• Nie Znaleziono Wyników

Mieliśmy świadomość, że w tych dniach biblioteka i uniwersytet będą pod obserwacją SB - Waldemar Michalski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Mieliśmy świadomość, że w tych dniach biblioteka i uniwersytet będą pod obserwacją SB - Waldemar Michalski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WALDEMAR MICHALSKI

ur. 1938; Włodzimierz Wołyński

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Czeslaw Miłosz, KUL, Katolicki Uniwersytet Lubelski, SB

Mieliśmy świadomość, że w tych dniach biblioteka i uniwersytet będą pod obserwacją SB

Przy wchodzeniu do biblioteki sprawdzane były karty wejścia (pewien rodzaj biletów).

Teoretycznie należało się spodziewać tylu ludzi, ile wcześniej rozdano kart. Ale jak to zwykle u nas bywa, były różne sposoby obchodzenia przepisów, między innymi odwoływania się na takich czy innych znajomych. W sali znalazło się więc co najmniej dwa, trzy razy więcej osób, niż aula mogła pomieścić. Panował oczywiście ogromny zaduch. Zmęczenie Miłosza tłumaczyłem też brakiem powietrza.

Otwieraliśmy okna i drzwi, żeby był przeciąg. To było na granicy wytrzymałości, a spotkanie się przeciągało.

Ciągle podczas trwania spotkania na dole szturmowano drzwi. Przychodzili różni ludzie. Odróżnialiśmy (przynajmniej ja, bo znałem dobrze osoby z literackiego środowiska lubelskiego i z obydwu uczelni), kto jest kto i kogo, mimo braku karty, powinno się wpuścić. Wpuściłem kolegów z redakcji „Akcentu” Jednak nie wszystkich, bo miałem świadomość, że już nie ma miejsc. Kręcili się też ludzie z pewnością ze służb specjalnych, ze Służby Bezpieczeństwa, którzy chcieli mieć wgląd w to, co się dzieje w auli. Tych absolutnie nie wpuszczaliśmy, mimo że udawali przyjezdnych literatów z Warszawy. Przyszedł nawet jakiś człowiek, który był w sutannie, ale nie wyglądał na księdza, natomiast bardzo ostro szturmował wejście.

Nie wpuściliśmy.

Później z tego powodu pojawiły się troszeczkę pretensje do nas jako do organizatorów, że nie wszyscy, którzy chcieli przyjść na spotkanie, zostali wpuszczeni. Ale to była konieczność. Mieliśmy pełną świadomość, że zarówno biblioteka, jak i uniwersytet szczególnie w tych dniach będą pod obserwacją Służby Bezpieczeństwa. Należało wykluczyć możliwości różnych prowokacji czy jakichś nieodpowiednich zachowań: szwędania się po bibliotece, szukania niewiadomych rzeczy czy odwracania uwagi od tego, co w tym dniu jest najważniejsze.

(2)

Data i miejsce nagrania 2011-11-18, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Maria Buczkowska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Później, kiedy do kabaretu wkroczył Tytus Wilski (to było na początku lat sześćdziesiątych), to od czasu do czasu on sprzedawał kabaret poza [Czarcią Łapę]. Na

A ponieważ Czarcia Łapa była taką prowadząca kawiarnią w Lublinie, w związku z tym ambicją każdego czy dyrektora zakładu, czy przewodniczącego rady zakładowej było, żeby

Franek lubił dużo mówić, ale mówić konkretnie, to nie było gadulstwo, takie mieszanie kijem wody, mówił konkretnie, myślę, że był do każdego spotkania przygotowany, bo

Wtedy też za sprawą Franka poznałem Andrzeja Rozhina i szybko się zorientowałem, że oni mają podobne charaktery, podobną mentalność i podobne widzenie świata i

Gdy w siedemdziesiątym trzecim roku przeniósł się z niewyjaśnionych dla mnie przyczyn do Białegostoku, to okazało się, że tamtejszy miesięcznik „Kontrasty”jest w zasadzie

Ponieważ nową, już taką dojrzałą i trwałą pasją Franka był reportaż, wcale się nie dziwię, że w dwa tysiące dziewiątym roku powołał do istnienia Wakacyjną Akademię

W tym roku Tadeusz Szkołut, ja i Bohdan Zadura zrzucaliśmy się po dwa i więcej tysięcy, żeby utrzymać „Akcent”.. Miasto tego nie

Z daleka można było obserwować, jak płonie osada i że dzieją się tam makabryczne rzeczy:. krzyk,