• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. Kwartał 3, nr 33 (14 sierpnia 1829)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Motyl. Kwartał 3, nr 33 (14 sierpnia 1829)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

HALEB (POWIEŚĆ)

( p r z e z P a r y s a ) .

Gdzie niedostępne sk ały strome grzbiety ieżą, Gdzie rozłożyste drzewo nie wydaie cienia ,

Gdzie role nieuprawne odłogami leżą , Gdzie ryk bydła nieznany ani ptasząt p ien ia , Gdzie wicher wichry chłonie swą paszczą rozwartą , Tworząc tumany kurzu niknące w obłoku , Gdzie pustynia z natury wdzięków iest obdartą, Gdzie niema r z e k i, r z e c z k i, strum ienia, ni stoku , Tam Haleb nieszczęśliw y zawiści ofiara,

O brał sobie schronienie od udręczeń srogich, Mniemaiąc że się skończy cierpień iego m iara, Ze mu zgon przetnie żałość tylu wspomnień drogich

Zanurzony w dumaniach oddany tęsk n ocie,

7

(2)

— 90

Zwracał wzrok swój ku niebios wspaniałym b łę k ito m , Przywodząc sobie na myśl zeszłych nięszczęć k ro cie, K lóre tow arzyszyły iego czczym zaszczytom ,

I kiedy w dumań swoich okolu szerok iem , Ośmielał się unosić w górnych światów k ra ie, W tem Bogini Nadziei wejrzała nań o k iem , I z najmilszą postacią przed Halebem staie , Wnet całą tę pustynię blask Słońca o ś w ie c ił, W serce Haleba promyk ukradkiem się w n ie c ił, I mimo chęci słabe w zbudził iednak drgnienia,

W tem sercu dawno sk rzep łem , przez d ługie cierpienia.

Ale n ie , znów odwrócił twarz w yschłą i zb lad łą, Na lewem ręku wsparta spoczywała g ło w a , I iakby m iał przed sobą piekła Iędzę zja d łą , Tak Haleb do Niebianki w te ozw ał się słow a: —

T yś iest Boginią p ociechy,;, ’ Lecz tych łudzisz co cię p ragn ą, Czczemi są twoie uśmiechy, Mni'e one pewno n ie nagną.

Oddal s ię , dla ciebie niema

Miejsca w tej głuchej p u sty n i,

I w mem sercu równie# niema,

Iu& w niem rozpacz rządy c z y n i,

Oddal się z wdziękiem zwodniczym

Bo iu£ dla mnie wszystko niczem .

D ługo ciebie ubóztwiałem

Goniąc postać czaruiącą,

Na ciebie się całkiem z d a łe m ,

Na ciebie marę łu d zą cą ,

P rzy wschodzie moiego życia ,

Pragnąłem łask twych nabycia ,

Ale ty iesteś kobieta,

(3)

U łu d z a ć twoim nałogiem , Nacóż mi twoia p od n ieta,

Czyliż własnym mam bydź wrogiem ? Raz zachwycasz znowu zn ik a sz, I znów zostawiasz pam iątkę, I gdy mą duszę przenikasz , Zrywasz całą życia prządkę.

Nad wszystko w świecie lubiłem 3 Mą m ałżonkę w iern ą, d rogą, Z synem się m iłym p ie ś c iłe m , Z yłein w e s ó ł, żyłem b łogo, Ż yłem życiem zachwycony, Zasypiałem w szczęścia ło n ie ? Alein nagle przebudzony$

Zbłądziwszy w puste u stro n ie, W bezludne w zgórk iy m anow ce, N apotkałem dwa grobow ce.—

W nich pód drzew płaczących j cien iem , Spóćfcywaią sercu m i li,

W nich wiecznem oni uśpieniem , Iuż się zemną ro zd zie lili!

Iuż nieprzełamana władza ^ Zasunęła śm ierci r y g le , leszcze m ię nadzieia zdradza y N ie .,, leżą martwo, ostygłe;

Ach iuż żadno z nich nieczuie*

la k mi życie rozpacz truie..

S tałem niewzruszony c a le , Podobnie iak drzewo suche , Z ziemi obwiane na skale.

Zionąc m e westchnienia głuche.

Stroskany tylko w ż a ło b ie ,

,V; < 7*

(4)

92 Żądałem śm ierci ied y n ie,

A by m ię z ło ży ła w grobie , W tej wszystkich ludzi dziedzinie.

Lecz okrutna nie p rzy b y ła , By me cierpienia skończyła, W ięc w świadczeniu dobra drugim ,

W pracy... pociechy szukałem , W ówczas przestankiem nie d łu g im , Krótkiej pociechy d o zn a łem , Wnet zawiść i potwarz podła j Przeciw mnie się uzbroiły, Samych p iek ieł żywe g o d ła , Chęci moie ostudziły.

Przyiaciół liczbę zbyt małą , j W ybrałem mniemaiąc sobie , Ze ich przyiaźń będzie stałą , W tak wielkiej moiej żałobie.

Lecz mniemani przyiaciele , Zamiast by rozpacz dzielili ? Chociaż lcji b yło nie w ie le , N iewiele , wszyscy zdradzili:

Na ten czas serce ostygło, I szczęście moie rozstrzygło!

W ówczas z b r z y d ziłem świat cały*

Pustyni tylko szukałem I wiszące góry, sk a ły , Za schronienie me obrałem.

Bo ta p ustynia, te su sz e ,

Wyobi>aŻaią mą duszę —

Iuż mię moie przeznaczenie

Więcej omamiać nie b ę d z ie ,

Ani się zmniejszy cierpien ie,

(5)

Co mi towarzyszy w szęd zie.

N ietrw ałych uczuć ponęta , N ie wciągnie mnie w swoie p ę ta , N ie zniewoli rozstać z iękiem . Słow em nic mię nie pocieszy W tej niegodnej ludzi rzeszy!...

Tak się szerząc z swem cierp ien iem , P odniósł Haleb sm ętne oczy,

Ujrzy z wieszczem uniesieniem , Bóztwo, w którem w dzięk uroczy.

Litością okryte czo ło ,

C zułość w twarzy iej widniała , Postać iej b yła w e s o łą , I Bogów w dziękiem ia śn ia ła ,

Mierząc w zrokiem przestrzeń Nieba , Tak w yrzekła do H aleba:

Śm iertelniku iak m ożesz winić mą p o tę g ę , lak możesz się użalać że w twem krótkiem ż y c iu , Zamykam iuż przed tobą twych przeznaczeń x ię g ę , I niedaiąc pomocy zostaię w ukryciu ,

Gdybym stale nie miała mej pieczy nad w am i, Gdybym was opuściła nieszczęsnych, stroskanych^

Bylibyście niew dzięczni skarani k lęskam i, Wiodąc krótkie dni wasze śród chwil opłakanych , Moia siostra tęsknota rozpostarłszy w ła d z ę , Z niszczyłaby ród ludzi swoią zaw ziętością, Gdy ia śpiesząc się za nią, co z d zia ła ło g ła d z ę , Napawaiąc was przyszłą uroczą radością.

Gdybym mój w pływ na waszą wstrzymała d o lin ę,

N ie słabiąc wrażeń siostry kiedy was obarcza ,

Oto by się wasz padół obrócił w perzynę ,

Gdzieżby wasza na groty losu była tarcza,

(6)

94 —

N ie bądź niewdzięcznym szemrząc przeciw przezna*

N ie oskarżaj wyroków pochodzących z Nieba , (czeniu Oddaj się mej opiece , znoś wszystko w milczeniu , A ujrzysz Se ci w szczęściu dzień zaświeci Feba.

Wy macie więcej potrzeb niźli twory in n e , Więcej przeto cierpicie Se w was czucie wlane , Ale niebo w sp a n ia łe, niebo dobroczynne, Moim wdziękiem pociesza istoty stroskane, Niebo wam dało duszy szlachetnej dar d ro g i, Św ięte uczucia cnoty są waszą nagrodą , Cierpienia wznoszą duszę w Olimpijskie p r o g i, I ściślej wiąSą ludzi przyiaźni swobodą.

Dobro pochodząc z złeg o szczęście nasze tworzy, Cierpienie iest radości poprzednikiem prawej , Śm iertelni, nieraz w p o r ę , waszą dumę korzy, D umę sła b ą , przy sile litości łaskawej.

Nieprzerywane szczęście czułość by sła b iło , Przy niein wyschło by szczęście 9 rozkoszy prawdzi- NaleSy cierpieć aby za to później b y ło , ( wej y Czem się cieszyć po stratach duszy nieszczęśliwej.

Każdy w ie k , każda chwila mą swoie sło d y cze, W każdym się stanie znajdzie pociech iakieś źródło, W kaSdym stanie znajdą się momenta zw odnicze, I prawdziwego szczęścia nie nadpuste godło.

Cnotliwy starzec chociaS na łoSu śmiertelnem , IednakSe uśmiech usta iego przyodziew a,

Bohater co się w sław ił swem ramieniem dzielnem , Rad , śmiercią gardząc, innych pierś męztwem za­

grzewa ;

W więzieniach nawet zwiedzam znękanego c z łe k a ,

Szczęk kajdan mię nie straszy, śm iało tam dolatam,

I gnębiąc rozpacz która przedem ną u ciek a,

(7)

leszcze gałązką róży ciernie mu przeplatam , Więc i ciebie pobudzam w ypełnić pow inność, Kochać ludzi , wspierać ich dobroczynną r ę k ą , Wrócić na św ia t, stałością okazać n iew inność, (ką.

N iech nie cnota przed z ły m i, lecz ci przed nią klę- W tym momencie Bogini przestała przem aw iać, A Haleb w zachwyceniu gorącem swej duszy,

C hciał dziękczynnem i m od ły swą w dzięczność wy - sławiać.

L ecz iuż się n ie o b iły o niebianki uszy.

P e łe n lubej nadziei co mu w sercu w z r o sła , C hciał uścisnąć iej r ę k ę ... nie dosiągł iej szaty, Bogini iuz na skrzydłach ku nieba się w zniosła ,

I uleciała nad św iaty....

On widząc tak cud w y so k i, P ośp ieszył sp ełn ić w yroki.

DYALEKT DOKTORSKI ( A r t y k u ł n a d e s ła n y J .

W domu gdzie m ieszkałem zachorowała służąca. Pa­

ni domu lubiła sztukę lek a rsk ą , aze miała niedaleko sie ­ bie mieszkaiącego ►młodego praktyka w sztuce lecz en ia , nowo ukowanego doktora, posłała natychmiast po niego.

N ie d ał się długo czek a ć, chętnie bowiem ży czy ł odbydź pierwszą próbę swoich talentów na biednej B arbarze; u-

s ły szałem rozm owę ich następuiącą :

I cóż Barbaro rz e k ł d ok tor, co mi masz do po­

wiedzenia.

— Prawdziwie sama tego nie wiem.

— Na cóż się przecie uskarżasz.

(8)

96 -T-

— Na nic się nieuskarżam ale czuię że nie iestem zu p eł­

nie zdrowa.

— Potrafimy cię do zdrowia przywrócić. Niech ci puls obmacam. (W ziął w rękę zegarek wskazujący sekundy).

A c h ! iakiź p ełn y i nieregularny; iakiez w sobie czuiesz symptom a la.

r— Co ; ia k ie ... .. . ? .

— Czy niedoświadczasz drżenia, ostrości, nie czuiesz ten- sji organów, kataru lub czego podobnego?

— Czegóżbym drżała? nicem złego nie z r o b iła , a w ż y ­ ciu moim nigdy nie grałam ani na organach ani na gita­

rze iak mi to Pan powiadasz.

— Biedna nieświadom a! czyli nie iesteś skłonna do wy­

m iotów, żółci lub eruktacji?

— Nic tego nie wiem. Obacz Pan raczej mój ięzyk.

— W idzę: w idzę: iakiź blady i w yschły, i Musisz często doświadczać gatunku prostracji, depressji rozumu.

— Wiem dobrze że nie mam w ielkiego rozumu , ale zda- ie mi się że go mam dosyć iak na służącą.

— Czy sypiamy dobrze? (b rze.

-—la nie wiem iak Pan sypiasz, ale co ią chwała Bogu do-

— Potrzebaby cię flebotomizowąć.

?— Co, iak , chlebo . . . .

— laka prostota! Chciałem mówić że ci trzeba l^rew pus'cić, prócz tego potrzebuiesz katartyków, spokojności zupełnej cessacji trudów korporalnych...

— Kapral! za kogóż mnie Pan bierzesz? Kapral nie iest wcale przyczyną moiej choroby. Wiedz Pan że iestem poczciwą dziewczyną.

— N ie gniewaj sio Barbaro; niewiadomość twoią w wyra­

zach technicznych sprawuie ci ową ir a s c ib litą te m mogą--

ca powiększyć chorobę. Znaki dyagnostyczne zdaią mi

(9)

się bydź w dobrym stanie . . . . a nie masz żadnej nie- regularności ?

— luzem Panu mówiła że inoie sprawowanie się b yło za­

wsze regularne.

— N ie miałaś nigdy skłonności skorbutycznych ?

— Nigdy do nikogo nie m iałem żadnych skłonności prócz do biednego la k ó b a , który dwa Jata temu iak utonął.

- —Prawdziwie zdaie mi się że masz mózg w głow ie prze­

wrócony; może to bydź początkiem affekcji hydrocefa- licznych. Rozważmy dobrze rzeczy.

— Czy przynieść ważki ?

— N ie moie dziecię zostań na miejscu.

W tej chw ili Pani domu w eszła do pokoi u

— I cóż doktorze r z e k ła , iak znajduiesz tę dziew czynę?

Sądziszże ią bydź niebezpiecznie chorą?

— Nie zew szystkiem r z e k ł d ok tor, iednakowoż stan iej wymaga pilności i starań. Iest n er wista ri łatwo się irry-

*uiąca; zdaie mi się bydź skłonną do waporów hysterycz- n y c h : powinna zachować regim en . . . . .

— Co! regim ent! pow tórzyła Pani z zadziwieniem.

- —To iest dyetę którą iej zalecam. Potrzebuie też z u p e ł­

nego spoczynku ciała i u m y słu , słodkich aperytywów, napoiów sudoryficznych dla sprowadzenia determinacji...

Tu cierpliwości zabrakło dobrej Damie i przerwała * mu : » Jestem pewna doktorze że twoia determinacja b ę ­ dzie najlep szą, niepotrzebuię tylu szczegółów , dosyć mi iest mieć recep tę.” N apisał ią. Posłano do Apteka­

rza po lekarstwa przepisane. Barbara wyrzuciła ie przez okno. Nazajutrz chciał iej krew p u ścić, ale gdy się te­

mu op iera ła , zalecił wizykatorje które odbyły tęż samą

co i lekarstwa drogę. Iednakże wszystko poszło naj

lepiej i dla chorej i d la lekarza. Ze wszystkich zaleceń

(10)

9S

jedno tylko zachowała Barbara] a tem była d y e ta , i to dla przyczyny nader prostej, to ie s t , że nie miała apetytu.

Po kilku dniach wyzdrowaiała , doktor w inszował sobie tego wyzdrowienia i odebrał swych wizyt nagrodę.

N ie uchyhiaiąc winnego uszanowania dla tej uczącej p rofessji, zdaie mi się i i bez uszkodzenia iej godności , chwalebniejszą b yłoby rzeczą ogołocić ią z wyrażeń te­

chnicznych nadużywanych [i owych se sq u ip c d a lia v e r b a , aby tem samem łatwiej zastosować do poięcia innych.

Styl bowiem nabrzmiały i wyszukanie wyrażeń nakazuią m ilczenie nieświadomym i służą częstokroć do pokrycia nieum iejętności. Słabe um ysły tem się więcej dziwuią im mniej rozumieią ; podobnie iak w romansach, wypad­

ki cudowne, najwięcej zatrudniaią wyobraźnię czytelników . K . L.

(A żeby ile możności łączyć z zabawą u ży tek . R e­

dakcja przedsięw zięła umieszczać Bi ogra/je ludzi sław ­ nych w rozmaitym zaw odzie, z których się okaże iż cno­

ta i zbrodnia na tym nawet świecie najczęściej domierzo­

ną sobie słuszność maią).

Iakiejże godzien nagrody Kto dla dobra kraiu Syie, Zyskowne miia zawody,, Iakiejzę godzien nagrody.

Dla kraiu kształci wiek młody, Gdy serce Ojczyźnie biie , Iakiejze godzien nagrody, Kto dla dobra kraiu Syie?

F austyn Chmieliński . A D E L U N G.

łan Krzysztof Adelung literat i grammatyk N iem iec­

k i, U rodził się r. 1734 na Pomorzu kończył nauki w u*

(11)

niwersytecie Hallskim. W r o k u l7 5 9 mianowany profes- sorem gymnazjum w E rfu rt, po dwóch lecicch osiadł w L ip sk u , gdzie aż do roku 1787 oddał się ogromnym pra­

com tak pożytecznym językowi i literaturze N iem ieckiej.

"W tym roku został mianowany Bibliotekarzem Elektora Saskiego w D reźjiie gdzie umarł dnia 10 Września 1806 roku. Adelung icden zrobił dla swego Ięzyka co Akade- mja Paryzka i Della Crusęa uczyniły dla Francuzkiego i W łosk iego. Iego D y k e j o n a r z, g r a m m a ty c zn y i k ry ty c zn y daleko iest w yższy od Dykcjonarza A ngielskiego Iohnso-

■na co do dcfinicjów i układu Etymologji. Adelung do śm ierci pośw ięcał 14 godzin codzień pracom literackim , żony nie m iał. Stolik, powiadano, to iego żona a 70 w o- luminów prac różnych, to iego dzieci. L ubił dobre życie, a najbardziej rozmaitość wina. Z w ykł b y ł nazywać pi­

w nicę do czterdziestu mieszczącą ^gatunków B ib lio th eca S ę le c tis sim a .

A L F I E R I.

W iktor A lileri sław ny poeta W łoski. Urodzony r . 17 4 9 w Piem oncie z rodziców maiętnych i uczciw ych, w krotce stracił ojca. Pod opieką S try ia , odbył nauki w T u ry n ie, lecz gdy śm ierć opiekuna uczyniła go niezależ­

nym , porzucił uniwersytet W 16 roku , nic prawie nie umie- iąc,d o niczego nie maiąc smaku wyjąwszy do iazdy konnej.

Pierwszą i^go namiętnością b y ły podróże nie naukowe , ale pocztow e, baw ił w Londynie, jeźd ził po całej pra­

w ie Europie i w roku 1772 w rócił do Turynu. Gwał­

towna lubo niewczesna m iłość do Damy dynstyngwowanej

w zbudziła w nim sk łon n ość do wierszy. Po kilku słabych

próbkach, potrafił ułożyć tragedję K le o p a tr a , która w

(12)

— 100 —

roku 1755 graną była z inną sztuczką P o e c i, gdzie autor

•sain szydził z swoiej tragedji. Powodzenie tej pracy o- . graniczyło się do dwóch tylko wystawień , ale nową w ży­

ciu Alfierego uczyniło epokę. Umiał w ówczas miernie po francuzku lepiej po W łosku , po łacinie mało: pier­

w szy więc ięzyk za r z u c ił, w drugim się d o sk o n a lił, nad trzecim pracował aby m ógł rozumieć klassyków . To go tak zaięło iż z gnuśnego młodzieńca stał się najpraco­

witszym człow iekiem . Pierwsze iego tragedje b yły F i- lip p II. i P o lin ik , dalej A n ty g o n a , A g a m e m n o n , W ir - g i n j a , O restes , O k ta w ja , JYleropa, S a u l i t. d. Czter­

naście to tragedji w ciągu lat sied m iu , prócz innych pism w ierszem , mimo przerw podróżami a najwięcej sta­

łą namiętnością ku wspomnionej znakomitej damie spra­

wianych. Rozdzieleni we W łoszech dla rozmaitych prze­

szk ód , połączyli się w Azji gdzie Alfieri w rócił do biegu czynności. Tam skończył A g i s a y S o fo n izb g y M yrrh g , B ru tu s a Igo i B ru tu s a lig o . Przeiechał później do Pa­

ryża dla druku d zieł sw oich, później w 1762 roku do An- g lj i, skąd w rócił śpiesznie do Florencji. Rząd Rewolu- cyiny Francuzki postąpił z Alfłerim iako z Emigrantem , skonfiskow ał mu x ią ż k i, ruchomości, oraz w iększą część maiątku lokowanego we Francji. Stąd poczęła się niena­

wiść Poety ku temu kraiowi iaką później m iał p.orę oka­

zać. W czterdziestym ósmym roku zaczął się z ogniem przykładać do greckiego ięzyka którego się u czył do śm ierci przypadłej 8go Oktobra 1803 roku.

ANCKARSTROEM.

łan Iakób Anckarstroem urodzony szlachcic Szwedz­

ki j okazał z młodu namiętności żyvye i p on u re, b y ł cho*

(13)

rążym we gwardji Gustawa III. g d y Król ten w r. 1789 dokonał wywrócenia w ładzy Senatu aby rządził w całej szerokości władzy Królewskiej. Anckarstroem głośno dzie­

l i ł nieukontentowanie Szlachty do czego się p rzyłączyła osobista niechęć ku królowi z powodu przegranego pro- cessu , w którym le g o zaszła d ecyzja: związał się z nie­

chętnym i i przypuszczony został do narad taiemnych w których szło o przywrócenie Senatu i o zabójstwo króla.

Z trzech dobrowolnych kandydatów Hrabiów R ybbing, Horna i Anckarstroema ubiegających się o ten okropny a k t, w ypadł los na ostatniego. lu z w końcu 1791 roku kuszono się pozbawić życia Króla Gustawa, lecz różne zawady p rzed łu ży ły wykonanie do 15. Marca 1792. P o­

stanowili więc s p is k o w i natrzeć na Króla w czasie Maska­

rady. Anckarstroem b a ł się pomylić w takim tłu m ie.

D o te g o , rzecze mu H o rn , w ystrzelisz do którego po­

wiem D z ie ń d o b ry M a s e c zk o . I tak się stało, strzelił do K róla naboiem dwóch kul i kilku ćw iek ów , gdy ten przechodził się z Hrabią E ssen. Anckarstroem zn ik ł rzu­

ciwszy pistolety i puginał z których go docieczono. Za­

trzymany nie w ydał wspólników i zdawał się ciągnąć chlubę z postępku. Został ścięty w Kwietniu te g o ż ro­

ku.

B A G R A T I O N .

K. A. X iąże Bagration Senator i Radca tajny R os- syjski. U żyty w dwóch kampaniach Polskich roku 1792 i 1794 odznaczył się kilkokrotnie i tyleż od Cesarzowej Katarzyny nagrodzony. W roku 1799 został adjulantem Suworowa we W ło szech , tam się okazał chwalebnie w bi­

twach przy Adda i Trebia. W roku 1805 mianowany do-

(14)

— 102 —

wódzcą korpusu posiłkowego dla Austrji przeciw Francu­

zom , przez nich otoczony w Hollabrunn przerznął się szczęśliw ie; odznaczył się pod Austerlitz gdzie się iego dywizja najmniej niepomyślnie biła. W roku 1806 poru- czono mu utwór pułku strzelców gwardji, których otrzy­

m ał dowództwo; zastąpił w roku 1807 Generała Buxhow- d e n , popisał swą waleczność w kampanji Finlandzkiej za co otrzymał dwa piękne maiątki w Gubernji Grodzieńskiej^

i został Generałem Jnfanterji. W roku 1809 otrzym ał na­

czelne dowództwo armji Mołdawskiej i został ozdobiony orderem Sgo Andrzeia Isżej klassy. W roku 1812 św ie­

tnie talenta swoie okazał mianowicie w bitwie przy Mos­

kwie gdzie śmiertelnie [ranny zostawił po sobie sław ę b ie­

głego Generała,

A T W O O D .

Ierzy Atwood Fizyk A n g ielsk i, urodzony w r. 1745 zoitał professorem fizyki w Cambridge. Sław ny Pitt u- słyszaw szy g o , takie o talencie pow ziął m niem anie i i go wnet ufcył w Ministerjum Finansów ze znaczną pensją, najznaiomsze iego d zieło iest T r a k ta t o p r o s ty m i obro- tn ym ruchu c ia ł z o pisan iem d o św ia d czeń w ty m p r z e d - m iocie. We wszystkich gabinetach fizycznych znana iest machina Atwooda okazuiąca prawa spadania ciał.

BARCLAY D E TOLLY

XiąXe Feldmarszałek Rossyjski Minister wojny i t.d.

Syn Pastora Inflanckiego który mu dał dobre wychowa­

n i e , obrał zawód wojskowy, otrzym ał prędko awans i b y ł

iufc Generałem maiorem w r. 1806 w Niem czech, gdzie

(15)

spraw ił się w bitwie pod Gurką 27 Grudnia 1807 roku.

W ielki m iał udział wbataljach pod Pułtuskiem i pod Preu- sisch - E y la u , odkąd] się zaczęła iego sława wojskowa.

Pomyślnie i św ietnie odbył kampanję Finlandzką w roku 1808. Igo Kwietnia 1809 r. mianowany Genera­

łem Infanterji, w 1810 Ministrem wojny, otrzym ał w ro-»

ku następnym wielką w stęgę S. W łodzim ierza. Po rejte­

radzie Francuzów 1812 G enerał Barclay de T olly na­

stąpił po Kutuzowie w naczelnem dowództwie armji i w roku 1813 kom m enderował pod Lipskiem. W ypadek dnia tego biegłość Generała dostatecznie o k a z a ł, za co Cesarz A lexander mianował go Hrabią. Postąpił dalej z wojskiem do Francji i dow odził pod Paryżem trzydzie­

stego Marca 1814 roku. Znalezienie się iego w tym dniu zjednało mu nazaiutrz Feldmarszałkowstwo.

Skoro się Monarchowie sprzym ierzyli pow tórn ie, w r. 1815 przeciw Bonapartemu, G enerał Barclaj de T o l­

ly otrzym ał rozkaz postąpienia ku R en o w i, lecz gdy b i­

twa pod Waterloo rozstrzygła w szystko, udał się do bo­

ku Cesarza który na rewji przy wsi Vertus mianował go X iążęciem . Król Francuzki p o sła ł mu ozdobę komman- dorji Sgo Ludwika. G enerał Barclay de Tolly um arł d . 25 Kwietnia w Insterburgu w podróży do Karlsbadu. On ieden w służbie rossyjskiej b y ł w ów czas Feldmarszałkiem.

B E C C A R I A .

Cesar Bonesana margrabia Beccaria urodził się ro­

ku 1735 w Medjolanie , m iał lat 21 kiedy czytanie d zieł

Monteskjusza rozw inęło w nim naturalne usposobienie

do filozoficznych studjów. W roku 1762 w ydał pierw-

sse pism o. N ieład pieniędzy w Państwie Medjolańskiem

(16)

1$4

i środki zaradcze. Później przedsięw ziął w towarzystwie literackiem pismo perjodyczne nakształt Spektatora pod nazwiskiem K a w i a r n i a , po czem nastąpił w roku 1764 traktat o W y stę p k a c h i k a ra ch Nigdy tyle prawd św ię­

tych i pocieszających w tak m ałe nie skupiono m iejsce.

Edycje pom nożyły się raptownie , 'dzieło na w szystkie prawie j ę z y k i Europy przełożone i kommentowane przez Woltera. W Prusiech, R ossji, Toskanji. Monarchowie uczcili obrońcę narodów i rządów. Lord Mansfield wy­

rocznia Angielskiego prawa- nie wymawiał imienia Bec- carii bez o z n a k i uszanowania^ Tryum f filozofa Medjo- łańskiego b y ł powszechny, oprócz we własnym kraiu

„gdzie naWet zbierało się nad nim prześladow anie, k tó­

re Hrabia Firmiani Gubernator Austryacki u su n ą ł, bio­

rąc x i ą z k ę i autora pod swoią protekcję. Niesprawiedli-

- wość lubo zńikczemniona wywarła iednak swój obmier­

z ły skutek. Beccaria zrzek ł się autorstwa, 'pisząc do p rzyiaciół, i i będąc apostołem lu d zk ości, nie chciał iej bydź męczennikiem . D bał z resztą o spokojność zony i sędziwy wiek ojca którego szanował i przesądy. N ic od­

tąd przeto nie w ydał i umarł z apoplexji roku 1793.

Z A G A D K A.

Ł zy nam wyciska chociaż bez przyczyny, . N ikczem ny, pnie się w obłoków krainy.

Czarny iak w ę g ie l, b iały iak pow ietrze, Rodzi się i mrze najlepiej przy w ietrze. o

Z p o w o d u z d a r z o n e g o p r z y p a d k u w o d c isk a n iu R y c in y do.

N u m e ru 33. r y c in a t a z o sta n ie w n a s tę p n y P ią te k o d d a n o . Ł a ­ s k a w i C z y te ln ic y z a p o m n ą ł a tw o - le k k ie j niep.rzy ie inn o śe i z a w o ­ d u , g d y p o m y ś lą o k ło p o c ie m iw o w o ln y in R e d a k c ji d w u k ro tn a

o b d a rz o n e j ro b o tą . •

Z naczenie p rzeszłej Z a g a d k i — P a p ie r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Lubo machiny przędzalni na powszechny widok wystawione nie są: osoby któreby Żądały widzieć ie w obrocie , a zwłaszcza któreby Życzyły wejść do Towarzystwa

B yłby to m ierny kłopot innemu ale nasz Lord nie wiem dla iakiego przywidzenia chciał koniecznie chwytać naturę na uczynku i nigdyby sobie nie darował figury

Dla tego iednak niem ały czas biblioteki iednostajny n osiły charakter, który zakonnym nazwać można , to iest Se się napełniały najwięcej xią£kami do

szą się nauczyć ich użycia, maią potrzeby muszą się uczyć iak ie zaspokoić, wprawiaią się chodzić, pływ ać, latać, czego przykładem drobne szczenięta

cej m oże iest biblioteczek w Europie aniżeli b yło przed trzema wiekami xiąg pisanych i drukowanych, bo się ich też w ponawianych wydaniach stami tysiąców z

Instrukcja dzieli się na przyiemną i pożyteczną to iest na trafną znaioiność tego, co się ludziom podoba , i tego co się im najczęściej przyda.. Ten przeto

Od chwili której zostawiłem biesiadników, mieniących się moimi przyiaciółm i tłum nie zebranych u stołu przy wytwornem w in ie, nie byłem ieden , lecz byłem

Pewnego dnia po południu maiąc zamiar naniecić ognia , starałem się wyuczyć ią sposobu wydobywania o- nego krzesiwkiein ze s k a łk i: nie m ogłem wstrzymać