• Nie Znaleziono Wyników

Współpracownicy - Tadeusz Filipek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Współpracownicy - Tadeusz Filipek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

TADEUSZ FILIPEK

ur. 1939; Garbów

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt Rzemiosło. Etos i odpowiedzialność, zecerstwo, nauka zawodu, życie w PRL-u

Współpracownicy

Jak rozpocząłem naukę zawodu, to moim instruktorem był Paweł Jeleniewski, znany zecer, doskonały fachowiec. Doskonale pamiętam z tego okresu, oczywiście, tych najstarszych pracowników, jeżeli chodzi o zecernię ręczną, to byli to tacy ludzie jak długoletni mistrz zecerni ręcznej pan Władysław Sykut, bardzo dobry fachowiec, był jeszcze mistrzem tego wydziału na Zamojskiej 12, później po nim kierował wydziałem zecerni pan Władysław Zabłocki, pracowali też tam tacy zecerzy jak Jan Słowik, Błażej Sagan, Tadeusz Budynkiewicz, który do tej pory udziela się, o ile wiem, w drukarni Wojewódzkiego Domu Kultury. Na wydziale gazetowym byli ludzie tacy jak pan Bogdan Mokrzanowski, pan Czesław Waniewski, pan Marian Wysocki, byli metrampażami, którzy przełamywali, znaczy formowali gazety w poszczególne strony. Na linotypach klasą dla sibie i długoletnim mistrzem wydziału był pan Józef Wilkosz, który zresztą był bardzo cenionym linotypistą i długoletnim szefem tego oddziału, także pan Bolesław Woźniak, pan Tadeusz Nieoczyn. Ale także pracowali tam tacy ludzie jak Władysław Zabłocki nieżyjący, Czesław Zabłocki nieżyjący już, Adam Trzaskowski, też już nie żyje, Bogdan Witkowski, który w tej chwili już jest na emeryturze, pan Zdzisław Miga, niedawno zmarł, w zeszłym roku chyba czy dwa lata temu. To byli ci najstarsi pracownicy. Jeżeli chodzi o maszyny drukujące, wydział maszyn drukujących to oczywiście pan Antoni Kobzak, pan Tadeusz Siczek, pan Bogdan Bargielski. Z kolei w introligatorni również pani Halina Piwowarska, długoletni kierownik wydziału introligatorni, także pani Alina Werner, szereg osób, które znam z najdawniejszych lat mojej pracy, ale też byli już później moi rówieśnicy albo koledzy, którzy razem ze mną praktykowali jako uczniowie, a później byli już pracownikami. A więc z takich ludzi, którzy jeszcze gdzieś w tej chwili żyją, z linotypistów to pan Olchowy, pan Fiut, pan Zbyszek Uchański jeszcze żyje, jest długoletnim metrampażem na zecerni gazetowej, jeżeli chodzi o wydział zecerni, wiem, że funkcjonuje jeszcze pan Tadeusz Budynkiewicz, zecer pracujący w drukarni WDK-u, pan Głodzik jako maszynista typograficzny i szereg innych osób, których nazwisk już

(2)

czasami nawet się nie pamięta. No, generalnie rzecz biorąc, można powiedzieć, że w tym czasie to właśnie zecerzy i linotypiści stanowili taką elitę wśród zawodów drukarskich i byli dosyć wysoko cenieni przez wszystkich pozostałych.

A w biurze, z tego co pamiętam, jeżeli chodzi o przyjmowanie, biuro zamówień, pracował niejaki pan Prętki i pamiętam, że kiedyś był taki moment śmieszny, akurat przyszedł klient do biura zamówień, pan Prętki przedstawił się, mówi: „Prętki jestem, czego pan sobie życzy?” a klient mówi: „Ja jestem wolny, przyszedłem złożyć zamówienie” Więc on myślał, że po prostu ktoś robi sobie żarty z niego, pamiętam, ponieważ był to człowiek taki trochę obrażalski, więc była to sytuacja dosyć komiczna. Personalnym był wówczas pan Feliks Łapczyński, który przyjmował mnie wtedy do pracy, to też już nieżyjący. A z ludzi, którzy jeszcze żyją, a którzy ze mną pracowali, to zostało już nie tak dużo, większość już nie żyje, ale jeszcze kilka osób do tej pory jest na emeryturach i mają się zupełnie dobrze.

W Lubelskich Zakładach Graficznych, tych pierwszych, które podlegały przemysłowi terenowemu, a jeszcze przed przemysłem terenowym były państwowym przedsiębiorstwem, to w roku 1953 pracowało łącznie 140 osób, około 140 osób, w tym w Lublinie około 100 osób. A na Buczka w drukarni prasowej, to drukarnia prasowa zatrudniała łącznie w tych kilku swoich oddziałach w granicach 80, 90 osób.

Natomiast po przeniesieniu do budynku przy ulicy Unickiej 4 zatrudnienie zaczęło wzrastać, pracowało tam gdzieś w granicach dwustu kilkudziesięciu osób, a w szczytowym okresie Lubelskich Zakładów Graficznych, a więc w latach 80., w tym zakładzie konkretnie na Unickiej 4 pracowało nawet około 500 osób. W całych Lubelskich Zakładach Graficznych obejmujących również zakłady terenowe w poszczególnych miastach było zatrudnionych w szczytowym okresie około tysiąca stu osób. Więc były to stosunkowo duże zakłady. Teraz, o ile wiem, w Multidruku zatrudniają kilkadziesiąt osób gdzieś, myślę, że nie więcej niż 60. Natomiast w Intrografie ilość zatrudnionych wynosi około 150 osób. To są największe zakłady w tej chwili w Lublinie.

Data i miejsce nagrania 2008--02-28, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Katarzyna Kuć-Czajkowska, Robert Sawa

Redakcja Małgorzata Maciejewska, Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jak przyjechałem do Lubelskiej Drukarni Prasowej, pamiętam z mamą jeszcze, bo miałem wówczas piętnaście lat, na naukę na drukarza, zameldowałem się w Lublinie przy ulicy

Mam odznaczenia Zasłużony Drukarz PRL, mam Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, a niezależnie od tego Złotą Odznakę dla Miasta

Tam następował odlew wiersza poprzez wtryskiwanie ze specjalnego kotła z rozgrzanym stopem linotypowym specjalną pompą do formy odlewniczej, a następnie po obróbce tego

Takich zakładów było kilkanaście w Lublinie, natomiast po wojnie, jak zakłady te zostały upaństwowione, z części tych zakładów utworzono Lubelskie Zakłady Graficzne,

W Lubelskich Zakładach Graficznych powstał nowy wydział offsetowy, zaczął ten wydział powstawać gdzieś w połowie lat 70., początkowo były to jakieś takie

Linotyp nie miał już racji bytu, ponieważ technologia offsetowa była zupełnie inną technologią i praktycznie czcionki, matryce linotypowe, skład linotypowy, skład

A później dyrektorem został naczelnym pan Marian Szypulski do tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego chyba trzeciego roku, a następnie dyrektorem naczelnym

Pamiętam, że już po okresie stanu wojennego, kiedy gazeta drukowała się jeszcze metodą typograficzną i formy do druku gazet stanowiły takie płyty metalowe, nieraz zdarzało się,