• Nie Znaleziono Wyników

Łaźnie w Lublinie - Alicja Barton - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Łaźnie w Lublinie - Alicja Barton - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

ALICJA BARTON

ur. 1941; Motycz

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, dzieciństwo, łaźnie w Lublinie, higiena, projekt Lublin. W kręgu żywiołów - woda

Łaźnie w Lublinie

W domu można było się umyć, ale czasem trzeba było też iść do łaźni. Tata mnie prowadził. Pamiętam jedną przy ulicy Zamojskiej. Druga znajdowała się przy moście na [ulicy] Fabrycznej, była bardzo ładna, stylowa. Mieliśmy też łaźnię na [ulicy]

Lubartowskiej, u podnóża Probostwa, tam była ulica Ciasna. Do niedawna widziałam tam tabliczkę z nazwą ulicy, ale teraz zauważyłam, że już jej nie ma. To była króciutka uliczka – zaraz się wjeżdżało do drugiego podwórka i tam był niegdyś warsztat samochodowy pana Strońskiego, kolegi taty. Stał tam taki budynek czteropiętrowy, który do dzisiaj jest. Na dole była łaźnia, do której chodziliśmy.

Jak mi się spodobało raz, to później już co tydzień z tatusiem czy z mamą szłam do tej łaźni, żeby się pochlapać w takiej dużej wannie. W środku wszystko było wyłożone białymi płytkami. Duże wanny stały na nóżkach. Nie pamiętam, żeby były obudowywane, ale może część była, bo tam były kabiny. Pani sprzedawała bilety, obsługiwała, zawsze myła wannę po każdym kliencie. Nieraz było tak dużo ludzi, że trzeba było czekać albo nawet się zapisywać na kolejkę.

Napuszczało się wody do tej wanny, a pani sprawdzała, czy jest ciepła. Ale nie pamiętam, jak to było z ciepłą wodą – czy była bieżąca, czy podgrzewana. Na pewno była ciepła, bo kto by wszedł do zimnej wody. A jak się wchodziło do łaźni, to wszędzie była para.

Data i miejsce nagrania 2019-04-25, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Modne były takie kurteczki dla kobiet, to się lejbiki nazywały, takie rozkloszowane i też kolorowe.. Wcale nie czarne, nie szare, tylko właśnie czerwone, niebieskie,

Z babcią [Karolinką] lubiłyśmy sobie postać na drodze przed domem, bo z naszego wzgórza było widać wspaniałą łunę Lublina – miasto było tylko 12 kilometrów od nas [od

W pewnym momencie ta piłka poturlała się w dół, w stronę tego stawu, który był zarośnięty żabim skrzekiem. Na szczęście zobaczył to jeden z kolegów

W lecie cała [ulica] Lubartowska przychodziła, bo na naszym podwórku znajdowało się boisko szkoły energetycznej.. Dzieci schodziły się z

Był uwielbiany przez dzieci – wszystkie go kochały, a on z dziećmi też się dobrze czuł, był zawsze zadowolony.. Pewnego ranka wypsnął się na ulicę i nikt

Kiedyś nie było kanalizacji i raniutko trzeba było nieraz szybko zamykać okna, bo jak przejechał szambowóz, to i strużka wzdłuż ulicy szła niestety – a wraz z nią

Miejsce i czas wydarzeń Warszawa, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W..

Tworzono legendy na ten temat, że było pijaństwo, że ktoś tam się przewrócił, że kogoś trzeba było wynosić, ale ja nie byłem świadkiem takich zdarzeń. Nie