• Nie Znaleziono Wyników

Puławy po wojnie - Kazimierz Arasimowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Puławy po wojnie - Kazimierz Arasimowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ ARASIMOWICZ

ur. 1911; Andrzejewo

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, okres powojenny

Słowa kluczowe Puławy, okres powojenny, instytut, sklepy, Żydzi, bieda, dorożkarze, PKS, taksówka

Puławy po wojnie

Podobały mi się [Puławy po przyjeździe], ładne były, szczególnie na wiosnę.

Pamiętam, że nazwałem sobie to miasto miastem bzów i jabłoni, bo rzeczywiście, [to był] jeden zapach. Woń jabłoni, kwitnących sadów. Pamiętam, tam w stronę Wisły na tych polach, dywan tulipanów na przykład, to było śliczne. Później, to jakoś zarzucono, posiano tam pszenice czy coś. Od pana Biernackiego, kierownika tych ogrodów, zawsze dostawałem pęk tulipanów. Wszyscyśmy tu żyli jak to się mówi, jak bracia. Było miasteczko, do życia. Instytut sobie żył swoim życiem, zwany był

„Watykanem”. Po wojnie było dużo zniszczeń. W centrum, przy tej szosie Lublin – Radom, tam były duże szkody. Ten pagór taki, co dzisiaj jest po prawej stronie, niemal naprzeciwko cmentarza to tam wszystko było obudowane, swego czasu, takimi domkami, jakimiś takimi budami żydowskimi. Tam, Żydzi, się gnieździli.

Handlowali, na tym pagórze takim. Tam dzisiaj, taki głaz, zdaje się leży, duży jakiś, pamiątkowy. To tam, Żydzi [mieszkali przed wojną]. [Teraz] porósł trawą, bo tam, wszystkie te budynki zostały, niejako przez wojnę, zmiecione, tak, jak by woda zmiotła. Były kozy w Puławach, chodziły kozy. Gdzie tyko jaka trawka tu było, to już tam była koza także. Po wojnie, tu na działkach, bliżej dworca, w tej dzielnicy. Tu było mnóstwo kóz i taka pani była, i pasła te kozy. Była jedna, jedyna taksówka, numer jeden. Pana Czapika, stała zawsze koło „Bristolu”. Dorożkę konną [miał pan]

Choina, chyba były nawet dwie dorożki konne. PKS był, razem z Polską Ludową się ukazał. Trudno było z jedzeniem. O wszystko, było trudno. O chleb, było trudno.

Chleb, to był w dwóch miejscach [sprzedawany]. Jeden był [sprzedawany] u pani Poznańskiej, świetny chleb. Była jeszcze piekarnia u pani Drewienowej, na Piłsudskiego. Kiepski był ten handel, mało było tych sklepów. Sklep miała pani Sabina, [mówiło się]: „Do Sabci, się idzie.”. „Do pani Poznańskiej, się idzie.”.

(2)

Data i miejsce nagrania 2005-03-04, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przewodniczący nazywał się Jan Kominek, uczeń, to, był taki pies na nauczycieli, na dyrektora, zawsze skrytykował.. To był „duży pies”, a miał takiego

Moja mama, która mieszkała w Warszawie, w czasie okupacji przeniosła się do Puław i podjęła pracę jako tłumaczka w IUNG-u.. Także jak ja tu przyjechałem to miałem

Były wystawy, dekorowane często przez profesjonalistów, to było fajne, że sklepy miały wystawy i to nie były takie, że tu masło położył, a tam jabłko, tylko to były

I to mi się udawało, a zwłaszcza w „Wścieklicy”, gdzie po prostu, uważam że Lis zrobił rewelacyjną scenografię malarską.. To było tak, jakby właśnie – jak poszła

Słowa kluczowe projekt Pożar Lublina - 298 rocznica ocalenia miasta z wielkiego pożaru, rodzina, warunki życia, praca.. Było ciężko,

I ta „Reduta” funkcjonowała bardzo długo, wiele wiele lat, nawet po odejściu Machulskich z Lublina, to jeszcze „Reduta” funkcjonowała.. Ja robiłem przedstawienia również

Pani Giryłowa [Gerełłowa] lutowała garnki, bo nie można było [tak łatwo] kupić [nowych].. Ludzie przynosili do niej, a to nie wolno było, bo podobno to szkodliwe

Szefową „Życia Lubelskiego” była pani Halina Szatkowska, później nazywająca się Chabros po zawarciu związku małżeńskiego z Tadeuszem Chabrosem.. Zawsze prowadziła