• Nie Znaleziono Wyników

Przeżywało się wszystkie wieści z frontu - Danuta Riabinin - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przeżywało się wszystkie wieści z frontu - Danuta Riabinin - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

DANUTA RIABININ

ur. 1921; Frampol

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe II wojna światowa, okupacja niemiecka, życie codzienne

„Przeżywało się wszystkie wieści z frontu”

W ogóle w zwycięstwo nikt nie wątpił, przez moment nikt nie wątpił. Chociaż, prawda, przeżywało się to, przede wszystkim klęska Francji. Już nie mówię o tych czasach tuż po wybuchu wojny, jak to się oczekiwało na te bombardowania, na tę pomoc ze strony Anglii i Francji. To były wszystko takie zawody. Ja teraz czytam taką książkę

„Gorzka chwała” i tak właśnie odkrywają się przede mnie takie częściowo nieznane strony. To wtedy oni strasznie nas, jak to się mówi, nabili w butelkę. Bo gdyby i Anglia, i Francja od razu spełniły swoje obietnice wypływające z zawartych traktatów, to prawdopodobnie by inaczej to się potoczyło. No więc tak. Najpierw się żyło tam „Im słoneczko wyżej, tym Sikorski bliżej”, tak? Potem o Andersie, który... „na białym koniu”. Już w tej chwili pomijam ten nieszczęsny siedemnasty września. Ja wtedy byłam właśnie na wsi. I kiedy wkroczyły te wojska sowieckie, to w ogóle człowiek nic nie rozumiał. To jeszcze oni mówili, że... „Myśmy przyszli wam pomagać”. Ja byłam wtedy u rodziny, u takiego wujka na plebanii, gdzie blady strach padł, bo wiadomo, że komuniści byli wrogami kościoła i ten wujek się bardzo po prostu obawiał. Ale oni przyszli, zachowali się bardzo kulturalnie, ale zarekwirowali konie, bryczkę i powiedzieli, żebyśmy tylko powiedzieli, czy tu nie ukrywają się gdzieś oficerowie polscy, żeby ich wydać. Mówiliśmy, że nie, nikogo takiego nie ma. Tak że zachowali się tego... No i potem, za jakiś czas, już nie pamiętam jaki, był odwrót, prawda, bo to pierwotnie to miała być linia na Bugu, a potem jednak się cofnięto do tych granic przedwojennych. Przynajmniej na razie. No więc tak.

Wiadomości, jakie nadchodziły z Zachodu były bardzo okrojone, no bo to się już łączyło z jakimś wielkim zagrożeniem. Ale nie mniej, no, przeżywałyśmy wszystkie klęski, wszystkie radości z każdego... Ale także się wyciągało wnioski z naszej prasy.

Już nie pamiętam, co to wtedy wychodziło, taka polska gazeta, gdzie oczywiście wszystkie wiadomości były zafałszowane. I jak tylko czytałyśmy, że Niemcy ze względów strategicznych się cofają, to już wiedziałyśmy, co to znaczy.

(2)

Data i miejsce nagrania 2006-07-11, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Magdalena Nowosad

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na operetkę i do teatru chodziło się na wszystkie przedstawienia, bo to było w dobrym tonie, pochwalić się, że było się w teatrze, że było się na operetce.. Ludzie znali

Te nasze koleżanki poetki, zwłaszcza Julia Hartwig, ale i Hanka [Kamieńska], one bardzo, jeżeli można powiedzieć, ceniły, no bo ostatecznie one były jeszcze

Frampol wyglądał fatalnie po wojnie dlatego, że tam była zabudowa drewniana – chyba w jakimś dziewięć dziesiątych – tak że tu wszędzie, jak my z tego Radzięcina przyszliśmy

No, bo jak się przynosiło do domu, jeszcze były angorki takie, czesało się na wełnę i potem tam ludzie przędli i była taka angorka, wełna.. No, różne tam były, takie

w jakichś takich się przetapiało właśnie tą słoninę, skwarki, tak, żeby to jak najwięcej można było zmieścić i że jakieś ciasta się takie piekło, takie bardzo wartościowe,

Dzieci się zbierze z całej gminy, ze wszystkich szkół, i co roku staram się i wychodzi mi to, że pojedziemy na tą wycieczkę, dzieciaki coś tam zobaczą, to chętniej się tymi

Już w grudniu [19]76 roku orientowałem się na sto procent, że wszystkie rozruchy społeczno-gospodarczo-polityczne zaczną się od Lublina.. Miałem zlecenie od profesora Siuty z

Krystyna była o rok ode mnie wyżej i nie była tak długo w Unii, dlatego że potem przeniosła się do Gimnazjum Czarnieckiej, ale myśmy mieszkały w sąsiedztwie, bo ja mieszkałam na