• Nie Znaleziono Wyników

Protokół przesłuchania świadka 8/II

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Protokół przesłuchania świadka 8/II"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

[stempel]

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

[/stempel]

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

Lund, dnia 10.VIII 1946 r.

Tajne

Krystyna Karier przyjmujący protokół asystent Instytutu

przepisany

Protokół przesłuchania świadka 8/II

Staje Pan Tylko Kazimierz urodzony 6.I.1922

w Szczakowej, pow. Chrzanów , zawód student

wyznanie rzymsk.-kat. , narodowość polska imiona rodziców Tadeusz, Maria +

legitymujący się: [brak]

ostatnie miejsce zamieszkania w Polsce Kraków obecne miejsce zamieszkania Szwecja – Lund

pouczony o ważności prawdziwych zeznań, oraz o odpowiedzialności i skutkach fałszywych zeznań, oświadcza, co następuje:

aresztowany zostałem w dnia

Przebywałem w więzieniu (ghetto, obozie pracy itp.):

przebywałem w obozie koncentracyjnym w

w czasie od do jako więzień polityczny

pod numerem i nosiłem trójkąt koloru

z literą

następnie przebywałem w

od do

okres: od chwili wypędzenia Niemców – do obecnej.

Na pytanie, czy w związku z pobytem, w więzieniu, ghetto, obozie koncentracyjnym mam jakieś szczególne wiadomości w przedmiocie organizacji obozu koncentracyjnego, trybu życia i warunków pracy więźniów, postępowania z więźniami, pomocy lekarskiej i duchowej, warunków hygienicznych, szczególnych wydarzeń, oraz wszelkiego rodzaju przejawów życia więźniów podaję, co następuje:

Zeznania świadka p. Tylko Kazimierza obejmują 13 1/2 str. ręcznego pisma i zawierają:

1) Moment wkraczania wojsk sowieckich i charakterystyka ich; zryw społeczeństwa polskiego do pracy przy odbudowie; rosnąca nienawiść Polaków do Rosjan w miarę poznawania intencyj [sic]

sowieckich.

2) Warunki życia młodzieży studiującej – zapoczątkowana praca konspiracyjna Związku Narodowego Młodzieży Wszechpolskiej.

Zarządzenia władz o przymusowej dekonspiracji członków A.K. i rejestracji wojskowej – niewykonanie tego rozkazu. Ucieczka do Szwecji.

BLOMS BOKTRYCKERI, LUND 1946

(2)

3. Utworzenie milicji obywatelskiej – element wartościowy, a następnie jednostki nadrzędnej, wzorowanej na sowieckiej N.K.W.D. – t.zw. U.B., pozostającemu [sic] pod ścisłą kontrolę regime’u. Zakres działania obu jednostek i stosunek do społeczeństwa.

4. Charakterystyka społeczeństwa polskiego, podejmującego wysiłek odbudowy życia polskiego nawet w oparciu o Rosję – zniweczenie wszelkich nadzieji [sic] przez rząd warszawski. Antypolska działalność tego rządu – umożliwianie Rosji gospodarki rabunkowej Rosjan na terenie Polski – fakty, zaobserwowane w kolejnictwie. Rosjanie na stanowiskach. [nieczytelne skreślenie]

Charakterystyka działalności P.S.L. i Mikołajczyka. Stosunek regime’u do Kościoła – napaści w prasie; nieudana próba skasowania nauki religii w szkołach. P.P.R. i związki zawodowe. Akty represji – wywożenia – rewizje, przeprowadzane przez funkcjonariuszy Bezpieki przy udziale milicjantów z N.K.W.D. Translokacja ludności – straszliwe warunki transportów.

5. Kraków – ośrodkiem życia kulturalnego. Rocznice narodowe. Brak pomników zastępowany pomnikami „Wdzięczności”.

6. Stosunek społeczeństwa polskiego do Rosjan.

(3)

[stempel]

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

[/stempel]

Zeznaje p. Tylko Kazimierz, ur. 6.I.1922 w Szczakowej.

Zimowa ofenzywa [sic] sowiecka, zapoczątkowana uderzeniem a uwieńczona przerwaniem frontu niemieckiego na przyczółku mostowym pod Baranowem stała się chwilą realizacji odtworzenia polskiego państwowego życia. Paniczny odwrót Niemców był z dawna oczekiwaną chwilą. Oddziały A.K. tylko w niewielkiej mierze wykorzystywały niemiecką słabość dla otwartego zwalczania ich. W społeczeństwie polskim oprócz niewątpliwej radości spostrzec można było dziwny niepokój i niepewność. Odchodzący Niemcy

niszczyli w naszych okolicach wszystko to, co mogłoby ułatwiać odst postęp sowieckich wojsk. Zniszczono kompletnie linie kolejowe: Dębica–Tarnów–Bochnia, Nowy Sącz–Stróże–Tarnów, Tarnów–Szczucin. Zajęcie naszych terenów przez Sowiety i apel do prac nad odbudową zniszczeń spotkał się z życzliwym przyjęciem. Do pracy zgłaszano się gremjalnie. Sam zgłosiłem się do pracy przy kolei (P.K.P.) na stacji Tarnów. Zostałem z miejsca przyjęty na stanowisko dyżurnego ruchu, później dyspozytora. Tu zetknąłem się po raz pierwszy z Sowietami. Nie mogłem nigdy zrozumieć jak Sowieci mogli przeprowadzać gigantyczne plany przy ich kompletnym braku subordynacji. Naturalnie praca w takich warunkach była niesłychanie trudną. Musiano stale uciekać się do pomocy organów policyjnych i placówek komendantów wojennych.

Dnia 22 lutego 1945 zostałem telegraficznie przeniesiony na stanowisko dyspozytora ruchu przy oddziale ruchu w Krakowie. Praca dyspozytorska była wyjątkowo ciężką a ruch pociągów z racji bliskiego jeszcze podówczas frontu był silny. Wynagradzano śmiesznie nisko. Otrzymałem za pierwszy miesiąc pracy 470.– zł., gdy 1 kg chleba czarnego kosztował 130.– zł. Inicjatywa na każdym polu spoczywała w rękach Sowietów, co wobec toczącej się jeszcze wojny i przewagi personelu sowieckiego było rzeczą zrozumiałą. Od końca marca 1945 zapoczątkowano wywóz węgla i maszyn z Polski. Wywożono słynną fabrykę, miejsce pracy więźniów obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu z pobliskich Dworów. Ponieważ była to jedna z największych fabryk wyrobów syntetycznych, zbudowana przez Niemców na terenach Polski wywóz jej trwał z górą rok.

Mimo beznadziejnych warunków materialnych pracowano intensywnie, wierząc w pracę nad odbudową i rekonstrukcję polskiego życia. Masowe w tym okresie morderstwa i grabieże, dokonywane

(4)

przez sowieckie wojska na Polakach, stwarzały między polskim społeczeństwem a sowieckimi okupacyjnymi wojskami coraz głębszą przepaść, która później w miarę spostrzegania sowieckich intencyi [sic] rozszerzy się, zmieniając się w nieukrywaną nienawiść. W tym też okresie następuje nagonka w kierunku przystępowania do Polskiej Partii Robotniczej, Związków Zawodowych i Rad Załogowych. Akcja ta, prowadzona różnymi metodami, dawała w początkach pozytywne rezultaty. Nie cofano się nawet przed zastraszaniem. Mnie samemu naczelnik jednostki służbowej wytknął pracę w A.K., zagroził ewentualnością aresztowania, widząc jedyny dla mnie ratunek w natychmiastowym przystąpieniu do P.P.R. Dzięki koledze, będącemu podówczas sekretarzem komórki P.P.R. na terenie kolei, byłem przez przeciąg dwóch tygodni prowadzony nieformalnie na liście członków P.P.R. Dopiero stwierdzenie prostej metody zastraszenia spowodowało, że nieformalność mego członkostwa zost stała się zbędną [sic]. // W Krakowie mieszkałem raz z dwoma kolegami. Obok pracy zacząłem myśleć o nauce. Kończąc II klasę licealną i zdając maturę zapisałem się na U.J. na wydział prawny.

Uczynili to również moi koledzy. Połączenie prac, złych warunków materialnych i nauki dzięki

przyzwyczajeniu się do kompletnego prymitywu nie było specjalnie trudne. Na uniwersytecie zetknąłem się z masą dawnych i nowych kolegów. Warunki, w jakich ludzie ci żyli, trudno określić ludzkimi. Bez mieszkań, środków do życia, bez odpowiedniej odzieży, wobec ogromu nauki byli ludźmi zasługującymi na miano ludzi naprawdę dzielnych. Położenie nas, którzy pracowaliśmy, było o wiele lepsze. Dużą pomoc okazywały tu internaty i kuchnie, kierowane i utrzymywane przez siostry zakonnice.

Częsta wymiana myśli, krytyka istniejących stosunków zastanawianie się nad istniejącą

rzeczywistością podzieliła rzesze studentów na grupy różnych orientacyi [sic] politycznych. Zdecydowaną większość stanowiły tu naturalnie grupy zdecydowanych przeciwników istniejącego porządku. Na Uniwersytecie zapoczątkowano konspiracyjne kontynuowanie prac Związku Narodowego Młodzieży Wszechpolskiej. Praca ta, mająca

(5)

za zadanie uświadamianie młodzieży i podnoszenie jej poczucia narodowego musiała ograniczać się z racji ściślej konspiracji do niewielkiej ilości członków. Ideologja jej jednak rozszerzyła się szybko jednając sobie masy zwolenników.

Obok masy najróżnorodniejszych zarządzeń ogłoszono w tym czasie dwa dla nas ważne. Jednym z nich to zarządzenie o likwidacji A.K. i przymusowej dekonspiracji, drugie to zarządzenie o przymusowej rejestracji wojskowej. Wobec rozkazu dowódcy okręgu A.K., by się nie dekonspirować, zarządzeniu o dekonspiracji nie uczyniłem zadość. Rejestracji wojskowej poddałem się dopiero 23.VIII.1945 r. po imiennym do tego wezwaniu.

Sprawy organizacyjne M.W. stworzyły konieczność oddania naszego mieszkania dla celów tej właśnie organizacji. Odbywanie ważnych posiedzeń pozwoliło mi na poznanie wybitnych w tym czasie osobistości pracujących konspiracyjnie i zaznajomienie się z całokształtem zagadnień przed nami stojących. Funkcje dzielono biorąc pod uwagę możliwości danych członków. My pełniliśmy funkcje kierowników działów kulturalno-oświatowego i organizacyjnego na placówkach I-ego i II-ego roku studiów, oraz utrzymywaliśmy stały kontakt z Uniwersytetem Lubelskim i Poznańskim.

Podczas jednego z ćwiczeń spotkałem współpracownika wywiadu wojskowego z czasów okupacji niem., będącego teraz w randze porucznika na stanowisku zastępcy okręgowego komendanta Policji Bezpieczeństwa p. Wójtowicza, który w sposób niebudzący zastrzeżeń indagował mnie w sprawie

dekonspiracji. Ponieważ w A.K. niższy rangą nie był do podobnych indagacyi uprawnionym rozmowy z nim nie kontynuowałem. Nie mniej zwrócenie mi po raz drugi uwagi na niewłaściwość takiego postępowania (zagroził wówczas możliwością aresztowania) spowodowało powstanie wspólnego dla nas trzech planu przeniesienia się z Krakowa. Powiadomiona organizacja zadecydowała wyjazd do angielskiej strefy okupacyjnej w Niemczech drogą przez Czechosłowację, starając się [dopisek nad tekstem] o [/dopisek] najdalej idące ułatwienia. Termin wyjazdu chcieliśmy jednak odsunąć możliwie do chwili zdania przypadających za 2 tyg. egzaminów

końcowych II-ego roku. Moment nagłych aresztowań w pierwszych dniach kwietnia 46 r. pośród grona najbliżej z nami współpracujących kolegów stał się chwilą przyspieszenia terminu

(6)

wyjazdu. Wobec braku odpowiednich dokumentów na preliminowaną wcześniej drogę, zadecydowaliśmy natychmiastową ucieczkę do Szwecji. Drogę odbyliśmy przez Gdynię. Dane instrukcje i sprawozdanie dla władz londyńskich przesłaliśmy po przyjeździe do Stockholmu.

Po wkroczeniu sowieckich wojsk na tereny polskie problemem najpoważniejszym bodaj była sprawa bezpieczeństwa publicznego. Koncepcja stworzenia milicji, będącej w pierwszym stadjum samorzutnym wynikiem konieczności samoobrony, była nowością w warunkach polskich bez precedensu. Sam fakt, że milicja ta nie mogła z racji wielkiej ilości członków A.K. wstępujących w jej szeregi [dopisek nad tekstem] stać się narzędziem w ręku Sowietów [/dopisek], nie wróżył długiego jej trwania. Częste wypadki uciekania m b. A.K. z bronią stworzyły konieczność podporządkowania organów Milicji Obywatelskiej, jakiemuś organowi

nadrzędnemu, będącemu już jednak pod ścisłą kontrolą reżymu. Dało to początek utworzonej na wzór sowiecki N.K.W.D. policji bezpieczeństwa. Członkami bezpieczeństwa mianowano z urzędu b. bojówkarzy P.P.R. i A.L.

Pozbawieni najczęściej jakiejkolwiek orientacji politycznej chłopacy ze wsi stali się doskonałym materiałem, na którym oprze się później organ wykonawczy policyjnego systemu. Następująca później segregacja członków M.O. i U.B. wykluczyła z ich szeregów jednostki względne i wartościowe, czyniąc z policji potężną bojówką reżymu. Przeprowadzane coraz częściej rewizje, aresztowania lub przesłuchania przeważnie po wsiach dały początek masowego odpływu młodzieży wiejskiej A.K. na odzyskane tereny zachodnie.

Rola Milicji Obywatelskiej została zresztą już na krótko po stworzeniu Krajowej objęciu władzy przez Krajową Radę Narodową mocno ograniczona. M.O. używano wyłącznie tylko do spraw egzekucji

administracyjnych i postępowań karnych na mniejszą skalę. M.O. współpracowało w przeprowadzaniu reformy rolnej oraz eksmisji domów po-niemieckich i po-żydowskich. Zachowanie się M.O. było na ogół bardzo względne. Nawet znalezienie broni nie dawało niejednokrotnie powodu do aresztowania. U.B. zachowywało się w sposób, przypominający metody Gestapo.

Tylko Kazimierz

(7)

[stempel]

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

[/stempel]

II arkusz zeznania p. Tylko Kazimierza, ur. 6.I.1922 w Szczakowej

Znam wypadek zastrzelenia podoficera A.K. (pseudo Lawina) –––––––––– w piwnicy jego własnego domu. Na kierowniczych stanowiskach U.B. byli przeważnie Rosjanie albo w najlepszym razie zmoskwiczeni Polacy.

Noszący wszyscy polskie mundury nie odróżniali się jedni od drugich, stwarzając pozory polskości.

Chciałbym po krótce w miarę możliwości odpowiedzieć na najczęstsze pytanie, jakie zagranica stawia nam Polakom w związku z odbudową naszego państwowego życia. Chodzi tu o problem [nieczytelne

skreślenie] czy możliwą była współpraca Polski z Rosją, czy pozory takiej współpracy nie dałyby w rezultacie więcej niż zdecydowanie otwartej walki [sic]. Stawia się nam często np. [dopisek nad skreśleniem] za przykład [/dopisek] Czechów jako naród, który chociaż w podobnej sytuacji, potrafił połączyć odbudowę swojego życia i współpracę z Rosją, osiągając w ten sposób duże rezultaty. Zestawienie takie w samym swym założeniu jest niesłuszne. Sama różnica w psychice obu narodów w przeprowadzania podobnych porównań nie dozwala.

Trzeba objektywnie stwierdzić, że większość społeczeństwa polskiego wierzyła w możliwość współpracy z Rosją i w konsekwencji z całym zapałem zaczęła mimo ogromnego wyczerpania nad odbudową pracować. Sam jednak rząd warszawski dzięki pociągnięciom, które zdyskredytowały go w oczach całego narodu współpracę taką wykluczył. Zbrodniczej prawie jego działalności nie trudno dowieść. Abstrahując już od faktu, że rząd ten składał się z ludzi mało znanych, albo o wątpliwej reputacji, trzeba stwierdzić, że wszystkie jego pociągnięcia jako rządu polskiego wymierzone były przeciw właśnie Polsce. Poszerzanie torów kolejowych na wzór

sowiecki było pierwszym powodem pewnej rezerwy w stosunku do niego ze strony społeczeństwa polskiego. W momencie, gdy okazało się, że poszerzanie torów było wyłącznie tylko tendencją ułatwiania Rosji eksploatacji polskich terenów, a-polskie nastawienie polskiego rządu stało się po raz pierwszy jasne. Nawoływano: „okażmy brakujący nam zawsze rozum polityczny”. Nastawienie antyniemieckie jako konsekwencja nurtujących naród uczuć było pociągnięciem słusznym, jednak dlaczego równolegle ustosunkowano się wrogo do ludzi, którzy przez okres okupacji z Niemcami najintensywniej walczyli? Reforma rolna chociaż konieczność jej była dla wszystkich prawie rzeczą zrozumiałą została przeprowadzona w sposób wybitnie antypolski. Ekonomicznie doprowadziła ona, jako akt bezplanowy i przeprowadzany nagle, do katastrofalnego obniżenia

(8)

wytwórczości gospodarczej Rolnictwa. Jeżeli większy majątek ziemski, który jako całość mógł być w sposób bardzo oszczędny i dzięki przezornej kalkulacji zagospodarowany, to podzielone na kilka gospodarstw i pod kierunkiem przeważnie fornali dworskich, bez budynków, sprzętu do podziału i inwentarza żywego i martwego przedstawiał obraz kompletnej ruiny. Powstałe naskutek [sic] reformy rolnej gospodarstwa produkowały z trudem tyle ile wystarczało na utrzymanie gospodarującej rodziny. O nadprodukcji istniejącej zawsze w gospodarce dworskiej w wypadku tym nie było mowy.

Odzyskane ziemie na zachodzie stały się znowu powodem zawiści jaką społeczeństwo rząd warszawski darzył. Dały one bowiem możliwość bogacenia się w nieuczciwy sposób ludziom, którzy dzięki swojemu sprytowi i „lekkiemu” sumieniu już za czasów okupacji niemieckiej do znacznych bogactw doszli.

Sam zresztą rząd ulegalizowaną kradzież t.zw. „szaber” popierać musiał choćby tylko z tej racji, że duża ilość jego wyższych urzędników kradzież taką uprawiała. Skoro raz w styczniu 1946 zatrzymałem na stacji Kraków trzy wagony maszyn i podejrzanego sprzętu pochodzenia niemieckiego, polecając zabezpieczenie tych wagonów przez krakowską parowozownię, otrzymałem polecenie od vice-dyrektora kolei państwowej p.

Gehorsama wydania natychmiastowego owych wagonów i podstawienia ich pod wyładunek. Ponieważ wykonaniu takiego polecenia tak kategorycznie się sprzeciwiłem i poparty przez dyrektora kolei P. inż.

Czerniewskiego zarzuciłem p. vicedyrektorowi niewłaściwość postępowania wytoczono mi skargę o chęć kradzieży owych wagonów, a p. dyr. Czerniewskiego za popieranie podobnych pociągnięć dymisjonowano.

Przesłuchiwany kilkakrotnie byłbym prawdopodobnie zasądzony, gdyby nie nagłe wyjście na jaw korupcji i kradzieży wykonywanych przez wysokich urzędników dyrekcji krakowskiej i stwierdzenie przez Prokuraturę, że sprawa owych wagonów należy także do tej samej kategorii. Okazało się, że wagony te oprócz kilku maszyn rzekomo reparacyj wojennych zawierały większą ilość kradzionych maszyn do szycia i pisania, sprzedanych później przez owych urzędników z vicedyrektorem na czele na czarnym rynku. Sprawę moją naturalnie zatuszowano, p. dyrekt. Czerniewskiemu jako ekwiwalent dano dziekanostwo Politechniki Kolejowej, a p.

vicedy-

(9)

rektora ukarano . . . grzywną pieniężną.

Podobną historię mieliśmy z całym pociągiem warsztatów kolejowych ze stacji Tarnów, wywiezionych najpierw przez Niemców w głąb rzeszy i wracających później do Polski z powrotem. Pociąg ten zatrzymałem najpierw z własnej inicjatywy w Tarnowie. Teroryzowany [sic] przez nadzorujących mnie Sowietów szukałem poparcia u tego samego dyr. jeszcze podówczas, Czerniewskiego. Poparty przez niego kategorycznie

odmówiłem dalszego wysłania pociągu. Decydując się w razie przeprowadzenia odjazdu tego pociągu na złożenie służby w jej trakcie jej trwania. Odwołano się do decyzji ministerstwa komunikacji w tej sprawie, która ku naszemu ogromnemu zdziwieniu i rozczarowaniu brzmiała telegraficznie: pociąg wysłać natychmiast przez stację graniczną Żurawica do dyr. Lwów – Rabanowski (minister komunikacji).

Podobne pociągnięcia musiały zaufanie do rzędu podważać. Bezpieczeństwo publiczne było jedną z największych bolączek odradzającej się Polski. Policja nie była w stanie opanować stałych aktów mordów, grabieży i gwałtów, dokonywanych przez żołnierzy sowieckich na bezbronnej ludności polskiej. Nie było wypadku, by w pociągu jadącym na trasie Przemyśl–Katowice nie znaleziono przynajmniej jednego trupa zamordowanego i ograbionego Polaka. Dopiero samo-obrona narodu polskiego w postaci bojówek postępujących w ten sam sposób z żołnierzami sowieckimi położyła częściowo kres ohydnym mordom.

Oficjalnie czynniki przypisywały zawsze wszystkie te bezprawia bandom N.S.Z. Twierdzenie takie oprócz całej swej bezczelności jest wyrazem nienawiści jaką naród polski darzą ludzie nim rządzący.

Koncepcja upaństwowienia wielkich przedsiębiorstw przemysłowych spotkała się z przychylnym przyjęciem społeczeństwa do chwili kiedy nie weszła w formy absurdu. Podciągnięcie przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 40 (czterdziestu) robotników pod objekty, podlegające upaństwowieniu wykluczyło prawie kompletnie inicjatywą prywatną na tym polu. Słabo wynagradzani, przeważnie głodni robotnicy nie dawali z siebie wymaganego w innych warunkach maximum wysiłku, co naturalnie wybitnie wpływało na produkcję. Szalony brak środków opałowych w kraju przy równoczesnym wywozie prawie całego jego wydobycia do Rosji po kosztach niżej kosztów produkcji musiało społeczeństwo zniechęcić. Do Rosji wywożono dziennie około 25 pociągów, co się równa około 28 tys. (dwadzieścia osiem tysięcy)

(10)

ton [dopisek nad tekstem] węgla [/dopisek] netto dziennie.

Brak środków żywnościowych, niskie płace, wysokie ceny na czarnych rynkach, brak organizacji i nadużycia oraz kradzieże w rozdziale i racjonowania żywności – oto problemy z którym rząd warszawski nie potrafił się do dziś dnia uporać. Ingerencja sowiecka przeprowadzona zupełnie bezpośrednio wskazywała zresztą zupełnie wyraźnie na marjonetkowość warszawskich uzurpatorów. Najważniejsze dla gospodarczego i politycznego życia gałęzie kierowane były przez Rosjan specjalnie je nadzorujących. Wspomnieć chociażby tylko kolejnictwo samorząd, sądy i wojsko, gdzie Rosjanie dzierżyli prym. Pułkownik Konowałow, mjr.

Denisow, płk. Sokołowski – to nazwiska ludziom w Krakowie dobrze znane. Trudno wymienić tu całą masę zakonspirowanych Rosjan i sowieciarzy, którzy czy to mówiąc po polsku, czy poubierani w polskie mundury, wojskowe, czy milicyjne niespostrzeżenie wszystkim w z góry planowany sposób kierowali.

Jest rzeczą zrozumiałą, że w podobnych warunkach wytwarzała się w społeczeństwie atmosfera opozycji, szukająca swego ujścia w organizowaniu opozycyjnej i oficjalnie występującej partii politycznej.

Nowe prawo małżeńskie, wydane w Polsce z początkiem 1946 r. pobudziło z racji jego kompletnego bezsensu jak na polskie katolicyzmem przepojone stosunki i tradycjonalną stałość tego zagadnienia silną opozycję Kościoła. Otwarte antyrządowe wystąpienie Episkopatu polskiego stworzyło precedens do antyrządowych wystąpień całego społeczeństwa z akademickim społeczeństwem na czele. Początkowo sądzono, że powrót p.

Mikołajczyka i odżycie Stronnictwa Ludowego teraz jako P.S.L. da możliwość skupienia w łonie P.S.L.-u całego opozycyjnie ustosunkowanego społeczeństwa polskiego, nie mającego możności protestowania za pomocą innej partii politycznej z racji jej nieistnienia. Tym tłumaczy się fakt entuzjastycznego przyjęcia p.

Mikołajczyka w Polsce. Dopiero ratyfikowanie przez Mikołajczyka wschodniej granicy polskiej, do czego nie był ani powołany ani tym więcej uprawniony (brak Izb Ustawodawczych), nawoływanie do współpracy z Rosją, nazywanie bożyszcza Polaków gen. Andersa – niesfornym wataszką [sic] wytworzyło

Tylko Kazimierz

(11)

[stempel]

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

[/stempel]

III arkusz zeznania p. Tylko Kazimierza, ur. 6.I.1922 w Szczakowej.

wokół p. Mikołajczyka i P.S.L. atmosferę niemiłej oziębłości. Nawrót na właściwą drogę, zapoczątkowany nieprzystąpieniem p. Mikołajczyka i P.S.L.-u do wspólnego bloku wyborczego z komunistycznymi partiami P.P.R. i P.P.S. nie na wiele się przydał, gdyż aresztowania i ograniczenia działalności P.S.L. przez reżym nie sprzyjały normalnemu jego rozwojowi. Bezwarunkowo stwierdzić należy, że mimo kardynalnych błędów w pociągnięciach politycznych P.S.L. dzięki swej bądź co bądź opozycyjnej postawie zdobył sobie wśród społeczeństwa polskiego duże poparcie i sympatię.

Trudno określić jakim właściwie był stosunek reżymu do Kościoła. Jedno jest jednak pewne, że o ile zdawano sobie sprawę z konieczności zwalczenia Kościoła w ogóle, to nie przewidywano, znając Jego duże wpływy i poparcie jakim cieszył się wśród narodu polskiego, walki z Nim w pierwszych okresach.

Przypominam sobie jeden z pierwszych meetingów po wkroczeniu wojsk sowieckich do Tarnowa, gdzie na rynku przemawiał rzekomy ksiądz zachwalając raj komunistyczno-sowieckich rządów. Wszystkie ważniejsze rocznice i obchody koronowano nabożeństwami. Dopiero wystąpienia księży i biskupów potępiających ohydne mordy, bezprawia, piętnujących moralną zgniliznę, szerzoną przez Sowietów i ich barbarzyńskie iście

zachowanie w stosunku do kobiet dały początek antykościelnym wystąpieniom w prasie i na wiecach stronnictw komunistycznych. Ostra krytyka wspomnianego wyżej nowego prawa małżeńskiego przez Episkopat polski dała początek zdecydowanej akcji anty-kościelnej. Pamiętam moment wyłączenia w połowie transmisji [dopisek nad tekstem] radiowej [/dopisek] nabożeństwa z kościoła Marjackiego w Krakowie w chwili odczytywania listu pasterskiego do Polaków, wydanego przez Episkopat polski na Jasnej Górze, gdy ten w ostry sposób pociągnięcia antykatolickie K.R.N. potępiał. Ponieważ wielu ludzi w otwartych listach żądało wyjaśnienia powodu przerwania transmisji, którą nota bene podjęto po przeczytaniu listu pasterskiego, zatuszowanie tej sprawy było niemożliwe. Polskie Radio musiało się tłumaczyć nagłym zepsuciem aparatury nadawczej.

Pamiętam również chwilowy zakaz przyjęcia powracającego z Rzymu Kardynała Sapiehy przez czynniki oficjalne, który jednak musiano odwołać wobec spontanicznej decyzji całego krakowskiego społeczeństwa na przeprowadzenie takiego powitania bez udziału kół oficjalnych. Wiec kilkunastotysięcznych rzesz w Kra-

(12)

kowian gotowych na przyjęcie swego duszpasterza z wieńcami i kwiatami i flagami zmusił czynniki oficjalne do nagłej zmiany decyzji. Przyjęcie zorganizowano naturalnie tak, by się zdawało, że tylko rząd i samorząd je inicjował. Także chęć wyeliminowania nauki religii w szkołach powszechnych i średnich spotkała się w ogłoszonej w tym celu ankiecie wśród uczniów samych z druzgocącą większością głosów za nauką religii. Na umieszczone pytanie, czy „chcą nauki religii w szkole, czy nie” odpowiadali uczniowie sami. Zerwanie przez K.R.N. konkordatu ze Stolicą Apostolską i tym samym przeciwstawienie się tradycyjnej wierności Polski do Kościoła spotkało się z oburzeniem społeczeństwa polskiego. Miały również miejsce napaści na łamach prasy krajowej (Dziennik Polski) na osobę papieża. Zarzuty, jakie tam w zachowaniu papieża podczas wojny i okupacji niemieckiej stawiano (najczęściej redaktor podpisujący się pseudonimem „Jaszcz”) zostały jednak w wywiązanej polemice (Tygodnik Powszechny) zbite i ich bezpodstawność udowodniona.

Największemu ograniczeniu uległy w Polsce prawa polityczne obywateli. Z konstytucją nadanych praw jedynie może prawo organizowania się w związku o charakterze charytatywnym pozostało. Rozciągający po wkroczeniu wojsk sowieckich swą władzę na całą Polskę Tymcz. Rząd agitował i częściowo zmuszał do wstępowania w szeregi P.P.R., Komunistycznej Partii na wzór sowiecki. Naturalne z innej strony zrzeszanie się w ramach związków zawodowych stało się w Polsce sprytnym manewrem uzależniania całego życia prywatnie i publicznie prawnego od partii P.P.R. Kombinacja w której władze naczelne związków zawodowych

rekrutowały się wyłącznie z grona władz P.P.R. czyniła związki zawodowe faktyczną ekspozyturą

komunistycznej Partii. Ponieważ istniał przymus należenia do związków zawodowych, każdy obywatel podlegał praktycznie kontroli P.P.R.

Jeśli chodzi o bezpośrednie akty represji i bezprawia dokonywane przez czynniki rosyjskie na ludności polskiej znanym mi jest wypadek wywiezienia z Krakowa w marcu 1945 r. transportu b. niemieckich więźniów politycznych (w większej części A.K.) do Rosji. Oficjalnie poinformowano o przewo-

(13)

zie jeńców niemieckich. Dopiero listy podawane przez poszczególnych więźniów kolejarzom odsłoniły faktyczny stan. Wywieziono między innymi inż. Stanisława (?) Janisia, oficera A.K. do Rosji. W/g informacji deportowano ich później do obozu koncentracyjnego w okolicach Ostrowa Wlkp. Aresztowania

przeprowadzane były zupełnie cicho, poprostu [sic] ludzie ginęli bez śladu. Rewizje mieszkań przeprowadzano przeważnie nocą; rewizje były b. szczegółowe i przeprowadzane bez podawania ich przyczyn. Rewizja w domu przy ul. Bosackiej w Krakowie trwała od godz. 23-ej do 4-ej nad ranem (z końcem marca 1946 r.). W czasie rewizji wszystkich lokatorów umieszczono w jednym mieszkaniu. Rewizję w wymienionym domu

przeprowadzało 4 funkcjonariuszy Bezpieczeństwa oraz 4 sowieckich milicjantów N.K.W.D. Sowieci byli pijani i teroryzowali [sic] mieszkańców bronią w sposób przypominający niemieckie systemy Gestapo. Bardzo często rewizje były tylko pozorem ukrywającym zwykłą chęć grabieży. Grabież zresztą była czymś tak nagminnym, że chodzenie po ulicach miasta po godz. 10-ej było zupełnie niemożliwym.

Jedną z największych zbrodni, jakie Rosjanie popełnili wobec Polaków to zapoczątkowana a przez Rosjan stale kontynuowana translokacja ludności cywilnej. Przesiedlanie Polaków z terenów zajętych przez Rosjan do linii Curzona odbywało się w warunkach gorszych niż niemieckie. Przez ostatnie miesiące zimy i początek wiosny 1945 przesiedlano ludzi wraz z ich dobytkiem w wagonach otwartych. Podróż trwała od 2-ch do 4-ech tygodni. Umierało masę ludzi, przeważnie dzieci. Ze względu na to, że ewakuowani, a mający osiedlić odzyskane tereny zachodnie ludzie nie mieli przygotowanych miejsc osiedlenia, a przewidziane w tym celu poniemieckie majątki zajmowane były i eksploatowane jeszcze przez wojska sowieckie, transporty te oczekiwać musiały przyjęcia pod wyładunek na małych stacjach pośrednich po kilka tygodni nieraz. Pod gołym niebem narażeni na deszcze, zimno i głód niszczeli zupełnie fizycznie i psychicznie. Stacje takie: Biadoliny, Podłęże, Kłaj, Krzeszowice, Dulowa, Rudawa, Zabierzów czyniły wrażenie dużych obozów cygańskich, gdzie ludzie przy ogniskach gotowali odrobinę ciepłej strawy. W miesiącu lutym 1946 na przestrzeni Przemyśl–Katowice stało 40 takich pociągów. Pod koniec

(14)

repatriacji doprowadzono dopiero (kwiecień 1946) do normalizacji stosunków o tyle, że zabroniono przewozu takich transportów w wagonach odkrytych. Należy wspomnieć, że stacja Bierzanów [sic], która w miesiącach zimowych 1945–46 była główną stacją odstawczą transportów repatriacyjnych po odjechaniu tychże zamkniętą była na przeciąg 2 tygodni ze względu na możliwość wybuchu epidemii w pobliskim Krakowie, szerzącej się wśród wysiedleńców. Byłem na tej stacji w chwili gdy stało tam 7 (siedem) takich transportów. Słoma, gnój, masa leżących i zdechłych krów, koni, świń stwarzały warunki higieniczne w tak horendalnym [sic] stopniu, że aż prasa reżymowa (Dziennik Polski) musiała ten stan rzeczy podnieść. Kampania w kierunku niesienia pomocy nieszczęśliwym przesiedleńcom nie znalazła jednak zupełnie oddźwięku w kołach rządowych. Wywołała jednak dużą pomoc ze strony społeczeństwa inicjowaną zupełnie prywatnie.

Sytuacja polityczno-gospodarcza w kraju mimo swego decydującego wpływu na psychikę narodu nie wpłynęła jednak tak silnie na jego życie kulturalne. Kraków jako, po zniszczeniu Warszawy, Poznania, zabraniu Lwowa, Wilna, jedyne niezniszczone siedlisko kulturalnego życia, stał się rzeczywiście ośrodkiem skupiającym wszystkie najwyższe wartości tego kierunku. Fakt, że już podczas powstania W-wy, czynny był teatr na Pradze, a w Krakowie trzy dni po wkroczeniu Sowietów omawiano już sytuację teatrów w kraju i w tym samym czasie uruchomiono radiostację krakowską, świadczy najlepiej o tężyźnie kulturalnej Narodu. Wielkie zainteresowanie z jednej, a wyjałowienie czasem okupacji z drugiej strony sprawiły, że frekwencja publiczności na spektaklach teatralnych, koncertach i odczytach była imponująca. Te powody pozwoliły na rozszerzenie pola pracy teatru (w samym Krakowie – 11) i szybką jego odbudowę. Stworzenie w Krakowie Filharmonii a ostatnio stałej Opery uczyniło obraz Krakowa jako stolicy kulturalnego życia kompletnym. Trudno stwierdzić (przynajmniej mnie jako niefachcowi [sic]) czy i w jakim stopniu istniała i tutaj ingerencja reżymu. Teatr wystawiał repertuar różny, nieraz z aluzjami wybitnie reakcyjnymi („Król”). Poziom teatrów (ocena znanego recenzenta p.

Leśnodorskiego) był wysoki, nieustępujący swym poziomem teatrom przedwojennym. Obchodzono

Tylko Kazimierz

(15)

[stempel]

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

[/stempel]

IV. arkusz.

w kraju uroczyście rocznice narodowe. Wprawdzie uznano za takie tylko te, które nie były przypomnieniem chwil walki Polski z komunizmem (Cud nad Wisłą), obchodzono jednak uroczyście rocznice zmagań Narodu Polskiego z przemocą Caratu. Jedną z najuroczyściej obchodzonych rocznic, była 150 rocznica powstania kościuszkowskiego. Symbole walk o demokrację utożsamiano sprytnie i perfidnie z symbolami walk o dzisiejszą Polskę rzeczywistość. Dużą rolę odegrał w teatrze dla dzieci „gromadka świetlicowa” [sic]. W audycjach radiowych i wystawianych bajkach (kierownictwo Marii Biliżanki i niezawodna oprawa muzyczna Anny Kitschmann) dały najmniejszym dużo radości. Dydaktyczny cel na pewno w pełni osiągnięto.

Z uroczyściej przeżytych chwil należy wspomnieć o manifestacyjnym pogrzebie Witosa. Stał się on manifestacją uczuć narodowych i patriotycznych całego narodu. Otwarcie Wawelu, muzeum i pamiątkowych mieszkań uzupełniło całość odrodzonej kultury polskiej.

Jedynie może brak pomników, zniszczonych przez Niemców był bolesnym brakiem w krakowskim mieście pamiątek. Place po pomniku grunwaldzkim, Kościuszki na Wawelu, Mickiewicza na Rynku i wiele innych pomniejszych na Plantach świeciły bolesną pustką zasłane kwiatami i wieńcami. Kompensowanie tych braków budową osławionych i z uporem przez wysadzanie niszczonych „pomników Wdzięczności” okazało się koncepcją co najmniej nie na miejscu. Brak jakiegokolwiek zainteresowania tymi „dziełami sztuki” i chęć niszczenia ich z racji choćby tylko ich nieestetycznego i rażącego wyglądu spowodował to, że od stycznia 1946 r. były pilnie strzeżone stałą w dzień i noc trwającą honorową wartą Bezpieki. Tendencyjne zdjęcia ulicznych fotografów à la minute, przedstawiające przechodniów na takim właśnie malowniczym tle wywołały

zarządzenie, mocą którego wartownicy muszą się na dzień skrywać. Śmiesznym jest, że za kryjówkę dla wartowników Pomnika Wdzięczności, stojącego w Krakowie na Plantach tuż koło Bramy Floriańskiej obrano warownię Barbakan.

Trudno nie stwierdzić, że Rosjanie sami, jako tacy nie są Polakom tak nienawistni, jak np. Niemcy. W współżyciu koleżeńskim w biurach są o wiele przyjemniejsi i bardziej bliscy. Jedynie ich notoryczna

nieznajomość stosunków w Europie przedwojennej jest

(16)

[stempel]

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

powodem dobrodusznego ich traktowania przez Polaków samych. Rosjanie np. sami święcie wierzą, że już teraz w Polsce jest o wiele lepiej, niż w niej było przed wojną. Uważają się nie tyle za oswobodzicieli z pod jarzma niemieckiej okupacji, ile za przynoszących wolność z pod tyranii przedwojennych „polskich panów”. Widok obecnej nawet Polski wzbudza w nich takie zdziwienie dla dobrobytu tutaj panującego, że objawem nagminnym wśród nich jest niechęć powrotu do Rosji. Transporty repa demobilizowanych żołnierzy przewozi się pod silną eskortą wojskową, co i tak nie wyklucza stałych dezercyj. Byłem świadkiem, gdy żona jednego z pracowników Inspektoratu wojskowego uporczywie tłumaczyła mężowi bezsens powrotu do Rosji i dopiero uwaga o niewłaściwości takich wywodów w obecności Polaków przerwała opowiadania o smutnej prawdzie. Wrogość społeczeństwa polskiego skierowaną jest nie przeciw Rosjanom (za wyjątkiem bandytów i złodziei, których jest jednak przeważająca ilość), a przeciw tragicznej idei, którą z sobą niosą.

Nawet Rosjanie sami nie okazywali tendencji izolacyjnych, przeciwnie narzucali się swym towarzystwem Polakom. Sprawiało im wyraźną przyjemność przebywanie w polskim towarzystwie.

Kilkakrotnie prosili mnie oficerowie sowieccy, bym z nimi poszedł do teatru, czy na mecz. Polacy naogół [sic]

nie udzielali się Rosjanom, zachowywali się w stosunku do nich chłodno i obojętnie. Trudno określić co takie właśnie zachowanie się powodowało. Najprawdopodobniej wychowanie 6-cio letniej okupacji. Zastraszająco niski poziom kulturalny Sowietów, ich prymityw oraz nieznajomość podstawowych form towarzyskich sprawiały, że naogół Rosjan się bano.

Po przeczytaniu podpisano

Tylko Kazimierz

Kr. Karier

as. Instytutu.

(17)

[stempel]

POLSKI INSTYTUT ŹRÓDŁOWY W LUND

[/stempel]

Uwagi asystenta Instytutu:

Charakterystyka stosunków w Polsce, wyzwolonej spod okupacji niemieckiej, zawarta w zeznaniach świadka p. Tylko Kazimierza, daje świadectwo o nowej okupacji, jaką przeżywa społeczeństwo polskie.

Niestety obraz nie jest pełen – zeznanie jest nieskończone, przerwane nagłym wyjazdem świadka.

Niemniej jednak podane fakty dają wyraz zbrodniczej, antypolskiej działalności okupanta i zaprzedanego mu rządu warszawskiego.

Świadek zeznaje b. starannie, poddając spokojnemu i rzeczowemu przeglądowi przebieg wypadków.

Zeznania bezwzględnie zasługują na wiarę.

Krystyna Karier.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wkrótce się okazało, że sąd nasz był przedwczesny, bo w najbliższych dniach już zaczęłyśmy odczuwać na własnej skórze, co znaczy życie w kacecie, mimo że z reguły życie

Jak wynika ze statystyk GUS, nasze społeczeństwo się starzeje i coraz więcej osób będzie uzyski- wać świadczenia emerytalne, na- tomiast odprowadzających skład- ki będzie

Stosunki Polek z Rosjankami nie były dobre, póki ich nie było miałyśmy święty spokój, z ich przybyciem zaczęły się przykrości i mimo, że myśmy starały się w stosunku do

Monice, która się mną o piekowała, udało mi się zostać w rewirze około 4 miesięcy; nieoficjalnie pomagałam pielęgniarkom.. W styczniu 1944 przyszedł nowy

Najgorzej trzymały się Francuzki, kobiety inteligentne, a jednak bardzo się załamały, najgorzej, że się nie myły, były rozsadnikami robactwa i brudu.. Wśród więźniarek

BLOMS BOKTRYCKERI, LUND 1945.. 16) Transport Żydów. Wywożenie żydów [sic] z ghetta do Bełżca. 17) Stosunek ludności polskiej do Niemców. Armji [sic] Dezorjentacja

Niemcy wszędzie i zawsze odnosili się do Polaków źle.. Tylko doktorzy byli przyzwoici i to przeważnie ci którzy mówili

Uratowało się mniej więcej około 150 osób, a było 12 000, byli w szpitalu koledzy, więźniowie uratowani z trzeciego okrętu, którego nazwy nie