• Nie Znaleziono Wyników

Szkoła : miesięcznik poświęcony sprawom wychowania w ogólności, a w szczególności szkolnictwu ludowemu : organ Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Narodowego Nauczycielastwa Szkół Powszechnych, 1929 nr 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szkoła : miesięcznik poświęcony sprawom wychowania w ogólności, a w szczególności szkolnictwu ludowemu : organ Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Narodowego Nauczycielastwa Szkół Powszechnych, 1929 nr 1"

Copied!
34
0
0

Pełen tekst

(1)

S Z K O Ł A

O R G A N S T O W A R Z Y S Z E N IA C H R Z E Ś C IJ A Ń S K O -N A R O D O W E G O :: :: N A U C Z Y C IE L S T W A S Z K Ó Ł P O W S Z E C H N Y C H :: : : : :

M I E S I Ę C Z N I K

POŚWIĘCONY SPRAWOM WYCHOWANIA W OGÓLNOŚCI, A W SZCZEGÓLNOŚCI SZKOLNICTWU POWSZECHNEMU.

Redaguje: M i c h a ł S i c i ń » k i ze współudziałem Komitetu redakcyjnego Redaktor odpowiedzialny: A n to n in a T y s z k o w s k a .

Adres Redakcji i Administr. Warszawa, Senatorska 19. Konto P.K. O. 10.181

NASZE Z A D A N IE .

R o k 6 0 -ty słu żb y p u b liczn e j ro zp o czyn a z dnie m 1 s ty c z ­ nia b. r. nasze czasopismo.

Z górą p ó ł w ie k u n ie p rz e rw a n e j p ra c y w d zie d zin ie .oświa­

t y n a ro d o w e j m a za sobą „S z k o ła ", k tó re j organizacja nasza p rz e z n a c z y ła w dalszym ciągu służyć spraw om w y c h o w a n ia w ogólności, a w szczególności s z k o ln ic tw u powszechnem u.

Z górą p ó ł w ie k u !

J a k s p e łn iła „S z k o ła " swoje zadanie m ó w ią ro c z n ik i, do k tó ry c h o d syła m y ty c h w s z y s tk ic h , co o b ie k ty w n ą k r y ty k ą p ra sy pedagogicznej p o ls k ie j chcą p rz y s łu ż y ć się ogólnej, w ie l­

k ie j sp ra w ie w y c h o w a n ia publicznego.

Jedno n a le ży s tw ie rd z ić u pro g u now ego ro k u dalszej słu żb y — „S z k o ła " nie zeszła n ig d y z w y tk n ię te j lin ji o b o w ią z­

k u — „s łu ż b y dla P o ls k i". P rzerzucając k a r ty ro c z n ik ó w

„S z k o ły " , w id z im y w y tr w a łą w a lk ę o w y c h o w a n ie naro d o w e w ro z u m ie n iu o b ro n y p o lsko ści i s z k o ln ic tw a w o kre sie zabo­

ró w ; w id z im y w a lk ę o sta n o w isko społeczne i b y t m a te ria ln y na u czycie la ; w id z im y rze czo w ą k r y ty k ę m e to d i u s tro ju s z k o l­

nego; w id z im y skuteczne u s iło w a n ia o z ro zu m ie n ie p o trz e b s z k o ły i duszy d z ie c k a w sze ro kich w a rs tw a c h społecznych.

„S z k o ła " n io s ła uśw ia d o m ie n ie pedagogiczne w ro d zin ę polską, w s k a z y w a ła b r a k i i niedom agania w w y c h o w a n iu dzie­

c ka ty m , co m ie li p ra w o s ta n o w ie n ia o szkole i nauczycielu .

(2)

2

Po d łu g o le tn ie j służbie w o k re s ie za borów zadanie sw oje spełnia „S z k o ła " w d a lszym ciągu w o drodzon ej na n o w o N ie ­ p o d le g łe j Polsce.

W d z ie s ię c io le c iu o d z yska n e j n ie p o d le g ło ści z tą samą dew izą sw oich w ie lk ic h tw ó rc ó w -p e d a g o g ó w o m a w ia ła „S z k o ­ ła " w sw oich a rty k u ła c h zagadnienia w y c h o w a w c z e w olnego już N arodu. K w e s tja zasad w y ch o w a n ia , u s tro ju s z k o ln ic tw a , p ro g ra m ó w n a u ko w ych , b ra k ó w i p o trze b , w y ła n ia n y c h biegiem i w a rto ś c ią duchow ą now ego życia s z k o ły i n auczyciela , znaj­

duje w y ra z sw ój w „S z k o le ", ja ko organie ty c h n a u c zycie li, k tó rz y , z p rzeszłości i tr a d y c ji n a ro d o w e j b io rą c naukę, chcą w now oczesnych fo rm a ch k s z ta łto w a ć duszę i c h a ra k te r w y ­ ch o w a n ka na św iadom ego o b o w ią z k ó w sw oich w obec P aństw a i społeczeń stw a o b yw a te la .

A chcąc służyć szkole, a przez n ią zasadom uznanym p rze z S to w a rzysze n ie za pod sta w ę nowoczesnego' w y c h o w a n ia o b y w a te la -P o la k a „S z k o ła " i w ty m ro k u dalszej swej p ra c y re d a k c y jn e j pragnie u ła tw ić to zadanie tym , co w rę k a c h sw oich m ają „rz ą d dusz" m ło d zie ży szko ln e j i te j m łodzieży, co na szkole pow szechnej k o ń c z y swoje w y k s z ta łc e n ie ogólne.

P ra g n ie m y w ię c iść ,z pom ocą n a u c z y c ie ls tw u w jego tr u d ­ n ych dziś szczególniej w a ru n k a c h sp ełnian ia o b o w ią z k ó w za­

w o d o w y c h i pom ieszczaniem a r ty k u łó w na te m a t m e to d y i o r­

g anizacji p ra c y w y c h o w a w c z e j u ła tw ić m u jego n ie słych a n ie d oniosłe zadanie na dziś i na przyszłość.

P ra g n ie m y i w ty m ro k u zająć się oceną zam ierzonych, lu b też już w p ro w a d z a n y c h zm ian w u s tro ju s z k o ln ic tw a i p ro ­ g ra m ó w n a u ko w ych .

P rz y k ła d a m i z p r a k ty k i s z ko ln e j chcem y dać m a te rja ł rz e ­ c zo w y w ła d zo m szkolnym , a szczególniej naszej najw yższej m a- g is tra tu rz e w y c h o w a n ia p ubliczne go i c ia ło m p a rla m e n ta rn y m do w ła ś c iw e j .oceny u s ta w o d a w s tw a szkolnego i w y d a w a n y c h do niego ro zp o rzą d ze ń w y k o n a w c z y c h .

P odaw aniem n o w ych dróg i k ie ru n k ó w w y c h o w a n ia u obcych do w iadom ości ogółu n a u c z y c ie ls tw a chcem y u ła tw ić k ry ty c z n ą ich ocenę i u m o ż liw ić p ra k ty c z n e stosow anie u nas.

P o p u la ry z o w a n ie m zd o b yczy n a u k o w y c h z p sych o lo g ji i p e d a g o g iki e ksp e rym e n ta ln e j p ra g n ie m y zachęcić n a u c z y c ie l­

stw o do w s p ó łp ra c y w sekcjach n a u ko w ych , k tó re S to w a rz y ­ szenie p o s ta n o w iło ro z w in ą ć w e w s z y s tk ic h O ddziałach i K o ­

(3)

ła c h . O to zadanie, k tó re , ja k ongiś, ta k i dziś ma „S z k o ła o b o w ią ze k spełnić.

Zadanie swoje będzie m ogła R e d a k c ja je d n a k spełnić t y l­

k o w te d y , je ż e li w p e łn e j m ie rze znajdzie p o p a rcie i pom oc w s z y s tk ic h c z ło n k ó w i c z y te ln ik ó w pisma. Sama R edakcja bez w s p ó łu d z ia łu najszerszego k o ła w s p ó łp ra c o w n ik ó w i k o ­ re sp o n d e n tó w zadaniu sw em u nie sprosta w ta k ie j m ierze, ja k tego w ym aga z a k re ś lo n y p ro g ra m i w ła ś c iw y po zio m pism a p e ­ dagogicznego.

T o też z w ra ca m y się z gorącym apelem do w s z y s tk ic h P. T. K o le g ó w , C z y te ln ik ó w i P rz y ja c ió ł „S z k o ły " , a b y naszą n ie z m ie n n ą w o lę i chęć dalsze j słu żb y p u b liczn e j, ja k n a jw y ­ d a tn ie j p o p a rli, ta k , iż b y ś m y m o g li w m yśl w ie lk ie j id e i tw ó r ­ c ó w p o ls k ie j m y ś li pedagogicznej skutecznie, i ja k n a jle p ie j w y ­ w ią z a ć się z p rzyję te g o na się o b o w ią zku .

R o k 60 is tn ie n ia „ S z k o ły " m usi s tw o rz y ć n o w ą cegiełkę w fu n d a m e n ta ln e j b u d o w ie w y c h o w a n ia i o ś w ia ty narodow e j.

I te n n akaz m o ra ln y w c ią g u całego bieżącego ro k u bę­

dzie dla R e d a k c ji je d yn ym w s k a ź n ik ie m tw ó rc z e j p ra c y p u b li­

c ystyczn e j i te n nakaz ob o w ią zyw a ć m usi w s z y s tk ic h naszych

w s p ó łp ra c o w n ik ó w .

Redakcja,

ST. CZARNECKA (Poznań).

SYSTEM D A L T O Ń S K I.

I. G e n e z a s y s t e m u d a l t o ń s k i e g o .

N ie p rz e b rz m ia ły jeszcze echa, w y w o ła n e w y ra z a m i

„s z k o ła p ra c y ", a już u m ysły pedagogów zaprzątać zaczyna in ­ n y m odny te rm in , im p o rto w a n y ze S tanów Z jednoczon ych A m e ­ r y k i P ółnocnej. O k re ś la on now ą m etodę nauczania, k tó re j celem jest przeo b ra że n ie starego system u e d u ka cji w duchu w spółczesnej k u ltu ry . „S y s te m d a lto ń s k i" lu b „m e to d a la b o ra ­ to ry jn a " , oto w y ra z y , dziś n ie je d n o k ro tn ie w y m a w ia n e przez n a u c z y c ie li i w y c h o w a w c ó w . Po b liższem zapoznaniu się z te m i p o ję cia m i p rz e k o n a m y się o p o w in o w a c tw ie , k tó re je łą c z y z m ianem „s z k o ła p ra c y ".

T w ó rc z y n ią system u d a lto ń skie g o jest A m e ry k a n k a , H e ­ le n a P a rk h u rs t, k tó r a pod ję ła się jego p ró b ju ż p rze d 23 la ty ,

(4)

4

chociaż m etodę tę za licza się do w y n a la z k ó w świeższej d a ty.

W id z ą c ja k o n a u c z y c ie lk a jedn o kla so w e j s z k o ły pow szechnej m in im a ln e w y n ik i n a u k i i n ik łą w ydajność pra cy, zastanjawiała się nad sposobem, k tó r y b y p o z w o lił zająć się dzie ćm i w szyst­

k ic h ro c z n ik ó w rów nocześnie. Z am iast m e to d y n a u c z a n i a , k tó ra dotychczas o bjęła jeden ty lk o oddział, p o s ta n o w iła stoso­

w ać m etodę u c z e n i a s i ę i ta k s k ło n ić d zie ci w sz y s tk ic h o d d z ia łó w do sam odzielnej p ra c y . Na drogę ż y w o tn e j re a liz a c ji w eszła ta m etoda je d n a k do p ie ro później, t. j. po p o w ro c ie H e ­ le n y P a rk h u rs t ze s tu d jó w psycho-pedagogicznych, o d b y ty c h we W łoszech. T a m te ż z b liż y ła się ona do re fo rm a to rk i w y c h o w a ­ nia przedszkolnego, do M a r ji M o n te sso ri. U z y s k a w s z y stopień n a u k o w y d o k to ra pedagogji, p rz y s tą p iła M iss P a rk h u rs t w ła ­ tach 1919 i 1920 do u rz e c z y w is tn ie n ia sw ej m e to d y w n o w o w y - budow a nej szkole w D a lto n (w stanie Massachussets). I stąd nazw a now ego systemu.

M e to d a la b o ra to ry jn a zyskuje coraz to w ię k s z y rozgłos.

P rz y c z y n ą tego to n o w a szko ła ty p u d altońskie go, założona p rze z p. P a rk h u rs t w N o w y m J o rk u pod nazw ą „S z k o ła u n i­

w e rs y te c k a dla d z ie c i“ , k tó ra obecnie b u d z i powszechne zain­

te re so w a n ie w św iecie pedagogicznym . D z ię k i p o p a rc iu sfer n a u czycie lskich , szczególnie jednej z w y b itn ie js z y c h a n g ie lskich k ie ro w n ic z e k z a k ła d u w ych o w a w cze g o w L o n d yn ie , oraz p ra ­ sie b ry ty js k ie j, rozpow szechn ia się m etoda H e le n y P a rk h u rs t w szko ła ch lo n d y ń s k ic h i w p ó łn o cn e j A n g łji, zw łaszcza po k o n ­ fe re n c ji w B ris to lu , k tó ra na lic z n y c h p okazach p rz e d s ta w iła p ra k ty c z n o ś ć i skuteczność p ra cy, o p a rte j na zasadach d a lto ń ­ skich. Lecz i w in n ych k ra ja c h cieszy się m etoda ta pow odze­

niem . Stosują ją D e c ro ly w B ru k s e li, M ię d z y n a ro d o w a S zkoła D o św ia d cza ln a w G enew ie oraz Rosja so w ie cka w szkołach w o js k o w y c h w M o s k w ie . A le n a w e t w śró d o stro żn ych w obec w s z e lk ic h n o w in e k J a p o ń c z y k ó w zd o b yw a sobie system M iss P a rk h u rs t w y z n a w c ó w . Poza w y m ie n io n e m i k ra ja m i p rz y ję ła się m etoda la b o ra to ry jn a częściow o jeszcze w Chinach, A u s tra - Iji, R u m u n ji i w N iem czech, zdobyw ają c sobie w szędzie n ie ­ z w y k łe uznanie. R ó w n ie ż i w Polsce p o d ję to n iedaw n o p ró b y w p ro w a d z e n ia system u dalto ń skie g o , a m ia n o w ic ie na sto p n iu niższym , w k la sie I-szej s z k o ły im, M a r ji K o n o p n ic k ie j w K r a ­ k o w ie oraz w za kre sie n ie k tó ry c h p rz e d m io tó w w P ań stw o w e m S em inarjum N a u c z y c ie ls k ie m Ż eńskiem w C hełm ie L u b e lskim .

(5)

Lecz o szko ła ch d a lto ń s k ic h na gruncie p o ls k im p o w ie m w ięcej, na innem m iejscu.

II. P o d ł o ż e d y d a k t y c z n o - f i l o z o f i c z n e s y s t e m u d a l t o ń s k i e g o .

Znając p o c z ą tk i i w zarysach ro zpow szechn ianie się m e to ­ dy la b o ra to ry jn e j, ro z w a ż m y te ra z dla lepszego z ro zu m ie n ia o r­

g anizacji p ra c y i urządzenia s z k ó ł tegoż ty p u jego podłoże d y- d a k ty c z n o -filo z o fic z n e . O prócz w p ły w u M a r ji M o n te sso ri, w ie l­

k ie znaczenie dla p rz e k s z ta łc e n ia daw niejszej s z k o ły na szkołę la b o ra to ry jn ą m ia ły filo z o fja p ra g m a tyczn a Jam es‘a i D e- w e y 'a oraz psycholog ja dziecka, k tó ra w ła śn ie w A m e ry c e ta k w sp a n ia łe dała w y n ik i. U p rz y to m n ić sobie tu ta j ta k ż e należy, że ce l w y c h o w a n ia zm ienia się w m ia rę zm ie n ia ją cych się c e ló w społeczeństw a. D zisiejsze społeczeń stw o w ym aga od w szyst­

k ic h sw ych c z ło n k ó w czynnego- u d z ia łu w życiu . N ie do p o m y­

ślenia jest w ię c już dziś b ie rn y stosunek uczącej się je d n o stki, k tó r y ta k ja s k ra w o ce ch o w a ł w ie k X IX . T o też i w y c h o w a n ie m usi b yć ta k k ie ro w a n e , b y w y d a ło je d n o s tk i a k ty w n e i tw ó r ­ cze, gdyż w e d łu g filo z o fji w yżej w y m ie n io n y c h m y ś lic ie li ,,is to ­ tę c z ło w ie k a s ta n o w ią a k ty w n o ś ć i tw ó rczo ść, k tó re m i on opa­

now ać m oże p rz y ro d ę i zużyć jej s iły dla udosko n a le n ia swego b y tu “ . P sychologja, ta k ś w ie tn ie ro z w ija ją c a się w o s ta tn ic h la ­ tach, uczy, że m ię d zy lu d ź m i is tn ie ją w ie lk ie ró żn ice u z d o ln ie ­ nia. W y n ik a z tego, że trz e b a w nauce dla osiągnięcia re z u lta ­ tu u ró ż n y c h je d n o ste k ro z m a itą stosow ać m etodę, c z y li inaczej m ów iąc, u żyć in d y w id u a liz a c ji, stąd konieczność n a u k i in ­ d y w id u a ln e j. K ażda je d n o stka lu d z k a w ych o w a n a być m usi na c z ło w ie k a a ktyw n e g o , zdolnego do p ra c y dla b u d o w y św ia ta i fo rm ż y cia w nim i to bez u szcze rb ku osobistych w a rto ści.

S zko ła dzisiejsza ty m w ym ogom nie odpow iada, gdyż m ło d zie ż szkolna w niej p racuje b ie rn ie zam iast sam odzielnie zdobyw ać w iedzę. Jej n a u ka nie jest ta k unorm ow ana, b y b y ła dostępna dla w s z e lk ie j in te lig e n c ji, dla każdego tem pa p ra cy, ażeby je j p rze b ie g nie ta m o w a ł ty c h , k tó r z y p rę d k o p ra cu ją lu b też, aby ci nie zm uszali do przyśpieszenia w y s iłk u w o ln ie j p racujących.

W re szcie w in n a m łodzież ks z ta łc ą c a się m ieć w e d łu g sw ych zainteresow a ń, zdoln o ści i s ił fiz y c z n y c h pew ną swobodę w p ra c y i możność w zajem nego u d zie la n ia sobie ra d tak, ja k to w ż y c iu b yw a, do k tó re g o szko ła p rze cie ż m a przysposobić.

(6)

6

Podobne m yśli w y ra ż a i H e le n a P a rk h u rs t. W e d łu g jej słó w już u dzie ci 8 — 10 le tn ic h s tw ie rd z ić m ożna za m iło w a n ie do p ra cy sam odzielnej i zdolność do> ro z w ią z y w a n ia p o s ta w io n y c h mu zagadnień zapom ocą w łasnego w y s iłk u . T o też zo sta w ia się w szkole d a lto ń s k ie j uczniom zupełną swobodę, k ie d y p rz y s tą ­ p ią do p ra c y lu b ja k długo p ra co w a ć zechcą, z ja k im p rz e d m io ­ tem rozpoczną, czy p ra co w a ć będą nad danym te m a te m dopóki, d o p ó ty go nie w y k o ń c z ą lu b też, czy jednocześnie o p ra c o w y ­ w ać będą k ilk a p rz e d m io tó w .

III. O r g a n i z a c j a p r a c y i u r z ą d z e n i e s z k o ł y d a l t o ń s k i e j .

S zkoła d a lto ń s k a zarzuca p o d z ia ł na k la s y w znaczeniu te ry to rja ln e m z tra d y c y jn e m i ła w a m i, k a te d rą i planem le k c y j­

nym , w p ro w a d za ją c na ic h m iejsce p ra c o w n ie lu b la b o ra to rja dla poszczególnych p rz e d m io tó w . Je ż e li s to s u n k i lo k a ln e na to zezw alają, przeznacza się dla każdego p rz e d m io tu osobną salę.

O ile je d n a k ilość u b ik a c y j jest n ie w ysta rcza ją ca , w te d y jedna p ra c o w n ia służy dla k ilk u p rz e d m io tó w . W dużym b u d y n k u szko ln ym , gdzie jest dostateczn a liczb a sal, u trz y m u je się w szkole d a lto ń s k ie j specjalną p ra co w n ię p rz y ro d n ic z ą , geogra­

ficzną, m a te m a tyczn ą i t. d.; każda z n ich zaopatrzon a jest we w s z y s tk ie n a jpotrzeb niejsze ś ro d k i do p ra c y nau ko w e j. Z n a j­

dują się te d y w gabinecie geograficzn ym : m apy, obrazy, w y k re - sy, p la n y, re lie fy , globusy i in., w sa li h is to ry c z n e j: ks ią ż k i, szkice, k ro n ik i, ta b lic e chrono lo g iczn e i t. p., w p ra c o w n i lit e ­ ra c k ie j: p o rtr e ty i d zie ła z n a k o m ity c h p o e tó w i p isa rzy, o b ra zy n a stro jo w e , s ło w n ik i, en cyklo p e d je , czasopisma i t, d. U c z n io ­ w ie k o rz y s ta ją w ięc tu ta j ze źródeł, a nie z p o d rę c z n ik ó w

„k o m p ila to r s k ic h “ . coś w ro d za ju naszych w y p is ó w i ksią że k do czyta n ia . Te b o w ie m są w e d łu g s łó w M iss P a rk h u rs t ,,ska- zane na w ygnanie bez lito ś c i“ . U rzą d ze n ia la b o ra to rió w ty lk o na p o zó r jest kosztow ne, bo prze cie ż odpada tu w yposażenie w p rz y b o ry szkolne każdego ucznia zosobna. Z am iast z w y k łe j ilo ś c i 50 je d n a k o w y c h p o d rę c z n ik ó w , m ap i t. d. d la każdej k la sy, w y s ta rc z y k ilk a egzem plarzy, a uczeń za o p a tru je się, ty lk o w n o ta tn ik do za p isyw a n ia o b s e rw a c y j lu b uw ag n a u czy­

ciela. R esztę znajdzie w p ra c o w n i. W o b e c ta k odm iennej orga­

n iz a c ji p ra c y i w program ach n a u k i szkoła d a lto ń ska za p ro w a ­

(7)

dziĆ m usiała zasadnicze zm iany. D z ie lą c m a te rja ł n a u k o w y na m iesiące, a w n iższych kla sa ch n a w e t na tyg o d n ie , u k ła d a ją n auczyciele specjaliści, k a ż d y ze swego p rz e d m io tu , p ro g ra m m in im a ln y , śre d n i ii1 m aksym a ln y, stosując go do in d y w id u a ln o ­ ści i ro z w o ju um ysło w e g o uczn ió w . T a k ie z ró ż n ic z k o w a n ie p ro ­ gram ów , uw zglę d n ia ją ce zdolności i za in te re so w a n ia uczniów , m a im u m o ż liw ić p r a c ę ,,z z a c h o w a n i e m w ł a ś c i ­ w e g o k a ż d e m u u c z n i o w i t e m p a “ . U n ik a się w ię c w te n sposób p rze cią że n ia m ło d z ie ż y i u m o ż liw ia się n o rm a ln ą p ra cę i ty m jednostko m , k tó re z p o w o d u c h o ro b y lu b innych p rz y c z y n prze z d łuższy czas b y ły nieobecne w szkole. P rzy u ż y c iu system u d a lto ń skie g o k a ż d y uczeń osiągnąć może cel, ja k i ona w y ty k a w zakresie poszczególnych p rz e d m io tó w . U czeń w y b ie ra sobie zadanie z p ro g ra m u m ińińialneg o, je że li jest sła b y w je d n ym p rze d m io cie , b y ce l w n im je d n a k osiągnąć, podczas gdy p rz e d m io t, do k tó re g o m a w ię ksze uzdolnie nie, o p ra co w u je w e d łu g p ro g ra m u m aksym alnego. C a ły program , przeznaczon y dla poszczególnych grup (grupa o d p o w ia d a naszej klasie) o p ra c o w a n y je st w p o s ta c i zagadnień (assignements) c z y li te m a tó w . N a u czycie le d zie lą c a ło ro c z n y m a te rja ł n a u k o ­ w y na 10 m iesięcy. T e m a ty zadań podaje się pisem nie w fo rm ie jasnej, p rzystę p n e j i c ie k a w e j, b y w dzie cia ch zbudzać zapał i ochotę do p ra cy. D o każdego te m a tu dodaje się p o trze b n e w s k a z ó w k i i w y ja śn ie n ia oraz czas, p o trz e b n y do w y k o n a n ia p ra c y . U c z n io w ie w y b ie ra ją sobie te m a ty z poszczególnych p rz e d m io tó w w e d łu g jednego z trz e c h p ro g ra m ó w , z p o c z ą tk u z w y k le , z p o w o d u p e w n y c h tru d n o ś c i n a tu ry te chniczne j, z p ro ­ gram u m inim alnego, k tó r y ta k jest u ję ty , że go śre d n io u z d o l­

nione d z ie c k o bez tru d u w y k o n a ć może. Z adanie obejm uje za­

zw ycza j następujące części; 1) te m a t zadania u ło ż o n y w fo r ­ m ie zachęcającej, 2) sposób w y ra ż a n ia się pismem, ry su n kie m , w ykre se m , szkicem i t, d. lu b też u stnie przez p rzysw o je n ie sobie w iersza, pieśni, re g u ły i t. p., 3) oznaczenie te rm in u , w k tó r y m zagadnienie om aw iane będzie w sp ó ln ie z n a u czycie ­ lem d la p rz y g o to w a n ia p ra c y u c z n io w s k ie j, 4) w y k a z pom ocy n a u k o w y c h , w k tó ry c h uczeń znajdzie o d p o w ie d n i1 m a te rja ł do o p ra co w a n ia te m a tu , 5) p odan ia czasu, potrze b n e g o na w y k o ­ nanie p ra c y i ew. inne p rz e d m io ty , k tó re w ch o d zą w zakres zadania. Z agadnienia b o w ie m zazw yczaj o p a rte są na zasadzie k o n c e n tra c ji ta k , że np. te m a t w ge o g ra fji porusza p ro b le m y

(8)

8

h is to ry c z n e lu b m a te m a tyczn e i t. di. W ym aga to jednak p e w ­ nego usto su n ko w a n ia p rz e d m io tó w , k tó re om aw iane b y w a na k o n fe re n cja ch n a u czycie lskich . W y b ó r i u k ł a d t e m a ­ t ó w w y m a g a t e d y w s z k o l e l a b o r a t o r y j n e j n a j w i ę k s z e g o n a k ł a d u c z a s u i p r a c y . Od na­

le żyte g o uło że n ia zagadnień zależy naw et, zdaniem H e le n y P a rk h u rs t, w znacznej m ierze w y n ik p ra c y i n a u k i w szkole d a lto ń skie j. Z o rg a n iza cji p ra c y te j s z k o ły w y n ik a ta kże , że w n ie j i s ta n o w is k o nauczyciela g ru n to w n e j u le g ło zm ianie.

W szkole, p row adzon ej m etodą la b o ra to ry jn ą , nauczycie l, za w ­ sze obecny w śró d uczniów', g o to w y jest, dać im w s k a z ó w k i, do­

radzić, zachęcić i pomóc. S ta n o w is k o jego o d pow ia da żąda­

niom Spencera, k tó r y m ów i, że „d z ie c i należy k ie ro w a ć , b y sa­

me p o d e jm o w a ły badania i w łasne w y s n u w a ły W nioski; należy im o pow iad ać ja k najm niej, pobudzać ja k n a jw ię ce j do o d k ry ć “ . S tosunek m ię d zy n a u czycie le m a uczniem w szkole la b o ra to ry j­

nej jest serdeczny, ż y c z liw y , o p a rty na zaufaniu, poczuciu god­

ności c z ło w ie k a i szacunku dla jego p ra cy. R ola, ja k ą ta szkoła w yzn a cza n a u c z y c ie lo w i, w ym aga od niego g ru n to w n e j znajo­

m ości p rz e d m io tu oraz jego lite ra tu ry , p sych o lo g ji i d y d a k ty k i, tu d zie ż n ie p rz e c ię tn e j in te lig e n c ji, pom ysłow ości, a przede- w s z y s tk ie m z a m iło w a n ia do p ra c y szkolnej.

I V. P r z e b i e g p r a c y u c z n i ó w w s z k o l e d a l t o ń s k i e j .

P rz y p a trz m y się teraz, ja k p ra cu ją u czn io w ie w szkole la ­ b o ra to ry jn e j. Po o trz y m a n iu piśm iennego zagadnienia zw racają się u c z n io w ie do n a uczyciela - specjalisty, k tó r y im codziennie ra n o u d zie la ra d i w ska zó w e k, p o trz e h n y c h do o p ra co w a n ia te ­ m atu, poczem idą do p ra co w n i, b y ta m o d ro b ić zadania. Na p rzeciąg jednego m iesiąca przeznacza się im pew ną ilość prac, przycze m o k re ś la się czas, k o n ie c z n y do o p ra co w a n ia w y z n a ­ czonego zagadnienia na 1, 2, 3 i t. d. dni, p rz yjm u ją c ja k o je d ­ n o stkę m ie rn ic z ą jeden dzień szko ln y. Zdarza się, że uczeń da­

ną pracę u k o ń c z y ł przed oznaczonym term in e m . A w te d y zo­

staje m u w ię c e j czasu na p rze d m io t, k t ó r y p rz e d s ta w ia dla niego w ię ksze tru d n o ś c i lu b też na pośw ięcenie się u lu b io n ym p rze d m io to m . szkole d a lto ń s k ie j m ają w ię c u c z n io w ie nie- ty lk o m ożność w y b ra ć sobie zadanie, ale n adto m o g ą o n i j e s z c z e r e g u l o w a ć s o b i e c z a s i t e m p o p r a­

(9)

c y. D la te g o czuje się dziecko, pracujące m etodą la b o ra to ­ ryjn ą , zobow iązane do w y k o n a n ia pew nej p ra c y z d o b re j w o li, a nie z p rzym u su i zarazem za nią je st o d pow ie dzialne. Z anim je d n a k uczeń o trz y m a now e zadanie, m usi on w p ie rw o p ra c o ­ w ać te m a ty z w s z y s tk ic h p rze d m io tó w , C zy te n w a ru n e k speł­

n ił, o tern św iadczy „ k a r ta zadań“ , k tó rą o d b ie ra k a ż d y uczeń przed rozpoczęciem pierw szego te m a tu . K a r ty każdej poszcze­

gólnej g ru p y u trz y m y w a n e są — d la u ła tw ie n ia o rje n ta c ji w p e w n ym k o lo rz e . N a k a rc ie zadań zapisuje dziecko w y k o ­ nane zadania z poszczególnych p rz e d m io tó w , co odnośni nau­

czyciele za tw ie rd z a ją sw oim podpisem . W n a g łó w k u k a r ty no­

tu je uczeń swe personalja, grupę, do k tó r e j w e d łu g w ie k u należy, liczb ę te m a tu , datę ro zpoczęcia i u ko ń cze n ia p ra c y oraz sw oje absencje. K a r ta po d zie lo n a je t na 4 tyg o d n ie i ma dla każdego p rz e d m io tu osobną ru b ry k ę . S ko ro uczeń w y k o n a ł część zadania, odpow ia dającą jednej jednostce m ie rn icze j, za - znaczna to w o d p o w ie d n ie j ru b ry c e k re s k ą pionow ą , pisząc n adto o b o k niej lic z b ę p o rzą d ko w ą , co oznacza dzień, w k tó ry m ta p ra c a została w yko n a n a . D la lepszego zro zu m ie n ia s p ra w y dam k ilk a k o n k re tn y c h p rz y k ła d ó w . P rzypuśćm y, że uczeń A .(n to ś) z g ru p y II, u d a ł się 5 w rze śn ia do p ra c o w n i geograficz­

nej, gdzie, odpisaw szy z czerw onej ta b lic y — ta k i b o w ie m jest k o lo r te j g ru p y — jednom iesięczne zadania z tego p rze d m io tu , z a b ra ł się do o p ra c o w y w a n ia pierw szego te m a tu . W przeciągu d w u godzin w y k o n a ł go, chociaż przeznaczone na <to b y ły 2 dni.

W te d y w y k re ś la sobie A n to ś na swej k a rc ie w ru b ry c e „g e o - g ra fja " i „ty d z ie ń p ie rw s z y “ k re s k ę p io n o w ą w z d łu ż d w u po- d z ia łe k z lic z b ą 1 dla oznaczenia, że pracę u k o ń c z y ł już w p ie rw s z y m dniu, a c z k o lw ie k m ia ł doi tego czasu 2 dni, p o ­ n ie w a ż o d p o w ia d a ła ona d w o m je d n o stko m m ie rn ic z y m . N a ­ stępnie u d a ł się te n sam uczeń jeszcze do p ra c o w n i h is to ry c z ­ nej, gdzie po odpisan iu zadań h is to ry c z n y c h na m iesiąc w rz e ­ sień z ta b lic y c ze rw o n e j w y k o n a ł pracę, przeznaczoną na jeden dzień, co znow u ozn a czył k re s k ą w o d p o w ie d n ie j ru b ry c e w p o d o b n y sposób, a w ię c w ty m w y p a d k u o czyw iście ty lk o w z d łu ż jednej p o d z ia łk i. D ru g ie g o dnia, t.j. 6 w rze śn ia p ra c o w a ł nasz uczeń ta k ż e w gabinecie h is to ry c z n y m i w y k o ń c z y ł ta m pracę 4 -ro d niow ą, co n o tu je na k a rc ie zadań zapom ocą k re s k i w z d łu ż 4 p o d z ia łe k i t. d . a). W te n sposób k o n tro lu je uczeń

‘) Patrz tablica 1.

(10)

w ła sn ą swą pracę. A ta sa m o k o n tro la je st z n a k o m ity m ra ch u n ­ k ie m sum ienia dla p iln o ś c i i w p ra w n o ś c i ora z p ro b ie rz e m oso-

~ o

a __ 7X3 r r 1

m

o Ci

i

! -< i - , o n *

H o

H

»Hl O W

- i

n J <

->

CT I~n

Z L W

U' V ° ^

H r

4

f>

UJ <y> U3

u oo »3

U

1 -

i

•A ba " ł o

Ol - i

<n

i

e .

o °4-

C c=

-

Cr

-

ty a

«5 M O

co o •« cr.

a

"TJ

>

n z

>

t~ i TL

Ws UCi TV -<

i

U a -

i vo K>

«5»

-c Oo

-«r c:

2rr

3*1 TJ

>

3S .>

c

*

2 03 -k

Ov <x>

CS

Kj -1

•Ąs >

1*1 c

. K a i * n C4 n’

Z

>

o.

>

. u -»< t j v£> o

.* \N . ii?

n

>

UczBATYńDi

KM

AflEflgfClU.

>H

CD

r- n>

x>

g_

o 'a a

W

>

ta H

>

N

>

O

>

bistego zadow ole nia. A le i n a u c z y c ie l przegląda k a rtę zadań i to codziennie, b y się prze ko n a ć, ja k ie uczeń ro b i postępy w nauce . N a u c z y c ie l ma ta k ż e p ra w o żądać od ucznia ustnego

(11)

sp ra w o zd a n ia z prze ro b io n e g o m a te rja łu . A gdy w y n ik i p ra c y pisem nej oraz o d p o w ie d zi ustne są w ysta rcza ją ce , podpisuje on k a rtę , gdy te n w y c h o d z i z danej p ra c o w n i. O ile uczeń jest w y -

TABLICA 2.

gicznej, n o w ą serję te m a tó w .

(12)

12

O prócz te j codziennej k o n tr o li is tn ie je jeszcze d r u g a 1), k tó r a obejm uje w s z y s tk ic h u czn ió w jednej g ru p y w je d ­ n y m p rze d m io cie z m aksym alną lic z b ą 35, lecz grupa II, do k tó re j n a le ży A n to ś lic z y ty lk o 30 ch ło p có w . T e n ro d za j ko n -

W Y K R E S T Y G O D N I O W Y

TABLICA 3. (lub klasow y).

t r o li odbyw a się zapom ocą k a r ty n auczyciela sp e cja listy. W jej n a g łó w k u w y m ie n io n e są p rz e d m io t i n a u czycie l o ra z liczb a p o rz ą d k o w a uczniów . K a rta , po d zie lo n a na r u b r y k i poziom e, przeznacza się dla 35 uczniów . M a ona o prócz p rz e d z ia łe k na ic h n a zw iska jeszcze 20 innych, o d p o w ia d a ją cych 20 dniom n a u k i (4 tygodnie , k a ż d y ty d z ie ń 5 dni nauki). W szkole d a l­

to ń s k ie j is tn ie je ty le k a r t nau czycie lskich , ile jest g ru p ucz­

‘) Patrz tablica 2.

(13)

n ió w i p rz e d m io tó w . K ie d y uczeń w y c h o d z i z la b o ra to rju m , p rz e d k ła d a swą k a rtę zadań n a u c zycie lo w i, a te n oznacza w y ­ n ik p ra c y u cz n io w s k ie j i na sw ojej k a rc ie lin ją poziom ą. N a u ­ c z y c ie l k o n tro lu je w te n sposób po stę p y w s z y s tk ic h uczn ió w i w ie , k t ó r y z nich znajduje się na ró w n y m p oziom ie. M oże on w ię c d la n ich u rzą d zić ko n fe re n cję , celem u ła tw ie n ia im dalszej p ra cy, zbadać p rz y c z y n y ewemt. b ra k u postępu łu b przez d ys k u ­ sję p rz e k o n a ć się o g ru n to w n o ś c i pra cy. W ta k im w y p a d k u w y w ie s z a n a u czycie l na c ze rw o n e j ta b lic y , um ieszczonej na ze­

w n ę trz n e j s tro n ie odnośnego ga b in e tu ogłoszenie te j m niej w ię ­ cej tre ś c i: „U c z n io w ie g ru p y I I (tu podaje nazw iska) zechcą zejść się ju tro o godzinie... w p ra co w n i..., gdzie w y tłu m a c z ę im ...“ Podpis. L e k c ja ta k a tr w a z w y k le x/^ godziny i o d b yw a się poza czasem, p rzeznaczon ym dla in d y w id u a ln e j p ra c y uczniów . O p ró cz w y k ła d u nauczyciela , p rz e w id z ia n a jest w niej dyskusja u czn ió w z n a u czycie le m i u czn ió w m ię d zy sobą. K a rta n a u czy­

c ie la znajduje się w p ra c o w n i, b y k a ż d y uczeń m ógł w y n ik i sw ej p ra c y p o ró w n a ć z postępa m i k o le g ó w , co jest bodźcem do dalszego w y s iłk u .

T rz e c i rodzaj k o n t r o li1) słu ży o rje n ta c ji p o stępó w w ca­

ło ś c i i obejm uje całą grupę i w s z y s tk ie p rz e d m io ty , a o d b yw a się ty g o d n io w o . Odnośną ta b lic ę w y p e łn ia się z w y k le w p ią te k (o sta tn i dzień ty g o d n ia szkolnego). G ru p ie I I z 6-ciom a p rz e d ­ m io ta m i, z k tó re g o k a ż d y w ym aga 4 tyg o d n ie p ra cy, przyp a d a d la w s z y s tk ic h u c z n ió w i p rz e d m io tó w 6 X 4 = 24 jednoste k

ty g o d n io w y c h . Z tego o d ro b ił nasz uczeń

A n t o ś B o l e ś

(w ciągu 1 tygodnia) (ta kże w ciągu 1 tygodnia)

z geografji przez . . . . 4 dni z geografji przez . . . . 6 dni

„ historji . . , . 5 ,, „ historji 5? . . . t 2 „

„ angielskiego ...3 » „ angielskiego . . . . 7 „

„ matematyki . . . . 2 „ „ matematyki : . . . 8 „

„ przyrody . . . . 5 „ „ przyrody V . . . . 2 „

„ francuskiego » . . . . 2 „ „ francuskiego . . . . 0 „

21 jed. tyg. 25 jed.

= 4 tyg. i 1 dz. pracy tyg- = 5 tyg. pracy.

N a w y k re s ie ty g o d n io w y m zaznacza się te w y n ik i u A n to ­ sia k re s k ą p io n o w ą p rze z 4, u B o le sia prze z 5 p rze d zia łe k.

R z u t oka na ta b lic ę w y k a z u je tu , u k tó re g o ucznia są niedom a­

') Patrz tablica 3.

(14)

14

gania. Pom oc n a u czycie la je usunie, co dla ogółu g ru p y w na­

stępnym ty g o d n iu tern lepsze da w y n ik i.

V . Z m i a n y s y s t e m u d a l t o ń s k i e g o w A n g 1 j i.

S ystem d a lto ń s k i w A n g lji p e w n ych d oznał zm ian. N ie p rz y ją ł się ta m np. ro d za j u m o w y c z y li k o n tra k tu , k tó r y k a ż d y uczeń podpisuje p rz y o dbiorze k a r ty zadań. Z o b o w ią za n ie to b rz m i: Ja, A n to ś N., uczeń stopnia I I obo w ią zu ję się w y k o n a ć zadania w oznaczonym czasie M ... 5 w rze śn ia 19.... A n to ś N.

Na o d w ro tn e j s tro n ie k a r ty k o n tra k to w e j znajdują się w s k a ­ z ó w k i ogólne, d o tyczą ce o rg a n iza cji p ra c y , a uchw alon e z w y k le przez sam ych u c z n ió w na zebraniach u c z n io w s k ic h . M ożna ta m czytać np. ta k ie ra d y : Pom óż słabszym od ciebie w p ra cy.

Z m ień p o rz ą d e k zajęć, je ż e li p ra c o w n ia zajęta i t. p. In n a m o­

d y fik a c ja polega na tern, że w szko ła ch a n g ie lskich o d b yw a się i w spólna nauka p e w n ych p rz e d m io tó w , ja k ję z y k a a n g ie lskie ­ go, m a te m a ty k i, h is to rji, p rz y ro d y , g e o g ra fji i t. d., na k tó re przeznaczono po jednej godzinie tyg o d n io w o . W A m e ry c e na­

to m ia s t o d b yw a ją się le k c je w spólne, ja k to ju ż p rz e d te m za­

znaczyłam , je d yn ie w ra zie p o trz e b y , a w ię c sporadycznie. D la lepszego ro z k ła d u zajęć podaję p oniższy p la n p ra c y :

W A N G L J I : od 9 — 930 notow. frekw. i nauka religji

„ 930— 1030 wolna praca

„ lO3« — 1040 przerwa

„ 1040— l i ćw, gim., śpiew lub rach. pamięciowy

„ 1 1 — 12 wolna praca

„ 1 2 — 2 pora obiadowa

„ 2 — 3 omaw. zadań i współ. nauk. ust. w kl.

„ 3 — 310 przerwa

„ 310 — 330 śpiew i ćwicz. gimn.

330— 430 wolna praca.

W A M E R Y C E : od 845— 12 dowolne zajęcia

„ 1 2 — 1 lekcje grup w gab. (V2 godz.)

„ 1 — 2 przerwa obiadowa

„ 2 — 4 roboty ręczne, muzyka, śpiew, rysunki, gimnastyka V I. P r ó b y z a s t o s o w a n i a m e t o d y l a b o r a t o ­

r y j n e j w s z k o l e p o l s k i e j .

J a k ju ż na p o c z ą tk u n iniejszej p ra c y w spom niałam , i w P o l­

sce p o d ję to się p ró b uczenia m e to d ą la b o ra to ry jn ą . N o w y k ie ­

(15)

ru n e k to ru je sobie u nas drogę po d inną nieco postacią. A z m ia ­ na ta je st k o n ie c z n a z p o w o d u o d m ie n n ych s to su n kó w k u ltu r a l­

n y c h oraz ró ż n ic y m ię d z y p s y c h ik ą d zie cka po lskie g o a a m e ry ­ kańskiego . Ze w zg lę d u na te d w a c z y n n ik i ja k o te ż na źró d ła i tra d y c je p o ls k ie j m y ś li pedagogicznej, trz e b a b y ło odstąpić od p ie rw o w z o ru p, P a rk h u rs t i o g ó ln o ś w ia to w y ru c h pedagogiczny p rz y s to s o w a ć do w a ru n k ó w ro d z im y c h . P o czą te k ju ż z ro b io n y . P ie rw s z e p ró b n e p oczynan ia o d b y w a ją się w kla s ie I-sze j szko ­ ł y im . M a r ji K o n o p n ic k ie j w K ra k o w ie . P o n ie w a ż jednak tam m n ie j siię p ra k ty k u je m etodę M iss P a rk h u rs t, a w ię ce j system D e c ro ly e g o , p rz e to pom ijam organizację p ra c y te j szko ły. P rz e ­

chodzę zatem do system u m niej zm o d y fik o w a n e g o , a p ro w a d z o ­ nego p rze z D r. J. M ło d o w s k ą w P a ń stw o w e m S em iu a rju m N au- c z y c ie ls k ie m Żeńskiem w C hełm ie. In s ty tu c ja ta w y d a ła sp ra ­ w o zd a n ie swej jedno ro czn e j pracy, o d b y te j n o w ą m e to d ą i p i­

sze w p rze d m o w ie doń te sło w a : „M o ż e w yd a ć się rzeczą p rze d w cze sn ą ogłaszanie sp ra w o zd a n ia z re z u lta tu zale d w ie jednego ro k u p ra c y , je d n a k po d łu g ic h ro zw a ża n ia ch na z e b ra ­ n ia c h ty c h c z ło n k ó w grona na u czycie lskie g o , k tó r z y system em d a lto ń s k im p ra c o w a li, u zn a liśm y n iniejsze spraw ozdan ie za p o ­ żyte czn e , a K u ra to rju m L u b e ls k ie ra c z y ło się do naszej o p in ji p rz y c h y lić i ją w o b e c M in is te rs tw a W . R. i O. P. poprzeć.

M o ty w e m najw ażnie jszym , k t ó r y nas s k ło n ił do ogłosze­

nia spra w o zd a n ia z naszej ro czn e j p rą c y b y ło g łę b o k ie p rz e k o ­ n a n ie o w yższości system u d a lto ń s k ie g o nad dotych cza so w ym sposobem k la so w e g o nauczania i, co zatem id zie , w ia ra , że ta k ­ że i inne s z k o ły p o ls k ie zechcą z a p ro w a d zić u siebie te n sy­

stem, a w te d y będzie d la n ic h nasza ksią że czka pożyteczne m va d e m ecum , udzielają cem p ra k ty c z n y c h w s ka zó w e k, ro z s trz y - gającem pew ne w ą tp liw o ś c i i p ozw alają cem u n ik n ą ć p e w n ych b łę d ó w “ . D odać tu jeszcze muszę, że c ie k a w y w ty m s p ra w o ­ zdaniu je st ro z d z ia ł o u k ła d z ie m a te rja łu , k tó r y dostosow ano do sto su n kó w p o ls k ic h ta k , ja k i w y b ó r p o d rę c z n ik ó w po lskich , co p rz e d s ta w ia ło pew ną tru d n o ś ć ze w zg lę d u na b ra k odpo­

w ie d n ic h , w e d łu g system u d a lto ń skie g o u łożonych . W p ie rw ­ szym w y p a d k u chodziło' b o w ie m o pogodzenie m e to d y z m a te - rja łe m n a u ko w ym , p rze p isa n ym p rze z M in is te rs tw o W . R.

i O. P. D ośw iadczen ie , ja k o tern nas in fo rm u je ow o s p ra w o ­ zdanie, że p ro g ra m m in is te rja ln y przez w p ro w a d z e n ie zasad M is s P a k h u rs t nie u c ie rp ia ł, i że n a w e t w n ie k tó ry c h przed­

(16)

16

m io ta ch p rze ro b io n o w ię c e j i g ru n to w n ie j, n iż daw niejszą m e­

todą.

V II. Z a l e t y i w a d y s y s t e m u d a l t o ń s k i e g o . A c z k o lw ie k już n ie je d n o k ro tn ie w tra k c ie tu i o w d zie m im ochodem w skazałam na p ły n ą c e z m e to d y la b o ra to ry jn e j k o rz y ś c i, zb io rę je w pew ną całość, ja k o a rg u m e n t o b ro n n y p rz e d iw k r y ty k o m i w ro g o m tego system u. Reasum ując d o d a t­

nie s tro n y te j m etody, s tw ie rd z ić należy, że system d a lto ń s k i 1) c z yn i b liższym i dostępniejszym cel p ra c y szkolnej, 2) w z b u ­ dza zapał i za m iło w a n ie do n a u ki, 3) zachęca i p rz y z w y c z a ja do sam odzielnego k s z ta łc e n ia się, 4) usuw a przym us, dając sw obo­

dę w y b o ru te m a tu i czasu, 5) u czy o d p o w ie d zia ln o ści za pracę i ekonomjti czasu, 6) w y s u w a na m iejsce d a w niejsze j b ie rn o ści a k ty w n o ś ć i tw ó rczo ść ucznia, 7) u w zg lę d n ia w s z y s tk ie u z d o l­

n ie n ia i ty p y p ra c o w n ik ó w , 8) p o zw a la p ra c o w a ć w u m iło w a ­ n ym p rze d m io cie , 9) daje m ożność na zm iany i u d oskon alenia zasad p ra c y i 10) odciąża m ło d zie ż od zadań dom ow ych. Pa­

trz ą c je d n a k b e zstro n n ie na szko łę p. P a rk h u rs t, nie można p rze m ilcze ć i pew ne ujem ne s tro n y jej m etody. Z auw ażyć da­

dzą się p rz e d e w s z y s tk ie m : 1) b ra k m o ż liw o ś c i ustnego w y p o ­ w ie d ze n ia się uczn ió w , 2) b ra k in sp ira cyjn e g o w y k ła d u n a u czy­

ciela, 3) b ra k dla ucznia w łasnego k ą ta w la b o ra to rju m , 4) b ra k czasu na w y c ie c z k i i w re szcie b ra k dostatecznego o d p o czyn ku dla n a u c z y c ie li - sp e cja listó w , p rze cią żo n ych za zw ycza j pracą.

P om im o w s z y s tk o n ie da się je d n a k zaprzeczyć, że s tro n y do­

d a tn ie przew ażają, w obec czego z ka żd ym dniem te ż w zra sta licziba z w o le n n ik ó w zasad d a lto ń s k ic h w ś ró d uczącej się m ło ­ dzieży, ich ro d z ic ó w , n a u c z y c ie li j z w ie rz c h n ik ó w . D la ilu s tra ­ c ji p rz y to c z ę tu ta j jedną z lic z n y c h o p in ij d ziecięcych. O tóż sło w a 10-Ietniej u cze n n icy I I k la s y : P la n d a lto ń s k i je st d a le ko lepszy 1 da le ko b a rd z ie j in te re su ją cy, bo m a m y d a le k o w ię kszą sw obodę i m ożem y same w y s z u k iw a ć to , co nam jest potrzebne , k ie d y p rze d te m w ie d z ia ły ś m y ty lk o to, cośm y u s ły s z a ły od nau­

c z y c ie le k (w edł. H. P a rk h u rs t). N a jw ię c e j z w o le n n ik ó w ma sy­

stem te n w ś ró d u c z n ió w in te lig e n tn y c h i syste m a tyczn ie p ra c u ­ jących. S tw ie rd z a to i D r. M łó d o w s k a w sem in a rju m c h e łm iń - skiem , pisząc: ,,W ś ró d d zie w czą t zdania są różne; zd e cyd o w a - n e m i p rz e c iw n ic z k a m i m e to d y d a lto ń s k ie j nie są uczennice

(17)

zdolne, lecz le n iw e , k tó r y m daw niejszy system na le k c ji w le w a ł całą w ie d zę do g ło w y. N a jp rz y c h y ln ie j odnoszą się do system u te uczennice, k tó re p ra c u ją w o ln o , ale s y s te m a tyczn ie “ .

V III. S z k o ł a d a l t o ń s k a a r e f o r m a s z k o ł y p o l s k i e j .

J a k o osta tn ie zagadnienie, dotyczące D a lto n -p la n u jeszcze p oruszyć w ypada, czy d a łb y się on z a p ro w a d zić u nas na szer­

szą skalę. T a k , lecz ostrożnie, p o w o li, po s tw o rz e n iu o d p o w ie d ­ n ic h w a ru n k ó w , u ło żo n ych ró w n ie ż pod w ię k s z y m k ą te m w i­

dzenia. D o n ich należą bezsprzecznie ko n ie czn a zm iana ta k w te o re ty c z n e m p rz y g o to w a n iu na u czycie lstw a , ja k i w p ro ­ gram ach n a u ko w ych , k tó ry c h treść u ją ćb y trz e b a w fo rm ie za­

gadnień i w re szcie zm iana dotych cza so w ych p o gląd ów d y d a k ­ ty c z n y c h na w spółczesne, szczególnie u osób, k ie ru ją c y c h spra­

w a m i szkolnem i,

S k o ro te zm iany ra d y k a ln ie p rze p ro w a d zo n e zostaną, z m o d y fik o w a n y system d a lto ń s k i i u nas osiągnie pożąda ny sk u ­ te k , a n o w a szko ła stanie się k a m ie n ie m w ę g ie ln y m dla ro z ­ k w itu k u ltu r y p o lskie j.

Dr. MARJA ŚLIWIŃSKA-ZARZEOKA (Warszawa).

J. J. RO USSEAU O W Y C H O W A N IU M Ł O D Z IE Ż Y POLSKIEJ.

J, J. Rousseau, talk często w y s u w a n y p rze z obóz ra d y ­ k a ln y , ja ko p io n ie r m ię d z y n a ro d o w y c h haseł h u m a n ita rn ych , w rz e c z y w is to ś c i w sw oich poglądach b y ł zd e cyd o w a n ym na­

cjonalistą, zw łaszcza je że li w e źm ie m y pod uwagę dziedzinę, k tó r a m u ty le zaw dzięcza, t. ). dziedzinę w ych o w a n ia .

A u to r „ E m ila , w ysu w a ją c w w y c h o w a n iu now e p o s tu la ­ ty , a p rz e d e w s z y s tk ie m staw iając, ja ko cel w y k s z ta łc e n ia nie zd o b ycie sum y w iadom ości, ale w p ie rw s z y m rzędzie w szech­

s tro n n y ro z w ó j ucznia, ta k pod w zględem .in te le ktu a ln ym , ja k i m o ra ln y m żyw o in te re s o w a ł się k w e s tją w y c h o w a n ia naro­

dowego. M y P o la c y za w dzięczam y m u w ie le , gdyż u nas obok w ie lk ie g o re fo rm a to ra ks. K o n a rskie g o , b y ł drugim , k tó r y w d zie d zin ie w y c h o w a n ia rzu ca nam śm iałe p ro je k ty , częścio­

w o później zre a lizo w a n e .

G d y ś w ia tle js z y odłam k o n fe d e ra tó w B a rs k ic h p rz e z sw go p rz e d s ta w ic ie la w e F ra n c ji M ic h a ła W ie lh o rs k ie g o z w ró c ił

(18)

18

się do Rouss-eau a i ks. M a b ly z prośbą o o p ra co w a n ie dla P o l­

s k i p ro je k tu re fo rm , ko n ie c z n y c h dla u z d ro w ie n ia n a ro d o w ych bolączek, Rousseau n a p isa ł w 1770 „U w a g i nad rządem p o l­

s k im ". N ie w chodząc tu ta j w c a le w ro z b ió r tego dzieła, p e łn e ­ go u to p ijn y c h p o m ysłó w i sądów, w y w o ła n y c h b ra k ie m znajo­

m ości naszych d z ie jó w i w ła ś c iw o ś c i p s y c h ik i p o lskie j, n a to ­ m ia st zam ierzam ro z p a trz y ć ro z d z ia ł IV - ty , jeden z n a jm ą d rze j­

szych i n a jre a ln ie jszych z całego dzieła, tra k tu ją c y o w y c h o ­ w aniu.

Rousseau na w stę p ie fo rm u łu je jasno swoje sta n o w is k o :

„w y c h o w a n ie w in n o nadać duszom k s z ta łt n a ro d o w y . A dalej ro z w ija ją c tę zasadniczą m yśl, m ó w i, że z a p a try w a n ie d zie cka na sw oje o b o w ią z k i w zględem O jczyzny, trze b a ta k g łę b o ko w szczepić w jego w ra ż liw ą duszę, aby s ta ły się w p ro s t n a m ię t­

nością, w e w n ę trz n ą konieczno ścią. D z ie c k o , o tw ie ra ją c oczy

„w in n o 1 u jrze ć O jczyznę i aż do śm ie rc i w in n o ty lk o O jczyznę w id z ie ć ". I ja k b y przeczuw ając, że kie d y ś im p o n o w a ć będzie oba ła m u co n ym um ysło m ty p w olnego o b y w a te la św iata, s tw ie r­

dza z całą stanow czością, że c z ło w ie k , k tó r y nie ma O jczyzn y przestaje is tn ie ć, staje się zerem.

W y c h o w a n ie narodow e , k tó re w e d łu g Rousseau ,a jest najlepszym spraw dziane m k u ltu r y danego społeczeństw a, w ła ­ ściw e jest ty lk o n a ro d o m w o ln y m . F rancuz, A n g lik , H iszpan w y c h o d z i ze s z k ó ł n ie w o ln ik ie m „P o la k , m ając la t 20 nie p o ­ w in ie n być n ik im innym , w in ie n b yć P o la k ie m ". Całe w y k s z ta ł­

cenie, począw szy od cz y ta n ia poprzez geografję i h is to rję m a b yć p rzepojon e jed n ą m yślą, iż ze s z k o ły m a w yjść o b y w a te l św iadom y sw ych w obec O jc z y z n y o b o w ią z k ó w , pe łe n m iło ś c i dla k ra ju , w k tó r y m żyje. Z w łaszcza h is to rja m a być p o s ta w io ­ na na ta k im poziom ie, „ b y w całej Polsce nie b y ło ta k ie g o czy­

nu pięknego, a n i ta kie g o zn a ko m ite g o c z ło w ie k a , o k tó ry c h nie w ie d z ia łb y , k tó ry c h całem sercem nie k o c h a łb y i n a ty c h m ia s t o n ich nie m ógł o p o w ie d z ie ć ". W ie d z ą c zaś o tern, że w Polsce ówczesnej z a k o rz e n iła się- s z k o d liw a moda p o w ie rz a n ia cudzo­

ziem com k s z ta łc e n ia dzieci, poleca, aby ze w zg lę d ó w na po­

s tu la ty narodow e , m ło d zie ż p o lską w y c h o w y w a li ty lik o P olacy.

W m yśl głoszonego prze z siebie hasła ró w n o ś c i domaga się zniesienia ró żn ic m ię d zy m ło d zie żą bogatą i ubogą i rzuca p ię k n ą m yśl, a b y d z ie c i szla ch ty: ubogiej, ale zasłużonej k r a ­ jo w i w y c h o w y w a n e b y ły b e z p ła tn ie , aby b y ły nazyw ane „d z ie ć ­

(19)

m i p a ń stw a “ , aby n o s iły o z n a k i zaszczytne, zapew niające im p ie rw sze ń stw o p rz e d in n e m i d zie ćm i choćby in agna ckiem i.

S iln y n acisk k ła d z ie Rousseau na ć w icze n ia fizyczn e , k tó re n ie ty lk o w y ra b ia ją siłę, tężyznę, ale jednocześnie pom a­

gają do w y ro b ie n ia w m ło d zie ży w ie lu zalet, u czyn ią u czn ió w n ie ty lk o z g ra b n ym i i zręcznym i, ale w y ro b ią w n ich karność, b ra te rs tw o , z d ro w ą am bicję, zachęcą do chw alebnego w s p ó ł­

za w o d n ic tw a .

A b y m ło d zie ż p rz y k ła d a ła dużą wagę do ćw icze ń fiz y c z ­ nych, aby s ta ra ła się dojść do dużego w y ro b ie n ia w zaw odach, m ożna je u cz y n ić p u b liczn e m u

D la te g o , ¡aby w y c h o w a n ie z re fo rm o w a n e m ogło odrodzić naród, rzu ca J. J. Rousseau m yśl u rz e c z y w is tn io n ą w k ilk a la t później u tw o rz e n ia osobnego; ko lłe g ju m , składającego się z naj­

w y b itn ie js z y c h osób w narodzie, k tó r e będzie k ie ro w a ło s z k o l­

n ic tw e m i w k to re m p ra ca ow ocna i pożyte czn a bę d zie dla c z ło n k ó w tego kollegj.um szczeblem do n a jw yższych odznaczeń.

K o ń c z y swe ,,U w a g i“ Rousseau tra fn ą i ma£drą uwagą, że w duszy każdego c z ło w ie k a je s t zaczyn dzielności, g o rliw o ś c i p a trio ty c z n e j, k tó r y trz e b a p rze z u m ie ję tn e w y c h o w a n ie ro z w i­

nąć. P raw a, choćby najm ądrzejsze nie uleczą narodu, zam iast je d n ych nadużyć w p ro w a d z ą inne, trz e b a bow iem , aby sam o b y w a te l c e n ił i szanow ał p ra w a , „ k tó r e u czyn ią go i zacho­

w a ją szczę śliw ym i w o ln y m “ w te d y , „w y ry w a ją c z ło n a na­

m ię tn o ści łam iące praw a, będzie ż y w ił m iło ść p ra w “ . T o w e d łu g R o usseau a jedyna droga p o d źw ig n ię cia narodu, k tó ra d o p ro w a ­ d zi do jego „p o w tó rn y c h n a ro d z in “ .

T e śm iałe p ro je k ty ,'rz u c o n e przez genew skiego filo z o fa znajdą w la t k ilk a re a liz a c ję s w ych najw ażnie jszych p u n k tó w w d z ia ła ln o ś c i pierw szego w E u ro p ie M in is te rs tw a O św ia ty, na­

szej K o m is ji E d u k a c ji N a ro d o w e j.

LEON MARON (I.embarg).

KSIĄŻKA JAKO CZYNNIK WYCHOWAW CZY. .

Gdy uważnie rozejrzymy się w życiu naszem, w stosunku cli. w. któ­

rych żyjemy, wtedy przekonamy się, że dzisiaj- na świecie nie. ze wszyst-, kiem dobrze, że dużo słuszności mają ci, którzy się skarżą, że źle dzieje,

się na świecie. , , ,

Skarżą się dudzie, że coraz to trudniej o kawałek cMeba, że coraz większe zepsucie szerzy się po świecie, że młodzież psuję-się: i dziczeje,

(20)

20

mnożą się przestępstwa, i coraz obojętniejszą się staje na sprawy, które jej najdroższe być powinny: szczęście drugich.

Życie jest ciężkie, potrzeby rosną. Tylko silny rozumem i wolą do­

brą człowiek zadowolonym być może bez względu na stan, swój i zdo­

być własną pracą to, co dla siebie i rodziny jest konieczne. Z tego wynika, że wychowanie i wiedza powinny rozwijać i ułatwiać środki potrzebne do utrzymania bytu, do zapewnienia korzyści materialnych każdemu, jakie­

gokolwiek stanu iub zawodu. Słowem możemy powiedzieć, ze tylko w pa­

rze z dobrem wychowaniem i nauką idzie dobrobyt, zamożność, bogactwo.

Tam, gdzie ciemnota, tam też zwykle bieda i nędza, czego przykładem mogą nam być państwa: Rosja —-1 a — Szwajcaria. ^ . .

Nauka, oświata — podnoszą szlachetność uczuć, w stręt do życia nieuczciwego i zdrożnego — pogłębiają zasady życia prawego ’ uczci­

wego Naukę i oświatę zawdzięczamy duchowi czasiu, jego ewolucji. Jaki jest duch czasu, przekonujemy się z dzienników, tygodników, czasopism różnych, w ogóle ze słowa drukowanego, z książek.

Szerzenie oświaty w bardzo wielkim stopniu zależne jest od rodzaju i doboru książek. W książkach bowiem znajdujemy to, czego szukając w otoczeniu codzdeninem, inie każdy dopatrzeć się może i umie. Książce zawdzięczamy nasz stan zarówno moralny, jako-też i materialny. Ale książka musi być dobrą. Tyfko dobrej książce zawdzięczamy w wysokim stopniu poznanie i ukochanie tego, co nam w codzienmem życiu wskaźni­

kiem być powinno.

Kulturę duchową, świadomość form żyda nowego, sposób użycia tych form przez każdego z nas zdobyć tylko możnia iprzez książkę. Z pism codziennych, igazet dowiadujemy się, tylko o bieżących wypadkach, o fra­

gmentach życia- Gazeta nie kształci —> a informuje tylko o przejawach kultury życia społecznego, podnosi zagadnienia, lecz ich nie rozwiązuje.

Jak wśród ludzi mamy dobrych i złych, któ rz y nietylfcO', że nie maja żadnej wartości, ale przeciwnie, mogą spowodować dużo, złego, tak samo i słowo 'drukowane, książka dobrą i złą być może. Nauczyciel zaw­

sze o tern pamiętać m usi'i zawsze mieć przed oczyma zasady, na jakich kultura i wiedza zdrowa rozw ijać się może z korzyścią dla narodu, z ko­

rzyścią ,dilia jednostki i to tak ipod względem duchowym, jak też i mate­

rialnym. Wszak wiemy dobrze, co to znaczą, t. zw. prawdy życiowe, sprzeczne między sobą. Powodem tej rozbieżności jest różnorodność źró­

deł prawd nabytych, bądź ze środowiska życiowego, bądź z książek.

Jedne dzieła zagrzewają ducha — porywają do czynu, niejako dają skrzydła twórczości danej jednostki, inne znów, zabijają ducha, szerzą nienawiść i żal do wszystkich i do wszystkiego. Sączą jad zgnilizny moral­

nej, uczą egoizmu, wyszydzają poświęcenie i ofiarę ze swego ja. Głód wiedzy jest dziś po wojnie wielki i ciekawość życiowa spotęgowana.

Zwłaszcza młodzież, jak się spotyka w życiu oodziennem, już nie czyta, ale poprostu wchłania w siebie wszystko, co się naokół niej mówi i pi­

sze- To duch czasu i uważam go za objaw dodatni, ale nastawmy go dobrze i wykorzystajm y przez dobrą książkę. Młodzież bowiem, nie ma­

jąc jasnego poglądu na świat i życie, idzie porwana hasłem, o którego wartości nie ma właściwego pojęcia.

(21)

Przeito właśnie w okresie wieku szkolnego powinniśmy z całą su­

miennością dbać o dostarczenie młodzieży nie spaczonego i niezepsutego pokarmu duszy, bo „czem sfcorulplka za młodu przesiąknie, tern na starość trąci“ .

Powinniśmy więc dbać o książki treści prawdziwie moralnej, dobo­

rowe pod względem języka i m yśli szlachetnej. Książka dobra ugruntuje ideał przewodni, który wszczepiamy w duszę 'młodzieży w szkole. Książka dobra ułatw i życie codzienne szerokim masom, stworzy źródło siły do w alki rozumnej i celowej o cWeb i spotęguje w ytrw ałość w dążności o lepsze jutro dla całego narodu. T ylko taka książka stanie się naprawdę czynnikiem wychowawczym w calem życiu człowieka.

ST. GAWROŃSKI (Panigródz).

JAK PRZEPROWADZAĆ CELOWO POPRAWIANIE ĆWICZEŃ PISEMNYCH?

Co w metodykach o tem znaleźć można? Na ten temat pisano już bardzo wiele. Ze względu na zmieniające się poglądy w tej kw estji wieile jeszcze powiedzieć można. Länge w swej „Praktyce ortografii“ pisze:

„Zawsze trzeba tę regułę akcentować, że błędom o ile możności należy przeciwdziałać“ . Mamy więc popełniane błędy. Zawsze jednakowoż bez odpowiedzi pozostaje pytanie: Co pocznę z błędami, 'by conajmniej niedo- puścić do ich powtórzenia? Rude twierdzi, że według jego mniemania, ko­

rygowanie domaga się częstego roizstrząsainia i eksperymentów. Przebija się tu znana jego dokładność, bo otóż podaje wzór jednolitych znaków ko­

rekty. U niego znaczy

| błąd gramatyczny, Inni dodają:

— „ interpunkcyjny, V = opuszczenie,

-f- ortograficzny, s = błąd przeciwko składni,

? niezrozumiałe. st = „ przeciwko stylistyce,

— rzeczowa nieścisłość

/ , . „n ,/w /w> = nielogiczne rozprowadzenie myśli.

Zdaje się, że wobec tak licznych czerwonych znaków, nauczyciel ułożyć sobie .musi klucz,. Wszystkie więc podręczniki połowicznie zała­

twiają tę sprawę, wskazując na rany, a nie podając kojącego balsamu.

Ogólnie się twierdzi, że prace musi nauczyciel zabrać do domu, przejrzeć i zaznaczyć błędy (poprawia się je wszystkie atramentem barw­

nym), a nazajutrz wyjaśnić najważniejsze — lub częściej spotykane i za­

żądać, aby je uczniowie według tych wskazówek sami popraw ili“ . (Pro­

gram ministerialny).

Niedostateczność. P rzy najlepszych chęciach przy ciągle powtarza­

jącej się korekcie, przeżywa nauczyciel podwójne, rozczarowanie: zw rot zeszytów jest dla niego rozdrażniającą, a dla uczniów odstraszającą i naj­

mniej interesującą lekcją całego tygodnia, a upomniane i pouczane dzieci

(22)

znowu popełniają- ten sam błąd. Zniechęcony nauczyciel, znowu przeszukuje swoją metodykę,, przemyśla wskazówki metodyczne, jakie spotkać można w przedmowie podręczników, i —1 wszystko zostaje bez skutku,, bo już następne poprawianie dostarcza dowodów, że uczeń się nie poprawił, Ż?

owal 'lekcja była .zmarnowaniem czasu. Poprawianie jest więc w dalszym ciągu bolączką metodyczną, crux disciputorum et magistr-orum.

Korekta. Korekta konieczną jest ze względu na pracę szkolną, na w ynik nauczania. Jeśli praca szkolna mai przynieść pożytek, bez niej obejść się nie może, sprostować się musi błędy w pisowni i budowie zdań. Dla ucznia nastąpić mająca korekta) i ocena są bodźcem do pracy. Nauczyciel poznaje słabości dzieci i znajduje miejsce do uruchomienia dźwigni po- piaw y.

Korekta dźwignąć ma ucznia, a n:e poderwać jego chęć do pracy i zaufania do siebie. Każda samodzielność w pracy dziecięcej, należy po­

zostawiać. Przy- korektorze uwzględnić należy umysłowy poziom -dziecka.

Wyrażenia i formy, które -uchodzić mogą -na stopniu- wyższym za błędy stylistyczne, dziecko stopnia średniego -obciążać nie mogą. Błędy, które według przeciętnego stanu klasy, dziecku nie mogą być przypisane, nau­

czyciel Sam poprawia1, tak samo błędy przeciwko interpunkcji na stopniu średniem. Nauczyciel posługuje się przy korekcie pewnemi znakami, któ­

rych nie zmienia, a które dzieciom zostały wytłumaczone. Po-żąd-ane jest, by w więcej oddziałowych szkołach używali -nauczyciele jednolitych znaków.

Niektórzy metodycy polecają, by fta stopniu- wyższym nie zaznaczać błędów, lecz tylko wypisywać na brzegu ich rodzaj, więc:

w = wyrażenie, 0 = ortografja, g = gramatyka,

prz = przenoszenie części wyrazów, 1 = interpunkcja,

tr — treść

Takim sposobem chce. się -dzieci pobudzić do myślenia i własnego odszukiwania błędów, inni z-n-owu to postępowanie uważają za rozwi-ąz-anie zagadek i odrzucają ten sposób korekty.

Omówmy wpierw dyktando. Przed korektą przeczytam własnoręcz­

nie przepisany koncept dyktanda. By nie szukać kunsztownych dyktand przytaczam przykładowo pracę Osieckiej (Dyktanda).

h —< ch.

Najlepszym historykiem w domu jest Helenka. Można ją budzić w no­

cy' .i zapytać -rap. o to, kiedy po raz pierwszy hordy Tatarów napadły na Polskę, albo w którym roku była rzeź humańska, i hajdamacy spalili Hu­

mań, własność wojewody Potockiego, ,a dziewczynka bez wahania odpo­

wie: w roku tysiąc dwieście czterdziestym pierwszym, w -roku tysiąc siedemset sześćdziesiątym ósmym.

Trzynastoletnia ta osoba czyta tylko książki z zakresu historii. W y ­ służony żołnierz, Hieronim, lubi rozmawiać z dziewczynką i opowiadać

(23)

jej o tem, co słyszał niegdyś od swojego dziadka, któ ry był w Hiszpanii, pamiętał Napoleona, legiony i księcia Józefa.

W zeszytach znaleziono następujące błędy:

1) inajlepszem —• nauczyciel wpisze czerwonym atramentem do swego konceptu przy najlepszym „e“ i oznacza błąd linią pionową (1 — błąd gra­

matyczny); uczeń otrzymał ten sam znak.

2) chordy — do konceptu pisze nauczyciel „ch“ i znak + , w zeszycie ucznia' + .

3) żeź — w koncepcie zaznacza nauczyciel błąd ten dopisaniem „ż “ i + , w zeszycie ucznia + .

4) czynastoletni — postępowanie jak w 3).

5) Ksązsfci _ r;w koncepcie skreśla się „ i “ :i dodaje się rz i + . 6) Heronłm —, w koncepcie skreśla się „ i“ i wstawia się + . Rozumie się, że każdy błąd bez względu na częste powtarzanie się, zaznacza się raz tylko. Zaleca się przejrzeć wpierw zeszyty słabszych uczniów. Po przejrzeniu tych w malej ilości koncept zawierać już bę­

dzie wszystkie prawie nieścisłości. Taktem postępowaniem ułożyłem sóibie całą listę błędów, która więcej odda mi korzyści, niż świstek papieru, któ ry zwykle informować ma o tych „dyktand—pułapek“ w dzikiej gene- ralogji i z zmarnowaniem czasu.

P rzy wypracowaniach, które więcej są indywidualne, używaćby na­

leżało zeszytów o szerokiej liniaturze, b y umożliwić zapisanie błędnych zwrotów. Przy wymienianiu błędu ze strony nauczyciela zgłaszają się te dzieci, które ów błąd popełniły.

Zwrot zeszytów. Nauczyciel napisał na tablicy pierwsze zdanie w redakcji ucznia; wskazuje na pierwszy + . Uczeń przez deklinację „naj­

lepsi“ dojdzie do zrozumienia swej pomyłki. W ten sposób pisze się wszystkie zdania na tablicy, uzasadnia się pisownię wyrazów, a przez należytą uwagę i wyobrażenie poprawnie napisanych wyrazów ustala się w pożądany sposób ortograficzny tekst dyktanda- Jest rzeczą jasną, że godzina ortografii prędko zejdzie na żywej pracy, sprostowaniem błędów przeto zajmą się dzieci w domu. Błędy, które tylko poznać możną w związ­

ku z całością i także przeciwko interpunkcji, prostuje się całemi zdaniami.

Zakończenie. Zasada szkoły pracy wymaga samodzielności, wyko.?

rzystania logicznego myślenia i popędu ruchu, przeto ćwiczenia i 'Zasto­

sowania wysuwają się na pierwszy pian.

Celem omówienia dyktand przeprowadza się rozmówki z uwzględn­

ie n ie m zadania, napisania. Główna wartość dyktanda, prócz celów fo r­

malnych, leży w sprostowaniu, czego, dowodem jest omówienie i1 domowa korekta. Nauka języka doprowadzić ma każde, choć najsłabsze dziecko, do opanowania swej mowy. Dopomóc mu mogą codzienne, indywidualne ćwiczenia z ściśle określonego zakresu. Gdy już uczeń wykazał dość wielką sprawność, przechodzimy do innego działu, który w dyktandzie b y ł dalszą jego słabą stroną.

W ypracowania w większej mierze wymagają uwzględnienia ind yw i­

dualności ucznia. Dotyczy to: ■ ■

1) wyboru tematu, _

Cytaty

Powiązane dokumenty

szkody. Uczeń zdolny może się łatwo rozleniwić, przyzwyczaja się bo wiem do tego, że małym wysiłkiem utrzymuje się na poziomie, klasy., W starszych klasach,

Moralność sama w sobie nie jest celem życia, jest ona tylko środkiem, wiodącym człowieka do jakiegoś celu końcowego. Człowiek musi wiedzieć, dokąd go

U nas niekarność ma jeszcze rodzinne cechy; jest reakcją długoletniej niewoli, wynikiem temperamentu naszego, wybujałej indywidualności i fantazji oraz wysokiej

sobów kształcenia okaże się najwłaściwszym. Pozostawia obok siebie równorzędnie wyższe klasy szkoły powszechnej i 3 klasy liceum niższego, przewiduje różne

kim zmianom, dawne cesarstwa runęły, powstały republiki, coraz więcej praw posiada poszczególny obywatel, to też odpowiednio do warunków zewnętrznych musi się

rzające, egzaminacyjne; nauczyciel powinien posiadać biegłość w zadawaniu pytań i wiedzieć, kiedy którego rodzaju pytanie zastosować. Każde pytanie musi być

Idzie tu nie- tylko o zorjentowanie się co do stanu szkół zawodowych, lecz bardziej jeszcze o wywołanie potrzeby tych szkół, ich obesła­. nia—a tern samem

Dzieci, które się uczyły języka obcego, powinny ze szkoły wynieść dostateczną umiejętność władania językiem w po­.. trzebach życia