• Nie Znaleziono Wyników

Praca w sekretariacie w „Kurierze Lubelskim” - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Praca w sekretariacie w „Kurierze Lubelskim” - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ALOJZY LESZEK GZELLA

ur. 1932; Pelplin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, "Kurier Lubelski", sekretariat, praca jako dziennikarz

Praca w sekretariacie w „Kurierze Lubelskim”

Chyba [19]68 roku, kiedy te przewroty u nas takie były, społeczne i polityczne, i właściwie narodowościowe, przeszedłem do pracy w sekretariacie. Pewnym doświadczeniem pracy w tym sekretariacie były te dodatki „Na tropie”, przez jakiś czas też coś robiłem przy „Konfrontacjach”. Ta opieka nad tymi dodatkami polegała między innymi na tym, że trzeba był zrobić, zaplanować kolumnę tego dodatku, czyli taką funkcję wykonywać, jaką między innymi wykonywało się w sekretariacie.

[Dlatego] naczelny zaproponował mi tę pozycję w redakcji – redaktora-sekretarza, wcześniej też jeszcze każdy z dziennikarzy u nas miał poranne dyżury w drukarni i wtedy do niego należała ostateczna decyzja zamieszczenia takiej czy innej informacji, mimo, że był dziennikarz depeszowy, który miał stanowisko sekretarza.

On wybierał informację z Polskiej Agencji Prasowej, a również te, które z sekretariatu redakcji proponowano na pierwszą stronę, on planował tę pierwszą stronę, tę wizytówkę gazety w dniu aktualnym. Sądziłem, że mogę podjąć się takiej pracy, to się wiązało tak samo rzecz jasna z jakimiś dodatkowymi finansowymi korzyściami. Wnet okazało się, że w Wydziale Propagandy, to moje stanowisko nie zostało zaakceptowane i wtedy naczelny wpadł na taki pomysł, żeby dokooptować do tego redakcyjnego sekretariatu jeszcze jedną osobę, a tą osobą był kolega, który był członkiem partii i to niejako tak ułatwiało funkcjonowanie w nowym składzie sekretariatu. Tenże właśnie nowy, powiedzmy najmłodszy sekretarz zajmował się sprawami sportu i on redagował stronę sportową – to silna strona, każda gazeta musi liczyć się z kibicami, a dziennikarze „Kuriera” mieli dobre układy, czy powiedzmy takie sprzyjające warunki do tego, żeby kibice traktowali gazetę poważnie. Kibice sportowi są bardzo wyrozumiali, ale jednocześnie wymagający. On się tym zajmował, a ja na zmianę z kolegą miałem dyżury, on przed południem, ja po południu, czy odwrotnie, w zależności od naszych możliwości czasowych. Wtedy miałem już niejako wgląd w całość produkcji redakcyjnej, bo w sekretariacie przygotowywało się też te różne kolumny, poświęcone pewnym zagadnieniom, wcześniej przygotowywane i

(2)

pojawiające się w gazecie w określonych dniach – chodziło tu o na przykład gospodarczą kolumnę, historyczną, kolumnę poświęconą sprawom społecznym. Te tematyczne kolumny takie wydzielone, powtarzające się systematycznie co tydzień, były wcześnie opracowywane w sekretariacie. Niezależnie od tego cały czas zajmowałem się sprawami kultury, kierownictwo poszczególnych działów ulegało zmianie, pisałem już recenzje z teatrów, a pani Chabrosowa zajmował się sprawami społeczno-politycznymi.

Data i miejsce nagrania 2006-03-21, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

[W przypadku AK] to się otworzyło w 1956 roku – Mańkowski, Caban, Naumik wydali monografie o Armii Krajowej i tam nie wszystko było, ale było i Armia Krajowa istniała.. I

[Siedziba PAX-u] to były dwa pokoiki, jak się wchodzi do budynku tego pałacu [na obecnej Bernardyńskiej], po prawej stronie taki był jak gdyby piętrowy budyneczek i tam na parterze

Kiedy związałem się już trochę ze środowiskiem lubelskim, dziennikarskim, kiedy poznałem trochę osób tutaj, kiedy zobaczyłem, że jest środowisko dziennikarskie, nie gazety

W „Kurierze Lubelskim” za jego czasów pokazywały się bardzo krótkie recenzje filmowe, pisał je pod pseudonimem i Czechowicz, i Łobodowski.. To dość dużo

Natomiast wystawy były organizowane w ten sposób, że z parteru, tego lewego sali klubowej szło się na piętro i ta sala na piętrze też była wykorzystywana do prezentacji

W Lublinie to były tytuły „Sztandar Ludu”, „Kurier Lubelski” dawny, bo to wszystko wydawała RSW Prasa, później pięć tygodników terenowych, „Tygodnik Zamojski”,

Mama pochodziła z rodziny mieszczańskiej, była urodzona w Pelplinie, a do Pelplina mój ojciec z rodziną swojej matki przyjechał po katastrofie, jaka wydarzyła się w miejscowości,

Dziennikarze przecież mogliby również uczestniczyć w takich spotkaniach, które odbywałyby się poza redakcją, ale wtedy nie było tego nakazu obecności, tego przymuszenia