• Nie Znaleziono Wyników

Szkoła : miesięcznik poświęcony sprawom wychowania w ogólności, a w szczególności szkolnictwu ludowemu : organ Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Narodowego Nauczycielastwa Szkół Powszechnych, 1929 nr 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szkoła : miesięcznik poświęcony sprawom wychowania w ogólności, a w szczególności szkolnictwu ludowemu : organ Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Narodowego Nauczycielastwa Szkół Powszechnych, 1929 nr 3"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

S Z K O Ł A

O R G A N S T O W A R Z Y S Z E N IA C H R Z E Ś C IJ A Ń S K O -N A R O D O W E G O :: :: :: N A U C Z Y C IE L S T W A S Z K Ó Ł P O W S Z E C H N Y C H ::

M I E S I Ę C Z N I K

POŚWIĘCONY SPRAWOM WYCHOWANIA W OGÓLNOŚCI, A W SZCZEGÓLNOŚCI SZKOLNICTWU POWSZECHNEMU.

Redaguje: M i c h a ! S i c i ń t k i ze współudziałem Komitetu redakcyjnego Redaktor odpowiedzialny: A n to n in a T y s z k o w a k a .

Adres Redakcji i Administr. Warszawa, Senatorska 19. Konto P.K.O . 10.185

Dr. M. Śliwiińska-Zarzecka.

POWOŁANIE NAUCZYCIELSKIE W ŚWIETLE USTAW KOMISJI EDUKACJI NARODOWEJ.

Jed n ym z w ie k o p o m n y c h czynów , p rz y d a ją c y c h c h w a ły n a ro d o w i naszem u jest u sta n o w io n a w 1773 r. K o m is ja E d u ­ k a c ji N a ro d o w e j, p ie rw sze w E u ro p ie M in is te rs tw o O św ia ty.

W sm utnej c h w ili u p a d k u i p oniżen ia b y tu p a ń stw o w e g o podc­

ię ła w ie lk ie d z ie ło odrodzen ia n a ro d u p rz e z w y c h o w a n ie m ło ­ d y c h p o k o le ń i tę d o n io s łą m isję s p e łn iła chw a le b n ie . R ozum ie­

jąc dobrze, że same re fo rm y s z k o ln ic tw a , ta k ie czy inne p ro ­ g ra m y nie d e c y d u ją jeszcze o p o w o d ze n iu p ra c y , że w ych o w a ^ nie je s t tą n ie słych a n ie tru d n ą , su b te ln ą w s p ó łp ra c ą d w óch ele­

m e n tó w lu d z k ic h , n a u c z y c ie la i ucznia', zajęła się p rze d e w szy- s tk ie m w y k s z ta łc e n ie m s ił n a u c z y c ie ls k ic h n o w y c h lu b ośw ie ­ c e n ie m i p rz y s to s o w a n ie m do n o w ych w ym agań p ra c o w n ik ó w d o ty c h cza so w ych , A p a m ię ta ć należy, że b y ło t o zadanie pod­

w ó jn e , jedno to u ro b io n e w y s o k ie g o p o ję c ia o p o w o ła n iu nau­

czycie la , w y p ra c o w a n ie n o w y c h w a rto ś c i, k tó re m ają zdobić w y ­ c h o w a w cę narodu, d ru g ie to w y ro b ie n ie w spo łe cze ń stw ie sza­

c u n k u dla tru d n e j a ta k pow ażne j w s k u tk a c h p ra c y n a u czy­

c ie ls k ie j, k tó r a dotąd, je śli nie b y ła p o d e jm o w a n a p rz e z du­

c h o w n ych , b y ła uw ażana za coś o podrzędn em znaczeniu, a osoba pedagoga często b y ła p rz e d m io te m d rw in i ż a rtó w . W y tłu m a c z y ć to ła tw o m ożna tem , że poza sz k o ła m i za ko ń -

(2)

60

me m i s z k ó ł p u b lic z n y c h p a ń s tw o w y c h nie b y ło , a n a u czycie le ś w ie c c y , b y li to t. zw. p re c e p to rz y , w d om ach m a g n a ckich , (czy .szlacheckich tra k to w a n i lekcew ażąco , ja ko p ła tn i słudzy.

W „U s ta w a c h K o m is ji E d u k a c ji N a ro d o w e j w y d a n y c h w 1783 r. w ro z d z ia le X IV - ty m o m ó w io n e z o s ta ły w sposób

■niezwykle jasny a rz e c z o w y w ym a g a n ia , ja k ie n a le ży s ta w ia ć n a u c z y c ie lo w i. I na w s tę p ie zaraz zaznaczają „U s ta w y " , iż ś w ię tą jest p o w inno ść n a u c z y c ie la c z y li p raca jego— to nie fach ale „p o w in n o ś ć “ c z y li p o w o ła n ie . C e l jego w z n io s ły bo „ p o ­ s p o lite lu d z k o ś c i i O jc z y z n y d o b ro “ . S łużba n a u czycie la je s t służbą O jczyźnie, gdyż m a on ta k w y c h o w y w a ć Jej' synów , aby

„ im b y ło dobrze i z n im b y ło d o b rz e “ .

K o m is ja E d u k a c y jn a jasno zaznaczała na ka ż d y m n ie m a l m iejscu, że szko ła m a n ie ty lk o uczyć, ale w p ie rw s z y m rzędzie w y c h o w y w a ć , m a za cel daw ać u c z n io w i w ie d zę o tern, co ja k m ó w ią „ U s ta w y “ , s ta n o w i „szczę śliw o ść szczególną c z ło w ie k a i szczęśliw ość p u b lic z n ą “ .

M a ją c ta k w ie lk i c e l do osiągnięcia n a u c z y c ie l m usi sam nad sobą n ie u s ta n n ie a w s z e c h s tro n n ie p ra co w a ć, m usi być p rz e k o n a n y , że „p r z y m io ty jego ro z u m u i serca w p ły n ą w r o ­ zu m i serca u c z n ió w “ . D la te g o , k to chce p o ś w ię c ić się p ra c y n a u c z y c ie ls k ie j -musi p iln ie z a sta n o w ić się nad tem , czy pod o ­ ła o b o w ią z k o m sw oim , czy jest „p o b o ż n y m , c z u ły m , n ie n a ru ­ szonym , s p ra w ie d liw y m , g o rliw y m o d o b ro p o s p o lite lu d zi, a szczególnie s w o ic h u c z n ió w 1“ . M u s i nie u sta n n ie p ro w a d z ić k o n tr o lę sw ego p o stę p o w a n ia „ra c h o w a ć się z sobą sam ym , po szko le ro z m y ś la ć o p o stę p ka ch sw oich, m yśleć i rozw ażać

■jeszcze w ię c e j n iż c z y ta ć ".

Sposoby p o stę p o w a n ia , ja k ie zaleca K o m is ja E d u k a c ji N a ro d o w e j n a u czycie lo m , aby u ła tw ić im po zyska n ie zaufania u c z n ió w , zd u m ie w a ją nas sw oją tra fn o ś c ią i in tu ic y jn e m w y ­ czuciem p ra w id e ł p s y c b o lo g ji w y c h o w a w c z e j, n a u k i dużo m ło d ­ szej od K o m is ji E d u k a c y jn e j. U s ta w y zalecają n a u c z y c ie lo w i p o z n a n ie d o k ła d n e c h a ra k te ru , skło n n o ś c i p rz y m io tó w ka żd e ­

go ucznia dla ła tw ie js z e g o i skuteczniejszego o d d z ia ła n ia . D a ją

’n ie z w y k le cenną w s k a z ó w k ę , k tó ra u ch o d zi za now ą zdobycz pedagogjji i k tó ra nieza w sze b y w a stosow ana : o to n a u c z y c ie l w in ie n pam iętać, „ż e z lu d ź m i ro zu m n e m i spraw a, chociaż z d z ie ć m i o p ra w a ", nie zb y w a ć ic h p ó łs łó w k a m i, o g ó ln ika m i, ale m ó w ić z n ie m i zawsze rozsądnie i z ro z u m ia le ", n ig d y nie

(3)

m ó w ią c tego, czego sam d o b rz e nie ro zu m ie . D a le j zachęcać n ą le ży d z ie c i do sam odzielnego m yślenia, w y ra b ia ć zdolność d ysku sji, z y s k iw a ć zaufanie d zie ci. Z a u fa n ie zjedna sobie na­

u c z y c ie l b e zstro n n o ścią w sądzeniu, k tó ra nie p o z w o li m u p o ­ w o d o w a ć się żadnem i osobiistem i w zględam i. P różnością, za- p a lc z y w o ś c ią , ale ka że o w s z y s tk ic h je d n a k o w o u czn ió w ró w n e m ie ć sta ra n ie . I tu ro b ią „ U s ta w y “ słuszną uwagę, że nie należy w y m ie rz a ć k a ry , k ie d y albo n a u czycie l, albo uczeń jest w g n ie w ie , ż e b y n ie dać się unieść n ie p o trz e b n e j p o p ę d liw o ści.

P rz e p ię k n e m u zu p e łn ie n ie m „U s ta w “ są w yd a n e w 1787 x. p rz e z iks. G rze g o rza P ira m o w ic z a s e k re ta rz a i najg o rę tsze ­ go, n a jp ra c o w its z e g o w s p ó łp ra c o w n ik a K o m is ji E d u k a c y jn e j

„P o w in n o ś c i n a u c z y c ie la “ . K ie d y „ U s ta w y “ obejm ują c a ło ­ k s z ta łt s z k o ln ic tw a ta k wyższego a k a d e m ic k ie g o , ja k średniego

i p a ra fja łn e g o „p o w in n o ś c i n a u c z y c ie la “ zajm ują się t y lk o s z k o ła m i p a rafijalne m i, k tó re o d jp o w ja d a ją dzisiejszym p o w ­ szechnym .

W części I-e j ro z d z ia le I-s z y m ¡mówi P ira m o w ic z o celu i o b o w ią z k a c h n a u c z y c ie la i podob nie, ja k „ U s ta w y “ s tw ie rd z a z ca łą stanow czością, iż „n ie m a sz zatem ani chw alebniejszego a n i pożyteczm ejlszego pow ołania,, ja k o b yć u ż y ty m na te n k o n ie c d o szczęścia, do ośw iecenia, do dobra duszy i c ia ła , a to n ie jednego c z ło w ie k a , ale c a ły c h m iast, w s i i z g ro m a d ze ń “ .

U św ia d o m ie n ie sobie p rze z n a u czycie la ta k w ażnego za­

d a n ia jest p o d s ta w ą szacunku dla samego siebie, k tó r y zmusi go do p iln e j p ra c y nad sobą, do u szla ch e tn ie n ia swego u m ysłu i serca, a to sp ra w i, że w s zyscy o b y w a te le „u rz ą d i osobę jego

«będą m ie li w e c z c i i u s z a n o w a n iu “ . Te w ie lk ie cele n a u c z y c ie l k a ż d y w in ie n m ieć n ie u sta n n ie p rz e d oczym a, d z ię k u ją c Bogu, że p o w o ła ł go do ta k szczytnej p ra cy.

D o ^p o w in n o ś c i“ d o łą c z y ł ,ks. P iram ow ticz „P rz y d a te k o m is trz y n ia c h p łc i n ie w ie ś c ie j“ , g d y ż K o m is ja E d u k a c y jn a c h c ia ła i dla k o b ie t z o rg a n izo w a ć s z k o ln ic tw o p a ra fja ln e . S zla ­ c h e tn y pedagog zaznacza z n a ciskie m , iż te same ra d y stosują się do n a u c z y c ie le k -m ils trz y ń t y lk o „je ż e li n a u c z y c ie l p o w in ie n m ie ć serce i p o s tę p o w a n ie łagodne, jeszcze b a rd z ie j m is trz y n i.

¡W ziąć p o w in n a serce m a c ie rz y ń s k ie k u d z ie w e c z k o m s ta ra n iu sw em u pow ierlzonym , obch o d zić się z nie m i, ja k z n a ju ko ch a ń - Szemi córkam i!“ .

(4)

62

„U s ta w y K o m is ji E d u k a c y jn e j“ i „P o w in n o ś c i n a u czy­

c ie la “ d z ię k i sw em u w y s o k ie m u p o z io m o w i etycznem u, o b y ­ w a te ls k ie m u i dziś nie s tra c iły znaczenia. P o w in n y znajdow ać isię w b ib ljo te c z c e każdego na u czycie la , k tó r y zaglądając czę­

s to do nich, p rz e k o n a łb y się, że n ie je d n o k ro tn ie przychodzące do nas now e p o m y s ły pedagogiczne ze ste m p le m za g ra n icz­

nym, znane ju ż b y ły n ie p o s p o lity m u m ysło m ko ń ca X V I I I w.

w y b ie g a ją c y m d a le k o p o za s w o ją epokę. I w te n cza s m o że m niej p o d d a w a lib y ś m y się u ro k o w i zagranicy, a s z u k a li w ię c e j sam oistnych, ro d z im y c h w ię ce j naszym w a ru n k o m o d p o w ia d a ­ ją c y c h fo rm w y c h o w a n ia .

F. JAROS (Skierniewice).

KSZTAŁCENIE WOLI DZIECKA W OKRESIE PRZEDSZKOLNYM.

Nasza m ło d zie ż szkolna p ra cu je nied o sta te czn ie , bo b ra k je j w o li i w y trw a ło ś c i. K s z ta łc e n ie i ro z w ó j ty c h p o d s ta w o ­ w y c h u m ie ję tn o ś c i w d zie cia ch naszych jest nakazem za ró w n o naszego in s ty n k tu sam ozachow aw czego, ja k i lo g ik i —• bo w tern odrodzen ie nasze. O drodzenie ta k ie o ile z jednej s tro ­ n y na p o d s ta w ie p ra w p s y c h o lo g ic z n y c h i ogólnego p ra w a ew olucji! jest m o żliw e , to z d ru g ie j — w im ię ko n ie czn o ści k u ltu ra ln y c h , jest niezbędne. R ozpoczęte w ty m k ie ru n k u p rze z nas prace n ie za w o d n ie k o n ty n u o w a ć będą następne po nas p o ko le n ia .

A b y ra c jo n a ln ie ro z p o c z ą tk o w a ć ro z w ó j zaniedb anych e le m e n tó w w o li i w y trw a ło ś c i w d zie cia ch naszych, trz e b a się w z ią ć do p ra c y zasadniczo i syste m a tyczn ie , do p ra c y od pod­

staw , a d latego w p ie rw s z y m rzę d zie trz e b a do p ra c y te j po­

w o ła ć ro d z ic ó w . N a tu ra ln ie szko ła ró w n ie ż m usi sta n ą ć na w y ­ so ko ści zadania, ale s p ra w a ta te o re ty c z n ie będzie w ym a g a ła tra k to w a n ia oddzielnego. T ym cza se m m a m y na uw adze w y ­

ch o w a n ie p rze d szko ln e . O tó ż w y c h o w a n ie ro d z ic ie ls k ie , to g ra n ito w y fu n d a m e n t w y c h o w a n ia i w y k s z ta łc e n ia szkolnego..

S o lid a rn o ść d z ia ła n ia dom u i s z k o ły — to zasadniczy p o s tu la t psychologijii w y c h o w a w c z e j, to jedna z g łó w n y c h d y r e k ty w na­

szych n a cze ln ych w ła d z o ś w ia to w y c h .

(5)

S zanow ni ro d z ic e ! D z ie c i nasze posiada ją p rze d e w s z y s t- k ie m p e w ie n a p e ty t u m y s ło w y — c ie ka w o ść c z y li żądzę w ie d z y ; m ają w ro d z o n y zm ysł naślado w czy c z y li p ie rw ia s te k c h ce n ia ; posiadają z a m iło w a n ie do czynu, ja ko o bjaw n ie p rz e ­

p a rte j ch ę ci ż y c ia (trw a n ia ), w re szcie obdarzenie są p oczu­

ciem s ił otoczenia, isił ze w n ę trz n y c h , c z y li poczu cie m p e w n e j zależności — o to cenne p ie rw ia s tk i, k tó re trz e b a n a le życie p ielęgn ow ać i na ich gruncie narzę d zie m c ie rp liw o ś c i i m iło ś c i ro d z ic ie ls k i ej zaszczepić i w y h o d o w a ć , ja k o bujne la to ro ś le , niezbędne z a le ty u m y s łu i c h a ra k te ru , m ia n o w ic ie : u m ie ję tn o ść d zia ła n ia , siłę w o li, syste m a tyczn ą w y trw a ło ś ć i poczucie obo­

w ią z k u .

Jakże to uczyn ić?

W ciasnych ram ach niniejszego re fe ra tu nie je ste m w sta­

nie pom ieścić obszernej tre ś c i p ro p e d e u ty k i w y c h o w a w c z e j, a dlatego ograniczę się do po d a n ia n ie k tó ry c h e le m e n ta rn ych je j zasad.

1. N ie ch m a tk a nauczy i w d ro ż y sw oje d zie cko do u k ła ­ dania się do snu i do W staw ania ra nnego c o d z ie ń o je d n e j i te j samej godzinie.

2. N ie c h d z ie c k o p rz e d s p o czyn kie m w ie c z o rn y m czyślci u m ie ję tn ie zęby, p łó cze usta, a następn ie u ło ż y sta ra n n ie i na przeznaczon em m ie jscu sw oje u b ra n ie , o b u w ie .

3. N ie c h d zie cko w s ta je zawsze o jednej godzinie; w s ta ­ jąc i u b ie ra ją c się niech samo czyści ob u w ie , u b ra n ie , m yje się, czesze d o kła d n ie .

4. D z ie c k o m a być nauczone p rze d ka żd cm jedzeniem m yć rę ce starannie.

5. N ie c h o jednej g o d z in ie p rz y jm u je p o s iłe k , a odchodząc c d sto łu , p o z a s ta w ia ły ż k ę , nóż, w id e le c n a le życie ułożone.

6. N ie ch d zie cko w ciągu dnia, ,o ile m ożności, n ie będzie p o zo sta w io n e sam em u sobie, n iech m a czas c a łk o w ic ie w y p e ł­

n io n y , n ie ch się b a w i c e lo w o (m etoda F ro b la ), n ie ch n ajściślej w y k o n y w a Zlecenia i p osługi dom ow e, p rz y s to s o w a n e do jego w ie k u i s ił in d y w id u a ln y c h . P am iętać n a le ży o zasadzie, że m y ś l bez czynu r o z w ija ty lk o w y o b ra ź n ię , p ro w a d z i do m a rz y -

c ie lstw a , w re szcie do zgnuśnienia i życio w e g o n ie d o łę stw a . 7. N ie ch ro d zice , n ig d y nie dopuszczają te j ostateczności, a b y d zie cko niczem nie zajęte zm uszone b y ło z w ra c a ć się do

(6)

64

-nich ze s ło w a m i: „m am o czy ta to , p rz y k rz y mii się, n ie mam co ro b ić ". O tyim in s ty n k c ie d zie ci zapom inać nie można.

8. N ie c h ojcie c b ie rze c z y n n y uldział w d z ie le w y c h o w a ­ n ia , n ie c h s to i n ie ja k o na stra ży, a b y w s z e lk ie zle ce n ia i ro z ­ k a z y b y ły w y k o n y w a n e najściślej zawsze i w szędzie.

9. N ie ch d zie cko w y k o n y w a n a w e t ta k ie zlecenia i p o ­ sługi, k tó re w ym a g a ją fizycznego i m o ra ln e g o w y s iłk u .

10. N ie ch ro d z ic e p a m ię ta ją o tern, a b y każda p ra c a ro z p o c z ę ta przez d z ie c k o b y ła d o p ro w a d zo n a stanow czo do ko ń c a .

11. P rz y ro d z o n a skłonność d z ie c k a do porzu ce n ia p ra c y , k tó r a w ym a g a dłuższego w y s iłk u , (powinna b yć siln ie i sta n o w ­ czo z w a lc z a n a 1).

12. N ie ch ro d zice d o sta rcza ją d z ie c k u p rz y k ła d ó w p ra ­ c o w ito ś c i i w y trw a ło ś c i. C zynność b o w ie m , p ra c a i w y tr w a ­ ło ś ć o to c z e n ia s ta n o w ią p ie rw ia s te k ¡pobudzający w y tr w a łą czyn n o ść d zie cka .

13. S ugerow ać n a le ż y d z ie c k u o b o w ią ze k, ja k o p ra w o ogólne, ko n ie czn e i niezm ienne, nie zaś w y p ły w a ją c e z naszego u p o d o b a n ia : w y d a w a ć ro z k a z y w fo rm ie p ra w ogólnych : bądź d o b ry m , bądź grzecznym , bądź posłusznym .

14. S tosow ać m o ż liw ie zawsze ro z k a z y , u n ik a ć zakazów , ja ko ś ro d k ó w b ezpośred nio s k ie ro w a n y c h p rz e c iw u m iło w a ­ n iu w o ln o ści. R o z k a z y zaś dro g ą suigestji w p ro w a d z a ją do p rz e tw o rz e n ia się w ruch, a zatem i w czyn.

15. U n ik a ć w y d a w a n ia d z ie c k u ro z k a z ó w n o w y c h przed w y k o n a n ie m zleceń po p rze d n ich , aby nie zn iw e czyć jego u w a g i sko n c e n tro w a n e j na danej czynności.

16. N ie c h d zie cko p o s k o ń c z e n iu zajęcia, za b a w y czy n a u k i sw oje z a b a w k i, o b ra z k i, k s ią ż k i lu b narzędzia p ra c y u ło ż y s ta ra n n ie na sw ojem m iejscu.

17. N ie c h ro d z ic e d z ia ła ją s o lid a rn ie w ścisłem p o r o ­ zu m ie n iu ; n iech na p u n k c ie sw o ich zleceń i ro z k a z ó w w y s trz e ­ gają się w zajem nej k r y t y k i w obecności dziecka, a b y go nie o g łu p ie ć i nie zd e m o ra lizo w a ć.

18. J e ż e li d z ie c k u sądzono- zostać je d yn a kie m , n iech ro ­ dzice p rz y jm ą do swego dom u s ie ro tę z p rz y tu łk u , n iech syn w ła s n y (czy c ó rk a ) d z ie li się z to w a rz y s z e m c u k ie rk ie m , k a -

*) Jakób S rfly. Psychologia wychowawcza.

(7)

w a łk ie m chleba, n iech u d z ie la m u za b a w k i, o łó w k a , k s ią ż k i, aby nie zostać egoistą w życiu.

19. N iedh ro d z ic e d z ia ła ją k o n s e k w e n tn ie i w y trw a le , niech d o b re p rz y z w y c z a je n ia , w p o jo n e d zie cku , p o w ta rz a ją się i trw a ją w o k re s ie c h ło p ię c y m i m ło d zie ń czym , bo w te d y ty lk o staną się s k ło n n o ś c ia m i, zw iązane o rganicznie z osobą w y c h o ­ w a n k a , n a ło g a m i trw a łe m !.

20. N ie c h ro d zice p o w s trz y m u ją się od o p o w ia d a n ia lu b c z y ta n ia m a ły m d zie cio m ro z tk liw ia ją c y c h b a je c z e k i p o w ia ­ stek, a b y n ie p chać ic h na drogę niepożą danych fa n ta z y j, i aby nie pobudzać przedw cześnie do w zruszeń.

O to sz k ic p ro g ra m u , k tó re g o re a ln a w a rto ś ć polega n ie ty le na samej tre ś c i, ile na sposobie w y k o n a n ia , na system ie.

K o n se kw e n tn o ść, trw a ło ś ć :i p o w ta rz a ln o ś ć d z ia ła n ia — to je d y n a m e to d a k s z ta łc e n ia w o li i 'u ro b ie n ia m ocnego cha­

ra k te ru .

J e ż e li ro d z ic e u c z y n ią zadość p o w yższym w s k a zó w ko m , je ż e li nauczą i u trw a lą w um yśle i org a n izm ie d zie cka w s k a ­ zane p rz y z w y c z a je n ia i nałogi, to d o k o n a ją w ie lk ie g o dzieła.

M e to d ą system atycznego stosow ania ty c h nap o zó r skrom nych, ale re a ln y c h ż y c io w o re g u ł, n ie z a w o d n ie zd o ła m y w zb u d zić i um ocnić w duszy d zie cka p rz e d e w s z y s tk ie m ele m e n t p o s łu ­ szeństw a, ro z w in ą ć p ie rw ia s te k w o li, w d ro ż y ć poczucie ob o ­ w ią z k u , obudzić św iadom ość poszano w ania p ra c y , zaszczepić odwagę do c z y n ie n ia w y s iłk u i p o k o n y w a n ia tru d n o ści, W poić o k re ś lo n y system d z ia ła n ia — s ło w e m m ożem y ro z w in ą ć i u tr w a lić p ie rw ia s tk i, s ta n o w ią c e d o b re p o d ło że w c h a ra k te rz e d z ie c k a . Na fu n d a m e n cie ty c h p rz y z w y c z a je ń sz k o ła będzie tn ia ła m ożność rz e c z y w is te g o u g ru n to w a n ia w d z ie c k u z d o l­

ności do p ra c y w y tr w a łe j, syste m a tyczn e j i ciągłej. D z ie c k o ty m sposobem w y c h o w a n e w dom u, n ie za w o d n ie będzie w szkole p iln y m i d o b ry m uczniem , a w ż y ciu w y tr w a ły m p ra ­ c o w n ik ie m i n ie z ło m n e j w o li c z ło w ie k ie m .

W y o b ra ź m y sobie z ja w is k o o d w ro tn e . D z ie c k o w dom u ro d z ic ó w w z ra s ta bez p rz y z w y c z a je ń do n a je le m e n ta rn ie jsze - go system u ż ycia , bez żadnego k ie ru n k u i ograniczeń w d zia ­ ła n iu (m etoda ta z re sztą n a jła tw ie js z a i n a jp o p u la rn ie js z a );

d ano m u sw o b o d ę absolutną, bo m iło ś ć bezgra n iczn a m a tk i i ojca d y k to w a ła : b a w się, d z ie c in o , ró b c o c i się p o d o b a i bądJź szczęśliw a. D z ie c k o w ty c h w a ru n k a c h ro z w in ie w sobie n ie

(8)

66

w o lę , niezbędną do celow ego d zia ła n ia , do rządzenia sobą, ale spotę g o w a n ą sam ow olę, sta n ie się ślepem narzędziem z ły c h skło n n o ści i in s ty n k tó w . G d y szko ła następnie zacznie

¡norm ow ać tę sam orzutną n a tu rę , o so b n ik ta k i słusznie uczuje się k rz y w d z o n y m , a poczucie d oznan ej k rz y w d y zro d zi b u n t

■w du szy i p ro te s t z p o w o d u rzekom ego zam achu na jego w o l­

ność osbiistą.

Je ż e li w ie m y , że w s z e lk ie nauczanie sta n o w i pe w n ą tr u d ­ ność, to sp ra w a „o d u c z a n ia “ c z e g o k o lw ie k , a te m b a rd z ie j sa­

m o w o li dziecka, jest d a le k o tru d n ie jsza . S zko ła w w a ru n k a c h p o d o b n ych ma zadanie u tru d n io n e p o dw ójn ie.

P rz y ją w s z y w re szcie p o d uwagę, że sta n y św iadom ości, w ra ż e n ia i w yo b ra ż e n ia , n a b yte w o k re sie d z ie c ię c y m i c h ło ­ p ię cym , należą do przeżyć i dośw iadczeń p ra w d z iw ie w a r to ­ ścio w ych , do zd o b yczy u m y s ło w y c h n a jtrw a ls z y c h , że zaiste n n e d e c y d u ją o osobow ości m ło d zie ń ca i p o części p rzyszłego o b y w a te la , — na w y c h o w a n ie p rzedszkolne z w ró ćm y baczną uwagę, u m ie ję tn ie , w y trw a le i syste m a tyczn ie k ie ru jm y w o lę d z ie c k a k u godnym celom (Sully), u c z m y je czyn ie n ia u m ia rk o ­ w a n ych w y s iłk ó w , za w s z e lk ą cenę strze żm y je od zgubnej sa­

m o w o li. A szkoła, o d p o w ie d n io ra cjo n a lizo w a n a , w ie rn a sw ojej m is ji i przeznaczen iu, h a rm o n ijn ie d o k o ń c z y d zie ła racjonalne go ro z w o ju cennych „s k ło n n o ś c i p s y c h o fiz y c z n y c h “ -— w o li i w y ­ trw a ło ś c i. A p o w ta rz a m , że silna w o la 1 w y trw a ło ś ć naszej m ło d z ie ż y , to odrodzen ie nasze, to re a ln e z a d a tk i lepszej p rz y ­ szłości naszej.

OŚWIATA POZASZKOLNA.

T e m a t ty le k r o ć p o ru sza n y i szeroko o m aw iany. Z ajm o­

w a ły się n im i zajm ują n a jró żn o ro d n ie jsze organizacje, in s ty ­ tu cje , organy p ra sy, a m im o to zagadnienie p o zostaje zawsze a k tu a ln e i kto- w ie , czy nie staje się coraz b a rd z ie j aktu a łn e m , Czyli, czy nie staje się co ra z b a rd z ie j p alącą p o trz e b ą dnia.

„P rz e z o św ia tę do d o b ro b y tu , a p rze z o św ia tę i d o b ro ­ b y t do p o tę g i N a ro d u i P a ń stw a “ ; w ten sposób fo rm u łu je m y ńie p o ra ź p ie rw s z y zresztą to p ro g ra m o w e hasło. N ie jesteśm y z w o le n n ik a m i p o trz e b y o ś w ia ty , ja k o ś ro d ka uśw ia d o m ie n ia kla so w e g o , p a rty jn e g o lu b zaw odow ego. W e d łu g nas o św iata m a sta n o w ić środek i p ie rw s z y w a ru n e k w zm o cn ie n ia całego

(9)

n a ro d u p o ls k ie g o i p o d sta w ę trw a łe g o b y tu państw a. N ie w y o ­ b ra ża m y sobie o ś w ia ty za sklepion ej, o graniczon ej p rze są d a m i k la s o w e m i i fo rm u ła m i p a rty jn e m u N ie w y o b ra ż a m y sobie lu d o w e j ta b lic z k i m nożenia, socjalistyczneg o p ra w a g ra w ita c ji, b u rż u a z y jn e j b io lo g ji, „p a ń s k ie j“ hiigjeny. P ra w d z iw a ośw iata nie m oże uznać tego ro d z a ju n a d u żyw a n ia je j m ia n a i c h a ra k ­ te ru .

Z p o m ię d zy ró ż n y c h n a u k pew ne tru d n o ś c i p o z o rn ie na­

suw ają u o g ó ln ie n ia z t. zw, n a u k społecznych. Ekonoim ja i s o ­ cjologia, ja k o n a u k i s to s u n k o w o jeszcze bardzo m ło d e nie ze w s z y s tk ie m z d o ła ły się otrząsnąć z p ię tn a śro d o w iska , w k tó - rem p o w s ta ły i ro z w ija ją się, o ra z z p e w n y c h w ła ś c iw o ś c i cza­

su, o d k tó re g o u m o c n iły się, ja k o n a u ki. T e o re ty c z n i z w o le n ­ n ic y ty c h n a u k m ogą b e z s z ko d y dla p ro b le m u ¡sprzeczać się na te m a t r o li, k a p ita łu i, p o d z ia łu d ochod u społecznego, m ogą nie ró ż n ić się w k w e s tji sposobu k s z ta łto w a n ia ¡się społeczeństw a, le cz n ie w ą tp liw e m p ozostan ie is to ta i ro la k a p ita łu , czy to w p rz e s z ło ś c i czy w tera źn ie jszo ści, n ie w ą tp liw y m po zo sta n ie fa k t ta k ie g o , c z y innego p o d z ia łu d ochod u społecznego, n ie ­ w ą tp liw e m też będzie is tn ie n ie w ś re d n io w ie c z u stanów , obec­

nie kla s, z ró ż n e m i p rz e c iw ie ń s tw a m i in te re só w .

O św ia ta nie m oże c ie rp ie ć n a rzu ca n ia jej haseł sp o łe cz­

nych lu b p o lity c z n y c h . Je ż e li się to dość często dzieje, to w y n ik a je d yn ie z na d u życia lu b n ie p o ro zu m ie n ia .

A b y u n ik n ą ć jeszcze jednego n ie p o ro z u m ie n ia zaznacza­

m y, że uznanie o ś w ia ty za śro d e k i p ie rw s z y w a ru n e k w zm oc­

n ie n ia n a ro d u p o ls k ie g o w p o d sta w a ch b y tu P aństw a, nie m o ­ że za sobą pociągnąć k o n s e k w e n c y j w p o s ta c i ogra n icze n ia n a u k i lu b a p rio ry c z n e g o fo rm u ło w a n ia sądów lu b p ra w ogól­

nych. O d k ry c ie pollśkiego a stronom a K o p e rn ik a ma to ¡samo znaczenie d la p o lskie g o badacza, ja k i d la jego k o le g i a n g ie l­

skiego, zdobycze n a u ko w e n ie m ie c k ic h u czo n ych są po żyte cz- nem i i d la u czo n ych p o ls k ic h . N a u ka nie zna g ra n ic p o lity c z ­ nych, ale ich nie znosi, ja k nie znosi ró ż n ic e tn ic z n y c h , ale ow szem je u w y d a tn ia , dążąc do ogólnej syntezy.

W ra c a ją c do o ś w ia ty p o z a s z k o ln e j po ra z ju ż nie w ie m k tó r y , n a le ży s tw ie rd z ić , że je ż e li w ka żd e m sp o łe cze ń stw ie to zagadnienie jest b a rd zo a k tu a ln e , to w sp o łe cze ń stw ie p o l- skie m je s t zagadnieniem w p ro s t palącem . S połe cze ń stw a b o ­ w ie m , k tó re w ciągu sam odzielnego p rze o b ra ża n ia się k u ltu r y

(10)

68

społecznej m ię d z y k o ń ce m X V I I I w ie k u , a p o c z ą tk ie m X X w ie ­ k u m ia ły isiwą w ła s n ą organizację p a ń s tw o w ą , w e s z ły w bie - żącem s tu le c iu w fazę n o w y c h p rz e o b ra że ń p o lity c z n y c h , ja k o o rg a n izm y w zm o cn io n e u ś w ia d o m ie n ie m ¡narodow em i zespo­

le n ie m tego, co m ożem y ogólnie nazw ać w ięziią n a rodow ą . P rz e s z ły nie k r o k za k ro k ie m bez g w a łto w n y c h , g ro źn ych dla ic h is tn ie n ia w s trz ą s ó w i p rz e s k o k ó w z p a ń s tw a d y n a s ty c z ­ nego, k tó re w p o d sta w a ch s w o ic h o p ie ra ć się m o g ło o poczu­

cie i sw oistość n a ro d o w ą do p a ń stw a n a rodow e go, k tó re g o p o d m io te m d z ia ła n ia i c e le m b y tu je st naród. N a ró d poliski p rze z c a ły w ie k X IX p o z b a w io n y b y ł w łasnego pa ń stw a , tej w ła ś c iw e j o rg a n iza cji, k tó r a na zachodzie i p o łu d n iu E u ro p y ta k w a ln ie p rz y c z y n iła się do u trw a le n ia p o c zu cia n a ro d o w e ­ go, a p rze z tp do w z m o c n ie n ia o rg a n iz a c ji p a ń stw o w e j, s ta n o ­ w ią c e j zn o w u o sile g o spod arczej i d u c h o w e j społeczeństw a.

Id e a n a ro d o w a p o lska w w ie k u X IX ż y ła i to ży c ie m bujnem . Id e a ta w sw ych p rz e ja w a c h o g ra n icza ć się m u s ia ła je d n a k do s fe ry u c zu cio w e j, podczas gdy ta sama id e a w! społeczeń stw ach in n y c h p rz e ja w ia ć się m ogła w sfe rze cz y n ó w p o lity c z n y c h i ż ycia gospodarczego. T a idea u tw o rz y ła im perializm . a n g ie l­

ski, potęgę p a ń stw a n ie m ie ckie g o , potęgę F ra n c ji. N a ró d p o l­

ski, o d zyska w szy w ła sn e państw o, chcąc u tr w a lić sw ą p o d sta ­ w ę b y tu w ciągu la t n a jb liż s z y c h muisi w y p e łn ić te lu k i, ja k ie po cią g n ę ła za sobą p rze szło s tu le tn ia n ie w o la .

G ra n ic e p a ń s tw o w e nie m ogą b yć u sta lo n e , je ż e li lu d ­ ność m ie szka ją ca w ty c h g ra n ica ch nie będzie trw a le zespolo­

na p o c z u c ie m p rzyn a le żn o ści n a ro d o w e j, z ro zu m ie n ie m , że los jej z w ią za n y je st z losem państw a, k tó re je st nie ty llk o re p re ­ ze n ta n te m ludności, ale jego is to tn ą tre ś c ią . Ludno ść ta m usi

zrozum ieć, że siln e p a ń s tw o s ta n o w i jego s iłę . Ludno ść ta m u ­ si zrozum ieć, że żadne in te re s y części lu d n o ści (ja k ie k o lw ie k je st m ia n o te j części) inie m ogą b yć sprzeczne z in te re s a m i ca­

ło ś c i państw a. N ie zapoznając in te re s ó w p a rty k u la rn y c h (d z ie ln ic o w y c h , k la s o w y c h , za w o d o w ych ), a nie Ic h n ie u n ik n io ­ n ych k o n flik tó w , nie m o że m y ic h s ta w ia ć nad d o b re m c a ło ś c i państw a. R eg io n a lizm dziś czasem ta k m odny, p ie lę g n u ją c is tn ie ­ jące o d rębne w ła ś c iw o ś c i k u ltu ra ln e czy gospodarcze przez ich p ie lę g n o w a n ie (m ó w im y t y lk o o w ła ś c iw o ś c ia c h d o d a tn ich , bo żaden re g io n a liz m nie będzie u w zg lę d n ia ć i p ie lę g n o w a ć np.

•w strętu do w o d y i grze b ie n ia , lu b z a m iło w a n ia d o a lk o h o lu ),

(11)

w zm a cn ia ją c te w ła ściw o ści, w zm a cn ia p rze z to część narodu,, p rze z co d z ia ła nie d e s tru k ty w n ie , le c z p rz e c iw n ie , k o n s tru k ­ ty w n ie , G d y b y ta dzie d zin a w y s iłk ó w d o p ro w a d z ić m ia ła do

zaprzeczenia łą czn o ści danej g ru p y e tn ic z n e j z re sztą narodu, b y ło b y to d o p ro w a d ze n ie do ab su rd u i w rę c z niebezpieczne.

S p o łe cze ń stw o p o lskie , to k tó r e d z is ia j jest, albo ciałkiem nie p rz e c h o d z iło p rz e z szkołę, a lb o przeszło prze z sz k o łę p a ń s tw zaborczych, k tó ry c h te n d e n cja b y ła z u p e łn ie w ro g a d la k o n c e p c ji p a ń s tw a p o lskie g o . N a stę p stw e m tego je st ogrom na ciem nota, b ra k n a jis to tn ie js z y c h pojęć i w yo b ra że ń nie zb ę d n ych w ż y c iu now oczesnego o b y w a te la , w s p ó łu c z e s tn i­

k a rz ą d ó w w p a ń stw ie . C ie m n o ta ta s z k o d z i p a ń s tw u i bez­

pośrednio, p o z w a la ją c na s k ie ro w a n ie tego o b y w a te la p rz e c iw ­ k o pa ń stw u , k tó re je st jego n a jw yższem u p o sta cio w a n ie m , ja k i pośrednio, u su w a ją c go i zo b o ję tn ia ją c w za kre sie ż y c ia pań­

stw o w e g o . C i zaś, k tó r z y p rz e s z li szko łę zaborczą, ze s z k o ły te j n ie w y n ie ś li w p e łn i zro zu m ie n ia is to ty i tre ś c i państw a polskiego .

D o tych cza s nie is tn ie je ty p obyw a te lla -P o la ka .

S tw o rz e n ie tego ty p u jest zadaniem w s z y s tk ic h c z y n n i­

k ó w , p o w o ła n y c h do p ra c y nad tw o rz e n ie m i um acn ia n ie m p o d ­ w a lin p a ń stw a p o lskie g o . C z y n n ik a m i te m i są: p rz e d e w s z y s t- k ie m samo społe cze ń stw o , zw łaszcza jego s fe ry ośw iecone i U św iadom ione ora z rz ą d p a ń s tw o w y .

N ie w y m ie n ia m y na p ie rw s z e m m iejscu rządu, p o n ie w a ż uw ażam y, że rzą d je st z jednej s tro n y organem społeczeń stw a, z d ru g ie j zaś ¡Strony rzą d w c h a ra k te rz e sw o im je st i p o w in ie n b yć p rz e d e w s z y s tk ie m w y k o n a w c ą p ra w a i re g u la to re m ż y c ia p a ń stw o w e g o i społecznego.

W p ra c y , o k tó r e j m ó w im y , zakres d z ia ła n ia o b y d w u w y ­ m ie n io n y c h c z y n n ik ó w n ie je s t je d n a k o w y . R óżnica ta szcze­

g ó ln ie w y b itn a jest ze w zględu na fo rm ę d z ia ła n ia i zasiąg osobow y.

P a ń stw o now oczesn e p rz e jm u je a lb o w zupełno ści t. zw.

w y c h o w a n ie szko ln e , albo zachow uje sobie ogólne k ie r o w n ic ­ tw o i n a d zó r; o rg a n iza cję s z k o ły i nauczanie p o z o s ta w ia czyn­

n ik o m sp o łe czn ym lu b 'też sa m o rzą d o w i. W k a ż d y m ra z ie organ p a ń s tw o w y u s ta la w y m o g i p ro g ra m o w e i w y c h o w a w c z e i k o n tro lu je s z k o le n ie p rz y s z ły c h o b y w a te li.

(12)

70

J a k o fu n k c ję w y c h o w a w c z ą , sp ra w o w a n ą w yłącznie, p rz e z p a ń stw u , należy szczególnie s iln ie w y m ie n ić pow szechną służbę w o js k o w ą , słu żb a ta nie je s t ty lk o te ch n iczn e m p rz y g o ­ to w a n ie m o b ro n y państw a, le cz je st w b a rd zo szerokiim za­

k re s ie w y s z k o le n ie m o b y w a te la . S łużba w o js k o w a nie s p e łn i swego zadania, je ż e li o g ra n ic z y się ty jk o do zapoznania ż o ł­

n ie rz a z ro d za je m b ro n i, sposobem uiżycia b ro n i, a choćby ta k ­ że z w ia d o m o ś c ia m i ta k ty c z n e m u Z tego p o w o d u k w e s tję cza­

su trw a n ia słu ż b y w o js k o w e j, n a le ż y ro z p a try w a ć taikże z pun­

k tu w id z e n ia s z k o ły o b y w a te ls k ie j.

Inaczej się p rz e d s ta w ia p ro b le m o ś w ia to w y , gdy chodzi o ¡szerzenie o ś w ia ty w ś ró d lu d z i niepod le g a ją cych o b o w ią z k o ­ w i szkolnem u, ani o b o w ią z k o w i s łu ż b y w o js k o w e j.

Z d a jm y sobie p r z y tern ¡sprawę z tego, że u ko ń cze n ie s z k o ły ja k ie g o k o lw ie k ty p u nie jest u ko ń cze n ie m p ro c e s u w y ­ chow aw czeg o, a n i z p u n k tu w id z e n ia n a u ki, ani ze sta n o w iska p o trz e b za w o d o w ych , ani ze w zg lę d u na p o trz e b y społeczno- n a rodow e .

T u się o tw ie ra nieo g ra n iczo n e w p ro s t pole do d z ia ła n ia dla to w a rz y s tw o ś w ia ty poza szko ln e j. N ie o g ra n iczo n e ono jest za ró w n o ze w zg lę d u na jakość, ilo ść i za kre s p o trz e b , n ie o g ra ­ niczone ono jest ró w n ie ż i p o d w zględem o sobow ym . M ożna p o w ie d zie ć, że nie jesit o graniczon e to* p o le d z ia ła n ia ró w n ie ż ze w zg lę d u na ró żn o ro d n o ść fo rm y . W ja k i sposób, w ja k ic h w a ru n k a c h d o k o n y w a się o św iecanie p o za szko ln e za le ży od n ie s łych a n ie ró ż n o ro d n y c h w a ru n k ó w i p o trz e b ż y c io w y c h .

P o z w a la m y sobie w y m ie n ić n ie k tó re fo rm y o ś w ia ty po- z a s z k o ln e j: k u rs y dla a n a lfa b e tó w , k u rs y dla p o czą tku ją cych , k u rs y d o ks z ta łc a ją c e , k u rs y zaw odow e, b ilb ljo te k i, «Czytelnie, te a try , ch ó ry, o rk ie s try , o d c z y ty , poga d a n ki, w ie c z o rk i i za­

b a w y w spólne, w spólne obchodzenie u ro c z y s to ś c i, w y s ta w y , w y c ie c z k i i t. d., i t. d. A dalej prasa perjo d yczn a , film y b io rą ró w n ie ż u d z ia ł w a k c ji o ś w ia to w e j. D a re m n ie tru d z ilib y ś m y się na w y lic z e n ie w s z y s tk ic h fo rm p ra s y o św ia to w e j. P rze cie ż odpust lu b ja rm a rk o d p o w ie d n io w y k o rz y s ta n y w p ra c y te j m oże odegrać n ie p o śle d n ią ro lę . A o rg a n iza cja ż y cia spo łe cz­

nego i gospodarczego? In s ty tu c je sp ółdzielcze , z w ią z k i za w o ­ d o w e są p rze cie ż nie ty lk o w y ra z e m ośw iecenia , lecz są spo­

sobem i fo rm ą szerzenia te j o ś w ia ty . S traże pożarne, z w ią z k i

(13)

g im nastyczne, s p o rto w e — są w szakże ró w n ie ż fo rm ą szerze­

nia o ś w ia ty p u b liczn e j.

R óżnorodność p o trz e b , różn o ro d n o ść fo rm y i tre ś c i ośw ia ­ t y p o za szko ln e j d o p ro w a d z ić m oże do d w ó ch wniosikiów: po p ie rw sze , o ś w ia ta p o za szko ln a nie m oże b y ć u ję ta w je d n o litą norm ę, p o w tó re , żaden z c z y n n ik ó w społecznych , a n i żadna z is tn ie ją c y c h in s ty tu c y j, nie m oże p rze ją ć na siebie w ca łości sp e łn ie n ia te j p o trz e b y społecznej. C z y n n ik ie m ta k im nie m o ­ że b yć ta k ż e Rząd. S to i te m u na p rz e s z k o d z ie zarówlno ró ż ­ norodność p o trz e b , ja k i ograniczon e sposoby d z ia ła n ia i w p ły ­ w a n ia p rz e z c z y n n ik i urzędow e.

N ie za p o m in a jm y ta k ż e o tern, że b a rd z o znaczna część społeczeń stw a, zw łaszcza ta część, o k t ó r e j o św iecenie prze- d e w s z y s tk ie m chodzi, do a k c ji u rzę d o w e j odnosi się zawsze jeszcze nieufnie . A lb o w ie tr z y ja kie ś re p re sje rządow e, a lb o zapędy p o d a tk o w e , albo czasem tenden cje w y z n a n io w e lub ch ę ci w p ro s t p o lity c z n e . N ie za p o m in a jm y ró w n ie ż, że w spo­

łe c z e ń s tw ie is tn ie je w ie le sprzecznych czasem p o z o rn ie t y lk o in te re s ó w . F u n k c ja rzą d u w za kre sie o ś w ia ty pozaszkoln ej ograniczać się w in n a do ogólnego n a d z o ru i k o n tr o li d z ia ła l­

ności in s ty tu c y j o ś w ia to w y c h , do do sto so w a n ia ic h dlo rz e c z y ­ w is ty c h p o trz e b p a ń s tw o w y c h , do u ła tw ie n ia a k cji. S łow em n a d z ó r i p o m o c w z a kre sie o ś w ia ty p o za szko ln e j s ta n o w ią o b o ­ w ią z e k rządu. Sama zaś p ra c a o ś w ia to w a n a le ży do c z y n n i­

k ó w społecznych .

Że n a w e t p rz y ta k ie m p o s ta w ie n iu sp ra w y, ro la rzą d u b ę d z ie ¡bardzo pow ażną, a za k re s d z ia ła n ia b a rd zo szeroki, w s ka za ć m ożna ch o ćb y na p rz y k ła d C zecho-Słowaciję, gdzie w drodze p rzym u su usta w o w e g o w p ro w a d z o n o c a łą sieć b ib ljo -

te k i w zm ożono w te n sposób c z y te ln ic tw o .

K tó r e in s ty tu c je społeczne p o w o ła n e ¡są do p ro w a d z e n ia o ś w ia ty p o z a szko ln e j? C iśnie ¡się na p ió ro o d p o w ie d ź „w s z y s t­

k i e “ , gdyż niem a p ra w ie in s ty tu c ji społecznej, k tó ra b y n ie m o ­ g ła lu b nie c h c ia ła w p ra c y te j Wziąć u d zia łu , P rz e c z y ta jm y s ta tu ty to w a rz y s tw sp ó łd z ie lc z y c h , o rg a n iza cyj za w o d o w ych , ba n a w e t p ro g ra m y s tro n n ic tw ; p o lity c z n y c h , w szędzie znajdu­

je m y w ie le p o sta n o w ie ń , w s k a z u ją c y c h na to, że o ś w ia ta le ży W ic h za ło że n ia ch i p ro g ra m ie . A co m ó w ić o in s ty tu c ja c h

•specjalnych, t. zw. o ś w ia to w y c h ?

(14)

72

Jesteśm y p rz e c iw n i p o lit y k ow ianiu w p ra c y o św ia to w e j*

d o s tro je n ia te j p ra c y do p ro g ra m ó w p a rty jn y c h , le c z d a le c y je­

steśm y od tego, a b y o d m ó w ić o rg a n iza cjo m o p o d k ła d z ie p o ­ lity c z n y m nie ty lk o p ra w a , a le n a w e t o b o w ią z k u p ra c y o św ia ­ to w e j. Jesteśm y p rz e c iw n i ja k ie m u k o lw ie k m o n o p o lo w i ośw ia ­ to w e m u . Żadna in s ty tu c ja , choćby n a jb a rd z ie j zasłużona, n ie m oże usuw ać (się od w s p ó łz a w o d n ic tw a . D o te j p ra c y p o w o ­ ła n i są w szyscy lu d z ie d o b re j w o li i lu d z ie św ia d o m i p o trz e b naszego n a rodu. Jedno ty lk o zastrzeżenie: k a ż d y w granicach sw ych zdoln o ści i m ożności, k a ż d y w e w ła ś c iw e m m u m iejscu.

A n a u c z y c ie ls tw o ?

Z p o m ię d zy 63000 n a u c z y c ie li s z k ó ł pow szechn ych conaj- m niej c z te ry p ią te , t. j. oko ło ' 50000 p ra c u je z a w o d o w o na Wsi i w m a ły c h m ia s ta c h i m ia ste czka ch . P ra c u ją z re g u ły w śro ­ d o w is k a c h b a rd zo u b o g ich w ż y w io ł, t. zw. in te lig e n tn y , a jesz­

cze uboższych w ż y w io ł o d p o w ie d n io u ś w ia d o m io n y po d w zg lę ­ dem n a ro d o w ym .

O b o w ią z k ie m zasadniczym n a u c z y c ie la je s t o św ia ta szko ln a . O św ia ta p ozaszkoln a jest albo u z u p e łn ie n ie m o św ia ­ t y szko ln e j, albo jiej zastąpieniem . M e to d y p ra c y poza szkołą, w y ją tk o w o m ogą b y ć ta k ie same ja k w s z ko le . P rz y g o to w a n ie z a w o d o w e n a u c z y c ie la w części t y lk o p rz y g o to w u je go do p ra ­ cy poza szko ln e j. M im o to tw ie rd z im y , że n a u c z y c ie l ja k o w y ­ c h o w a w c a r o li s w o je j n ie m oże o graniczać ty lk o do m u ró w szko ln ych . P o w in ie n z ty c h m u ró w w y jś ć i stanąć w rzędzie p ra c o w n ik ó w na n iw ie o ś w ia ty poza szko ln e j. P o w o ła n ie jego ja k o w y c h o w a w c y w in n o się p rz e ja w ić i poza szkołą.

W y m a g a tego od niego i p o trz e b a w y c h o w y w a n ia d z ie c i po lin ji w ym o g ó w życia , w p rz e c iw n y m ra zie z a skle p i się, i w k r ó tk im czasie p rz e s ta n ie ro z u m ie ć sw o ich u czn ió w , a ci swego n a u czycie la . W y m a g a te g o od niego i p o trz e b a spo­

łeczna. N ie w o ln o m u b o w ie m żyć w s p o łe cze ń stw ie , a me b ra ć u d z ia łu w jego życiu . N a u c z y c ie l nie może być c z ło w ie ­ k ie m o bcym dla śro d o w iska , w k tó re m żyje ; m usi je znać, m usi z niern żyć. Poza p ra c ą w e w łasneji o rg a n iz a ą ji za w o d o w e j m u si wcziuwać się w bieg ż y c ia i p o trz e b najbliższeg o swego ś ro d o w is k a i p ra cą w s w o je j o rg a n iz a c ji za w o d o w e j w s p ó łd z ia ­ ła ć w ogólnej p ra c y o ś w ia to w e j i : w te n sposób u trz y m y w a ć k o n ta k t ze społeczeń stw em .

(15)

W p rz e c iw n y m ra zie w y tw a rz a się odrębność sta n o w a i w zajem ne n ie z ro z u m ie n ie ogó ln ych in te re s ó w n a ro d o w y c h , k tó r y c h częścią s k ła d o w ą — i to w ażną — je st p rz e c ie ż in te ­ res za w o d o w y, n a u c z y c ie ls k i.

J a k fa łs z y w e m i s ż k o d liw e m d la ogólnej s p ra w y o św ia ­ to w e j, i za w o d o w e j je s t p ro w a d z e n ie o ś w ia ty poza szko ln e j p rz e z org a n iza cję za w o d o w ą n a u czycie lską , ta k te ż nie m niej szkodlliw em dla obu ty c h spraw je s t u c h y la n ie ¡się n a u czycie la od w s p ó łu d z ia łu w p ra c a c h o ś w ia to w y c h in s ty tu c y j o ś w ia to ­ w ych , społecznych.

W ja k i sposób p ra c o w a ć i w ja k ie j1 fo rm ie m a m y w s p ó ł­

d z ia ła ć , to ju ż rz e c z w ym agająca osobnego om ów ie n ia . P o ru ­ s zyliśm y ty lk o zasadę: „ k a ż d y w e d łu g ¡swych zdoln o ści i m o ż­

ności, k a ż d y na w ła ś c iw e m m ie jscu “ .

ST. GAWROŃSKI, (Panlgródz).

INTERESUJĄCY SPOSÓB DOKSZTAŁCANIA NAUCZYCIELI W PRU­

SACH, CZYLI WSPÓLNOTY PRACY (A.-G.).

Powszechne zaprowadzę nie w Polsce II egzaminu (kw alifikacyj­

nego) w yw ołało kry ty k ę tego sposobu oceny pracy nauczycielskiej, po­

trzebnej do stabilizowania nauczyciela. Uważano go za pozostałość po zaborczych rządach, za dowód niedostatecznego przygotowania nau­

czycielstwa przez, seminaria i za ¡powtórzenie egzaminu dojrzałości. Ta­

kie zapatrywanie mija się może z istotnemii celami tego egzaminu, któ­

ry w formie pruskiego rozporzadzenid z 13.7.1912 r. odbywa się w w ła­

snej szkole, i czyni praktyczną pracę jądrem egzaminu. A ponieważ pracę tę interpretować trzeba ze stanowiska jednej z teoryj psycholo­

gicznych, niema tu powtórzenia materiału naukowego seminarium, lecz gruntowne studjum przedmiotu i dobrego (naukowego) dzieła. Tak poj­

mowany egzamin utrzym ał się do dziś w Prusach, państwie, w! którem kształci się nauczycieli, w urządzonych na w zór uniwersytetów, akadem­

iach pedagogicznych. Tu w yw ołał ten sposób egzaminowania opór nau­

czycielstwa1, które wskazuje na to, że wszystkie egzaminu odnoszą się do pamięci, a nie do intelektu. Tu pytanie, na uniwersytetach zadanie.

Postawiono sobie zatem, jako ideał, w miejsce okuwania się, wykaza­

nie swojej umiejętności, drogą czynnej współpracy z kolegami. Urze­

czywistnienie tego planu są t. zw. Arbeitsgemeiinsahaften (A.-GJ, któ ­ rych organizacją i utrzymaniem' zajmują się związki nauczycielskie.

Młodsi nauczyciele, któ rzy po długich latach z okopów strzeleckich w ró ­ cili do zawodu i pragnęli pedagogiczno-umiejętnego dokształcenia i udo­

skonalenia w praktyce, zakładali kółka pracy t. zw. A.-G. Historyczna to chwila, kiedy w r. 1920 ministerstwo pruskie wydało rozporządzenie, uznające A.-G. za równorzędny II egzaminowi sposób uzyskania świa­

(16)

74

dectwa do stabilizacji w zawodzie nauczycielskim. Rozporządzenie, kto

•re pozostawia nauczycielstwu dużo inicjatywy, w ogólny tylko sposób normuje powstawanie, kierownictwo, dozór, czas trwania, plan i spo­

sób pracy, koszta i zakończenie wspólnoty pracy.

Co do terenu działalności A.-Q. tenże pokrywa się zwykle z obwo­

dem inspektorskim, w wielkim obwodzie natomiast może ich być więcej.

Nie wyklucza się również nauczycieli z obcych powiatów i definitywnie ustalonych. Ilość uczestników nie ma przekraczać 30.

W ydział wykonawczy takiej A.-G. składa się z 3 uczestników, jednego, nauczyciela z Rady Powiatowej, 2 docentów i inspektora (Kreisy hulrat), jako przedstawiciela władzy. Uczestnicy1 wybierają docentów, któ rz y następnie w ysyłają do zarządu swych delegatów.

Nadzór nad A.-G. sprawuje regencja, której podać trzeba skład zarządu i plan pokrycia kosztów conajmniej na okres jednego roku. Po 4-imiesięcznej owocnej pracy władza ją zatwierdza. W terminach pół­

rocznych składa zarząd regencji sprawozdania, z każdego posiedzenia Wspólnoty pracy spisują protokół.

Wspólnoty pracy, których działalność rozciąga się na miasto, od-;

bywają swoje posiedzenia raz na tydzień, uczestnicy ze wsi zbierają się co 2 lub 3 tygodnie na więcej godzin.

Dla nauczycieli, których miejsca urzędowania są niekorzystnie po­

łożone, urządza się dwa razy w roku 14-dnłiowe kursy dokształcające.

Celem umożliwienia uczęszczania na posiedzenia A.-G., władza skraca nauczycielom lekcje.

W sprawie układania planów pracy wydała władza tylko ogólne normy. W nich się wypowiada przeciwko powtórzeniu materiału semi­

naryjnego i wykładom:, a za współpracą nauczycieli z uczestnikami na w zór seminariów uniwersyteckich.

Wizytacje szkół, hospitacje lekcyj, lekcje wzorowe i przedysku­

towanie poczynionych podczas lekcyj spostrzeżeń uwzględnić mają ścisły związek z dydaktyczno-umiejętnym materiałem pracy. Metody szkoły pracyj nauka obywatelstwa, roboty ręczne i nauki o swojszczyźnie (Heim­

atkunde) zajmują w A.-G. poczesne miejsce.

Nauczyciele, któ rzy przez dwa lata1 regularnie i owocnie uczęsz­

czali na posiedzenia; uwalniani są od zdawania II egzaminu. Po dostar­

czeniu: 1) zaświadczenia zarządu z regularnego 'i skutecznego: udziału w A.-G, 2) obowiązujących klauzurowych prac i 3) protokółu inspektora 0 odbytej w iz y ta c ji własnej klasy — w ystawiają władze nauczycielowi świadectwo, że ukończył formalnie swoje wykształcenie > że może zy­

skać ustalenie w zawodzie nauczycielskim. Nauczycielowi z reguły nie podaje się do wiadomości lekcyj, którym przysłuchać się mają inspektor 1 docent, a jedynie zawiadamia go się o terminie wizytacji.

Z tych to ogólnych norm stw o rzyły organizacje1 nauczycielskie prawdziwie świetną instytucję dokształcenia inauczyicieM. Rozczłonkowa­

nie A.-G na poszczególne grapy, układanie plano'w prac t w ybór docen­

tów dokonano w sposób, w yw ołujący szczery zachwyt.

(17)

'Niekiedy podzielono A.-G. ma główną wspólnotę pracy i wspólnoty zainteresowań (matematyki, języka ojczystego, fizyki, geografii i in.).

Pierwsza obejmuje pedagogikę, psychołogiję i etykę, które jedynie słu­

żyć mają ostrzeniu sądów 'pedagogicznych i rzeczowej krytyce, być ma­

ją pośrednikami idei, fundamentami nowobudującej się pedagogii. Uczęsz­

czanie na tę grupę, która się zbiera co 3 1'ulb 4 tygodnie, obowiązuje wszystkich uczestników. Zebrania grupy zainteresowań odbywają się co tydzień lub 2 tygodnie. Najniższa frekwencja pewnej A.-G. wynosiła 15, najwyższa z gośćmi 33, przeciętna 26 uczestników. Zadania nie trak­

tuje się w sposób ogólny, systematyczny, lecz bywają opracowywane na podstawie momografij. W razie potrzeby daje się możność do ogól­

nego i gruntownego powtórzenia materiału systematycznego. Dla zilu­

strowania pracy przytaczam plan zajęć A.-G. Köslin (Pomeranja) na okres jednego półrocza.

<U T3’5

f -

D a ta P s y c h o lo g ia H i s t o r j a p e d a g o g ik i

P e d a g o g ik a i d y d a k ty k a

W y k ła d y

m e t . - p r a k t . L e k c je

1 L i s t o ­

p a d 1

M o w a i j e j z b o - c z e n ia (m ó z g , n e r w y , z m y s ły )

E le m e n t a r z , h i s t o r j a i o b e c ­ n y s t a n t e j

k w e s t j i

W p r o w a d z e n ie g ło s k i ( s t. n iż s z y )

2 8

H u m a n iz m , i r e fo r m a c ja i i c h s to s u n e k d o p e d a g o g ik i

H i s t o r j a m e t o ­ d y k i w h i s t o r j i

b i b l i j n e j

H i s t o r j a b i b l i j n a ( s t . ś r e d n i)

3 12

P o ję c ie p e d a - g i k i, j e j m o ż ­

li w o ś ć i k o ­ n ie c z n o ś ć

R ó ż n o r a k a i n ­ t e r p r e t a c j a h i s t o r j i , je j z n a c z e n ie d la s z k o ły w y k a ­ z a n e n a p o d ­ s t a w ie p e w n e ­ g o r o z d z ia łu z h i s t o r j i

F r y d e r y k W ie l­

k i p o r . 1763 ( s t. w y ż s z y )

4 22

P s y c h o lo g ja e k s p e r y m e n ­ t a ln a ( p a m ię ć ,

a s o c ja c ja , r e ­ p r o d u k c ja , a p e r c e p c ja )

P r a c e p is e m ­ n e . B a d a n ia

L o y a

O r t o g r a f j a lu b w y p r a c o w a n ie ( s t. ś r e d n i)

5 29

N a t u r a liz m i r a c jo n a li z m

R o u s s e a u ’ a

S w o js z c z y z n a : w a ż n o ś ć , h i - s t o r ja , w y b ó r

m a t e r j a łu

W p r o w a d z e n ie w s w o js z c z y z - n ę . M a p a p o ­

w i a t u

6 G r u ­ d z ie ń 6

ś r o d k i w y c h o ­ w a n ia

J e d n o lit a n a u k a r e l i g j i

W p r o w a d z e n ie w k a t e c h iz m

i p ie ś ń k o ś ­ c ie ln ą ( s t. w y ż s z y )

7 13

Z a s a d n ic z e k w e s t je lo g ik i ( p o ję c ie , są d , w n io s k o w a n ie )

P o w s t a n ie p o ­ ję ć li c z b o ­

w y c h

R a c h u n k i ( s t. w y ż s z y )

(18)

76

Tydzień

D a ta P s y c h o lo g ia H is t o r ja p e d a g o g ik i

P e d a g o g ik a i d y d a k ty k a

W y k ła d y

m e t . - p r a k t . L e k c je

8 S ty - c z e ń 10

K u lt u r a ln o - p a ń s tw o w a p e d a g o g ik a P e s ta lo z z ie g o

T o k n a u k i w g e o g r a f ji

G e o g r a fja ( s t. w y ż s z y )

9 17 Z a d a n ia n a u k i

F o r m a ln e i m a - t e r j a ln e z a d a ­

n ia n a u k i ś p ie w u

Ś p ie w ( s t . ś r e d n i)

10 24

Ś w ia t u c z u ć d z ie c k a ( u c z u ­

c ie , a fe k t, z a in t e r e s o w a ­

n ie )

G o e th e ja k o l i r y k

W ie r s z li r y c z n y ( s t. w y ż s z y )

11 31

P e d a g o g ik a ja k o u m ie j ę t ­ n o ś ć ( K a n t, F ic h t e , H e r ­

b a r t )

D ą ż e n ia k o n ­ c e n t r a c y jn e w n a u c e , a m ia ­ n o w ic i e w p r z y ­ r o d z ie w s z k o le

w i e js k i e j

P r z y r o d a ( s t . ś r e d n i )

12 L u t y

7 T e c h n ik a n a u k i

P o m o c e i m e ­ t o d y w n a u c e

h i s t o r j i

H is t o r ja

13 14 P r o b le m w o li K w e s t ja w y p i­

s ó w C z y ta n ie

14 21

P e d a g o g ik a t e r a ź n ie js z o ś c i

t s z K o ła p r a c y , w y c h ó w , a r t y ­

s t y c z n e )

Z a s a d a s z k o ły p r a c y w p r z y ­

r o d z ie

P r z y r o d a ( s t. w y ż s z y )

15 28

W y b ó r m a t e r ia ­ ł u n a u k o w e g o i je g o g r u p o ­

w a n ie

Ż y c ie P . J e z u s a i e ty c z n e w y c h o w a n ie

w s z k o le

Ż y c i e P . J e z u s a

16 M a rz e c 6

A k t u a ln a p e ­ d a g o g ik a

W y c h o w a n ie o b y w a t e ls k ie

U ż y w a n ie k r e ­

d y w n a u c e R y s u n k i

17 13

P e d a g o g ik a m o r a ln a , s o ­ c ja ln a i in d y ­ w id u a ln a

P r a w o s z k o ln e i a d m in is t r a ­

c ja s z k o ln a

G e o m e tr ja w n iż s z y c h

s y s te m a c h

G e o m e tr ja

Co do docentów» raie zawsze są to profesorowie uniwersytetów.

Oczywiście, ta m gdzie są wyższe zakłady naukowe, chętnie angażuje się nauczycieli tychże. Niema jednak ubóstwa w stanie nauczycielskim szkól powszechnych, przeto dużo wybitnych nauczycieli pracuje na rów ­ ni1 z profesorami w myśl tezy zasłużonego około A.-G. dira Heringa: Za­

daniem A.-G. jest przysposobienie do umiejętnej pracy uzdolnionej je­

dnostki (Persónilichkeiit), metodyczne kształcenie umysłu, i wypływające stąd1 zdolności umysłowe do zrozumienia1 naszych zadań i zajęcia wobec nich odpowiedniego stanowiska.

Nie ulega wątpliwości, że nam potrzebny jest taki duch ozasu, z któ­

rego wieje tak demokratyczne, a przytem umiejętne załatwienie dokształ­

cania nauczy cieli.

(19)

KONFERENCJE PEDAGOGICZNE DYREKTORÓW SZKÓL ŚREDNICH.

W dniach od 10 — 12 stycznia b. r. odbyły siię w Krakowie kon­

ferencje pedagogiczne dyrektorów szkół średnich z całej Polski, urzą­

dzone i zainicjowane przez Stowarzyszenie D yrektorów Polskich Szkół Państwowych. Konferencje powyższe mają na celu zaznajamianie dy­

rektorów szkół średnich z całym szeregiem naukowych problemów szkoły, pedagogii i wymianę myśli na ten temat.

Konferencje krakowskie zgromadziły około 200 dyrektorów z ca­

łej Polski, gdyż nie brakło reprezentantów żadnego zakątka, z którego- by nie zjawiło się na konferencji po kilku dyrektorów. Nie szczędzo­

no ani czasu, ani trudu.

Otwarcie konferencji odbyło siię w auli uniwersytetu Jagielloń­

skiego. Z jaw ili się reprezentanci krakowskich władz szkolnych, z któ­

rych wymienić należy: kur. dyr. Kupczyńsfciego, nacz. Przyjemskiego, w izyt. Wierzbickiego, Ziemnowicza, Michalskiego. T-repkę, Wajdowicza, Witkowskiego, dalej reprezentanci kuratorium poznańskiego z kur. Nai- rnysłem i w izyt. Odro ni em, kuratorium warszawskiego z dr. Gadomskim, W ydziału Szkolnego Śląskiego z nacz. Farnikiem. Z ramiema J. M. Re­

ktora K J zjaw ił się dziekan prof. Semkowicz, imieniem Instytutu Pe­

dagog., prof. dr. Heinrich, im. krak. T. N. S, W. prof. Balicki, ta . krak.

Stow, dyrektorów, dyr. Żachemski.

Konferencję zagaił prezes Stow. Dyrekt. Pol. Szkół Państw, dyr.

Emanuel Ł o z i ń s k i z Warszawy, który podniósł, że dyrektorowie, jak w ogóle nauczycielstwo, nie zawsze spotykają się ze zrozumieniem spo­

łeczeństwa. Dzisiejsze przepisy szkolne, daleko odbiegające od ustaw Ko­

misji Edukacyjnej, czynią z dyrektorów rachmistrzów, wykonawców wyższej woli, zamiast właściwych pedagogów młodzieży. Stowarzysze­

nie Dyrektorów postanowiło stanowi temu wydać walkę, nie na to, aby wynosić się ponad nauczycieli, ale z przekonania, że wychowanie i szko­

ła zależy od dyrektora. Mówca podniósł, że o ile ub. konferencje po­

święcone b y ły zagadnieniom dydaktycznym, to krakowskie zajmować się będą sprawami pedagogicznemu

Następnie zabrał głos kur. dr. K o p c z y ń s k i , witając konferen­

cję imieniem Minist. W . R. i O. P. Mówca podkreślił, że zarówno pracai dydaktyczna, jak pedagogiczna nie jest tylko pracą szkoły, lecz pracą całej Polski dla Polski. Dzisiejszy ustrój wymaga organizacji tej pracy.

Młodzież w szkole nabywa umiejętności techniki pracy i te nawykwe- nia towarzyszyć jej będą w calem życiu. To uwypukla ogólne znacze­

nie zagadnienia dydaktyki w szkole.

Obok niej występuje sprawa idei wychowania, zagadnienie peda­

gogii. Idziemy do tego, aby wychować zdolnego człowieka dla wolnej Polski, t. j. człowieka z maximum energji, intensywności, aktywności osobistej i społecznej. Wolna Polska — to Polska, której granic tw ó r­

czości określić niepodobna. W technice pracy wychowawczej te po­

jęcia muszą być jasno postawione.

(20)

Wreszcie w ita li zjazd dziekan1 K. J. S e m k o w i c z imieniem J. M. Rektora Kallenbacha i prezes krakow. Stów., Dyr. dyr. Ż a- c h e m s k i.

Inauguracyjny referat w ygłosił prof. Uniw. Warsz. dr. Bohdan N a w ir o c z y ń s k i n. t. »Współczesne poglądy na pracę ucznia i nau­

czyciela“ .

Prelegent wskazał, że dominującym typem w szkole jest dziś lekcja mówiona. Dyskusyjną formę treści porównać można do łupiny orzecha, a heurezę do zdrowego jego ziarnka; ziarnko to może być w łupinie, ale może go i tam nie być. Pod wiptywem dyskusji uczeń może dochodzić do samodzielnego myślenia, ale czy tak jest zawsze?

Pozorna he.ureza przyzwyczaja ucznia do nieścisłego rozumowania, do rozprawiania o wszystkiem, naw,et o tern, o czem się nie wie. Pozorna heureza zalicza pozatem więcej czasu niż wykład. Nie jest ona zatem szkołą dobrego ucznia.

Nawet jednakże przy dobrej heureżie uczeń nabywa tylko część wiadomości, reszta zepchana być musi na d o m o w ą pracę ucznia. Mi­

mo zapowiedzi istnieje ona nadal.

Jeśli się, coś zmieniło w tym zakresie, to tylko to, że osłabły zbytnie wymagania. Od zbytniej surowości przeszliśmy nieraz do zbyt­

niej wyrozumiałości. Młodzież w naszym systemie jest w szkole nau­

czania, w domu zaś się uczy.

Czy się uczy, j a k się uczyć? Nie. Zdolniejsi uczniowie sami pokonywują trudności, ale większość nie może sobie dać rady. W a­

runki pracy domowej ucznia są niepomyślne. Ankiety zagraniczne w y ­ kazały, że tylko mata, ilość uczniów ma mały własny kąt do uczenia się w domu. U nas przedstawia się to jeszcze gorzej.

Nie może również uczeń uczyć się, jeśli posługuje się tylko swoim podręcznikiem, gdyż powinien on korzystać z bogatej pomocy naukowej.

Wreszc e uczeń trafia na trudności w domowem uczeniu się i instynktem szuka właściwej metody pracy.

Szkoła w tych warunkach rzuca młodzież na głęboką wodę i każe się jej uczyć sztuki pływania. Część uczniów tonie, jeśli się ratuje, to z pomocą domu, nie szkoły. Szkoła tylko zadaje i ocenia. C zy jest to słuszne ?

Doświadczenie nas nauczyło, że za duże nadzieje pokładaliśmy w metodzie prowadzenia lekcji, a za mało w sprawie nauczainia, jak się uczyć. To drugie jest zaś ważniejsze.

Kreśląc pozytywną stronę swego niezwykle interesującego refe­

ratu, prelegent podkreślił, że zanosi się w nauczaniu na to, że z a d a- w a n i e stanie się naczelną częścią składową lekcji (system daltoński i miesięczne jego zadania). Już w dzisiejszym systemie jest na tern po­

lu więcej do zrobienia. Uczniom trzeba wyraźnie mówić, co mają prze­

robić i jak się mają uczyć.

Nacisk kłaść należy nie na teoretyczne wslkaizówki, ale na p r a k - t y c z n e n a u c z a n i e u c z e n i a s i ę pod. kierunkiem: nauczy­

ciela. Tego typu zajęcie w czasie lekcji należałoby wprowadzić na sta-

Cytaty

Powiązane dokumenty

szkody. Uczeń zdolny może się łatwo rozleniwić, przyzwyczaja się bo wiem do tego, że małym wysiłkiem utrzymuje się na poziomie, klasy., W starszych klasach,

Moralność sama w sobie nie jest celem życia, jest ona tylko środkiem, wiodącym człowieka do jakiegoś celu końcowego. Człowiek musi wiedzieć, dokąd go

U nas niekarność ma jeszcze rodzinne cechy; jest reakcją długoletniej niewoli, wynikiem temperamentu naszego, wybujałej indywidualności i fantazji oraz wysokiej

sobów kształcenia okaże się najwłaściwszym. Pozostawia obok siebie równorzędnie wyższe klasy szkoły powszechnej i 3 klasy liceum niższego, przewiduje różne

kim zmianom, dawne cesarstwa runęły, powstały republiki, coraz więcej praw posiada poszczególny obywatel, to też odpowiednio do warunków zewnętrznych musi się

Kto chce posiąść patent nauczyciela szkoły sekun*darnej, wchodzącej w zakres szkolnictwa powszechnego, jako typ wyższy, musi poddać się szczególnemu egzaminowi i

Idzie tu nie- tylko o zorjentowanie się co do stanu szkół zawodowych, lecz bardziej jeszcze o wywołanie potrzeby tych szkół, ich obesła­. nia—a tern samem

„Nie należy zapominać, że do mniej więcej 10 roku nie uczy się (dzieckoj rysunku jako takiego; dokładne wskazywanie więc drogi, jaką najłatwiej rysunek