• Nie Znaleziono Wyników

Życie w Izraelu - Ryszard (Rami) Weiler - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie w Izraelu - Ryszard (Rami) Weiler - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

RYSZARD (RAMI) WEILER

ur. 1946; Drohobycz

Miejsce i czas wydarzeń Izrael, współczesność

Słowa kluczowe Izrael, współczesność, studia, praca, życie w Izraelu

Życie w Izraelu

Wysiadłem z samolotu w garniturze, tak jak w Polsce się chodziło, a tam potworny gorąc. Myślę sobie – na pewno stoję tu w jakichś spalinach, które z tego samolotu wychodzą. Rozglądam się, żadnych spalin, nic. To jest powietrze. Okropne uczucie to było, ale do tego akurat się bardzo prędko przyzwyczaiłem, bardzo prędko. Mnie klimat tutejszy dosyć pasuje.

Został mi jeszcze rok do skończenia [studiów] i ten rok już skończyłem tutaj. To znaczy w sumie zajęło mi to trochę więcej czasu, o rok dłużej studiowałem przez to, bo przecież nie znałem ani języka, ani nic. Na pierwszych wykładach zrozumiałem [tylko]: „Dzień dobry państwu”, a potem: „Do zobaczenia”. A co było między jednym a drugim? Nic. To też znalazłem trochę na to sposób, w każdym razie zdawało mi się, że znalazłem. Kupiłem sobie taki mały magnetofon, myślę sobie – będę nagrywał te wykłady, a potem będę siedział, jakoś tłumaczył, czy ktoś mi pomoże i tak dalej. No, ale jeszcze miałem wtedy to dobre wychowanie z Polski, to myślę sobie, nie można przecież mikrofonu profesorowi pod nos postawić, trzeba zapytać. No i pytałem, na ogół [było] wszystko w porządku, nikt nie miał pretensji, z wyjątkiem jednego, [który]

powiedział, że on się nie zgadza i caluteńki wykład później tłumaczył po hebrajsku, dlaczego on się nie zgadza. Oczywiście ani jednego słowa nie zrozumiałem z tego, ale cały wykład był o tym. Tak że skończyłem te studia tutaj. Nie wszyscy, którzy ze mną zaczynali, skończyli, bo w sumie to był bardzo ciężki okres. Im się zdawało, że jak ktoś nie umie po hebrajsku, no to po angielsku [umie] na pewno, a co ja tam tego angielskiego znałem.

Później, po studiach, to tak jak wszyscy – do wojska. Byłem prawie trzy lata w wojsku i później zacząłem szukać pracy. I akurat tak się złożyło, że przy Technionie jest szkoła, to jest coś w rodzaju [studium] pomaturalnego, gdzie poszukiwali kierownika wydziału elektrycznego. Ja na to się zgłosiłem i wtedy mnie przyjęli. Oczywiście, musiałem zrobić taki wykład, pokazać, czy ja umiem w ogóle coś tłumaczyć i tak dalej, akurat wtedy mnie egzaminował na tym wykładzie profesor Aleksandrowicz, też

(2)

z Polski, on chyba był z politechniki szczecińskiej, mi się zdaje, ale już dawno w kraju i tam parę godzin uczył w szkole. Tam mnie przyjęli i trzydzieści dwa lata byłem w tej szkole. Na początku jako kierownik wydziału elektrycznego, potem jako zastępca dyrektora, aż do końca [działalności] tej szkoły. Ten rok to już jest ostatni rok, tak że jeszcze jeden dzień mam trochę do roboty i oprócz tego pracuję parę godzin w innej szkole. Ale to już nie jest to samo, to już jest inny świat, inny poziom, inni ludzie.

Data i miejsce nagrania 2006-11-24, Hajfa

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z tego co ja słyszałem – ja nie byłem świadkiem tego – jak go wyrzucili wtedy w [19]68 [roku], to on się w ogóle przez radio dowiedział.. Nie wiem, czy to jest prawda, ale

Pamiętam, że byłem na koloniach, on przyjechał i opowiadał takie różne wspomnienia, zdaje się, że siedział w jednej celi z Zawadzkim i to było w roku, w którym

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów, TSKŻ, ulica Krakowskie Przedmieście 13, życie kulturalne, Ida Kamińska (1899-1980), Teatr Żydowski w

I był cud [związany z tą figurą], ale już nie pamiętam, czy to było wtedy, kiedy były te obchody, czy to było w tym samym roku, czy nie.. W każdym razie był cud, już nie

Pamiętam, jak już wyjeżdżałem, przed wyjazdem spotkałem jednego profesora, który leczył mojego tatę, bardzo starszy pan.. To był wrzesień i on mi mówi, jak

Mieliśmy zajęcia wtedy na uczelni i przyszedł rektor, wtedy rektorem był Podkowa, i powiedział, żeby pójść do jakiejś sali wykładowej, zebrać się w innym budynku.. I

W każdym razie ja na pewno nie mogę powiedzieć, że osobiście mnie to dotknęło?. Ale nie można mieć zamkniętych oczu, jak się widzi, co się widzi dookoła

Oni byli pierwszą parą, która wyjechała z Lublina, dopiero na nich wszyscy [się uczyli, że] trzeba mieć zaproszenie z ambasady, potem trzeba pójść zdać obywatelstwo i tak