• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Lotniczy : miesięcznik wraz z kwartalnym dodatkiem bezpłatnym „Wiadomości Techniczne Lotnictwa” : wydawany przez Departament Aeronautyki Ministerstwa Spraw Wojskowych. 1934, nr 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przegląd Lotniczy : miesięcznik wraz z kwartalnym dodatkiem bezpłatnym „Wiadomości Techniczne Lotnictwa” : wydawany przez Departament Aeronautyki Ministerstwa Spraw Wojskowych. 1934, nr 4"

Copied!
50
0
0

Pełen tekst

(1)

8 MARCA R. B. DELEGACI KORPUSU PODOFICERSKIEGO WRĘCZYLI SZEFOWI DEPARTAMENTU AERONAUTYKI GENERAŁOWI-PIL. INŻ. RAYSKIEMU CZEK NA 187.0CO ZŁ. JAKO DAR KORPUSU PODOFICERSKIEGO NA ZAKUP

SAMOLOTÓW Na CHALLENGE 1934 R.

I/YDAWAW PRZEZ &f P AERQSł®&4l@JSK.

v a r m m m

K W I E C I E Ń 1 9 3 4 Nr. 4

(2)

POLSKIE LIN JE LOTNICZE „ L O T “

D Y R E K C J I : W arszaw ę, Plac Napoleona 9 , telefon 5 6 3 - 6 0

R O Z K Ł A D L O T Ó W

ważny od dn. 1 m a rca do dn. 30 kwietnia 1934

S am oloty na linjach W arszaw a — K rakó w i W a r s z a w a — L w ó w kursują cod zie nn ie (również w niedzielą).

o. 13.30**

p. 15.35**

o. 14.50*

p. 16.50*

o. 15.00**

p. 16.50**

o. 8 50 p. 10.40 o. 11.05*

p. 13.00*

o. 13.20*

p. 14.10*

8.00 10.15

W arszawa

Gdańsk fOanzig), Gdynia W arszawa

Poznań

* KatowiceW aiszew a

* W arszawaKraków f Kraków

Brno Brno Wi«n Warszawa Lwów o. 10.40*

p. 13.20*

o. 13.40*

p. 16.55*

o. 7.00*

p. 9.40*

LwówCernauti Cernauti Bucurestl W arszawa

Wilno A

12.05**

10.00**

11.15*

9 15*

9.50**

800**

14.35 12.45 12.20* *

10.25**

10.05**

9.15**

15.55 13.40

13.15**

12.35**

12 15**

9.00**

17.15**

14.35**

Linja B ukareszt — Sofja — Saloniki (od 17.IV) o. 7.00**

p. 9.00**

o. 9.25**

p. 11.10**

B ukareszt Sofja Sof ja y Saloniki

p. 18.50*

o. 16.50*

p. 16.25*

o. 14.40*

Linja W ilno — Ryga — T allinn (od 16.IV) o. 10.05*

p. 13.35*

o. 14 05*

p. 15.55*

* Wilno Ryga Ryga Tallinn

p. 14.10**

o. 12.40**

p 12.10**

o. 10.20**

O d lo t ze Lwowa do B ukaresztu, do 15.IV ty lk o w p o n ied ziałk i.

Z B ukaresztu do Lwowa tylko w czwartki.

ObjaSnienie znaków ; O — odlot — depart

P — przylot arrivee.

* — sam oloty kursują w poniedziałki, śro d y i piątki service: lundi, mercredi, vendredi.

** — sam ololy kursują we w torki, czw artki i soboty — service: niardi, jeudi, sam edi.

Bilety na przelot Polskiem i Linjami Lotniczem i „L O T “ nabyw ać m ożna rów nież w O środku propagandow ym * L. O. P. P. W arszawa, S-to K rzyska 1?

telefo n 533-92.

Ceny biletów:

W arszaw a — Kraków zł. 35. W arszawa

— Lwów zł. 45. W arszaw a — K atow ice zł. 30. W arszawa — G dańsk — G dynia zł. 40. W arszawa — Poznań zł. 30. W ar­

szawa — Wilno (od lo.IV) zł. 40. Kraków

— Brno — W iedeń; z K rakowa do Brna zł. 40, z Krakowa do W iednia zł. 60, z Brna do W iednia zł. 55. Lwów — Czer- niow ce — Bukareszt; ze Lwowa do Czerń, zł. 35, z Czerń, do Bukar zł. 10. Buka­

reszt -- Sofja — Saloniki (od 17.IV) z Bu­

karesztu do Sofji zł. 70, z Sofji do S alo 1'.

zł. 80. W ilno — Ryga — T allinn (od 16.1V) z W ilna do Rygi zł. 39, z Rygi do Tali.

Zł. 46.

B I U R A P. L. L. „ L O T “

WARSZAWA

A d re s

te le g r. BIURO DYREKCJI

L otnisko — O kęcie, Tel. 563-00.

L O T M arszałkow ska 138. Tel. 547-60

KATOWICE L O T Lotnisko — M uchaw iec Tel. 135 i 145

KRAKÓW L O T BIURO MIEJSKIE

ul. S zpitalna 32. Tel. 132-22 Lotnisko — Czyżyny. Tel. 125-45

L W Ó W L O T BIURO MIEJSKIE

Pl Marjacki 5. Tel. 45-71 Lotnisko — Skniłów . Tel. 29-36

POZNAN L O T Lotnisko Ławica — Tel. 78-45

GDAŃSK (D anzig)

GDYNIA L O T Lotnisko — W rzeszcz — Langfuhr. Tel. 415-31

B R N O L O T Lotnisko — C ernovice Tel. 33-266

W I E N A ustro-

flug

„L uftreisebiiro"

I K a e rn tn errin g 5.

Tel. R. 28— 1— 21

Lotnisko — A spern. Tel. R. 48—5— 60

BUCURESTI L O T Biuro R eprezentacji

Str. F ranclin 14. Tel. 235-97 L otnisko — B aneasa. Tel. 2.2178

CERNAUTI L O T L o t n i s k o — C z a c h o r Tel. 537

S O F I J A P o lk a m e ra ul. B enkovski 8 Tel. 443 Lotnisko — Bozuriste THESSALONIKI A lla lou fc o ul. Gr. A lexandre 5 Tel. ll-te l Lotnisko — Sedes

W I L N O L O T L otnisko — P orubanek Tel. 80.

R I G A L O T Lotnisko — Spilve Tel 274-57.

T A L L I N N L O T Hotel Kuld Lóvi. Tel. 426-27 L otnisko — Tel. 313-30.

Poza tein Informacje 1 bilety we w szystkich w iększych biurach podróży

(3)

PRZEGLĄD LOTNICZY

M I E S I Ę C Z N I K

W RAZ Z KWARTALNYM DODAT KIE M BEZPŁATNYM

„ W I A D O M O Ś C I T E C H N I C Z N E L O T N I C T W A ”

W Y D A W A N Y P R Z E Z D E P A R T A M E N T A E R O N A U T Y K I M I N I S T E R S T W A S P R A W W O J S K O W Y C H

TREŚĆ ZESZYTU:

U. | j j : ! | Str.

K p t. mar. inż. H eljo d o r Laskowski. R ozbrojenie lotnicze n a m orzu 152 Mjr.-pil. S ta n isła w R atom ski. T rudności doskonalenia obserw atorów

w jednostkach lin j owych . . . . . . . . 156

Por.-obs. S ta n isła w Dudziński. W spraw ie lotnictw a myśliwskiego jedno- i wielom iejscowego . . . . . . . . 1 5 9 M jr. pil. T a d eu sz P iotrowicz. Problem użycia lotnictw a myśliwskiego

w Z. S. R. R ..., 1 6 2 M jr. d y p l. pil. M a teu sz Iżycki. Zm ierzch jednom iejscow ego lotnic­

tw a m yśliwskiego? . . . . . . . . . 166

Por. obs. bal. Stefan Sidor. Uwagi o strzelaniach przeciw lotniczych w kom panji balonow ej , . . . . . . . 169 Por. obs. B olesła w P iątkow ski. R adjołączność w eskadrze linjow ej 173 Inż. Zbigniew A rn d. Lot bez widoczności zew nętrzn ej? . . . 175 P p łk . dyp l.-o b s. B. I. K wieciński. Sam oloty korpusu podoficerów

w C hallenge‘u 1934 . . . . . . . . . 175

P rzeg ląd Lotnictw a P a ń stw obcych:

B e 1 g j a. A takow anie w locie koszącym. Streścił m jr. dypl.- p ilo t M. Rom eyko . . . . . . . , 1 7 7 N i e m c y . O rganizacja sił pow ietrznych p aństw europejskich.

S treścił m jr. pil. A. W o jtyg a . . . . . . 180 R o s j a . P ra k ty k a w rozpoznaniu łotniczem w w arunkach

czasu pokojowego. S treścił R. , . . . . . 191

ROK VII W A RSZA W A, KW IECIEŃ — 1934 -Nb 4 C E N A Z l . 2 . 5 0

(4)

152 PR ZEGLĄD LOTNICZY. N« 4

Kpt. mar, inż. HELJODOR LASKO W SKI

R ozbrojenie lotnicze na morzu

Lotnictwo okrętow e stanowi w chwili obec­

nej nierozerw alną część siły zbrojnej na mo­

rzu, to też, gdy mówimy o rozbrojeniu na mo­

rzu, nie możemy pom ijać milczeniem rozbroje­

nia lotniczego. N iestety w lite ra tu rz e morskiej m ało się o tem mówi i przew ażna część facho­

wych artykułów o rozbrojeniu na m orzu nie wspomina o lotnictwie, uw ażając je za coś od ­ rębnego od m arynarki. Tym czasem dzisiaj lo t­

nictwo okrętowe jest tak silnie zw iązane z flo­

tą, że żadna eskadra bojowa floty, bez niego jest nie do pom yślenia.

Lotnictwo morskie było w czasie w ojny światowej w innych w arunkach, niż lądowe.

Dośw iadczenia w ojny nie były tu tak owocne, jak w lotnictw ie lądowem, gdyż poza tropieniem łodzi podwodnych, wywiadu, częściowo w yszu­

kiwaniem pól minowych (z w ątpliw ym zresztą skutkiem ), lotnictw o m orskie praw ie, że nie w al­

czyło. Je d n ak ż e w zrost odległości bojowych walczących okrętów i stosowanie zasłon dym ­ nych na morzu, stw orzyły zupełnie nowe w a­

runki i dlatego prow adzenie operacyj bojowych na m orzu bez lotnictw a jest dziś nie do pom y­

ślenia. Eskortow anie floty, daleki wywiad dla ujaw nienia i rozpoznania n ieprzyjaciela i jego siły, w alka z lotnictwem przeciw nika, zasłony dymne, obserw acja i kierowanie ogniem a rty le ­ ryjskim dla um ożliwienia w strzelania się na du­

żych odległościach w szczególności poprzez z a ­ słony dymne, zm usza eskadrę m orską do p o sia­

dania silnego lotnictwa.

Bitwa ju tlan d zka (A nglja i Niemcy 31 m a­

ja 1916 roku), dobitnie pokazała, że bez lotnic­

tw a na m orzu obejść się niepodobna. To też Anglicy od 1916 roku rozpoczęli intensyw ne stu- d ja i pracę nad lotnictwem morskiem, wynikiem czego było pow stanie lotnictw a okrętowego, to jest lotnictw a zaokrętowanego, które mogło startow ać z o krętu w ruchu i na nim lądować.

LTznano bowiem, że flotę należy w yposażyć w lotnictwo, które byłoby w stanie działać z a ­ czepnie i odpornie na otw arłem morzu, bez

względu na oddalenie te a tru w ojny morskiej od w łasnych w ybrzeży i które stałoby się in teg ral­

ną częścią morskiej siły zbrojnej, operującej na otw arłem morzu.

N a długo przed zawieszeniem broni, m a ry ­ n a rk a b ry ty jsk a zaczęła próby użycia krążow ni­

ków jako transportow ców lotniczych. W ybie­

ran o większe krążowniki, um ieszczano na nich w odnopłatow ce, które starto w ały albo p rzy p o ­ mocy katap ult, albo też z prow izorycznych p o ­ kładów , raczej pomostów, ustaw ianych na d a ­ chach wież arm atnich i lufach.

Francuzi podjęli również podobne dośw iad­

czenia i w październiku 1918 roku z okrętu lin- jowego ,,P aris“, p rzy w ietrze 16 m etrów na se­

kundę i p rzy 20 węzłowej szybkości okrętu, n a­

stąpił sta rt H enriota 130 KM C lerget z pom o­

stu na lufach długości 12 metrów.

Kwest ję sta rtu rozw iązano więc, natom iast nie udaw ało się zapew nić samolotom pow rotu na okręt. Po skończonej akcji samolot m usiał wodować, a następnie podnoszono go na pokład zapom ocą dźwigów. Było to niebezpieczne i n ie­

dogodne, szczególniej, gdy m orze było w zburzo­

ne. Dlatego też pow stała myśl zbudow ania spe­

cjalnych okrętów — pływ ających lotnisk z du­

żym pomostem, um ożliw iającym nietylko start, lecz i lądow anie. Było to tem bardziej p o żąd a­

ne, że flota potrzebow ała coraz to większej ilo ­ ści samolotów.

R ealizacją tych m yśli był lotniskowiec, to jest duży okręt, zbudowany w ten sposób, że posiada długi i szeroki po kład zupełnie wolny, a więc z kominami z boku, by sam oloty mogły swobodnie startow ać i lądować. Lotniskowiec posiada oczywiście w łasne w arsztaty lotnicze i bazę zaopatrującą.

Zjaw ienie się lotniskowca um ożliwiło z a ­ stosowanie morskich samolotów na kołach, zbu­

dowanych specjalnie, aby na m orzu nie tonęły, jeśli w ypadkiem byłyby zmuszone wodować. By­

ło to wielkim sukcesem, gdyż sam oloty morskie m ają znaczną przew agę nad wodnosamolotami,

(5)

N? 4 PR ZEGLĄD LOTNICZY 153

bo są idealnie w ycentrow ane, odznaczają się łatw ością m anew row ania i mogą startow ać i lą ­ dować na okręcie bez potrzeby wodowania, Trzeba bowiem pam iętać, że wodnopłatowiec, któryby naw et dobrze siadł na wzburzone morze jest skazany n a zagładę, gdyż w większości w y­

padków w takich w arunkach nie da go się p o d ­ nieść na pokład,

Teraiz dopiero rozpoczął się właściwy ro z ­ wój lotnictw a okrętowego. Zaczęto budowę lo t­

niskowców, które m ają na pokładzie a p a ra ty myśliwskie, obserw acyjne, bom bardujące i to r­

pedujące. Lotniskowce o bd arzają dużą szyb­

kością, by mogły tow arzyszyć flocie i w odpo­

wiedniej chwili skierować na nieprzyjaciela sil­

ne uderzenie z pow ietrza, lub zaatakow ać p u n k ­ ty obronne w ybrzeża, albo ośrodki p rzem ysło­

we, ekonomiczne i polityczne w głębi kraju, w dali od wybrzeża.

Coraz to większe udoskonalanie się a p a ra ­ tów zaczęło być potężną groźbą dla floty. Z a­

częto przem yśliw ać nad zmniejszeniem w yści­

gu zbrojeń powietrznych, n a d red u k cją w ypor­

ności lotniskowców i ich ilości. Podczas konfe­

rencji w aszyngtońskiej, a potem londyńskiej ustalono na czem ma polegać ta red u k c ja i ogra­

niczenia.

P rzejdźm y teraz do konferencyj, oraz w y­

nikających umów.

UM OW A W ASZYNG TO ŃSK A (1922 R,).

S ygnatarjusze umowy waszyngtońskiej u sta ­ lili, że lotniskowiec jest okrętem wojennym. J e ­ go w yporność może się znajdow ać w granicach od 10.000 do 27.000 ton. Lotniskowiec ma słu ­ żyć w yłącznie do przew ożenia samolotów, które mogą z niego startow ać i na nim lądować.

Ogólny tonaż lotniskowców nie może p rz e ­ kraczać dla Stanów Zjednoczonych Am eryki Północnej i A nglji po 135.000 ton, — dla J a - ponji 81.000 ton, — dla F ra n cji i W łoch po 60.000 ton.

W granicach tego m aksym alnego tonażu ze­

zwolono sygnatar juszom posiadać nie więcej, niż 2 lotniskowce po 33.000 ton każdy.

N ajw iększym dopuszczalnym kalibrem dział na lotniskowcu jest 203 mm.

Lotniskowce o wyporności ponad 27.000 ton

mogą mieć najw yżej 8 dział o kalibrze w ięk­

szym, niż 152 mm; ilość dział 127 mm i m niej­

szego kalibru, oraz dział przeciw lotniczych nie podlega ograniczeniu. Je że li lotniskowiec u zbro­

jony jest w działa kalibru 127 mm, lub m niej­

sze — ilość tych dział może być dowolna.

Lotniskowce o wyporności 27.000 ton i m niejsze mogą mieć najw yżej 10 dział o k a ­ librze ponad 152 mm, nie licząc dział przeciw ­ lotniczych i dział kalibru nie przew yższającego 127 mm. O ile zaś uzbrojenie sk ład a się z dział kalibru mniejszego, niż 152 mm — w ted y ilość dział nie podlega ograniczeniu.

UM O W A LONDYŃSKA (1930 R.).

Podczas konferencji w Londynie w 1930 r o ­ ku nastąp iła rew izja spraw y lotniskowców. Na konferencji waszyngtońskiej ustalono, że lotni­

skowcem jest okręt w ojenny od 10.000 ton wzwyż, a nie przew idziano, że mogą istnieć m niejsze lotniskowce. W Londynie umówiono się, że pod słowem „lotniskow iec" należy ro zu ­ mieć wszystkie nadw odne okręty wojenne, bez względu na wyporność, odpow iadające określe­

niu lotniskowca w myśl umowy waszyngtońskiej z 1922 roku, a więc i te, k tóre m ają pokład, lub pom ost do sta rtu i lądow ania. W ynika z tego, że do lotniskowców nie mogą być zaliczone o krę­

ty linjowe, krążow niki i kontrtorpedow ce, o ile nie są przew idziane i przerobione wyłącznie dla celów lotnictwa.

Postanowiono, że żaden z okrętów linjo- wych, istniejących w składzie flot wojennych państw , podpisujących umowę londyńską, nie otrzym a p o k ładu startow ego i że maximum 25% ogólnego przyznanego tonażu dla k rą ż o ­ wników może mieć pomosty, lub p o k ład y lotn i­

cze.

P onadto umowa londyńska zabrania u z b ra ­ jać lotniskowce o wyporności m niejszej, niż 10.000 ton w działa większe, niż 155 mm.

Budowa lotniskowców o wyporności poniżej 10000 ton m iała na celu zaoszczędzenie sam o­

lotów na w ypadek zniszczenia lotniskowca.

S tra ta dużego lotniskowca wyprow adzi z szyku wielką ilość samolotów, lepiej więc budować m niejsze, lecz w większej ilości. O statnio bu­

(6)

154 PRZEGLĄD LOTNICZY ,N° 4

dujący się japoński „R yujo" (7.600 ton) jest zapoczątkow aniem tego nowego poglądu n a to ­ naż lotniskowców.

T R A N SPO R TO W C E LOTNICZE.

A ni umowa w aszyngtońska, ani londyńska nie ograniczyły ilości i wyporności tra n sp o r­

towców lotniczych, to jest okrętów przeznaczo­

nych do przew ożenia samolotów, lecz nie w ypo­

sażonych w p o kład czy pom ost do s ta rtu i lą ­ dowania.

Posiadane przez niektóre p aństw a m orskie transportow ce lotnicze są naogół słabiej uzbro­

jone i w olniejsze od lotniskowców. J e s t ich niewiele, gdyż w razie w ojny d adzą się do tego celu łatw o przystosow ać statki handlowe.

Ilość transportow ców lotniczych i sam olo­

tów na nich przed staw ia się następ u jąco : Stan y Zjednoczone A m eryki P ółnocnej:

„W right" 11.200 T. Sam olotów 21.

A ng lja:

„A lbatros" 5.000 T. Sam olotów 10.

Ja p o n ja :

„W akam iya" 5.180 T. Sam olotów ?

„N otoro" 14.050 T. Sam olotów ? F ra n cja :

„Com m andant T este" 10,000 T. Sam olo­

tów 20, W łochy:

„M iraglia" 4.880 T, Sam olotów 2 0.

Je że li tonaż, jaki istniał przed konferencją w aszyngtońską, to jest 90.055 ton, p rzy jąć za 100%, to zauważymy, że umowa w aszyngtońska pozw oliła powiększyć go o 522%. Nie zapom i­

najm y, że umowa w aszyngtońska m iała n a celu ograniczenie zbrojeń!

A naliza powyższych tabel nasuw a niezw y­

kle ciekawe spostrzeżenia.

Ogólny tonaż lotniskowców 5 głównych p aństw morskich wynosił w 1922 roku, przed konferencją w aszyngtońską 90.055 ton. Umowa w aszyngtońska ustala, że może on wynosić 471.000 ton, czyli zwiększa go o 522%, D opro­

w adza to do tego, że w roku 1932, faktyczny

L otniskow ce, ich tonaż, ilość sam olotów na p o k ła d zie i ilość ton, p rzyp a d a ją cych na sam olot.

Nazwa okrętu Tonaż

Ilość sam olotów

na pokładzie:

Ilość ton na jeden sam olot:

Tonaż lotniskow ców

M arynarka:

przed umową w aszyng­

tońską:

ustalony umową w aszyngt.

L e x i n g t o n ...

S a r a to g a ...

L a n g l e y ...

R a n g l e r ...

33.000 33.000 10.286 13.800

110 120 54 76

300 275 195 180

Stanów Zjedn. Ame­

ryki P ółnocnej

Razem . . . 90.086 360 240 średnio 0 135.000

G lo r i o u s ... 22.500 60 375 C o u ra g e o u s... 22.500 60 375

F u r i o u s ... 22.450 60 375 A ngielska

E a g l e ... 22.600 30 750

H erm es . . . . . . 10.850 25 430

A rgus ... 14.450 25 580

Razem . . . 115.350 260 480 średnio 80,225 135.000

K a g a ... 26.900 60 445

A k a g i... 26900 50 535 Japońska

H o s h o ... 7.470 26 289 R y u jo ... 7.600 26 291

Razem . . . 68.870 162 390 średnio 9.800 81.000

B e a r n ... 22.050 40 550 średnio 60.000 Francuska

_ _ -- _ _ 60.000 Włoska

O gółem . . 296.350 822 400 średnio 90.055 471.000

(7)

JYę 4 P R ZEGLĄD LOTNICZA 155

Ilość i tonaż krążow ników , któ re mogą m ieć pom ost lub p o kła d do sta rtu , ilość sam olotów na poszczególnych k rą ­ żow nikach oraz całkow ita ilość sam olotów na krążow nikach.

M arynarka

Ilość (w liczniku) i to ­ naż (w7 m ianow niku) krą- żow ników , które mogą mieć pokłady do startu.

Norma 25% na zasadzie um ow y londyńskiej

Ilość sam olotów, jaka m oże być um ieszczona na krążow nikach z pokładem do star­

tu, przy oblicze­

niu na 1 sam olot

W liczniku ilość krą­

żowników, które nie m o­

gą mieć pokładu do star­

tu; w m ianow niku ilość sam olotów, jaka może

być zaokrętow ana

Całkow ita ilość sam olo­

tów na w szy stk ich krą­

żow nikach z pokładam i do startu i bez pokładów .

Od — do 800 t. 600 t.

Stanów Zjedn.

Am eryki P ół­

nocnej . . .

7 80 107 18

145 — 172

64.900 65

A ngielska . . . 15 124 166 33

267 — 309

99.900 143

Japońska . . . 10 85 114 29

121 — 210

68.350 96

F ra n c u s k a . . . 4

45 60 12 65 — 101

36.0U0 41

W łoska . . . . 6 48 65 16 101 — 118

39.000 53

O gółem sam olotów . . . 352 612 398 699 — 910

Ilo ść sam olotów , ja k a m oże być zaokrątow ana.

M arynarka Na lo tn i­

skow cach

Na tran sp o r­

tow cach lotn.

Na okrętach linjow ych

Na krążow ­ nikach

Razem na w szystkich

okrętach w ojennych

Rezerwa w bazach nadbrzeżnych

O gółem na okrętach

i w bazach

Stanów Zjedn. A m ery­

ki P łn ... 260 21 45— 60 1 4 5 -1 7 2 5 7 1 - 613 282— 303 8 5 3 - 996

A n g i e l s k a ... 260 10 45— 60 267—309 5 8 2 - 639 281— 320 863— 956

Japońska... 162 27— 36 121— 210 3 1 0 - 408 155— 204 4 6 5 - 612

Francuska ... 40 20 27— 36 65— 101 1 5 2 - 197 76— 9 ■ 2 2 8 - 296

W ł o s k a ... 20 12— 16 101— 116 1 3 3 - 154 67— 77 200— 231

Razem . . . 822 71 156— 208 699—910 1748— 1811 861— 1003 2609—3014

tonaż lotniskowców wybudow anych i z n a jd u ją ­ cych się w budowie w y rażał się liczbą 296.356 ton, czyli wzrósł o 327 % w porów naniu z ro­

kiem 1922.

Co do ilości samolotów, zauważam y, że w 1922 roku w szystkie lotniskowce mogły zao­

krętow ać około 200 samolotów, natom iast obec­

nie ilość ta wynosi 822, czyli w zrosła o 410%.

Ilość samolotów wzrośnie jeszcze bardziej z t e ­ go powodu, że transportow ce lotnicze mogą być budowane bez żadnych ograniczeń.

W yposażenie okrętów linjow ych i k rążo ­

(8)

156 PRZEGLĄD LOTNICZY Kg 4

wników w 3 — 4 sam oloty na okręt i zgoda na oddanie 25% tonażu krążow ników na pokłady lotnicze, bez podciągania ich pod klasę lotni­

skowców, dzięki cizemu każdy krążow nik może zaokrętow ać 10 — 15 samolotów, znacznie zw ię­

kszy lotniczą siłę bojową floty, um ożliw iając jej napad pow ietrzny na flotę nieprzyjaciela.

Biorąc pod uwagę sum aryczną ilość sam o­

lotów w 5 głównych państw ach morskich p rz e ­

konamy się, że wszystkie 5 flot razem są w s ta ­ nie zaokrętow ać 2.500 — 3.000 samolotów

(w łączając rezerwowe), co św iadczy o wzroście o 1 0 0 0% w porów naniu ze stanem samolotów na okrętach w 1922 roku, gdy było ich tylko 200 — 300.

Tak przedstaw ia się w św ietle cyfr ,,ro z ­ brój enie“ lotnicze na morzu.

M jr —p ilo t STANISŁAW RATOMSKI

Trudności doskonalenia obserwatorów w jednostkach linjowych

Od kilku już lat stosujem y instrukcję do­

skonalenia k ad ry zawodowej w pułkach lotni­

czych.

J a k każda rzecz stw orzona przez um ysł ludzki nie jest w każdym calu doskonała, tak i instrukcja doskonalenia ma swoije w ady i za­

lety. Je d n a k instrukcja ta ma stanow czo w ię­

cej zalet, niż braków. Od chwili jej stosow a­

nia jest pew na ciągłość, pewien system, m eto­

da doskonalenia personelu latającego. W sk a­

zuje ona ram y, w których mieścić się powinno doskonalenie personelu latającego pułków — ściślej jednostek bojowych lotnictwa. Stoso­

wanie jej w całej rozciągłości przyniosło b a r­

dzo duże korzyści. Są natom iast trudności je ­ śli chodzi o doskonalenie taktyczne, albo­

wiem stykam y się z ogromem m aterjału , który należałoby przerobić.

W samej rzeczy: jeśli się zastanow im y nad tem, co winien wiedzieć, w czem się winien orjentow ać, przynajm niej dostatecznie, obser­

w ator lotniczy, to przyjdziem y do przekonania, że um ysł jego powinien być na tyle taktycznie wykształcony, winien posiadać tak ą wiedzę, aby móc zrozum ieć zagadnienia rozw iązyw ane przez d-ców wyższych — od d-ców dywizyj piechoty i b. k. wgórę. Tylko wówczas p rac a jego będzie w ydajna, wartościowa, określiłbym inteligentna. Tylko wówczas będzie on wyko­

nyw ał dane mu zadania ze zrozumieniem rz e ­ czy, a naw et będzie w stanie p rzejaw ić in icja­

tywę, tę zdrową, celową, której przecież w y­

m agam y od każdego d-cy naw et najniższego szczebla, a tem bardziej winniśm y wymagać od

„oka" d-cy W. J , jakiem winien być obserw ator lotniczy.

P rzy podejściu do rozw iązania tego zagad­

nienia, stykam y się z jednej strony z ludźm i (obserwatoram i) bardzo młodymi, m ającym i z a ­ ledwie „zielone" pojęcia o taktyce broni p o łą ­ czonych, z um ysłam i zam ało jeszcze w yrobiony­

mi, by móc wczuć się w proces m yślowy d-cy W.

J., na korzyść którego powołano ich do pracy.

Z drugiej strony, spotykam y ogrom m ate ­ rja łu , jaki powinien być przerobiony przez obserw atorów i w ydaje mi się (a zresztą mam naw et praw o tu taj stw ierdzić na podstaw ie już trzyletniej obserw acji), że im prędzej będziemy się starali wpoić w nich tę powódź, naw et tylko ogólnikowych, niezbędnych wiadomości, tem większy melanż, pom ieszanie pojęć pow stanie w ich głowach.

Ja k ż e szeroki horyzont winien mieć m łody oficer-obserw ator lotniczy! Zakres w iedzy ta k ­ tycznej jego nie może być w żadnym w ypadku porów nany z tym zakresem , jaki jest w ym aga­

ny od jego kolegów w innych ro d zajach broni.

Przecież tam oficerowie dochodzą do tego za­

kresu wiedzy dopiero po 10 — 15 latach służby.

Zastanów m y się nad tym m aterjałem , jaki winien opanować obserw ator lotniczy. A więc:

1) organizacja W. J. (własnych i sąsia­

dów),

(9)

Ne 4 PR ZEGLĄD LOTNICZY 157

2) organizacja pułków piechoty i k aw alerji (szczegółowo),

3) tak ty k a piechoty, kaw alerji i arty lerji, 4) takty k a broni połączonych,

5) operacy jn a służba sztabów,

6) zagadnienia mobilizacji, koncentracji i planów działań,

7) zagadnienia tran sp o rtu wojsk (tran sp o r­

ty kolejowe, samochodowe),

8) pewne wiadomości z dziedziny saperki (forsowanie rzek, budów., przepraw , mostów, umocnień i t. p.),

9) koleje żelazne (węzły, przelotność linij kolejowych i t. p.).

To są podstaw ow e wiadomości, które obser­

w ator lotniczy winien znać zupełnie szczegóło­

wo i dokładnie w nich się orjentow ać.

Z astanaw iając się nad przedm iotam i, któ­

re winny być opanowane przez obserw atora, p o ­ w staje myśl, by dla ułatw ienia doskonalenia służba obserw atora biegła w n astępującej k o lej­

ności. Po ukończeniu szkoły (kursu) z reguły ob­

serw ator winien być przydzielony do eskadry to ­ w arzyszącej, gdzie w ciągu 2 — 3 la t szczegó­

łowo zapozna się z przedm iotam i 1 4, drogą doskonalenia w plutonach, na ćwiczeniach le t­

nich, a szczególnie na wszelkich ćwiczeniach na mapie, prow adzonych przez d. p. i b. k., oraz pułki piechoty, kaw alerji i a rty lerji. Dopiero potem obserw ator może przejść do eskadry linjow ej, gdzie będzie się doskonalił w p rze d ­ m iotach 5 — 9.

M yśl ta w ydaje mi się zupełnie słuszna z następujących powodów:

1) J a k już wspom niałem — obserw ator po ukończeniu szkoły, lub kursu, zazwyczaj jest i będzie młodym, bardzo m ało wyrobionym ta k ­ tycznie oficerem. Zatem powinno się w nim kształcić um ysł od rzeczy najprostszych p o d ­ stawowych. Pow inno się go w yrabiać tak ty cz­

nie, poczynając od studjow ania b ataljon u pie­

choty i przechodząc do coraz większych związ­

ków, aż do dywizji piechoty i b. k.

W Samej rzeczy, ażeby współpracow ać z piechotą, a rty lerją , lub kaw alerją, trz e b a do­

skonale orjentow ać się w sposobie działań tych broni, rozum ieć je. Im więcej obserw ator bę­

dzie rozum iał, wczuwał się w sytuację i poło­

żenie tych broni w różnych p rzejaw ach walk, tern, pow tarzam , inteligentniejsza, skuteczniej­

sza, bardziej celowa będzie jego praca. B y ły ­ by to pierw sze kroki pracy obserw atora — m ło ­ dego podporucznika.

N astępnym etapem p rac y jesit szczebel dy­

wizji piechoty (b. k.) T utaj winien obserw ator być okiem tego d-cy W. J . — okiem zagląd ają- cem i we w łasne ugrupowanie, i w ugrupow anie przeciw nika. Je śli tak, to winien on rozumieć, natychm iast się orjentow ać w tych ugrupow a­

niach, wiedzieć gdzie są stanow iska piechoty, c. k. m., broni tow arzyszącej, arty lerji, odwo­

dów i t. p. T rzeba przecież umieć opisać foto- grafję. Jeżeli jest to pozycja um ocniona trz e ­ ba umieć odszyfrować na język taktyczny sfo­

tografow ane umocnienia.

Jeszcze większego sp ry tu i wyrobienia ta k ­ tycznego winno się wym agać od obserw atora, który będzie rozpoznaw ał na korzyść d-cy W. J . kaw alerji względnie będzie w spółpracow ać z k a ­ w alerją w rozpoznaniu.

Oto szkoła początkowa, a zarazem p o d­

stawowa, obserw atora w jednostce bojowej (plutonie tow arzyszącym ).

W ciągu tych 2 — 3 lat służby w plutonie tow arzyszącym , obserw ator winien się „wyro- bić", przynajm niej dostatecznie, pod względem taktycznym .

Po 2 — 3 lata ch pracy w plutonie tow a­

rzyszącym . śmiem twierdzić, obserw ator winien się wyszkolić, raczej winno się go wyrobić ta k ­ tycznie na tyle, by był om zdolny pełnić służbę obserw atora w eskadrze linjow ej, powołanej w pierw szym rzęd zie do p racy na korzyść d-ców wyższych (grup operacyjnych, arm ji, N a­

czelnego W odza). T utaj winien się on wydo­

skonalić w zagadnieniach wyższego stopnia ( 5 - 9 ) .

Przypom inam koncepcję, k tó rą swego c z a ­ su w prow adzono w życie — mianowicie — szko­

lono obserw atorów wyższych dowództw — ofi­

cerów dyplomowanych. Kto wie, czy ta kon­

cepcja nie była słuszna, aczkolwiek była jedno­

stronna. Powinniśmy bowiem sobie wyraźnie uświadomić, że sam zasób wiedzy nie wystarczy, jeśli — nazywam po lotniczem u — obserw ator nie ,,umie p atrzeć". Umieć p atrzeć i widzieć to, co potrzeba jest sztuką, um iejętnością, jaką

(10)

158 PR ZEGLĄD LOTNICZY No 4

się nabyw a dopiero z czasem. Jesit to dośw iad­

czenie, węch, cechujące jeśli m ożna porów nać—

starych m arynarzy „wilków morskich".

Co jednak zrodziło koncepcję, by obserw a­

toram i wyższych dowództw mieli być oficerowie dyplom ow ani? Mam jedn ą tylko odpowiedź:

oficer dyplom ow any m a wyższe w ykształcenie wojskowe, a zatem um ysł jego jest dostatecznie wyćwiczony i przygotow any do p rac na korzyść d-ców.

Jesit to zatem jeszcze jeden argum ent do­

bitnie św iadczący w jakim stopniu m a być p rz y ­ gotowany taktycznie obserw ator linjowy, k tó ­ rem u przypadnie p raca na korzyść z reguły d-ców arm ji i N aczelnego W odza.

P odejdźm y te ra z do zagadnienia doskona­

lenia obserw atorów , z innej strony — m ianowi­

cie ze strony możliwości pułkow ych i m a te rja łu oraz środków, jakiemi dysponuje pułk.

P u łk i p o sia d a ją regulam iny, w ykłady W. S.

W ojsk. Z adania taktyczne W. S. W ojsk., cza­

sopisma i miesięczniki (przegląd wojskowy, p o ­ szczególnych rodzajów broni), oraz stoi do d y ­ spozycji p ersonelu m ate rja ł inny: sk ry p ty w y­

kładów i zad ań na kursach ofic. sztabowych lo t­

nictw a i kursu doskonalącego dla kapitanów w C. W. Piech. Rem bertów.

W idzim y więc, że pomoce szkolne są obfite.

Otóż tu ta j, odnoszę wrażenie, winno być zgóry ustalone, co z tego m a te rja łu należy p rzestudiow ać dokładnie w czasie doskonale­

nia zimowego, ponieważ jeśli się zechce w cza­

sie 5 m iesięcy pracy zimowej przerobić wszech­

stronnie znaczną część m aterjału , to jednostki bojowe, m uszą się zamienić w szkoły, a ich do­

wódcy — w w ykładowców-kierowników dosko­

nalenia.

Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że dla n a ­ leżytego kierownictw a doskonalenia trzeb a ró ­ wnież, by i dowódcy — kierownicy mieli p rz y ­ najm niej dobre przygotow anie.

Je śli chodzi o doskonalenie personelu la ta ­ jącego w plutonach tow arzyszących, to uw a­

żam, że w pułku, gdzie dowódcy eskadr tow a­

rzyszących m ają za sobą kurs doskonalący dla

kapitanów , niema żadnych trudności. Są oni dostatecznie przygotowani, nastaw ieni, by zu­

pełnie należycie (szkolić) doskonalić taktycznie personel la ta ją c y podległych plutonów. U w a­

żam za rzecz zasadniczą, któ rą pow inna w y raź­

nie podkreślać I. D. K. Z,, że doskonalenie ta k ­ tyczne w eskadrach tow arzyszących w okresie zimowym winni prow adzić jedynie dowódcy eskadr, a nie jak dotychczas — dowódcy p lu ­ tonów. Dowódcy plutonów w większości w y­

padków obecnie nie są należycie przygotow ani do tego. Ich sam ych należy doskonalić ta k ty c z ­ nie.

Również i co do m aterjałów , nie widzę t r u ­ dności. Zbiór zadań, opracow anych p rzez m a­

jorów Piaseckiego i Romeykę, przestudjow anie i spraw dzenie znajom ości odnośnych, przy p rze­

rabianiu poszczególnych zadań, parag rafó w z r e ­ gulam inu piechoty, arty lerji, k aw alerji i lotnic­

twa, oraz ogólnej instrukcji w alki i podanie o d ­ pow iednio przygotow anych ekstraktów z w y­

kładów w C. W. Piech. Rem bertów w ystarczy w dostatecznej m ierze do teoretycznego p rzy ­ gotowania obserw atorów do p rac y n a korzyść d. p . i b. k.

N aturalnie, podkreślam , winni oni brać udział w jak najw iększej ilości ćwiczeń ap lik a ­ cyjnych prow adzonych przez te W. J., a naw et p rzez poszczególne pułki głównych ro d zajów bro ­ ni. Tu narzuca się m yśl: kred y ty winny być tak

zwiększone na ten cel, by d-ca mógł w ysyłać cały oficerski stan plutonu tow arzyszącego na te ćwiczenia. Uważam to z a rzecz konieczną.

Inaczej się rzecz m a z doskonaleniem p e r­

sonelu latającego eskadr linjowych. M aterjał mam y bardzo obszerny, a kierowników dosko­

nalenia odpowiednio przygotow anych poza ofi­

cerami, którzy ukończyli k u rs oficerów sztabo ­ wych lotnictwa, nie ma. N ajlepszym i kierow ni­

kam i doskonalenia tu ta j, mam wrażenie, byliby oficerowie dyplomowani. J e śli przypom nimy, że obserw atoram i eskadr linjowych są p rz e ­ ważnie m łodzi oficerowie, to łatw o musimy zdać sobie spraw ę z jakiem i trudnościam i m a się tu do czynienia.

C zytanie i studjow anie przeglądów po­

szczególnych broni, wojskowego, zadań ta k ­ tycznych W . S. W ojsk., jest konieczne, ale dla

(11)

No 4 PRZEGLĄD LOTNICZY 159 oficerów już dostatecznie wyrobionych ta k ­

tycznie.

Oto są trudności, które mam możność obserwować jako dowódca dyonu szkolnego już

w ciągu 3 roku pracy na tym stanow isku. M o­

żna, m ojem zdaniem, znaleźć wyjście, by spra wy doskonalenia, postaw ić n a należytym sto p ­ niu.

Por, obs. STANISŁAW D U D Z IŃ SKI

W sprawie lotnictwa myśliwskiego je d n o - i w ielom iejscow ego }

F akt, że d yskusja na tem a t definitywnego rozw iązania spraw y lotnictw a myśliwskiego nie osłabła, ale przeciw nie, sta je się coraz żywsza, dowodzi, że zagadnienie to posiada duże z n a ­ czenie w dziedzinie lotnictw a i jego roli w p rzy ­ szłej wojnie.

C ała chyba trud no ść dyskusji i wyciągnię­

cia z niej odpowiednich wniosków leży w tem, że odrazu chcemy rozgryźć taki tw ard y orzech, jakim jest w alka pow ietrzna, k tó ra jest w yni­

kiem elem entów składow ych, jak sprzęt, ta k ­ tyka, dowodzenie, w artość m oralna człowieka;

te same zresztą czynniki w ystępu ją u n iep rzy­

jaciela i dopiero zmaganie się tylch dwuch ze­

społów d a je obraz w alki — zjaw isko jak wiemy, bardzo skomplikowane.

W obec zawiłości zagadnienia, będzie więc rzeczą pożyteczną w prow adzić pew ien ład w dyskusji, skierować ją n a właściwe tory, aby w ten sposób dojść do realnego rozw iązania p ro ­ blemu; w przeciw nym razie zgubimy się w lab i­

ryntach skomplikowanego zagadnienia i po z a ­ kończeniu dyskusji przy k re byłoby stw ierd ze­

nie, że młócono tylko słomę, albo co gorzej wy­

ciągniem y z takiej dyskusji wnioski, któ re m u­

sielibyśmy odpokutow ać w przyszłej w ojnie; ta druga ew entualność byłaby już wielce k aryg o ­ dna; pod hasłem więc uproszczenia dyskusji i wyciągnięcia iz niej możliwie jak najw iększych korzyści, proponuję n a stę p u jąc y punkt w yjścia:

’) A rty k u ł d y sk u sy jn y w zw iązku z, arty k u łam i:

m jr. pil. A, W o jty g i „Szybkość— czy s iła ognia". „P rze­

gląd L otniczy" Nr. 12 z r. 1933, o raz por. obs, pil, Łasz- kiew icza S tefan a „R óżnorodność czy zróżniczkow anie",

P rzeg ląd L otniczy" Nr, 5 — 6 z 1933 r.

1. U stalenie pojęć, którem i operujem y w dyskusji.

2. Rozbicie skomplikowanego zagadnienia na elem enty proste, omówienie szczegółowe k a ż ­ dego z osobna, oraz ustalenie związku z pozo- stałem i elem entami.

W yżej sprecyzow ane w ytyczne są od b a r­

dzo daw na stosow ane we wszystkich pow ażniej­

szych badaniach p rzy szukaniu nowych dróg i zaw sze d oprow adzają do pom yślnego wyniku.

P u n k t 1 staw ia w szystkich dyskutujących na wspólnej platform ie i zapobiega nieporozu­

mieniom; bardzo często zażarte i długotrw ałe dyskusje polegają n a tem, że każdy z dysku­

tu jących m a -co innego n a myśli, mówiąc o d a ­ nym przedm iocie, czy zjaw isku; niekiedy u sta ­ lenie pojęć jest jednocześnie końcem dyskusji i prow adzi odrazu do porozum ienia i k o n kret­

nych wniosków.

P u n k t 2 pozw ala n a szczegółowe i wszech­

stronne zbadanie zjaw iska, poza tem wyznacza ram y dyskusji i zapobiega rozproszeniu.

Co się tyczy istniejącego lotnictw a i jego taktyki, to będziemy się ściśle trzym ali obowią­

zującego nas regulam inu, k tó ry może w niektó­

rych punktach jest zbyt lakoniczny, ale mimo to porusza wszystkie in teresu jące nas zagadnienia.

Zasadnicze pojęcia, które należałoby u s ta ­ lić są n astępujące: sprzęt, tak ty k a i częściowo człowiek.

Je że li chodzi o sprzęt i jego c h arak tery sty ­ kę, to w dalszych rozw ażaniach będę m iał na m yśli sprzęt omówiony przezem nie obszerniej w „Przeglądzie Lotniczym" Nr. 7, 1932 r,, oraz Nr. 7, 1933 r., a więc przedew szystkiem sam o­

lot m yśliwski wielomiejsoowy o dużej szybkości,

(12)

160 PR ZEGLĄD LOTNICZY Ąo 4 możliwie lekki w swojej kategorji, ze strzelcam i

porozm ieszczanem i w ten sposób, aby nie było m artw ych pól i ogień mógł być przeniesiony na każdy dowolny cel.

D efinicja tak tyk i znana jest wszystkim z r e ­ gulaminu, w arto jednak pam iętać o tem, że ta k ­ tyka, a dowodzenie to dwie rzeczy różne.

T aktyka zajm uje się stro n ą organizacyjną walki i zależy od szeregu czynników, jak sprzęt, teren, zadanie, sy tu acja i t. d., tak ty k a jest n a u k ą 1), o p ierającą się na pew nych założe­

niach, sam a jednak znajom ość taktyki i w y­

daw anie w porę dobrych rozkazów nie w y sta r­

cza do prow adzenia walki. Drugim niemniej ważnym czynnikiem w walce jest dowodzenie, którego w ybitną cechą jest zdolność narzucenia podw ładnym woli zwycięstwa i przew idyw anie zam iarów n ieprzyjaciela; ten drugi czynnik nie jest nauką, nie da się u jąć żadnem i kanonami, jest raczej zjaw iskiem psychologicznem, zdolno­

ścią wrodzoną, k tó ra zawsze cechuje wielkich wodzów.

T aktyka obejm uje m aterjalno-organizacyj- ną stronę walki, dowodzenie stronę duchową żołnierza, jego ,,stan m o ralny1'.

T aktyka i dowodzenie w zespole tw orzą to, co nazyw am y „sztuką w ojenną" w tem znacze­

niu, w jakiem się np. mówi: sztuka rządzenia.

W naszej dyskusji będziem y się zajm ow ali ta k ­ tyką, czyli organizacją walki pow ietrznej.

O definicję człowieka w raz z jego stanem m oralnym niem a się co kusić, więc dla uprosz­

czenia zadania, będziem y się zajm ow ali człow ie­

kiem fizycznym, jako częścią składow ą ogólne­

go sprzętu walki, pozostaw iając nairazie na bo­

ku jego w artość m oralną; będzie chodziło o to,

1) Is tn ie je w śród n iek tó ry ch oficerów , zw łaszcza m łodszych, n iesłuszny pogląd, że ta k ty k a je st pojęciem niezw ykle elastyciznem, je st teren em po k tó ry m m ożna h a ­ sać, ja k się kom u podoba, lub dać u p u st sw ojej elo k w en ­ cji i, że na m anew rach, czy ćw iczeniach aplik acy jn y ch m ożna sobie niek ied y „w ygadać zw ycięstw o"; je st to m o­

że częściowo słu szn e w odniesieniu do c a ło k s z ta łtu „ d z ia ­ ła ń w ojennych" w czasie p o koju, różnych oczyw iście od d z iałań w ojennych praw dziw ych; zaobserw ow ać w tedy m ożna pew ne niedonzieczności, dość często tendencyjne, jak np. m anew ry niem ieckie nad O d rą w jesieni 1932 ro ­ ku, n a k tó ry ch N iemcy chcieli dow ieść, że są bezbronni wobec w schodniego są s ia d a i wym óc w te n sposób na L idze N arodów zniesienie k o n tro li zbrojeń.

aby sprzęt został obsłużony, ale czy w czasie tej obsługi w sercu załogi lew mieszka, czy też jej się łydki trzęsą, to już nas n arazie nie bę- uzie obchodziło.

Korzyści nieco przydługiego w stępu okażą się w dalszych rozw ażaniach.

Z adania lotnictw a myśliwskiego określone w punkcie 10 regulam inu, krótko i węzłow ato pod adresem lotnictw a myśliwskiego staw iają takie oto dwa pobożne życzenia, jeżeli chodzi 0 zwalczanie lotnictw a nieprzyjacielskiego:

1. Umożliwić naszem u lotnictw u pracę nad terenem nieprzyjaciela;

2. Uniemożliwić lotnictw u n iep rz y ja c ie l­

skiemu pracę nad naszym terenem .

J e s t to oczywiście ideał, którego w 100%

zrealizow ać się nie da; w pierw szym w ypadku zadanie będzie utrudnione przez ogień wojsk naziem nych n ieprzyjaciela — w drugim u łatw io­

ne przez nasze w ojska naziem ne.

W yżej przytoczone zadania lotnictw a m y­

śliwskiego m ożna wykonać w rozm aity sposób 1 rozm aitym sprzętem , bo ostatecznie wszystkie drogi zaprow adzą nas do celu, ale nam będzie chodziło o wykonanie tych zadań w edług „ z a ­ sady najm niejszej pracy", o to, ażeby w yraża­

jąc się całkiem prozaicznie i m aterjalnie, koszty w łasne osiągniętego zw ycięstw a były jak n a j­

m niejsze; pod tym kątem w idzenia będziemy rozpatryw ali całą spraw ę.

Ew olucyjny rozwój lotnictw a myśliwskiego kształtow ał się zależnie od sprzętu, jakiego do­

starczała technika; w początkach w ojny św iato­

wej spełniał całkowicie zadanie lotnictw a m y ­ śliwskiego sam olot jednom iejscowy, w końcu wojny okazała się p o trzeb a w prow adzenia s a ­ m olotu dwumiejscowego obok jednom iejscowe- go, obecnie coraz więcej mówi się o lotnictwie myśliwskiem wielomiejscowem, które p raw d o ­ podobnie w przyszłej wojnie odegra dużą rolę łącznie z lotnictwem jednomiejscowem.

P rzejd źm y pokrótce te trz y ro d za je lo tn ic­

tw a pod względem taktycznym i ekonomicznym.

„Lotnictw o m yśliwskie w zasadzie prow a­

dzi walkę w szykach, przyczem najm niejszą jednostką podstaw ow ą jest klucz", mówi 186 punkt regulam inu lotniczego; jest tu mowa

Cytaty

Powiązane dokumenty

w ator, aby zorjentow ał się w całym przebiegu swej pracy, oraz jakie były różnice m iędzy jego obserw acją, a rzeczyw istym punktem położenia celu,

1 u, spraw a lotnictw a linjowego wiąże się ści*.. śle z zasadą ekonomji sil w użyciu

Po przylocie nad Tem pelhof szybowce odczepiły się z lin holowniczych, utrzym ując się przez pewien czas w powietrzu, by następnie lądow ać na lotnisku.. d., to

ctwu artylerji. Można to wykonać tylko przez zwalczanie lotnictwa np-la. W alkę tę prowadzi lotnictwo myśliwskie w powietrzu, oraz lotnictwo bombardujące i

Błędy popełnione przez obserwatora i sztab, nie w pływ ają jednak w takim stopniu na obliczenie sił npla, który wykluczałby możliwości i celowość podobnej

3. Obserwator przez cały czas lotu bezustannie obserwuje teren, a w wypadku działalności lotnictwa myśliwskiego, równocześnie obser­.

tu zaczepnego. Drugim punktem będą odwody już podwiezione, przyczem będzie tu chodziło głównie o stwierdzenie w miarę możliwości, czy zostały one jedynie

obecność dowódcy, oraz przygotowanie się do referatów, będzie możliwe jedynie przy takim sposobie zorganizowania pracy, jak omówiony oraz przy wydatnej pomocy