• Nie Znaleziono Wyników

Życie w czasie okupacji w Lublinie - Irena Jaworska-Marcinkowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie w czasie okupacji w Lublinie - Irena Jaworska-Marcinkowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

IRENA JAWORSKA-MARCINKOWSKA

ur. 1926; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, strach, środki ostrożności, wygląd, harcerstwo, Armia Krajowa, powstanie warszawskie

Życie w czasie okupacji w Lublinie

Miałam zupełnie czarne, krucze włosy. Byłam okrągła. W związku z tym rodzice mówili: „Jesteś bardzo podobna do Żydówki. Po pierwsze nie wolno ci nic czerwonego nosić.”. Wtedy [upodabniałam się także] do Cyganów. „A po drugie masz jak najmniej się kręcić po mieście.”. W związku z tym miałam zawsze w kieszeni różaniec, a w tornistrze misia. Moja mama miała swoich pradziadków z Węgier, więc stąd [miałam taki wygląd]. Rodzice bali się, żeby przypadkiem [mnie nie wywieźli], jak będzie jakaś łapanka albo coś.

Od czasu do czasu zapach – taki słodki – nawiewał chyba spod Majdanka. To tylko dlatego wiedzieliśmy, że się coś tam złego dzieje. Potem w [19]44, jak już wojska radzieckie przeszły i było powstanie warszawskie, to troszkę się organizowały te harcerskie takie grupki koleżeńskie. Pamiętam, że puszczono taki rozkaz: „Zbierajcie łyżki, talerze, garnki, kubki, możliwe metalowe, bo na Majdanku są wasi koledzy.”.

Wtedy podobno ta grupa AK-owców, która poszła pod Warszawę od naszej strony, została przez władze rosyjskie internowana i osadzona w Majdanku. To byli nasi starsi koledzy, którzy pojechali walczyć [w powstaniu]. Więc my, te młodsze dziewczyny, koleżanki, miałyśmy organizować zaopatrzenie dla nich, żeby mieli czym jeść, co jeść, jakieś tam koce, to wszystko. Myśmy wtedy chodziły po znajomych i zbierały [te rzeczy].

Data i miejsce nagrania 2007-06-12, Poznań

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Więc zabierali ich z domu, gdzieś tam wywozili, no później jak otworzyli to getto u nas w Lublinie, to była cała prawa strona Lubartowskiej i Podzamcze obecne dzisiaj, to

No, nie mówi się o tym, ale stale przychodzili… na Marszałkowskiej tam całe grupy tych… Stali i tylko czekali. Szukali Żydów i za flaszkę wódki

Przyjechałam z tą panią [Ukrainką] do Warszawy i tam się opiekowałam przez jakiś tydzień czy dwa tymi małymi dziećmi, bo [ich] rodzice też jeździli, na szaber to się

Ludzie ci co sadzili chyba żyto to dostawali taki bon i był taki syndykat, tam teraz to jest sklep, a w podwórzu to jakichś chyba blok stoi.. To ulica Chopina,

[Jak zamknęli naszą szkołę] to następnie chodziłam na prywatne… na tajne nauczenie.. Było

Tam w różnych sklepach różny towar był, ale tam takie podstawowe, no bo musieli gdzieś te na kartki sprzedawać i to pieczywo jakieś tam jakie było, czy jakieś tej kaszy trochę

Stanęłam, wystawa była, to była jakaś księgarnia, tuż nie dochodząc do ulicy Chopina, na Krakowskim Przedmieściu, tam Desa później była czy coś takiego, tam była księgarnia

W czasie okupacji były urządzane święta, nie takie oczywiście jak przed wojną, ale zawsze coś tam było, jednak z wędlinami było krucho. Na wsi wyrabiali bimber