PIĄTEK DNIA 25. WRZEŚNIA 1829.
O DELIKATNOŚCI.
Kochać świat, sprzyiać światu* źdaleka od ludzi.
fllicJc.
D elikatność iest sztuka niśnarażenia się nikom u. Lu- cizie tak są drażliwi we wrażeniach przyjm owanych, że n ie tylko postępek ale naw etj w yraz, postaw a, spojrze
n i e , w klubie ścisłej przyzwoitości nie zam k n ięte, są im powodem do nieprzyiaziiego acz chwilowego może ku o-
brażaiąccmu niedelikatnością uczucia.
Prostsze i pospolitsze pFatfcpisy obyczajności ostrze- gaią nas o formach zewnętrznych iakic zachowywać mamy chcąc uchodzić za ludzi dobrze wychowanych, lecz deli
katność iest włftśnić ostatecznem piętnem dobrego wycho
wania; iest iż Uzyię porównania tem samem względem o- byczajności czem Religja względem praw a, czem sumień-'
ność w zględem formalności. I tej uczeni, otarci nawet
— 186 —
ludzie > najczęściej zachowywać nie Uirlieią, albo przez przy wyknienie zaniedbuią.
S k ą d id z ie sz pyta mię nie ieden spotkawszy na u- licy chcąc z tegó niby zapytania wywiązać dalszą rozmo
wę. Pierwsze uczucie iakie przynajmniej wfe mnie to p y
tanie obudzą iest wewnętrzne oburzenie i kryioma odpo
wiedź : Co c i ciekaw e ze do te g o , p a t r z tw o ie j d r o- g i. I dla tego zbywam podobnych pytaczy odparciem:
Z m ia sta lub z pew nćgo m iejsca • Gdy troskliwy badacz wypytuie się 'dalej : O d kogo p r z e cię $ la k się nazy~
w a , lub też p o co $ d o k ą d i k ie d y , staram się zbydź go niczcm , lub ieżćli rzecz się z . równym dzieje podo- bneż mu przed zaspokoieniem natręctwa iego zadaię py
tanie: Kiinbyśkolwiek b y ł , o jcem , m atką, zwierzchni
k ie m , nadzorcą, obehodź się ile m ożności
Znfższem i, podwładnemi nawet bez tych kwestjów: Co r o b i łe ś , g d zie b y ł e ś , d o k ą d i d z ie s z , p o c o , n a co , czem u , za co ? i t. p.
słowem bez wszystkich zapytań indagacyjnych, których odpowiedzią mabydź zdawanie sprawy
Zpostępowania lub działań; Lubo przełożeni maią zupełnie prawo zasią- gnienia wiadomości o prowadzeniu się podwładnych, tam tylko discu rsive nawet , badać ich oto wprost powinni gdzie konieczna tego zachodzi potrzeba, inaczej oka^ą
>ię ciekawymi bez celu j nieufnymi albo niedelikatnymi.
Zupełna oboiętność milszą iest aniżeli uciążliwe interesso- wanie się chociażby najulubieńszym przedmiotem.
Czyń iakbyś chciał aby tobie czyniono. D zieci u- żywane bywaią za domowych służących; Tom ciu p o d e tj sto łe c ze k , z a w o ła j K a s i ę , p o w ie d z zęby dan o do sto - ł u , u tr z y j św ie c ę , k a ż d a d i ś n ia d a n ie , s z u k a j ch u st
k i , z n a jd ź ig łę i t. p. tysiąc podobnych rozkazów spada
na biednego Tomcia, który ledwo usiądzie iużci go na no
— 187 .rar
we musztr uią usługi , wmawiając że ic.śli nie cze,m in»em , przynajmniej zwinnością i ochotą wywdzięczać się pow i
nien. Formuie się tedy domniemany kontrakt między ro- dzioami a dziećmi to iest ojciec i matka żywią i odzie- waią sy n a , Tomcio zato usługuie a najczęściej kaprysy w ypełniać m usi; ale i pieskowi daią ieść i p ić , pieska lubią i głaszczą Tomcia biią i strofuią : Tomcia do dzię
kowania rodzicom za każdy obiad i kolacją prócz dobry- dzień i dobranoc przyuczaią : Tomciowi za każdą odby
tą p o słu g ę, złoty skąd inąd Papa i najukochańsza Ma
ma najczęściej że ąni palcem kiwną. Czysta konsekw en
cja. M łody panicz postępuie ze służącem i iak rodzice ppstępuią z synkiem . A ieśli guwernantka napomni dzie
cię że trzeba za wszystko dzięk ow ać, że nie trzeba mó
wić chcę iedno p r o s z ę , ono wnet zagadnie : A czy mnie p ro szą ? lub też: A czem u mnie. nie dzięku iefi (to factum.) Odpowiedź , boś ieszcze m a ł y . I nie trzeba większego powodu do chęci wyjścia z maleństwa; cała bowiem racja Guwernantki, iest racją m ocniejszego, a dziecię które naj
częściej kosztu swego utrzymania nie zn a , czuie tylko ca
łą uciążliwość handlu, posług i uczenia się, na humorycz- ne rozkazy i odległe, obiecanki starszych: dla tego też tak pospolitem iest wykrzyknienie. Ach\ ia k ia b ędę słu szn y to m i n ik t nie b ęd zie m i a ł p r a w a r o z k a zy w a ć !
Albo więc rodzioe i przełożeni posług i uczynności wymagać nie pow inni, albo daiąć im dobry p rzy k ła d , u- przejm ie i serdecznie za każdą uczynność błazenkom na
w et dziękować. W dzięczność nie krzywdzi nikogo.
Rozciąga się ona do najdrobniejszych sprawek. W i
dzi dziecię że zwierzchnik iego nie zdejmuie kapelusza lub
nie oddaie ukłonu swemu słudze albo niższemu. Otóż to
— 188 —
niema lec* wyraźna lekcja pychy. Traci prawo wymaga
nia uległości ten kto, iej; płacić nie umie.
Dwa wyżej wsppninion.e roflzaie ialeo to , ustawiczny ex a m in i ustąwne słu ia lstw o ^ wyrządzamy pospolicie niższym nie bez innej przyczyny iedno, dla tego że i nam ie w m łodości naszej; wyrządzano, Iest, nie płonna otu
cha że rozw inięcie uczuć, przysgęzepi: do, upowszechnio
nej iuż grzeczności, m ało znaną w celniejszych [nawet fa- miljach, domową względem, wszystkich D elik a tn o ść.
B yłem dnia. iednego. u PP. W esołowskich w bardzo przyiemnym tow arzystw ie, składało, się bowiem z kilku panien dobrze wychowanych, i dwojga ich braci czyli też kuzynów. Ojciec tego rodzeństwą,człowiek dowcipny, o- pow iadałnam rozmaite, przygody życia sw;oiego , kiedy wśród najbardziej zajmuiącej, panna, siostra odezwie się do przytom nego braciszka: Mon,.ch.er. proszę cię przynieś mi pić: (woda stała, w drugim pokoiu). W ahał się trochę braciszek, zdawał się mówić iej oczym a, idź sama do wo
dy, aż ojciec do syna. Przynieśże siostrze pić. — Tak zniewolony m łodzieniec skrzyw ił się ale p rzyn iósł. N ie wyszło, kwadransa w oła kuzynka: M on char chustka moia została się w sa li, bądź tak grzeczny chciej mi ią przy
nieść. Tom cio m y ś li, bądź tak grzeczna przynieś sama, lecz ięszc?e cierpliw y. Aż po, pięciu minutach Matka w y
prawia syna po stołeęzek pod. n o g i, ojciec zaś po taba
kierkę t a k , że zamiast możności posłyszenia czego, znu
żony chłopczyk u ciek ł do siebie. Uważałem tę przykrość syna i rozmyślałem, nad. szkodliwemi skutkami słabości ojców dla córek i nadużycia delikatności iakę affekt rod zi
cielski oraz m iłość braterska dla najdrobniejszego familji
członków zachować powinna. Młodsza córka od brata nie
dosyć że ma nad nim pierwszeństwo, zwłaszcza gdy przy
— 189 —
stojna, lecz przywłaszcza sobie nad nigi prawo m usztru, kommendy i rodzice temu nie p rzeczą!
Mało więc ieszcze osób zna się w Polszczę na do
mowej delikatności względem niższych. N ie sztuka b o wiem przym ilić się starszym , obejśdź się grzecznie z ró
w nym , lecz sztuka ustrzedz się lenistw ^, ociężałości i ząrozumienia j , niższym* Wymagać posług nie godzo
n y c h , iest łam ać prawo równości przyrodzonej, czego się najczęściej pieszczone boginie dopuszczaią: lecz trzykroć błogosław ieńsze istoty, których słodycz moralna w sz y st
kim się zarówno u d ziela , n iżeli te których piękne oczy taią pochlebstwo
1egoizm słabości.
I rodzicielskich dobrodziejstw p o ło w a , traci swą c e nę u familjinych ga rso n ó w , którzy pod względem należy- tości swoich tylko uważani dwakroć prędzej na najsubtel
niejszych względem rodziców poznaią się powinnościach.
M ów iło się ogólnie o źródłach powstawania braku domowej d elik atn ości, w które ią zaszczepić p o trzeb a : wyliczą się teraz najczęstsze przeciw indywidualnej ró
wności w ykroczenia, w sposobie praw ideł zalecaiących się każdemu do zachowania:
N ie posługiw ać się nikim należącym do towarzy
stwa : do usłu g są służący.
N ie zadawać nikomu pytań p.ociągaiących tłóm acze- nie się lub opowiadanie się.
N ie zbliżać się do dwóch rozmawiaiących o só b , chy
ba rozmawiaią głośn o, ponieważ gdzie dwóch gadaią, tain trzeciem u w nos daią.
N ie odrywać od rozmowy nikogo, zwłaszcza od Dy»
alogu.
Nie zadawać nigdy pytań: Co, ia k , ieśli nie do cie
bie obrócona mowa.
—
190
—Nikogo nie wołać w g ł o s , N. chodź t u , lecz przy
stąpić do niego.
Unikać ty k a n ia nawet ze służącym .
N ie mówić [o nikim przytomnym o n , iakbyś' nie w idział że ohecny.
Albo się dadź wzaiem nie, albo nikogo nie A c a n o w a c • Nikomu się nie skarżyć na zło któremu nie iest doktorem.
N ie przyswaiać wyrażeń, [w yższości: M o ie s e r c e , M oie d zieck o , M o n cher naw et,- ieśli nie obostronne.
N ie oddalać się z żadnej pary ieśli towarzysz wz&- iemnej nie okazuie c h ę c i: w przeciwnym razie oddalając się przeprosić.
N ie m ierzyć wzrokiem od' stóp do głów .
P rzyszedłszy do kogo nie dotykać się niczego, cfiro*.
nić się owszem ciekaw ego spojrzenia.
N ie bawić dłużej z wizytą bez interessu nad kwa
drans , wyiąwszy g<Jyby się odwiedzony sam rozgadał.
N ie przybliżać się do nikogo zaiętego pracą- osobli
wie piśmienną z zapytaniem: Co to robisz?'
Nie wchodzić do niczyiej pracowni lub sypialni nie zapukawszy, i“bez wyraźnego pozwolenia.
Widząc że się ktokolw iek i niepoczesny do grona kilku rozmawiaiących przyłączyć' życzy starać mu się , da
niem miejsca otworzyć przyiacielski przystęp.
N ie obracać się przy najgorętszej rozmowie tyłem do nikogo z stoiących, gdyż taka grubiańska. nieuwaga bar
dzo zakrawa na monopolicznie . duujnę zazdrość*.
N ie oświadczać się z gustami ani czarno ani biało, pomnąc na pew nik, że okoliczności rządzą ludźmi.
N ie pytać u mało żnaiomego. iak srę trzecr nazywa
nie przeprosiwszy wprzód, a n ie podziękowawszy potem.
— 191 —
N ie pytać o ceny kupna iżby potem powiedzieć i.e drogo.
N ie zadawać nigdy jałowych pytań: O czem myślisz, czegoś smutny, Co ci to ie s t , i t. d.
W reszcie nie donosić nikomu że m izernie wygląda, tem zaś mniej pytać srg lub dziwić czemu blady, iaki chu
dy, bo te doniesienia z siebie nie pocieszaiące , a nader u- ciążliw e, należy zastawić zwierciadłu.
Słow em zachować tak upraejm ę, życzliw e, serde- cznę i poczciwg ęeęemonialność, ażeby nas nikt przy niej chytrymi nazwać nie ip ógł. Uprzejmość i życzliwość od- dalaiąc co zowiemy z cną i subJekcju otworzy w szystkie serca szczerości, nie upoważniaiąc iednak bratania się i poufalenia w iększego nad znaiomość.
OJCIEC DO CÓRKI W d zie ń Im ie n in . ■ Codzień daię ęi przestrogę , S ły szy sz ią w dniach urodzenia , Dotąd się iednak zapewnić nie mogę Q skutku mego życzenia.
W idzę córko pewne wady*
Klóre z uporu pochodzą, Zaniedbane ojca rady, Smucą go, a tobie szkodzą.
Staram się o dobro tvyoie , Masz u mnie domową szk ółk ę , Uważamy cię ęboie ,
Za natury przyiaciółkę.
— 192 —
Iesteś lat cztery w p łci niewieściej szk o le, S łyszysz o gwiazdach, o globie ,
O Chinach, P ersach, o W ielkim M ogole, Co mniej potrzebnem iest tobie.
Znasz E tn ę , W ezuwiiusza, D ziew ięć Muz Ledę i F eb a, Ale śpią serce i d u sza, Które wprzód obudzić trzeba.
Córko, moralność , rozsądek , Pierwszą maią bydź nauką.
Raz wywrócony porządek, Nieda się przywrócić sztuką.
Muzyka , ta n ie c , mowa z obcych granic, Są zaletą dla kobiety,
Lecz bez przymiotów uważamy za nic , Sztuką nabyte zalety.
Tańcz iak V estris, graj iak R ode, Śpiewaj Catalani głosem ,
Miej czaruiącą urodę ,
Któż się z twoim złączy losem ? le ź li upór , złość , kaprysy, Zaćmią najpiękniejsze rysy, Z dobrą m ilszy iest rok w nędzy, N iż dzień przy krociowej ięd zy.
Grzeczną, roztropną, chcę widzieć A n ielę, Przy dobrem sercu, możesz bydź szczęśli- Umiej co trzeba, umieiąc zbyt w ie le , (w ą, Zrobisz się p różn ą, nudną i swarliwą.
M o lsk i.
WIĘZIEŃ DO MOTYLA (K tóry w leciał do iego ciemnicy .)
WIERSZ BAZYLEGO ŻUKOWSKIEGO.
P rzek ła d a ł % Rossyjskiego
IAKÓB B U D Z IŁO W TC Z.