• Nie Znaleziono Wyników

Życie po wojnie - Natalia Stachura - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie po wojnie - Natalia Stachura - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

NATALIA STACHURA

ur. 1925; Świdnik

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, okres powojenny

Słowa kluczowe Lublin, okres powojenny, szkoła, praca, zakłady tytoniowe, pożar domu rodzinnego, brat, mieszkanie na ulicy

Karmelickiej, Gimnazjum i Liceum Handlowe im. A. i J.

Vetterów w Lublinie

Życie po wojnie

Zaraz po wojnie zapisałam się do ogólniaka, ta szkoła mieściła się na końcu Lubartowskiej. Tam miałyśmy jedną salę, gdzie łóżka były wstawione i miałyśmy bursę. Ja tam byłam od września [1944 roku], a w maju [1945] wybuchł pożar i spaliło się [nasze] domostwo, tak że zostawiłam to wszystko, przerwałam naukę i wróciłam.

Musiałam wrócić do domu i zająć się mamą, bo brat jeszcze się nie ujawnił wtedy.

Ale później zapisałam się do Vetterów i znalazłam sobie pracę. Pracowałam w zakładach tytoniowych. Brat, jak się ujawnił w '46 roku już, to kolega mu pomógł i dostał mieszkanie kwaterunkowe na ulicy Karmelickiej, to było takie bardzo zniszczone pożydowskie mieszkanie, ale tam już dwie osoby mieszkały i jeszcze nas dokwaterowali. To były dwa pokoje z kuchnią i jeszcze kuchnia ciemna do tego. I tam myśmy początkowo mieszkali, a później brat się ożenił i już zajął się żoną, a ja w dalszym ciągu [tam mieszkałam].

Moi rodzice sobie powiedzieli, że oni dzieci będą kształcić, dlatego że dzieci niewykształcone nie mają żadnej szansy na godne życie. Dlatego tak starali się, że brat zdążył jeszcze maturę zrobić do wojny, a ja pierwszą klasę gimnazjum skończyłam i wojna wybuchła, to straciłam pięć czy nawet sześć lat. A później pracowałam i chodziłam do szkoły i skończyłam [szkołę] Vetterów – [zdałam] dużą maturę, bo wtedy jeszcze tak było. Jeszcze stary system był – były cztery klasy gimnazjum i dwie klasy liceum – i ja to wszystko skończyłam. Jeszcze dyrektor szkoły mi bardzo pomógł, bo mówi tak: „Dziecko, ty się zamęczysz, codziennie do tego autobusu – [w tych autobusach były] drzwi otwierane na zewnątrz, taki węzeł ludzi wisiał przy tym – na Nowy Świat jeździć. Nie możesz sobie bliżej pracy gdzieś znaleźć?”. Ja mówię: „Panie dyrektorze, ja w ogóle jestem szczęśliwa, że [mam pracę]. Przecież ja jeszcze nic nie umiem”. To on [powiedział]: „To ja się zorientuję.”.

Znalazł mi pracę koło szkoły w spółdzielczości rolniczej. I ja w tej spółdzielczości

(2)

dopracowałam do emerytury. W międzyczasie awansowałam, to już na kierowniczym stanowisku skończyłam.

Data i miejsce nagrania 2011-17-02, Świdnik

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Trzeba było czasami wodę w wiadrze przynosić do pokoju i później nieczystą wodę wylewać. Tak że ubogo bardzo się żyło, bardzo skromne warunki, nie współmierne do obecnych,

Podjeżdżałam autobusem czy trolejbusem z [ulicy] Królewskiej, to chciałam już wiedzieć, gdzie będziemy mieszkać, bo przecież to czekało się, myśmy jeszcze sześć lat

Ponieważ [mój dziadek, Abram Magier] miał troje dzieci, to [on miał] dom, duży dom naprzeciwko szpitala na Staszica.. To ten dom był

W tym naszym jednopokojowym nie było, ale no kuchnia była duża bardzo, było dość porządnie wykończone bo był parkiet w pokoju, balkon, mieszkanie z balkonem było. I na dole

Mianowicie, o to ciotki mieszkanie na Szczerbowskiego, gdzie mieszkała ona i ja, zaczął się starać dość młody listonosz, który mieszkał przy ulicy Grodzkiej 28, w

To pan sobie wyobrazi, moja mama jakieś ponad dziesięć lat walczyła z tymi pluskwami w mieszkaniu.. Co spojrzy się…

Ale my żeśmy się jakoś odważyli, już tak trochę było to mieszkanie, nie wiem, czy ktoś tam może miał zamiar, a może mu nie przydzielili, a może uważał, że może

To było mieszkanie, że to były trzy pokoje, ale w rzędzie, że się wchodziło z pokoju do pokoju, do pokoju, i ja byłam w ostatnim i ja się tam strasznie bałam i