• Nie Znaleziono Wyników

Przyjazd z wycieczką do Polski w 1988 roku - Jakub Guterman - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przyjazd z wycieczką do Polski w 1988 roku - Jakub Guterman - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JAKUB GUTERMAN

ur. 1935; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Warszawa, Płock, PRL

Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2009, PRL, życie codzienne

Przyjazd z wycieczką do Polski w 1988 roku

Po raz pierwszy do Polski przyjechałem w osiemdziesiątym ósmym roku – była zorganizowana wycieczka młodzieży Haszomer Hacair, młodzieży licealnej z całego świata, było jakieś stu dwudziestu ludzi – i zaproponowano mi, żebym się włączył do tej delegacji. I wtedy pojechałem. To wiele nieprzespanych nocy przedtem było, bo tyle lat już nie widziałem Polski, tyle lat już nie byłem w Płocku. Ten park, te Tumy, tą Wisłę w Płocku z katedrą to już widziałem jak przez mgłę. I trochę się tego spotkania obawiałem. Jak to będzie? A z innej strony to mnie bardzo przyciągało. Bo, tak czy owak, ja jestem wyrobem dwóch kultur. Od tego nie mogę uciekać i nawet nie chcę od tego uciekać. Ja jestem wyrobem kultury polskiej, kultury izraelskiej i nie przestaję czytać ukochaną Szymborską i Miłosza, i Herberta, i Zagajewskiego, i Ewę Lipską i tak dalej, i tak dalej. I to mnie okropnie przyciągało. I smutno mi było, okropnie smutno mi było, bo Polska, tak zwana Ludowa, w osiemdziesiątym ósmym roku była okropnie smutnym krajem. Wystarczyło patrzeć na te puste jatki w Warszawie, te starsze takie panie, które... taka starsza pani według tej takiej charakterystycznej twarzy inteligenckiej mogła być wychowawczynią w liceum albo polonistką, a tu stała przed jakimś pustym sklepem z jakąś torbą. A może coś podrzucą, wiesz. I to było dla mnie takie smutne, takie smutne. Inflacja była kilkusetprocentowa i czułem się po prostu jak złodziej. Ludzie przychodzili do księgarni – jakiś dziwny nawyk tam widziałem – każdy brał jakiś koszyk, pokazywał z daleka jaką książkę chce. A ja za kilka zasranych dolarów zagarniałem prawie wszystkie książki, poezje, jakie tam były.

Wszyscy na mnie się patrzyli na milionera, a ja byłem biednym kibucnikiem, który po prostu miał jakieś dziesięć dolarów w kieszeni. I czułem się, że wykorzystuję czyjeś nieszczęście. To było okropnie niemoralne uczucie. A wobec tego, że od osiemdziesiątego ósmego roku zacząłem oprowadzać wycieczki po Polsce, najpierw młodzieżowe, potem sześć lat oprowadzałem wysokich oficerów wojska izraelskiego, a teraz oprowadzam co roku grupy dorosłych. Niezmiernie się cieszę, że Polska

(2)

inaczej wygląda. Te olbrzymie sklepy w Warszawie są o wiele bardziej eleganckie niż w Tel Awiwie czy w Hajfie. I w ogóle ludzie… ludzie są po prostu uśmiechnięci na ulicy, czego nie mogłem niestety zauważyć w osiemdziesiątym ósmym roku.

Wszystko było takie szare i smutne, obdrapane… Nie było żadnych neonów, nie było żadnych komercjalnych tych, tylko były takie transparenty na szosie: „Partia z narodem – naród z partią”. To było dość przygnębiające. Ale spotkanie z Płockiem moim ukochanym było wspaniałe oczywiście. Wziąłem taksówkę i pojechałem z dwoma kolegami do mojego Płocka. I to było przeżycie.

Data i miejsce nagrania 2009-09-13, HaOgen

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Justyna Pacek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

W 1948 roku powstało państwo Izrael, [wtedy] powstało poselstwo Izraela w Warszawie i mnie przyjęli do pracy.. To

Bardzo ciepło, miło wspominam wychowawczynię, Marię Żwirkowską, bo jak najlepsza matka mną się opiekowała, pocieszała mnie, bo początkowo miałem

dorożki, wsiadamy do dorożki, jedziemy ulicą, to wtedy była ulica chyba Dworcowa, do ulicy Zamojskiej, bo to jeszcze przed tunelem była Zamojska, po drodze, obok poczty, tam był

I to było dla mnie smutne, bo urodziłem się w Polsce, rodzice wychowali mnie w polskim duchu, nie mówili między sobą po żydowsku tylko po polsku, pomimo tego, że pochodzili z

Jak się na ulicy się słyszało, wiesz, coś jakieś przykre powiedzonko o Żydach – na przykład jak grałem w guziki, wtedy była taka gra w guziki, było masę guzików

Mój ojciec miał tutaj brata, który przyjechał jeszcze przed II wojną światową, i ojciec bardzo pragnął zobaczyć tego brata – jedynego, który został z całej rodziny.. To

Ja przyszłam do niego, on się bardzo ładnie mną zajmował, powiedział mi, gdzie iść, gdzie kupić i tak dalej. Następnie poszłam do komitetu, tam było napisane wszystko, kto

I dalej okrętem, to też był okręt zepsuty, już nie wolno było jechać nim, tam i wszystko było zrujnowane, w okropnych warunkach przyjechaliśmy do kraju. Ja przyjechałam