• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Lotniczy : miesięcznik wraz z kwartalnym dodatkiem bezpłatnym „Wiadomości Techniczne Lotnictwa” : wydawany przez Departament Aeronautyki Ministerstwa Spraw Wojskowych. 1934, nr 10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przegląd Lotniczy : miesięcznik wraz z kwartalnym dodatkiem bezpłatnym „Wiadomości Techniczne Lotnictwa” : wydawany przez Departament Aeronautyki Ministerstwa Spraw Wojskowych. 1934, nr 10"

Copied!
48
0
0

Pełen tekst

(1)

R O K V II P A Ź D Z IE R N IK 1 9 3 4 N r. 1 0

(2)

P O L S K I E L I N J E L O T N I C Z E „ L OT "

D Y R E K C J A : W a r s z a w a , P l a c N a p o l e o n a 9 , t e l e f o n 5 6 3 - 6 0

R O Z K Ł A D L O T Ó W

ważny od dn. 1 września do dn. 31 października 1 9 3 4 r.

o. 14.30 p. 16.30

W a r s z a w a

G d a ń s k ( D a n z i g ) , G d y n i a

p. 10.30 o. 8.30

O b j a ś n i e n i a z n a k ó w : 0 — odlot —■ depart,

P — p rz y to t — a r r ń e e .

P. L. L, „L O T “ p rzew ożą p asażeró w i ich bagaż b ezp ła tn ie do lotnisk i z lo t­

n isk sam ochodam i z w yjątkiem w B er­

lin ie, G dańsku, Rydze i T allin ie, gdzie m iędzy lotniskam i a śródm ieściem u trzym yw ana jest d ogodna k o m u n ik acja (m etro, tram w aje i t. p.).

B e z p o ś r e d n i e p o ł ą c z e n i a l o t n i c z e W B erlinie: z A m sterdam em , K open­

hagą, Londynem , M almó, Paryżem i t, d, W B ukareszcie: z Istanbulem . W T allin ie: z H elsinkam i. L en in g ra­

dem, Stockholm em i t. d.

W T h essalo n ik ach : z A tenam i, J e r o ­ zolim ą, K airem i t. d.

W W iedniu: z B elgradem , B u d ap esz­

tem , G enew ą, M onachjum , Rzym em , W en ecją, Z urychem i t. p.

B ilety na p rz e lo t Polskiem i L injam i L otniczem i „LO T" n abyw ać m ożna ró w n ież w „O środku p ropagandow ym "

L. 0 . P. P, W arszaw a, Ś-to K rzyska 12, telefo n 533-92.

o. 9.10 p. 10,45 o. 11 00 p. 12.15

W a r s z a w a P o z n a ń P o z n a ń B e r l i n

p, 16.40 o. 15.10 p. 14.50 o, 13,35 o. 13.45

p. 15.35

i W a r s z a w a v K a t o w i c e

p. 10.20 o. 8.30

■) w t o r k i , czw

o. 8,45 p. 10.30 o, 11.00*

p. 12.55*

o. 13,10*

p, 14.05*

a r t i i, s o b o t y *) p o n i e d z i a

W a r s z a w a K r a k ó w K r a k ó w B r n o B r n o , W i e n

lk i ś r o d y , p i ą t k i

p. 14.20 o. 12.35 p. 12.05*

o. 10.10*

p. 9.55*

o. 9.00*

t y l k o p o n i e d z i a

o. 7.00 p. 9.40 o, 10.05 p. 13,35 o. 14.05 p. 15.55

d o k i,

d n i a 1 5 .X ś r o d y , p i ą t k i

W a r s z a w a W i l n o W i l n o R i g a R i g a T a l l i n n

3 0 .IX w t o r k i , c z w a

p. 17.15 o. 14.35 p. 14.10 o. 12,40 p. 12.10 o. 10 20

r t k i , s o b o t y ^ 1,X

p. 16.15 o, 13.35 p. 13.10 o. 11.40 p, 11.10 o. 9.20 ') p o n i e d z i a ł k i

w t o r k i , c z w

0. 8.00 p. 10.20 o. 10.45*

p. 13.20*

o, 13.40*

p. 16.‘ 0*

o. 7.40**

p . 9.50**

o. 10.15**

p , 12.05**

ś r i r t k

□ d y , p i ą t k i *) w t o r k i , c

i, s o b o t y **) p o n i e d z i a

W a r s z a w a L w ó w L w ó w C e r n a u t i C e r n a u t i B u c u r e s t i B u c u r e s t i S o f i j a S o f i l a T h e s s a l o n i k i

z w a k i,

r t k i , s o b o t y ś r o d y , p i ą t k i

p. 14.50 o. 12.30 p. 12.05*

o. 11.30*

p. 11.10*

o. 8.00*

p. 16.55**

o. 14.45**

p. 14.20**

o. 12.30**

*) o d v L w ó w — C e r n a u t i — B u c u r e s t i t y l k o w p o n i e d z i a ł k i **) o d B u c u r e s t i — S o f ij a - T h e s s a l o n i k i t y l k o w e w t o r k i d u 1 6 .X g u c u r e s t; C e r n a u t i — L w ó w t y l k o w c z w a r t k i d u 1 ° .X T h e s s a l o n i k i — S o f i j a — B u c u r e s t i t y l k o w ś r o d y

B I U R A P . L. L. „ L O T "

W ARSZA W A

A d r e s

t e l e g r . BIURO D Y R E K C JI L otnisko — O kęcie. Tel. 563 00

BIU RO M IE JSK IE

Al, Je ro zo lim sk ie 35. Tel. 8.C8-50 lub 8.C8-60 L O T pl. N ap o leo n a 9 T el, 563-60

K A TO W IC E L O T L otnisko — M ucbaw iec. Tel. 135 i 145

KRA KÓW L O T BIURO M IE JSK IE

ul. S zp italn a 32. Tel. 132-22 L otnisko — C zyżyny. Tel. 125-45

LW Ó W L O T BIURO M IE JSK IE

PL M arjack i 5. T el. 45-71 L otnisko — Skniłów . T el. 29-36

POZNAŃ L O T L otnisko — Ł aw ica. Tel. 78-45

G D A Ń SK (Danzig)

GDYNIA L O T L otnisko — W rzeszcz — Langfuhr. Tel. 415-31

B R N O L O T L otnisko — C ernovice. Tel. 38-266

W I E N A u stro -

flug

„L uftreisebiiro “

I. K a e rn tn e rrin g 5. T el. R. 28-1-21 L otnisko — A spern. Tel. R. 48-5 60

B U C U R E ST I L O T BIURO M IEJSK IE

Str. C lem enceau 2, T el. 369-63 L otnisko — B aneasa, Tel, 2-2178

CERN A U TI L O T Lotnisko —• C zachor. Tel. 537

S O F I J A P o l k a m e r a ul. B enkovski 8. Tel. 443 Lotnisko — Bozuriste T H ESSA LO N IK I A l l a l o u f c o

& C o 10, Rue M etropole. T el. 22-22 L otnisko — Sedes

W I L N O L O T L otnisko — P o ru b an ek . T el. 80

R I G A L O T L otnisko — S pilve. Tel, 274 57

T A L L I N N L O T H otel K uld Lóvi. Tel. 426-27 L o tn isk o — T el. 313-30 P o z a t e m i n f o r m a c j e i b i l e t y w e w s z y s t k i c h w i ę k s z y c h b i u r a c h p o d r ó ż y .

(3)

PRZEGLĄD LOTNICZY

M I E S I Ę C Z N I K

W R A Z Z K W A R T A L N Y M D O D A T K IE M B EZ PŁ A T N Y M

„ W I A D O M O Ś C I T E C H N I C Z N E L O T N I C T W A ”

W Y D A W A N Y P R Z E Z D E P A R T A M E N T A E R O N A U T Y K I M I N I S T E R S T W A S P R A W W O J S K O W Y C H

T R E Ś Ć Z E S Z Y T U :

Z w y c i ę z c o m ! ... 438 Mjr. dypl. pil. Marian Rom eyko. W ielkie zwycięstwo— wielki obowiązek 439 Kpt. inż. Stefan Szumiel. W nioski z wyników C h allen g eu 1934 r. 445 Kpt. dypl. obs. A d a m Kurowski. Spór o o b s e rw a to ra ... 455 B 0 S. Nowe p rzy rz ą d y pokładow e do lotu bez widoczności . 463 W spom nienia p o ś m ie r tn e ... ... 466 Przegląd prasy obcej:

R o s j a ... 467 N i e m c y ... A l i

Bibljografja: 479

R O K VII W A R S Z A W A , PA ŹD ZIE RN IK — 1 9 3 4 Nr. 10

CENA Z ł 2 .4 0

(4)

438 PRZEGLĄD LOTNICZY Nr. 10

Z W Y C I Ę Z C O M !

Zwycięskiej załodze ,, K o ściu szk i" cześćl Zwycięskiemu zespołowi polskiemu cześćl Te okrzyki, pełne należne wdzięcz­

ności, pełne dumy, płyną ze wszystkich piersi ku naszym zw y­

cięzcom z siostrza­

nej broni wojsk balonowych.

W ślad z a osza­

łam iającym try­

umfem w Challen­

ge u, w niespełna dni dziesięć, po­

nownie cały świat obiegła wiadomość o nówym zw y­

cięstwie Polaków w najstarszych z a ­ wodach aeronau- tycznych o na­

grodę Gordon- Bennett a. Polskie balony, konstruk­

cji polskich inży­

nierów, wykonane ręką polskiego robotnika a k ito w an e doświadczonemi dłońmi i móz­

giem polskich aeronautów zdecydowanie zw yciężyły, nietylko zajm u jąc dwa pierwsze miejsca, lecz zdobyw ając jednocześnie nagrodę zespołową.

Zw yciężyć — to jest ju ż wiele, lecz zwyciężyć zdecydowanie W tak dobranym zespole najstarszych i najpow ażniejszych aeronautów kuli ziemskiej, a więc wśród

bardzo pow ażnej konkurencji — to wystawić sobie najlepsze świade­

ctwo: hartu, du­

cha, wiedzy i umiejętności.

Am bicja, silna Wola zwycięstwa, doświadczenie i nauka — oto pro- motory naszego tryumfu. Te n aj­

piękniejsze zalety żołnierza i oby­

watela wyrobiła W wojskach balo­

nowych bogata tradycja, głęboko wkorzeniona w aeronautów ju ż od chwili je g o

I w tern jest jeg o wielka siła!

Polskim Wojskom Balonowym Cześć\

zdobywcy I-szego m iejsca w tegorocznych zawo dach o nagrodę Gordon-Bennetta.

nasz k°rpus tworzenia.

(5)

Nr 10 PR ZEG LĄ D LOTNICZY 439 M ir, dypl. pilot ROMEYKO MAR JA N

W ie lk ie z w y c i ę s t w o

Będziem y mówili o C hallenge‘u. Tem at ten — nadługo jeszcze pozostanie aktualnym dla w szy­

stkich, a szczególnie dla nas, braci lotniczej. B ę­

dziemy mówili o konsekw encjach jakie za sobą pociąga d w u k r o t n e zwycięstwo, o n a ­ szych laurach i o... dolegliwościach.

D w u k r o t n e zwycięstwo w Challenge!

T rudno opisać, ująć, wypowiedzieć jak olbrzymie, w prost kolosalne, znaczenie ma to dla Polski.

P ow tarzam dla P o l s k i , gdyż aczkolwiek zwycięstwo m iało m iejsce na jednym tylko od ­ cinku pracy, lotniczym, jednak skutki są o wiele szersze, o wiele głębsze i przedew szystkiem w k raczają w prestige k raju , prestige całej P o l­

ski.

G dyby zestawić w jed ną całość zagraniczną prasę, któ ra z okazji C h allen g eu chętnie u d zie­

la ła m iejsca tej imprezie, w ystaw iając na p ierw ­ szym planie — i to w słow ach najczęściej b a r­

dzo życzliwych — Polskę, jej lotnictwo i o r­

ganizację im prezy — w ydaje się, że już o b j ę t o ś c i o w o stanow iłoby to przew agę nad w s z y s t k i e m i innemi inform acjam i razem wziętemi, a ogłoszonemi przez p rasę z a ­ graniczną w ciągu roku. Lecz to tylko objęto­

ściowo: jeśli wziąść jeszcze pod uwagę w artość P o t e n c j a l n ą tych inform acyj, p rzy ch y l­

nych, om aw iających — do niedaw na jeszcze

„Polnische W irtsch aft“ — wręcz z przeciw nej strony, w ysław iających (!) organizację, w artość P o l s k i e g o c z y n u , polskiego w ysiłku — stanie się jasnem jak olbrzym ią, propagandow ą, p a ń s t w o w ą pracę w ykonało — i to świe­

tnie — lotnictwo polskie.

P rzedew szystkiem znikła p r z y p a d k o ­ w o ś ć zwycięstwa, któ rą operow ano bardzo chętnie zagranicą w latach 1932— 1934 po zw y­

cięstwie Żwirki. Jask raw y m tego dowodem, mo­

gą być słowa zaczerpnięte z organu em igracji rosyjskiej *) w Berlinie, a więc organu n i e z a- i n t e r e s o w a n e g o , który w notatce p r a ­ sowej, nadm ienił, że: „zwycięstwo Polaka Żwirki w Challenge 1932 r. w Berlinie, było dla całego świata niesłychaną sensacją. Zwyciężeni uspa-

*) N ow oje Słow o, B erlin 1.X.1934.

— w ie lk i o b o w i ą z e k

kajali siebie tem, że to tylko „przyp ad ek".

Szczególnie po tragicznej śmierci Żwirki w kilka tygodni po zwycięstwie, podczas lotu do Pragi, nikt nie liczył na możliwość przyszłych zwycięstw polskiego lotnictwa. Je d n a k rzeczywistość z m u ­ siła wszystkich zwrócić większą uwagę na ogól­

ny rozwój lotnictwa m łodej Polski.

Przecie pomyśleć tylko: w ostatnim Challen­

g e u w Warszawie Polacy zwyciężyli bardzo sil­

nych konkurentów Niemiec, Włoch i Czechosło­

wacji. Nie tyłko pierwsze miejsce zajął Polak- Bajan, lecz i drugie miejsce przypadło Polako­

wi — Płończyńskiemu. Obydw aj na polskich sa­

molotach z polskimi silnikami. Trzecie miejsce zajął Niemiec — Seid em a n".

M ożna więc śmiało rzec, że wielką, olbrzym ią zasługę oddało lotnictwo polskie spraw ie wręcz państw ow ej, spraw ie należytego uświadom ienia zagranicy o niew yczerpanych możliwościach Polski,

A w k ra ju ? M amy znajom ych, krewnych.

W stolicy, w m ałych m iastach i na głuchej p ro ­ wincji. Z adajm y im pytanie: co robili w p am ięt­

nym dniu 16 w rześnia? Z jaką niecierpliwością, rozgorączkow aniem oczekiwał każdy w iado­

mości, chociażby najdrobniejszych, o przebiegu C hallenge‘u, o p o l s k i e j e k i p i e ! W ra- djo spotkali się wszyscy: od strzelistych pałaców do wiejskich chat anteny radośnie obwieszczały zwycięstwo polskie! I w tym wypadku, skłonny jestem przyd ać naszem u zwycięstwu znacznie — o znacznie — większe znaczenie, niż tylko na

„skrom nym " odcinku lotniczym. Zwycięstwo to — p r z y ś p i e s z y ł o k o ń c o w y p r o c e s k o n s o l i d a c j i k r a j u , p o n o w n i e p o d k r e ś l i ł o i p o t w i e r d z i ł o w i a ­ r ę w e w ł a s n e s i ł y , z j e d n o c z y ł o w s z y s t k i c h n i e p r z y t r a g e d j i , c o b y ł o b y b a r d z i e j z r o z u m i a ł e , l e c z w d n i u t r y u m f u P o l s k i !

W reszcie— zbędny byłby wysiłek podkreślania jak ogromne znaczenie ma to dla lotnictw a polskie­

go. Zyskało ono—przez zwycięstwo— nie setki, nie tysiące, a s e t k i t y s i ę c y napraw dę p ra w ­ dziwych entuzjastów , entuzjastów gorących, z a ­ paleńców, a co najw ażniejsze młodych, z tego p o ­

(6)

440 PR ZEG LĄ D LOTNICZY Nr 10

Skok przed bramką

kolenia, dla którego już za lat parę trzeba będzie zwalniać miejsca w lotnictwie. P rzyjdą oni już z gorącą wiarą, z wielkim przygotowaniem mo­

ralnym, oparci na wspaniałych fundamentach, które im w sukcesji pozostawi — jako należne — współczesna brać lotnicza.

Oto konsekwencje zwycięstwa, konsekwencje ujęte nawet nie w telegraficznym stylu, gdyż — celem moim nie jest omawianie zasłużonego try­

umfu.

* *

Powróćmy jednak do Challengeu, do tych t.

zw. „drobnych" szczegółów. Chcę o m a w i a ć sprawy Challenge. Chcę je omawiać, jako zwy­

kły szary człowiek z ulicy, znający się nieco na tych sprawach. Obawiam się już zgóry, że mogą mi (a nawet napewno) przypisać chęć krytyki, ostrej, zjadliw ej, a co gorsza personalnej. U spo­

kajam przeto a priori wszystkich i pragnę oso­

biście podzielić się jedynie swemi m y ś l a m i .

Myśli nasłuch. Łatwiej mi to przychodzi, albo­

wiem wygrana jest po stronie Polaków, czynię to post factum, a więc nikt z obcych nie posądzi mnie o stronniczość.

W ygraliśmy więc Challenge. Kto go wygrał istotnie? W ygrali go przedewszystkiem 1 u- d z i e. I ci szczęśliwcy i tryumfatorzy, którzy w pełni i bezpośrednio odczuli należne zwycię­

stwo, jak B ajan i Płonczyński, i ci, którzy pośre­

dnio go odczuli, ci, którzy w genjalnym swym umyśle dali pewne koncepcje techniczne i wpraw­

ną ręką polskiego robotnika stworzyli p o l s k i p ł a t o w i e c i p o l s k i s i l n i k .

Jednak nad tym wszystkiem góruje jeszcze coś supremacyjnego, co decydowało o zwycięstwie.

Była to o r g a n i z a c j a , organizacja myśli, organizacja czynu i kontroli. Coś jak u Monte- skjusza trzy władze: ustawodawcza, wykonaw­

cza i kontrolująca *). Zdobyliśmy więc laury na

*) W łaściw ie m ówiąc, trzecia w ładza, według Montes- kjusza, jest sądownictwo.

(7)

Nr 10 PRZEG LĄ D LOTNICZY 441 takim polu, które najczęściej nam Polakom, było

najtrudniejsze do pokonania.

Bo i cóż znaczyłby najlepszy pilot, najlepszy sprzęt — jeśliby nie było twardej ręki, potężnego wykonania, skojarzenia wysiłków w jedną całość

— a co ważniejsze — n a c z a s ?

Ta organizacja, z tytułu zwycięstwa, przypada nam ponownie. Ponownie więc będziemy musieli czynić p r z y g o t o w a n i a , długotrwałe, żmudne, ponownie więc uruchomimy do przyszłe­

go polskiego czynu wszystkie najlepsze siły od wybitnego intelektualisty — do prostego robotni­

ka. W ysiłek przed nami olbrzymi — wysiłek godny zwycięstwa.

L e c z w i e l k i e z w y c i ę s t w o p o ­ c i ą g a z a s o b ą w i e l k i o b o w i ą ­ z e k . W nasze ręce (do pewnego stopnia) odda­

ne s ą l o s y lotnictwa s p o r t o w e g o . Musimy więc baczyć, abyśmy nie zboczyli drogi

i nie utracili kierunku do w ł a ś c i w e g o celu.

W ł a ś c i w y c e l !

Powróćmy do celu inicjatorów. Dalece przewi­

dujący umysł Francuzów, w trosce o naturalny rozwój nowego środka komunikacji, rzucił hasło, by w drodze szlachetnej międzynarodowej ry­

walizacji dojść do najbardziej odpowiedniego typu samolotu s p o r t o w e g o . Jak o ta miała być droga, jakie warunki, dokładnie jeszcze nie wie­

dziano, gdyż zbyt nowe było to zagadnienie, aby go ujmować w sztywne ramy. Jedynie więc zapo­

czątkowano formy, licząc się z ich dalszą ewolu­

cją, w miarę stopniowych doświadczeń.

Szukamy więc typu samolotu t u r y s t y c z ­ n e g o . Na czasie więc będzie przypomnieć, co się kryje pod tą nazwą. Pojęcie t u r y s t y cz-

Pan Prezydent Rzeczypospolitej wita się z załogą polską.

(8)

442 PR ZEG LĄ D LOTNICZY Nr 10 n y — pociąga za sobą pojęcie p o w s z e c h ­

n o ś c i , albowiem tu ry sty k a dobrze zrozum ia­

na i do jakiej się dąży w rzeczywistości — może być tylko powszechną, a raczej d o s t ę p n ą dla bardzo szerokich mas społeczeństw a. Na p o ­ jęcie powszechny, lub dostępny, sk ład a się szereg pojęć jakto: t a n i o ś ć z a k u p u i e k s p l o a t a c j i , p r z e c i ę t n a u m i e ­ j ę t n o ś ć o b s ł u g i w a n i a s p r z ę t u , o d p o w i e d n i a w y g o d a i z a p e w n i e ­ n i e m a k s y m u m b e z p i e c z e ń s t w a ,

Oto, zdaniem moim, w arunki którym winien odpow iadać sam olot turystyczny, a więc budo­

wany nie dla księcia W alji lub szacha perskiego lecz dla obywatela, o przeciętnej ,,kabzie“ i p rz e ­ ciętnych zdolnościach pilotow ania, chcącego z a ­ stąpić swego ,,F o rd a “ — innym „Fordlotem ".

Takie, sądzę, było założenie inicjatorów . C zte­

rokrotny Challenge — w latach 1929, 1930, 1932 i 1934 — dał natyle bogaty m ate rja ł dośw iadczal­

ny, że obecnie można się należycie „pastw ić" nad pierw otną ideją!

* *

Cóż się z nią stało ? A raczej — co się z niej o s t a ł o ? Aby na te pytanie odpowiedzieć, trzeba sięgnąć do warunków, do norm, jakiemi oceniano wysiłki ludzi i załóg i konstruktorów .

Nie zam ierzam (zresztą i nie mogę) silić się na głębokie t e c h n i c z n e rozw ażania, aczkol­

wiek siłą rzeczy muszę je omawiać, lecz w u ję ­ ciu bardziej ogólnym, jak już wspomniałem, z punktu widzenia „szarego człowieka z tłum u".

Podstaw ą oceny, punktacji, klasyfikacji, w C hallenge‘u 1934 r. były t. z w. próby techniczne.

One to m iały ujaw nić w szystkie „najlepsze" w a­

lory sam olotu turystycznego początkowo na zie­

mi, by później spraw dzić je w locie.

Ciekawsze z tych prób, a raczej te, które n a ­ stręczają pewne wątpliwości p od d ajm y objek- tywnej ocenie lotnika.

N ap rzy kład s t a r t . Polega na tem, że pilot z odległości + 100 m tr. musi przeskoczyć bram kę o wysokości 8 mtr. B r a m k a — t o n i e ­ s z k o d l i w a i m i t a c j a r e a l n e j p r z e s z k o d y , a więc l-o piętrowego domu, wysokich drzew i t. p. Oto — założenie.

W prakty ce ma się to „jakoby" (?) odbywać tak, że na 3— 4-o miejscowym samolocie, t u r y - s t a, załadow aw szy rodzinę lub znajom ych — ma startow ać na rzeczyw istą przeszkodę i módz um iejętnie ją „przeciągnąć",..

Nie wiem koledzy... Lecz z d aje mi się, że taki

„tu ry sta" winien być czem prędzej „unierucho­

miony" — jako niebezpieczny dla otoczenia, a s ą ­ dzę, że gdyby już podczas nauki pilotażu z d ra ­ dzał podobne chęci to napew no nigdy w życiu nie uzyskałby licencji pilota!

Bo i p o c o ? P o c o ? P ojm uje lądow anie

„skrócone": przym us — to może się zdarzyć i n a ­ wet najlepszy pilot nic nie pomoże jeśli brak te ­ renów do lądow ania. Lecz s t a r t ? Św iado­

me parcie na niebezpieczeństw o najb ardziej isto ­ tnie i dla wszystkich zrozum iałe? I t o p o ­ s i a d a j ą c s k ł a d a n e s k r z y d ł a , a w i ę c m o ż n o ś ć t r a n s p o r t o w a ­ n i a p o d r o d z e d o m i e j s c a o d ­ p o w i e d n i e g o d o s t a r t u ?

Dla kogo jest ta p rób a? D la pilota t u r y ­ s t y c z n e g o czy dl a a k r o b a t y ? Nie dziwię się zupełnie, że niektórzy z polskich p i­

lotów osiągnęli rzekomo „gorsze" wyniki. Pom i­

jając o s o b i s t e bezpieczeństwo, pow odo­

w ała nimi chęć wzięcia udziału w c a ł y m Challenge', a nie zbierania po lotnisku podwozia i skrzydeł.

Próba ta — niem a nic wspólnego z dziedziną turystyki, raczej jest jej obcą i tra fiła do w a­

runków tegorocznych sądzę, że jedynie z p rz y ­ padku, raczej dla zachow ania uprzednich, nie­

zbyt szczęśliwych warunków. W yelim inowanie jej

— należy do obowiązków organizatorów p rz y ­ szłego Challengu.

K apitalne zagadnienie w turystyce posiada sil­

nik. Silnik pew ny — lecz o s z c z ę d ny. Z sil­

nikiem łączy się spraw a szybkości. I tu w łaśnie mamy do rozw iązania problem : czy w łaściw a tu ry sty k a potrzebuje wciąż w zrastającej szybko­

ści, na niekorzyść oszczędności, bezpieczeństw a oraz przy zwiększeniu trudności pilotow ania zbyt szybkim sam olotem ?

Gdybyśm y okazali się zwolennikami szybko­

ści — można dojść nieomal do absurdu, że na przyszłych „turystycznych" sam olotach będziem y posiadali silniki niem al 600-konne! Sądzę p rz e ­

(9)

N r 10 PRZEGLĄD LOTNICZY 443 to, że racjonalnem rozw iązaniem jest jedynie

i wyłącznie oszczędność w inwestow aniu i e k- s p 1 o a t a c j i silnika, czyli to, co zapew nia p o w s z e c h n o ś ć , ściśle zw iązaną z p o ję ­ ciem turystyki. Niech panowie inżynierowie do­

chodzą do większej szybkości w drodze rozw ią­

zań aerodynam icznych, a nie w zwiększaniu mocy silnika. Zdaniem moim, pod pojęciem silnika tu ­ rystycznego należy p rzy jąć silnik o mocy 40—

100 koni. Ten wysiłek mocy końskiej musi dać, przy odpowiednim rozw iązaniu aerodynam icz­

nym profilu skrzydła, podwozia i k adłu b a — szybkość 175—200 kim, co n a j z u p e ł n i e j w ystarcza dla praw dziw ego, spokojnego turysty.

Przecie częściej spotykam y tu ry stę na 6-cio cy­

lindrow ym Citroenie lub Fiacie niż na 100-kon- nym B ugatti? Kto pragnie wyścigu — niech zap i­

sze się do zawodów o kubek Schneidra.

*

*

Że sam olot turystyczny winien być „portable", o składanych skrzydłach, zajm ujący możliwie m ało m iejsca — o tem nie będziem y dyskutowali.

A le że za „m ałpią zręczność" w możliwie szyb­

kim składan iu i rozkładaniu p rzy z n a ją się p u n k t y , które przecie w p ł y w a j ą n a o g ó l n y w y n i k — to już jest niezrozum iałe.

Czy szybkość sk ładan ia niezbędna jest dla unik­

nięcia skutków gwałtownie nadciągającego t a j ­ funu?

W turystyce chodzi, zdaniem moim, o to, aby wysiłek dwuch ludzi był w ystarczający do pew ­ nych możliwie prym ityw nych czynności, zw iąza­

nych z garażow aniem samolotu. Oto wszystko.

A czy to się zrobi w 23V2 sekundy, czy w trzy m inuty — obojętne. Byle dobrze i prosto.

Szereg właściwości technicznych, w śród k tó ­ ry ch puktu je się l u k s u s . A więc luksus, a nie w y g o d a : to różnica. Bezsprzecznie

— każdy w życiu dąży do najw yższej wygody, czyli właściwie mówiąc z chęcią zatrąca o luksus.

A le luksus zw iązany jest z kosztami, te zaś robią sam olot niedostępnym dla szerokiego ogółu, a więc ponownie z atraca się pojęcie dostępności, a co za tem idzie i p o w s z e c h n o ś c i . W samolocie turystycznym trzeba dać wszystko niezbędne — ale nie dążyć do luksusu. W p rz e ­ ciwnym w ypadku ponownie stw orzym y ograni­

czoną kastę korzystających z lotniczego sprzętu turystycznego, jakgdyby tow arzystw o „Rolls - R oys‘istów". A takich nie będziem y mieli zbyt wiele,

*

¥ ¥

T eraz słówko, do panów inżynierów jako do tych, którzy w dużej, przew ażającej m ierze oddziałali na regulam in zawodów, co się w y­

rażało w tem, że właściwości techniczne góro­

wały.

W eźm y nap rzy k ład lot okrężny. N apraw dę — bez ironji — podziw iam ekipę włoską, któ ra z a ­ służyła na najw yższą s p o r t o w ą pochwałę.

Bo istotnie: po odbyciu prób technicznych — gdy się okazało, że W łosi nie m ają n a j m n i e j s z y c h szans — mimo wszystko ekipa włoska nie u p a ­ dła duchem i w eszła do próby lotu okrężnego—

chyba że jedynie dla zacięcia sportow ego!

O drazu więc nastręcza się pierw sza uwaga.

Czy niesłusznem byłoby lot okrężny umieścić na początku wszystkich prób, a dopiero po nim decydujące oceny techniczne? To rozw ią­

zanie jest właściwsze jeszcze i z innego punktu w idzenia: przecie badam y przedew szystkiem u ż y t k o w n o ś ć , p r z y d a t n o ś ć w p o ­ w i e t r z u — a więc niech n ajp ierw pokaże swe zdolności właściwe, jako sam olot turystyczny, a dopiero po wyczynie zbadam y w j a k i e j f o r m i e znalazł się sam olot i silnik? J a k o d ­ działyw a na sprzęt wielogodzinna p raca w ró ż ­ nych w aiunkach? W iem — że odpowiedź na to nie jest łatw ą, ale wypow iadam swe p rzek o ­ nanie przez analogję do zawodów dłu go dy stan ­ sowych samochodowych, gdzie, w pewnych w y­

padkach, b a d a ją sprzęt p o w y k o n a n i u wyczynu, a nie przedtem .

W łaściw ą tu ry sty k ą nie jest ani skok przez bram kę, ani składanie i rozkładanie, ani tem bar- dziej szybkość m aksym alna. W łaściw ą tu ry sty ­ kę stanow ią przebyte kilom etry w różnych w a­

runkach atm osferycznych i szereg lądow ań. Od tego należy zacząć i to — zdaniem moim — n a ­ leży w y b i t n i e p u n k t o w a ć .

*

P a rę słów o „turystycznym " tem pie. Tempo C hallen g eu 1934 r. było — jeśli się tak wy­

razić można — zaw rotne. P a rco u rs‘y 1400— 1900 kim. dziennie, b e z w z g l ę d u n a p o ­ g o d ę , nie są wysiłkiem turystycznym , a wyści­

giem, a skoro tak, to winny się wykonywać nie

(10)

4 4 4 PR ZEG LĄ D LOTNICZY N r 10 przez pilotów turystycznych, a przez fabrycz­

nych.

Co to jest tem po tu ry styczn e? Je stto tem po p r z y j e m n o ś c i o w e — bez zbędnego p o ­ śpiechu, w ykorzystując jaknajlepsze w arunki a t­

m osferyczne, w k ładając w drogę jaknajm niej energji, a w yciągając jaknajw ięcej przyjem ności, z obserw owania widoków nowych okolic, zetknię­

cia się, przy pięknej pogodzie, z naturą.

Czy m ożna więc zaliczyć do właściwego tu- ryzm u przeloty przez mgłę, w górskich wąw o­

zach, w burze, w ulewy, świadomie w jak n ajg o r­

szą pogodę? Czyż będzie kiedykolwiek d o- s t ę p n a dla przeciętnego tu ry sty tak a ekwili- b ry styka w pow ietrzu, nad okropnem i terenam i, k tó ra wym aga wręcz m istrzowskiego pilotow a­

n ia?

Lot okrężny jest konieczny, lecz nie w zaw ro­

tnym tem pie. Skoro m a być to spraw dzianem sp rzętu turystycznego (a nie pilota, jak to miało m iejsce w poprzednich C hallenge‘ach) to należy obniżyć tempo, rozciągnąć lot na znacznie w ięk­

szy czas, nie stw arzać szeregu niesłychanie ści­

słych, a uciążliwych dla praw dziw ego tu ry sty — re s try k c y j!

*

* *

Gdzie był w tym C hallenge‘u p i l o t ? Jego wysiłek, um iejętność, odwaga, roztropność — gdzie było to punktow ane?

R egulam in był, właściwie mówiąc, tak ułożony, że ocena pilota, właściwego zwycięscy — nie była b ran a pod uwagę, albowiem nie mogę pogodzić się z tem, że p u n kty za: skok przez bram kę, k ró t­

kie lądow anie, szybkość m aksym alną i minimalną, składanie i rozkładanie — p rz y p a d a ły pilotowi, a nie m aszynie. N atom iast tam, gdzie pilot d a ­ w ał z siebie — z punktu widzenia turystyki — znacznie więcej, t. zw. w locie okrężnym — u zy ­ skiw ał nieporów nanie mniej „punktów " niż za w ątpliw ej w artości „tu rystyczne" wyczyny nad lotniskiem.

Zbyt dużo szacunku mam dla zwycięzców n a ­ szych i wogóle dla pilotów, abym nie upom inał się o ich właściwe praw a, które winny były do­

m inować w t y m C h allen g eu przedew szy- stkiem. Może w przyszłych zawodach, gdy zm ie­

ni się regulam in, gdy nie będzie się żądało ani ekw ilibrystyki pow ietrznej, ani zaw rotnego tem ­ pa, graniczącego z olbrzym iem ryzykiem osobi- stem, — p u n k tac ja p ilota okaże się zbędną, gdyż

p r a w d z i w i e t u r y s t y c z n a m aszyna będzie dostępna dla p r z e c i ę t n e g o p i­

lota.

*

Oto garść w rażeń — bynajm niej nie tech­

nicznych — które pozostaw ił w m ojem um yśle zwycięski Challenge. Zbędnem, napraw dę, było­

by dopatryw ać się chęci krytyki organizatorów, chociażby dlatego, że wiemy dobrze, iż w a­

runki C h allen g eu zostały przez nas o d z i e ­ d z i c z o n e . Może winą naszą jest, żeśm y je zbyt pochopnie przyjęli, bez chęci z a s a d n i ­ c z e j m odyfikacji. Lecz jest jeszcze czas po temu.

W reszcie — jeszcze jedna uwaga, n atu ry by­

najm niej nie obojętnej. Byliśmy świadkam i, jak wiele państw z tych lub innych powodów nie b rało udziału, a część pań stw w ycofała się z Challenge u w ostatniej chwili.

Je śli przeto — perm anentne zawody sam olo­

tów t u r y s t y c z n y c h m ają dać pow ażny p o w s z e c h n y wynik — m uszą one być praw dziw ą ryw alizacją możliwie wielkiej ilości państw . Zadziw iające jest stałe uchylanie się od udziału potęgi lotniczej, jaką jest A nglja, k tó ­ ra w łaśnie lotriictwo turystyczne rozw inęła bardzo szeroko, spopularyzow ała i udostępniła, w ytw arzając szereg w spaniałych konstrukcyj p ła- towców i silników — które może nie mogą skakać przez bram kę i w ytrzym yw ać p ełn e „tu rysty cz­

ne" obroty silnika przez godzinę — lecz w zu peł­

ności zad aw aln iają bardzo w ybrednych i b ardzo wygodnych synów Albionu.

Challenge — aby był rzecznikiem przyszłej tu ­ rystyki — musi być powszechnym. M usi p rz y ­ ciągnąć interesy m iędzy innemi ta k A nglji, jak i bezwzględnie Z. S. S. R. Inaczej — sprow adzi się do ryw alizacji zaledw ie kilku państw , które

— kto wie — czy wogóle z tej im prezy nie zacz­

ną się wycofywać.

Podzielm y więc p rzyszłe zaw ody na dwie kate- gorje: wyścigów — urządzanych przez przem ysł na specjalnego typu sam olotach — i praw dziw ych t u r y s t y c z n y c h zawodów, na w ł a ś c i ­ w y m sprzęcie, dla szerokich w arstw społeczeń­

stw a. Te nastaw ienie na przyszłość w olbrzym iej m ierze zależy od organizatorów C h allen g eu 1936 r.

W ielkie zwycięstwo — stw arza w i e l k i o b o w i ą z e k !

(11)

Nr 10 PRZEG LĄ D LOTNICZY 445 Kpt. inż. STEFA N SZUMIEL

W n io s k i z w y n ik ó w C h a lle n g e u 1934 r.

Od redakcji: Artykuł dyskusyjny.

R ocjonalny i trw ały postęp w jakiejkolw iek dziedzinie życia wymaga um iejętnego w ykorzy­

stania zdobytego doświadczenia. O pierając się na oficjalnie przyznanych punktach poszczególnym zawodnikom C hallenge‘u 1934 r., spróbuję p rz e d ­ stawić rezu ltaty w ysiłku przem ysłu, m aszyn i p i­

lotów, w postaci wykresów dość ciekawie ch arak ­ teryzujących zm agające się ze sobą zespoły.

Tabelka zaw iera wywalczone przez poszczegól­

ne sam oloty i załogi punkty, oraz p o d aje nazwy w spółzaw odników (maszyn i ludzi).

W ychodząc z założenia, że w walce o puhar C h allen g eu w ystępują na widownię obrońcy barw państw , przedew szystkiem kreślę lin je wykresów osobno dla drużyny każdego Państw a. W ykresy obrazujące poszczególne próby nazywam w ykre­

sami podstaw owem i. N astępnie chcąc lepiej uw y­

puklić w pływ samolotu, silnika, pilota i m echani­

ka na ilość zdobytych punktów łączę ze sobą p e ­ wne w ykresy podstaw ow e, tw orząc w ykresy ty ­ czące się własności m aszyn na ziemi, p racy ob­

sługi, i pracy m aszyny i pilota w powietrzu. W y­

kresy te pozwolą nam w ykazać w pływ poszcze­

gólnego czynnika na wynik końcowy ujęty w w y­

kresie ogólnym.

Dla drużyny polskiej w yodrębniam na każdym wykresie w postaci dwu kolumn w artości ś re ­ dnie zdobyte dla zespołu polskiego przez grupy samolotów typu P. Z. L. 26 i R. W. D. 9.

Przechodzę do sam ych wykresów.

Liczby przy kółeczkach poszczególnych linji łam anych oznaczają num er w spółzaw odnika. Na linji poziomej zaznaczono kolejność zaw odnika w grupie danego państw a. Na linji pionowej — ilość punktów. L itery z lewej strony pionowej linji i pierw szej kolum ny oznaczają p rzy n a leż ­ ność państw ow ą grupy. (N — niemiecka, W — włoska, C — czechosłow acka, P — polska bez A nglika, P z A — Polska z Anglikiem ). P ojedyń- cze kolum ny z praw ej strony w ykresów p o d a ją rez u lta ty pracy średniego (teoretycznego) z a p a ­ śnika danego Państw a. Liczby z praw ej strony po- jedyńczej i podw ójnej kolumny oznaczają ilość zdobytych punktów. D la Polski ze względu na uczestnictw o A nglika określam dwie liczby:

z uwzględnieniem A nglika i bez. Liczby nad lub pod kreskam i podw ójnej kolum ny p o d a ją Nr, z a ­ wodnika, który uzyskał w danej próbie najlep szy i najgorszy wynik.

W nioski w ysnute z przedstaw ionych wykresów zebrane są w trz y grupy: Pierw sza grupa z a ­ wiera wnioski, tyczące się sprzętu, druga — p i­

lotów, i trzecia — zespołu. W rozum owaniach starałem się być ścisłym, i objektywnym , gdyż tylko to d aje gw arancję otrzym ania wniosków rzeczowych, istotnych, mogących rzucić nam św ia­

tło na p rzy szłą drogę postępow ania p rzy p rz y ­ gotowywaniu następnego Challenge u 1936 r.

Oczywista, wnioski poniżej wyszczególnione nie w yczerpują wszystkich, k tó re m ożna wyczytać z podanych wykresów.

N ajogólniejsze wnioski są następujące:

A. S p r z ę t .

I. Z wykresów Nr. 1 i Nr. 13 widać, że d ru ży ­ na polska pomimo gorszych własności technicz­

nych samolotów zdobyła w pow ietrzu zespołowo najw iększą ilość punktów — znalazła się na p ierw ­ szem miejscu.

1. W n i o s e k .

N ależy zmienić p rzy szły regulam in C hałlenge‘u w ten sposób, by uniezależnić punktow anie w ła ­ sności technicznych m aszyn na ziemi od „w idzi­

misię" członków Komisji. U w a g a : Ciekawe:

1) że górnopłaty oszacowane niżej od dolnopła- tów w ygrały Challenge, 2) że płócienne pokrycie skrzydeł szacowane niżej od m etalowego zwycię­

sko wyszło z turnieju.

2. W n i o s e k .

Jeśliby dać drużynie polskiej m aszyny rów no­

rzędne pod względem własności technicznych, a więc i punktow ania z zagranicznem i (czesi, włosi, niem cy), to polska drużyna zdobyłaby d e­

cydującą przew agę n ad przeciwnikam i.

II. Praw ie wszystkie wykresy, a w szczegól­

ności wykres Nr. 15, w skazują pomimo w ykre­

sów Nr. 5, Nr. 6 i Nr. 7 zdecydow aną przew agę grupy polskiej złożonej z R. W. D. 9 nad grupą

— z P. Z. L. 26.

(12)

4 4 6 PRZEG LĄ D LOTNICZY N r 10 Z a w o d n i c y i p u n k ty z d o b y t e p r z e z nich w C h a lle n g e * u 1 9 3 4 r.

cd

*o

"O Nnr 0 O.

-on]

N

U

2 1

o

Sc/l

'Gcd IX 2

Numer zawodnika

P lato w iec typu

S ilnik

Pilot

M aszy­

na na ziemi

I 1 0 ś

P raca masz.

i obsł.

na ziemi

Os1 Maszyna naziemi z d

.3o

Ł E n.2

Cd N

S cCsJ o Si

2 3

o b y t y c h

P raca m aszyny i p ilo ta w po w ietrzu

Praca maszyny i pilota1 w powietrzuc 1 Ołemprzedlotem^ | okżnym7? 1 ^ 1Lot okrężny O' 1 Szybkć maksym. Ołemprzez kończącychturniej

Ocena własn. techn, Skład i ro z­

kład sam ol. ja

aa aTBo-S

11

cd

C/3 Lądowanie Szybk. minim. Zużycie paliwa

ty p u

Moc w

KM. spo

b i wym,

coCd V

3 4 5 6 7 8 9 10 12 13 14 15 16 17 18 19 2 0 21 2 2

1 12 M esser B,F. 108 H irth H. M 8 240 B rin d lin g er 452 18 12 24 470 36 118 _ 49 _ 167 673 _ _ _

2 14 M esser B.F. 108 H irth H. M.—8 240 O sterk am p 451 18 12 24 469 36 122 118 23 86 349 854 875 81 1810 3 15 M esser B,F, 108 A rgus As 17 2 2 0 F ra n c k e 450 18 12 16 468 28 113 162 33 95 403 899 816 7 7 1792 4 16 M esser B.F. 108 H irth H. M — 8 240 Ju n c k 451 18 12 24 469 36 121 132 47 9 0 390 895 838 73 1806 5 > 17 F ie s e le r 97 H irth H, M.—8 240 H irth 428 18 10 24 446 34 136 203 64 32 435 915 819 27 1761 6 0

18 F ie s e le r 97 A rgus As 17 2 2 0 B ayer 431 18 11 24 449 35 134 171 58 55 418 902 854 26 1782 7 b

19 F ie se le r 97 A rgus As 17 220 S eidem an 431 18 10 24 449 34 130 210 61 55 456 939 874 33 1846 8 21 F ie se le r 97 H irth H. M 8 240 H ub rich 428 18 4 24 446 28 138 206 66 52 462 936 763 29 1728 9 Z 22 F ie s e le r 97 H irth H. M .—8 240 P asew ald 428 18 9 24 446 33 135 176 50 45 406 885 880 29 1794 10 23 Klemm 36 A rgus As 17 220 E b e rh a rd 394 18 9 24 412 33 120 135 66 46 367 812 — — 11 24 K lem m 36 H irth H, M — 8 240 S tern 407 18 10 24 425 34 127 188 69 48 432 891 — — 22 25 K lem m 36 A rgus As 17 220 K ru eg er 399 18 9 24 417 33 106 165 36 58 365 815 — — 13 26 K lem m 36 H irth H, M — 8 240 M orzik 407 18 9 24 425 33 132 129 68 53 382 840 — —

14 41 P. S. — 1 F ia t A 70 S 200 V incenzi 438 24 11 16 462 27 72 113 23 ____ 208 697 _ _ _

15 0 42 P, S. — 1 F ia t A 70 S 200 F ra n ę o is 438 24 11 16 462 27 88 122 39 63 312 801 747 13 1561 16 - 43 B reda 42 F ia t A 70 S 200 Colom bo 323 24 12 16 347 28 116 171 0 60 347 722 — — 17 0

44 B reda 42 F ia t A 70 S 200 A ngeli 346 24 11 16 370 27 82 125 0 67 274 671 — —

18

45 B reda 39 S Colom bo S 63 150 T e sso re 342 12 7 16 354 23 89 167 0 64 320 697 — 19 46 B reda 39 S Colom bo S 63 150 S an zin 342 12 6 16 354 22 93 18 0 72 183 559 723 — 1282 20

(Ow

ro 51 A ero A 200— 1 W alter-B o ra 220 Z aćek 429 24 11 24 453 35 141 142 65 54 402 890 845 14 1749 21 oi/»o 52 A ero A 200—2 W alter-B o ra 220 A m bruz 429 24 11 24 453 35 138 159 76 54 427 915 880 27 1822 22

uCU

W 54N R, W. D. 9. W a lte r-B o ra 220 A n d e rle 427 24 12 24 451 36 127 166 79 56 428 915 855 27 1797

23 61 P. Z, L, 26 M enasco 273 D udziński 383 24 10 20 407 30 136 173 56 73 438 875 880 31 1786 24 62 P. Z. L, 26 M enasco 273 G edgow d 383 24 10 20 407 30 122 152 57 71 402 839 880 — 1719

25 63 P. Z. L. 26 M enasco 273 G rzeszczyk 383 24 10 20 407 30 138 203 51 78 470 907 — —

2 6 64 P. Z. L, 26 M enasco 273 B alcer 383 24 10 20 407 30 137 194 56 75 462 899 — —

27 0 65 P, Z. L. 26 M enasco 273 W łodarkiew icz 383 24 9 20 407 29 134 205 57 58 454 890 — —

28 w 71 R, W . D, 9 S koda Gr. 760 306 B ajan 427 24 12 24 451 36 140 205 83 79 507 994 861 41 1896 29 0 72 R. W. D. 9 S k o d a Gr. 760 306 B uczyński 427 24 12 34 451 36 136 161 60 76 433 920 836 44 1800 30 a. 73 R. W, D. 9 W alter-B ora 220 F lo rjan o w icz 427 24 12 24 451 36 121 190 64 57 432 919 — — 31 74 R. W, D. 9 S k o d a Gr. 760 306 K arp iń sk i 427 24 12 24 451 36 135 208 62 62 467 954 — — 32 75 R, W, D. 9 S k o d a G r. 760 306 P łonczyriskt 427| 24 12 24 451 36 136 196 73 61 466 953 868 45 1866 33 76 R. W. D. 9 W alter-B o ra 220 S k rzy p iń sk i 427 24 12 24 451 36 129 149 61 57 396 883 826 33 1742 34 81 Puss-M oth G ipsy M ajor 140 M acpherson 373 16 12 16 389 28 91 203 40 49 383 800 — —

(13)

N r 10 PRZEG LĄ D LOTNICZY 447 3. W n i o s e k * ) .

Nie rozpraszać swych sił konstrukcyjnych na tworzenie sprzętu o nieznanej w artości, gdy ist­

nieje już w Polsce w ytw órnia D ośw iadczalne W arsztaty Lotnicze (D. W. L.), pro dukująca sportow e m aszyny o bezwzględnie światowej s ła ­ wie.

M aszyny na przy szły Challenge 1936 r. pow in­

na więc dostarczyć ta w ytwórnia. W tym celu wysiłek należy skierować tak, by w ytw órnia D.

W. L, mogła rozporządzać dostateczną ilością środków potrzebnych do realizacji pom ysłów swych konstruktorów .

III. Z wykresów Nr. 9, Nr. 10 i Nr. 15 oraz uw zględniając przelot całej tra sy poza turniejem p rzez zaw odnika Nr. 74 jasno widać, że silniki Polskich Zakładów Skoda Gr. 760 polskiej kon­

strukcji i wykonania zd ały egzam in praktyczny.

4. W n i o s e k .

Polska myśl konstrukcyjna i p rac a polskich inżynierów jest na właściwej drodze. W ysiłek

*) W niosek 3-ci re d a k c ja po d aje je d y n ie z obow iązku redakcyjnego nie so lid ary zu jąc się z nim . (dop. redakcji)-

skierować w tym kierunku, by polska myśl kon­

strukcyjna m ogła wogóle rozw inąć się a w dzie­

dzinie silników lotniczych dać nowy polski silnik na Challenge 1936 r.

5. W n i o s e k .

Z zakupem silników zagranicznych trzeb a być bardzo ostrożnym, gdyż silniki typu nieznanego w k ra ju mogą spraw ić wiele niespodzianek w użytkow aniu w skutek ewentualnego stw orze­

nia dla nich nieodpow iednich w arunków p racy lub nieznajom ości tych silników przez obsługę i pilotów.

N astępnie p rzy uzyskaniu zwycięstwa przez sam oloty z silnikiem obcym, niepolskim, zasługa właściwie spada nie na Polskę lecz na z a g ra ­ nicę.

PoY.inniśmy więc zabezpieczyć siebie p rzed dzieleniem się zwycięstwem z obcemi.

B. P i l o c i .

Z w ykresu Nr. 14 widać, że zespół polski, p o ­ za trzem a czołowymi pilotam i odbijającym i w y­

bitnie od swych tow arzyszy, dobrany był dobrze, Jeżeli wziąć jeszcze pod uwagę w ykresy Nr.

H f ia s n o s c l tec/> n i czn&.

12. , 1 4.,-i 9, 16 — M e sse rsc h m Ł łt' B.F SOI.

I X , I B , 1 4 , 21, 2 2 — f i e t e i < - r 9 ? . 2 3 . 2 4 , 2 5 . 2 6 — A U - n r / n 3 £

4 / , 4 Z ---P . S . 1 4 3 , 4 4 — ---A r e o / a i Z . 4 5, 4 6 f i r e c / a 3 9 S . 5 1 9 2 ---S t e r o A ! Z O O - 3 . 5 9 , 7 1,7 2,73, 7*, 79, y s — /?. / S D . 9 6 1 , 6 2 , 6 3, 6 4, 6 S - / ? Z . Z . 2 6 .

8 1 ■ “ Pu i i — A io ćA.

Rh/.D

2 6 9

D r u i y n a p o t i k a

423,3

422.S- 4 2 7 .

4 0 7 40 4 .2 .

J ^ y / f r e s y Y r :

(14)

448 PR ZEG LĄ D LOTNICZY Nr 10 Nr. 6, 7, 8, 13 i wykres Nr. 1 to śmiało możemy

powiedzieć, że nasz zespół pilotów był wysokiej klasy.

6 . W n i o s e k .

W ybranie z grona pilotów tylko najlepszych i przygotow anie ich do m iędzynarodow ego tu rn ie ­

ju lotniczego jest rzeczą bardzo w ażną i k orzy st­

ną, bo d a ją c ą gw arancję zwycięstwa — w ydoby­

cia z m aszyny więcej niż m ożna się od niej spo­

dziewać.

C. Z e s p o ł y .

I. Pomimo wysokich kw alifikacji naszej d ru ­ żyny i zdobycia najw yższej średniej zespołowej w kilku próbach (wykresy Nr. Nr. 5, 7 i 13) już p rzed lotem okrężnym drużyna czeska była ze­

społow o na 1-ym miejscu, (wykres Nr. 14). Co na to w pływ a widać w yraźnie z wykresu.

8. W n i o s e k .

N ajracjo naln iejszym zespołem będzie zespół złożony tylko z kilku t. j. od 3 do 5 najw yżej m a­

szyn, pod warunkiem , że będą one jednego i n a j­

lepszego typu, i że piloci będą w ybrani do nich z najw yższej klasy.

7. W n i o s e k .

W walce o honor narodu, w której am bicją polskiego zespołu w inna być również i w ygrana zespołow a (chociaż pozaregulam inow a) — b a r­

dzo pow ażną i decy dującą rolę w zdobyciu zw y­

cięstw a odgryw a — duch drużyny.

G dyby druży na czeska m iała za czwartego to ­ w arzysza zapaśnika (maszynę i pilota) „niezgra- nego“ z całym zespołem , to zdobycie w ygranej zespołow ej byłoby więcej niż wątpliwe.

II. Pochyłość linji wykresów Nr. Nr. 5, 6, 7, 8, 13 i 14 przem aw ia na naszą korzyść, gdy tym-

H ,3

U11,1

z?

I Z

9, i

PZ.LR.k2J).

2 6 . 9.

J ) r u t y n a p o i s k a

2^

23,3 20 / #

PZ.L.RM-D.

2 6 . 9.

Z i

h / y / c r e s f y ó r / r y j j Y Ś : 2 .* 3 ,

(15)

N r 10 PR ZEG LĄ D LOTNICZY 449 czasem łam ana w ykresu Nr. 15 św iadczy o obni­

żeniu się naszej zespołowości w porów naniu do zespołowości drużyny czeskiej, a specjalnie nie­

mieckiej. Niemców w alka zw arła, nas jakgdyby rozproszyła.

9. W n i o s e k .

Dla uzyskania jaknajlepszych zespołowych w y­

ników każdy zapaśnik nie powinien zrażać się niespodziankam i, które w tu rn ieju lotniczym są zaw sze możliwe. Przeciwności pow inny naszych zapaśników hartow ać, aby podporządkow ać in ­ dyw idualizm na rzecz wyższej jednostki — ze­

społu.

,,Ławą! Mości Panowie, ław ą"!

III. Podczas rozw ijania się zawodów Challen- 3ie‘owych nieraz się słyszało i czytało w p rasie co­

dziennej o „pechu" p rześlad u jący m niektórych zawodników. Chociaż spraw a „pechowości" nie

da się bezpośrednio wyczytać z przedstaw ionych wykresów, to jednak może dobrze będzie stw ier­

dzić, że „pech" nie należy do rzeczowych u z a sa ­ dnień, którem i m ożnaby się było posługiw ać do w yjaśniania niew ytłom aczonych na pierw szy rzu t oka wypadków. Np. w ada silnika zaw odnika Nr.

74 i Nr. 75 okazyw ała się już w W arszaw ie na p a rę dni przed lotem okrężnym i była zlekcew a­

żona przez pomoc techniczną. („G azeta Polska"

Nr. 264 z dn. 23. IX. 1934 r. i num ery dalsze. Fel- jeton p. T adeusza Karpińskiego: „W konkursie i poza konkursem ").

10. W n i o s e k .

Zerwać z „pechem " jako w yjaśnianiem niepo­

wodzeń, Niema „pecha" — jest tylko albo nie­

udolne podejście do spraw y, albo brak należytego przygotow ania technicznego, organizacyjnego lub psychicznego.

P 20 W

7/?S2, 7 ? f/. °?3 °72

6 9 69 6 /

0— 0 ^ /2

4.3 . 4 9 .4 2 ł * — o 9 6

10

--- H---h=--- h:---- — — >7--- fc;—

/ ? o z r u c / i s i i s? i J c c t .

f i , A *

i Ź < 2 3 , >

* 0

/ S W , ! G

- , 2 4 20

6 S . 3

fi2.L. KPA

2 6 . 9.

/ r k e / y y 4 -

z fc /o Z /? y j yyz? 3~ 0

(16)

450 PR ZEG LĄ D LOTNICZY N r 10

is o -

S t a r t . D r u l y n a

p o ls k a 7 / 6 3 C.

P..

P / A . N.

12, 39,-76, i r ---

J M e J ie r jc Ą m llt J l/n P / r l A .

" J/Co. P r y UJ.

1 8 , 1 9 -—“ P i e j . / i C ń . P r y OLS . /? , 21, 2 Z - P ie * . ohPn. P i r i Ą .

2 3 , 2 £~— ftle m m j i t n P łryu s.

2 9 , 2 6 — H l e m m j/'C o . 7 71 1 1 7 .

i ) , 9 2 - P . J . l - r r / o . P / a P . J / 3 , 1 / 9 — 1 3 r e p a 9 2 j i ' 7 / t . P / o P

9 5 " , 9 6 '— C r e d a . 3 9 J l l l o - C o l o m Co.

PI, 5 Z - P I ro 71 200 j/7a. y/aiker- Poru o s*

61, ( 2 , 6 3, 69, 63" - 1 ? 2 1 . 2 6 J l / o . A feouJC O .

f 9 , y J , j £ — i f . u - J ) 9 j, ' 7 * 1 7l ii t e r - P o r a .

7 ' ' 7 8 , C i P O . 9 J / 7 * S A o / 7 * 9 r .76O .

3 1 - - P u n j - 1 9 o J A . J : 7a. 9 / y o j y - J t l d j o n

PZ.L.P.H.D.

2 6 9.

/ c / y / c r <g f y k n ć d,

1 2 , 1 9 , !5", 16 - P t e u e r j c A m i P P .P loS.

1J, 12, 19, 21, 2 2 - P le j- e le r 9 ? . 2 3 , 2 9 , 2 5 " , 2 6 — I f / u m m 3 6

9 1 ,9 2 — P J . l

0 3 , 9 9 — P r u c iu 6 2 . P z A - ._____7 86,e

9 5 " 9 6 — C r e d a 3 9 S & ’ *

C l , 5 2 - 7? e ro 73 2 0 0 - 1 .

5 ‘1 ? -j, r /2,7 3 , 7 9, 7 r , 7 6 - If.u u .9 . 6 1, 6 2 , 6 3, 6 9, 6 5 " - P .2 1 . 2 6

8 / —--- i i / , , - y ic /A.

L a, d o h i a n i e . D r u ty n a

Cytaty

Powiązane dokumenty

w ator, aby zorjentow ał się w całym przebiegu swej pracy, oraz jakie były różnice m iędzy jego obserw acją, a rzeczyw istym punktem położenia celu,

1 u, spraw a lotnictw a linjowego wiąże się ści*.. śle z zasadą ekonomji sil w użyciu

Po przylocie nad Tem pelhof szybowce odczepiły się z lin holowniczych, utrzym ując się przez pewien czas w powietrzu, by następnie lądow ać na lotnisku.. d., to

ctwu artylerji. Można to wykonać tylko przez zwalczanie lotnictwa np-la. W alkę tę prowadzi lotnictwo myśliwskie w powietrzu, oraz lotnictwo bombardujące i

Błędy popełnione przez obserwatora i sztab, nie w pływ ają jednak w takim stopniu na obliczenie sił npla, który wykluczałby możliwości i celowość podobnej

3. Obserwator przez cały czas lotu bezustannie obserwuje teren, a w wypadku działalności lotnictwa myśliwskiego, równocześnie obser­.

tu zaczepnego. Drugim punktem będą odwody już podwiezione, przyczem będzie tu chodziło głównie o stwierdzenie w miarę możliwości, czy zostały one jedynie

obecność dowódcy, oraz przygotowanie się do referatów, będzie możliwe jedynie przy takim sposobie zorganizowania pracy, jak omówiony oraz przy wydatnej pomocy