• Nie Znaleziono Wyników

Pod kioskami utworzyły się bardzo duże kolejki - Ryszard Nowicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pod kioskami utworzyły się bardzo duże kolejki - Ryszard Nowicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

RYSZARD NOWICKI

ur. 1933; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe sprawa Gorzelów, "Kurier Lubelski", sprawy kryminalne,

"Sztandar Ludu", Około-Kułak Bronisława (1936- )

Pod kioskami utworzyły się ogromne kolejki

Trudność polegała na tym, że któregoś dnia prokuratura zawiadomiła nas („Kurier”- dop.red.), iż po południu odbędzie się konferencja na temat wyników śledztwa [w

„sprawie Gorzelów”]. To było po jakimś czasie. Po prowadzonym śledztwie. Tylko dla

„Kuriera” to była fatalna historia, fatalna godzina. Jeśli konferencja prasowa odbywała się po południu, to rano „Sztandar Ludu” będzie pierwszy, który ogłosi, co prokuratura stwierdziła. Myśmy już przedtem, wiedzieli że co prokurator powie na tej konferencji.

Wiedzieliśmy też bez konferencji. Zebraliśmy dowody, że Ryszard Gorzel zamordował swoich rodziców. Zebraliśmy się w redakcji w kilka osób zastanawiając się jak wybrnąć z tej historii. My musimy być pierwsi. [„Sztandar”] to była konkurencja.

My musimy powiedzieć, skomentować że: „Sztandar Ludu, który nas opluwał i mówił o politycznym tle tego morderstwa nie miał racji tylko, 'no' myśmy mieli rację”. No, siedliśmy w kilka osób. Był to Bogdan Lembrych, Andrzej Malinowski, ja i chyba Witek Welcz, i sprokurowaliśmy tekst komunikatu, który rzekomo miał pochodzić od generalnego prokuratora a adresowany był do wszystkich redakcji lubelskich. No i utartym sposobem Bronka Około-Kułak, potem Jurkowska się po mężu nazywała, wykręciła numer, mówi: „Halo, tu centrala. Łączę z Warszawą”. A telefon odebrała teletypistka redakcji nocnej „Sztandaru Ludu” i, zapisała że: „Prokuratura Generalna z ważnych powodów państwowych prosi o wstrzymanie wszelkich publikacji na temat śledztwa w sprawie morderstwa Gorzelów. Szczegóły zostaną podane później.

Podpisano prokurator taki i taki”. Jeszcze był nadruk: „Poufne”. Teletypistka nazywała się pani Tereska. W dobrej wierze siadła do dalekopisu, bo wtedy to był środek porozumiewania się między agencjami i redakcjami. Przepisała ten telefonogram, na dalekopisie adresując do wszystkich redakcji, po czym oddarła kawałek taśmy papierowej z tekstem i położyła na biurku redaktorowi depeszowemu „Sztandaru Ludu”, który wobec tak oczywistych faktów natychmiast wycofał natychmiast tekst na temat tego, co stwierdziła prokurat[u]ra, co dziennikarze usłyszeli na konferencji

(2)

prasowej, to co miało być zamieszczone na temat śmierci Gorzelów. Z dalekopisów, żeby tekst komuś doręczyć trzeba było oderwać ten kawałek papieru z tekstem napisanym. No a myśmy czekali do rana. Nie śpiąc. O piątej rano, kiedy „Sztandar”

się ukazał stwierdziliśmy, że nie ma tam ani słowa, no i wtedy myśmy mogli napisać:

„A kiedy twierdziliśmy kto jest winien to tutaj Sztandar Ludu nas opluwał, a teraz okazuje się, że my mamy rację”. I to zrobiło wśród czytelników nie-zwy-kłe wrażenie, a „Kurier” furorę. „Kurier” zyskiwał wielu zwolenników, którzy mówili: „No tak. To jest 'gazeta'. Oni mają rację”. A pod kioskami utworzyły się ogromne kolejki. Kiosk na Placu Łokietka został przesunięty o parę metrów. Czy przewrócony. Na placu Litewskim też tłum przesunął kiosk. No i wtedy przyszedł do redakcji kolega i znajomy, z Krakowa jeszcze, Leszka Gnota. Akurat było jakieś takie posiedzenie. I mówi: „No już teraz to wiem, komu zależało na śmierci Gorzelów. Musiał to zrobić redaktor Kuriera. Tak wam gazeta idzie”. Anegdotka krążyła potem po mieście. Przez dziesięć lat nikt z uczestników tworzenia wspaniałego telefonogramu z Prokuratury Generalnej na ten temat nie pisnął ani słowa.

Data i miejsce nagrania 2014-02-25, Olsztyn

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Anna Jowik

Redakcja Marek Nawratowicz

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Żeby nie robić paniki pamiętam, że pisałem w „Kurierze” o tym, żeby ludzie się nie martwili, bo z Gdańska przyjedzie profesor Cebertowicz, znajdzie jakiś ratunek na

[W] Lubelskiej Spółdzielni Wydawniczej, [redaktorem] był pan Ryszard Dunin i do momentu, kiedy ja byłem pracownikiem „Kuriera” on pozostawał prezesem Lubelskiej

przyłożył mu serdecznie w twarz, Niemiec się przewrócił, a drugi, i to było dla nas szczęśliwe - kopnął w ten kij, na którym trzymała się gwiazda, kopnął tak ładnie,

To był taki jeden przypadek, ale oszczędzaliśmy się jeśli chodzi o kabaret, żeby nie pić alkoholu, nie używać, żeby to wszystko było sympatyczne.. Czasem tak,

Ktoś tam siadał o zdolnościach grafika i robiło się plakat, który wisiał w oknie „Czarciej Łapy”.. Resztę załatwiały

się wprowadził, to nie zajmował całego budynku, bo na dole mieściło się przedszkole, na parterze. Miłe było to sąsiedztwo. Więc uznałem, że rzeczywiście może czas [by]

Jeśli to była czwórka, czyli jeśli to były cztery strony, na stronie drugiej były to wiadomości z województwa i tzw. przerzuty, czyli ciąg dalszy tekstów zamieszczonych na

Były zawieszone takie liny, to było bardzo ciekawe widowisko, powtarzane; jak się dowiedziałem o tym, że znowu będzie, no to udało mi się zmylić czujność mamy, pojechać i