• Nie Znaleziono Wyników

Edukacja i praca zawodowa - Zygmunt Koter - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Edukacja i praca zawodowa - Zygmunt Koter - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ZYGMUNT KOTER

ur. 1915; Dąbrowica

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, Warszawa, dwudziestolecie międzywojenne,

edukacja, nauka, gimnazjum, Szkoła Lubelska, nauczyciele, studia, praca

Edukacja i praca zawodowa

Mając lat chyba pięć, porwałem dużą książkę o ogrodnictwie i chciałem iść do szkoły, ale poszedłem w wieku lat sześciu. Rodzice mieli kolonię, to była kolonia poniemiecka rozparcelowana na kilku kolonistów. To było na skraju wsi, tak że do szkoły było około półtora kilometra, szkoła była po drugiej stronie doliny, we wsi. Tam była bardzo sympatyczna pani nauczycielka – to była chyba jednoosobowa obsada.

Dwa lata chyba tylko chodziłem do tej szkoły, później rodzice na stancji mnie ulokowali i mieszkałem na Starym Mieście na ulicy Rynek 13 u państwa Zielińskich, pan Zieliński jeszcze wtedy żył. Po śniadaniu zawsze brał przedwojenne czasopisma ilustrowane oprawione, siadał przy oknie i studiował, już nie pamiętam nazwy tego czasopisma.

Codziennie z ulicy Rynek [szedłem] na róg Spokojnej i Powiatowej, nie wiem, jak się obecnie ta ulica nazywa, równoległa do Krakowskiego Przedmieścia, od Ewangelickiej do 3 Maja [biegnie], wtedy była Powiatowa. Przy Powiatowej był gmach [szkoły], który stoi [nadal]. Dyrektorem był Arlitewicz. No i tutaj [chodziłem] osiem lat codziennie, z rynku Starego Miasta do gimnazjum i z powrotem. Rodzice zapisali mnie do gimnazjum humanistycznego – [to była] Szkoła Lubelska – w 1923 roku, gdzie uzyskałem świadectwo dojrzałości w 1932 roku. Bardzo charakterystyczna [była] postać profesora Zenktelera, elegancki zawsze, bardzo dystyngowany. Uczył języka francuskiego. Poza tym pamiętam katechetę, księdza Floriana Krasuskiego.

Co niedzielę chodziliśmy na mszę do kościoła Świętego Ducha, tam były rekolekcje przed Wielkanocą. Była pani profesor Nieciuńska, imienia nie pamiętam, też jakiś humanistyczny przedmiot [miała]. Gdybym spojrzał na moje świadectwo maturalne, pewnie i innych bym przypomniał sobie. [Były] mundurki i czapki. Szkoła Lubelska miała francuski fason, mundurki granatowe ze stójką. Wszyscy chodzili w mundurkach granatowych. Nie było koedukacji. Była przyjaźń jakaś towarzyska, zabawy z gimnazjum Arciszowej – to było żeńskie gimnazjum, ono gdzieś w centrum

(2)

miało [siedzibę].

Jako siedemnastolatek rozpocząłem studia w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Uzyskałem dyplom z agronomii społecznej w 1937 roku. Po studiach przez rok szkoła podchorążych, obowiązkowa służba wojskowa. Dopiero w [19]38, po rocznej służbie, zostałem przez koleżankę ze studiów wezwany do Warszawy, żeby zaangażować się w pracę w Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych. I tam w październiku [19]38 roku przeszedłem kursy w zakresie szacowania budynków i szkód pożarowych w gospodarstwach rolnych, praktykę miałem w Lublinie. Od 1 marca [19]39 rozpocząłem pracę w inspektoracie PZUW w Białej Podlaskiej, gdzie 1 września [19]39 zastało mnie rozpoczęcie wojny.

Cały czas, czterdzieści jeden lat, pracowałem [początkowo] w PZUW, a później była zmiana na PZU w [19]62 roku, ale ta sama firma do przejścia na emeryturę.

Data i miejsce nagrania 2015-06-15, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Jutyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Trzeba było pójść na piechotę, bo ulica Nałkowskich była brukowana i nie jeździły tamtędy furmanki, samochody ani autobusy. Szło się drogą w kierunku Dąbrowy i na

I to mi się udawało, a zwłaszcza w „Wścieklicy”, gdzie po prostu, uważam że Lis zrobił rewelacyjną scenografię malarską.. To było tak, jakby właśnie – jak poszła

Później był taki stół pochyły i wtedy wozili mężczyźni glinę na ten stół, a my mieliśmy formy i takie okrągłe coś z drutem, tym się ściągało nadmiar gliny, i cegłę

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, okres powojenny, wejście Rosjan, PKWN.. Wejście Rosjan do Lublina w lipcu

A że ona mieszkała w tym baraku służbowym, więc trudno było nie zauważyć, chociażby nawet przez okno, co się dzieje na podwórku.. Jak wykopywana była glina, jak

W naszej klasie początkowo uczyły się w jednej klasie i dziewczynki, i chłopcy, ale później, jak w liceum już byłam, to oddzielnie były klasy żeńskie, oddzielnie męskie..

A później jak był ten Międzyzakładowy Komitet – potem to się nazywało „Solidarność”, ale przed tym to jeszcze nie było tej nazwy – to tam się chodziło, bo

Ojciec miał chyba czterdzieści lat jak się żenił, a macocha miała dwadzieścia jeden, zdaje się.. W trzydziestym piątym roku