• Nie Znaleziono Wyników

Sąsiedzi z ulicy Ogrodowej - Janusz Chromiński - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Sąsiedzi z ulicy Ogrodowej - Janusz Chromiński - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JANUSZ CHROMIŃSKI

ur. 1931; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, okres powojenny

Słowa kluczowe Lublin, okres powojenny, ulica Ogrodowa, sąsiedzi, Bronisław Sitkowski, Tadeusz Witkowski, Józef Freytag, Bolesław Skirmunt, Witold Łokuciewski

Sąsiedzi z ulicy Ogrodowej

Była willa pana doktora Sitkowskiego, potem mieszkała tam też pani Załuska ze swoimi dziećmi, bo ich wyrzucili z majątku, który mieli koło Cycowa. Sitkowski to był dziadek Załuskich, dlatego oni tu przyjechali. Mieli zakaz zbliżania się bliżej niż pięćdziesiąt kilometrów do swoich posiadłości przedwojennych, które zresztą teraz odzyskali, park i dwór, i mają kłopot, co z tym zrobić.

Obok, pod [numerem] 10, mieszkały dwie stare panny, panny Sienickie, one były właścicielkami. Wiedziałem, jak wyglądały, ale żadnych kontaktów z nimi nie miałem, ojciec miał z nimi kontakty. [To były] dwie takie zasuszone starsze panie, zazwyczaj na czarno ubrane, o ile pamiętam. Ojciec z nimi miał trochę [problemów], bo nie chciały, żeby [w naszym domu] były okna wychodzące na podwórko, nie chciały się zgodzić. Murarz, który tu pracował, mówi: „Panie doktorze, co się pan martwi. Zaraz wszystko załatwimy” – dosypał trochę sadzy do tynku i zaczął ścianę tynkować na czarno. One przyszły: „Panie doktorze, ile okien pan chce? Nam się wszyscy wyprowadzą, taka czarna ściana naprzeciwko”.

Tu, gdzie w tej chwili siostry zakonne są, mieszkał doktór Freytag. Po sąsiedzku mieszkał doktór Kożuchowski, chirurg. [Potem] mieszkał mój ojciec. Po drugiej stronie doktór Sitkowski. I też by [doktorowi Sitkowskiemu] zabrali [działkę, ale] tam mieszkał jeszcze przedtem profesor Szczerbo i profesor Szczerbo przyszedł do pani Załuskiej i powiedział: „Zabiorą pani i postawią kamienicę, a ja postawię tylko dwupiętrowy dom.

Niech mi pani odsprzeda kawałek”. I ona mu odsprzedała wtedy, dlatego tam powstał dwupiętrowy dom z takim przejazdem bramą. Wiadomo, Freytaga znałem, Sitkowskiego znałem. Sitkowski był radiologiem, ale nie udzielał się jakoś. Freytag był na początku, przed wojną, pediatrą, a po wojnie pracował na Akademii Medycznej i był szefem zakładu higieny, z pediatrią właściwie zerwał prawie.

Witkowski był trochę dziwnym człowiekiem. Ci lokatorzy wesołego życia chyba z nim nie mieli, bo jeszcze po wojnie przecież on nie pozwalał wjeżdżać na jego podwórko

(2)

– teraz tam samochody stoją, przedtem nie wolno było – jak ktoś z mieszkańców miał samochód, to musiał na ulicy trzymać, nie wolno było wjechać. A poza tym woziło się węgiel – przecież tu były piece na węgiel najpierw wszędzie – to węgiel wozili i zrzucali na ulicy, trzeba było wiaderkami nosić, bo on nie pozwalał wjeżdżać [na podwórko]. Tak że miał takie różne [zwyczaje]. On miał piękne meble i dużo ciekawych rzeczy, różnych zbiorów, miał między innymi i świątków dużo, i różnych jakichś takich kościelnych figureczek – podobno jak jeździł na konserwacje zabytków, to czasem tam wyłudził od księdza. Dawał mu w zamian jakąś Matkę Boską kolorową, ładną, a taką drewnianą sobie zabierał. Jego pamiętam dobrze, ją zresztą też, oni byli bezdzietni. Chyba dobrze ze sobą żyli. Mieli wcześnie samochód, najpierw polskiego fiata 508, potem włoskiego fiata. Sporo podróżowali. Ale jakichś takich zażyłych stosunków nie było.

[Pod numerem 10 mieszkał] pingpongista, swego czasu mistrz Polski w ping-pongu – [Bolesław] Skirmunt. Wiem, że grał bardzo dobrze w ping-ponga, chyba w Lubliniance, już nie pamiętam w jakim klubie. Mało go znałem.

Kogo jeszcze znałem [z kamienicy nr 10]? Pana profesora Nalepę, który uczył w Zamoyskim geografii i miał syna Władysława. Oni mieszkali na drugim piętrze chyba od ulicy.

[W tej kamienicy mieszkał również Witold Łokuciewski], świetny brydżysta. Z moim bratem jedynie grywali w brydża. Poza tym zarabiał na utrzymanie w ten sposób, że jeździł po różnych wsiach, umawiał się z księdzem, ksiądz zapowiadał z ambony, że tu przyjedzie taki i jak ktoś chce portret ślubny, to żeby dostarczyć zdjęcia. I dostarczali mu zdjęcie, on miał jakichś kompanów jeszcze, mieli pracownię i robili zdjęcia z tego ślubne – domalowywali welon, to wszystko, byle były twarze. I na tym zarabiał. Dopiero potem, już po tych wszystkich przemianach, w wojsku był. A tak, to był na czarnej liście.

Data i miejsce nagrania 2011-03-08, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman, Magdalena Kowalska

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Syna to nie pamiętam, jak wyglądał, wiem, że synowa była, miała dziecko, ja się z nim bawiłam, byłam starsza od tamtego dziecka, ale też mała byłam jeszcze. Data i

Na naszej klatce schodowej pamiętam rodzinę, która mieszkała nad nami na trzecim piętrze, tam było pięcioro dzieci, zdaje się.. To była rodzina ludzi wierzących, oni nawet

U nas był bardzo dobre warunki do zabawy, nie każdy miał to wszystko, co my mieliśmy na podwórku.. Przychodził do nas, jadł u nas macę na Pesach, on to

To był łącznik między ulicą Spokojną (dawniej Spokojną, potem 22 Lipca, a teraz na nowo Spokojną) a Ogrodową. Na szczęście ta ulica niezmiennie posiada tę samą nazwę, [przez

Słowa kluczowe Lublin, PRL, cegielnia Helenów, cegielnia Rekord, praca na cegielni, projekt Lubelskie cegielnie..

A patrzeć na to, co kiedyś było nasze, a co zostało zabrane, i że ojciec szukał pracy, że mama jeździła, prosiła, żeby oddano chociaż to mieszkanie, które nie miało

Jednego dnia [pani Jeszke] podeszła do mojej [mamy] i powiedziała: – Pani Kaliska, niech się pani z tym nie liczy.. My to musieliśmy wywiesić ten, ale pani może do nas

Ale maszynista musiał wiedzieć, ile dać tego wszystkiego, to już był trochę fachowiec z długoletnią praktyką. Szkoły ceramicznej nie