• Nie Znaleziono Wyników

Obóz pracy przymusowej w Bliżynie - Towa Gothelf - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Obóz pracy przymusowej w Bliżynie - Towa Gothelf - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

TOWA GOTHELF

ur. 1927; Puławy

Miejsce i czas wydarzeń Bliżyn, II wojna światowa

Słowa kluczowe Bliżyn, II wojna światowa, obóz pracy w Bliżynie

Obóz pracy przymusowej w Bliżynie

Jechaliśmy dwa dni i dwie noce w kierunku Radomia. Tam było lagier Bliżyn. Co raz zabierali nam lokomotywę, a my staliśmy pół nocy, i tak trzy razy. Przyjechaliśmy w środku nocy do Bliżyna. Po drodze prosiliśmy o trochę wody. Mówili, że zaraz przyjedziemy na miejsce i dostaniemy jedzenie i picie. My nie wierzyliśmy im, ale to akurat była prawda. Przyjechałyśmy na to miejsce, tam byli Żydzi, co już gotowali, i przynieśli nam jedzenie.

Tam byli ludzie z Tomaszowa Mazowieckiego, jeszcze z innych miast. To był [obóz pracy], oni jeszcze przynosili coś z domu, coś kupowali sami. Ci, co szli do kamieniołomu pracować, coś przynosili, sprzedawali i kupowali. My nie mieliśmy nic, przyjechaliśmy z Majdanka z niczym. To tak przez rok żyłyśmy tylko na zupie z chlebem. Ja pracowałam przy pończochach, reperowałam, to czasem zarobiłam kawałek chleba, jak druga chciała odejść, a ja zrobiłam jej przydział, to ona mi dała trochę chleba. I tak przeżyłyśmy rok do [czasu transportu do] Oświęcimia. W Bliżynie też był jeden major niedobry. Co raz on sobie brał człowieka i mówił po niemiecku:

„Ty idziesz ze mną do lasku”. Tam [kopał] sobie grób, [ten Niemiec] strzelał, [tamten]

wpadał do grobu. Tak on co raz sobie robił. Jak to się mówi – kto nie miał szczęścia, poszedł, kto miał szczęście, został. Potem przyjechał jakiś drugi major, on był trochę lepszy. [Jak] wywołał z baraków, nie dał nam stać na dworze, gdzie zimno było, on nas liczył w barakach. A liczyć trzeba było, żeby nie brakowało jednej nawet. Tam było jeszcze pięć tysięcy mężczyzn, to on powiedział: „Wy nie możecie stać na apelu, jak liczą pięć tysięcy mężczyzn”. Potem on wyjechał na trzy dni i po powrocie zrobił apel, na którym nam powiedział, że chciał wysłać nas w jedno miejsce, gdzie byśmy mogły być trochę bezpieczniejsze, ale już jeden przed nim zabrał mu to miejsce i on musi nas zawieść do Oświęcimia. To było, jak już Rosjanie przybliżali się, już byli wtedy w Puławach. Czerwiec [19]44 roku. I pojechałyśmy do Oświęcimia.

(2)

Data i miejsce nagrania 2006-12-18, Ramat Efal

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wyszłam drugi raz za mąż, żyliśmy w Ramat Ganie, a teraz przeprowadziliśmy się do Efal, gdzie żyją starsi ludzie.. To był kolega mojego

Ja na jedną noc zostałam, byli też chłopcy z Puław, to on mnie pilnował, żeby mnie nie ruszyli – byłam młoda, osiemnaście lat.. On mi załatwił, że może ja będę

Jak były chrzciny mojego prawnuka, to powiedziałam, żeby nie było więcej wojny, żeby on widział tylko dzienne światło w życiu. My tu żyjemy zawsze w strachu, zawsze

Druga szwagierka, [żona] tego drugiego brata, Henia, oddała to dziecko, które w Kazimierzu się urodziło jednej Polce z Bełżyc, która nie miała dzieci. Myśmy ją też spotkały

Ja pamiętam jeden raz, jak już byłam starsza, tak dziesięć, jedenaście lat, to już nie chodziłam tak koło mamy, poszliśmy, parę chłopaków i parę dziewczynek, na Działki

Była jeszcze plaża koło lasu, to się nazywała plaża sucha, a tę koło Wisły nazywali mokrą plażą. Z mamusią chodziłam na plażę suchą, bo ona cierpiała na rwę kulszową i

Tylko pod koniec, bliżej [19]37 czy [193]8 roku, to się zaczęło pokazywać, ale do tego czasu nie czuło się tak antysemityzmu. Data i miejsce nagrania 2006-12-18,

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, Niemcy, obóz pracy przymusowej na Lipowej 7, Rosjanie, Żydzi, prześladowania ludności żydowskiej.. Obóz pracy przymusowej na