• Nie Znaleziono Wyników

Powrót z Ukrainy do Polski - Jakub Gorfinkiel - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Powrót z Ukrainy do Polski - Jakub Gorfinkiel - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JAKUB GORFINKIEL

ur. 1947; Mironowka, k. Kijowa

Tytuł fragmentu relacji Powrót z Ukrainy do Polski Zakres terytorialny i czasowy ZSRR, Polska, Lublin, PRL

Słowa kluczowe ZSRR, Kijów, repatriacja, Polska, Lublin, ulica Niecała 3, ulica

Sławińskiego 3, ulica Krakowskie Przedmieście 13, Żydzi, TSKŻ, Luba Baum

Powrót z Ukrainy do Polski

W 1957 roku Gomułka podpisał z Chruszczowem porozumienie o repatriacji polskich obywateli ze Związku Radzieckiego do Polski. W 1958 roku tata napisał do Lublina, do kancelarii Prezydenta Miasta, że prosi, żeby potwierdzili, że był obywatelem lubelskim. Potwierdzili. Wtedy on poszedł do konsulatu Polski w Kijowie. Wydali mu zaświadczenie, że są gotowi przyjąć go jako repatrianta. Wtedy poszedł tych różnych do sowieckich urzędów i złożył podanie, że chce wracać do Polski. Wrócili w 1958 roku.

Najpierw nas pognali na ziemie zachodnie – taka była tendencja. Wszystkich przecież trzeba było zasiedlać, a tam było pusto: było kupę pustych budynków i był pusty kraj.

Ale tata rwał się do Lublina i przyjechał tu sam. Myśmy siedzieli w punkcie przesiedleńczym w Zgorzelcu. Z jednej strony było niemieckie Goerlitz, a tu z tej strony Zgorzelec. Nam powiedzieli: „Wy dostaniecie albo Legnicę, albo Jelenią Górę.” A tato powiedział: „Nie chcę. Ja chcę Lublin. Chcę wrócić do Lublina”.

Pojechał do Lublina i zaczął szukać, gdzie tu są Żydzi, może ktoś został, może ktoś jeszcze jest. Dowiedział się, że tu jest Komitet – był wtedy taki Komitet, stowarzyszenie TSKŻ: Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce. Ten TSKŻ miał na Krakowskim Przedmieściu 13 swój Dom Kultury, swój lokal, gdzie spotykali się ludzie. Były dwa miejsca, gdzie się Żydzi spotykali: ten Dom Kultury i bożnica na Lubartowskiej 8. Ci religijni spotykali się na Lubartowskiej, a wszyscy spotykali się na Krakowskim Przedmieściu 13. Tata poszedł na Krakowskie Przedmieście 13 i przypadkowo spotkał swoja kuzynkę, Lubę Baum, która mu powiedziała, że oni za dwa miesiące wyjeżdżają do Kanady, do Montrealu i zwalniają mieszkanie – wtedy to się nazywało ulicą Sławińskiego 3, teraz to jest ulica Niecała 3. To była kuchnia i pokój, dosyć duży, na drugim piętrze. Nie wiem nawet jak, ale tata zdołał uzyskać pozwolenie na zajęcia tego mieszkania i po ich wyjeździe mieliśmy prawo wejść w to zwolnione mieszkanie. Oczywiście on był bardzo, bardzo zadowolony, że wrócił do Lublina.

Myśmy przyjechali z głodującej Ukrainy – głodującej nie tylko w tym sensie, że ludzie byli głodni, ale w ogóle nawet w sensie produkcji przemysłowej. Tu był taki standard życia, o którym na Ukrainie można było tylko marzyć. Tu był standard życia dużo lepszy w porównaniu z Ukrainą, właściwie w całym Związku Radzieckim był inny standard. Tu wszystko było, sklepy były pełne. Wiem, że później, w latach osiemdziesiątych były

(2)

problemy, ale wówczas przyjechać tu, to było tak jakby przybyć z lat osiemdziesiątych do dzisiejszych. Tu wszystko było wspaniałe, zaopatrzenie we wszystko i nie było problemu, żeby to dostać. Były bardzo dobre warunki. Zdaje się, że to trwało do sześćdziesiątego któregoś roku.

Data i miejsce nagrania 2005-08-11, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Magdalena Nowosad, Wioletta Wejman

Redakcja Elżbieta Zasempa

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mówiono wtedy bardzo dużo, że nie wolno, nie można jechać, bo jest ta organizacja polska i oni zabierają ludzi z pociągów.. Oprócz tego ja już wiedziałem, że nie mam nikogo,

Rosjanie nie chcieli tyle ludzi tam trzymać u nich, oni byli biedni po wojnie, po co im były potrzebne tyle ludzi, pół miliona ludzi na wszystkich obszarach tam różnych.. I

Ja już nie byłem w Lublinie, ja tylko przyjechałem do Lublina, odwiedzić Lublin.. Później we

Ja miałam małą walizeczkę i coś [tam] miałam, miałam buty z cholewami jeszcze z domu, to położyłam się spać to mi Rosjanie to ukradli... zdjęłam te buty i

Jak się idzie Krakowskim w stronę Ogrodu [Saskiego], po lewej stronie, tu gdzie bank jest teraz, był parterowy budynek, po wojnie tam było jakieś wydawnictwo, „Sztandar Ludu”

To się szło Krakowskim Przedmieściem i potem gdzieś tam na lewo była ta Sądowa, o ile się nie mylę, tak że dosyć często nią wędrowałam – nigdy się nie jechało.. To

Dzięki temu dowiedziałam się zupełnie przypadkowo, [że matka i siostra żyją], gdyby ten chłopak nie znalazł ogłoszenia w starej gazecie, którą miał wrzucić

Był wtedy hotel Europa, Lublinianka, jeszcze był jakiś dalej, przy Krakowskim Przedmieściu. Data i miejsce nagrania