w m i m m m i m M m m m m a t m .
t f A u s n w / o
R O K V I I L I P I E C 1 9 3 4 Nr. 7
UROCZYSTE POWITANIE JÓZEFA I BOLESŁAWA ADAMOWICZÓW PRZEZ PREZYDENTA M. ST. WAR
SZAWY. STO JĄ OD LEW EJ: BOLESLAW ADAMOWICZ, GEN. PIL. RAYSKI, PŁK.-PIL. DE BEAURAIN, P R E
ZYDENT M. ST. WARSZAWY OŁPIŃSKI, AMBASADOR STANÓW ZJEDNOCZONYCH CUDAHY, JÓZEF
ADAMOWICZ.
POLSKIE LINJE LOTNICZE , , L O T “
D Y R E K C J A : W a r s z a w a , P l a c N a p o l e o n a 9 , t e l e f o n 5 6 3 - 6 0
R O Z K Ł A D L O T Ó W
w ażny od dn. 1 m aja do dn. 31 sierpnia 1934
S am oloty na linjach W a rs z a w a —K rakó w i W arszawa — Lwów kursują cod zie nn ie (również w niedzielą).
0.
p- 15.30 17.30
$6 W arszawa i
▼ Gdańsk (Danzig), Gdynia % P- 0.
10.00 8.00**
0. 10.50 £ W arszawa > P- 19.00
p- 12.50 Poznań O. 17.10
0. 13.00 Poznań P- 17.00
p- 14.30 y Berlin j 0. 15.35
0. 16.00 f W arszawa ĄK p- 9.50
p- 17.50 y Katowice ib 0. 8.00
0. 6.30 s$ W arszawa p- 19.05
p- 8.15 Krakńw 0. 17.20
0. 8.35* Kraków p- 16.55**
p- 10.30* Brno 0. 15.C0**
0. 10.40* Brno p 14.50**
p- 11.30* * W len 5 0. 14.00**
0. 7.00* si W arszawa *k p- 17.15**
P" 9.40* W iln o 0. 14.35**
0. 10.05* W ilno p- 14.10**
P- 13.35* Ryga 0. 12.40**
0. 14.05* Ryga p 12.10**
p- 15.55* >f Tallinn 0. 10.20**
0. 10.15 W arszawa k p- 13.50
p- 12.30 Lwów 0. 11.35
0. 12.55* Lwów p- 11.10**
p- 15.30* Cernautl 0. 10.35**
0. 15.50* Cernautl p- 10 15**
p- 18.50* Bucuresti 0. 7.15**
0. 7.00** Bukareszt p- 18.50*
p- 9.00** Sofja 0. 16.50*
0. 9.25** Sofja p- 16.25*
p. 11.10** ' Thessalonlkl 0. 14.40*
Objaśnienie znaków;
O — odlot — dćpart.
P — przylot — arrivće.
* — sam oloty kursują w poniedziałki, środy i piątki — service: lundi, m ercredi, v endredi.
** — sam oloty kursują we w torki, czw artk i i soboty — service: m ardi, jeudi, sam edi.
P. L. L. „LO T“ przew ożą pasażerów i ich bagaż bezpłatnie do lotnisk i z lo t
nisk sam ochodam i z w yjątkiem w Berlinie, G dańsku, Rydze i T allinie, gdzie między lotniskam i a śródm ieściem utrzym yw ana je st dogodna kom unikacja (m etro, tram waje i t. p.)
Bezpośrednie połączenia lotnicze W Beilinie: z A m sterdam em , Kopenhagą, Londynem , M alm o, Paryżem i t. d.
W Bukareszcie: z Istanbulem .
W T allinie z H elsinkam i, Leningradem , Stockholm em i t. d.
W T hessalonikach: z A tenam i, Jero zo limą, K airem i t. d.
W W iedniu: z Belgradem, B udapesztem , G enewą, M onachjum , Rzymem, W enecją, Z urychem i t p.
Bilety na przelot Polskiem i Linjami Lotniczem i „L O T* nabyw ać m ożna rów nież w .O śro d k u propagandow ym "
L. O. P. P. W arszawa, S-to K rzyska 12 te le fo n 533-92.
B I U R A P. L. L. „ L O T“
WARSZAWA
Ad re s
te leg r. BIURO DYREKCJI
L otnisko — O kęcie, Tel. 563-00.
L O T M arszałkow ska 138. Tel. 547-60
KATOWICE L O T L otnisko — M uchawiec Tel. 135 i 145
KRAKÓW L O T BIURO MIEJSKIE
ul. S zpitalna 32. Tel. 132-22 L otnisko — C zyży ny. Tel. 125-45
L W Ó W L O T BIURO MIEJSKIE
PI. Marjacki 5. Tel. 45-71 L otnisko — Skniłów . Tel. 29-36
POZNAN L O T Lotnisko Ławica — Tel. 78-45
GDAŃSK (Danzig)
GDYNIA L O T L otnisko — W rzeszcz — Langfuhr. Tel. 415-31
B R N O L O T Lotnisko — C ernovice Tel. 38-266
W I E N A ustro-
flug
„Luftreisebliro"
I. K aerntnerring 5.
Tel. R. 28— 1—21
Lotnisko — A spern. Tel. R. 48—5—60
BUCURESTI L O T B iuro R eprezentacji
Str. F ranclin 14. Tel. 235-97 L otnisko — Baneasa. Tel. 2.2178
CERNAUTI L O T L o t n i s k o — C z a c h o r Tel. 537
S O F I J A P ol ka m e ra ul. B enkovski 8 Tel. 443 Lotnisko — Bozuriste THESSALONIKI A lla lo uf c o ul. Gr. A lexandre 5 Tel. 11-31 Lotnisko — Sedes
W I L N O L O T L otnisko — Porubanek Tel. 80.
R I G A L O T Lotnisko' — Spilve Tel. 274-57.
T A L i. I N N L O T Hotel Kuld Lóvi. Tel. 426-27 Lotnisko — Tel. 313-30.
Poza tem informacje i bilety w e wszystkich większych biurach podróży
PRZEGLĄD LOTNICZY
M I E S I Ę C Z N I K
WRAZ Z KWARTALNYM D OD ATK IE M BEZPŁATNYM
„ W I A D O M O Ś C I T E C H N I C Z N E L O T N I C T W A ”
W Y D A W A N Y P R Z E Z D E P A R T A M E N T A E R O N A U T Y K I M I N I S T E R S T W A S P R A W W O J S K O W Y C H
TREŚĆ ZESZYTU:
Str.
E. M. W hołdzie Naszym Rodakom , , , , , 294
M jr. pil. A d a m W o jty g a . Im prezy lotnicze ma Zachodzie , . , 296 M jr. obs. J ó z e f Jngrau. W gościnie u niemieckiego lotnictw a . , 306 P łk. d y p l. pil. w sł. sp. S. A b żo łło w sk i. O auto żyrach i innych
podobnych a p a r a t a c h ...311 M jr. pil. T a d eu sz P iotrow icz. S uprem acja lotnictw a m yśliwskiego
j e d n o m i e j s c o w e g o ... 320 Por. pil. F lorjan Laskowski. Szkolenie w pilotażu „na ślepo" . . 322 Ppor. obs. Lu dw ik K ó zk a . Problem w alki pow ietrznej w d osk ona
leniu o b s e r w a t o r ó w ... 329 H. O. P rz e d zaw odam i G o r d o n - B e n n e tt a ...331
W spom nienie p o ś m i e r t n e ... 333
P rzeg ląd Lotnictw a P a ń stw obcych:
F r a n c j a . P o la strzelań do celów ruchom ych . . . 334 R o s j a , T aktyk a lotnictw a rozpoznaw czego Z, S. S. R. . . 337 R ó ż n e ...343 B ibljografja ...343
ROK VII W A R SZA W A , LIPIEC — 1934 iN° 7 C E N A Z«. 2 . 5 0
294 PR ZEG LĄ D LOTNICZY Nb 7
E. M.
W H o łd zie Naszym Rodakom
1 znowu po raz drugi w dziejach lotniczych Polski — skrzydła polskie dumnie przekroczyły Atlantyk roznosząc szeroko tężyznę i sławę pol
skiego imienia.
Tym razem jednak byli to inni ludzie — był to inny sprzęt. Tym razem po raz pierwszy Atlantyk został zdobyty przez naszych roda
ków, tych, którzy przez lat 23 niebyli obecni w kraju, jednak niezatracili dla niego miłości, niezatracili chęci powrotu w ojczyste strony.
Chcieli powrócić jednak nie byle jak, chcieli powrócić bohaterami.
*
Kim więc są dzisiaj czczeni przez nas, słyn
ni bracia Adamowicze?
Przed łaty 23 z głębokiej zapadłej Wileń- szczyzny w ślad za liczną rzeszą naszych roda
ków, szukających lepszej doli, niż wśród za
borców, na innym kontynecie, wyruszają bra
cia Adamowicze do Ameryki Północnej, osie
d lają się tam, biorą się ochoczo do pracy, nie- zatracając jednak nic z tej polskości, w której byli chowani i miłości do Ojczyzny dalekiej
a jakże im drogiej.
M ijają lata wojny, odradza się Niepodległa Polska, a w umysłach Adamowiczów, którzy J ą w międzyczasie pośpieszyli odwiedzić, zradza
r
Przylot braci Adamowiczów na lotnisko Mokotowskie w dniu 2 lipca.
się myśł nie powszechna — przyczynić się ja kimś czynem ku utrwaleniu potęgi Ojczyzny.
W tych latach, gdy projekt Adamowiczów rysował się tylko w ich umysłach, największym ówczesnym wyczynem, do którego dążyli, było przekroczenie Atlantyku.
1 oto zacięte wileńszczuki, niemając nic wspólnego z dziedziną lotnictwa, kuszą się na wyczyn niewspółmierny, niepowszedni: p r z e k r o c z y ć A t l a n t y k w b a r w a c h p o l s k i c h .
* * *
J a k więc należy uważać to zwycięstwo na
szych rodaków?
Je ś li chodzi o wyczyn sportowy, to wydaje się, że jest on bodajże b e z k o n k u r e n c y j n y .
H istorja ostatnich wyczynów wielkich asów lotnictwa nigdy niewykazała, aby podobna im
preza mogła być zrealizowana nieomal przez laików, a w każdym bądź razie przez am ato
rów, bez dostatecznego treningu i co najw ażniej
sze, bez należytego oparcia finansowego.
Zastanówmy się: — oto dwoje żwawych lu
dzi, bynajmniej nie finansjerów, a raczej ludzi ciężkiej i mozolnej pracy postanawia utopić ca
ły swój wieloletni dorobek w imprezie conaj-
P rzejazd braci Adamowiczów z lotniska do R atusza wśród rozentuzjazmowanego tłumu.
M> 7 PR ZEG LĄ D LOTNICZY 295
mniej wątpliwej, a w każdym bądź razie bar
dzo ryzykownej.
Myśl rzucona — realizacja idzie w ślad za
tem: — odtąd jedynem ich pragnieniem jest ukazać się nad ziemią polską w samolocie, któ
remu n adają nazwę O r ł a B i a ł e g o .
Szczupłe, a raczej prawie żadne środki fi
nansowe, ograniczają niezbędny trening, upra
szczają do minimum wyposażenie samolotu.
Lot został rozpoczęty. Szczęście nie sprzy
jało Adamowiczom. W pierwszym etapie sa molot zostaje poważnie uszkodzony, a lotnicy boleśnie poranieni. Rany i bóle leczą się szyb
ciej, sprawy finansowe trudno — lecz Adamo- wicze z twardym uporem kontynuują swą pier
wotną myśl: A t l a n t y k P ó ł n o c n y z o s t a n i e p r z e z P o l a k ó w z d o b y t y !
Goniąc resztkami sił finansowych doprowa
dzała przedsięwzięcie do końca, przekraczając w dniu 29 czerwca Atlantyk, na tymże samolo
cie o zmienionej nazwie.
My zawodowi lotnicy, winniśmy się szcze
gólnie cieszyć z tego wyczynu: — cieszyć się jako Polacy i jako fachowcy. — Oto bowiem rzeczywistość wykazuje nam, że hart, zaciętość, upór i silna wola s ą c z y n n i k a m i i s t o t n i e d e c y d u j ą c y m i w lotnictwie, czyn
nikami miary niepowszedniej.
Ja k o Polacy winniśmy szczególnie się cie
szyć jeszcze z tego powodu, że właśnie dzięki braciom Adamowiczom nastąpiło zjednoczenie umysłów — w duchu lotniczym — naszych ro
daków z Polonji Am erykańskiej, z któremi do
tychczas nas tak mało w sensie lotniczym łą czyło.
B racia Adamowicze nie mały zaszczyt przy
nieśli Stanom Zjednoczonym, będąc Ich prawne- mi obywatelami. J e s t to jakgdyby drobna część spłacenia długu wdzięczności, jaki zawsze spo
łeczeństwo polskie żywić będzie dla synów Ame
ryki, — pomne walecznych wyczynów bohater
skich lotników eskadry Kościuszkowskiej, któ
rej dzieje w wojnie polsko-bolszewickiej są już wiadome każdemu Polakowi.
B racia Bolesław i Jó zef Adamowicze przed swym sam olotem „W arszaw a",
296 PRZEG LĄ D LOTNICZY Nb 7
M jr, pil. A D A M W O JTY G A
S e k re ta rz nasz b y t obecny na tyg o d n iu propagandy lo tn iczych p o d a je m y p o n iżej, w iedząc, iż zainteresow a- lo tn ic ze j w N iem czech, oraz na zaw odach akrobacji po- nie, ja k ie im to w a rzy szy ło zagranicą obejm ie i k o ła na
w ie trzn e j w P aryżu. R e p o rta ż z ty c h ciekaw ych im p rez szych c zyteln ikó w . R E D A K C J A .
Im prezy lotnicze na Z a c h o d z i e
Tydzień propagandy lotniczej w Berlinie
Berlin tonie we flagach: czerwone z. białem kołem i czarn ą sw astyką hitlerow ską pośrodku, o raz państw ow e czarno-biało-czerw one. W po- przek ulic szereg napisów dużemi czarnem i li
teram i ma białem tle płó tna. W e wszystkich w ażniejszych punktach tego olbrzymiego m iasta rzu c a ją się w oczy napisy propagandow e i duże afisze z p ostacią w szaro-niebieskim m undurze, z w yciągniętą praw ą ręką, na tle samolotów. To um undurow any lotnik organizacji hitlerow skiej salu tu je swój naród i przypom ina m u z p ełn ą w yrazu mocą swej postaci, że „naród niemiecki musi być narodem lotników" (hasło m inistra lotnictw a H erm ana G óringa).
N a ulicach kręci się wielu um undurow anych ludzi z puszkam i w rękach i znaczkam i lotnicze
mu Rzucam w puszkę 50 fenigów, — dostaję wzam ian znaczek, przypom inający dzisiejszą odznakę lotników niemieckich. To jednak nie zw alnia od ponownego nagabyw ania przez in nych natarczyw ych kw estarzy. Złóż ofiarą na lotnictwo niem ieckie, — słyszę n a każdym rogu ulicy. T ak jest w całych Niemczech, nie tylko w m iastach, ale i na wsiach akcja p ro pagandy
lotniczej, połączona ze zbiórką na cele lotnicze prow adzona jest intensyw nie z pełnym rozm a
chem i jakby to powiedzieć niejakim przym u
sem.
Czytam z zainteresow aniem poszczególne napisy na afiszach i płachtach propagandow ych.
W ścisku i rozgw arze p anującym n a kolejach miejskich, kolejce podziem nej, autobusach, tra m w ajach, i ruchliw ych ulicach łapię uryw ane zdania i słowa na tem a t lotnictw a i uroczy
stości lotniczych, jakie się m ają rozpocząć te goż wieczora.
K w intesencja rozmów jest t a sama co n a pisy propagandow e:
...Flieger voran...
...Luftfahrt tu t not...
...Helf den blauen Fliegern...
...Das deutsche Volk muss ein Volk von Fliegern w erden! i t. d. i t. d.
„Lotnictwo jest koniecznością, — lotnictwo jest naszą przyszłością, fundam entem mocy i potęgi Niemiec". W itryn y księgarskie zaw a
lone książkam i lotniczemi, — ze stronic pism ilustrow anych rzu c a ją się w oczy sam oloty, szy
Nb 7 PRZEG LĄ D LOTNICZY 297
bowce, balony i postacie lotnicze. W e w szyst
kich pism ach na tytułow ych stronach duże n a
pisy nie d adzą zapom nieć o obowiązku n aro d o wym, którem u dziś lotnictwo na imię.
P ro paganda prow adzona jest na ogromną skalę.
Znam ienne są niektóre pociągnięcia p ro p a gandowe prow adzone na olbrzym ią skalę przez m inistra prop agan dy Goebelsa. Jed n y m z p rz e jawów tej propagandy było np. stoisko D. L. V.
(Niemiecki Związek Lotnictwa Sportowego) na ostatniej wystawie samochodowej w Berlinie, poświęconej zresztą w głównej mierze, jak w szy
stkie imprezy, propagandzie, — w tym w y p ad ku, m otoryzacji k raju . N a jednym z naczel
nych m iejsc umieszczono w ielką tablicę, tonącą w zieleni, z następującym napisem :
„W ir toten Flieger blieben Sieger durch uns allein.
Volk flieg Du w ieder und Du w irst Sieger durch Dich allein".
Napis n a tablicy został w zięty z pom nika ku czci poległych lotników, postaw ionego w sły n
nym ośrodku szybowniczym na W asserkuppe, N arodzie lataj znowu, a będziesz zwycięz
c y — znam ienne słowa testam en tu poległych lotników.
Tak, pom yślałem sobie, idziecie jasn ą i ce
lową drogą do odbudowy sił pow ietrznych, k tó re obecnie m ają być w yrazem rów noupraw nie
nia zbrojeń d la bezpieczeństw a i obrony kraju . Dziś te cele w ysuw a się n a czoło zagadnień lo t
niczych, — a jutro?.. T rudno odpowiedzieć na to pytanie, choć logicznie rzecz biorąc, odpo
wiedź może być tylko jedna i łatw a do zrozu
mienia,
Niemcy z ogromnym pośpiechem i rozm a
chem odbudow ują swe lotnictwo o nazwie cy wilnej, a treści zdecydow anie m ilitarnej.
O czekuję z niecierpliw ością wieczoru, aby zapoznać się wreszcie ze sposobem urządzania m arszu pochodniowego, połączonego z cap strzy kiem, zorganizowanego p rzez związek lotnictw a sportowego na cześć m arszałka H indenburga, kanclerza H itlera i m inistra lotnictw a Goeringa.
M arsze pochodniowe, o których mowa, m ają sw oją tra d y c ję i są bardzo łubiane przez ber- lińczyków. Tysiące pochodni odbijających się w ielokrotnie w lustrzanych szybach w ystaw o
wych i błyszczącej naw ierzchni asfaltu, w raz z dźwiękam i orkiestr, śpiewów i okrzyków na cześć Niemiec i ich dzisiejszych przywódców, w yw ołają niew ątpliw ie pożądany efekt i n a strój.
Nie pozostaje nic innego tylko czekać, a po nieważ jest jeszcze dużo czasu na „Fackelzug", w daję się w rozm owę z sym patycznym re fe re n tem prasow ym Lufthansy, którego poznałem je szcze podczas Challenge‘u w 1932 r., a z nazw i
ska jeszcze wcześniej, bo z p rac fachowo-lotni- czych um ieszczanych przez niego w znanem cza
sopiśmie lotniczem „Die Luftw acht". Dość d a
w na znajom ość ułatw ia nam odrazu rozmowę, z pominięciem niepotrzebnego w ysiłku n a łam a
nie pierw szych lodów nieufności dwóch obcych sobie ludzi.
S taram się wydobyć od mego rozmówcy szereg szczegółów dzisiejszej organizacji lotnic
twa sportowego, jego celów i sposobów d ziała
nia. Inform uje m nie spokojnie, nie robiąc ż a d nych tajem nic z rzeczy zresztą znanych ogólnie.
A więc: całe lotnictwo sportow e Niemiec zo
stało połączone w jeden związek ,,D. L. V."
(Deutsche L uftsport-V erband) i odpowiednio zreorganizow ane. W prow adzono jednolitość z a sad, celów i zadań różnych dotychczas to w a
rzystw lotniczych, a co najw ażn iejsze poddano całą organizację lotnictw a sportowego jednem u kierownictwu, obsadzając w szystkie stanow iska naczelne i kierownicze w edług ustalonej hierar- chji, przez byłych lotników w ojskowych z cza
sów wojny.
C ałe Niemcy zostały podzielone n a krajow e grupy lotnicze. N a czele grupy lotniczej stoi kierownik grupy.
G rup a (Fliegerlandesgruppe) dzieli się na p odgrupy (U ntergruppen), oraz grupy m iej
scowe (Ortsigruppen), te ostatnie n a dyony, w zględnie esk adry lotnicze (F lieger-S tiirm e).
W skład grupy wchodzą jednostki szybownic
twa, lotnictwa, balonów, szkoły i kursy, lotniska z obsługą, w a rszta ty i cała służba pomocnicza.
Członkowie są um undurow ani, p o d leg ają dyscy-
298 PR ZEG LĄ D LOTNICZY Mi 7
pilnie wojskowej i oprócz w yszkolenia lotnicze
go o trzym ują wyszkolenie wojskowe w ram ach przysposobienia wojskowego. P rzynależność do poszczególnych rodzai lotnictw a jest o kreślana odpowiedniem i znakam i na kołnierzu m unduru.
Dowódcy oddziałów noszą nazwę „Flieger- kom m andant". Uroczystości, które się odbyły w B erlinie zorganizow ane zostały przez Flieger- landesgruppe XIV.
A zatem organizacja w ybitnie wojskowa, bez cienia wątpliwości. J e s t to zasługą m inistra Goeringa, ogromnie popularnego i łubianego w sferach lotniczych.
J u ż czas na pochód, a więc śpieszym y na miasto, by z kilku punktów móc zaobserw o
wać przebieg uroczystości, lokujem y się koło
„B randenburger Tor".
P o rządek idealny, tłum widzów na chodni
kach w ykręca głowy w kierunku skąd dochodzą dźwięki m uzyki wojskowej i ruchom e m orze p ło mieni pochodni. M iarow y i rów ny tu p o t nóg,—
z obydwu stron ulicy wznosi się las wyciągnię
tych praw ych rąk . To publiczność pozdraw ia swych lotników. Id ą w równych szeregach żo ł
nierskich krokiem w ta k t popularnego m arsza lotniczego granego przez orkiestrę. Doskonale um undurow ani w szaroniebieskich otw artych frenczach, butach z cholewami, czapkach o k rą głych z godłam i lotniczem i i odznakam i na w y
łogach m undurów . K ażdy Fliegersturm m a oko
ło 120 — 150 ludzi. Poszczególne o ddziały prow adzą d-cy o licznych odznaczeniach w ojen
nych. P re z e n tu ją się doskonale, — w ali tego około 6.000 ludu, um undurow anego pierw szo
rzędnie i wyszkolonego wojskowo doskonale.
Z hymnem na ustach przechodzą przez b ra mę B randenburską. W migotliwym blasku p o chodni w idzę m łodzieńcze tw arze, to znów s il
ne m ęskie skupione spojrzenia, Szyk każdego odd ziału taki, jak m aszerującej kom panji p ie choty z oficeram i i podoficeram i na czele.
Zgodnie z program em pochód lotniczy skie
row ał się do ogrodu zoologicznego, gdzie odby
ło się pow itanie przybyłych przez miejscowe w ładze lotnicze.
W dniu 3 czerwca odbyły się n a lotnisku Tem pelhof w Berlinie uroczystości lotnicze po
łączone z defiladą, poświęceniem balonu i po
pisam i lotniczemi, wchodzącemi w skład p ro gram u tygodnia p rop ag andy lotniczej.
Cudowna słoneczna pogoda ściąga w ieloty
sięczne tłum y na lotnisko i przyległe tereny, otaczające najw iększy cen traln y p o rt lotniczy Berlina, leżący w bezpośredniem pobliżu m iasta.
Poprzez tłum y dążące na lotnisko p o d jeż dżam y przed główne w ejście portu. Po spraw dzeniu zaproszeń p rzep ro w ad zają nas uprzejm i gospodarze na honorowe miejsce, ogrodzone i pilnie strzeżone. Z m iejsca tego widzimy do
skonale całe lotnisko i przebieg uroczystości.
T arasy głównego budynku portowego, w erandy re sta u ra c ji i kaw iarni, wreszcie m iejsca p rz e znaczone dla widzów są przepełnione. N a każ- dem m iejscu głośniki radjow e, tłum y fotografów i operatorów filmowych. Głos speakera o b jaś
nia poszczególne p u nk ty odbyw ającego się p ro gram u uroczystości. W loży naszej zjaw ia się szereg osobistości ze św iata wojskowego i poli
tycznego, dyplom acja, goście zagraniczni i licz
ni dostojnicy hitlerow scy. M undury, m undury i jeszcze ra z m undury, — szaroniebieskie, bron- zcwe i czarne organizacyj hitlerow skich m iesza
ją się z szarozielonemu Reichswehry.
N aprzeciw naszej loży ustaw ia się olbrzymi zespół połączonych orkiestr form acyj hitlerow skich. Drogę defilady oznaczają nieruchomo stojący kierunkowi.
Pierw szy pu nk t program u przew iduje defi
ladę wszystkich oddziałów lotniczych i szybo
wniczych (Flieger- und Segelfliegersturm e) pod grup lotniczych (Fliegeruntergruppen) z B erli
na, B randenburgji, Łużyc, M archji W schodniej i G ranicznej, obok form acyj honorowych oddzia
łów hitlerow skich i arm ji regularnej.
D efiladę ma przyjm ow ać m inister lotnictw a H erm an Goering, w tow arzystw ie swego sztabu.
W ostatniej chwili dow iaduje się publiczność, że w ażne w zględy państw ow e nakazały Goerin- gowi odlecieć godzinę tem u do N adrenji, a d e
filadę odbierze m inister Reichsw ehry generał Blomberg, w tow arzystw ie p rezy d en ta D. L. V.
kom andora lotniczego Bruno Loerzer‘a. W śród obecnych — k o nstern acja i niezadowolenie.
Z rozmów gości, a poczęści, z inform acyj kilku dziennikarzy wnoszę, że H itler um yślnie w y
słał G oeringa na jakąś drobną uroczystość p o
No 7 PRZEG LĄ D LOTNICZY 299
za Berlin, aby mu uniemożliwić wygłoszenie mo
wy, k tó ra napew no kolidow ałaby z jego oficjal- nem stanow iskiem członka rząd u Rzeszy. Goe- n n g mówi bowiem otw arcie i jasno o konieczno
ści zbrojeń pow ietrznych Niemiec,
Goering —• sk ra jn y m ilitarysta, kapitan m ianowany generałem przez H indenburga d aje na każdym kroku dowody swych przekonań i dążności. Przyszłość Niemiec, ich potęgę i nie
zależność widzi w silnej i doskonałej flocie po
w ietrznej. N ap rzyk ład n a broszurze p ro p ag an dowej, w której w ypow iada się szereg osobisto
ści z Hindenburgiem i H itlerem na czele w sp ra wie ważności lotnictwa, jako czynnika kultury, wychowania m łodzieży, zbliżenia narodów i t. d.
Goering nap isał taki krótki autograf pod swoją podobizną ’):
„Im G eiste der Richthofen und Bólke vorw arts! Herman Góring,
D er e rs te R eichsluftf.ahrm inister".
Kto był Richthofen i Boelke wie o tem k a ż de dziecko niemieckie.
Goering to człowiek, k tó ry wie czego chce.
On to w stosunkow o krótkim czasie połączył wszystkie tow arzystw a lotnicze, niezawsze zgo
dne ze sobą, — zreorganizow ał je, — zm ilitary
zował, w prow adził żelazną dyscyplinę i kazał pójść naprzód w duchu bojowym, duchu zw y
cięskim R ichthofena i Boelkego. Jego dzieło, częściowy rez u lta t jego p rac y będziemy dziś oglądali.
Cywilne lotnictwo sportow e? P rzygotow a
nia do defilady mówią coś wręcz przeciwnego.
Gdzie tu lotnictwo sportow o-cyw ilne? Czy w karnych szeregach um undurow anych lotników, czy w pocztach sztandarow ych, a może w b ły szczących m undurach i o rderach starszyzny, lub w żołnierskim kroku parad n y m wybijanym w ta k t m arsza granego p rzez orkiestrę w ojsko
wą. Coś się m ylimy w pojęciach. D la nas w oj
sko jest wojskiem, a naród cywilny — cyw il
nym. Tam wojsko ma nazwę organizacji cy
wilnej, a członek tej organizacji puściłby pięści w ruch, gdyby się go cywilem nazwało.
Zaczyna się defilada. K ilka m uzyk razem
-1) A u to g raf w zięty ze z ło te j księgi D, L. V.
połączonych rżnie m arsza paradnego. Tłum z d e j
m uje kapelusze i wyciąga prawice, o ddając w ten sposób honory pocztom sztandarow ym . Kroczą tw ardo z wyciągniętem i nogami, w rów nych szeregach kom pan ja za kom pan ją, Sturm za Sturmem, dyon za dyonem. Nie widzę różni
cy pom iędzy arm ją zaw odow ą a ochotniczemi form acjam i H itlera. Lotnicy p rez e tn u ją się do
skonale, m ożna im pozazdrościć mundurów, p o stawy, dziarskości i poklasku tłumów.
W rezultacie przedefilow ało około 20.000 ludzi, z których 9.000 w m undurach lotniczych.
D efilada m iała ch arak ter całkowicie w oj
skowy, była podobna do wielkiej rew ji w ojsko
wej, ale nie do im prezy lotnictw a sportowego.
O krągłe banie balonów wolnych kołyszą się w powietrzu, przytrzym yw ane na linkach przez obsługę, aby się przedw cześnie nie oderw ały od ziemi.
P rzed startem balonów m a nastąpić chrzest nowoufundowanego balonu. P rzed m iejsce ho
norowe, na którem się znajdujem y, przy p ro w a
d z a ją balon o dużym napisie na powłoce „ H er
m ann G oering'‘.
N a praw o od „H erm anna Goeringa" kołysze się dziesięć innych jego współtow arzyszy, u s ta wionych wzdłuż drogi, po której przed chwilą kroczyły oddziały biorące ud ział w defiladzie.
Chwila ciszy i oczekiwania, wreszcie z głoś
ników p ad a objaśnienie, że obecnie mowę w y głosi prezes D. L. V. kom andor lotniczy Bruno Loerzer. Mówca przypom ina, że obecnie m inę
ło praw ie 50 lat od chwili stw orzenia w Niem czech pierw szej wojskowej form acji balonowej.
Z dalszego przem ów ienia dow iadujem y się, że ostatniem i czasy m ylnie sądzono, iż balon w ol
ny jest już dziś niepotrzebnym przeżytkiem . Nie możemy zapomnieć, że balon wolny, pom ijając w szystkie jego dodatnie strony, n ad aje się do
skonale do badania przestw orzy, w czem jest zresztą bezkonkurencyjny. N aw iązując do tego prezes wspom ina o nieszczęśliwej załodze balo
nu „B artsch von Siegisfeld", która zginęła p o d czas lotu stratosferycznego. W reszcie mówca dziękuje berlińczykom za ich ofiarność na cele lotnicze, zapew niając ich, że pieniądze te zosta
ną celowo użyte na w yszkolenie m łodego n a ry b
300 PRZEG LĄ D LOTNICZY No 7
ku lotniczego, budowę szybowców, op łatę in
struktorów i mechaników.
Mówcy chodzi o w ykazanie społeczeństwu, że rozw ój lotnictwa, ze w zględu na T ra k ta t W ersalski, zab ran iający subw encjonow ania lo t
nictw a sportowego, uzależniony jest od ofiarno
ści publicznej.
D zisiejsze lotnictwo sportow e Niemiec ro z
p o rządza olbrzym ią ilością nietylko członków, ale w pierw szym rzędzie samolotów, sprzętu lotniczego i pomocniczego, organ izacją tere n o w ą i t. d. Lotnictwo to jest niew ątpliw ie n a j w iększą tego ro d za ju organizacją na świecie.
A szybownictwo? W szystkim wiadomo, że Niemcy będące ojczyzną szybow nictw a m ają najliczniejsze, najw iększe i najlep sze szybow
nictw o n a świecie.
K oszty utrzym ania szybownictwa i lotnic
tw a sportow ego sto ją w prostym stosunku do ich w ielkości i w ym agań. A w ym agania są bardzo duże. Czy te olbrzym ie koszty p o k ry w ają członkowie ze sk ładek m iesięcznych?
M oże dla celów propagandow ych jest p o trzebne w ykazyw anie ubóstw a i apelow anie do ofiarności społeczeństw a, a le zw ykły rachunek praw dopodobieństw a w ykaże nam odrazu, że tego ro d z a ju organizacja bez subw encji rzą d o wej nie może istnieć. T ak jest n a całym świecie.
Rozpoczyna się chrzest balonu, — bezpo
średnio potem start. Balon zwolniony z uw ię
zi unosi się szybko do góry, a później wolno i m ajestatycznie w ypływ a poza lotnisko. Po starcie „neofity", s ta rtu ją n astępne w krótkich odstępach czasu. „Zabaloniło się" na lotnisku, bo rów nocześnie ze startem dużych balonów, w y
puszczono 20.000 m ałych baloników z propa- gandowemi napisam i na powłokach.
W pewnym momencie z gołębników w y la
tu je 10.000 gołębi pocztow ych w c h a ra k te ry stycznym poszum ie skrzydeł.
N ad lotniskiem kręci się w m iędzyczasie m ały balon sterowiec, zaopatrzony w silnik przyczepiony do gondoli, wożący p asażerów n a wycieczkę pow ietrzną n a d Berlinem, oraz s łu żący celom reklam ow ym i propagandow ym .
P o starcie balonów wolnych odbył się p o pis lotniczy i szybowniczy, przew idziany drugą częścią program u.
R ozpoczynają się loty grupowe oddziałów lotniczych XIV G rupy lotniczej, szkoły pilotów lotnictw a kom unikacyjnego i wreszcie Lufthansy.
O bserw uję z p e łn ą ciekaw ością sposób wyko
nania lotów grupowych. W popisie biorą udział sam oloty Klemm, Fieseler i A lbatros. Klucze trój samolotowe i roje dziewięciosamolotowe d e
filują n a d lotniskiem.
Za niemi n a stę p u je defilada 5-ciu sam olo
tów kom unikacyjnych, prow adzonych przez s a m olot olbrzym 4-ro silnikowy G, 38 „M arszałek H indenburg". Lot grupowy tych olbrzymów p rzelatu jący ch z łoskotem pon ad głowami w i
dzów w yw ołuje duży efekt swą potęgą i siłą.
M am wrażenie, że w razie potrzeby nie będzie trudności w w yrzuceniu w ygodnych foteli i p rz e robieniu kabin pasażerskich n a kabiny sam olo
tów bom bardujących, w reszcie n a zastąpienie ciężaru użytecznego samolotu, wyrażonego ilo
ścią pasażerów , ciężarem bomb lotniczych. W bu
dowanie gniazd karabinów maszynowych i d z ia łek niew ątpliw ie było już tro sk ą konstruktorów , w chwili poczynań konstrukcyjnych. O tych m ożliwościach p isał swego czasu franc. gen.
A rm engaud w swym elaboracie ,,L‘arm ee do l'a ir". N ap rzy k ład tak i G. 38, k tó ry prow adzi defiladę, może zabrać oprócz m aterjałó w p ę d nych około 40 pasażerów . N a w ypadek w ojny sam olot ten może być natychm iast przerobiony na bom bardujący ciężki, uzbrojony w 1 działko i 8 ciężkich karabinów m aszynowych, zdolny do przew iezenia 5.000 kg bomb na odległość 500 km, z szybkością 180 km/godz .
Loty grupowe wykonane n a m ałych zgrab
nych sam olotach szkolnych, w raz ze zmianam i szyku niepokazały mi oczywiście nic nowego, natom iast w ykazały dużą spraw ność lotniczą m łodych pilotów, szkolonych widocznie syste
matycznie, celowo i dobrze. S ta rty i lądow a
nia w ykonyw ane zespołowo w określonym szy
ku, wreszcie m anew r całego zespołu w pow ie
trz u n ależą do norm alnego w yszkolenia lotni- czo-wojskowego'. Z tu ry sty k ą pow ietrzną i lo t
nictwem sportowem, ten rodzaj lotów m a b a r
dzo m ało wspólnego. Z lotów grupowych n a j
lepiej wykonyw ali sam lot i zmianę szyków p i
loci kursu wyższego pilotażu lotnictw a kom uni
kacyjnego.
PR ZEG LĄ D LOTNICZY 301
Loty grupowe kończą się, klucze i ro je lą dują. N astęp u je s ta rt do tu rn ie ju akrobacji p o w ietrznej (kunstflugturnier), w którym biorą udział tylko m łodzi piloci należący do XIV gru
py lotniczej. J e s t to właściwie popis, a nie kon
kurs. M iejsce sp eakera zajm uje instruktor p i
lotażu, k tóry zam ienia olbrzym ie lotnisko n a sa
lę w ykładow ą, opisując publiczności k ażd y r o dzaj w ykonyw anych figur. In stru k to r k ry ty k o w ał i w yjaśniał, a w yznaczeni uczniowie wyko
nywali program owo figury, należące do kate- gorji w stępnej akrobacji.
Popis ten odbyw ał się na jednom iejscowych samolotach, nadających się do wykonywania akrobacji. Nie są to jeszcze w ścisłem tego słowa znaczeniu sam oloty myśliwskie, niemniej jednak m ożna na nich osiągnąć pełne w yszko
lenie w akrobacji pow ietrznej, będącej p o d sta w ą w yszkolenia myśliwców.
Koniec pokazu szkolnej akrobacji, w pew nym momencie sta rtu je 7 samolotów dwum iej- scowych. W zw artym szyku o k rążają lotnisko, n ab ierając wysokości.
Głos idący z m egafonu objaśnia, że odbę
d ą się skoki ze spadochronam i, W pewnym mo
mencie na wysokości 500 m n ad środkiem lo t
niska szyk się rozluźnia, z pojedynczych m a
szyn w yskakują lotnicy. Znać doskonałe w y
szkolenie w skokach, bo o tw ierają spadochrony po odczepieniu się od m aszyny i przeleceniu ja kichś 50 m w dół.
N ad lotniskiem zabłysło 7 białych parasoli opuszczających się spokojnie w dół. O bserw uję lotników, większość z nich m anew ruje linkami, aby opaść na zieloną ruń lotniska poza m iejsca
mi zajętem i przez sam oloty i publiczność. Sko
ki i lądow ania u d a ły się doskonale, zyskując za
służony podziw i aplauz publiczności.
Chwila przerw y, w ypełniona koncertem o r
kiestr, — następnie popis szybowcowy. N a lo t
nisku Jo h ann esth al w ystartow ało 4 samoloty, z których każdy ciągnął na linach po dwa szy
bowce. Po przylocie nad Tem pelhof szybowce odczepiły się z lin holowniczych, utrzym ując się przez pewien czas w powietrzu, by następnie lądow ać na lotnisku. Szybownicy m anew rują doskonale i widać, że m ają dobre wyszkolenie.
T e i poprzednie popisy są dowodem, że
Niemcy szkolą pilotów według program u, k tó ry obowiązuje we wszystkich szkołach lotnic
tw a wojskowego. Loty grupowe, zm iana szyku w czasie lotu, m anew r całym zespołem, ro z e j
ście i zbiórka w pow ietrzu, s ta rt i lądow anie ze
społowe, akrobacja pow ietrzna, skoki ze sp a dochronam i i t. d., to w szystko da im doskona
łych pilotów, którym zm iana samolotów sporto
wych na wojskowe nie będzie w p ilotażu p rze d staw iać żadnych trudności.
N astęp uje jeszcze jeden pokaz szybowco
wy zakończony akrobacją. A krobacja na szy
bowcu bardzo ciekawa i dobrze w ykonana. W y konują ją pierw szorzędni dwaj szybownicy na specjalnych szybowcach do tego przystosow anych
Szybownictwo w Niemczech stoi bardzo wy
soko, m ając pełne poparcie sfer rządowych.
M łodzież zrzeszona w związki m łodzieży h itle row skiej „H itlerjugend" ma możliwość k o rzy stania z odpowiednich kursów, instruktorów i zarządzeń. A kcja jest prow adzona na dużą skalę, pod hasłem , iż lotnictwo jest doskona
łym czynnikiem wychowania fizycznego i m o
ralnego. M łodzież nosi odpow iednie odznaki i m undurki. Z m łodzieży tej odpowiednio przygotow anej i wyszkolonej czerpie lotnictwo nowy narybek dla zapełnienia k a d r personelu latającego.
Urozmaiceniem program u jest sta rt samo- tu zbudowanego 25 lat temu. J e s t to jedno
p ła t ogromnie prym ityw ny, na którym as lo t
nictw a niemieckiego „H ans G rade' i równo
cześnie k onstruktor tego ty p u w ykonuje parę okrążeń lotniska na wysokości 10 m etrów. Lot wzbudza zrozum iałe zainteresow ania i w eso
łość. 25 lat tem u lot taki niew yw oływ ał oczy
wiście wesołości tylko podziw, — dziś, jako z a bytek m uzealny m a zobrazow ać publiczności różnicę, jaka n astąp iła w budowie samolotów i w rozw oju lotnictwa.
N a zakończenie program u sta rtu je znany lotnik niemiecki W olf Hirth, a po nim Achgelis.
Obaj robią p e łn ą akrobację, przyczem A chge
lis robi to znacznie lepiej, precyzyjniej i sub
telniej.
Z figur akrobatycznych niew idzę nic n o wego, w szystko jest robione popraw nie, ale nie- przedstaw ia nic nadzwyczajnego.
302 PRZEG LĄ D LOTNICZY JVb 7
Uroczystość m a się ku końcowi, po w ylą
dowaniu akrobatów n astępuje koncert m onstre połączonych orkiestr. Na zakończenie publicz
ność śpiew a grom adnie „D eutschlandlied i H orst- W essel-L ied“. Tłum y rozchodzą się powoli, spokojnie i w po rząd k u do domów.
Tydzień propagandy lotniczej już nic cie
kawego mi nieda, dlatego żegnam Niemcy i uprzejm ych gospodarzy z Lufthansy, udając się do Paryża na m iędzy
narodow y konkurs akroba
cji pow ietrznej i zapow ie
dziany pokaz z ćwiczenia obrony przeciw lotniczej Pa
ryża.
Porów nując stan dzisiejszych Niemiec z okresem przed dojściem H itlera do władzy, w dziedzinie lotniczej, trzeba przyznać, że lotnictwo znalazło u dzisiejszych w łodarzy Niemiec gorących zwolenników i orędowników.
W zrost propagandy, uświadom ienie ludności o znaczeniu lotnictwa, jego p o p u lary zacja wśród szerokich rzesz społeczeństwa, olbrzym ie d o ta cje finansowe na jego rozwój i rozbudowę, re o r
ganizacja, stw orzenie mini
sterstw a lotnictwa, w reszcie pewnego rodzaju m ilitary
zacja lotnictwa, oto efekty już osiągnięte. Co osiągną następnie, zobaczymy?
Z a w o d y a k r o b a c j i l o t n i c z e j w P a r y ż u
W dniach 9 i 10 czerwca odbyły się w P a ryżu na poligonie Vincennes m iędzynarodow e zaw ody akrobacji pow ietrznej (Coupe M ondiale d ‘A crobatie A erienne), zorganizow ane przez
„P ropagandę Lotniczą" i wielki dziennik p aryski
„Le P e tit P arisien". P ro te k to ra t n a d zaw oda
mi objęli: M inister Lotnictwa i A eroklub F rancji.
Zawody niezm iernie ciekawe, albowiem biorą w nich udział n ajlep si akrobaci pow ietrzni świata.
Zasadniczo cała im preza ma ch arak ter czy
sto sportowo-cywilny, ale niezaprzeczalnie opie
ra się ona na zaw odnikach wojskowych. A k ro bacja pow ietrzna należy do norm alnego w yszko
lenia p ilota myśliwskiego. Dziś nie m ożna m ó
wić o konkursie akrobacji pow ietrznej bez u d zia
łu myśliwskiego lotnictw a wojskowego. D la lo t
nictwa cywilnego te karkołom ne sztuki p o wietrzne są niepotrzebne — dla myśliwców — konieczne.
M ając trochę czasu, postanaw iam zwiedzić muzeum w ojska (Musee de L‘Arm ee) w p a ła cu Inwalidów, a specjalnie dział dotyczący lo t
nictwa. Lotnictwo francuskie spisało się doskona
le podczas w ojny światowej, zapisując się złote- mi zgłoskam i w h isto rji w ojska francuskiego.
R ealizuję swój zam iar i u d aję się do Inwalidów. P rzed wejściem na podw órze i skie
rowaniem się do odpowiedniego budynku w stę
p uję do kapliey-m auzoleum , aby oddać cześć żołnierską najw iększem u wodzowi Francuzów — Napoleonowi.
Cisza i spokój p a n u ją w mauzoleum, w ko
ło las sztan darów okrytych chw ałą bojową, p o strzępionych kulami, krw ią i czasem. W około napisy wielkich bitew napoleońskich. Chwila zadum y nad przeszłością i udziale Polaków w rydw anie wojennym „Boga W ojny", z którego osobą tyle nadziei łączyła Polska.
Przechodzę do w ew nętrznego paw ilonu P a łacu Inw alidów i kieruję się odrazu do praw ego skrzydła, gdzie zn ajd u je się dział pam iątek z w ojny światow ej. N a klatce schodowej sze- rek obrazów ilustrujący ch okropności wojny światowej. N ajsilniej podkreślone jest boha
terstw o wojsk broniących V erdun. Zasypane okopy, z których w y stają tylko bagnety, przeo
rane zasiekam i p o la bitew, ,Święta droga" łąc z ą c a V erdun z krajem , n a niej sznur sam ocho
dów dowożących am unicję i żywność b o hater
skiej załodze, — lazarety, trupy, ranni, — krew i ciągle krew. N astrój ponury i przygnębiający.
P rzeglądam pobieżnie sale muzeum s ta ra jąc się dotrzeć do pam iątek lotniczych. W resz
cie od n ajd u ję je. M ała salk a u rządzona nie
przejrzyście. N a ścianach obrazy i fotograf je, pod ścianami m odele broni lotniczej i amunicji, dalej gablotki z m unduram i poległych asów lo t
niczych, ich odznaczenia i t. d. Z atrzym uję się dłużej przed portretem Gyenem era, słynnego asa myśliwskiego, wielokrotnego zwycięzcę po wietrznego, d-cę najlepszego dyw izjonu m yśliw skiego „Bocianów", z czasów wojny. Z p o rtre
PRZEG LĄ D LOTNICZY 303
tu p a trz ą ciemne, bystre, głębokie i inteligentne oczy. Szczupła tw arz ma w yraz surowy, ostry i jakgdyby drapieżny. Silna i żelazna wola, oraz m alujące się zdecydow anie biją z oczu.
W gablotce spoczywa jego m undur i szereg odznaczeń bojowych, a na tarasie wew nętrznym gmachu, zawieszony u sufitu sam olot ,,S pad“, na którym odniósł szereg zwycięstw powietrznych, poniżej zaś przepalo ny pożarem silnik z dwo
ma karabinam i maszynowemi, jako pozostałość po ostatnim locie, z którego już niewrócił.
P rzeglądam dalsze p o rtre ty i fotograf je.
Z ram w yglądają m łode tw arze, uśmiechnięte, pełne życia i ruchu. Polegli za Ojczyznę, k ła dąc swe życie za jej wolność i całość. W alki lo t
nicze stosowane w pow ietrzu były podobne do sław nych turniejów rycerskich. W ynik walki prow adzonej pom iędzy dwoma przeciw nikam i zależny był od takich cech osobistych w alczą
cych, jak: odwaga, zimna krew, wola zwycię
stwa, zaciętość i t. d., niemówiąc już o doskona- łem opanow aniu pilotażu i w artościach bojo
wych samolotu. Przeciw nicy polujący n a siebie w przestw orzach poznaw ali się po godłach eska- drowych, umieszczonych na samolotach. Znali się i cenili w zajem nie. W gablotkach widzę szar
fy z wieńców rzucanych przez niemieckich lotni
ków na groby swych francuskich przeciwników z napisam i „lotnicy niem ieccy oddają}cześć poko
nanem u w walce pow ietrznej przeciw nikow i1' itp.
Na odw rót F racuzi i A nglicy robili to samo w stosunku do zestrzelonych lotników niem iec
kich. Zwłoki przeciw ników zestrzelonych na te re nie nieprzyjacielskim były chowane z pełnym i honoram i wojskowemi przez nieprzyjaciół. N a
zwiska słynnych asów w ro d zaju : Guynem era, Nungessera, Foncka, Richthofena, Boelkego i in.
były znane i czczone z obydwu stron frontu. Lot
nicy zachowali pełn ą rycerskość, widząc w p rz e ciwniku w roga w momencie walki, a poza nią swego szlachetnego współzaw odnika.
Opuszczam m ury muzeum zadum any nad bohaterstw em i poświęceniem ówczesnych zdo
bywców przestw orzy, um iejących w alczyć i gi
nąć dla swej Ojczyzny, jak praw dziw i rycerze.
N a drugi dzień będę m iał sposobność p rz y j
rzeniu się z bliska następcom myśliwców z w oj
ny światow ej.
W arunki konkursu przew idują, że do udziału w zawodach mogą zgłosić aerokluby, należące do F. A. I. po 2-ch zawodników m aksym alnie.
Do zawodów zgłosili się następ ujący znani piloci, akrobaci pow ietrzni:
D ‘A breu z P o rtu g a lji na samolocie A vro
„T utor", z silnikiem A rm strong Siddeley 215 MK„
Aehgelis z Niemiec na samolocie Focke- W ulf F W 44, z silnikiem Siemens Sh. 170 MK„
A m bruss z Czechosłow acji na samolocie Aviia B 122/1, z silnikiem W a lter „C astor", 260 MK.,
Cavalli z F ran cji na samolocie Gourdou- Lesseure, z silnikiem H ispano-Suiza 9 Q„
300 MK.,
Clarkson z A nglji na samolocie „Tiger M oth", z silnikiem Gipsy „M ajo r”, 130 MK.,
Colombo z W łoch na samolocie B reda 28, z silnikiem Piaggio „S tella 7", 300 MK„
D etroyat z F ran cji na samolocie M orane- Saulnier 225, z silnikiem Gnom e-Rhone K. 9, 500 MK.,
F ieseler z Niemiec na samolocie Fieseler
„F. 2 Tiger", z silnikiem W a lter „Pollux", 420 MK.,
Nowak z Czechosłow acji n a samolocie Avia B 122/1, z silnikiem W alter „C astor" 260 MK, K ażdy zawodnik m iał do w ykonania obo
wiązkowych 10 figur akrobatycznych, o k reślo
nych ściśle program em , w ciągu 8 min. w pierw szym dniu zawodów i 10 m inut na akrobację program ow ą i dowolną w drugim dniu zawodów.
N agrody w sumie 275.000 franków zostały podzielone następująco: I nagroda 100 tys. fr.
i puhar, w artości 10.000 fr., II nagroda 75.000 fi., III nagroda 50.000 fr., IV nagroda 25.000 fr„
V nagroda 15.000 fr i V I-ta — 10.000 fr.
Obowiązkowemi figuram i były: korkociąg w praw o i w lewo po trzy zwitki, pół looping i pół beczki (Im m ełm ann), beczka szybka w p r a wo i w lewo, a następnie beczka wolna w praw o i lewo, wreszcie, najciekaw sze: dwa loopingi od
w rotne zew nętrzne i pełne koło nad lotniskiem w locie na plecach.
K orzystając z uprzejm ości francuskiego T o
w arzystw a O brony Pow ietrznej, otrzym ałem z a proszenie do loży oficjalnej.