• Nie Znaleziono Wyników

Szczutek. R. 4, nr 39 (1921)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szczutek. R. 4, nr 39 (1921)"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Konto P. K. O. 149,747 — Nalołytoft! poutM ą optacaDO r jt u lt t n , — ŁhtnuM—t kwart ał»y M. JM . _ »

Wir. 39. Rok IV. LWÓW-WARSZAWA-KRAKÓW POZNAŃ — M . WRZEŚNIA 1981. £*m munerw 4 0 ■*,

Targi Wschodnie.

tys. A. Źniu<)y (Kraków)*

(2)

Hys. A. S w in a rB k i, (I.w tfw )

Wschodnie Targi.

Powtarzają wszystką wargi, Niesie w dal jesienny wiatr Te dwa słowa: „Wschodnie Targi“

Od Bałtyku a i do Tatr.

W czynu jasnej aureoli Stajem wobec świata znów, Do swej historycznej roli Wraca nasz prastary Lwów.

Zlecą się gromady ptactzua Na gościnnej chaty próg, Jakie Polska ma bogactwa, 'Niechaj pozna druh i wróg.

W jak się cudne stroją farby Bory, gdzie króluje dąb, Jak bezcenne wielkie skarby Kryje ziemi naszej głąb.

Wrzeszczą gęby i za kanału, Że tężyzny braknie nam, A my zwolna i pomału, Plotkom tym zadamy kłam.

Wściekną się niemieckie syny, Zdziwi się angielski łgarz,

Gdy zakurzą się kominy / rozkwitnie przemysł nasz, Gdy na Targów Wschodnich place, Z obcych i dalekich gmin.

Zlecą się kupieckie bace Od Rumunji aż do Chin.

Takich cudnych marzeń wątek, Muza podpowiada mi:

Targi Wschodnie, to początek Naszych lepszych, jasnych dni.

Henryk Zbierzchowski.

5S Keltalogu „Targów Wsołiodnlołi

Podajemy tu szereg eksponatów, które w pośpie- 5. Min. spraw zagr. wystawiło sobie świade- ehujwypadły t. katalogu „Targów Wschodnich". ctwo moralności, bo o świadectwo d o jrza ło śc i

g&l. Czesi wysławiają — t\kę po Śląsk. trudnie' by było.

X. 2. Lwowskie koło panien wysławia — biusty. 6. Teatr miejski wystawia — co się da.

8 [3. M inist. skarbu wystawia — sobie, że budże- 7. P. „sm‘ ze „Słowa" wystawia — język w kie-

tern takim można podnieść markę,. runku Belwederu.

4, Magistrat m. Lwowa wystawił -— nową Jae- 8. Poseł Karachan wystawia — się ciągle na

germanówkę. śmiech. pi.

(3)

Dleirty Wschodu ni „Taraath Wschodnicli".

Trzech Króli ze Wschodu spotka­

łem zupełnie przypadkowo u wrót wiodących na plac „Targów Wscho­

dnich".

Była późna, granatowa noc wrze­

śniowa, pełna niedomówionych szep­

tów, ciszy jesiennej i miljardów gwiazd iskrzących się dookoła uśmiechniętej twarzy opasłego księżyca.

Wracałem z kiosku, gd/.ie z obo­

wiązku dziennikarskiego usiłowałem zbadać zasadniczą różnicę między li kierami małopolskimi, a*wódkami po- znańskiemi.

Nademną szlak mlecznej drogi to­

nącej w brylantowym pyle gwiazd dookoła cichy szept opadających li­

ści, zwarzonych chłodnym tchem bla- dolicej Jesieni — podemną ziemia obracająca się w tempie Fox-trotta brćsiliennfe, a we mnie morze pragnień nigdy nie ziszczonych i ocean prze- mocnych... likierów...

Trzej Królowie natknęli się na mnie.

' Bez chwili namysłu zaintonowałem:

„Trzej Królowie Monarchowie Gdzie spiesznie dążycie?"...

Królów opanowało lekkie zdziwie­

nie, ale po chwili jeden z nich — zdaje się Kasperek — chrząknął i sta­

nąwszy w pozie tenora operetki lwow­

skiej, zaśpiewał:

„Oto-śmy Trzej Króle Wschodu Z poza Eufratu przechodnie...

Znają nas na całym świecie I pan zna nas niezawodnie".

— Bezwątpienia, szanowni pano­

wie! — odparłem serdecznie ucieszony poufałością Ich Królewskich Mości. — Miło mi panów powitać u wrót „Tar­

gów Wschodnich", jako, jedynie kom­

petentnych przedstawicieli Wschodu, poza sekretarzem tychże Targów prof.

Grosmanem...

— Cóż tam u was nowego? — spy­

tał Król Baltazar, ściskając mi ser­

decznie prawicę.

— A no, nic ciekawego... Panuje/

dezynterja, anusz i koklusz... Chcia­

łem jednak panów prosić o maleńkie wyjaśnienie, gdyż przyszło mi na myśl, iż panowie w gruncie rzeczy nie mo­

żecie tu stać przedemną, będąc po­

staciami z legendy... Jak wiadomo, 0 trzech mędrcach Wschodu opo­

wiada z pośród eWangielistów jedy­

nie Mateusz. Nie nazywa on Was Królami i nie podaje Waszych imion.

Ktoś wykrył podobno, że dopiero w siedm wieków później wykrył znany teolog Beda, że byliście władcami i że nazywaliście się Kasper, Melchior 1 Baltazar... Później nadawali wam uczeni inne imiona, jak Apeles, Ma- carus, Damastus; Altor, Sator, Pe- ratorus; Magalach, Galageth, Karmę i t. d.

— Wierz, a nie szperaj! —- odbur­

knął nieco obrażony król Baltazar.

— Witosowskie mądrości encyklo- pedystyc?ne! — dodał król Kasper.

— Darujcie Królowie!... Nie chcia­

łem obrazić... Ten mój sceptycyzm we wszystko i wszystkich mnie sa­

memu już cięży kulą u nogi... Pozwo­

licie, że pomimo spóźnionej pory opro­

wadzę Was po Targu... Warto zoba­

czyć... Mam jako zaprzysiężony znawca alkoholu „carte blanche* do zwiedza­

nia „Targów Wschodnich" o każdej porze... Proszę, panowie!... Zapoznam Was z najwybitniejszymi przedstawi­

cielami przemysłu krajowego. Są tam panowie: Baczewski ze Lwowa, Ka­

sprowicz z Poznania, Kantorowicz z Gniezna, Erzherzog Rainer z Izdeb- nika, Frankel z Białej i wielu, wielu innych... Na targu w Poznaniu by}o dużo wódek, ale my Poznań w kozi róg wpędzimy!...

„Lęk, ogarnia tych, co stoją Na ludzkości szczycie"

nucili trzej królowie, postępując za mną ku żelaznej bramie, wiodącej na plac „Targu".

— Zanim spróbujemy ów Char- treuse Imperiale, raczcie panowie oglądnąć wyroby skórzane wytwórni

„Paskopiast" Varsovie-Wierzchosła­

wice, maison fondee 1918... Pasy i paski bez konkurencji!... Fachowcy obliczyli, że długość głównego paska sięga od Pucka po Karpaty i od Bia­

łej po Zbrucz... A co?.., Górą nasza!

Napijmy się Królowie! Niech żyje

„Paskopiast" — vivat!...

Trzej Królowie pili jak smoki.

— Pozwolicie panowie po kieliszku bon gout z kropelką curaęao?... Py­

cha!... Ten pawilon boczny zbudo­

wano prawie w ostatnich dniach...

Robotą kierowali architekci, Grodzie- cki, Michalski i Grzędzielski... Pawi­

lon „Wolnego Handlu"... Sam okaz

„Wolnego Handlu41 — nie wart uwagi, ale pawilon pierwsza klasa!...

Chcieliście oglądnąć panowie ów zle­

pek?... Napijmy się przedtem jeszcze po kieliszku ałaszu.

Prawda, że ten „Wolny Handel"

nie ciekawy wcale?... Ot, zwyczajny polip, tylko że bardzo żarłoczny i spe­

cjalnie predystynowany do wysysania krwi z osobników kręgowych, zwa­

nych „jentyligencją"...

Napijmy się na wzmocnienie John- Bullki. Prosit! Ex!...

A teraz, pójdźmy oglądnąć pawilon, obesłany przez Krajową Kasę Po­

życzkową, Zechciejcie panowie zwró­

cić uwragę na najnowsze pospieszne maszyny rotacyjne wynalazku naszego rodaka, pana Steczkowskiego. Ame­

ryka niech idzie w kąt! Nikt w świe­

cie nie potrafił w stosunkowo tak krótkim czasie wydrukować taką ilość banknotów.

Jesteśmy bez konkurencji! Zasypa­

liśmy targi europejskie naszemi mar­

kami i śmiejemy się w kułak z kon­

kurencji amerykańskiej. Amerykanie dają dolar za 4000 marek; a my wkrótce 10.000 marek niżej dolara nie sprzedamy. Mamy maszyny pospiesz­

ne, mamy własne kliszarnie, maga­

zyny papieru, więc dobra nasza!...

— Pragniesz Baltazarku napić się czegoś wytwornego?... Znakomicie!...

Proponuję „Siwuchę" z lwowskim szampanem Carniera ze Zniesienia...

Pijcie Królowie!... Daj Boże zdrowie!

Baltazarku daj pyska!...

— Kochajmy się.

— Spróbujmy jeszcze tej kontu- szówki!... — Szkoda, że niema ja­

kiejś muzyczki i kilka dziewczynek.

— Obowiązek zwiedzenia „Targu Wschodniego" przedewszystkiem! — wtrącił najpoważniejszy z nas wszyst­

kich król Melchior. — Macie jeszcze coś do pokazania?.,.

— Jest, jest chwała Bogu!... Mamy wystawę, nahajek z wytwórni krajo­

wej „Silna Ręka"... Nahajki a la Su- worow, Erzherzog: Friedrich-Wiesza- tel i Hęrr von Jagow... Jest ogromny pawilon turecki D ’Effendi-Zywy, oso­

bny dla wojska a osobny dla cywi­

lów — wzorowe łaźnie męskie otwarte

„dla przejezdnych" przez całą noc — pałac strajkowy z fabrykatami z wła­

snej wytwórni „Sabotaż" — mamy wystawę wazeliny dyplomatycznej — pierog Napoleona z kioskiem na pre­

paraty lokalnych cudów z nad Mar­

ny — pałac dla importowanych arty­

kułów gumowych — pawilon tek mi- nisterjalnych i laboratorjum wybor­

cze — okazy patentowanej reformy agrarnej — wszelkie nasiona i roz- sadniki bolszewizmu — własne okazy not dyplomatycznych, fabrykowanych wyłącznie dla Ligi Narodów — pro­

jekty podziału Górnego Śląska — ogromne pawilony z okazami war­

szawskiej blagi, galicyjskiej biuro­

kracji i poznańskiej solidarności na­

rodowej — własne fabryki śliny i po­

myj partyjnych — wystawę płyt gra­

mofonowych dla mów powitalnych — własne wzory papug i pawi — apa­

raty, kondensujące lenistwo i nie­

róbstwo — politykomanję — mega- lomanję i sto tysięcy innych rzeczy, których nie spisałbym na wołowej skórze.

— To u was nie jest może tak źle, jak mi opowiadano ? spytał król

Baltazar. , ' v

— Skądże?... Jest całkiem dobrze i dlatego napijmy się tej piołunówku Bajeczna na żołądek. Twoje zdrowie Kasperku !

— Gdybym miał , pod ręką trzy miljardy marek polskich albo „pięćset dolarów, to zakupiłbym ' *en cttły

„Targ" — zauważył, chwiejąc się na nogach Król Baltazar. [' - "

— Baltazarku twój gest mi ihipotiuje.-

(4)

Zawsze ubrany wytwornie i modnie Inaczej w biurze, a inaczej w parku.

Zainicjował pierwszy „Targi Wschodnie", Więc prócz ubrania ma głowę na karku.

— Napijmy się pomarańczówki z koniakiem...

— A potem kminkówki z piper- mentem...

— A potem jeszcze żytniówki...

— Kilka starek nie zawadzi...

— A bon gout, to pies?...

— Brawo Melchiorku!

— Więc pijmy, więc pijmy za zdro­

wie miłości...

— Zaśpiewajmy sobie towarzysze- królowie I...

Czem jest dym pochwał — co nie wiele warte?

W czynie się tylko przejawia gest żywy.

W historji Lwowa pozostawi kartę Człowieka czynu i inicjatywy.

Śpiewaliśmy w czarowną noc księ­

życową, wesołą i skoczną piosenkę, a psy wyły przeraźliwie, jęcząco i długo...

v * #

Zbudziłem sie w krzakach parku Stryjskiego. Był blady świt. Trzej królowie ulotnili się widocznie dawno, nie zapomniawszy mi zabrać zegarka i portfelu z zaliczką, na 100 do 200 trzyszpaltowych wierszy feljetonu.

I bądź tu rojalistą!,.. RAORT

— Dobra! Śpiewajmyl... Propo­

nuję: „Panienka jedzie do Jarosła­

wia!"

— Do bani!... Mańka, Mańka jak mi ciebie żal...

— Nie, nie! Jak śpiewać, to coś z fasonem! „Sumurun" albo „Sa­

lome".

— Ja proponuję coś lwowskiego;

naprzykład: Husia, siusia!...

— Bon! Niech będzie „husia, siu­

sia!" —

Prezes „Targów Wschodnich41 Dyrektor Marjan Turski.

Rys. Kurceyńskiejjo (Lwów).

(5)

Nr. 39 Rok IV

Dodatek „SZCZUTKA”

Targi Wschodnie we Lwowie przed pięćdziesięciu laty.

Z Targów Wschodnich.

Podobno grupa szewców warszawskich, którzy przybyli na otwarcie Targów, podziwiała w parku Kilińskiego pomnik szew­

ca — bohatera narodowego.

Inne to były czasy — rze­

cze przygodny przechodzień — szewc był szlachetnym obywate­

lem kraju!

Oj te jaja.

— Mamy przedłożyć wykaz zniesionych w 1920 r.

jaj w naszym powiecie. Pan to zrobi, panie sekretarzu.

— Albo ja wiem, może jakie 7 tysięcy było...

Ależ nie siedm tysięcy! Napisz pan cztery miliony. Albo lepiej coś około 3,020.400 jaj; dobrze?

— Tak jest, panie starosto.

Jakież było zdziwienie pana starosty, gdy przyszła usterka z biura statystycznego namiestnictwa, pole­

cająca poprawienia aktu, który podawał cyfrę 3,020.43772 (i pól).

Cyfra świadcząca o gorliwości sekretąrza, jednak z jej obecności musiał się starosta usprawiedliwić.

— Panie Dyrektorze! Pan jesteś dobrym kon- cypistą, proszę ten akt załatwić.

Dyrektor podrapał się po głowie, na której ongiś tkwiła czapka feldwebla austrjackiego i oderżnął:

„— — — w usprawiedliwieniu powyż naprowa­

dzonej cyfry donosi się, że jedno jajo zostało znie­

sione na granicy naszego i rohatyńskiego powiatu, przeto pa podstawie rozporządzalnych danych nie podobno stwierdzić, gdzie wspomniane jajo jest przy­

należne, zwłaszcza że ojciec (kogut) takowego jest nieznany. Uprasza się o rozstrzygnięcie i udzielenie wskazówek — — —“. „Jotte-B rzezany".

-JY. ^

ZBIGNIEW ORZECHOWSKI, Dyrektor „Targów Wschodnich"

Targi Wschodnie.

Ironji uśmiech krwawej Nie schodzi z moich warg, I O Polski słuszne prawa

» Trwa wiecznie — wschodni targ.

Niemieckiej śni się hydrze, Co znów podniosła kark, Że Śląsk Polakom wydrze I skończy wschodni targ!

Wytężaj duch Narodzie, Zaniechaj ciągłych skarg,

W twej mocy jest na Wschodzie Zniweczyć wieczny targ!

Gdy v\eźmiem się do pracy, Zgnębimy „deutsche Mark".

Bo tylko my, Polacy, Zniweczym wstrętny tŁrgl

Jerzy Gur.

Rys.^T. Rybkowskiego, (Lwów).

(6)

C e n tra la : P O Z N A Ń , T o w a r o w a Nr. 15-20.

Oddział lwowski: Sykstuska 19, I. p.

O D D Z I A Ł Y : Tel. 594.

WARSZAWA, Miodowa 16

BYDGOSZCZ, Dworcowa 72 GDAŃSK, Hundegasse 105

ŁÓDŹ, Krótka 2

KRAKÓW, Głównv Rynek A-B 46

KATOWICE, Friedrichstrasse 35 208

Adres telegraficzny: ZBĄSZYŃ, przy Dworcu T D A M C IT IIC ** TCZEW, Pocztowa 2

1 1 U 3 SOSNOWIEC, 3 Maja 20

REWAL

KŁAJPEDA — MYSŁOWICE — MŁAWA — CZĘSTOCHOWA.

D a ls z e w ła s n e o d d z ia ły w p rz y g o to w a n iu .

Reprezentantów własnych posiadamy w wszystkich większych miastach w kraju i zagr.

Kapitał podwyiszamy, który łącznie z rezerwowym be dzie przewyższał 170 milionów.

Socjaliści a wolny handel.

Jak wiadomo, przestrzegali swego czasu posłowie socjalistyczni przed wprowadzeniem wolnego handlu, przewidując nową falę drożyzny. Przyszłość okazała, że socjaliści mieli niestety zupełną rację. Toteż ich dzienniki nie posiadają się obecnie wprost z radości z tego powodu. Przypomina mi to następującą ane­

gdotę:

W pewnej mieścinie niemieckiej żył uczony astro­

nom, który razu jednego przepowiedział gwałtowne trzęsienie ziemi. Mieszkańcy miasteczka nie bardzo wierzyliJw tą przepowiednię, ale ponieważ strzeżo­

nego Pan Bóg strzeże, opuścili dnia krytycznego miasteczko i udali się na poblizką górę. Między nimi był także nasz uczony.

Zbliża się chwila przepowiedzianej katastrofy. — Wszyscy czekają w najwyższem napięciu. Największe zdenerwowanie maluje się jednak na twarzy naszego uczonego...

Będzie trzęsienie ziemi czy nie będzie ? I Każda minuta wydaje się wiekiem...

Wtem straszny huk, ziemia poczyna się kołysać pod nogami, widać spadające wieże kościołów,— po chwili całe miasteczko legło w gruzach.

Dzięki Ci, Wielki Boże! — zawołał, wznosząc oczy ku niebu, nasz uczony, całkiem już uspokojony.

Mar.

Targi Wschodnie.

— Słyszałem, że magistrat nasz zarezerwował so­

bie jeden z większych pawilonów?

— A to na jakiego djabła?

— Ma prawdopodobnie zamiar wystawić śmiecie lwowskie, które jest przecie jedyną ozdobą Lwowa

prócz błota. Lotos.

|

Miły sen inteligentki.

— Karolu, Karolu miałam taki piękny sen!

— Naprzykład?

— Śniło mi się, że jesteś robotnikiem i dostałeś 200% podwyżki!

Uposażenie.

— Prosi pan o moją rękę ? A jakie ma pan upo­

sażenie?

— Pani jest córką bankiera. Więc ja liczę na na­

leżyte „uposażenie" pani przez ojca. Mar.

A tak.

— „O dawno pana nie widziałem. Słyszałem, że pan ożenił się z Julką. I cóż ? Jesteście szczęśliwi ?“

— „Jak kto.... ona jest szczęśliwą, ja zaś żonaty..."

Lotos.

(7)

PRZYBYWAJCIE l

Na TARGI

WSCHODNIE

WE LWOWIE

w czasie od 25. IX. do 5. X. 1921.

Na „Targach" można zaopatrzyć się w wszel kiego rodzaju towary

najtaniej i najszybciej.

» »

SPOŁEM

I I

Husiatynie Skale Łanowcach Równem

Gdańsku Wiedniu

Ir «i |

| Handel graniczny i tranzytowy.

Związkowe Towarzystwo Handlowe

1WÓW - TRZECIEGO MAJA 19.

Nr. telefonu 548. Adres telegraficzny: „Społem“ Lwów

poleca dla dostawy po cenach konkurencyjnych : Zboże wszelkich gatunków krajowe i zagra­

niczne, mąkę krajową i zagraniczną, tłuszcze zagraniczne, jaja krajowe i rosyjskie, bukowy

węgiel drzewny z własnych palarni*

Posiada oddziały w:

Śniatynie (ruch handlowy do i z Rumunji), Drohobyczu (dostawa przetworów naftowych

oraz aprowizacja Zagłębia naftowego), Podwołoczyskach

Handel graniczny polsko- rosyjski,

Przeprowadza wszelkie transakcje handlowe z Rosją i Rumunją, Gdańskiem i Niemiecką Austrją. Posiada zastępstwa fabryk zagranicz­

nych. Posiada magazyny we Lwowie i w Od­

działach.

Rachunki bieżące: Akcyjny Bank Związkowy we Lwowie — Bank Przemysłowy we Lwowie — Ra­

chunek żyro wy w P. K. K. P. we Lwowie — Ra­

chunek P. K. O. Nr. 148.540.

mmmmm s

(8)

wD= CEsr

O puściły prasą:

W. R A O R T A

WESOŁE IMPERTYNENCJE

' (SA T Y R Y )

Do nabycia we wszystkich księgarniach, Główny skład w Lud. Tow. Wydawniczem we Lwowie, Sykstuska 21.

CENA EGZ. 130 M k p . 15 H

PEZET

99

WE LWOWIE, ULICA AKADEMICKA L. 23.

===== T E L E F O N Nr. 5 5 . =

DOSTARCZA Z WŁASNYCH WYTWORNI:

CEGŁĘ, DACHÓWKĘ, WAPNO, PAPĘ, WYROBY BETONOWE, KAMIEŃ, SZUTER, DESKI.

Ze swoich bogato zaopatrzonych składów:

BLACHĘ CYNKOWĄ I POCYN- KOWANĄ, SZKŁO TAFLOWE, KIT SZKLARSKI, ZELAZO, OKUCIA, GWOZDZIE, DESZ- CZUŁKI PODŁOGOWE, DĘBO- WE, POSADZKI KLINKIEROWE KAMIENNE ORAZ INNE MA-

: TERJAŁY BUDOWLANE. : 7

Farby olejne tarte na najlepszym poko­

ście oraz l a k i e r y wszelkiego rodzaju po­

leca najtaniej

L. H O S Z O W S K I

Lwów, Akademicka 3.

ŁM W 1 ^ n n a w a c ie , w e łn ie i p u c h u

K W Ł U K Y o r a z 60

MATERACE WŁOSIEŃ NE

p o le c a p ie r w s z o r z ę d n a fa b r y k a k o łd e r

M. PLESZOWSKI

-d Kraków, Szewska*4. tel- 1351.

Filozof ja pijacka.

— Człowieku, wypiłeś już całą flaszką wódki ! Czy nie wiesz, że alkohol jest trucizną dla orga­

nizmu ?!

— Nie dla pijących bracie! Skutki pijaństwa od­

bijają się na potomstwie, a że ja nie mam żony i nie będę miał dzieci, więc mogę pić spokojnie! JG . Na lekcji historji współczesnej.

— Jaki to naród w czasie wojny głosił zdanie:

Boże, ukarz Anglję!

— Polacy, panie profesorze. JG.

Na wsi.

— I cóż Kumie, kartofle kiepskie, co będziewa robić ?

— Co będziewa robić? A no gorzałkę pędzić galanto!

W sądzie.

Sędzia (do piętnastoletniego wyrostka oskarżonego o kradzież): „Podsądny, czy nie miałeś żadnej obawy, kiedy przywłaszczyłeś sobie tę oto portmonetkę?"

— „O panie sędzio, takiego miałem stracha, aby ino pustą nie była!..." Lotos.

Dziś to tak.

— Pani mi się podobała od pierwszego wejrzenia!

— Ach, tak? I cóż się tak panu we mnie spo­

dobało?

— Ze ma pani — mieszkanko dwupokojowe z ku­

chnią! Bezdomny.

WINA

W Ę G I E R S K I E

i A U S T R J A C K IE

po najniższych cenach

poleca H A N D E L H E R B A T Y I K A W Y

Hi d m u n da R.iedl a

we Lwowie, ul. Rutowskiego 3.

MIESIĘCZNIK

dla spraw handlu i przemysłu

---- ukazuje się każdego miesiąca NAJLEPSZE ŹRODŁO INFORMACYJNE Rewja przemysłu i handlu służy sprawom zwią­

zanym z handlem, przemysłem i rękodziełem.

Rewja otwiera swe łamy dla swobodnego wy­

powiadania się biorących udział w życiu han- dlowo-przemysłowem.

Rewja dąży do nawiązania między-miastowych stosunków kupieckich.

Rewja przeprowadzać będzie kampanje rekla­

mowe i służyć wszystkiemu, co broni i pod­

nosi przemysł, handel i rękodzieło.

Redakcja i Administracja: Lwów, ul. Zimorowicza 5.

17

(9)

Podsłuchane ną Targach Wscho­

dnich.

— Jak teraz marka spada, ludzie kupują byle coś, żeby jeno pozbyć się tego papieru zadrukowanego.

— Z jednym wyjątkiem!

— ??

— Grodkiego, bo ten «\dzień n*- wejfpiamo kupuje!

— Te Targi Wschodnie istotnie to coś nowego i wielkiego.

— Dziwota, gdy im patronują Ntumann i Grossmannl

*

— Dlaczego ten pawilon zwie się

„Pacyków“ ?

Patrz na te okładki — to prze­

cież robią pacykarze\

Pod tym samym pawilonem.

— Patuz, Andziu, jaki ten Turski przystojny, a jak klasa zbudowany, fest chłopaka!

— Bo codzień pije wodę Dewatis, odzywa się głos z pawilonu.

*

— Dlaczego tu tyle hangarów?

— Bojtu większość jest tak z po­

wietrza złapana !

*

— Mówią, że Lwów się bardzo pod­

niesie.

— O, Zosia się już podniosła, że lepiej nie można !

*

— Targi Wschodnie są jak miłość prawdziwa.,.

— Czemuż, panno Lucio ?

— Bo tu trzeba zrobić poważne

JAN KADERNOŻKA, Dyrektor Tar­

gów Wschodnich.

zamówienie, a en detail nie sprze­

daje się.

*

— Panie Alfredzie niech pan trzy­

ma ręce przy sobie.

— Kiedy właśnie „Targi Wschodnie-' są obmyślone dla „zbliżenia się i bez­

pośredniego zetknięcia się".

*

— Proszę popatrzeć się — zap«- źniony, jesienny motylek!

— Hm, że też Sekcja prasowa nie rozesłała jeszcze artykułu p. t. .Mo­

tylek a Targi Wschodnie"!

* "

— lrenko, nie rób oka tak bez­

czelnie. Za te marne franki francu­

skie stracić dobrą markę!

*

— Czy są i Grecy?

— O, tam, popatrz się!

— Toć to Chamaides i Chajes!

— Cóżeś ty chciał, żeby zaraz był Archimedes i Tales?

*

— Mój mąż to jest wielki inżynier maszynowy...

— Od jakiegoż czasu? Przecież dotąd był kupcem korzennym...

— Niech się patrzy pani, furt sie­

dzi koło tej panny maszynowej, tej brunetki... oj te targi, targi! pi.

Płk. MARJAŃSKI, który swą pomo­

cą przyczynił się do zrealizowania dzieła.

Tempora m utantur.

Pan Piegłasiewicz z Psiej Wólki był raz na audjencji u samego c. k.

namiestnika.

Ubrał się w anglez, podał bilet dy­

żurnemu konceptpraktykantowi, po­

czekał chwilę w szkarłatnej sali i wszedł przed oblicze — zastępcy ce­

sarza.

Pan Piegłasiewicz był potem, po latach na audjencji w Warszawie u ministra.

Szepnął coś woźnemu do i^ęki i bo- cznemi drzwiami wszedł w tej minu­

cie.

Pan Piegłasiewicz wreszcie posta-

Goście ,,Targów Wschodnich,’.

NACZELNIK JÓZEF PIŁSUDSKI nowił być na audjencji u Sekretarza Generalnego Targów Wschodnich.

Przychodzi, a tu wręczają mu for­

mularz do wypełnienia: „Imię, nazwi­

sko, płeć, rok urodzenia, z jakim in­

teresem (krótko a zrozumiale), na który dzień zgłasza się? godzinę?

minutę? Własnoręczny podpis, odcisk lewego palca wskazującej ręki...

Pot oblał kroplisty pana Piegłasie- wicza na widok tylu pisanin. I wró­

cił do Psiej Wólki. pi.

(10)

*

/ni. A R N O L D K O L IS Z E R , naczelny dyrektor „Pezeiu*.

Choć często gniewny, człowiek zacnej duszy, Figura powszechnie znana.

Na szachownicy, gdy ręką poruszy, To zawsze pewna wygrana.

Najlepsze wyjście.

, — Z wszystkich państw na kuli ziemskiej najlepiej zaopatruje swych urzędników Rosja bolszewicka.

? ? ?

— Stosownie do rangi dała każ­

demu urzędnikowi odpowiednią ma­

szynkę do wyrabiania rubli sowiec­

kich. Niskiemu urzędnikowi wolno wytłoczyć ile tylko chce 5-rublówek, wyższy ma pozwolenie już na 10-ru- blówki, jeszcze wyższy na 100-ru- blówki i t. d.

^6 Ach, gdyby to tak i u nas...

Mar.

Nowy gabinet.*

--- ^ --- -- ---

Prezes Ministrów — vacat Minister spraw zagranicz. — vacat Minister aprowizacji — vacat Minister pracy i opieki pub, — vacat Minister poczt i telegrafów — vacat i t. d. i t.”d.

W miejsce antysemityzmu.

— Od szeregu lat spędzasz lato w Zakopanem. Co się stało, żeś tego roku tam nie był?

— Wiesz, tego roku panował tam straszny... antygoizm.

Nasze biuralistki.

(autentyczne)

— Dlaczego pani przeniosła się do departamentu Vl-go?

— O! bo tain“jest znacznie wese­

lej!

Rysownikowi źle wypadła gęba

A wielka szkoda, bo ten chłopak byczy, To architektów lew, Henryk Zaremba

Polskiego Tow. bud. pierwszy budowniczy.

Wytłumaczył.

— Nie wiesz, dlaoego jarmark we Lwowie nazywają „Targi Wschodnie"

— Bo o cenę każdego towaru trze­

ba się targować jak na wschodzie.

Mar.

Niezwykły jubileusz.

Onegdaj obchodził uroczyście mini­

ster skarbu Steczkowski jubileusz dwu- dziestopiątego podania się do dy­

misji. Mar.

Sjoniści a „Targi Wschodnie".

— Słuchaj Knopfmacher, my sjo­

niści powinni byśmy się zrewanżować Polakom za „Targi Wschodnie".

— Nu, w jaki sposób?

— Urządzimy w Palestynie „Targi Zachodnie".

Zjazd katolicki.

Opowiadają w stolicy, że komitet zjazdu katolickiego zwrócił się do warszawskich kinoteatrów, aby w czasie zjazdu dawały program odpo­

wiedni. Na apel ten odpowiedział je­

den z tych/e kinoteatrów, że gotów jest wyświetlić film p. t. „Choroby weneryczn:".

(11)

:EEEĘrT

Pieśń o Tabromika

śpiewa się na nutę uopularnej dziś tv śmiecie „Salome“ Stolza.

ZDśród nadgoplańskie!) okolic i pói

^Prastarej ziemi to szmat

r(*Jam, gdzie ży t ^Popiel, zbrodniczy zły król, Go potruł stryjów ja k kat,

^3am leży Qniezno, warowny ten gród

<"Wśród wieżyc, murów i Sram.

3)ziś znowu w£Polsce jest stawny ja d wprzód, dlaczego? wyjaśnię wam:

^UaBromikl tu zasługę w tym względzie ma cGa6romil<! wszędzie znana jest firm a ta

^3a6romik! do twycf) wódek się śmieje twarz c15a6romik! niechaj krzewi się przemysł nasz.

Qdy w sercu smętek a w duszy masz żal, Qdy żyjesz z żoną swą źle,

(Uo ^3a6romika szklanicą ty wat 91 możesz wypić i dwie.

‘tffeśli na mocną przypadkiem masz gust

^Możesz się urżnąć ja k drań.

Słodka zaś smaki dziewczęcych ma ust RDięc doSra nawet dla pań.

\Jaf)romik l tu zasługę w tym względzie ma TjaGromik ! wszędzie znana jest firm a ta

^GaSromik! do twycf) wódek się śmieje twarz

^UaSromik / niecfjaj krzewi się przemysł nasz --- ..

N a balu...ii

Tancerka młoda na balu zemdlała W ręku ma wódkę wyrobu „Tebromik Goście w popłochu — awantura cała. Wlał tancereczce krople; Tabromika W tern nadszedł doktor, znany w mieście komik, I odtąd zdrowa co karnawał fika.

Rys. W. Rudy (Poznań).

(12)

Rys. A. Swinarski iLw aw '.

i t S l

m m

mm Sm

m t

Redaktor naczelny i kier. literacki: Henryk Zbierzchowsld. — Kierownik artyat.: Zygmunt Kurczyński. — Zastępstwo Redakcji na W ar*

izawę: Jeny Goran owi ki. — Nakładem wydawnictwa .Szczutek". Klisze Wyk. w zakt. , Unia". Redakcja i Administracja, Lwów, Zimorowi- c łi 5. — Warszawa, Nowy Świat <6. — Poznań, Krasińskiego 13. — Drukiem .Prasy' Sokoła 4.

MERKURY LWOWA.

«

Oczy jak chabry, wyraz twarzy słodki, Więc bardzo trudny do karykatury.

Słodyczą życia gardzi Karol Grodki, Bo nad kołyską jego stał Merkury.

Dziwnie poważny na swój wiek chłopięcy, Wciąż myślą w locie, jak ptak na wyraju.

Gdybyśmy mieli takich ludzi więcej, Bogactwa nasze zostałyby w kraju.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Począł wić się w męce okrutnej i oszalały w gniewie, rozlał się szerokim wylewem głów zbiedzonych po wszystkich ludnych i odludnych ulicach.... Daleki

sza, swobodna audjencja. Dziś poseł polski Dr. Grabskij przedstawił się tow. Opuszczającemu Kreml posłowi tłum zgotow ał proletarjacką ow ację, w ołając po polsku:

Ogromne podrożenie papieru i ceny druku, które skłoniło wszystkie prawie wydawnictwa codzienne i tygodniki do znacznego podniesienia prenumeraty — zmusza i

Wojna była rozpoczęta Z a spalone wsie i miasta, Za łez nie ot ar tych rzeki, Za miliony naszych trapów, Za sieroty i kaleki.. Nie pomogą, żadne targi, Nie pomoże

Im krótsze stają się sukienki paska- rzyc, tem krótsze (od strzępienia się nie­.. powstrzymanego) spodnie uczonych,

Podparłem się mocno, więc i to całe tałałajstwo uniosę w swym tornistrze. Kierownik literacki I redaktor edpowledzlalny: Henryk

Dość tei szatańskiej gry, Wieczność przed nami czeka- Nie przerażą mnie mgły, Idę szukać człowieka- Jeden był jako głaz, f. Drugi jak chytra żmija, Trzeci jak

nistrem skarbu w yasygnow aliśm y dwa miljardy marek na koszta, które mają ponieść em igranci w czasie podróży i jako ekw iw alent za utracone dnie