• Nie Znaleziono Wyników

Wyjazd do Izraela w 1950 roku - Jakub Guterman - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wyjazd do Izraela w 1950 roku - Jakub Guterman - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JAKUB GUTERMAN

ur. 1935; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Izrael, 1950 rok

Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2009, Żydzi, życie codzienne

Wyjazd do Izraela w 1950 roku

Tak ogólnie biorąc, tak patrząc z wysoka, nie mogę powiedzieć, że cierpiałem od jakichś antysemickich szykan. Ale starczyło raz od czasu do czasu jakieś niemiłe powiedzonko, żebym się czuł obywatelem sortu drugiego, trzeciego, czwartego. I to godziło w moją godność.

To mnie przekonało, żeby żyć w żydowskim państwie. I to było dla mnie smutne, bo urodziłem się w Polsce, rodzice wychowali mnie w polskim duchu, nie mówili między sobą po żydowsku tylko po polsku, pomimo tego, że pochodzili z bardzo religijnych rodzin, mówili do mnie po polsku. Wiersze Tuwima, „Lokomotywę” znałem jako brzdąc, jeszcze mały chłopiec. To mnie właściwie uratowało, bo ojciec mnie nauczył czytać, kiedy miałem cztery lata. To lekcje polskiego już dałem jakieś chłopakowi, już miałem chyba jakieś siedem lat w jakiejś wiosce niedaleko… w okolicy Kielc. I uwielbiałem polską poezję. I jako bodajże jedyny w liceum – miałem dziesięć lat, jedenaście… nie, wtedy już miałem 12 lat – prenumerowałem „Problemy”.

Uwielbiałem polską poezję, entuzjazmowałem się sportem. Jak słyszałem – przecież miałem taki… radia w ogóle nie mieliśmy, mieliśmy głośnik w domu – jak Polska grała z Czechami czy z Węgrami, to tak przeżywałem, wiesz. Byłem polskim obywatelem, który kochał Mazowsze, który kochał kołyszące się żyto i maki, i kąkole. A tu nagle ktoś mi mówi, najlepszy przyjaciel – „Parszywy Żydzie”. To mówię: „Ja już nie mogę, już po prostu nie mogę”. A matka o tym w ogóle nie chciała słyszeć, w ogóle nie miała siły na emigrację. Nowy język, nowy klimat, ciężki klimat, wrodzy Beduini i w ogóle... nie chciała w ogóle emigrować. To ja byłem powodem tego, że tak niezbyt chcąco podali podanie i się łudzili, że może dostaną odmowę. A tu nagle dostali [zgodę] i wtedy pojechaliśmy do Izraela. W ten rok były tutaj warunki okropne.

Okropne. Ktoś mi teraz niedawno przesłał ze Stanów Zjednoczonych listy, które pisałem jako piętnastoletni chłopak. Czułem się w piekle tu. Wiesz, przyjechaliśmy na początku września… nie, to był… to był wrzesień, to był upał okropny, poczułem się

(2)

jak w środku piekła. I tęskniłem za Płockiem, za Tumami, za Wisłą, za kolegami, korespondowałem z nimi.

Tęskniłem, okropnie tęskniłem. Tak. This is the story of my life, sir. Byłem okropnym chłopcem, byłem okropnie uparty. Wiesz, że to mnie matka zaczynała przekonywać:

„Jeśli już chcesz jechać, to jedziemy do wujka, Charles Tishman, w New Jorku, który jest milionerem, przesyła nam paczki, pomaga od czasu do czasu. To jedziemy do niego”. Ja mówię: „Nie chcę, nie chcę. Ja chcę żyć w żydowskim państwie, żeby nigdy w życiu nie usłyszeć „parszywy Żydzie” Nie w języku polskim ani w języku angielskim”. Nawet będąc już w Izraelu matka mnie przekonywała wyemigrować do Kanady, tak jak wielu Płocczan wyemigrowało. Na początku się entuzjazmowałem, bo tu były te upały, te upały tutaj mnie po prostu niszczyły, a matka przyrzekała niezwykle zielony kraj, wiele wody, wodospady lasy. I to mnie nęciło. Ale jednak powiedziałem, że…

Data i miejsce nagrania 2009-09-13, HaOgen

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Justyna Pacek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jak się na ulicy się słyszało, wiesz, coś jakieś przykre powiedzonko o Żydach – na przykład jak grałem w guziki, wtedy była taka gra w guziki, było masę guzików

Mój ojciec miał tutaj brata, który przyjechał jeszcze przed II wojną światową, i ojciec bardzo pragnął zobaczyć tego brata – jedynego, który został z całej rodziny.. To

Jak to jest możliwe?” A było tyle spraw do załatwienia, że to nie zostawiało w ogóle trochę czasu na zastanowienie się.. Na przykład do dzisiaj nie rozumiem, że się

W Wałbrzychu byłam do piątej klasy, następnie przeprowadziłyśmy się do Wrocławia.. We Wrocławiu skończyłam podstawówkę i potem przyjęta zostałam do liceum

Byłam w Polsce i też w konsulacie polskim tutaj miałam bardzo dużo przyjaciół, tak że [język] polski mi właściwie został. Data i miejsce nagrania 2017-11-30,

Później ta maszyna była, to był Singer, taki ciężki Singer, później sobie kupiłam, żeby mieć dla dzieci na poprawki, a ja w Izraelu też się uczyłam szyć, dla siebie.. To

Później wylądował w Londynie, był profesorem na uniwersytecie w Londynie, ale jak już można było wrócić do Polski, to on pojechał budować Polskę, a później zorientował

Ja rozumiałam troszkę żydowskiego, dlatego, że dziadek i babka, jak chcieli mówić żebyśmy nie rozumieli, to mówili po żydowsku między sobą. Ale z nami mówili