• Nie Znaleziono Wyników

Przyjazd do Puław po wojnie - Kazimierz Arasimowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przyjazd do Puław po wojnie - Kazimierz Arasimowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ ARASIMOWICZ

ur. 1911; Andrzejewo

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, okres powojenny

Słowa kluczowe Puławy, okres powojenny, matka, praca matki, ulica Japońska, ulica Kochanowskiego, Boratyńscy

Przyjazd do Puław po wojnie

Mama liczyła na prace w instytucie, [do Puław przyjechała] w 1939 roku. Tylko, że jak ja przyjechałem, to zastałem mamę, jako pracownice fizyczną. Pracowała na polach instytutu, na takich uprawach doświadczalnych. Dopiero w niedługim czasie została tłumaczką. Mama, jako ziemianka miała bony: Niemkę, Francuzkę i znała te języki.

[Przyjechałem] 9 maja 1945 roku [i zamieszkałem] z mamą. [Kiedy] dostałem pracę w szkole, to zamieszkaliśmy na ulicy Kochanowskiego 5. [W roku] 1948 ożeniłem się [i]

mieszkałem na ulicy Japońskiej, którą wkrótce, ponieważ Japończycy, okazali się naszymi wrogami, przemianowano na ulice Cichą.

W tym domu [przy ulicy Japońskiej] długo mieszkałem, bo tam byłem wżeniony.

Chyba mieszkałem, aż do śmierci żony i potem jeszcze parę lat. Córka ciotecznej siostry mojej żony, po śmierci swojej matki, ofiarowała mi to mieszkanie. Jeszcze stoi [ten dom przy dawnej ulicy Japońskiej], jest własnością rodziny Boratyńskich.

Data i miejsce nagrania 2005-03-04, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tu było mnóstwo kóz i taka pani była, i pasła te kozy.. Była jedna, jedyna taksówka,

Moja mama, która mieszkała w Warszawie, w czasie okupacji przeniosła się do Puław i podjęła pracę jako tłumaczka w IUNG-u.. Także jak ja tu przyjechałem to miałem

Zdecydowałam się na studia w Lublinie na kierunku geografia z tego względu, że zawsze geografia była w moim życiu obecna.. Dużo podróżowałam z rodzicami, zawsze

Jakśmy tam coś jedli i papierek rzucili, to nauczycielka nam powiedziała: „Nie wolno, zabieraj, tam kosz jest, do kosza zanieś”.. Myśmy tam po Wiśle trochę

A ja już jak wróciłam pod koniec sierpnia, a może nawet we wrześniu, dokładnie nie pamiętam, w każdym bądź razie, to już było późno, to już zaczęto uczyć.. Dyrektorem

I jak Niemcy weszli, potem myśmy wrócili, bo myśmy z mamą, bo ojciec mój to już dawno nie żył, bo zmarł w dwudziestym pierwszym roku, to mama moja, jak wróciła

W tym miejscu, gdzie ja mieszkałem, jest teraz prosektorium, żeby było ciekawiej, taka fajna klamra się zrobiła.. Tam

No było kupę śmiechu, no bo ja znałem skądinąd, on skądinąd, no i oni szukali czegoś, bo coś im się tam należało, ale to co im się należało to się spaliło, bo to akurat