• Nie Znaleziono Wyników

Wyzwolenie - Judy Josephs - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wyzwolenie - Judy Josephs - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

JUDY JOSEPHS

ur. 1928; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Rogów, II wojna światowa

Słowa kluczowe Rogów, II wojna światowa, wyzwolenie, krowy, wypas krów

Wyzwolenie

Przyszli Rosjanie i kazali krowy wyprowadzić z obory, bo chcieli trzymać tam konie.

[Gospodyni kazała] mi z nimi rozmawiać, że konie ich są przyzwyczajone, żeby były na dworze, a krowy nie są przyzwyczajone, żeby zimą być na dworze. To było w styczniu, 17 stycznia byłam wyzwolona. Oni przyszli dwa razy, przenocowało trzech takich, jednemu myłam nogi, oni mieli straszne nogi z tego zimna. Nie wiedziałam, co dla nich zrobić, byłam taka szczęśliwa, że są. Ja ich prosiłam, żeby moje krowy zostawili w oborze, kochałam te krowy.

Paść krowy musiałam chodzić daleko, [w miejsca, które] nie należały do nikogo. Ale w pobliżu były buraki, a krowy je bardzo lubią i zawsze musiałam bardzo pilnować, [żeby ich nie jadły]. Raz mi krowa weszła tam i zabrali tę krowę. Bardzo trudno było pasać krowy tam, ale nie było rady. Lubiłam te krowy, byłam zła na nie czasami, ale ja do nich mówiłam, bo nie miałam nikogo.

Data i miejsce nagrania 2017-07-04, Lublin

Rozmawiał/a Joanna Majdanik

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Często jeździliśmy pod Łęczną, gdzie pływaliśmy od mostu, który jest z Łęcznej na Milejów, do tego, który jest z Lublina do Łęcznej – z biegiem rzeki, także się miło

Lepiej ubrałem się w sobotę i święta, bo na święta miałem inne ubranie.Ja ostatni opuściłem dom, bo wszyscy już mieli rodziny, mieli dzieci i oni już mieszkali

[W domu] miałam takie starsze towarzystwo zawsze - babcia i ciocia, no to już starsze osoby, wiec przyjaźniłam się z tymi dziećmi z Wilczego Przewozu.. Miałam bardzo

Po prawej stronie, jak ulica Zamojska już się kończy i ma wejście w Bernardyńską, to po prawej stronie w podwórku był budynek, po zewnętrznej stronie schodów żeśmy wchodzili

U nas była kilka lat, wspaniała była, poszła prosić ludzi, żeby przyszli.. Pamiętam, że [strażacy byli] w

[Kiedy] [chciał] sobie coś od czasu do czasu zarchiwizować ([ponieważ] być może kiedyś jeszcze się przyda), to wymagało już użycia samochodu, żeby pojechać w konkretne

Ale tak, tych świąt [przedwojennych], to ja dużo nie pamiętam, bo byłam za mała, a później to już jedne, dwa może te święta były.. A jeszcze po wojnie w Lublinie też

Ten lampion był zapalony i na takim długim kiju był uwieszony, i na ramieniu trzymali uczniowi te lampy, i z tymi lampami szli na capstrzyk, tak zwany