• Nie Znaleziono Wyników

Dziennik Podróży Lądowych i Morskich. T. 2, nr 4 (1827)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dziennik Podróży Lądowych i Morskich. T. 2, nr 4 (1827)"

Copied!
113
0
0

Pełen tekst

(1)

W i a o k L amkjn w O j c o w i e

(2)

D Z I E N N I K

R O Z

L Ą D O W Y C H I M O R S K I C H

N— 4.

M IE SIĄ C K W IE C IE Ń R O K 1827

I .

O J c o w.

Jakie widok posępny, lecz razem w s p a n ia ły ! T e w dwa rzęd y nad w odą ciągnące się skały T en bór co go nie przejrzy najbystrzejsze oko • T a cichos'ć co się nad nim rozciąga sze ro k o ,

T en gmach z ozdób odarty i w yzu ty z lu d zi f Ciekaw ość, przerazenie i cześć w yższą budź i

W ę ż y k (Okolice Krakowa )

ak miłym dla nas jest widok w znoszących się wspaniałych budowli, juz publicznemu użytkow i/

juz ozdobie poświęconych, przez które wiek nasz przekazuje potomnym smak sw ój, stopień znajo-

mości sztuk oraz stan zamożności krajowej, tak nie­

równie żywsze, lubo smutne niekiedy, budzą w ser-

T o m 2 • i

(3)

cu uczucia paniłątki narodowe, które po sławnych przodkach w śpuścianie nam pozostały ✓ Liczne te*

go rodzaju zabytki na ziemi P olskiej, nietylko świadczą o bogactwach i potędze swych przeszłych panów , lecz są zarazem tern dla historyka, czem owtf pożądane punkta stałe dla zbłąkanego n*

puszczy wędrowca, które mu wskazują d ro g ę , ja­

k ą ma k ro k i swoje kierować. D o każdego z nich prawie przywiązane liczne podania, m ogące rzucić światło na wiele zdarzeń historji naszej, mogąoe nie jedne'j okoliczności, mylnie dotąd zna­

n ej, prawdziwy nadać koloryt. T e z usilnością śledzić, badać ich zasadność i prawdo-podobień- stw o, łączyć z śladami na niemych pozostałemi głazach , i odnosić do historji pisanej, jest to skarb nieocenny z ukrycia dobyw ać, jest to zagładzać niejako p rzerw y, jakie rdza czasu, lub przemo- zny zbieg okoliczności, w ogniwach łańcucha dziejów ojczyzny naszej z r o b iły ; słowem jest to pielęgnować drogą narodowości latorośl. Z ża­

lem wyznać, p rzych od zi, ze mnogie pomniki o j­

czyste mało dotąd zatrudniały pióra podróżu­

jących po ziemi swoje'j rodaków. L ek kie tylko w zm ianki, po większej części powtarzaniem juz ogłoszonych rzeczy będące, ukazywały się nie­

kiedy w pismach perjodycznych lub więfc- kszego zakresu dziełach, ciągle atoli czuć się da­

je niedostatek zupełniejszych wiadomości, które- b y troskliwie zebrane, kluczem niejako być mo­

g ły do dabzych poszukiwań, na lezącej odłogiem

ciwie narodowych pamiątek. W ynurzając zycze-

(4)

nia sprawiedliwe, nie ośmielam się tutaj wskazy­

wać jakim sposobem na tej drodze postępować na­

leży; znajdują się juz gotowe do tego wzory w szaco­

wnych pismach S t a s z y c a , N i e m c e w i c z a , S w i ę c k i e g o , L e l e w e l a , T a ń s k i e j i k il-

#

k u innych autorów; itn ttKnalezy wzbudzać w mło- dych podróżnych chęć przysługiwania się powsze­

chności, oni przemówią najlepiej do nich i nau­

c z ą , ze nie samo ciekawości zaspokojenie w zwie'- dzaniu okolic kraju swego należy mieć na celu.

W krótkim opisie Ojcowa nie znajdzie czytelnik dokładnej całości, ścisłego przy wiedzenia podań

miejscowych i wiadomości z autorów dawnych czer­

panych, oraz zbioru wszelkich szczegółów do te­

go przedmiotu należących; jest to racze'j owoc kil- kochwilowego pobytu w tej okolicy, lekkie skre­

ślanie obrazu owej zajmującej doliny t która słu­

sznie Polskiej Szwajcarji nosi nazw isko, a k tó ­ rej opis czytelnicy chętniejby woleli widzieć z pod pióra B r o d z i ń s k i e g o w yszły.

Z licznych pozostałych az do dni naszych zam­

ków i gmachów daw nych, w krajach przez polskie osiadłych plem iona, jedne spożyte wieków siłą juz tylko stosy gruzów zasmuconemu przedstawia­

ją o k u , inne walcząc z przemocą czasu, jakby silne wspomnieniem przeminionej sław y, wznoszą jeszcze poczerniałe szczyty ku niebu i zdają się o- czekiwsć przyjaznej r ę k i, coby je wsparła i b li­

skiej wydarła zagładzie, coby ich byt długotrwa­

ły jeszcze przedłużyć chciała; inne nakoniec, lecz tych jakże szozupła liczba, lub jeszcze zachow u­

(5)

ją czeratwość swoją staraniem troskliwych właści­

cieli, lub zgruzów swoich powstają i jakby nowe zaczynają życie. D oczekał się juz Łobzów , ze znowu grodu Kazimierza stanowi ozdobę. G orli­

wość właścicieli Pieskowej skały długie jeszcze i niewątłe temu zamkowi zapowiada istnienie, lecz starożytne mury Ojcowa chylą się do upadku, i codzień mocniej ściera się z nich piętno tej potęgi i zamożności jakie w początkach na sobie no-

siły.

O trzy niewielkie mile od K rakow a oddalony, w stronie północno-zachodniej, w obrębie K róle­

stwa P o lsk iego , ukrywa się Ojców pomiędzy skał i ciemnych lasów skupieniem. , Lubo kilka jest wjazdów do O jcow a, mniej lub więcej p rzy k ry c h dla podróżnego, aby jednak dokładniej zwiedzić dolinę, najlepiej jest udać się drogą od ws: Grem•

benic, i spuścić się przykrem i w prawdzie, ałebliz-

szemi ścieszkami. x

Stanąwszy na brzegu sto czystej dr ogi, postrzedz można dopiero przystęp dosyć trudny do tego p rzy ­ bytku dzikiej natury. Jest to spadzisty i głazami usłany wąwóz. Z niejaką obawą postępuje się z

gó ry pomiędzy skał urw iska, z których jedne zda­

ją się grozić upadkiem i przywaleniem ciekawego, inne z trudnością ledwie po ostrych grzbietach swoich przechodzić dozwalają. Niepewny podró­

żny, uderzony widokiem jakby ciemnej otchłani która go w łpno swoje ma przyjąć , nie wie czy ma wstrzymać swe k r o k i , czyli postępować dalej po nierównej ścieszce; ciekawością wiedziony pom y­

(6)

ka się coraz głębiej, i dopiero wtenczas weselej sp o jrzy, k ied y przedarłszy się pomiędzy skałam i, i dolinę i strumień postrzeże. Do koła nieuro- dzajność rozpostarła tu na martwych opokach pa«

nowanie swoje, i niewdzięcznym zasmucałaby oko widokiem , gdybyśm y przed chwilą nie oglądali rozległych łanów urodzajnej ziem i, gdybyśm y nie w ied/ieli, ze za ścianami zakątka tego pracowita reka rolnika stokrotne w korzyści odnosi plony*

J tu jednakże natura nie jest z ozdób wyzuta: gdzie tylko, warstwa mała ziemi p okryła nagą sk ałę,

tam ją zaraz barwi bujna zieloność i rozłożyste o- cieniają drzewa. Gdzie wiatr naniósł piasku na odłamy sterczących cy p ló w , wszędzie porasta tra­

w a , wszędzie życia oznaki widzieć się dają.

Ł c c z posuńmy się dale') brzegiem tego strumie­

n ia, co głośnym szumem zdradza swój bieg po*

m iędzy głazami i traw ą u kryty.

Niespokojny Prądniku.! tych siedlisk ozdobo,.

K tóżb y przez w dzięczne łąki nie chciał biedź za tobą?

T w e swary z kam ykam i, z brzegam i pieszczoty, , Ścigać cię aż do ujścia przydają ochoty.

Ani zdoła strud/.enie w strzym ać zapęd kroków , Opłaęa hojnie liczba i piękność w idoków . (*)

Zachwycające Prądnika brzegi tw arzą długą i wazką dolinę pełną rozmaitych i co raz nowych wi­

doków. Granicami jej z obu stron są dwa równo**

odległe prawie od siebie skał szeregi, które zda*

(*) F . W ę i y k . Okolice Krakowa%

(7)

ją się być dwiema przez przyrodzenie wzniesio- nemi ścianami, dla podparcia ogromnych mass ziemi zewnątrz je cisnących i dla osłonienia tysią­

ca piękności umilających, to przyjemne ustro­

nie.

Kształt tych • niebotycznych g ła zó w , tak jest ro zm a iły, iz ten tylko może o nich mie'ć dokła­

dne wyobrażenie , kto je zm ierzył okiem , kto się im długo przypatrywał* Niektóre z nich mają w olbrzymiem powiększeniu formy tworów ręką ludzką zdziałanych; * jedne nakształt piramid lub obelisków wznoszą umajone drzewami szczyty pod obłoki; inne przybie'rają postać wspaniałego zam­

ku , najeżonego baszt; i wież wysmukłych rządem, inne znowu murem prostopadłym, inne lepianką

ubogą być się wydają. Lecz wieczorna pomro- ka większem jeszcze złudzeniem bawi patrzącego;

wyobraźnia poprzedniemi napojona wrażeniami fantastyczne tworzy sobie kształty, i nawet życie niejakie wtych martwych upatruje massach. W je-

dnem miejscu zdaje się ze dwa olbrzym y podają sobie r ę c e , winnem starzec nachylony ku ziemi wspiera na rękach osiwiałą g ło w ę , a wszystko bia­

ława nakształt szaty grobowej okrywa powłoka.

Gdzie niegdzie miga się płomień w mieszkaniach, które ubożsi wieśniacy albo wykuwają w sk a le, albo z naturalnych wydrążeń urządzają ^na schro­

nienie przed wpływem przykrego powietrza.

Jleż pięknych przedmiotów znalesć tu mogą au­

torowi® romansów narodow ych; ile wspomnień, pow ieści, podań między ludem pozostało o kaz-

(8)

prawie skale, o kazd* m odznnczającern się miejscu tej doliny. One pospolicie początek nazwi*

ska każdej gó ry skalistej przypominają, a oparte na religijnych i historycznych wyobrażeniach, pamię­

ci zdarzeń miejscowych, dziwacznych urojeniach, przesądów i zabobonności owych wieków cechach, których tłem pospolicie byw a m iłość, posiadają wszystkie przym ioty, jakie Szkocki autor w wspo**

mnieniach ojczyzny swojej czerpa. "B lis k o Ojcor w a jest skała nazwana K o p u łą ; z jej wierzchołka całą wid/.ieć można okolice i piękny Prądnik Kosz-

w

kiewski. T ę ma jeszcze osobliwość, ze natura za­

kreśliła tu popiersie rycerza, jak gd yb y ludzką

# * * M \

ręką było zdziałane. Takie jest o tern gminne mnie*

manie.*" ' *

f 9

"W dzięczna jak zorza dnia pogodnego, Helena poznała tutaj W reb o rza , k tó ry ją czule pokochał.

Żądają rodzice by inną za małżonkę p o jął, i wiaśę ta rozniesiona Helenę do rozpaczy przywodzi,

"Wierny atoli W reborz miłość swoją wyznaje, nie bez trudności otrzymuje zezwolenie na zw iązek

pożądany, i gd y spieszy,ażeby kochankę utrapioną pocieszył, dowiaduje się, ze poprzedniozą wieścią znękana, rzuciła się z tej skały w płynącą pod nią wodę. Nie przeżył jej zgonu i w jedne'/ z nią po­

chowany został mogile. Rodzina nieszczęśliwego postawiła tu K a p lic z k ę , nad którą panująca ska­

ła y z tego powoda ze Ją zdawał* się p o k ry waę, na- zwana Kąpielą. ^ Juz niema śladu k a p liczk i, p o ­

piersie tylko ze skały zostało, które lu4 i teraą popiersiegi W reborza nazywa.,,

(9)

„ Wynioslejsza jeszcze nad tę skała ma imię Ł a sk a m ec; tu władał pewien skąpiec niecierpia- n y , k tó ry gnębił swych włościan. Ponieważ a tej g ó r y k a rk sk ręcił, tern ją uczczono imieniem , śmierć jego poczytując dla siebie za łaskę.— S z a - belkami nazwano dwie o p o k i, w bliskości których b y ła przed niedawnym czasem Szabelnia.— P i- lar zowa S k a ła 9 dostała to miano z następującej' gminu powieści. T racz jakiś będąc czarnoxięzni«

k ie m , djabłom ze skał tych w P rą d n ik ro zk azy- w ał skakać, lub dla zabawki na wpół ich przepiło • w ywał. G dy jego nadeszła godzina ,• chciały go

równie złe duchy ćw iertow ać, ale na k r z y z zło­

ż y ły p iły i to* go ocaliło y on zaś udał się do P alestyn y, aby tam za grzechy swe pokutował.—

Dalej jest skała Sukiennicą zw ana, ze podobna nieco do Sukiennic Krakowskich> jak się gmach ten od ulicy Brackiej okazuje.-— Jnne opoki są w kształcie małych kapliczek i pom ników , a nad niemi trzy ogromne szczyty Ogrójca przybrały nazwisko; pierwszy z nich w kształtnem zaokrąglę* i niu górą Tabor opianowany. Przed nią jest mała piramida okrągła, w podobieństwie m aczugi, któ­

r ą wieśniacy sądzą b yć słupem do którego Zba- wiciel przykrępow any smagany b y ł przez ż y ­

dów.— Przyjemna Golanka, rozchodnikiem , ma­

cierzanką, miętą na niej rosnącęmi ubarwiona, ta*

k ie przypomina podanie. Mieszkał na niej Gola- n e k ; Jadwiga córka je g o , hoża jak ła n ia , krzep ­ k a jak zw ykle dzieci n atu ry, szesnasty ro k juz

m ając, jeszcze nie kochała nikogo. R ycerz na

(10)

łowach przed rozjuszonym turem chroni się n a sk a łę, na której ona stała; nieznajomego rai ująć"

w niebezpieczeństwie dziewica, głazem uderza dzi­

kiego w o łu , i tur na miejscu ginie. W dzięczny wojownik pojął ją za m ałżonkę, a skał *, na któ­

rej wierzchołku dotąd jeszcze leży kamień do kuli podobieństwo mający , przybrała nazwisko córki

Golanka.,, (*)

K rę ty bieg strumienia już przerzyna wężykiem zielone sm ugi, już w różnych oditę pach naturalne tw orzy wodospady, już znowu tłocząc się ścieśnio*

nem korytem pod wysoką 6kałę, zdaje się podmyć wac jój posadę, a lubo słaby na pozór i nieznaczny,

nieraz oderwie znie'j sztukę g ła zu , i zatapiając ją w wodach sw o ich , zniewolony jest odwrócić nurt ku drugiej skał ścianie , lub nową przez środek łą ­ k i wyrobić sobie drogę. (**)

Cichą samotność doliny przerywa często r y k bydła lub odgłos licznych nad strumieniem m ły­

nów. Przem ysł i praca korzystały tu z położe­

nia naturalnego; k ilk a małych rękodzielni pro­

c h o w y ch , k ilk a papierni lub gospodarskich zakła­

dów zajmuje oba brzegi Prądnika. Pom iędzy te-

(*) S zczegóły te z podań m iejscowych zebrał szanowny Redaktor P s z c z ó łk i K r a k i u n k i e j, która zaiec& się liczn cm i

wspomnieniami narodowem i. .

M niemają n iektórzy, źe dolina ojcowska ciągnąca się od P iesk o w ej s k a ły aź do K o s z k w i, ciągle skałami zaw arta,

jest w ydrążona m ocą bystrego P rą d n ik a , kt<pry od w ie­

k ó w zm yw ając ziem ię lub rozryw ając skały i odmienia­

jąc często k o ryto , nadał jcj&łęboku»ć iszerokose jakie m a

dzisiaj. i

(11)

mi stoją wieśniacze chatki f otoczone już owoco-*

wemi już warzywnemi ogródkami; (*J mieszkańcy nie mogąc wyżywić się z uprawy szczupłych ról swoich , szukają w przemyśle pom ocy, i dla tego ojcowska dolina więcej w tym względzie na inne Krakowskiej ziemi okolice się odznacza. Pomimo wilgotnego nieco położenia, pobyt w tych miej*

scach nie jest niezdrowy. Kanną i wieczorną po^

rą w iecie temperatura bywa ehłodna, lecz za to w zimie mieszkańcy nie doznają m roźnych wiatrów północnych. . Nadzwyczajna skał wysokość nie do­

zwala im wcześnie? oglądać wschodu słońca; z tej­

że przyczyny i zachód jego pierwej następuje ani­

żeli w miejscach wyższych. Później również k w i­

tną tu drzewa i później dojrze'wają owoce. Stru­

mień ojcowski posiada rzadkie nader w E u rop ie, a bardzo cenione ryby zwane Pstrągami, Mają o*

n e t ą własność., iżp łyn ąc pod wodę^i napotykając spadek choć najwyższy, wrodzoną sprężystością swoją rzucają się w górę i mimo spadającej wody wdzie'rają się do stawideł. P rzy korycie Prądnika znajdują się dwie pstrągarnie, to jest w Ojcowie i w Koszkw i, które obfitego dostarczają poło.

W U . ' *

W niewielkiem od zamku oddaleniu leżą dwie

. O

6ławne ogromnością groty. Mieszkańcy tamtejsi

(*) Porządniejsze nad inne są trzydom ki do trzech braci J a d y k ó w należące, w których można zawsze analesć w y -

• godny spoczynęk, uprzejmą usługę i choć nie wykwintny porządny jednakże posiłek. Wieśniacy ci przyjmują na­

wet na mieszkanie osoby cliące dluzszy czas w tej doljnie ża­

ba w id \

(12)

za małą nagrody chętnie oprowadzają po nich po­

dróżnego , i w każdej chwili zraleść można go­

towych przewodników. Pierwsza z nich leząca w paśmie skał po prawej ręce nosi Ciemnej na­

zwisko. Chcąc ją zw iedzić, wspinać się trzeba po przykrej skale, i dopie'ro w połowie większej jej w ysokości, zapłoniony głazami odkrywa się szczupły otwór jaskini. Nie można p rzebyć go bez nachylenia się , lecz wnijście coraz staje się szerszym i nakoniec w wielką zamienia się salę,

u które'j sklepienia mnóstwo większych lub mniej­

szych wisi stalaktytów. Ponieważ zw yk le p rze­

wodnicy używają do oświecenia zapalonego łu ­ czywa, sklepienie to i ozdoba jego stalaktyty są mocno zakopcone, i nie jednemu zdaje się że z natury taką mają powłokę. Spód jaskini o k ry ­ ty iest na k ilk a stóp grubości wapiennemi stala­

gmitami, pod któremi, jak twierdzi S t a s z y c w rozprawie o ziemiorodztwie gór, znaydują się ko

lei jakiegoś od naszych różnego gatunku nie­

dźwiedzi. D ługość pieczary wynosi i4o ło k ci szerokość 4o, a wy* okość w niektórych miejscach ma przeszło 3o łokci. Czyjej ciekawości nie wstrzymają p rzykre przejścia, kto nie zważa na to że może w głowę uderzyć się o k tó ry stalaktyt, niechaj się wczołga ciemnym otworem do pobo­

cznych jaskiń mnie'j obszernych których jest k il­

k a. Tam ujrzy świeższą nieco powierzchnię sklepień i piękniejsze stalaktyty.

Powietrze w tych grotach jest duszące, a cza- eern nawet niebezpieczne być może dla wcho­

(13)

dzącego 'raptownie z pierwszej jaskini, zwłaszcza, że wciskając się na brzuchu przez ciasny otwór samym ■ sobą przeciąg *, powietrza tamuje.

Pocllug powieści przewodników zdarzały się tam z tej przyczyny przypadki, i dla tego odradzają oni zw ykle zaspokojenie ciekawości*

Ponura cichość, przerywana ty lk o szelestem spadającej kroplam i ze sklepień wody', sprawia przerażenie w przychodniu, a wyobraźnia przed*

stawia sobie w tej chwili owe epoki mordów i spu*

stos^enia, w których te groty użyczały schronienia nieszczęśliwym ofiarom barbarzyńskich napadów.

W ieść niesie, na słusznych oparta domysłach, że w czasie okropnych tatarskiej dziczy napadów, kiedy mieszkańcy zdolni broń ud źw ign ąć, sta- wiali czoło rozlewającym się h ord om , starcy

tymczasem, kobiety i dzieci, unosząc życie i nie- spłonione jeszcze majątków szczątki, w ty c h się ukrywali jaskiniach. D om ysł ten wspierają liczne

ślady pobytu ludzkiego; jakoto: kości spruchnia- łe, czaszki lub szczątki broni, które niedawno je­

szcze znajdowano* 1 \ '

D o jaskini królewskiej (*) trudniejszy jeszcze

(*) Mylnem jest mniemanie, jakoby to 'nazwisko p ow stało z okoliczności zwiedzenia tej jaskini przez Stanisława Augusta w roku 1787. D ziełko X . Piskorskiego o życiu S .S alo m ei Xięźne'j polskiej, roku 1734 w K rakow ie w y ­ dane, dostatecznie przekonywa, źe nazwiska tych dwóch

pieczar b y ły od niepamiętnych czasów tez same. K r ó ­ lew ska zaś otrzymała to nazwanie od króla W ładysław a Ł o k ietk a, który chroniąc się przed pościgiem Czechów W ttiej się przez czas niejaki u k ryw ał.

(14)

jest przystęp aniżeli ćlo pierwszej. P o ł o zona na w ysokiej górze Czajowicką zwane'j , zakryta jest gęstemi zaroślami, i bez drabin do­

stać się do nie'j nie podobna. Ciemność jej jest większa, liczniejsze stalaktyty. N ie tyle bowiem zwiedzana co ^poprzedzająca, zachowuje ozdoby swoje, kiedy w tamtej większą szęść stalaktytów, długiego czasu do kształcenia się potrzebujących,

zwiedzający, juz dla ciekawości, już dla zachowa*

ni a pamiątki odtrącili*

Słabe to opisanie tych pięknych dzieł p rzy­

rodzenia, nie zaspakajające dosyć czytelnika, nie­

chaj dopełnią i wzmocnią harmonijne W ę ży k a

rymy* V .

G d z ie w idok szczytów* zam ku w ciem nych lasach ginie,]

S ą dwie czasu potęgą wykute jaskinie,

H ydnych potw ór, lub zwierząt drapieżnych siedlisko.

Pierw sza m a Ciem nej, druga K rólew skiej nazwisko.

W nich cichość i noc wieczna rządzą wielo władnie; . N igd y się tam dnia gw iazd y prom yk nie zakradnie,

A n i x ię iy c srebtnego światła nie zap u ści;

Szarpią się wewnątęz wiatry z głębokich czeluści*

S łysząc ich świst okropny i ciągłe w y d m u ch y ,

M niemałbyś ze tam jęczą czarnych piekieł duchy.

Na te przez ciasny otw ór cisnące się g ło s y ,

D rż y ziemia, bledną ludzie, podnoszą się w łosy.

L ecz gd y w c h w ili szczęsliwsz^j dźw ięk ustanie srogi

> Niepozbędna ciekawość bierze miejsce trw ogi.

W tem z przyniesionych iskier ogriie rozniecono, L och y cieniom oddane przez niezbędne p ra w a ,

Nagła dnia wędrownego rozwesela zjawa.

Jak mu rade posępne domu nocy ściany!

J a k każdy prom yk światła dla nich pożądany!.

(15)

— i 4 - '

■ W ' t m I | / , • • j ' w # f _ A

C óźby za to nie (lały, by jaki przychodzień,

Z tak lubym dla nich gościem chciał powracać codzień!

> L ecz noc w ładzy zawistna nad ciemnemi g r o b y , « Ledw ie światłu dozwala,krótkiej życia doby : .

W yziew picczar blask ognia stopniami zatraca,

Na skrzydłach czarnych cieniów okropność pow racaj

< " A najmniejszy głos wstrętu, trwogi lub zdumienia . L W hucznych echach sklepieuiom podają sklepienia.

C óż kiedy palnej broni ozw ą się w ystrzały?

Rzekłhy kto, że z swych zasad świat się wzrusza c a ły ; Z e zadrżał gmach podziemny piekielnej b u d o w y ,

a ' f ' • ' »

L u b że strzaskane głazy walą się na głow y.

Patrzm y jak czysta woda przez grube skldpiska Tajną bcieszkę toruje, sączy się iw ciska ^

Zgłębia ziemi, dziedziny, a przez Rozkład skryty ; ^

Jej cząstek, m iłe oku kształci stalaktyty/ \

•W ich bukiety do koła przystrojona grota ,

Zda się sinic sztuc/ną rzeźbą z kamienia i z ło ta :

A woda. w różnych kształtach dziwnym przeobrazem , Niezłom nym lekki p łyn swój przyod^iewa głazem.

W V v % f A \ J V _ ł * I V ( > J A ®

- A f ^ / * • %

Spuszczając się na powrót z góry, i postę­

pując brzegiem roskosznego Prądnika, postrze- gam y wkrótce m ury starożytnego zamku O j­

cowskiego* Na wysokiej i z powodu spadzisto- ści nie łatwo przystępnej skale, osiadł on od wie- nków, a panując nad wznoszącemi się u stop iego

Budowlami, orazTfriad doliną, zdaje się ją zakoń­

czać, lubo ta dosyć jeszcze daleko za nim się ciągnie* Początek zamku winniśmy Kazim ierzo­

wi Wielkiemu, który zbudował go na pamiątkę ojca swojego, i lubił w nim przemieszkiwać.. T a k

?v o założeniu jego dpiewa W ę ż y k :

0 ' jrfi • 1*1 * 9 > 4 ' ^ • » . 1 ' I ' I. I . ^

krwawych walkach Łokietek oprawa koron y, v , ^ T u się k i y ł , z tronu Piastów po trzykroć strącony.

(16)

Z tąd po trzykroć, niezgięty najtwardszemi k lę s k i,

* O ręż w m orach Krakow a zatykał zwycięzki.

P rzem ogła łos stateczuosc isłusznosci sprawa 5

O d zyskał K r ó l znaddziadów spływające prawa. t A gdy go przeznaczenia niepozbędnc siły

Z tronu do grobu ojc£w przenieść się zn agliły, n Syn pomny doli jego i losów przem iany,

K u czci ojca drogiego, w zniósł O jcowskie ściany.

Pieszo tylk o i chwytając się zręcznie kępaków wdrapać się można do spustoszałych murów gma­

chu. Zniszczenie, jedyna pamiątka po naszych nie­

gdyś starostach, z żalem postrzegać się tu daje.

D ó ł zamku b y ł nie dawno jeszcze zamie­

szkany, ale dziś równie jak piętro jest opustosza­

ły . Ściany pokojów obiciem chińskie'm, gipsowe- mi arabeskami i płasko rzeźbą niegdyś okryte,

dziś z tych ozdób odarte i ledwie ślady ich uka­

zujące, przypominając przeminioną świetność tych miejsc pamiętnych budzą w nas smutne uczucia*

*• Spojrzawszy z piętra zamkowego , na które tylk o śmiały i zręczny dostać się może po zbu­

twiałych schodów u łam k ach , i nowe piękności zdumiałe odkrywa oko. Wzniesieni nad głębo­

k ą doliną, zdajemy się przybliżać do w ierzchoł­

ków tych skał N wyniosłych, kiedy tym czasem mimo nadzwyczayne'j wysokości g ó ry i zamku samego, jeszcze większa część ich * ogrom u nad nami pozostaje, jeszcze w zrok za nie przedrzeć

się nie zdoła.

Po lewej stronie bramy wschodniej stoi wie­

ża z kamienia ciosowego zbudowana, zwana tur­

mą, która niegdyś służyła za więzienie zamkowe;

i5

(17)

—- i 6 —

lecz tam ciekawość mozeby nie była w ynagro­

dzona za niebezpieczną przeprawę po walących się ścian odłamach. W obrębie zabudowania murem do koła opasanym, widać ślady różnych budowli, w środku zaś obszerną studnię w skale w ykutą i głęboką, której otworu jednakże w i­

dzieć dobrze nie podobna, ponieważ brzegi jej są zaokrąglone i niezmiernie stoczyste. "W ska­

le naprzeciw zamku widać otwór nakształt pieca piekarskiego, znacznie nad poziom strumienia wzniesiony, ręką ludzką w yku ty , k tó rym nie«

gdyś woda Prądnika na dół spadała, kiedy tama skałę otworu i skałę zamku łączyła* W od a za­

trzymana w znacznej przestrzeni pomiędzy skała­

m i, oblewała część północną zamkii, i tym b a r­

dziej czyniła go niedostępnym* Niedawno je­

szcze widać b y ło szczątki mostu drewnianego, zawieszonego nad suchym parowem. Most ten b y ł wnijsciem na górę zam kową, dziś jednakże

juz i śladów jego znaleść nie można*

A

K ończąc ten opis miejsca w wspomnienia boga*

tego, powiedzmy z naszym poetą:

Z a cóż ta pobożności i cnoty b u d o w a,

Ledw ie blasku dawnego słabe rysy chow a?

D rzy przechodzień, po gruzach drapiąc się do g ó ry . B y nań w gruncie xachwiane nie runęły m ury j >

Odpychane bojaźnią cofają się nogi

Z usłanej nięprzezornie nad przepaścią d ro g i;

A z k ą d niegdyś' jaśniały możnych w ładzców znaki.

T a m się gnieżdżą swobodnie czarnej nocy ptaki. ]

(18)

—• i ? —

n.

p o iy

r

ó ż

A

Henryka Barona M i n u 11 o 1 i do świątyni Jowisza Amrnońskiego w puszczy Libijskiej i do wyższe*

go Egiptu•

[D a lszy ciąg.) \

Alexandria.— Okele.— Nowy i dawny port.— Warownie.—■

Ship Djoklecjana.— Obeliski KI e o'p a tr y.— Piscina.—

Katakumby.— Okolice Alexandrji.— Choroba na oczy.

P o audjencji wrócił autor na o k rę t do zony swo­

j e j , k tó r ą P. D r o v e t t i do g ro b li portowej o d ­ prowadził. Z tamtąd udali się do Części miasta przez

F ranków zamieszkałej, k tó rą więcej ożywioną zna­

le ź li, niż się spodziewać można było. W ązk ie ulice zapełnione były tłumem ludzi rozmaitych ko*

lorów i w rozmaitym stro ju , przemawiających nie­

znaną m o w ą , i pędzących lub wiodących ładowne wielbłądy i osły. Jed n ak że, mimo tak wielkiego i skrętnego r u c h u , wszędzie przebijały się wido­

czne ślady n ęd zy , głodu i niedostatku. Ulice nie brukow ane pełne były śmieci, a obszerniejsze ry n ­ k i i place zasypane piaskiem i k u rz e m , do tego ogołocone z drzewin i wszelkiego innego p rzy tu ł­

k u , gdzieby przed dokuczającym skwarem słone­

cznym schronić się można było* - Na niektórych placach leżały szczątki ścierwa po zdechłych wiel­

błądach i koniach, na którem roje psów pożywienia szukały; dom y wszędz>e n ik c z e m n e , nędzne i za­

padające się. T aki jest rzetelny obraz Alexandrji, gdzie nowość afrykańskiego ż y c ia , w pierwszej zaraz chwili cały swój powab utracą.

2

(19)

Przybyli ńar^Rzeie podróżni do Okęlu PanaD r o*

v e t t i . Okele eą to zabudowania obszerne w czworo-c i gran stawiane, będące niejako warowniami do p ry ­ watnych właścicieli nalćżącemi; ponieważ jeden ty l­

k o wjazd m ają, można w nich przeto w razie roz- ruchulub podczas powietrza, zamknąć się i wszel­

k ą z miastem przerwać komunikacją. Nazwanie Okelów idzie od słowa E l - K a l a a t , co znaczy Kastel czyli zamek obronny.

Niedługo po przybyciu autora do domu, odwie­

dzili go K onsulow ie, bo tu jest zwyczajem , nie- dać się w tej grzeczności uprzedzić zagranicznym wędrownikom.— W ogólności, gościnna uprzej­

mość tak daleko jest tu posunięta, iż każdy cu­

dzoziemiec byle miał listy polecające, znajduje tiietylko chwilowe p rzyjęcie, lecz mają sobie za

powinność, ofiarować mu w swych domach mie­

szkanie, utrzym anie, wszelkie w y g o d y , wszy*

Stko bezpłatnie, chociażby kilka miesięcy wypa­

dło mu bawić*— Napływ europejczyków do E- giptu jest nadzwyczajnie w ielki; ale że większa ich część przybywa jedynie w widokach zbogace- nia s ię , nie może to zadziw iać, że napotyka się często na awanturników, którzy chrześcjańskiemu imieniowi żadnego nie przynoszą zaszczytu.

Ponieważ w licznych Egiptu opisach dane już b y ły wielokrotnie rozmaite Alexandrji obrazy , *utor za tem w dzienniku swoim niektóre tylko skreśla szcze­

g ó ły o lem mieście. Przytaczamy z nich ważniejsze.

Obadwa porty to jest stary i n o w y , są zanied­

bane, i żeby były dobre, potrzebują być głębsze x -1- 18 —

(20)

i z przeszkód miejscowych uprzątnione. Pierwszy nazywał się niegdyś Eunosti portus, drugi Kibo- tos. Grobla portowa podobnież jest zaniedba­

na. Wprawdzie winni są europejczykowie łasce teraźniejszego władzcy (co dawniej nie było) że im wolno do starego zawijać portu, który więcćj od nowego udziela okrętom bezpieczeństwa, z tem wszystkiem, ma on tę niedogodność, iż podczas trwania pewnych wiatrów, wypłynąć z niego nie można , i częstokroć trzeba oczekiwać przez

kilka tygodni, nim pomyślne nastaną J:ib tamte się odwrócą. Tej niedogodności możnaby uni­

knąć przez połączenje obydwóch portów, ka­

nałem wyprowadzonym przez wązki promień ziemi który pod miastem te porty przedziela.

W tenczas o każdej porze roku i bez względu na wiatr panujący, m ogłyby okręta bezpiecznie pod żagle wychodzić. W arownie broniące portu są niedostateczne i niezdolne, by pod ich zasłoną

wzbronić przystępu do portu flocie nieprzyjaciel­

skiej. 1 *

Miasto Alexandrja otoczone jest murem we dwa rzędy, opatrzonym wieżami i obwiedzionym rowem. Teraźniejszy Pasza kazał podnieść i wy - porządzić zapadające się dawne mury i nowe wy*

prowadził, przez co przybrało miasto okazałą po­

stać. Lecz przyznać teraz m ożna, że kierunek tej roboty powierzony b y ł ludziom bez talentu;

bo nie tylko że same m ury źle są wyprowadzone, i kontreskarpy zawalaią się w niektórych miej­

scach, ale nadto eała linja zewnętrzna, może

(21)

być przejrzana z blisko lezących wzgórków z gruzów usypanych.

Warownie zwane Cretin, Cafarelli, i trzecia którą francuzi wznieśli na pagórkach gruzowych, są utrzymane w dobrym stanie', i opatrzone do- statecznemi załogami. Reduta przy słupie Pom- pejusza, i druga znana dawniej pod nazwiskiem Trójkąta, są zniesione; ta ostatnia, przez przy­

padkowe zapalenie prochu w powietrze wyleciała.

D o celniejszych starożytności pomników w Alexandr ji 9 należą przed innemi: słup Pompeju- sza i ob*dv\a obeliski Kleopatry. Pierwsze o-

% ę

pisał juz dokładnie budowniczy fiancuzki Noryt naznaczając mu podług ścisłt-go rozmiaru od pod*

stawy do samego wierzchołka 88 stop 6 c a li;

nadnrenić jednakże wypada rzecz szczególniej­

szą, to jest: ze Arabowie nazywają ten pomnik Jlhmaud hsanwer, co właściwie znaczy słup Se- verusa* Gdy anglicy bawili w Egipcie , dwóch

ciT-cerów z ich wojska, to jest: kapitan od inzy- njerów Dundas i porucznik D at a dc, zadali so­

bie pracę wyśledzenia napisu na tym słupie znaj- dującego się, co tym sposobem dokonali, ie co­

dziennie przez godzinę w której słońce cień na lite raćh sprawiało , takowe z największą akura- tnością przerysowywali. Oto jest owoc ich pracy literalnie tu umieszczający się, z nadmienieniem , ze siedemnaście mniejszym charakterem położo­

nych liter nie dostawało w ich d z ie le ; jest to owoc późniejszej pracy Pana Heiter w Neapolu, którym tamto uzupełnił.

(22)

T O N ( T A T Ó W A T T O K P A T O P A T O M n O A I O T X O N A A E 2 A N A P I A C

A l O l t ( a) H ( t) I A N O N T O N ( c i / 3 « c ) T O N n o ( W i * c ) E n A P x o c A i r r n T O T *

W ielce pc waźanemu Samowładzcy,

Bóstwu opiekuńczemu i dziedzicowi *4lexandrji Djoklecjanowi Augustowi

(<oddaje cześć tym pomnikiem) Pontius, Prefekt E giptu•

Bez .wątpienia , znajdował się pierwotnie na tym słupie, podobnie jak na pomnikach Trajana i Marka Aureljusza w Rzymie , posąg Cesarza któremu b ył poświęcony; ale nazwanie Arabów

słup Isanwera nieomylnie do Septima Sewera się ściąga, i można p rzyp u ścić, ze pierwiastków o na uwiecznienie tegoż b y ł p rzezn aczon y, zwła«

szcza, że on b y ł rodem z A fryki, i ze tam ie z powodu tego wiele stawiano mu pomników jak

0

niemniej ze Pontius odmianą ty lk o napisu po*

święcił go Djoklecjanowi.

Z obelisków K leopatry, lt z y jeden dotąd; na ziemi, tak jak go A nglicy zostawili po bezsku*

tecznych usiłowaniach przewiezienia go do An- j>lji. Pasza darował go niedawno rządowi An«

gieUkiemu, który zesłał na miejsce inze'njera, dlą obmyślenia sposobu, jakimby do A n g l,i prfcje*

witśc go mr-zna.

(23)

Za pierwszym obwodem murów miasta, ku bramie do Rozetty wiodącej, znajdują się szczątki łaźni z cegły palonej i trzy pojedynczo stojące kolumny granitowe, bardzo pięknej politury, i niezwyczajnej wielkości, które mają być szcząt­

kami jakiejś świątyni słońca. W wewnętrznym obwodzie obydwóch murów, oraz w stronie ku Nikopolis i wzdłuż nowego p o r tu , napotykali na dosyć liczne zwaliska gmachów i szczątki k o ­ lu m n , fi w pagórkach z gruzu usypanych można

się dokopać różnych starożytności zabytków*

W meczetach i przed meczetami, podobnież w okielach, fi szczególniej na placu do pakowania towarów przeznaczonym, bardzo wiele znajduje się kolumn, jeszcze z czasu Ptolomeuszów, Pizy-*

mian i Saracenów, które lubo po większej części znacznie uszkodzone, dla architekta je d n a k , są niewyczerpanym skarbem nauki.

P iscin ja, to jest miejsce na zapas wody wyrobione, wiele przez czas ucierpiało: podług objętości swojej, m ogło najmniej na dwalatm ie*

ścić potrzebny zapas wody dla ludzi i dla bydląt.

D o rzadkich pomników Alexandrji należą katakumby, których kilka w bliskości miasta się znajduje. Najznakomitsze i najczęściej uczęszcza­

ne, są katakumby położone w bliskości tak zwa­

nych łaźni Kleopatry. Są wykute w kamieniu wapiennym i obejmują liczne oddziały regu lar­

nych izb i korytarzy , mających j obszerne roz­

gałęzienie, t a k , że nie t e z przyczyny wnosić można, iż łączą się z katakumbami co pod Ma*

(24)

raboset wychodzą. W iijśo ie /d o nich nie jest dalej ja k 3o kroków od brzegu morskiego , a wewnętrzne drzwi i korytarze są bardzo staran­

nie i z zachowaniem ja k najdokładniejszej pro*

porcji wypaiowane. Napisów ani roboty malar­

skiej nie dostrzegł autor nigdzie; nad jednemi ty l­

ko drzwiami był symboliczny Diskus, ale bez skrzyd eł, które zapewne nierozsądna r ę k a , a jnoze czas wszystko trawiący zniweczył. Na nie­

których ścianach, są zakreślenia na drzwi które dalej robić zamierzono, oznaczone, lubryką czy­

li tez inną ja k ą farbą czerwoną, tak dobrze za- chęwane^ iż zdaje się, ja k g d y b y dniem wprzódy b y ły zrobione. Baron M inutoli zwiedzając te

katakum by, chciał ile możności dostać się ja k najdalej w ich obwód: a lubo nie zw aiał na tru­

dności spotykane, tak dalece, że w k ilk u miej*

scach na brzuchu czołgać się m usiał, nie- znalazł jednak prócz zmumizowanych kości ,

nic takiego, coby na uwagę zasługiwać tnogłp.

Dalsze izby i korytarze b y ły zasypanej tak,

chcąc je oczyścić nie mało kosztów ło żyćb y wypadło*

W bliskości katakumb znajduje się drugie podobnie w skałach w ykute, lecz nieskończone przestworze, na czworograniastych wspieYające się słupach. Mówią, że niegdyś złu iyło za skład

zboża, 'nie zdaj* się przecież z rozkładu, aby takie było jego przeznaczenie. I owszem, w szy­

stko wskazuje, że i to miejsce na chowanie umar­

tych. było przeznaczone; są bowiem i^by i kq ry*

23 s

(25)

tarze, w których ścianach znajdują się niższe na na wzór kolumbarjów wykute do katakumb po»

dobne, mające dość obszernych otw orów , gdzie zamiast urn trupy składano.

Grota nie daleko od tego miejsca w y k u ta , którą nazywają łaźnią K le o p a try , nie zdaje się aby nią b y ła , chociaż woda morska wciska się do niej drzwiami i przez dwa inne otwory ; bo wątpić należy, aby monarchini lubiąca przepych i wytworność, obrała miejsce na łaźnie tak blisko grobów i w tak pospolitym miejscu: prędzej przy­

puścić można, źe ta grota przeznaczona była do mycia trupów które balsamowano, zwłaszcza, źe dalsze nadbrzeżne otwory do spławiania trupów czółnami aż pod same katakumby, służyć m ogły.

Przed niejakim czasem odkryto p rzy kopa*

niu fundamentów do budowy na skład zboża, nowe greckie katakumby nie daleko od portu

starego, gdzie się kanał portowy znajduje. Ścia­

n y tych katakumb b y ły malowane, i zam ykały w sobie urny ludzkiemi kościami napełnione*

I

Podobnież przy kopaniu kanału portowego , na­

trafiono na liczne zabytki greckich i rzymskich starożytności, szkoda tylk o , źe wszystkie bardzo popsute. W je dnem miejscu znaleziono filar j a ­ kiejś świątyni, który dotąd sterczy w brzegu ka­

nałowym. B yło byczeniem autora czynić dalsze poszukiwania, w nadziei dokopania się części lub całego gmachu świątyni, lecz roboty tej nie

można było przedsięwziąść, bo przez nią wszy­

stka woda byłaby uszła z kanału.

— ‘ *4 —

(26)

W ciągu ostatnich ośmiu dni pobytu swego w Alexandrji, kazał autor, uzyskawszy na to po­

zwolenie Paszy, kopać 20 robotnikom w bliskości*

obelisku Kleopatry, sądząc że wt e m miejscu mógł najwłaściwiej stać pałac Kleopatry, ale daremna była praca jego , bo nic nie znaleziono. Nie po­

winno to zadziwiać gd y się pomni, że przestwór między pierwszym i drugim obwodem murów miasto otaczających, przez Saracenów b y ł zabu­

dowany , i że dotąd prawie codziennie w ykopu­

ją w tem miejscu kamienie do budowy nowych do­

mów i do palenia wapna przydatne. Z takiej to podo­

bno przyczyny nie powiodły się także poszukiwania lorda Walencja, z wielkim nakładem przedsiębra­

ne obok słupa Pompejusza; znalazł on jednak ślady jakiegoś cyrku. K to więc chciałby przędą

siębrać odkopywania, winien je robić w miejscu gdzie stało dawne Nikopolis, wzdłuż brzegów o*

bydwóch portów, albo za bramą Rossette, gdzie znajdują się liczne zwaliska i pagórki z gruzów usypane, które niepospolitą zdobycz obiecywać się zdają.

Te'm przekonaniem w iedziony, przedsięwziął autor uprzątnąć nieco z gruzów i z ziemi jedne

z znaczniejszych zw a lisk , położone przy no­

wym porcie, ażeby odkryć mury jego od strony lądu pozostałe. Pokazało się że to b y ł gmach nader obszerny, którego część murów daleko w morze wchodziła. Znaleziono w nim kilka poko«

jów , miejsca na łaźnie morskie i inne, oraz przy- le g ły do niego mały port, kamieniem kwadrato­

25 —

(27)

wym wyłożony. Szczątki'tego gmachu i napoty­

kane w nim tafle czyli floży z marmuru białego, zielonego, żółtego i czerwonego, (verde, giallo, i r0&so antico) ja k niemniej i ułomki mozaiki szklanej, wskazywały że to b yło mieszkanie zna­

komitej rodziny, a być może że samych nawet Ptolomeuszów. W dalszem odkopywaniu natra­

fiono na murowany otw ór, gdzie trumnę i k o ­ ściotrupa, oraz kilka sztuk monety greckiej zna­

leziono. . V-

Ludnosć Alexandrji podaje autor na i 5,ooo dusz, lecz z pewnością nic w tej mierze dowie-*

dzieć się nie m ó g ł, z przyczyny że spisów lu­

dności nie ro b ią , a ospa' i powietrze nie mało

ludzi wytępia. •»

Okolice Alexandrji są bardzo smutne; niewi- dać ja k same tylko kupy i góry gruzów, dowo­

dy dawnej świetności. Ziemia jest urodzajna, ale dla niedostatku wody nic nie wydaje; być jednak m oże, iż z, czasem pomyśli rząd o tem aby za pomocą kanału opatrzyć ją w wodę i uzyznić.

Dopiero od czasu ja k T u rc y «ą panami Egiptu nastąpiło takie tego kraju zaniedbanie, bo jeszcze

uibulfcda opisuje Alexandrję i je j okolice ja k o roskoszne, wspomina o piękności i urodzajności obydwóch brzegów kanału, okrytych pysznemi ogrodami i wiecznie trwałą zielonością. Pode*

bnież wielu innych arabskich poetów , opiewało Alexandrją i je j okolice,mianując je siedliskiem rozr koszy iprzyjemności. Dziś gdzie niegdzie tylk o d a

str&edzmoina nieco krzewin gatunków krajowych^

\ — 26 *—

(28)

kilka drzew daktylowych lub drobne mniej znaczące krzewy; z resztą w około sama tylko rozciąga się pustynia.

Do postrzeżeń astronomicznych nie jest dogo­

dne niebo w Alexandrji, bo zawsze białawe, a w stronie piaszczystej jaskrawo-czerwone. W ie­

czo ry i noce są bardzo w ilgotne, a wilgoć ta tak silnie działa na granit i bazalt a szczególniej na kamień wapienny, z^ ten ostatni podobnie ja k

gąbka dziurkowaty się staje.

Przez ciąg czterotygodniowego pobytu Barona

W AlexandrjiJ, termometr wskazywał najczęściej stopnie Reaumura w cieniu, a nawet podczas południa i dokuczającego skwaru, rzadko kiedy podniósł się nad 28 stopni, bo wiatr morski zna­

cznie temperaturę ciepła łagodzi. W koń*

cu miesiąca Fazdziernika zw y k ły przypadać bu­

rze i deszcze.

Co do choroby oczów egipską zwanej, tę przy­

pisuje autor pyiowi powstającemu z gruzów, zło­

żonemu z części saletry i salmjaku tak miałkie*

mu, źe za najmniejszem poruszeniem tumany ku­

rzu wznoszą się aź pod obłoki; przyczynia się do tego wyziew i dym z gnoju wielbłądziego któ­

r y palić mają zwyczaj. Co do upałów i jasno­

ści słońca, te uznaje autor za poboczne przy­

czyny, słabość zwiększające. Można się ustrzedz tej choroby nie wychodząc przfed wschodem

słońca lub po zachodzie, a w razie gdyby nie można było uchronić się od wilgoci tej pory czasu, w tenczas staranne zakrycie głow y i oczów (jak-

7

(29)

lo prostym instynktem wiedzeni czynić zw y­

kli krajowcy) zabezpieczy najpewniej od bólu o • czu. B rak tej ostrożności, a raczej niemożności zachowania je j Nw w ojsku , b y ł przyczyną tej choroby między Francuzami a później między Anglikam i, i znacznej klęski w ich ludziach. Sam Napoleon niemało na nią ucierpiał. Nieskromne życie i używanie mocnych trunków, przyczynia

się nie mało do powiększenia tej choroby*

28

Puszcza Libijska od AIexandrij do Paratonium -Zwaliska Oboiw sir dawnego Taposiris, i Baratoun czyli dawnego Paratonium.

Już miesiąc czasu upływał od przybycia po­

dróżnych do Alexandrji, a jeszcze nie było pro- fe&sorą. L i m a n ani narzędzi które w Paryżu zamówiono* Ponieważ podróż do Cyrene naj­

mniej trzech miesięcy potrzebowała, postanowio­

no więc bez dalszej straty czasu puścić w drogę;

Baronowa zaś M i n u t o l i miała pojechać pod mocną strażą do Kairu i tam oczekiwać na męża.

Zaopatrzony w listy polecające od Paszy Egiptu do różnych władzców kraju k tó ry zwiedzić za­

myślał, podobnież w listy do konsulów gdzie się takowi znajdowali, przybrawszy oraz kilku dra­

gomanów czyli tłumaczów znających dokładnie różne djalekta Beduinów w tych okolicach za­

mieszkałych, wyruszył M i n u t t o l i dnia 5 Paź­

dziernika wzdłuż brzegów z karawaną złożoną z 4 i wielbłądów, dla niego i jego orszaku najętych,

nie licząc w to koni najktórych Beduini jechali i

(30)

< %

wialblądów pod ły w n o ść użytych. W przebyciu puszczy libijskiej z Alexandrji do Paratonium , doznał niemało przykrości ze strony krnąbnych i niesfornych Beduinów. W kilka dni później,

złą czył się z nim professor L i m a n , który zaraz po jego oddaleniu się p r z y b y ł do Alexandrji.

Dnia 8 Października zatrzymano się pod Abou- sir i postanowiono zwiedzić jego zw*li&ka, mię- dzy któremi szczątki wielkiego gmachu, zape­

wne świątyni lub pałacu na szczególniejszy zasługiwały uwagę. Kozkład tego gmachu b ył w

«*> rozmaitych szczegółach taki sam jak ył wielu in­

nych pozostałych dotąd pomnikach w wyzszym Egipcie. Jest to podłużny czworobok z dwoma tak zwanemi pilonami frontem na północ obróco­

nemu M ury b y ły z foremnych ciosów kwadrato­

wych kamienia piaskowego spajanych wapnem z piaskiem pomieszanem, lecz w wielu miejscach przez powietrze morskie tak uszkodzonych iz się rozsypywały. Zasługuje tu nawspomnienie ze powierzchnia wielu kamieni ciosowych u- trzymała się nienadweręzona, tak ze cienka tylko

skorupa dawny ich kształt utrzymywała, a we- ' wnątrz cały kamień w proch b y ł obrócony. Zda­

je się iz to było skutkiem powłoki którą ka­

mienie pociągano : czyli zaś taka powłoka była ochroną przeciwko zniszczeniu, lub przyczynia­

ła się do niego, trudno rozwiązać. Zdaje się iz chroniła kamień od wilgoci' tak długo, dopóki ta wewnątrz się nie dostała, lecz potem niedozwalała

aby wilgoć przez ewaporacją wysychała i

29

(31)

przyspieszała wewnętrzne zepsucie. W murach od strony wschodniej i zachodniej głównego gma­

chu, są drzwi jedne na prost d ru gich ; wewnątrz było pełno gruzu, ale Beduini ani nawet za za­

płatę niechcieli się zająć; jego wyrzuceniem.

Rzeźb ani hieroglifów nigdzie nie można było dostrzedz; niektóre otwory czyli studnie wewnątrz gmachu oędące zdawały się prowadzić do podziem­

nych lochów czyli tak zwanych Hypogenów. D o k ­ tor E h r e m b e r g wpuścił się po linie do jednej z nich, lecz znalazł ją u dna gruzem zasy­

paną. '

Jedna tylko rzecz dała niejakie objaśnienie wzglę- dem gmachu tego, a te'm było odkrycie między zwa­

liskami k ilk u Kapitelów kolumn d oryckicb , z kąd wnosić wypada, ze gmach ten nie sięga cza­

sów przed panowaniem Ptolomeuszów w E g ip ­

cie. . ,

W ychodząc ze środka tegp gmachu, ciągną się ku południowi zn a czn e'i dalekiej odległości sięgające zwaliska.— Po zamurami są otwory do podziemnych chodników, które ile sądzić można było w części stykały się z świątynią, w części za katakumby służyły. B yć nawet może,' iz w tej skwarnej okolicy, podziemne gmachy do przepy­

chu należały, a prędzej ieszcze na składy zapasów żywności służyły. W koło świątyni znaleziono w gruzach małe pieniążki, wszystkie jednak tak juz b y ły zniszczone, ze najmniejszego śladu 8we- goj znaczenia nie miały; znajdowano także wie­

le ułomków marmuru, kawałki szkła kolorowe­

Cytaty

Powiązane dokumenty

tania; nakoniec, iżby między niemi nie mogły się znajdować bezkorzystne, suche i martwe opowiadania. Dla takich nieprzeznaęzamy.. ifńejsca w

kać się po tych lasach które tak zamiłował, Sąd ten jednakże byłby bardzo niesłuszny, każda albowiem karta jego dzieła jest do­.. wodem jego słodyczy

twowiernie jego słow om , i stawiła się w ozna­.. czone un

Niewiem czy właściciel n iw y mógł się więcej cieszyć swem dobrem, niżeli ja napawałem się widokiem chwiejących się nakształt fali morskiej zielonych

Z tych to przyczyn nazywali ich Normanowie wieszczbiarzami.. dów, ńie było nigdy możnem. Nędza nie jest przestępstwem; to prawda! lecz Czitdowie byli zarazem

Jezioro czudzkie ciągnie się wzdłuż na S 4 y a wszerz na -58 werst; znajduje się na' niem kilka.. ■wysp, a niektóre

trzy arkady zupełnie obalone, jakoteź środkowa łiawa mająca również stóp 80 szerokości.. Całe tak ogromne sklepienie środkowej nawy spoczywało ty lk o na ośmiu

sk im , albo raczejd jalektem tego języka. Nie zdaje się b yć rzeczą do prawdy podobną, izby mieli mieć jaką łączność z dawnemi Jazygami, pomimo pewnego