• Nie Znaleziono Wyników

Obchody Dnia Kobiet w PRL-u - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Obchody Dnia Kobiet w PRL-u - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ALOJZY LESZEK GZELLA

ur. 1932; Pelplin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, klub Nora, Dzień Kobiet, dziennikarze, środowisko dziennikarskie, życie towarzyskie

Obchody Dnia Kobiet w PRL-u

Nigdy chyba nie obchodzono tego święta w środowiskach dziennikarskich zbyt poważnie. To zawsze było traktowane jako okazja do spotkania towarzyskiego, organizowanego przez związki zawodowe, bo to związki zawodowe paniom wręczały jakieś bony na pięćdziesiąt złotych na zakup czegoś. Dunin, który był taki szarmancki, był prezesem Lubelskiej Spółdzielni Wydawniczej, a później przez jakiś czas, do końca chyba, sekretarzem Wydawnictwa Lubelskiego, aranżował takie spotkania, zapraszał wszystkich dziennikarzy do klubu Nora. Wtedy były tam ciastka, kawa, no może nieoficjalnie też jakiś alkohol, ale nieoficjalnie, bo to nie mogło być ujęte przecież w rachunki jakiekolwiek. Aczkolwiek pito i nie przyznawano się do tego oficjalnie. Panie były zadowolone, bo to było kilka godzin poza pracą. Wtedy na dyżurze któraś z pań zostawała, myślę o sekretarkach, o maszynistkach, o korekcie, o dziennikarkach również, to duże zespoły były kobiece. Parę godzin na takim towarzyskim spotkaniu spędzano mile i w takich rozmowach zupełnie pozaredakcyjnych. Często związki zawodowe rozszerzały to na inne zespoły redakcyjne i wtedy zapraszano na jakiś recital muzyczny, śpiewaczy. Aktorki z operetki produkowały się na tym małym podium, na tej scenie Nory, ale tego nie traktowano nigdy jako coś poważnego. To była taka przerwa w normalnym oddychaniu redakcji i tak to traktowano, że w godzinach normalnej pracy wszyscy korzystali z tego jak gdyby przywileju, święta kobiet. Ja nigdy jakoś tak nie traktowałem tego, żeby to było święto, które pozwalało na jakieś głębsze refleksje, przemyślenia. Była to zabawowa część pracy w redakcjach, pewnie miła, bo panie były zadowolone, że wręczano im kwiatki, tulipany wtedy już jakoś były dostępne, i wyposażone w te kwiatki wracały do domu. Tak że nie traktowaliśmy tego święta jako coś bardzo zobowiązującego.

(2)

Data i miejsce nagrania 2006-03-28, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski, Marcin Fedorowicz

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To getto było straszne, to było jakieś takie przeżycie tam dla nas, [obserwowaliśmy i mówiliśmy]: „O, już przestaje się palić”, po iluś tam dniach, już jak dymów

Myśmy przyjechali wcześniej i dzięki Stefanowi Zimnickiemu z PAP-u – taki starszy pan, cieszył się autorytetem wśród tych wszystkich władz z racji tego, że reprezentował tę

[W przypadku AK] to się otworzyło w 1956 roku – Mańkowski, Caban, Naumik wydali monografie o Armii Krajowej i tam nie wszystko było, ale było i Armia Krajowa istniała.. I

Natomiast dobrze pamiętam, bo kilkakrotnie tutaj pojawiałem się na Starym Mieście, żeby przyjrzeć się pracom architektoniczno-budowlanym, kiedy te domy zrujnowane w 1944 roku, ale

Kiedy związałem się już trochę ze środowiskiem lubelskim, dziennikarskim, kiedy poznałem trochę osób tutaj, kiedy zobaczyłem, że jest środowisko dziennikarskie, nie gazety

Czyli można powiedzieć tak, że od [19]80 roku prasa mogła zaznaczać ingerencje, ale [według czytelnika] nie było żadnych ingerencji, co jest nieprawdą, bo one były, tylko

Oczywiście tej dyskusji prawie nie było, ta dyskusja bywała na pokazach w klubie „Nora”, ale tam w tamtym ośrodku przy FSC najwyżej zdarzało się, że ktoś

[Jednak] byli też inni [cenzorzy], po tych przemianach, po [19]80 roku z lubelskiej cenzury, chyba trzech cenzorów wyjechało do Niemiec i oni tam dopominali się statusu