arm ij obcych i pozbawionego seperatyzm u dzielnicowego. Cel ten został osią
gnięty z chwilą ukończenia 1-go kursu O. S. A.
W końcu w rześnia 1919 r. n astęp u je formowanie dalszych jednostek balonowych i przygotow anie ich do w ysłania na front. Kościec bojowy tych jednostek stanow ią wychowankowie O. S. A.
o ---
W pierw szych m iesiącach 1920 roku w yru
szają kolejno n a front następujące jednostki balonow e:
— II grupa aeronautyczna pod d-tw em por.
Kamieńskiego do Torunia (25 stycznia 1920 r.),
— I grupa aeronautyczna pod d-tw em kpt.
W olszlegiera na front Litew sko-Białoruski (23 lutego 1920 r .),
— II grupa aeronautyczna pod d-tw em por.
Bilka na front Litew sko-Białoruski (26 lutego 1920 r.).
H istorja bojowej działalności wojsk balono
wych dzieli się w yraźnie na dwa okresy.
W pierwszym, aż do czasu cofania się polskich wojsk z n ad B erezyny i D niepru, wojska balono
we m iały możność dobitnego w ykazania .w łas
nych wartości. Położenie frontu w zimie i na wiosnę 1920 r. sprzyjało użyciu balonów, to też uporczyw a i w ytrw ała p rac a obserw atorów nie
jednokrotnie d ała doskonałe rezultaty. W yniki obserw acji były w yzyskane przez arty lerję, k tó ra, d ostając cenne inform acje, mogła p rę dzej działać. O bserw atorzy i obsługa b a lonu skutecznie przeciw działały napadom s a molotów nieprzyjacielskich i ostrzeliw aniu b a
lonu przez dalekonośną a rty le rję i pociągi p a n cerne.
Ciężkie w arunki odw rotu uniem ożliwiły jed nak tę pracę. W obec tego postanowiono wziąć udział w obronie ojczyzny w zgoła innym cha
rakterze. Drugi ogres działalności 1-go pułku aercnautycznego, jako pułku piechoty, jednost
ki doraźnie sform owanej, źle wyposażonej (ka
rabiny bez bagnetów), bez należytego w sparcia arty lerji, jest niezwykle zaszczytny w dziejach wojsk balonowych. W ola zwycięstwa i zapał bojowy tow arzyszą wszystkim ,,pieszym " poczy
naniom pułku. Aczkolwiek w większości w yp ad
ków zadaniem pułku była jedynie obrona lub opóźnianie ataków sowieckich, to jednak dow ód
ca pułku płk. W ańkowicz, aby odciążyć sy tu a
cję, niejednokrotnie na w łasną rękę p rzed się
b rał działania pełne w ypadów i natarć. S tałą troską w tych działaniach były skrzy d ła pułku, które wobec szczupłych sił były przew ażnie o d słonięte, co narażało pułk na osaczenie przez nieprzyjaciela.
Po odwrocie bolszewików z pod W arszaw y pułk aeronautyczny został rozw iązany i baony w róciły do właściwej służby.
I baon aer, pod d-twem kpt. W olszlegiera zo
stał przydzielony do obrony przyczółka m osto
wego W arszawy,
II baon aer. pod d-tw em por. Bilka odszedł do 2-ej arm ji w Białym stoku,
III baon aer. pod d-twem kpt. Grabowskiego pozostał w M odlinie p rzy 5-ej arm ji,
IV baon aer. pod d-twem por. Łacińskiego odszedł do 4-ej arm ji w Brześciu n/B.
o ---
Po ciężkich przejściach wojennych pierw szy okres czasu pokojowego znam ionuje się inten
sywnym rozw ojem wojsk balonowych. Sform o
wano pięć batal jonów aeronautycznych, oraz zorganizowano p rz y O. S. A. specjalny bataljon sterowcowy w celu szkolenia pilotów sterowco- wych na zakupionym we F ran cji sterow cu ,,Zo- diac" nazwanym „Lechem".
W latach 1923— 24 w okresie ciężkiej sy tu a
cji finansowej państw a zreorganizow ano wojsko
Nr 9 PRZEG LĄD LOTNICZY 395
Pluton balonów zaporowych polskiego wyrobu.
balonowe, tworząc jeden ba tal jon balonowy sta
cjonowany w Toruniu, złożony z czterech kom- panij balonów obserwacyjnych 1 jednej detaszo- wanej kompanji balonów zaporowych w Jabłon nie Legjonowej. W ten sposób wojsko balonowe poza dotychczasowym zakresem pracy bojowej rozszerzyło swą działalność, przejm ując nowe zadania z dziedziny obrony przeciwlotniczej.
Uzyskany nadmiar oficerów wcielono do szkół lotniczych. Zreformowano również szkolenie, zmieniając Oficerską Szkołę Aeronautyczną na doraźne kursy organizowane przy bataljonie ba
lonowym w Toruniu dla oficerów innych rodzai broni. Życie jednak wykazało, że dotychczasowa organizacja wojska balonowego nie odpowiada warunkom pracy wyszkoleniowej, ponieważ mu
szą być zapewnione większe kadry na wypadek wojny, zdecydowano się więc na stworzenie je
szcze jednego bataljonu balonowego w Jabłon nie. Następnie zmieniono również system uzu
pełniania korpusu oficerskiego przez zapewnie
nie dopływu młodych oficerów. Byli nimi pod
chorążowie rezerwy wojsk balonowych i podcho
rążowie ze szkół artylerji.
Wyniki pracy kompanji balonowych czy to na poligonach artylerji, czy też we własnych garni
zonach, wykazały coraz większy postęp w ulep
szeniu metod wyszkolenia i zacieśniły współ
pracę balonów z innemi rodzajam i broni, w szcze
gólności z artylerją. Wyniki te zostały osiągnię
te przedewszystkiem dzięki nieomylnemu oku do
brze wyszkolonego obserwatora balonowego.
Przemysł balonowy już od roku 1926 oparł się w zupełności na polskich wytwórniach, po
stawiono sobie bowiem za zadanie wytwarzać m aterjał balonowy w kraju. Cel osiągnięto w zupełności przez stworzenie w Wojskowych W arsztatach Balonowych (dawn. Centralne Za
kłady Balonowe) działów: powłokowo-balonowe^
go, spadochronowego, warsztatu mechanicznego oraz wytwórni wodoru. Rozszerzono również dział spadochronowy, tworząc z niego centralny warsztat spadochronowy dla całej aeronautyki.
Stopniowo przemysł balonowy oparł się na w ła
snych siłach i nawet rozwinął zupełnie nowe dzia
ły, które wzmacniają jego podstawy materjalne.
Oto wyniki lat piętnastu żmudnej pracy.
396 PR ZEG LĄ D LOTNICZY N r 9 Por.-obs. ROMUALD STELMACH
U rząd zenie „pola p e ta rd “ dla w spółpracy lotnika z artylerją.
O bserw ator w czasie swojej służby w pow ietrzu nie wiele ma sposobności w spółpracow ania z a r ty le rją (z w yjątkiem ćwiczeń szkieletowych z ar- tyleryjskiem i plutonam i łączności), a tylko „wy
brańcy" w ykonują ten dział pracy w czasie szko
ły ognia a rty le rji na poligonach.
Chcąc przeto dać możność—tak personelow i la tającem u stałem u, a specjalnie personelow i la ta jącem u będącego w rezerw ie, jak również obser
w atorom innego ro d zaju broni, uczniom szkół i wojskom balonowym — ciągłego szkolenia się w tym kierunku, potrzeba stw orzyć w arunki p r a cy jaknajbardziej podobne do rzeczywistości, a nie w ym agające tak ogromnego wysiłku, organi
zacji, ani tak wielkiego zapotrzebow ania m ater- jału ludzkiego (dowódca baterji, obsługa dział, koniowodni i t. d.) i sprzętu technicznego (dział, pocisków, sprzętu artyleryjskiego i t. p .), jak n o r
m alnie potrzeba przy w spółpracy z a rty lerją , w czasie strzelań ostrych na poligonach.
Do zrealizow ania tego potrzebny jest odpow ie
dni teren i urządzenie.
P rzejd źm y do pierw szej kwestji, t. j. p o siad a
nia terenu. Spraw a ta, zdaw ałoby się na ogół dość trudna, jednakow oż nie w ygląda tak skom plikowanie, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że przy każdym większym garnizonie z n a jd u ją się tereny wojskowe, jak place ćwiczeń, strzelnice bojowe, poligony arty lery jsk ie i lotnicze, oraz pew na ilość nieużytków i t. p., na których żadnych innych u rządzeń mieć nie będziem y jak tylko kilkadzie
siąt słupków z tablicam i liczbowemi, tablice ostrzegaw cze, oraz przerzuconą linję telefonicz
ną. T ereny te zatem w każdej chwili mogą słu żyć poprzednim celom.
W skazanem jest obrać teren w m iarę m oż
ności m ało pofałdow any, na którym byłyby drogi, tory kolejowe, częściowo zalesione, p ia ski, zabudow ania i t. d. w celu dania możności stw arzania przez prow adzącego ćwiczenia roz
m aitych sytuacyj w w arunkach łatw iejszych i trudniejszych.
W ym iary poszukiwanego terenu powinny być stosunkowo dość duże (około 1000 X 1000 mtr.) w każdym bądź razie do 1000 mtr. w jednym
z kierunków, by można było stw arzać rozm aite sytuacje w czasie ćwiczeń p rzy w strzeliw aniu
się serjam i ustopniowanem i.
O dległość terenu nadającego się na pole p e ta rd winna być oddalona około 1 kim od lotniska, w rejonie, którego musimy zorganizować placów kę łącznościową arty lerji; w w ypadku gdyby ten teren znajdow ał się znacznie bliżej od lotniska (do 3-ch kim), względnie znacznie dalej (ponad 15 kim), m usiałoby się przesunąć placówkę łącznościową poza rejon lotniska, a tem samem i kierownika ćwiczeń dalej od m iejsca postoju eskadry, względnie plutonu. Stw orzyłoby się z a tem w arunki pracy dla prow adzącego te ćwicze
nia znacznie gorsze, aniżeli był by on na lotnisku jak n p .:
— brak możności om awiania ćwiczeń bezpo
średnio przed i po locie,
— trudność w przenoszeniu sprzętu placówki łącznościowej (radjo stacja, płachty, telefon i t. p .),
— trudność w zaprow iantow aniu i zakw atero
waniu obsługi placówki w razie ćwiczeń cało
dziennych,
— konieczność przeprow adzenia linji telefo
nicznej pom iędzy placów ką a lotnikiem,
G dy się będzie już posiadało odpowiedni teren potrzeba jest oznaczyć go, co 100 m etr., tablicam i num erowanemi. Tablice te najlepiej wykonać z blachy 2 mm z przynitow anym słupkiem (rys.
1) dłuższym lub krótszym , w zależności czy t a blica ta będzie ustaw iona w terenie otw artym , czy pokrytym .
i
81
03O->
7?ys. 1.
W ym iary tych tablic nie p o trzeb u ją być więk
sze, aniżeli 30 X 30 cm, pociągnięte czarnym lakierem , a na tem z obu stron, białe cyfry.
N r 9 PR ZEG LĄ D LOTNICZY 397
Ilość tych tablic jest zależna od wielkości po siadanego terenu.
W ykonanie tablic z drzew a, nie jest wskazane, gdyż bardzo łatw o i prędko ulegają zniszczeniu.
Nie można jednak będzie ustaw ić innych jak tylko drew niane, jeżeli teren, na którym będzie się chciało mieć pole petard , będzie równocześnie strzelnicą bojową, a to ze względu na możliwość odbicia się (rekoszetów) pocisków od proponow a
nych powyżej tablic z blachy żelaznej.
N atom iast w zupełności nie n a d a ją się tablice z dykty, gdyż te w ciągu bardzo krótkiego czasu zostają zniszczone przez wpływ atm osferyczny.
N ajodpow iedniejszą byłaby tablica wykonana z kamienia, w formie słupa, w yrytem i z 4 stro n cyframi, jednak z d aje mi się, że to jest rzecz bardzo kosztow na i mogłaby mieć zastoso
wanie na terenie przeznaczonym wyłącznie na pole petard.
Tablice wyżej wspom niane należałoby rozm ie
ścić jak przed staw ia to rysunek Nr, 2, a to d la tego, ponieważ sposób ten d aje możność kierow ni
kowi ćwiczeń jaknajszybciej przenieść na plan w spółrzędne prostokątne, podane przez obserw a
tora. Np. obserw ator pod aje jakiś cel, którego w spółrzędne skrócone w ynoszą 437 342, lub 441 364. Jeśli przeniesiem y punkty te na szkic, przekonam y się, że tw orzą one punkt 72 w pierw szym w ypadku i 14 w drugim. W idać z tego p rz y kładu, że prow adzący ćwiczenia nie potrzebuje
specjalnie przeliczać i odm ierzać na planie po
dane w spółrzędne p rostokątne skrócone, lecz wziąwszy pod uwagę dwie ostatnie liczby układu w spółrzędnych, może z m iejsca przekonać się, czy podający trafnie określił położenie celu. (Dalsze w yjaśnienie o powyższem nastąpi p rzy om aw ia
niu organizacji pracy).
Gdyby dysponow ało się tak dużym terenem (ponad 1000 m tr2), gdzie liczby na tablicach m u
siałyby się pow tarzać (patrz rys. 2, pkt. 18 i 19), to chcąc mieć ten sam układ tablic dający m oż
ność odczytyw ania w spółrzędnych jak powyżej, trzeba tło tablic pow tarzających się liczb zmienić na inny kolor.
Samo rozm ieszczenie tablic przy budowie pola p e ta rd nie przedstaw ia żadnej trudności, gdy się dysponuje siłą fachową (inżynier lub technik) jednakże nie jest to konieczne, jeżeli się posiada teodolit i kilkanaście drążków równych, długości 2 mtr. do 21/2 mtr., oraz taśm ę do m ierzenia. W r a zie braku teodolitu zupełnie dobrze można się posłużyć tarczką kom pensacyjną.
Pierw szą czynnością przy rozm ieszczaniu ta blic jest dokładne przeniesienie któregoś z p u n k tów ze szkicu na teren i wstawienie w to miejsce tablicy z daną liczbą. N astępnie trzeba z tego stanow iska wizować przez teodolit lub tarczkę kom pensacyjną w którym ś z głównych kierunków św iata i ustaw iać drążki, jeden od drugiego o po trzebną ilość metrów, zależnie od wzniesienia te renu tak długo, aby pokryw ając się, utw orzyły pro stą linję. Potem odm ierzam y 100 mtr. od punktu wyjściowego, idąc po linji drążków i w sta
wiamy tam następną tablicę z odpow iednią licz
bą. Poniew aż brak jest w handlu m iar 100 m e
trow ych przeto najlepiej jest odm ierzać teren ja kąś nierozciągalną 100 m etrow ą linką (może to być kabel telefoniczny z żyłą stalow ą). Lepiej posługiw ać się odrazu po trzebną m iarą 100 mtr.
gdyż pozatem , że jest to dużo wygodniejsze, nie pow stają takie niedokładności, jakie mogłyby się w kraść przy używaniu norm alnej taśm y 20 mtr.
W skazanem jest wyszukać na obranym terenie kilka punktów, które można dokładnie przenieść na szkic, a to w tym celu, aby ew entualne p o m yłki przy ustaw ianiu tablic można było łatwo skontrolować. Na w ypadek stw ierdzenia błędu do 10 mtr. nawet, można go pozostawić, z tem jednakże, że różnicę tę rozdzielim y na kilka ostatnich punktów poprzednio oznaczonych.
398 PR ZEG LĄ D LOTNICZY N r 9
Sprawa w ym ierzania i ustawiania tablic liczbo
wych w odpow iednie m iejsce w terenie naogół jest łatwa, jednakowoż wym aga pewnej precyzji, sp ecjaln ie w ówczas gdy się oznacza stronę świata.
Niefachow iec musi się uzbroić w dużą dozę cier
pliwości, chcąc, by tablice liczbow e b yły ściśle ustawione, na w łaściw em m iejscu w terenie.
Czas potrzebny do ustaw iania tablic zależny jest od wielkości terenu, oraz jego ukształto w a
nia. W każdym bądź razie przy terenie 1000 X 1000 m tr. a przy przygotow anym sprzęcie pomocniczym (teodolit, drążki i m iara 100 mtr.) oraz przy obsłudze do 4-ch szereg, nie powinien p rzekraczać 16 godzin pracy.
Skoro się już tak urządzi teren, w ów czas obiera się na nim n ajw yższe w zniesienie (w miarę m oż
ności pośrodku) aby górow ało nad nim, zak ład a
jąc w tem m iejscu placów kę ,,pola petard".
Na placówce tej musi znajdow ać się a p a ra t telefoniczny, który ma połączenie z placów ką łącznościową, oraz duże tarcze. Tarcze te będą służyły do przekazyw ania poszczególnym p o ste
runkom rozrzuconym w terenie — miejsca, w k tó
rych ma być położony ogień, względnie cel. Tarcz takich potrzeba do 12 sztuk, a mianowicie: 10 szt.
z wymalowanemi liczbami farbą białą na ciem- nem tle od 0 do 9 (rys. 3) jedną tarczą z p rz e k ątn ą b iałą (rys. 4) oraz jed ną tarczą z lit. Z
(rys. 5). Po stronie tylnej tarcze te powinny być pom alow ane na kolor biały.
-0.50— > - 6 -
V
f i y j . 4. R y s . 5 . V
W ym iary tych tarcz zależne są od odległości, jaka jest pom iędzy placów ką pola petard, a p o szczególnem i posterunkam i (pod słow em p oste
runek w tym wypadku rozumiem m iejsce, w któ- rem oczekuje obsługa pola petard na rozkaz). J e żeli od ległość ta przekracza 400 mtr. a obsługu
jący sw oją część pola p e ta rd nie posiada lornetki, to wówczas tarcze te m uszą być wielkości p rz y najm niej około 1 mtr. X 50 cm.
Ze względu na to, że obsługa placówki pola p e ta rd musi tarcze te podnosić w górę, pożądanem jest, by były one lekkie — najlepiej wykonać je z dykty grubości 4— 6 mm. W dolnej części w sta
wić listwę długości 70 cm. ostro zakończoną.
Prócz powyższych tarcz w skazanem jest p o siadać, tak na placówce łącznościowej jak i na placówce pola petard , po dwie tarcze do sygna
lizacji, ale tylko wówczas, gdy placówki wspólnie mogą się widzieć. T arcze te będą m iały tylko w tedy zastosowanie, jeśli zostanie przerw ane z jakiegobądź powodu połączenie telefoniczne.
Dalsze wyposażenie pola p e ta rd stanow ią płachty — cele. N ajlepiej jest dla wywołania w rażenia rzeczywistości zastosować cele podo
bne do praw dziw ych. M ożna to osiągnąć w taki sposób, że na płótnie (wybrakow anym z płatow - ca) wymalować te cele: np. działo, (rys. 6) jaszcz (rys. 7) czołg i wiele innych, n aturaln ej w ielko
ści, widzianej z lotu ptaka, a w zależności od po stępu ćwiczeń, kłaść je naprzód w terenie o tw ar
tym, a następnie w zakrytym , u tru d n iając przez to w ykryw anie celów.
on
?
-1.52
K y j- 6 Ryj. 7.
P o siadając takie płachty-cele, które m ożna w y
konać we w łasnym zakresie, można dać obserw a
torowi pewne w yobrażenie o widoczności po szczególnych rodzajów celów z różnej wysokości i w różnych w arunkach, a przez to w p óźn iej
szej praktyce, znaczne ułatw ienie w w yszukiw a
niu praw dziw ych celów, czy to w czasie ćwiczeń w spółpracy z innemi rodzajam i broni, czy też na polu walki.
W razie braków wyżej wymienionych płach t - celi, będzie m usiała placów ka poła p e ta rd w yk ła
dać z góry ustanow ione znaki, które będą m iały pew ne znaczenie np. dwie płach ty czerwone, p o
N r 9 PR ZEG LĄ D LOTNICZY 399 dłużne, ułożone nakrzyż oznaczać będą b aterję
a rty le rji npla na stanowisku, dalej — płach ta okrągła czerwona oznaczać będzie zgrupow anie piechoty npla i t. d. Bezw ątpienia jest to gorszy sposób pozorow ania celów, aniżeli w w ypadku pierwszym , jednakow oż nie będzie można posia
dać wszystkich możliwych płach t z wymalowane- mi celami i niejednokrotnie uciekać się będziemy musieli do drugiego sposobu w ykładania celów (np. kolumna piechoty w m arszu, biwak i t. p.).
P ożądanem jest również w yposażyć placówkę pola p e ta rd w lornetkę i zbudować m ały schron, względnie ustaw ić nam iot dla ew entualnego u k ry
cia się załogi w razie niepogody, a p rzedew szy
stkiem w celu ukrycia sprzętu oraz p etard , które są bardzo w rażliw e na wpływy atm osferyczne.
W końcu dodam, że jako ostateczne w yposaże
nie pola p etard , będą potrzebne tablice o strze
gawcze, ustaw ione na granicy tegoż.
Każdorazow o przed ćwiczeniami, prow adzący musi obliczyć, jaka ilość p e ta rd będzie mu po trzebna na dany dzień i tyle wydać kierownikowi pola p etard , który przechow uje je na placówce i w ydaje p a rtjam i poszczególnym szeregowym obsługującym swój rejon.
Dotychczas używ ane p etard y , wybuchając, b a r
dzo dobrze im itują ogień arty lerji, pow iedział
bym lekkiej, uw ażam jednak, że dym z tych p e ta rd jest trochę za jasny. Ilość potrzebnych p e ta rd na każde ćwiczenie jest zależna od rod zaju zadania i tak: jeśli będzie obserw acja w strzeliw a
nia jednej b a te rji do jednego celu, bądź serjam i zwykłemi, bądź ustopniowanem i, względnie ob
serw acja kontroli ognia do trzech lub czterech różnych celi, to ilość p e ta rd p rzy p a d a ją c a na jednego obserw atora, nie powinna przekraczać 20 szt., licząc 5 serji po cztery p etard y. W czasie ćwiczeń w dozorowaniu, ilość p e ta rd zależna bę
dzie od ilości pokazyw anych obserw atorow i ce
lów.
Obsługa pola p e ta rd pow inna się składać z kie
rownika, telefonisty, tarczowego, oraz na każde 500 m tr2 teren u jednego obsługującego ,,petar- dzisty “. Załogi należałoby p rzed tem odpow ie
dnio wyszkolić, tak w obchodzeniu się z p e ta r
dami, jak również w obsługiwaniu samego pola p e ta rd — dobrze jest również dać obsłudze p e wne pojęcie o samej zasadzie w spółpracy, a p rz y najm niej zorjentow ać w niej kierow nika pola petard.
Jeżeli pole p e ta rd jest równocześnie i poligo
nem lotniczym, to wówczas załoga strzelnicy mo
że również obsługiwać i pole p etard , ponieważ strzelanie względnie bom bardow anie i w spópra- ca z a rty le rją w tym wypadku nie może się o d bywać równocześnie na tym samym terenie.
Kierownik pola p e ta rd ma nadzór nad cało ś
cią pracy, zw raca baczną uwagę, czy miejsce, gdzie ma nastąpić wybuch p e ta rd y jest właściwe i czy nie ma w pobliżu tego punktu niepow oła
nych osób. O bserw ację tę uskutecznia za pomocą lornetki.
Telefonista pola p e ta rd jest obowiązany przez cały czas ćwiczeń mieć słuchaw kę nałożoną na ucho. O debrane z placówki polecenia pow tarzać do mikrofonu, lecz tak, by były równocześnie słyszane przez kierownika pola p e ta rd a o de
brane liczby zapisywać. Polecenia kierownika pola p e ta rd przekazuje placów ce łącznościowej, żąd ając potw ierdzeń. Pozatem przeprow adza przed ćwiczeniami kontrolę linji telefonicznej, zw łaszcza jeśli to jest linja połowa.
Tarczow y ma zadanie przekazyw ać rozkazy nakazane przez kierownika pola p e ta rd do p o szczególnych posterunków za pom ocą tarcz zgóry omówionym sposobem. P rzy jąłem sposób n a stę pujący: aby nakazać wyłożenie jakiegoś celu w którym ś z rejonów, tarczow y w kierunku danego posterunku wystaw ia tarczę z literą ,,Z“ co o- znacza zbiórkę, tem samem ściąga do siebie pe- tard zistę z tegoż rejonu, który otrzym uje p ła chtę — cel z poleceniem w yłożenia przy danej tablicy. P etard zista, wykonaw szy rozkaz, p odno
si rękę w górę, m eldując tem, że dane mu po lecenie zostało wykonane.
G dyby cel miał być wyłożony do 200 m tr od m. p. placówki, wówczas w ykonuje to tarczow y, poczem natychm iast w raca na swoje stanowisko.
Chcąc natom iast p rzy jakimś punkcie po ło żyć ogień, nie wzywa kierownik petard zisty do siebie, lecz nakazuje tarczow em u przekazać mu ten punkt przy pomocy tarcz. N. p. placów ka pola p e ta rd otrzym ała rozkaz od kierownika ćwi
czeń położenia serji z czterech strzałów na punkt 76, wówczas tarczow y pokazuje w kierunku p o sterunku, do którego ten punkt należy, tarczę z liczbą 7, a następnie z liczbą 6. Poczem na znak ukończenia przekazyw ania liczb odw raca tarczę na drugą stronę (tarcza biała). O bserw ujący p e ta rd z ista podnosi rękę n a znak, że zrozum iał, p o czem u d aje się na w skazane miejsce.
400 PRZEG LĄ D LOTNICZY N r 9 G dy obserw ujący go przez lornetkę kierownik
pola p e ta rd stw ierdzi, że przybył on na swoje stanowisko, natychm iast p o d a je telefonicznie p la cówce łącznościowej, że „ b a te rja gotowa".
Po pewnym czasie kierownik pola p e ta rd o trz y m uje z placówki łącznościowej awizo np. ,,baterja gotowa" do serji zw ykłych 4 strzałów " (może też otrzym ać i inne awizo o gotowości b a te rji — p a trz instrukcja w spópracy lotnictw a z arty ler- ją, załącznik Nr. 3 od 1. p. 45 do 54.) wówczas nakazuje tarczow em u przygotow ać tarczę z p rz e kątn ią co oznacza „ognia" i tarczę z liczbą 4, co w tym w ypadku oznacza oddanie 4 strzałów . Po otrzym aniu z placów ki łącznościowej „ognia" ta r czowy podnosi przygotow ane obydwie tarcze w górę w kierunku ocawianego poprzednio słupka.
Z chwilą zauw ażenia kolejnych wybuchów p e tard kierownik placów ki poleca telefoniście p o daw ać: „pierw szy w ystrzał", „drugi w ystrzał"
i t. d. a po ostatnim m eldować „b a te rja o ddała".
W razie niew ypału którejś z p e ta rd p o d aje „nie
w ypał" zam iast „w ystrzał".
W w ypadku gdyby w strzeliw anie m iało odby
wać się serjam i ustopniowanem i, a jedna i druga wiązka strzałów ustopniow ana w y padałaby w r e jonie obsługiwanym przez jednego petardzistę, wówczas tarczow y winien udać się do pomocy petardziście, zajm ując jedno ze stanowisk.
Obsługa w takich w ypadkach pow oduje n a j
pierw wybuch p e ta rd w punkcie pokazanym bli
żej placów ki łącznościowej.
Szeregowi p etardziści obsługujący swój rejon, m uszą go w krótkim czasie poznać (dobrze jest mieć tych samych szereg., którzy byli w czasie urząd zan ia pola p e ta rd p rzy ustaw ianiu tablic liczbowych), a otrzym anym planem z podziałem na rejony (rys. 8) posługiw ać się w w ypadkach w yjątkow ych.
K ażde otrzym ane polecenie petardziści wyko
n u ją biegiem. P e tard z ista po zauw ażeniu sygna
łów tarczow ych z placówki pola petard , nak azu
jących położenie ognia w którym ś z punktów, p o d nosi rękę do góry na znak, że zrozum iał i u d aje się tam z petard am i jak najszybciej. Na w y p a
dek niezrozum ienia przez p etard zistę podanych mu sygnałów, podnosi on obie ręce poziomo, ocze
k ując na pow tórzenie. P e ta rd y powinno się nosić w osobnem pudełku, a nigdy w kieszeni, ponie
waż można spowodować mimowolny wybuch, a co za tem idzie poważne poranienie.
Po dojściu do odpowiedniego słupka podnosi p e ta rd zista rękę pionowo w górę, d ając znać p la cówce pola p etard , że jest na w skazanym punk-
cię, poczem oczekując następnego sygnału, o d bezpiecza potrzebną mu ilość petard . Z chwilą otrzym ania sygnału „ognia" zapala p e ta rd y i n a tychm iast odrzuca od siebie. W ybuchy poszcze
gólnych p e ta rd powinny następyw ać po sobie do 3 — 5 sekund.
W razie niew ypału p e ta rd y w m iejscu jej nie rzuca innej.
N ależy pouczyć szeregowych, aby w czasie o d daw ania serji strzałów nie rzucali p e ta rd y je d nej po drugiej w to samo miejsce, tylko rzuty roztaczali wokół siebie.
Po oddaniu serji strzałów p e ta rd zista w raca na m iejsce swego stałego posterunku, zw raca
jąc jednak stale uwagę na tarczowego, gdyż ten tym czasem może mu dać następne polecenie.
(Dlatego też nie byłoby wskazane, aby u rz ą d zający pole p e ta rd z a k ła d a ł połączenia telefo
niczne pom iędzy placów ką pola p etard , a po- szczególnemi posterunkam i, by wyłącznie w ten sposób porozum iew ać się z nimi, gdyż te nie mo
gą być stale w jednem miejscu, a tarcze i tak są potrzebne do w ydaw ania poleceń przy o tw ar
ciu ognia).