• Nie Znaleziono Wyników

Życie w Bełżycach podczas okupacji - Towa Gothelf - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie w Bełżycach podczas okupacji - Towa Gothelf - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

TOWA GOTHELF

ur. 1927; Puławy

Miejsce i czas wydarzeń Bełżyce, II wojna światowa

Słowa kluczowe Bełżyce, II wojna światowa, rodzeństwo, Sara Taich, kuzyni, Niemcy

Życie w Bełżycach podczas okupacji

W Bełżycach ulice [ułożone] były w taki czworokąt i w środku był wolny [plac], tam były targi. Nie widziało się człowieka, żeby zapytać, gdzie ten nasz wujek żyje. Potem przyleciał jakiś chłopak i spytaliśmy go, gdzie mieszka Taich. Pokazał nam drogę i zajechaliśmy [na miejsce]. Przyjęła nas siostra jego, ciotka, ona miała dwa pokoje, dała nam jeden. Myśmy tam mieszkali [w pięcioro]: ja z siostrą i zamężna siostra z dziećmi. A potem szwagier przyjechał z Opola i szwagierka, oni uratowali trochę rzeczy, co na wozie [się zmieściły]. A potem najstarsza siostra, która miała pieniądze, była w dobrej [sytuacji materialnej], wynajęła sobie mieszkanie, a myśmy tak całą zimę żyli u tej ciotki. Oni mieli sześcioro dzieci, razem ośmioro ludzi, nie mogli [żyć] w jednym pokoju, tak też wynajęliśmy mieszkanie w lecie. Trzy sieroty byłyśmy, aleśmy sobie tam jakoś to życie ułożyły. Ja z siostrą Sarą, jak słyszałyśmy [jeszcze w Puławach], że nas wygnają, poszłyśmy [do naszej fabryki] i zrobiłyśmy rolki z miękkiej skóry, z grubej nie mogłyśmy, i z tego [teraz] co raz sprzedawaliśmy trochę i żyli. Ale potem zobaczyliśmy, że się to już prawie kończy, tośmy otworzyli sklepy i tak się jakoś żyło do [19]42 roku.

Tam byli Niemcy, Wehrmacht na pewno. Oni nie bili, przychodzili i rozmawiali z Żydami, pomagali. Jak dzieci im przywoziły węgiel albo żwir, to im dawali chleb i czasem konserwy. Jak myśmy widzieli, że oni przychodzą do ciotki do sklepu, bo jej mąż był szewcem i robił buty, to myśmy lecieli do drugiego pokoju, [a jeden Niemiec]

powiedział nam: „Nie bójcie się, nie bójcie, ja wam nic nie zrobię”.

Data i miejsce nagrania 2006-12-18, Ramat Efal

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Potem on wyjechał na trzy dni i po powrocie zrobił apel, na którym nam powiedział, że chciał wysłać nas w jedno miejsce, gdzie byśmy mogły być trochę bezpieczniejsze, ale

Wyszłam drugi raz za mąż, żyliśmy w Ramat Ganie, a teraz przeprowadziliśmy się do Efal, gdzie żyją starsi ludzie.. To był kolega mojego

Ja na jedną noc zostałam, byli też chłopcy z Puław, to on mnie pilnował, żeby mnie nie ruszyli – byłam młoda, osiemnaście lat.. On mi załatwił, że może ja będę

Jak były chrzciny mojego prawnuka, to powiedziałam, żeby nie było więcej wojny, żeby on widział tylko dzienne światło w życiu. My tu żyjemy zawsze w strachu, zawsze

Druga szwagierka, [żona] tego drugiego brata, Henia, oddała to dziecko, które w Kazimierzu się urodziło jednej Polce z Bełżyc, która nie miała dzieci. Myśmy ją też spotkały

Ja pamiętam jeden raz, jak już byłam starsza, tak dziesięć, jedenaście lat, to już nie chodziłam tak koło mamy, poszliśmy, parę chłopaków i parę dziewczynek, na Działki

Była jeszcze plaża koło lasu, to się nazywała plaża sucha, a tę koło Wisły nazywali mokrą plażą. Z mamusią chodziłam na plażę suchą, bo ona cierpiała na rwę kulszową i

Tylko pod koniec, bliżej [19]37 czy [193]8 roku, to się zaczęło pokazywać, ale do tego czasu nie czuło się tak antysemityzmu. Data i miejsce nagrania 2006-12-18,