• Nie Znaleziono Wyników

Szpiedzy - Janusz Czapliński - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szpiedzy - Janusz Czapliński - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JANUSZ CZAPLIŃSKI

ur. 1935; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe II wojna światowa, wrzesień 1939, szpiedzy

Szpiedzy

Chociaż [mój tato był] pułkownikiem, była wtedy straszna psychoza szpiegów.

Wszędzie szpieg, wszędzie szpieg, szpiedzy, szpiedzy. To się pokrywało częściowo i z prawdą. Była taka sytuacja, ojciec na komendzie, opowiadał, przyprowadzili młodego takiego, na oko bystrego człowieka, udającego... no jeszcze wtedy tato nie wiedział, że on udaje, zupełnie bełkoczącego jakiegoś półgłówka w łachmanach ubranego, ale takiego prężnego, że to jest coś niesamowitego i pyta się: „W jakich okolicznościach?” „Panie pułkowniku, ludzie go złapali, chodził tutaj w okolicy Chopina, Okopowej, na dachach i miał takie duże lustro w ręku i puszczał tak zwane te diabliki takie, te odblaski gdzieś tam, świecił do samolotu, czy do czego, został przyłapany z tym, zauważony”. Więc zaczyna do żołnierzy bełkotać, wreszcie podbiega do jednego z tych co go przyprowadzili, do takiego dowódcy patrolu, kaprala i go uderzył w twarz. Wszyscy się zerwali, tata się zerwał i do niego, a tata to kończył uniwersytet i mniej więcej to na psychologii się troszeczkę znał i po niemiecku powiedział do tego oficera: „Wziąć go tam, tego drania, i rozstrzelać, zatłuc go tam z tyłu, za komendę tam, tam gdzie te śmietniki stoją, tam go zastrzelić”. On stanął i ci podchodzą, a do nich po polsku ojciec mówi, żeby go wyprowadzić, i nie miał zamiaru go zabijać, prawda, tylko wyprowadzić i do żandarmerii. A on klęka i nie da się wyprowadzić, nie da się ruszyć i prosi, bełkocze coś, bełkocze. I tata od razu wiedział, że on zrozumiał to co po niemiecku mówi. Szwab stuprocentowy, albo jak to się mówi, polskiego pochodzenia, znaczy niemieckiego pochodzenia. Więc oczywiście powiedział, że straż ma go pilnować i do żandarmerii wojskowej, niech tam... bo to szpieg jest. I go tam zabrali. Więc było szereg przypadków.

Nie pamiętam którego to września było, ale była okropna historia, bardzo to tata przeżywał, jak kapitana Żarskiego zastrzelili, to był chyba drugi czy trzeci września.

Tata go znał, to nie był od ojca z komendy, chyba od Smorawińskiego, czy z jakiegoś może pułku, czy, no nie wiem. Mógł być też i z jednostki samochodowej z Nowego Światu. W każdym bądź razie najprawdopodobniej jednak stamtąd, bo został

(2)

zastrzelony przy żelaznym moście, wtedy był żelazny most koło Starego Lasu, z Lublina tutaj w kierunku Krakowa i Warszawy, i jak żołnierz opowiadał, przyjechali na miejsce i fotografował ten most, jakieś zdjęcia robił z aparatu fotograficznego. To wojna, to taka rzecz, to nie wolno tego robić, most jest pilnowany przed wysadzeniem, i ojca patrol, z komendy tam pilnowali, wysłany był. I pytał się żołnierza: „Jak to było?”. Żołnierz odpowiada w ten sposób. Więc żołnierz stoi tak, ten który zastrzelił, stoi, już jak to się mówi, pas zdjęty i tak dalej, do aresztowania, jak ojciec tam przyjechał, i: „Co to jest, i jak to było?”, to ten opowiada, że to mówi było tak, bo jeden nie może nic mówić, stoi zszokowany niesamowicie, ten który zastrzelił mówi – panie pułkowniku był taki obraz – mówi – ja przychodzę, i patrzę się, a tu jest tak, ten...”, przychodzą do niego, zawsze to jest już taka wojskowa można powiedzieć mała taktyka, jest dwóch na patrolu, jak już coś takiego zobaczą jeden idzie bezpośrednio w to miejsce, a drugi gdzieś się kryje i go asekuruje, obserwuje czy czasem nie ma jakiejś innej sytuacji, żeby chronić tego pierwszego. I mówi tak, podchodzi do niego i zaczyna tam z nim rozmowę, z karabinem, kapitan podnosi ręce do góry, staje, aparat mu tutaj wisi na tym i ten w pewnym momencie sięga ręką, bo ten go się pytał, słyszał, to dokumenty, przepustkę czy coś takiego, sięga ręką i za pistolet, a tutaj ręką za karabin, mu wykręcił i pistolet mu przełożył do głowy i mówi, i co mówi: „Czekaj, bratku, ja cię teraz zastrzelę”, a wiedział ojciec bo go znał, że ma takie powiedzenie „bratku”, w jakiejś rozmowie, czy coś... jakieś tam, powiedzmy w kasynie gdzie się spotykali, jakaś przyjacielska taka odzywka „bratku, bratku”, tak do kogoś. Yyy, jak tata to usłyszał „bratku”, patrzy ten leży zabity, mówi: „Zwolnić tych żołnierzy natychmiast. Temu pas oddać. Niewinni są. Niewinni. Tak się nie zachowuje kapitan wojska polskiego do tych co mają pilnować, co mają obowiązek, załóżmy wartowniczy i patrolu”. Tak się sprawa skończyła, ale właśnie do tej pory jest dla mnie pytaniem, czy on był szpiegiem czy nie był. Prawdopodobnie, słyszałem, że jednak był.

Data i miejsce nagrania 2012-03-06, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Anna Stelmach, Katarzyna Dubiel

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I tak było, że młocarnia była rozbita, ale to nie jest wina gospodarza, ani wina niczego, tylko po prostu konie [się spłoszyły]. Ciągników było wtedy bardzo

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Pamiętam ze mną chodziła do szkoły, Zezula się nazywa, ale ona też taka nie wiem skąd była.. Matka taka

Byłam na Majdanku z samego początku, to jeszcze widziałam to wszystko - te taczki, te kości w tych piecach to wszystko.. Tam było dwunaste pole, tam gdzie ten piec stoi, to tam

Tego krytyka literackiego, który, chyba w 2000, czy 2002 roku zmarł chyba w Stanach Zjednoczonych, a przecież w PRL-u to był na indeksie.. Widocznie musieli być mądrzy tam

Jeżeli szef kuchni był melomanem, lubił muzykę, a często to się zdarzało, to orkiestra miała takie żarcie.... Ja w życiu lepszych kolacji

Wygonili nas wszystkich na plac i on, [ten Niemiec], nazywał się, nie pamiętam jak, powiedzmy Schuster.. Schuster to jest niemieckie nazwisko, ale jest też

Czyli z pszczół, żeby w tej chwili żyć, to trzeba mieć trzysta, czy czterysta rodzin pszczelich, a jak się ma tam dwadzieścia, trzydzieści, to bardziej to jest zajęcie, hobby,