• Nie Znaleziono Wyników

Półkolonie organizowane przez doktora Herszenhorna - Mira Shuval - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Półkolonie organizowane przez doktora Herszenhorna - Mira Shuval - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MIRA SHUVAL

ur. 1914; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, Żydzi, życie codzienne, półkolonie, TOZ

Półkolonie organizowane przez doktora Herszenhorna

Ja pracowałam latem na wakacjach, była taka półkolonia. To chyba tego już nie ma, to tylko Żydzi mogli zrobić. Były biedne dzieci, że nigdy nie wyjechały na letnisko. Bo bogaci ludzie wyjechali na letnisko latem do Nowego Dworu, do Niemiec, Niemce, Nałęczów i w jeszcze inne miejsca. Ale biedne dzieci na ulicy cały dzień, całe wakacje [spędzały]. To doktór Herszenhorn, on był lekarz skóry, do chorób wenerycznych, on zostawił, zamknął swoją klinikę i on się zajmował zbieraniem pieniędzy cały rok. I latem na ulicy Siennej był plac ogromny, ja nie wiem do kogo on należał. [Pewnie] do jakiego Żyda. Inaczej oni by nie dostali go bezpłatnie.

Ogrodzony naokoło. I tam była półkolonia. To był trawnik, to było wszystko, cała natura. I tam dzieci – trzydzieści, czterdzieści do pięćdziesiąt dzieci. I każda grupa miała wychowawczynię i ja byłam jedną z tych [wychowawczyń], bo na wakacjach miałam czas. I tam myśmy tymi dziećmi się zajmowały. Ale co? To, to dla dzieci było, oni tam dostawali trzy razy jedzenie. Rano, jak przyszły, było śniadanie, a później było coś takie picie, jakieś ciastko albo co, a później był obiad i obiad ja też tam jadłam. Świetne jedzenie. Tam przyszli gotować kucharze, że oni gotowali na śluby, byli kucharze Żydzi. Byli kucharze, nie kucharki. To ten doktór Herszenhorn, ja wiem, że on po wojnie był tutaj w kraju, ale już nie żyje. Był TOZ, Towarzystwo Opieki Zdrowia. Każda rodzina biedna dostawała mydło i dla dzieci różne rzeczy, przybory szkolne, bo nie mogli kupić. Były różne takie związki, że dużo, dużo dobra, opieka społeczna. Ale ta półkolonia to było coś! Tam, ja mam tutaj fotografię, że tam jeszcze dwie [koleżanki] pracowały razem ze mną.

To był doktór Herszenhorn, który on zamknął swoją klinikę zupełnie i to było jego zajęcie dla dzieci, dla biednych dzieci w czasie wakacji. Ale każda grupa tylko dwa tygodnie, bo trzeba było podzielić. Było wiele dzieci. Co dwa tygodnie zmieniły się dzieci, myśmy pracowały dwa miesiące tam. Opieka [była], dzieci były szczęśliwe, zabawy, jedzenie dobre. I ten człowiek był w Rosji, ten doktór Herszenhorn. Wiem, że

(2)

on bardzo ciężkie życie miał w Rosji, jak wszyscy. I późnej był tutaj w kraju i kiedy on umarł ja nie wiem.

Na półkolonii, kto tam pracował? Nauczycielki jak my, każda z jedną grupą. Później był człowiek, którego zadaniem było jedzenie. Byli kucharze, były kucharki, były [osoby], że podawały to jedzenie [dzieciom]. Dobrowolnie pracowali, bez żadnej [zapłaty]. Myśmy dostali pensje – nauczycielki, wychowawczynie.

Nazwiska pracowników na półkolonii? Nie [pamiętam]. Ja [pamiętam] nauczycielki.

Nauczycielki to była Bela... Tutaj, co ze mną są tutaj, to jedna była Klajman. Ona mieszkała na Jezuickiej ulicy, Jezuicka to jest koło Bramowej, tak? Jezuicka. I oni mieszkali na parterze, i jej brat grał na skrzypkach. I ja zawsze tam stałam pod oknem i on zawsze stał przed oknem i grał [na] skrzypkach. I ona była ze mną razem, bo myśmy się uczyły razem w gimnazjum humanistycznym, i ona również pracowała ze mną tam. Jeszcze wiele było innych. Była Bela Zarzy... Bela, zapomniałam jej nazwisko. Ona nie została przy życiu. A jej siostra była w kibucu Merchawja. Ona była też tam nauczycielką, ale ja nie wiem czy ona jest [przy życiu]... A ta z ulicy Jezuickiej nie, nie została przy życiu. Byli tam chłopcy też, mężczyźni, że byli nauczycielami. Jeden był Słuszny. Oni byli tutaj w kraju. On już nie żyje kilka dobrych lat. Słuszny z żoną Felicją i on Słuszny, on pracował z nami razem też.

Data i miejsce nagrania 2006-12-21, Bahan

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Magdalena Ładziak

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ale że wy tak ładnie się ubieracie i tak dobrze się odżywiacie to mnie boli”.. Bo Żydzi

To był język, że ja się uczyłam, moje wykształcenie [było] w języku polskim, ale ja byłam Żydówką. U nas był

[Jak skończyłam Gimnazjum Humanistyczne] to miałam przecież jechać do Paryża, ale pieniędzy nie miałam i założyłam własne przedszkole.. Do wybuchu wojny miałam to

Ona już była dawno po maturze i ona siedziała w sklepie, bo się rodzice już bali zejść z domu jak Niemcy byli już.. A ten Grajer, ten Szimy Grajer, jego imię było Szimy

W Rosji było mi bardzo ciężko sześć lat wojny, ale miałam męża i on był człowiek, że on mógł nie wiem skąd, to był kawałek chleba, prócz tego cośmy dostali.. Jak były

Bo jest i życie – ja znam ludzi dziesięć lat młodszych ode mnie, że ja się z nimi spotykam w Netanji dwa razy w tygodniu – że nie każdy wie jak żyć.. Człowiek powinien

Dziadek siedemdziesiąt lat, nie uczył się nigdy polskiego, za jego czasów Polska była pod zaborem ruskim, on był gdzieś w Chinach on powiedział.. Nie wiem kiedy, i dlaczego,

Modlić się, modlić się, bo ja rano jak byłam do osiemnastu, dwudziestu lat, rano jak wstałam to jest modlitwa i jak poszłam spać to jest modlitwa.. I każdy miesiąc, z