• Nie Znaleziono Wyników

Przedwojenny Frampol - Danuta Riabinin - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przedwojenny Frampol - Danuta Riabinin - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

DANUTA RIABININ

ur. 1921; Frampol

Miejsce i czas wydarzeń Frampol, II wojna światowa

Słowa kluczowe Frampol, dwudziestolecie międzywojenne, współczesność, jarmarki

Przedwojenny Frampol

To takie klasyczne miasteczko – rynek był kwadratowy, od rynku odchodziły ulice – pod kątem prostym na wszystkie strony świata i ukosem, a między tymi – znów szły ulice, ale wszystko było tak jak według ekierki, według linijeczki. Jedna z głównych ulic prowadziła do kościoła. Na rynku odbywały się jarmarki co poniedziałek, ludzie ściągali z Janowa, z Lążka – z takimi pięknymi garnkami, od Bigłoraja – z sitami, to było takie miasteczko, gdzie prawie każdy miał warsztat tkacki, więc różne płótna, ręczniki, obrusy, oprócz tego i płody rolne. Tego już nie ma teraz, rynek został bardzo pięknie ukwiecony, zadrzewiony, a jarmarków już nie ma, takie są tylko resztki, bo wszystko można w sklepie dostać.

Data i miejsce nagrania 2004-03-05, Lublin

Rozmawiał/a Dominika Jakubiak, Monika Pytlarz

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Oczywiście że [sprzedaż kwiatów ciętych] ogromnie się rozwinęła, ale według mnie w kierunku bardzo niekorzystnym dlatego, że jeżeli kwiat róży się owija nitką

Te nasze koleżanki poetki, zwłaszcza Julia Hartwig, ale i Hanka [Kamieńska], one bardzo, jeżeli można powiedzieć, ceniły, no bo ostatecznie one były jeszcze

I to było rzeczywiście jakieś takie przeżycie, że się zakończył jeden etap życia i zaczyna się drugi. Ja pamiętam, że

Wiadomości, jakie nadchodziły z Zachodu były bardzo okrojone, no bo to się już łączyło z jakimś wielkim zagrożeniem. Ale nie mniej, no, przeżywałyśmy wszystkie klęski,

No, bo jak się przynosiło do domu, jeszcze były angorki takie, czesało się na wełnę i potem tam ludzie przędli i była taka angorka, wełna.. No, różne tam były, takie

Ludzie mówili, że jednak ci Żydzi, którzy mieszkali gdzieś tutaj albo powiedzmy pracowali, byli w tych barakach – chyba to na Lipowej były takie baraki – to gdzieś tam

bo właściwie to człowiek chciał coś robić, chciał się czegoś uczyć, języków, tego fortepianu, tam teorii śpiewu, wszystkiego, byle zapomnieć, byle nie dać się zwariować..

[Krystyna] w ogóle urodziła się w Warszawie i właściwie ze względu na ojca przenieśli się do Lublina, tutaj jej ojciec miał matkę – pani Mandelbaum miała