• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Lotniczy : miesięcznik wraz z kwartalnym dodatkiem bezpłatnym „Wiadomości Techniczne Lotnictwa” : wydawany przez Departament Aeronautyki Ministerstwa Spraw Wojskowych. 1934, nr 7

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przegląd Lotniczy : miesięcznik wraz z kwartalnym dodatkiem bezpłatnym „Wiadomości Techniczne Lotnictwa” : wydawany przez Departament Aeronautyki Ministerstwa Spraw Wojskowych. 1934, nr 7"

Copied!
56
0
0

Pełen tekst

(1)

w m i m m m i m M m m m m a t m .

t f A u s n w / o

R O K V I I L I P I E C 1 9 3 4 Nr. 7

UROCZYSTE POWITANIE JÓZEFA I BOLESŁAWA ADAMOWICZÓW PRZEZ PREZYDENTA M. ST. WAR­

SZAWY. STO JĄ OD LEW EJ: BOLESLAW ADAMOWICZ, GEN. PIL. RAYSKI, PŁK.-PIL. DE BEAURAIN, P R E ­

ZYDENT M. ST. WARSZAWY OŁPIŃSKI, AMBASADOR STANÓW ZJEDNOCZONYCH CUDAHY, JÓZEF

ADAMOWICZ.

(2)

POLSKIE LINJE LOTNICZE , , L O T “

D Y R E K C J A : W a r s z a w a , P l a c N a p o l e o n a 9 , t e l e f o n 5 6 3 - 6 0

R O Z K Ł A D L O T Ó W

w ażny od dn. 1 m aja do dn. 31 sierpnia 1934

S am oloty na linjach W a rs z a w a —K rakó w i W arszawa — Lwów kursują cod zie nn ie (również w niedzielą).

0.

p- 15.30 17.30

$6 W arszawa i

Gdańsk (Danzig), Gdynia % P- 0.

10.00 8.00**

0. 10.50 £ W arszawa > P- 19.00

p- 12.50 Poznań O. 17.10

0. 13.00 Poznań P- 17.00

p- 14.30 y Berlin j 0. 15.35

0. 16.00 f W arszawa ĄK p- 9.50

p- 17.50 y Katowice ib 0. 8.00

0. 6.30 s$ W arszawa p- 19.05

p- 8.15 Krakńw 0. 17.20

0. 8.35* Kraków p- 16.55**

p- 10.30* Brno 0. 15.C0**

0. 10.40* Brno p 14.50**

p- 11.30* * W len 5 0. 14.00**

0. 7.00* si W arszawa *k p- 17.15**

P" 9.40* W iln o 0. 14.35**

0. 10.05* W ilno p- 14.10**

P- 13.35* Ryga 0. 12.40**

0. 14.05* Ryga p 12.10**

p- 15.55* >f Tallinn 0. 10.20**

0. 10.15 W arszawa k p- 13.50

p- 12.30 Lwów 0. 11.35

0. 12.55* Lwów p- 11.10**

p- 15.30* Cernautl 0. 10.35**

0. 15.50* Cernautl p- 10 15**

p- 18.50* Bucuresti 0. 7.15**

0. 7.00** Bukareszt p- 18.50*

p- 9.00** Sofja 0. 16.50*

0. 9.25** Sofja p- 16.25*

p. 11.10** ' Thessalonlkl 0. 14.40*

Objaśnienie znaków;

O — odlot — dćpart.

P — przylot — arrivće.

* — sam oloty kursują w poniedziałki, środy i piątki — service: lundi, m ercredi, v endredi.

** — sam oloty kursują we w torki, czw artk i i soboty — service: m ardi, jeudi, sam edi.

P. L. L. „LO T“ przew ożą pasażerów i ich bagaż bezpłatnie do lotnisk i z lo t­

nisk sam ochodam i z w yjątkiem w Berlinie, G dańsku, Rydze i T allinie, gdzie między lotniskam i a śródm ieściem utrzym yw ana je st dogodna kom unikacja (m etro, tram ­ waje i t. p.)

Bezpośrednie połączenia lotnicze W Beilinie: z A m sterdam em , Kopenhagą, Londynem , M alm o, Paryżem i t. d.

W Bukareszcie: z Istanbulem .

W T allinie z H elsinkam i, Leningradem , Stockholm em i t. d.

W T hessalonikach: z A tenam i, Jero zo ­ limą, K airem i t. d.

W W iedniu: z Belgradem, B udapesztem , G enewą, M onachjum , Rzymem, W enecją, Z urychem i t p.

Bilety na przelot Polskiem i Linjami Lotniczem i „L O T* nabyw ać m ożna rów nież w .O śro d k u propagandow ym "

L. O. P. P. W arszawa, S-to K rzyska 12 te le fo n 533-92.

B I U R A P. L. L. „ L O T“

WARSZAWA

Ad re s

te leg r. BIURO DYREKCJI

L otnisko — O kęcie, Tel. 563-00.

L O T M arszałkow ska 138. Tel. 547-60

KATOWICE L O T L otnisko — M uchawiec Tel. 135 i 145

KRAKÓW L O T BIURO MIEJSKIE

ul. S zpitalna 32. Tel. 132-22 L otnisko — C zyży ny. Tel. 125-45

L W Ó W L O T BIURO MIEJSKIE

PI. Marjacki 5. Tel. 45-71 L otnisko — Skniłów . Tel. 29-36

POZNAN L O T Lotnisko Ławica — Tel. 78-45

GDAŃSK (Danzig)

GDYNIA L O T L otnisko — W rzeszcz — Langfuhr. Tel. 415-31

B R N O L O T Lotnisko — C ernovice Tel. 38-266

W I E N A ustro-

flug

„Luftreisebliro"

I. K aerntnerring 5.

Tel. R. 28— 1—21

Lotnisko — A spern. Tel. R. 48—5—60

BUCURESTI L O T B iuro R eprezentacji

Str. F ranclin 14. Tel. 235-97 L otnisko — Baneasa. Tel. 2.2178

CERNAUTI L O T L o t n i s k o — C z a c h o r Tel. 537

S O F I J A P ol ka m e ra ul. B enkovski 8 Tel. 443 Lotnisko — Bozuriste THESSALONIKI A lla lo uf c o ul. Gr. A lexandre 5 Tel. 11-31 Lotnisko — Sedes

W I L N O L O T L otnisko — Porubanek Tel. 80.

R I G A L O T Lotnisko' — Spilve Tel. 274-57.

T A L i. I N N L O T Hotel Kuld Lóvi. Tel. 426-27 Lotnisko — Tel. 313-30.

Poza tem informacje i bilety w e wszystkich większych biurach podróży

(3)

PRZEGLĄD LOTNICZY

M I E S I Ę C Z N I K

WRAZ Z KWARTALNYM D OD ATK IE M BEZPŁATNYM

„ W I A D O M O Ś C I T E C H N I C Z N E L O T N I C T W A ”

W Y D A W A N Y P R Z E Z D E P A R T A M E N T A E R O N A U T Y K I M I N I S T E R S T W A S P R A W W O J S K O W Y C H

TREŚĆ ZESZYTU:

Str.

E. M. W hołdzie Naszym Rodakom , , , , , 294

M jr. pil. A d a m W o jty g a . Im prezy lotnicze ma Zachodzie , . , 296 M jr. obs. J ó z e f Jngrau. W gościnie u niemieckiego lotnictw a . , 306 P łk. d y p l. pil. w sł. sp. S. A b żo łło w sk i. O auto żyrach i innych

podobnych a p a r a t a c h ...311 M jr. pil. T a d eu sz P iotrow icz. S uprem acja lotnictw a m yśliwskiego

j e d n o m i e j s c o w e g o ... 320 Por. pil. F lorjan Laskowski. Szkolenie w pilotażu „na ślepo" . . 322 Ppor. obs. Lu dw ik K ó zk a . Problem w alki pow ietrznej w d osk ona­

leniu o b s e r w a t o r ó w ... 329 H. O. P rz e d zaw odam i G o r d o n - B e n n e tt a ...331

W spom nienie p o ś m i e r t n e ... 333

P rzeg ląd Lotnictw a P a ń stw obcych:

F r a n c j a . P o la strzelań do celów ruchom ych . . . 334 R o s j a , T aktyk a lotnictw a rozpoznaw czego Z, S. S. R. . . 337 R ó ż n e ...343 B ibljografja ...343

ROK VII W A R SZA W A , LIPIEC — 1934 iN° 7 C E N A Z«. 2 . 5 0

(4)

294 PR ZEG LĄ D LOTNICZY Nb 7

E. M.

W H o łd zie Naszym Rodakom

1 znowu po raz drugi w dziejach lotniczych Polski — skrzydła polskie dumnie przekroczyły Atlantyk roznosząc szeroko tężyznę i sławę pol­

skiego imienia.

Tym razem jednak byli to inni ludzie — był to inny sprzęt. Tym razem po raz pierwszy Atlantyk został zdobyty przez naszych roda­

ków, tych, którzy przez lat 23 niebyli obecni w kraju, jednak niezatracili dla niego miłości, niezatracili chęci powrotu w ojczyste strony.

Chcieli powrócić jednak nie byle jak, chcieli powrócić bohaterami.

*

Kim więc są dzisiaj czczeni przez nas, słyn­

ni bracia Adamowicze?

Przed łaty 23 z głębokiej zapadłej Wileń- szczyzny w ślad za liczną rzeszą naszych roda­

ków, szukających lepszej doli, niż wśród za­

borców, na innym kontynecie, wyruszają bra­

cia Adamowicze do Ameryki Północnej, osie­

d lają się tam, biorą się ochoczo do pracy, nie- zatracając jednak nic z tej polskości, w której byli chowani i miłości do Ojczyzny dalekiej

a jakże im drogiej.

M ijają lata wojny, odradza się Niepodległa Polska, a w umysłach Adamowiczów, którzy J ą w międzyczasie pośpieszyli odwiedzić, zradza

r

Przylot braci Adamowiczów na lotnisko Mokotowskie w dniu 2 lipca.

się myśł nie powszechna — przyczynić się ja ­ kimś czynem ku utrwaleniu potęgi Ojczyzny.

W tych latach, gdy projekt Adamowiczów rysował się tylko w ich umysłach, największym ówczesnym wyczynem, do którego dążyli, było przekroczenie Atlantyku.

1 oto zacięte wileńszczuki, niemając nic wspólnego z dziedziną lotnictwa, kuszą się na wyczyn niewspółmierny, niepowszedni: p r z e ­ k r o c z y ć A t l a n t y k w b a r w a c h p o l s k i c h .

* * *

J a k więc należy uważać to zwycięstwo na­

szych rodaków?

Je ś li chodzi o wyczyn sportowy, to wydaje się, że jest on bodajże b e z k o n k u r e n ­ c y j n y .

H istorja ostatnich wyczynów wielkich asów lotnictwa nigdy niewykazała, aby podobna im­

preza mogła być zrealizowana nieomal przez laików, a w każdym bądź razie przez am ato­

rów, bez dostatecznego treningu i co najw ażniej­

sze, bez należytego oparcia finansowego.

Zastanówmy się: — oto dwoje żwawych lu­

dzi, bynajmniej nie finansjerów, a raczej ludzi ciężkiej i mozolnej pracy postanawia utopić ca­

ły swój wieloletni dorobek w imprezie conaj-

P rzejazd braci Adamowiczów z lotniska do R atusza wśród rozentuzjazmowanego tłumu.

(5)

M> 7 PR ZEG LĄ D LOTNICZY 295

mniej wątpliwej, a w każdym bądź razie bar­

dzo ryzykownej.

Myśl rzucona — realizacja idzie w ślad za­

tem: — odtąd jedynem ich pragnieniem jest ukazać się nad ziemią polską w samolocie, któ­

remu n adają nazwę O r ł a B i a ł e g o .

Szczupłe, a raczej prawie żadne środki fi­

nansowe, ograniczają niezbędny trening, upra­

szczają do minimum wyposażenie samolotu.

Lot został rozpoczęty. Szczęście nie sprzy­

jało Adamowiczom. W pierwszym etapie sa ­ molot zostaje poważnie uszkodzony, a lotnicy boleśnie poranieni. Rany i bóle leczą się szyb­

ciej, sprawy finansowe trudno — lecz Adamo- wicze z twardym uporem kontynuują swą pier­

wotną myśl: A t l a n t y k P ó ł n o c n y z o ­ s t a n i e p r z e z P o l a k ó w z d o b y t y !

Goniąc resztkami sił finansowych doprowa­

dzała przedsięwzięcie do końca, przekraczając w dniu 29 czerwca Atlantyk, na tymże samolo­

cie o zmienionej nazwie.

My zawodowi lotnicy, winniśmy się szcze­

gólnie cieszyć z tego wyczynu: — cieszyć się jako Polacy i jako fachowcy. — Oto bowiem rzeczywistość wykazuje nam, że hart, zaciętość, upór i silna wola s ą c z y n n i k a m i i s t o t ­ n i e d e c y d u j ą c y m i w lotnictwie, czyn­

nikami miary niepowszedniej.

Ja k o Polacy winniśmy szczególnie się cie­

szyć jeszcze z tego powodu, że właśnie dzięki braciom Adamowiczom nastąpiło zjednoczenie umysłów — w duchu lotniczym — naszych ro­

daków z Polonji Am erykańskiej, z któremi do­

tychczas nas tak mało w sensie lotniczym łą ­ czyło.

B racia Adamowicze nie mały zaszczyt przy­

nieśli Stanom Zjednoczonym, będąc Ich prawne- mi obywatelami. J e s t to jakgdyby drobna część spłacenia długu wdzięczności, jaki zawsze spo­

łeczeństwo polskie żywić będzie dla synów Ame­

ryki, — pomne walecznych wyczynów bohater­

skich lotników eskadry Kościuszkowskiej, któ­

rej dzieje w wojnie polsko-bolszewickiej są już wiadome każdemu Polakowi.

B racia Bolesław i Jó zef Adamowicze przed swym sam olotem „W arszaw a",

(6)

296 PRZEG LĄ D LOTNICZY Nb 7

M jr, pil. A D A M W O JTY G A

S e k re ta rz nasz b y t obecny na tyg o d n iu propagandy lo tn iczych p o d a je m y p o n iżej, w iedząc, iż zainteresow a- lo tn ic ze j w N iem czech, oraz na zaw odach akrobacji po- nie, ja k ie im to w a rzy szy ło zagranicą obejm ie i k o ła na­

w ie trzn e j w P aryżu. R e p o rta ż z ty c h ciekaw ych im p rez szych c zyteln ikó w . R E D A K C J A .

Im prezy lotnicze na Z a c h o d z i e

Tydzień propagandy lotniczej w Berlinie

Berlin tonie we flagach: czerwone z. białem kołem i czarn ą sw astyką hitlerow ską pośrodku, o raz państw ow e czarno-biało-czerw one. W po- przek ulic szereg napisów dużemi czarnem i li­

teram i ma białem tle płó tna. W e wszystkich w ażniejszych punktach tego olbrzymiego m iasta rzu c a ją się w oczy napisy propagandow e i duże afisze z p ostacią w szaro-niebieskim m undurze, z w yciągniętą praw ą ręką, na tle samolotów. To um undurow any lotnik organizacji hitlerow skiej salu tu je swój naród i przypom ina m u z p ełn ą w yrazu mocą swej postaci, że „naród niemiecki musi być narodem lotników" (hasło m inistra lotnictw a H erm ana G óringa).

N a ulicach kręci się wielu um undurow anych ludzi z puszkam i w rękach i znaczkam i lotnicze­

mu Rzucam w puszkę 50 fenigów, — dostaję wzam ian znaczek, przypom inający dzisiejszą odznakę lotników niemieckich. To jednak nie zw alnia od ponownego nagabyw ania przez in ­ nych natarczyw ych kw estarzy. Złóż ofiarą na lotnictwo niem ieckie, — słyszę n a każdym rogu ulicy. T ak jest w całych Niemczech, nie tylko w m iastach, ale i na wsiach akcja p ro pagandy

lotniczej, połączona ze zbiórką na cele lotnicze prow adzona jest intensyw nie z pełnym rozm a­

chem i jakby to powiedzieć niejakim przym u­

sem.

Czytam z zainteresow aniem poszczególne napisy na afiszach i płachtach propagandow ych.

W ścisku i rozgw arze p anującym n a kolejach miejskich, kolejce podziem nej, autobusach, tra m ­ w ajach, i ruchliw ych ulicach łapię uryw ane zdania i słowa na tem a t lotnictw a i uroczy­

stości lotniczych, jakie się m ają rozpocząć te ­ goż wieczora.

K w intesencja rozmów jest t a sama co n a ­ pisy propagandow e:

...Flieger voran...

...Luftfahrt tu t not...

...Helf den blauen Fliegern...

...Das deutsche Volk muss ein Volk von Fliegern w erden! i t. d. i t. d.

„Lotnictwo jest koniecznością, — lotnictwo jest naszą przyszłością, fundam entem mocy i potęgi Niemiec". W itryn y księgarskie zaw a­

lone książkam i lotniczemi, — ze stronic pism ilustrow anych rzu c a ją się w oczy sam oloty, szy­

(7)

Nb 7 PRZEG LĄ D LOTNICZY 297

bowce, balony i postacie lotnicze. W e w szyst­

kich pism ach na tytułow ych stronach duże n a­

pisy nie d adzą zapom nieć o obowiązku n aro d o ­ wym, którem u dziś lotnictwo na imię.

P ro paganda prow adzona jest na ogromną skalę.

Znam ienne są niektóre pociągnięcia p ro p a ­ gandowe prow adzone na olbrzym ią skalę przez m inistra prop agan dy Goebelsa. Jed n y m z p rz e ­ jawów tej propagandy było np. stoisko D. L. V.

(Niemiecki Związek Lotnictwa Sportowego) na ostatniej wystawie samochodowej w Berlinie, poświęconej zresztą w głównej mierze, jak w szy­

stkie imprezy, propagandzie, — w tym w y p ad ­ ku, m otoryzacji k raju . N a jednym z naczel­

nych m iejsc umieszczono w ielką tablicę, tonącą w zieleni, z następującym napisem :

„W ir toten Flieger blieben Sieger durch uns allein.

Volk flieg Du w ieder und Du w irst Sieger durch Dich allein".

Napis n a tablicy został w zięty z pom nika ku czci poległych lotników, postaw ionego w sły n­

nym ośrodku szybowniczym na W asserkuppe, N arodzie lataj znowu, a będziesz zwycięz­

c y — znam ienne słowa testam en tu poległych lotników.

Tak, pom yślałem sobie, idziecie jasn ą i ce­

lową drogą do odbudowy sił pow ietrznych, k tó ­ re obecnie m ają być w yrazem rów noupraw nie­

nia zbrojeń d la bezpieczeństw a i obrony kraju . Dziś te cele w ysuw a się n a czoło zagadnień lo t­

niczych, — a jutro?.. T rudno odpowiedzieć na to pytanie, choć logicznie rzecz biorąc, odpo­

wiedź może być tylko jedna i łatw a do zrozu­

mienia,

Niemcy z ogromnym pośpiechem i rozm a­

chem odbudow ują swe lotnictwo o nazwie cy ­ wilnej, a treści zdecydow anie m ilitarnej.

O czekuję z niecierpliw ością wieczoru, aby zapoznać się wreszcie ze sposobem urządzania m arszu pochodniowego, połączonego z cap strzy ­ kiem, zorganizowanego p rzez związek lotnictw a sportowego na cześć m arszałka H indenburga, kanclerza H itlera i m inistra lotnictw a Goeringa.

M arsze pochodniowe, o których mowa, m ają sw oją tra d y c ję i są bardzo łubiane przez ber- lińczyków. Tysiące pochodni odbijających się w ielokrotnie w lustrzanych szybach w ystaw o­

wych i błyszczącej naw ierzchni asfaltu, w raz z dźwiękam i orkiestr, śpiewów i okrzyków na cześć Niemiec i ich dzisiejszych przywódców, w yw ołają niew ątpliw ie pożądany efekt i n a ­ strój.

Nie pozostaje nic innego tylko czekać, a po ­ nieważ jest jeszcze dużo czasu na „Fackelzug", w daję się w rozm owę z sym patycznym re fe re n ­ tem prasow ym Lufthansy, którego poznałem je ­ szcze podczas Challenge‘u w 1932 r., a z nazw i­

ska jeszcze wcześniej, bo z p rac fachowo-lotni- czych um ieszczanych przez niego w znanem cza­

sopiśmie lotniczem „Die Luftw acht". Dość d a­

w na znajom ość ułatw ia nam odrazu rozmowę, z pominięciem niepotrzebnego w ysiłku n a łam a­

nie pierw szych lodów nieufności dwóch obcych sobie ludzi.

S taram się wydobyć od mego rozmówcy szereg szczegółów dzisiejszej organizacji lotnic­

twa sportowego, jego celów i sposobów d ziała­

nia. Inform uje m nie spokojnie, nie robiąc ż a d ­ nych tajem nic z rzeczy zresztą znanych ogólnie.

A więc: całe lotnictwo sportow e Niemiec zo­

stało połączone w jeden związek ,,D. L. V."

(Deutsche L uftsport-V erband) i odpowiednio zreorganizow ane. W prow adzono jednolitość z a ­ sad, celów i zadań różnych dotychczas to w a­

rzystw lotniczych, a co najw ażn iejsze poddano całą organizację lotnictw a sportowego jednem u kierownictwu, obsadzając w szystkie stanow iska naczelne i kierownicze w edług ustalonej hierar- chji, przez byłych lotników w ojskowych z cza­

sów wojny.

C ałe Niemcy zostały podzielone n a krajow e grupy lotnicze. N a czele grupy lotniczej stoi kierownik grupy.

G rup a (Fliegerlandesgruppe) dzieli się na p odgrupy (U ntergruppen), oraz grupy m iej­

scowe (Ortsigruppen), te ostatnie n a dyony, w zględnie esk adry lotnicze (F lieger-S tiirm e).

W skład grupy wchodzą jednostki szybownic­

twa, lotnictwa, balonów, szkoły i kursy, lotniska z obsługą, w a rszta ty i cała służba pomocnicza.

Członkowie są um undurow ani, p o d leg ają dyscy-

(8)

298 PR ZEG LĄ D LOTNICZY Mi 7

pilnie wojskowej i oprócz w yszkolenia lotnicze­

go o trzym ują wyszkolenie wojskowe w ram ach przysposobienia wojskowego. P rzynależność do poszczególnych rodzai lotnictw a jest o kreślana odpowiedniem i znakam i na kołnierzu m unduru.

Dowódcy oddziałów noszą nazwę „Flieger- kom m andant". Uroczystości, które się odbyły w B erlinie zorganizow ane zostały przez Flieger- landesgruppe XIV.

A zatem organizacja w ybitnie wojskowa, bez cienia wątpliwości. J e s t to zasługą m inistra Goeringa, ogromnie popularnego i łubianego w sferach lotniczych.

J u ż czas na pochód, a więc śpieszym y na miasto, by z kilku punktów móc zaobserw o­

wać przebieg uroczystości, lokujem y się koło

„B randenburger Tor".

P o rządek idealny, tłum widzów na chodni­

kach w ykręca głowy w kierunku skąd dochodzą dźwięki m uzyki wojskowej i ruchom e m orze p ło ­ mieni pochodni. M iarow y i rów ny tu p o t nóg,—

z obydwu stron ulicy wznosi się las wyciągnię­

tych praw ych rąk . To publiczność pozdraw ia swych lotników. Id ą w równych szeregach żo ł­

nierskich krokiem w ta k t popularnego m arsza lotniczego granego przez orkiestrę. Doskonale um undurow ani w szaroniebieskich otw artych frenczach, butach z cholewami, czapkach o k rą ­ głych z godłam i lotniczem i i odznakam i na w y­

łogach m undurów . K ażdy Fliegersturm m a oko­

ło 120 — 150 ludzi. Poszczególne o ddziały prow adzą d-cy o licznych odznaczeniach w ojen­

nych. P re z e n tu ją się doskonale, — w ali tego około 6.000 ludu, um undurow anego pierw szo­

rzędnie i wyszkolonego wojskowo doskonale.

Z hymnem na ustach przechodzą przez b ra ­ mę B randenburską. W migotliwym blasku p o ­ chodni w idzę m łodzieńcze tw arze, to znów s il­

ne m ęskie skupione spojrzenia, Szyk każdego odd ziału taki, jak m aszerującej kom panji p ie ­ choty z oficeram i i podoficeram i na czele.

Zgodnie z program em pochód lotniczy skie­

row ał się do ogrodu zoologicznego, gdzie odby­

ło się pow itanie przybyłych przez miejscowe w ładze lotnicze.

W dniu 3 czerwca odbyły się n a lotnisku Tem pelhof w Berlinie uroczystości lotnicze po­

łączone z defiladą, poświęceniem balonu i po­

pisam i lotniczemi, wchodzącemi w skład p ro ­ gram u tygodnia p rop ag andy lotniczej.

Cudowna słoneczna pogoda ściąga w ieloty­

sięczne tłum y na lotnisko i przyległe tereny, otaczające najw iększy cen traln y p o rt lotniczy Berlina, leżący w bezpośredniem pobliżu m iasta.

Poprzez tłum y dążące na lotnisko p o d jeż ­ dżam y przed główne w ejście portu. Po spraw ­ dzeniu zaproszeń p rzep ro w ad zają nas uprzejm i gospodarze na honorowe miejsce, ogrodzone i pilnie strzeżone. Z m iejsca tego widzimy do­

skonale całe lotnisko i przebieg uroczystości.

T arasy głównego budynku portowego, w erandy re sta u ra c ji i kaw iarni, wreszcie m iejsca p rz e ­ znaczone dla widzów są przepełnione. N a każ- dem m iejscu głośniki radjow e, tłum y fotografów i operatorów filmowych. Głos speakera o b jaś­

nia poszczególne p u nk ty odbyw ającego się p ro ­ gram u uroczystości. W loży naszej zjaw ia się szereg osobistości ze św iata wojskowego i poli­

tycznego, dyplom acja, goście zagraniczni i licz­

ni dostojnicy hitlerow scy. M undury, m undury i jeszcze ra z m undury, — szaroniebieskie, bron- zcwe i czarne organizacyj hitlerow skich m iesza­

ją się z szarozielonemu Reichswehry.

N aprzeciw naszej loży ustaw ia się olbrzymi zespół połączonych orkiestr form acyj hitlerow ­ skich. Drogę defilady oznaczają nieruchomo stojący kierunkowi.

Pierw szy pu nk t program u przew iduje defi­

ladę wszystkich oddziałów lotniczych i szybo­

wniczych (Flieger- und Segelfliegersturm e) pod grup lotniczych (Fliegeruntergruppen) z B erli­

na, B randenburgji, Łużyc, M archji W schodniej i G ranicznej, obok form acyj honorowych oddzia­

łów hitlerow skich i arm ji regularnej.

D efiladę ma przyjm ow ać m inister lotnictw a H erm an Goering, w tow arzystw ie swego sztabu.

W ostatniej chwili dow iaduje się publiczność, że w ażne w zględy państw ow e nakazały Goerin- gowi odlecieć godzinę tem u do N adrenji, a d e­

filadę odbierze m inister Reichsw ehry generał Blomberg, w tow arzystw ie p rezy d en ta D. L. V.

kom andora lotniczego Bruno Loerzer‘a. W śród obecnych — k o nstern acja i niezadowolenie.

Z rozmów gości, a poczęści, z inform acyj kilku dziennikarzy wnoszę, że H itler um yślnie w y­

słał G oeringa na jakąś drobną uroczystość p o ­

(9)

No 7 PRZEG LĄ D LOTNICZY 299

za Berlin, aby mu uniemożliwić wygłoszenie mo­

wy, k tó ra napew no kolidow ałaby z jego oficjal- nem stanow iskiem członka rząd u Rzeszy. Goe- n n g mówi bowiem otw arcie i jasno o konieczno­

ści zbrojeń pow ietrznych Niemiec,

Goering —• sk ra jn y m ilitarysta, kapitan m ianowany generałem przez H indenburga d aje na każdym kroku dowody swych przekonań i dążności. Przyszłość Niemiec, ich potęgę i nie­

zależność widzi w silnej i doskonałej flocie po­

w ietrznej. N ap rzyk ład n a broszurze p ro p ag an ­ dowej, w której w ypow iada się szereg osobisto­

ści z Hindenburgiem i H itlerem na czele w sp ra ­ wie ważności lotnictwa, jako czynnika kultury, wychowania m łodzieży, zbliżenia narodów i t. d.

Goering nap isał taki krótki autograf pod swoją podobizną ’):

„Im G eiste der Richthofen und Bólke vorw arts! Herman Góring,

D er e rs te R eichsluftf.ahrm inister".

Kto był Richthofen i Boelke wie o tem k a ż ­ de dziecko niemieckie.

Goering to człowiek, k tó ry wie czego chce.

On to w stosunkow o krótkim czasie połączył wszystkie tow arzystw a lotnicze, niezawsze zgo­

dne ze sobą, — zreorganizow ał je, — zm ilitary­

zował, w prow adził żelazną dyscyplinę i kazał pójść naprzód w duchu bojowym, duchu zw y­

cięskim R ichthofena i Boelkego. Jego dzieło, częściowy rez u lta t jego p rac y będziemy dziś oglądali.

Cywilne lotnictwo sportow e? P rzygotow a­

nia do defilady mówią coś wręcz przeciwnego.

Gdzie tu lotnictwo sportow o-cyw ilne? Czy w karnych szeregach um undurow anych lotników, czy w pocztach sztandarow ych, a może w b ły ­ szczących m undurach i o rderach starszyzny, lub w żołnierskim kroku parad n y m wybijanym w ta k t m arsza granego p rzez orkiestrę w ojsko­

wą. Coś się m ylimy w pojęciach. D la nas w oj­

sko jest wojskiem, a naród cywilny — cyw il­

nym. Tam wojsko ma nazwę organizacji cy­

wilnej, a członek tej organizacji puściłby pięści w ruch, gdyby się go cywilem nazwało.

Zaczyna się defilada. K ilka m uzyk razem

-1) A u to g raf w zięty ze z ło te j księgi D, L. V.

połączonych rżnie m arsza paradnego. Tłum z d e j­

m uje kapelusze i wyciąga prawice, o ddając w ten sposób honory pocztom sztandarow ym . Kroczą tw ardo z wyciągniętem i nogami, w rów ­ nych szeregach kom pan ja za kom pan ją, Sturm za Sturmem, dyon za dyonem. Nie widzę różni­

cy pom iędzy arm ją zaw odow ą a ochotniczemi form acjam i H itlera. Lotnicy p rez e tn u ją się do­

skonale, m ożna im pozazdrościć mundurów, p o ­ stawy, dziarskości i poklasku tłumów.

W rezultacie przedefilow ało około 20.000 ludzi, z których 9.000 w m undurach lotniczych.

D efilada m iała ch arak ter całkowicie w oj­

skowy, była podobna do wielkiej rew ji w ojsko­

wej, ale nie do im prezy lotnictw a sportowego.

O krągłe banie balonów wolnych kołyszą się w powietrzu, przytrzym yw ane na linkach przez obsługę, aby się przedw cześnie nie oderw ały od ziemi.

P rzed startem balonów m a nastąpić chrzest nowoufundowanego balonu. P rzed m iejsce ho­

norowe, na którem się znajdujem y, przy p ro w a­

d z a ją balon o dużym napisie na powłoce „ H er­

m ann G oering'‘.

N a praw o od „H erm anna Goeringa" kołysze się dziesięć innych jego współtow arzyszy, u s ta ­ wionych wzdłuż drogi, po której przed chwilą kroczyły oddziały biorące ud ział w defiladzie.

Chwila ciszy i oczekiwania, wreszcie z głoś­

ników p ad a objaśnienie, że obecnie mowę w y ­ głosi prezes D. L. V. kom andor lotniczy Bruno Loerzer. Mówca przypom ina, że obecnie m inę­

ło praw ie 50 lat od chwili stw orzenia w Niem ­ czech pierw szej wojskowej form acji balonowej.

Z dalszego przem ów ienia dow iadujem y się, że ostatniem i czasy m ylnie sądzono, iż balon w ol­

ny jest już dziś niepotrzebnym przeżytkiem . Nie możemy zapomnieć, że balon wolny, pom ijając w szystkie jego dodatnie strony, n ad aje się do­

skonale do badania przestw orzy, w czem jest zresztą bezkonkurencyjny. N aw iązując do tego prezes wspom ina o nieszczęśliwej załodze balo­

nu „B artsch von Siegisfeld", która zginęła p o d ­ czas lotu stratosferycznego. W reszcie mówca dziękuje berlińczykom za ich ofiarność na cele lotnicze, zapew niając ich, że pieniądze te zosta­

ną celowo użyte na w yszkolenie m łodego n a ry b ­

(10)

300 PRZEG LĄ D LOTNICZY No 7

ku lotniczego, budowę szybowców, op łatę in­

struktorów i mechaników.

Mówcy chodzi o w ykazanie społeczeństwu, że rozw ój lotnictwa, ze w zględu na T ra k ta t W ersalski, zab ran iający subw encjonow ania lo t­

nictw a sportowego, uzależniony jest od ofiarno­

ści publicznej.

D zisiejsze lotnictwo sportow e Niemiec ro z­

p o rządza olbrzym ią ilością nietylko członków, ale w pierw szym rzędzie samolotów, sprzętu lotniczego i pomocniczego, organ izacją tere n o ­ w ą i t. d. Lotnictwo to jest niew ątpliw ie n a j ­ w iększą tego ro d za ju organizacją na świecie.

A szybownictwo? W szystkim wiadomo, że Niemcy będące ojczyzną szybow nictw a m ają najliczniejsze, najw iększe i najlep sze szybow­

nictw o n a świecie.

K oszty utrzym ania szybownictwa i lotnic­

tw a sportow ego sto ją w prostym stosunku do ich w ielkości i w ym agań. A w ym agania są bardzo duże. Czy te olbrzym ie koszty p o k ry ­ w ają członkowie ze sk ładek m iesięcznych?

M oże dla celów propagandow ych jest p o ­ trzebne w ykazyw anie ubóstw a i apelow anie do ofiarności społeczeństw a, a le zw ykły rachunek praw dopodobieństw a w ykaże nam odrazu, że tego ro d z a ju organizacja bez subw encji rzą d o ­ wej nie może istnieć. T ak jest n a całym świecie.

Rozpoczyna się chrzest balonu, — bezpo­

średnio potem start. Balon zwolniony z uw ię­

zi unosi się szybko do góry, a później wolno i m ajestatycznie w ypływ a poza lotnisko. Po starcie „neofity", s ta rtu ją n astępne w krótkich odstępach czasu. „Zabaloniło się" na lotnisku, bo rów nocześnie ze startem dużych balonów, w y­

puszczono 20.000 m ałych baloników z propa- gandowemi napisam i na powłokach.

W pewnym momencie z gołębników w y la­

tu je 10.000 gołębi pocztow ych w c h a ra k te ry ­ stycznym poszum ie skrzydeł.

N ad lotniskiem kręci się w m iędzyczasie m ały balon sterowiec, zaopatrzony w silnik przyczepiony do gondoli, wożący p asażerów n a wycieczkę pow ietrzną n a d Berlinem, oraz s łu ­ żący celom reklam ow ym i propagandow ym .

P o starcie balonów wolnych odbył się p o ­ pis lotniczy i szybowniczy, przew idziany drugą częścią program u.

R ozpoczynają się loty grupowe oddziałów lotniczych XIV G rupy lotniczej, szkoły pilotów lotnictw a kom unikacyjnego i wreszcie Lufthansy.

O bserw uję z p e łn ą ciekaw ością sposób wyko­

nania lotów grupowych. W popisie biorą udział sam oloty Klemm, Fieseler i A lbatros. Klucze trój samolotowe i roje dziewięciosamolotowe d e­

filują n a d lotniskiem.

Za niemi n a stę p u je defilada 5-ciu sam olo­

tów kom unikacyjnych, prow adzonych przez s a ­ m olot olbrzym 4-ro silnikowy G, 38 „M arszałek H indenburg". Lot grupowy tych olbrzymów p rzelatu jący ch z łoskotem pon ad głowami w i­

dzów w yw ołuje duży efekt swą potęgą i siłą.

M am wrażenie, że w razie potrzeby nie będzie trudności w w yrzuceniu w ygodnych foteli i p rz e ­ robieniu kabin pasażerskich n a kabiny sam olo­

tów bom bardujących, w reszcie n a zastąpienie ciężaru użytecznego samolotu, wyrażonego ilo­

ścią pasażerów , ciężarem bomb lotniczych. W bu­

dowanie gniazd karabinów maszynowych i d z ia ­ łek niew ątpliw ie było już tro sk ą konstruktorów , w chwili poczynań konstrukcyjnych. O tych m ożliwościach p isał swego czasu franc. gen.

A rm engaud w swym elaboracie ,,L‘arm ee do l'a ir". N ap rzy k ład tak i G. 38, k tó ry prow adzi defiladę, może zabrać oprócz m aterjałó w p ę d ­ nych około 40 pasażerów . N a w ypadek w ojny sam olot ten może być natychm iast przerobiony na bom bardujący ciężki, uzbrojony w 1 działko i 8 ciężkich karabinów m aszynowych, zdolny do przew iezenia 5.000 kg bomb na odległość 500 km, z szybkością 180 km/godz .

Loty grupowe wykonane n a m ałych zgrab­

nych sam olotach szkolnych, w raz ze zmianam i szyku niepokazały mi oczywiście nic nowego, natom iast w ykazały dużą spraw ność lotniczą m łodych pilotów, szkolonych widocznie syste­

matycznie, celowo i dobrze. S ta rty i lądow a­

nia w ykonyw ane zespołowo w określonym szy­

ku, wreszcie m anew r całego zespołu w pow ie­

trz u n ależą do norm alnego w yszkolenia lotni- czo-wojskowego'. Z tu ry sty k ą pow ietrzną i lo t­

nictwem sportowem, ten rodzaj lotów m a b a r­

dzo m ało wspólnego. Z lotów grupowych n a j­

lepiej wykonyw ali sam lot i zmianę szyków p i­

loci kursu wyższego pilotażu lotnictw a kom uni­

kacyjnego.

(11)

PR ZEG LĄ D LOTNICZY 301

Loty grupowe kończą się, klucze i ro je lą ­ dują. N astęp u je s ta rt do tu rn ie ju akrobacji p o ­ w ietrznej (kunstflugturnier), w którym biorą udział tylko m łodzi piloci należący do XIV gru­

py lotniczej. J e s t to właściwie popis, a nie kon­

kurs. M iejsce sp eakera zajm uje instruktor p i­

lotażu, k tóry zam ienia olbrzym ie lotnisko n a sa­

lę w ykładow ą, opisując publiczności k ażd y r o ­ dzaj w ykonyw anych figur. In stru k to r k ry ty k o ­ w ał i w yjaśniał, a w yznaczeni uczniowie wyko­

nywali program owo figury, należące do kate- gorji w stępnej akrobacji.

Popis ten odbyw ał się na jednom iejscowych samolotach, nadających się do wykonywania akrobacji. Nie są to jeszcze w ścisłem tego słowa znaczeniu sam oloty myśliwskie, niemniej jednak m ożna na nich osiągnąć pełne w yszko­

lenie w akrobacji pow ietrznej, będącej p o d sta ­ w ą w yszkolenia myśliwców.

Koniec pokazu szkolnej akrobacji, w pew ­ nym momencie sta rtu je 7 samolotów dwum iej- scowych. W zw artym szyku o k rążają lotnisko, n ab ierając wysokości.

Głos idący z m egafonu objaśnia, że odbę­

d ą się skoki ze spadochronam i, W pewnym mo­

mencie na wysokości 500 m n ad środkiem lo t­

niska szyk się rozluźnia, z pojedynczych m a­

szyn w yskakują lotnicy. Znać doskonałe w y­

szkolenie w skokach, bo o tw ierają spadochrony po odczepieniu się od m aszyny i przeleceniu ja ­ kichś 50 m w dół.

N ad lotniskiem zabłysło 7 białych parasoli opuszczających się spokojnie w dół. O bserw uję lotników, większość z nich m anew ruje linkami, aby opaść na zieloną ruń lotniska poza m iejsca­

mi zajętem i przez sam oloty i publiczność. Sko­

ki i lądow ania u d a ły się doskonale, zyskując za­

służony podziw i aplauz publiczności.

Chwila przerw y, w ypełniona koncertem o r­

kiestr, — następnie popis szybowcowy. N a lo t­

nisku Jo h ann esth al w ystartow ało 4 samoloty, z których każdy ciągnął na linach po dwa szy­

bowce. Po przylocie nad Tem pelhof szybowce odczepiły się z lin holowniczych, utrzym ując się przez pewien czas w powietrzu, by następnie lądow ać na lotnisku. Szybownicy m anew rują doskonale i widać, że m ają dobre wyszkolenie.

T e i poprzednie popisy są dowodem, że

Niemcy szkolą pilotów według program u, k tó ­ ry obowiązuje we wszystkich szkołach lotnic­

tw a wojskowego. Loty grupowe, zm iana szyku w czasie lotu, m anew r całym zespołem, ro z e j­

ście i zbiórka w pow ietrzu, s ta rt i lądow anie ze­

społowe, akrobacja pow ietrzna, skoki ze sp a ­ dochronam i i t. d., to w szystko da im doskona­

łych pilotów, którym zm iana samolotów sporto­

wych na wojskowe nie będzie w p ilotażu p rze d ­ staw iać żadnych trudności.

N astęp uje jeszcze jeden pokaz szybowco­

wy zakończony akrobacją. A krobacja na szy­

bowcu bardzo ciekawa i dobrze w ykonana. W y ­ konują ją pierw szorzędni dwaj szybownicy na specjalnych szybowcach do tego przystosow anych

Szybownictwo w Niemczech stoi bardzo wy­

soko, m ając pełne poparcie sfer rządowych.

M łodzież zrzeszona w związki m łodzieży h itle ­ row skiej „H itlerjugend" ma możliwość k o rzy ­ stania z odpowiednich kursów, instruktorów i zarządzeń. A kcja jest prow adzona na dużą skalę, pod hasłem , iż lotnictwo jest doskona­

łym czynnikiem wychowania fizycznego i m o­

ralnego. M łodzież nosi odpow iednie odznaki i m undurki. Z m łodzieży tej odpowiednio przygotow anej i wyszkolonej czerpie lotnictwo nowy narybek dla zapełnienia k a d r personelu latającego.

Urozmaiceniem program u jest sta rt samo- tu zbudowanego 25 lat temu. J e s t to jedno­

p ła t ogromnie prym ityw ny, na którym as lo t­

nictw a niemieckiego „H ans G rade' i równo­

cześnie k onstruktor tego ty p u w ykonuje parę okrążeń lotniska na wysokości 10 m etrów. Lot wzbudza zrozum iałe zainteresow ania i w eso­

łość. 25 lat tem u lot taki niew yw oływ ał oczy­

wiście wesołości tylko podziw, — dziś, jako z a ­ bytek m uzealny m a zobrazow ać publiczności różnicę, jaka n astąp iła w budowie samolotów i w rozw oju lotnictwa.

N a zakończenie program u sta rtu je znany lotnik niemiecki W olf Hirth, a po nim Achgelis.

Obaj robią p e łn ą akrobację, przyczem A chge­

lis robi to znacznie lepiej, precyzyjniej i sub­

telniej.

Z figur akrobatycznych niew idzę nic n o ­ wego, w szystko jest robione popraw nie, ale nie- przedstaw ia nic nadzwyczajnego.

(12)

302 PRZEG LĄ D LOTNICZY JVb 7

Uroczystość m a się ku końcowi, po w ylą­

dowaniu akrobatów n astępuje koncert m onstre połączonych orkiestr. Na zakończenie publicz­

ność śpiew a grom adnie „D eutschlandlied i H orst- W essel-L ied“. Tłum y rozchodzą się powoli, spokojnie i w po rząd k u do domów.

Tydzień propagandy lotniczej już nic cie­

kawego mi nieda, dlatego żegnam Niemcy i uprzejm ych gospodarzy z Lufthansy, udając się do Paryża na m iędzy­

narodow y konkurs akroba­

cji pow ietrznej i zapow ie­

dziany pokaz z ćwiczenia obrony przeciw lotniczej Pa­

ryża.

Porów nując stan dzisiejszych Niemiec z okresem przed dojściem H itlera do władzy, w dziedzinie lotniczej, trzeba przyznać, że lotnictwo znalazło u dzisiejszych w łodarzy Niemiec gorących zwolenników i orędowników.

W zrost propagandy, uświadom ienie ludności o znaczeniu lotnictwa, jego p o p u lary zacja wśród szerokich rzesz społeczeństwa, olbrzym ie d o ta ­ cje finansowe na jego rozwój i rozbudowę, re o r­

ganizacja, stw orzenie mini­

sterstw a lotnictwa, w reszcie pewnego rodzaju m ilitary­

zacja lotnictwa, oto efekty już osiągnięte. Co osiągną następnie, zobaczymy?

Z a w o d y a k r o b a c j i l o t n i c z e j w P a r y ż u

W dniach 9 i 10 czerwca odbyły się w P a ­ ryżu na poligonie Vincennes m iędzynarodow e zaw ody akrobacji pow ietrznej (Coupe M ondiale d ‘A crobatie A erienne), zorganizow ane przez

„P ropagandę Lotniczą" i wielki dziennik p aryski

„Le P e tit P arisien". P ro te k to ra t n a d zaw oda­

mi objęli: M inister Lotnictwa i A eroklub F rancji.

Zawody niezm iernie ciekawe, albowiem biorą w nich udział n ajlep si akrobaci pow ietrzni świata.

Zasadniczo cała im preza ma ch arak ter czy­

sto sportowo-cywilny, ale niezaprzeczalnie opie­

ra się ona na zaw odnikach wojskowych. A k ro ­ bacja pow ietrzna należy do norm alnego w yszko­

lenia p ilota myśliwskiego. Dziś nie m ożna m ó­

wić o konkursie akrobacji pow ietrznej bez u d zia­

łu myśliwskiego lotnictw a wojskowego. D la lo t­

nictwa cywilnego te karkołom ne sztuki p o ­ wietrzne są niepotrzebne — dla myśliwców — konieczne.

M ając trochę czasu, postanaw iam zwiedzić muzeum w ojska (Musee de L‘Arm ee) w p a ła ­ cu Inwalidów, a specjalnie dział dotyczący lo t­

nictwa. Lotnictwo francuskie spisało się doskona­

le podczas w ojny światowej, zapisując się złote- mi zgłoskam i w h isto rji w ojska francuskiego.

R ealizuję swój zam iar i u d aję się do Inwalidów. P rzed wejściem na podw órze i skie­

rowaniem się do odpowiedniego budynku w stę­

p uję do kapliey-m auzoleum , aby oddać cześć żołnierską najw iększem u wodzowi Francuzów — Napoleonowi.

Cisza i spokój p a n u ją w mauzoleum, w ko­

ło las sztan darów okrytych chw ałą bojową, p o ­ strzępionych kulami, krw ią i czasem. W około napisy wielkich bitew napoleońskich. Chwila zadum y nad przeszłością i udziale Polaków w rydw anie wojennym „Boga W ojny", z którego osobą tyle nadziei łączyła Polska.

Przechodzę do w ew nętrznego paw ilonu P a ­ łacu Inw alidów i kieruję się odrazu do praw ego skrzydła, gdzie zn ajd u je się dział pam iątek z w ojny światow ej. N a klatce schodowej sze- rek obrazów ilustrujący ch okropności wojny światowej. N ajsilniej podkreślone jest boha­

terstw o wojsk broniących V erdun. Zasypane okopy, z których w y stają tylko bagnety, przeo­

rane zasiekam i p o la bitew, ,Święta droga" łąc z ą ­ c a V erdun z krajem , n a niej sznur sam ocho­

dów dowożących am unicję i żywność b o hater­

skiej załodze, — lazarety, trupy, ranni, — krew i ciągle krew. N astrój ponury i przygnębiający.

P rzeglądam pobieżnie sale muzeum s ta ra ­ jąc się dotrzeć do pam iątek lotniczych. W resz­

cie od n ajd u ję je. M ała salk a u rządzona nie­

przejrzyście. N a ścianach obrazy i fotograf je, pod ścianami m odele broni lotniczej i amunicji, dalej gablotki z m unduram i poległych asów lo t­

niczych, ich odznaczenia i t. d. Z atrzym uję się dłużej przed portretem Gyenem era, słynnego asa myśliwskiego, wielokrotnego zwycięzcę po ­ wietrznego, d-cę najlepszego dyw izjonu m yśliw ­ skiego „Bocianów", z czasów wojny. Z p o rtre ­

(13)

PRZEG LĄ D LOTNICZY 303

tu p a trz ą ciemne, bystre, głębokie i inteligentne oczy. Szczupła tw arz ma w yraz surowy, ostry i jakgdyby drapieżny. Silna i żelazna wola, oraz m alujące się zdecydow anie biją z oczu.

W gablotce spoczywa jego m undur i szereg odznaczeń bojowych, a na tarasie wew nętrznym gmachu, zawieszony u sufitu sam olot ,,S pad“, na którym odniósł szereg zwycięstw powietrznych, poniżej zaś przepalo ny pożarem silnik z dwo­

ma karabinam i maszynowemi, jako pozostałość po ostatnim locie, z którego już niewrócił.

P rzeglądam dalsze p o rtre ty i fotograf je.

Z ram w yglądają m łode tw arze, uśmiechnięte, pełne życia i ruchu. Polegli za Ojczyznę, k ła ­ dąc swe życie za jej wolność i całość. W alki lo t­

nicze stosowane w pow ietrzu były podobne do sław nych turniejów rycerskich. W ynik walki prow adzonej pom iędzy dwoma przeciw nikam i zależny był od takich cech osobistych w alczą­

cych, jak: odwaga, zimna krew, wola zwycię­

stwa, zaciętość i t. d., niemówiąc już o doskona- łem opanow aniu pilotażu i w artościach bojo­

wych samolotu. Przeciw nicy polujący n a siebie w przestw orzach poznaw ali się po godłach eska- drowych, umieszczonych na samolotach. Znali się i cenili w zajem nie. W gablotkach widzę szar­

fy z wieńców rzucanych przez niemieckich lotni­

ków na groby swych francuskich przeciwników z napisam i „lotnicy niem ieccy oddają}cześć poko­

nanem u w walce pow ietrznej przeciw nikow i1' itp.

Na odw rót F racuzi i A nglicy robili to samo w stosunku do zestrzelonych lotników niem iec­

kich. Zwłoki przeciw ników zestrzelonych na te re ­ nie nieprzyjacielskim były chowane z pełnym i honoram i wojskowemi przez nieprzyjaciół. N a­

zwiska słynnych asów w ro d zaju : Guynem era, Nungessera, Foncka, Richthofena, Boelkego i in.

były znane i czczone z obydwu stron frontu. Lot­

nicy zachowali pełn ą rycerskość, widząc w p rz e ­ ciwniku w roga w momencie walki, a poza nią swego szlachetnego współzaw odnika.

Opuszczam m ury muzeum zadum any nad bohaterstw em i poświęceniem ówczesnych zdo­

bywców przestw orzy, um iejących w alczyć i gi­

nąć dla swej Ojczyzny, jak praw dziw i rycerze.

N a drugi dzień będę m iał sposobność p rz y j­

rzeniu się z bliska następcom myśliwców z w oj­

ny światow ej.

W arunki konkursu przew idują, że do udziału w zawodach mogą zgłosić aerokluby, należące do F. A. I. po 2-ch zawodników m aksym alnie.

Do zawodów zgłosili się następ ujący znani piloci, akrobaci pow ietrzni:

D ‘A breu z P o rtu g a lji na samolocie A vro

„T utor", z silnikiem A rm strong Siddeley 215 MK„

Aehgelis z Niemiec na samolocie Focke- W ulf F W 44, z silnikiem Siemens Sh. 170 MK„

A m bruss z Czechosłow acji na samolocie Aviia B 122/1, z silnikiem W a lter „C astor", 260 MK.,

Cavalli z F ran cji na samolocie Gourdou- Lesseure, z silnikiem H ispano-Suiza 9 Q„

300 MK.,

Clarkson z A nglji na samolocie „Tiger M oth", z silnikiem Gipsy „M ajo r”, 130 MK.,

Colombo z W łoch na samolocie B reda 28, z silnikiem Piaggio „S tella 7", 300 MK„

D etroyat z F ran cji na samolocie M orane- Saulnier 225, z silnikiem Gnom e-Rhone K. 9, 500 MK.,

F ieseler z Niemiec na samolocie Fieseler

„F. 2 Tiger", z silnikiem W a lter „Pollux", 420 MK.,

Nowak z Czechosłow acji n a samolocie Avia B 122/1, z silnikiem W alter „C astor" 260 MK, K ażdy zawodnik m iał do w ykonania obo­

wiązkowych 10 figur akrobatycznych, o k reślo­

nych ściśle program em , w ciągu 8 min. w pierw ­ szym dniu zawodów i 10 m inut na akrobację program ow ą i dowolną w drugim dniu zawodów.

N agrody w sumie 275.000 franków zostały podzielone następująco: I nagroda 100 tys. fr.

i puhar, w artości 10.000 fr., II nagroda 75.000 fi., III nagroda 50.000 fr., IV nagroda 25.000 fr„

V nagroda 15.000 fr i V I-ta — 10.000 fr.

Obowiązkowemi figuram i były: korkociąg w praw o i w lewo po trzy zwitki, pół looping i pół beczki (Im m ełm ann), beczka szybka w p r a ­ wo i w lewo, a następnie beczka wolna w praw o i lewo, wreszcie, najciekaw sze: dwa loopingi od­

w rotne zew nętrzne i pełne koło nad lotniskiem w locie na plecach.

K orzystając z uprzejm ości francuskiego T o­

w arzystw a O brony Pow ietrznej, otrzym ałem z a ­ proszenie do loży oficjalnej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

„kursomierza" jest to, że odczytuje się i w idzi na nim rzeczyw istą szybkość kątową w cz a sie wykonywania skrętu, podczas gdy skrętom ierz przez sw oje

w ator, aby zorjentow ał się w całym przebiegu swej pracy, oraz jakie były różnice m iędzy jego obserw acją, a rzeczyw istym punktem położenia celu,

1 u, spraw a lotnictw a linjowego wiąże się ści*.. śle z zasadą ekonomji sil w użyciu

ctwu artylerji. Można to wykonać tylko przez zwalczanie lotnictwa np-la. W alkę tę prowadzi lotnictwo myśliwskie w powietrzu, oraz lotnictwo bombardujące i

Błędy popełnione przez obserwatora i sztab, nie w pływ ają jednak w takim stopniu na obliczenie sił npla, który wykluczałby możliwości i celowość podobnej

3. Obserwator przez cały czas lotu bezustannie obserwuje teren, a w wypadku działalności lotnictwa myśliwskiego, równocześnie obser­.

tu zaczepnego. Drugim punktem będą odwody już podwiezione, przyczem będzie tu chodziło głównie o stwierdzenie w miarę możliwości, czy zostały one jedynie

obecność dowódcy, oraz przygotowanie się do referatów, będzie możliwe jedynie przy takim sposobie zorganizowania pracy, jak omówiony oraz przy wydatnej pomocy