• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. Kwartał 3, nr 39 (5 grudnia 1828)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Motyl. Kwartał 3, nr 39 (5 grudnia 1828)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

I e d n a w i o a.

G d y b y m łode ko b iety zdradzające w ia rę m ałżeńską m ogły ‘p rzew id zieć ile to im kośzto-, w a ć będzie zabiegów i upokorzeriia, boiaźm i d ręczeń , z rz e k ły b y się trudnie tćj spokojności d u szy której nię odnajdą, tego publicznego po^

w ażen ia bez którego nie ma bytności to w a rzy ­ skiej a które tracą przez iedną w in ę. 0 iak ko b ie­

ta b ez w ędzidła okrutną iest sobie samej; upadla p łć ć która się na niej mści pogardą, w ystrych a od­

p o czy n e k , honor i życie w szystkiego co iest ićśj najdroższem. W y o b ra ż a -ona* ; staw iąc sławę, sw oią na sżańc, że znajdzie w yriagrodzen ie w nie­

p raw ej skłonności:; [nadziei próżna: tęn dla któ­

rego ona .osziikm e'm ęża .oszukuie ią z kolei.

Gboiętność , W zgarda i p o n ie w ie rk a , ,są w szy ­

stkich iej ofiar .zapłatą a ogień którym ieszcze

(2)

płonie , łzam i . go ch yb a ugasi. — S łu s z n e j tknięta potępieniem przym uszona oddalić się ze sceny świata na którćj b y ła tak św ietną.}

tak u czc za n ą , idzie u k r y w a ć zg ry zo ty do ia.

kiej samotni gdzie pod osłoną utaionego na.

zw isk a potrafia tylko, uniknąć, h ań by która ia ściga. Z y ie p u steln iczo , nie ma żadnego p rzy . w iązuiącego siebie ogniw a , żadnego p o w iern i.

ka u m a rtw ie ń , któreb y w styd w yzn an ia po.

d w o ił. O b rzy d ziw szy teraźniejszość, zastraszo.

na przyszłością, w id zi następującą p o w o li nie.

szczęśliw ą starość i poznaie za późno źe n ajw ię­

ksze zło któregoby d o św iad czyć można iest W zgarda siebie samego.

K azim ira K o ryń sk a córka obyw atela na W o ­ ł y n i u , w zbudziła najsilniejszą miłość młodego X ięcia W iśn io w ieek ieg o iedyn ego spadkobier­

c y , możnego niegdyś imienia. Próżno fa mil ja m łodzieńca usiłow ała o d w ró cić go od zamiaru z w ią zk u k tó ry sądziła iego szezęściu p rzeci­

w n ym , o d d ych a ł tylk o dla K a z im iry , nie mógł o przeć się zaćh w ycaiącem u w d zię k o w i iej obli.

cza rozkosznem u w y ra zo w i iej spojrzenia. K a ­ zimira którćj' ojciec nie miał co do m ajątku ie­

dno szczupłe zapraco w an e im ien ie, mało się m ogła sp od ziew ać połączenia z tym o którego najznakom itsze dom y u b ieg ały s ię z w ią z e k i nie b e z trudności otrzym ał .W iśn io w iecki zeźw o le.

nie ićj rodziców . Znajdow ano m łoda tę osobę p ię k n ą , m iłą i dobrze w y c h o w a n ą , le cz po- strzegano w nićj chęć podobania się która nie*

u bezpiecza m ałżeństw a w zględem zach ow an ia p raw onego.' W iśn io w ieck i p rzekład ając m łodą K o ryń sk ę nad najśw ietniejsze p artje, rozum iał iz ią d o siebie w dzięcznością p r z y w iąże i sądził

—' 130 —

(3)

i e posiądzie ęałą ięj m iłość. Najdoskonalsza zgodność zdaw ała się trzym ać miejsce w ich gustach i ch arakterze. R ze cb y m ożn a, że los .u tw o rz y ł o n y ih iedno dla drugiego. — T o m ałżeństwo tak upragnione o d b y ło się z w iel- kiem uradow aniem ojca K azim iry i u ro czyście ob*

chodzonem zostało licznem i zjazdam i k tó ry ch młoda osoba najpiękniejszą b y ła o zd o b ą: lecz zaw sze w idziano ią, skw ap liw ą do ściągnienia w szystk ich spojrzeń, do u w iedzen ia serc w szy . stkich.

W iśn io w ie ck i bardziej iak n ig d y zaięty, w i­

d ział w postępow aniu żony to zw y c z a jn e pS- now anie w d zię k u i piękności. Im b ard zićj ia*

śniała tem w ię c ć j zaogniała duszę i pochlebiała iego próżności. W k ró tce została m atką i u ro ­ dziła córkę która się zdała ścieśniać ieszcze m ałżeńskie ogniw o. .

C zcigo d n y K o ryń sk i o ile m u interessa p o ­ z w a la ły korzystać z przyiem ności zostawania p r z y córce i w idzenia iak codzień ładniała iego kochana w n u czk a L u d m iłk a , której piękna fizjo- nomja i rzadka bystrość daw ała nadzieię że b ę ­ dzie rów n ie iak matka ujm uiącą. T a zaś p rzez ciągłe starania które dziecięciu o k a zy w a ła , sta­

w a ła się milszą niż k ie d y W iśn io w ieck iem u . N a łonie b ogactw a, zostaiąca w szacun ku po­

w sz e c h n y m , czczona od m ałżonka, i codzień uściskana w obięciach ojca którego kochała i którego starość u p rzy iem n ia ła , cóż m ogło nie- d ostaw ać iej s e rcu ? Spokojnie tego szczęścia u ż y w a ła w pierw szem dzieciństw ie L u d m iły któ­

rej organa ro z w iia ły się z łatw ością n a d zw y cza j­

n ą i która iu ż b y ła rodziców rozkoszą. B y ła

ona boginią dobrego K o ryń sk iego który g d y ią

(4)

— 132 —

trzym ał na kolanach lu b w rękach zd aw ał się w szystkich śm iertelnych o w iększe szczęście w y- z y w a ć - i odmładriiaiąc p rzy niej szyd ził z kosy czasu. Przeznaczenie' w szakże pom ieszało szczę­

ście tćj szanownej ro d zin y , W iśn io w ićc k i w p rzeciągu kilku, m iesięcy stracił ojca i matkę i u jrza ł się b yd ź sam ieden właśfcićielem w iel.

k ic h 'm a ią tk ó w rodzicielskich. G d y czas żało­

b y skoń czył s ię , Razimira która iu ź ojd dawna miała zamiar rzucenia w s i, prosiła męża aby na zimę u d a ł się do W a r s z a w y miasta które iej ieszcze mało i b y ło znane ; a żeb y się tam mogła u cieszyć w id o w isk a m i, i dać początki ed u kacji c ó rc e ; W iśu io w ie ck i k tó ry m iał taie- mną skłonnosć do w y n ip sło sc i, k artęw ął iu | w ielkie proiek,ta w zględem sw ej L ud m iły;

Chętnie się zg o d ził na p ro źb y swej żony; zw ie­

r z y w s z y ted y plenipotentow i zarząd sw y c h ma­

ją tk ó w , kazał w cześnie naiąć mieszkanie naj­

piękniejsze iakie tylk o b y ło w stolicy, dokąd się u d ał p rzy końcu P aźd ziern ik a, w tow a­

rzystw ie T eścia swego.

K azim ira b y ła zach w ycon a odmianą życia s w e g o , w id ziała się osw obodzoną od nieznośne­

go ićj nadzoru ,• i plotek w iejskich g d zie często na złe tłóm aczą najczystsze ‘ zam iary i z małej n iek ied y czyn ią rzecz w ielkiej w agi; K azim ita b y ła bardzo uprzejm ie p rzyjm ow an ą po pier­

w sz y c h domach gdzie składano iej najpochle-

bniejsze h o łd y. M łoda piękna i bogata i’a 1 <źe

nie miała zw ró cić na siebie u w ag i w s z y s tk ic h ?

W k r ó tc e miano elegancką karetę, z u c h w a ły c h

służalców i zręczną Pannę pokoiow ę. W y z n a ­

czono ieden dzień w ty g o d n iu , w którym

przyjm ow ano gości a poniew aż stół b y ł w yb ó r-

(5)

n y , w iele się zaw sze zgrom adzało w spół b ie- siad uiących sk w a p liw y c h p rzy iació ł, i nąijska*

k u ią c y c h czcicieli. Dano L ud m iłce n au czycielkę która nieodstępow ała . iej n ig d y , co uw oln iło K a zim irę od w szelkiej m acierzyńskiej pow inno­

ści. W iśn io w ie ck i korzystaiąc z bytności swoiej w *stolicy, starał się u czy n ię iakiś obrot zua-.

cznerni sw em i d ochodam i, z tego w ię c p o w o d u rzad ko k ie d y siedział w domu.

K o r y ń sk i p rzep ęd ziw szy p ew n ą p o fę p rzy dzieciach musiał p o w ró cić do siebie K azim ira mogła się w ów ćzas b ez przym usu od d ad ź ż y ­ w y m wrażeniom imaginacji. W id zian o ią w e w szystkich U ro czysto ścia ch p u b liczn y ch w licz­

n y ch zgrom adzeniach złożon ych z kobiet mo­

d n ych i m ężczyzn św iato w ych . B yła upoioną w szystkiem co się staw iło iej u w a d z e , lecz po­

w o d zen ia te łe c h ta ły ićj próżność nie zacho*

dząc ieszcze do serca. W ę z e ł k tó ry ią z W i- śniow ieckim łą c z y ł ścieśniony b y ł w dzięczn o­

ścią.

P o m ięd zy osobami które najczęściej przez parę naszą b y ły p rzyjm ow an e i które się z W iśn io w ieck im w ią za ły nietylko ząźyłością ale i interessam i, b y ł W a c ła w R. kaw aler kilku, ord erów daw nićj u ż y ty p rzy poselstwach: lu- b io n y i pos?ukiw any w tow arzystw ach , posiadał w sz y stk ie potrzebne do podobania się p rzym io­

ty . M iał iuź, lat około czterdziestu a zach ow ał w szystkie praw ie m łodości w d z ię k i; na tem on zakład ał sw ą ch w ałę a b y się podobał kobie^

to m , a b y w spraw ach o honor okazał się stra­

sznym , z iakiego postępku świetnego znakomi­

tym i z zalotności sław nym ; tak w ię c na przę-

mian w ie lk i, w sp an iały, i zupełnego poświęcę-

(6)

134 —

nia b y le sobie w ian ek p rzyiació ł u tw o rz y ł, dum ny, c h c iw y , p rzew ro tn y gdzie mu tylko chodziło o nadrobienie straty lu b o u w iedzen ie k o b iety, słow em b y ł to Proteusz w m odzie, p r a w d z iw y bohater in tryg na przyiem ność i razem nieszczęście to w arzystw a urod zony. Na p ie rw szy rzut oka można b yło postrzedz w Ka- zimirze w ygó ro w an ą w yo b ra źn ię dla której m ałżeństwo b y ło nieco szczupłą buiania prze*

strze n ią , sądził ted y W a c ła w źe Kazim ira do­

b rze siebie nie zn ała, źe w dzięczność w zięła za miłość i źe p rzyw iązan ie do męża nie mogło b y d ź iej sercu dostatecznem. W iśn io w ieck a m ło d a , p ię k n a , czu ła, niew inna ieszcze, ale skłonna do w ielk ich namiętności, b y ła b y nie­

poślednią zd o b y czą : a w ładza iaką miała nad sercem i um ysłem m ęża, czyn iła W a c ła w o w i nadzieię dopięcia s w y c h za m ia ró w , p rzytem z w ią zk i iego z W iśn iow ieckim m ogły także nie m ałą m u b y d ź pomocą. N ie m iiał tedy żadne­

go środka podobania się młode'j niew ieście i n iebaw em udało mu się pozyskać iej serce.

P r z e b y w a ł ciągle u obojga i W ówcZas iedno W ychodził od męża g d y m ógł się' u dadź do żo­

n y; um iał zaś tak zręcznie z obudw om a stro­

nami postępować iź ró w n ie Panu iak Pani zo­

stał nieodbicie potrzebnym . P ierw sze w id oki k o rzy ści które W iśn io w ieck iem u nastręczył bar­

dzo temu się p o w io d ły a przeto zjed n ały W a ­ c ła w o w i zaufanie; przysłu gi czynione K azim irze, h o łd ićj w dziękom odd aw an y i czułe pochleb­

stw a które zręczn ie do głębi ićj serca w śliznąć u m ia ł, czy n iły go w ićj oczach coraz d roż­

szym . Nakoniec do takiego stopnia p ozyskał

przyiaźń i d ow iarę W iśn iow ieck igo iż się nic

bez n am ow y a porad y iego nie działo.

(7)

N a wspólnem trojga konsyljum ułożono iż K azim ira stale będzie p rze b y w a ć w m ieście, źe W iś n io w ie c k i co k w a rta ł odbędzie objaźdż- k ę dóbr sw oich. K u p io n o w ięc dom na K r a - kow skiein Przedm ieściu i w prow adzono try b życia odp ow ied n i znacznym przych pd om po*

d w o ić się ieszcze m aiącym z proiektów zacne­

go p r z y ia c ie la , k tó ry tak ostrożnie skom bino*

w a ł sw e proiekta w zględem K azim iry tak oba- cznie w przytom ności męża postępowanie sw o- ie d o nich m ierzył, iź ten zrazu nie m ógł mieć żadnego podejrzenia na czło w ie k a co m u co- dzień d a w ał now e d o w o d y poświęcenia i ż y ­ czliw ości. L u b o W iśn io w ie ck i nie b y ł ró w n ie d o w cip n y i lotny iak W a c ła w nie z b y w a ło m u łcd n ak na trafności a ro z są d k u , i um iał zach o­

w a ć w najprzykrzejszych okolicznościach nie- pomieszaną oboiętność, do czego w szystkigo łą ­ c z y ł oprócz in n ych przym iotów najpow ażniej­

szą postawę*

Nastąpiła pora odjazdu W iśn io w ieck iego do m aiątkó w . K azim ira i W a c ła w od wszelkie') na się u cią źliw ćj baczności w o ln i, w id yw a li się częściej niż k ied y. W a c ła w niew ątpiąc o w p ły*

w ie iaki iu ź p o w ziął nad sercem młodej kobie­

ty starał się ieszcze go w.zmonić i tum anił ią tym n iew yp o w ied zian ym urokiem ia k i nada­

w ać um iał w szystkiem u co‘ iej p raw ił, a obłą- k a ł ią całkiem oświadczeniam i m iłości i stałości.

Spotykano ich bezustannie w mieście i okoli­

c a c h , publiczność o tćm rozm aw iała, przyia-

cio ły naganiali, słu żący n aw et W iś n io w ie ck ie ­

go mimo w szelkie K a zim iry zabiegi, uskarżali

się na w ym agania posług Pana W a c ła w a . T en

się do tyła zapomniał i£ dnia pew nego ch ciał

(8)

— 136 —

w yp ęd zić starego G rzeżu łkę w iern ego i dobre­

go sługę W iśn io w ieck ich któ ry swoiego Pana piastow ał na ręku a nie mógł znieść ażeby in­

trygant zn iew alał młodą iego panię pod nieby- tność męża. G d y ten p ow rócił z W o łyn ia do­

w ied zia ł się niedługo o nieobacznościach zony któ rą daleki b y ł posądzać o w yk ro czen ie, ale którą miał sobie za obow iązek ośw iecić w nie- bezp ieczeń stw ie na iakie ią narażało ićj niedo- św iad czen ie. C hcąc atoli u niknąć tłómaczeń zaw sze u cią ż liw y c h i chroniąc się okazać za- zdrośnikiem k ie d y b y ł tylko roztropnym mał.

żo n k iem , w p ad ł na myśl ostrzeżenia K azim iry 0 ićj zbłądzeniu przez posłańca mbgącego na niej głębokie ticzyn ić w rażenie. K aże w ięc Ł ud m iłce oddać naatce liścik od najlepszego z ićj p rzyiaciół. D ziecię śpieszy dopełnić tego posłania; W iśn io w ieck a poznaie rękę małżonka 1 czyta te słow a. Kazim iro gubisz s i ę \— ,,W ie w szystko” zaw oła poniew oluię. Upada na sofę i odd ycha led w ie. Cóż to mamie rzecze p rze­

straszona Lud m iłka. — N ic dziecię moie^ nic bynajm niej... zostaw mię moia L u d k o , chcę trochę samotności. Ludm iłka odchodzi na ma­

tkę k ilkakroć pozieraiąc, w n et p ow raca do oj­

ca i pomieszana rzecze. Co to mnie Papa dał dla m am y, zaraz się taka zrobiła blada... i po­

w iedziała W szystko wie — Co kochana L ud ko!

Ma ma ci rzekła źe Wszystko wie (szukaiąc na­

k rę c ić przed córeczką znaczenia tym słowom ).

0 ! bardzo w y r a ź n ie , i potem upadła na kana­

p ę , i cała się trzęsła i potem na mnie patrzyła

tak źe ia się zlę k ła m : ale pobiegłam do m am y

i tylko tli przyszłam bo chciała zostać sama

iedna. N iech Papa pójdzie do mam y bo zda-

ie się źe chora, a k ie d y Papa będzie ieszcze

(9)

m iał takie listy to niech P ap a sam odda albo n iech lepiej nie oddaie, bo one M amie szkodzą.

N ie bój się moia L ud m iłk o odejdź do siebie, iu ź ia M am ie tw oiej poradzę.

T o n ie p rze w id y w a n e objaśnienie . w ątpić W iśn io w ieck iem u nie dało o złamanej w ie rze ze strony K azim iry. W pierw szem popędzie sw ego oburzenia ch ciał zerw ać skażony iu ż zw ią ze k ale matka L u d m iły w staw iała się za w in n ą m ałżonką. Z a iął się naprzód zaprzesta­

niem w szystkich in teressow ych stosunków z

"W acław em i w tćj okoliczności na najwię*

k sze ofiary w łasności się w y sta w ił ażeby naj­

rych lej w zbron ić do domu przystępu czło w ie ­ k o w i tak niebezpiecznie przew rotnem u. P ó ­ źniej m iał z K azim irą tłóm aczenie w którem k r y ią c łagodnością głęb oką serca ranę rze k ł iej*

, , Z erw ałaś Kazim iro święte ogniw a k tóre nas łą ­ c z y ły , mam przynajm niej pociechę iźem w szy ­ stko ro b ił ab y ci ie drogiemi u c z y n ić ; nie u sły ­ szysz odemnie ani skarg ani w y r z u t ó w , nadto b y ło b y mi p rzyk ro upokarzać m atkę moićj córki;

iest to ie d y n y w z g lę d ó w pow ód iaki ci w mo­

ich oczach pozostaie, w szystkie inne zniszczały na zaw sze: K azim iro ieźeli natura ieszcze ma iak ą w ładzę nad obłąkan ą d u szą, naśladuj mię znośm y w zaiem dla naszego dziecięcia p rzykro ść w id zen ia się codzień i mieszkania pod iednym d a ch em , d ośw iad czysz tylko z moiej strony m ilczącej oboiętności a ia od was nie będę żą­

dał niczego. B edziem y ży li iak d w ie istoty spotykające się po raz p ie rw s z y , będziem y ra- zem , lubo rozłączeni. Nasza L ud m iła będzie iedynem ogniw em zerw anego łań cucha ona ie*

dna będzie nam pow odem zachow ania w oczach

(10)

— 138

świata m ary zw ią zk u potrzebnego iej dalszemu losow i i obraniu stanu.... A le to pod w aru n.

kiem iż nie będziesz w idziała tego niebezpieczne­

go uw odziciela k tó ry nas rozłącza, lego tu obe­

cność życie Jednemu z nas b y kosztow ało im am ieszcze otuchę iż ieśli matce L u d m iły czyn ię n ajw iększą ofiarę iakę u c z c iw y czło w ie k u c z y ­ nić iest zd olen, nie zechce narażać ojca iej cór­

k i , a przestanie może na tem odięciu iem u spo­

czyn k u i szczęścia... W zru szen ie W iśn io w iec- kiego stało się w tej ch w ili tak silnem, ze w y ­ szedł a b y onego nie ob jaw ić i zostaw ił Kamil­

lę w trudnem do opisania udręczeniu.

Z iednćj strony, p rzyw iązan ie m acierzyń­

skie do dziecięcia i wspaniałom yślność m ałżon­

k a duszę W iśn io w ieck iej n acierały, z drugiej zaś W a c ła w rozetlił w niej zażew ie którego Uga.

sić iu ź nie mogła. Należała do męża i córki p raw am i honoru i n atu ry ale W a c ła w ią miłości prawem posiadał. C zy zdoła znaleśdź dosyć m ocy ab y się go w y r z e k ła ? C zy liż za- sługuie ab y mu b y t sw ój poświęcała 1 T akie b y ły K azim iry ro zw ażan ia, taka b y ła w alka któ rę z sobą w iod ła, gd y dnia pewnego iej słu­

żąca którę W a c ła w podkupić potrafił, w rę ­ cza ićj bilet od kochanka. K re ślił on z tą zrę­

cznością i mocą przebiegłego u w od ziciela okru ­ tne niepodobieństwo stawienia się u niej, dono­

sił i ć j , iż g d y b y b y ł p ozbaw ion y szczęścia w i ­ dzenia iej albo pociech y listo w n ych z nią stosunków , poniósłby do dzikiego schronie­

nia nieszczęśliwą miłość i obraz iedynej ko b iety w św iecie, którą p raw d ziw ie u k o c h a ł; k o ń czy ł w reście na ośw iadczeniu że g d y b y w przecią­

g u dni trzech nie odebrał o d p o w ie d zi, doko-

(11)

n a łb y w y r o k u , m ilczeniem iej w yrzeczon ego...

M ło d a niew iasta u lękn ion a, rozum ieiąc iż w i­

dzi na zaw sze oddalenie tego dla którego ty le cierpiała , ch w ieie się p rzez ch w ilę m iędzy obo­

w iązkiem a nam iętnością, nagle z ry w a się do biórka i d rżącą rę k ą kreśli „ N ie odjeżdżaj.0

( D okończenie w następuiącem Numerze.)

P o n ad pow ietrzn e przelatując szlaki, G d y śnieżne przenain§ł c h m u r y , N ajczarn iejszy m ięd zy ptaki T a k z a w o ła ł k ru k p o n u ry : Zaw itaj zim o , poro pożądana I słod kie JBorea tchnienie,

T w y m w dziękiem pierś ma za grza n a , W ie c z n e pośw ięca ci pienie.

A ta m , gdzie sarna lę k liw y m biegiem M iia niezm ierne p rzestrzen ie,

Na polach srebrn ych o k r y ty c h śniegiem , Pierś ma tw ym w zd ziękiem zagrzan a, Ś p iew a ć c i będzie to pienie:

Zaw itaj zim o żądana.

Siedząc na gnieździe iaskółka smutna, Ż al swój w te słow a sze rzy ła :

Czem użeś przyszła zimo o k ru tn a , C zem uż cię srogi czas zsyła.

K R U K i I A S K Ó Ł K A .

(12)

Nieszczęsna, przed tw y m ostrym pow iew em Ostać się w gnieździe nie m ogę,

I chcąc sig cie szy ć ziel,onćm d rze w e m , W daleką muszę iśdź drogę;

A c h wszędzie śpiew ać będę ci smutiia;- ' C zem uześ przyszła zimo okrutna. • V.:

Q d y b v los ślepy te d w a stworzenia W m ałżeńskie zamienił stadło, C ó źby z takiego złączen ia,

C o z tego .związku! w y p i ł o ? . . . O d p o w ied ź na t o : to samo p raw ie ,

C o codzień w idzim W W a rsz a w ie ,

Ż e gd y dla zy sk u , }ub dum y natchnieniem , la k i k ru k zim ny, p o n u ry

Z łą c z y się w iecznie z stw orzeniem , S ło d kiej iaskółczej n a tu r y ,

B e z płomienia wzajem nej i .czystej m iłości, W n e t sama żądza och łod n ie,

A posłuszni tr y b o w i w ro d zo n y ch skłon n ości, F an mąź leci na p ó łn o c , zona .na południe. ,

— 140 —

K R O N IK A W Y P A D K Ó W

o d dnia 4 - Listopada do 5. Grudnia włącznie.

Rossja. Zgon Najiaśniejszćj Cesarzow ej M atki M arji F ederów n ej — Udoskonalenie na­

rzędzi ogn iow ych w P etersburgu — Semina-

(13)

^jum ' G re c k o k a to lick ie otw orzone w Ż y ro w i- c a c h ■ ■ — Cesarz Iegomość ra czy ł G en erałow i X ię ciu M enźyków pierw szem u d o w ó d zcy oblę­

żenia tej tw ie rd zy, d arow ać iedno ze zd o b ytych dział. — Ni Pan p rzezn aczył fundusz i 4 ooo r u ­ bli na założenie szko ły ię z y k ó w w schodnich w Odessie. — fiam panja tegoroczna p rze ciw T u rko m w A zji skończyła się-zaborem trzech paszalików , 6ciu twierdz- i trzech zam ków . — O kropne b urze na m orzu B ałtyck im p rzy b rze ­ gach R u rlón d ji i Estonji.

A nglja. P osłow ie W ied eń ski i B rezylijski targu ią się o miejsce p ob ytu D onn y M arja di G lorja — Pani Catalani nai koncercie w Iorku zaczęła rźać* zamiast śpiew ania.

Austrja. Zgon Feldm arszałka M ac —- Sejin G allicyjski w e L w o w ie .

Ameryka. D ośw iadczono w Filaldefji ze p y ł z wxęgli mą b y d ź bardzo sku teczn y dla ty ch k tó rzy maią słabe płuca — T raktat pókoiu mię­

d zy

B z e c z 3 P0SP ° h t ą

Buenosaires i Bflpda Ori- ęnta.l — W Filadelfii budują pow óz .,o d w ó ch piętrach fia 60 osób —

W

H ull p rzy reper&cji kościoła rozbito kam ień i znaleziono w nim ż y ­ to ą pszczołę która na pow ietrzu zdechła — W lasach A m erykań skich maią b y d ź paiąki snuiące tak gru b ą p aięczynę ze takow a ieźdca w ra z z koniem w strzym ać m o ż e ---- O dezw a sła­

w nego Łankastra do ziom ków o w sparcie.

F ra n cja . Pan B o d a n t fizy k fran cu zki otrzym ał p rzez elektryczność ru rk i zupełnie po­

dobne do k a in ie n rp io ru n o w y ch tak w ię c o mą-

(14)

— 142 —

ło n ieu kręcił bicza z piasku — D w a j rzemieśl­

n icy PP. Scribe i Rossini fa b ryk u ią operę T a­

lizman w przeciągli 90 godzin — Zatrzym ano w P ary żu kilkudziesiąt urzędników p ocztow ych w czasie p r a c y — Bielizna papierow a Pana Mon*

golfje, .serweta biała 3 grosze, brudną przyjm u- ie za połtora. U niegoź 9 ło k ci obicia za 5 o groszy — Z tego papieru płóciennego można robić tiule — Statilegja Pana L afo rre (nauka c z y ­ tania) u trzym uie się w e F ran cji — N o w e pow o­

z y w P aryżu zw ane fa w o ry tk i — W L ugdunie pokazuią automat czyli m achinę w ystaw iaiącą czło w ieka graiącego na skrzyp cach ? przebiera palcam i, ciągnie sm yczkiem i gra 8 pięknych arji — Pew ien u rzęd n ik w yn a la zł sposób ośw ie­

cania zn aków telegraficznych, tak iż n aw et vv n o cy u trzym yw ać będzie można kom m unikacje—

Pan Lem aire d ’A ngreville w yn ajd u ie n o w y spo­

sób zanurzania się w w odzie doskonalszy od dzwonów*

Grecja. Ibrahim Basza opuszczaiąc Gre*

cją miał zachorow ać ze zm artw ienia — P re zy ­ dent Panhellenjonu Petro B ei domaga się od H r.

Capodistrjas zwołania w oln o w y b ra n y c h rep re­

zentantów narodu.

Niemcy. Zgon Agronoma T h a e r — W . X . Sasko-W ejm arski rektorem U n iw e rsy te tu Ie- najskiego —^ P ew ien X ięgarz N iem iecki o trzy­

m aw szy tłómacpenie fran cu zkie historji p ru ­ skiej przez Pana M anso w ię z y k u niem ieckim dawniej w yd an ćj, w rozum ieniu źe ma o ryg i­

n a ł, postarał się o przetłum aczenie go na niem ie­

ckie — M etoda chow ania zboża w d o ła c h , pa*

/

(15)

na T e r n a u x , tania i bezpieczna pomyślnie w L ip sk u dośw iadczona.

N id erla n dy . W B ru x e lli zaw iązało się to­

w a rz y stw o czytania głośnego w ie lk ich pisarzy.

D a łb y B óg abyśm y z kilka podobnych w W a r ­ szaw ie m ieć mogli — Zgon M arji A m e l j i K ró ­ lo w e j Saskiej w d o w y w D reźn ie 15 Listopada.

P rofessor H eryn g w Stutgardzie przekonał się źe k re w obiega w ko n iach w p rzeciągu 15 mi­

n u t — W M ogun cji obchodzono zd o b ycie W a r ­ n y obw ieszczeniem po ulicach ogromnej b eczk i na której stał czło w ie k p apiero w y z ch orągw ią na której b y ł napis Z w y cię stw o Rossjan, zd o b y ­

cie W a rn y . N iech źyie M I K O Ł A J I. — Pod­

rzu te k N orym bergski K aspar H auser czyn i nad­

zw yczajn e w u czen iu się p ostęp y, najtrudnićj m u p r z y w y k n ą ć do n iek tó rych rodzaiów iadła.

Polska. Założen ie fundam entu na posąg dla K o p ern ik a — N o w a Opera M ularz i Ś lu ­ sarz — O d nieiakiego czasu w id ać na rzece

"W arcie ś c ie rw 3 w ilk ó w p łyn ące. P r z y c z y n y tego zjaw iska nie mogą w y tłó m a c zy ć — P r z y ­ znanie nagród za w y r o b k i rękodzielnicze tego­

rocznej w y s ta w y . — K o n w en cja ostatecznej li­

k w id a cji z d w o rem A u stry ack im - - U doskona­

lenie p ło d ó w rękod zielni L ip k o w sk iej — Patent na piece do nieustannego w yp alania c e g ły p r z y ­ zn an y F ilip o w i de G irard.

Prussy. W y b ito M edal na zd o b y cie W a r n y . T urcja. Sułtan za w z ię cie W a r n y skazał na w yg n a n ie oskarżonego o pow olność w dzia­

łan iach W ie lk ie g o W e z y r a , a iego następcą

(16)

—. 144 —

m ianował Kapitana Baszę w ypuszczonego z W arny.

W łoch y■ Zgon W in cen tego M anti Poety W ło sk ie g o w M edjolanip.— Pomyślne dośw iad­

czenia Pana A ld in i w zględem chronienia od

ognia,

n « ■

S Z A R A D A . Pierwsze rzeka

Drugie celem pracy człeka, podwakroć-maleńkie dziecię, Z w yk ło powtarzać me trzecie W szystkiem cnotliwy się brzydzi Iednak wielu się nie wstydzi.

B y ltb y drugiego dostać

Z hańbą moiem wszystkiem zostać.. ' /

Zn aczenie przeszłej Z agad ki K lu cz.

Objaśnienie ryciny Nro 3g'. Szlafroczek z tkanki cacheibirienne z liśćmi atłasów em i, wypustki haftowane, kokardy z w stążek atła ­

sowych. K apelusz atłasowy z piórami. b

Esplication de ia gravure Nro 3g. R edingote de CachemirienrTe . orne de fe u illes de satin. Paremeńs brodes et de noeuds de ru~ * bans de satin. Chąpeau de satin orne de plum es•

Pismo perjodyczne M otyl iawi się c c Piątek w N u­

merach arkuszowych z ryciną kolorowaną-przy" ka­

żdym Num erze ; dwanaście Numerów stanowi kwar­

talny komplet Prenumerata w Stolicy wynosi złp. io ’ po.W ojewództwach złp.

l a — ■ W

Stolicy prenume­

rować można u Brzeziny ulica Mijadowa; Ciechanow­

skiego Podwale; Fabre Poirier Krakowskie Przedmie­

ście 5 w-Składzie Papieru z Jeziornej Ulica "Wierzbo­

w a; u Kflichena Ulica Długa; w Magazynie E Hucb- szona i Zanders Ulica Oługa. — Ęxem plarże poiedyń- cze nie sprXedaią się ■ . :■

.

w Dr u k a r n i Hz ą d u w e i n a p r z e c i w k o J Jtirej/lc ic i i Ka n t o r u; Gł ó w n e g o L o t e r i i.

Cytaty

Powiązane dokumenty

wa się między trzecim a ósmym dniem cci epoki obiadowij rachowanym Przec.iągłosć tej wizyty stosuie się gd zie niegdzie do dobroci obiadu który się tym

nowaniem całuie szanowne to pismo przed one- go przeczytaniem i do serca przyciska.. rączce nie przestawała p ow tarzać iź za mordo.. Obrała sobie za mieszkanie

M iłość dziecięcia mamiła tę duszę czystą i ufaiącą względem podobień- stwa tego nowego zjednoczenia... M ogę przyznać się Mamie iż mi Bronisław iest

Redakcja Motyla iest przy ulicy Leszno Nro 660 » Przesłane a nieprzyię- te xiażki lub pisma niezwłocznie źe nietykalnie zwrócone zostaną. Suknia tiulowa

Helena zaięła H rabiego najżyw szą miłością... Helena

Oto ch w ila rzekła córce Pani M orska zadania ostatniego ciosu i zdziałania na zaw sze odm iany ta k niezbędnej tw oiem u

strzeni panow ania, ieden z to w arzystw a, broni reszcie, przystępu do sw ego niegrodzonego

•Z błogosław ieństwem ojcow skieru śpiesz m iędzy ziom ków szeregi.. ojczyźnie zjednać nieśmiertelną