• Nie Znaleziono Wyników

Wejście Niemców do Puław - Mirosław Oroń - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wejście Niemców do Puław - Mirosław Oroń - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MIROSŁAW OROŃ

ur. 1925; Puławy

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, II wojna światowa

Słowa kluczowe okupacja niemiecka, Niemcy, wejście Niemców do Puław

Wejście Niemców do Puław

Pamiętam, że jak Niemcy jechali to ja koło tej bożnicy stałem. Nawet Żydzi tam byli i te Żydówki tam do tych żołnierzy niemieckich z bułkami [podchodziły] i oni tam pędzili ich, bo oni poznawali, że to są Żydzi i nic nie kupowali u nich. Bo one chciały handlować już od razu jak Niemcy weszli, to od razu chcieli handlować z Niemcami. I jeszcze pamiętam jak ich oficer wziął w dupę kopnął takiego rabina. Bo tam coś chciał ich chlebem i solą witać. To było na ulicy. Jak ta główna ulica idzie. Od mostu, pod górę. Po prawej stronie jest kościół, ten okrągły, a po lewej bóżnica była. Tam gdzieś to było, na tej ulicy sprzedawali, bo to wtedy było inaczej, bo to były takie małe domeczki i chaty takie, sklepiki takie, wszystko to było i tam mieszkali ci Żydzi jeszcze tam. Tam pewnie piekarnie były i już tam próbowali rogaliki jakieś Niemcom chcieli sprzedać.

Niemcy wkraczali od strony Wisły, od Góry Puławskiej. Tam był most. I ten rabin tam był. Pamiętam go sprzed wojny. [Jak on wyglądał?] Z siwą brodą, wysoki. W czarnym chałacie chodził. W kapeluszu czarnym, bo oni zawsze chodzili albo w czapkach jakichś albo w kapeluszach chodzili. I taki dostojny wygląd miał. I on tam był. Ale może to nie był ten rabin. Może to nie on był. Może to któryś z jakichś jego pomocników, chyba to nawet nie on był tam koło tej bóżnicy… Zresztą ja byłem przypadkowo, bo myśmy byli na ucieczce, jak Niemcy weszli, bo jak oni weszli to ja byłem w Wąwolnicy, stamtąd jechali furmanką do Puław, to widziałem taki obrazek jak Niemcy też wyskoczyli, ci żołnierze niemieccy stali, a rabin jakiś czy jakiś żydowski dygnitarz, w dwóch czy w trzech szli z chlebem, i też ich kopnął, dosłownie.

Już nie wiem czy uderzył go czy coś, ten chleb odleciał mu na stronę. Ja nie byłem żadnym, litościwym… ja nie mogłem patrzeć po prostu na taką brutalność. A ten Niemiec to krzyczał: „Weich! Weich! Precz! Precz!” Krzyczał, na koniu jeszcze jechał.

Tym koniem chciał tam przejechać czy coś.

(2)

Data i miejsce nagrania 2003-09-17, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Daniel Sekuła

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

A myśmy go lubili jako dzieci, dlatego bo on zawsze kawały nam opowiadał, jak leczył to zawsze coś nam powiedział śmiesznego.. Mam gdzieś zdjęcia w jakiejś

Jakieś kuczki, jakieś inne tam były takie, ale to ja troszkę miałem małą styczność, dlatego, że tutaj [gdzie mieszkałem] Żydów nie było.. Wiem, bo zajrzałem raz,

Oni byli odseparowani, bo od polskiej policji granatowej, bo też była taka, to oni byli odsunięci, tak że nie mieli kontaktów z polską policją na przykład, tą

I jeden Żyd uciekał, i już był koło tego lasu, i Niemcy strzelali, tylko była duża odległość, tam było z pół kilometra i nie mogli trafić, bo on padał,

I właśnie część w tartaku była [spalona], i część wywieźli tam na wschód tam do tych terenów, gdzie tych Żydów mordowali.. Nie pamiętam tego żeby oni wychodzili z Puław,

Może zwiał przed Niemcami i potem po wojnie wrócił, ale to też zobaczył co jest, myślał, że wrócił do przedwojennej [Polski], a tu Żydów w ogóle nie ma, nie miał gdzie

W gimnazjum był szpital i tutaj jeszcze w Instytucie też był szpital, tylko tam już chyba tacy odmrożeńcy byli, jak z [ZSRR] już wracali, to tutaj biblioteka na górze, to

Później SS przyszło do Lublina i zrobili rejestrację [ludzi w wieku] od siedemnastu do pięćdziesięciu pięciu, czy pięćdziesięciu czterech [lat] i trzeba [było]