• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. Kwartał 3, nr 36 (14 listopada 1828)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Motyl. Kwartał 3, nr 36 (14 listopada 1828)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

w . PIĄ T E K , dnia i4. Listopada 1828- roku.

Podróż czterodniowa czyli Naprzeciwek.

W Poniedziałek przyleciałem, W e W torek Laurę poznałem W e Środę ią pokochałem, W e Czwartek się oświadczyłem W Piątek z nią się zaręczyłem,

W Sobotę się rozgniewałem Ą w Niedzielę odleciałem.

Kalendarz Motyla

.

\

P ow iadają źe podróże są m ielizną p rzyiaźn i, m ó w ił dnia p ew nego H rabia do Iu lji, m łodej i ład nćj w d o w y która m u sw ą rękę p rzyrzek ła.

Ą cóż odpow iedziała m u Iulja czyiiźb yś nie z y c z y ł tego sprobow ać. P rzygod a sama się na­

darza. M u sim y przed połączeniem się naszem

o d b yd ź podróż na w ieś dla w idzenia moiej

ciotki której iestem dziedziczką. P oznasz ią, ia

(2)

— 82 —

się nie będę n u d ziła, będzie to p rzew yb o rn ie chcesz ze mną iech ać? A h l u l j o * za w o ła ł H ra­

b ia p rzeięty radością, k tó żb y nie ch ciał z tobą chociaż całego świata ok rążyć. Ia tylko pow ie­

działem że podróże b y ły mielizną przyiaźni.

T u taj, dla mnie przynajm niej, okoliczność iest cale odmienną. Rozum iem c ię , rzecze młoda

■wdowa z najprzyiem niejszym u śm iech em , a w ię c rzecz um ówiona. Z da mi się iż plotek stąd nie uróśnie w punkcie na którym iuź ie- steśmy. la d ę iu tro rano. B ąd ź w ię c u mnie iak tylk o świt. — Oh niezawodnie. la k długa będzie p o d r ó ż ? — P otrw a ze cztery d n i— T y l.

k o ! A h iaka szkoda — Rozłączono się na tych w yra za ch w u rad o w an iu z p ro iek tu ; oboie po­

śpieszyli w sw oie strony rozm yślaiąc nad przy­

gotowaniam i potrzebnem i do drogi którę przed­

siębrano.

Iulja i H rabia zaw iązali znaiomość na w iel­

kim św iecie i od kilku m iesięcy w id y w a li się codziennie na w id ow iskach balach i kompanjach a naw et w przyiacielskich p oufałych gronach od dw udziestu filbo trzydziestu przyiaciół. Znali się iuż doskonale a ieszcze doskonalej przypadali sobie do smaku. A znaiąc się tak dobrze można ła tw o z a k o n k l u d o w a ć , cóż naturalniejszego.

K och ali się przeto i pow iadali sobie źe się

kochali, ale m ów ili to tylk o m iędzy p rzyiaciół-

m i w kole piędziesięciu osób. H rabia sądził

się w dobrćj w ierze p raw d ziw ie zakochanym i

Iu lja miała d ow cip ż y w y i och oczy b a w iła go

zaw sze odpowiedziam i wesołemi lub tez po-

drzeźnianiam i pełnem i pieprzu i d ow cipu . Ł ą .

c z jł a do przyiem nćj i ujmuiącej pew ierzcho-

w ności w iele w zd ięk ó w i w y tw o ru . W szęd zie <

(3)

— 83 —

ią w ym ieniano z w eso ły ch u cin k ó w , spraw iała w rażenie w to w a rzy stw ie : czegóż trzeba b y ło w ię c e j? H rabia b y ł b a w io n y m , uiętym , pocią- gnionym. Inlja z swoiej strony znajdowała w nim czciciela uległego i żarliw ego. On p ierw szy p od aw ał zaw sze krzesło tirocznćj w d o w ie , k ie­

d y p rzyieżdzała na zgromadzenie: stał za nią i klaskał iej d ow cipn ym zw ro to m , iej postrze- żeniom złośliw ym i obmowom które się w y m y ­ k a ły ty lk o w esołości serca nie zaś k u szkodzie b liźn iego, H rabia ieszcze p r z y w y jściu z b a ló w i w id o w isk k rzy cza ł na poiazd i p odaw ał rękę do wsiadania. N ikt w reszcie nie um iał iak on zaszczędzać podziw ień i p rze w id y w a ć ch ęci i gustów tćj która tak dobrze posiadała sztukę dawania mu ich do zrozum ienia. A b y to w d w ó ch rzec słow ach , b y ł on człow iekiem iedy- nym w oczach Iulji, która w oczach H rabiego uchodziła za kobietę iakich niema. T a k ie b y ­ ł y skłonności które do p o d ró ży czterodniow ej przyniesiono.

W ie r n y p rzyrzeczen iu sw oiem u H rabia o szó­

stej godzinie zrana, leci do mieszkania Iulji: znaj.

duie w szystko zamkniętem. O d źw iern y zaspa­

n y i p raw ie rozebran y, otw iera d rz w i i ziew a­

jąc pyta iaki interes tak rano H rabiego p rzy .

pędza. la k to rzecze za d ziw io u y H rabia czy-

liż b y podróż b y ła odłożona. Oh nie o d p ow ie

S zw ajcar, kareta iu ź na dziedzińcu ale ieszcze

nie ma k o n i, Pani ieszcze śpi. Czas b y ł słotny

i zim n y H rabia d a w szy raz w szystkie odjezdne

ró zk a zy nie m iał och oty w racania do siebie

ka za ł sobie o trw o rzy ć pokoie i znalazł się w nich

sam otny p ierw szy raz w życiu . N ie w ied ząc

co robić, dla opędzenia się nudom i skrócen ia

(4)

— 84 —

czasu k tó ry mu się zd aw ał nadzw yczajnie d ł u ­ gim , zaczął p rzew racać xiąźki i nóty lezące na stole i fortepianie. Iednakże b óztw o k tóre o b rał za przedmiot czci sw oićj, w głębi św ią­

tyn i zatulone, u żyw ało ieszcze w czasu, w głębo­

kim zatopione odpoczynku. On sam w reszcie przygnębiony snem nudą i niecierpliw ością ule- gaiąc temu potrójnemu pow abow i ro zło ży ł się na kanapie. Iuź M orfeusz niew idom ą ręką w y ­ ch yla ł nań sw e m ak i, g d y nagle piesek Iu lji którego w ęch subtelny p oczu ł aż w pokoiu P an i, p rzy b ycie cudzego gościa, przem knąw szy się do baw ialni zaszczekał tak dzielnie źe w ch w ilę potćm w szystkie d zw on ki zad zw on iły i usłyszano raptow ne otw ieranie zam ykanie po- d w o ió w appartamentu. H rabia bud zi się nagle ucieszony tym krzątaniem k tó ry m u d a w ał na- dzieię rych łeg o w yia zd u . Iedna z słu żących Iulji zaczęła ciek aw ie zaglądać przez dziurkę od klu cza i pobiegła natychm iast dadź spraw ę P a­

n i swoiej źe H rabia sp o czyw ał w baw ialn i od d w ó c h go d zin — Iulja bardzo się tą now iną na- śmiała. B ied n y H rabia! bo teź iam mu pow ie­

działa ab y się staw ił ze św item , ale któż znow u b ierze rzeczy co do io ty . Zresztą... dobrze zrobił Iulja ubiera się czyn iąc te w szystkie ro­

zm yślania i po dosyć długim siedzeniu przed zw ierciad łem lubo tylk o szło o ubranie podró­

żne, pokazała się w salonie w najśw ieższym i najgustowniejszym negliżu H rabia w id ząc ią za­

pom niał n u d y którćj oczekuiąc na ni§ dośw iad­

c z y ł. Dano śniadanie, Iulja w najlepszym h u ­

m orze zapew niała iż podróż będzie p rzew yb o r-

na H rabia mniemał to także. W rzeczy samej

zdaw ało się iż wesołość lube żarty i u śm iech y

ch cia ły b y d ź z nimi w to w a rzy stw ie , tyle nasi

(5)

podróżni wzaiem nie z siebie kontenci o k azyw a- li ochoty do pomnożenia k a żd y w edle sw o­

ich sposobów p odróży. Z aczyn ała iuź roz­

m owa o tćj przyiem n ości upadać g d y w re ­ szcie po w ie lu zw ło k ach i p o sy łk a c h , roz­

kazach i odw ołaniach znak w y ja zd u został da­

n y , Iulja wstała i H rabia podał iej rękę dla sprowadzenia ze w schodów . Poiazd czekał pod bramą i kocz H rabiego z rzeczam i m iał rozkaz iechania tu ż za karetą. P o w sadzeniu Iulji H ra­

bia zatrzym ał się u d rzw iczek w postawie ocze­

kiw ania zaprosin lubćj w dow y* która niechcąc go dłużej w zawieszeniu trzym ać rzecze m u głosem najsłodszym i najuiemniejszym . C zy li nie siądziesz naprzeciw m nie; Garderobna b y ła p rzy nićj. N ap rzeciw k o , zaw ołał H rabia i w sko­

c z y ł do poiazd u , k tó ry zakołysał ciężarem swo- iej osoby. R ozum iał się tćj ch w ili w Ś w iątyn i szczęścia. A istotnie, iaka radość poglądania zaw sze na to oblicze? Furm an zaciął konie któ­

re ru szy ły iak strzały. Pow óz to czył się po b ru k u z prędkością nadzw yczajną i zdaw ało się źe ten ru ch przeszedł w m yśli Iulji nastę.

puiące po sobie z rów n ym pośpiechem. lak a przyjem ność iechania p rę d k o , w o ła ła , g d y ż się nie słyszano w poieździe. Ile będzie zd ziw ie­

nia z naszego w yia zd u , ile p otw orzą w n io sk ó w z tego p ow odu . Zdaie mi źe słyszę w szystko co o nas pow iedzą. I to cieszy mię do n iew y- pow iedzenia. — H rabia nic nie m ów ił ale tw arz iego zdaw ała się rozkw itać; aź przyiem nie b y . ło patrzeć: W yie ch a n o w k ró tce z miasta w po­

le. Iulja niebaw em postrzegła iź rozm ow a Sty.

gła i przypisała tego skutek przytom ności trze­

ciej m ilczącej* a blizko siedzącćj osoby, lecz

w w yb ie g i obfita łatw o znalazła sposób odda>

(6)

— 86 —

lenia i ć j ; nasi przyszli m ałżonkow ie niewym o*

w n ę uęzuli radość w id ząc się w oln ym i od na­

trętnego św iadka którego W ypraw iono do ko­

cza to w a rzyszyć samotnemu kam erd yn ero w i H rabiego. Ł a tw o w yo b razić iak słodkie b y d ź m usiały w yn urzen ia d w ó ch serc na ty le nara­

żo n ych sUbiekcji. W yczerp n io n o zie d n e j i dru- giej strony w szytkie frazesa sentym entalne o lu ­ bości zm ysło w ych przypom nień, o ulotnych przyiem nościach obecności o iedynem szczęściu przyszłości. A od szczęścia w spólnego pobra­

nia, przyszło naturalnie do tego co ie może usta.

Hć to iest do szczegółów d om ow ych przyszłe­

g o pożycia, mianowicie<do dom u w mieście i na w s i, do sprzętów , słu żących , liberji i t. d. mię­

d zy kochaiącem i się osobami, p o w ia d a ią , naj­

drobniejszy szczegół nie p rzy k ry . Interes wspól­

n y rozsiew a nań tyle uroku- Iakoź Iulja aię opuściła żadnego szczegółu i mądra ićj przew i- dzialność zstąpiła do najdrobniejszych części ubioru słu żących . H rabia p otakiw ał w szy . stkiem u , w łaśnie tego po nim nie chciano. Ie- dnak g d y zaszło pytanie o ekw ip aż i g d y w y - padło do rozstrzygnienia c z y łib y m iał b yd ź Rossyjski A n gielski c z y P o lsk i, Iu lia ośw iad­

c z y ła się głośno za p ierw szym ; ale Hrabia po­

zw o lił sobie u czyn ić u w a g ę źe konie iej b y ły anglizowane i że ią drogo kosztow ały. Tem le­

piej ż y w o p rzerw ała Iulja, można im p rzy cze­

pić długie g r z y w y i ogony; będą p rzep yszn e;

iu ż w szy scy maią an gielszczyzn ę, n u d zi mię do śmierci. Zresztą iedzie się prędzćj po Ros- syjsku, co za porów nanie H rabia nic nie od­

p o w ied ział; kto m ilczy ten zezw ala. Iulja nie

zaniechała zastosować tego p rzysło w ia do iego

m ilczenia. Po tak zajm uiącej rozm ow ie H rabia

(7)

— 87

znalazł iż gorąco b y ło w poieździe nieznośne, p raw d a iź okn a zew sząd zamknięte i źe piesek Iu lji zgrzybiałości b lizk i, zgęszczał pow ietrze do n iew yp o w ied zen ia. H rabia c h cia ł spuścić okno ale Iulja zatrzym ała ięgo ręk ę m ów iąc; co m y­

ślisz, chcesz mię w taką porę n ab aw ić flu x ji lu b kataru. H rabia pod d ał się z cierpliw ością bardzo zd ziw io n y atoli źe n e r w y delikatne Iu- lji m ogły taki znieść za p a ch , le cz późnićj osą­

d ził źe ten w y z ie w działał może na nią ia k assafetyda, która iak iest nieprzyiem na a prze­

cie tak zd row a na spazm y i w ap o ry . Około po­

łudn ia Iu lja ośw iadczyła iź głodna, szukano w e w szy stk ich kieszeniach k a re ty nie b ez w y r z u ­ cenia z nich kilku do kilkunastu flaszek f słoi­

k ó w pom ady, opjum , i t. p. I znaleziono fun- c ik cu k ierk ó w i su ch ych konfitur. N a w id o k ty c h prow iantów H rabia także u czu w a ią c iż apetyt iego ro sł coraz bardzićj, zaproiektow ał p osłać do kocza po sytniejsze żyw n o ści które słu żący iego m iał ostrożność zabrać. Iulja w a ­ hała się zrazu lecz późnićj zezw oliła pon iew aż iej piesek iak m ó w iła , ch ciał ieść. H rabia tą razą p rzyzn ał źe piesek na coś zda się, ponie­

w a ż dzięki p ieskow i on także głód sw ój zaspo­

koi. Przyniesiono s z y n k ę , w yb o rn eg o sera

i

Iu lja iad ła, ty lk o dla kompanji. W ieczorem dla niedostatku kon i trzeba się b y ło zatrzym ać na stacji gdzie nocleg o d b y d ź postanowiono. P o­

n iew aż ieden tylk o b y ł pokój dla przeieźdza- ią c y c h , Iulja w nim się uplacow ała ze słu żącą a w ysłała H rabiego spać w stajni do poiazdu.

T a k i b y ł p ie rw szy dzień podróży przedsięw zię­

tej pod tak pomyślnemi wróżbam i.

(Dokończenie w nctstępuiącem Numerze.)

(8)

_ 88 —

Płacz męża po żonie. ( TFiersz nadesłany ).

E 1 e g j a 1 .

Zegnam się raz ostatni, żegnam cieniu luby;

Początku mego szczęścia końcu moiej chluby, łaź to cię mam opiewać? łaź mam ciebie chwalić, Nad twą utratą wieczną przed kim się mam żalić?

Nielitościwe P ark i dni twoie przerw ały, W id a ć Nieba swój zemsty nademną szukały Czemuż Nem ezys mściwa szczęśliwego lo su , N ie zadała mnie z tobą śmiertelnego ciosu,

L ub w twćj wiośnie pożycia w takie zdobnej wdzięki, Nie dała szczęśliwszemu w nagrodę twój ręki, T y ś wcześnie z mego łona zawistnie porwana, Za zbrodnie widać moie i T y ś ukarana, K tóż rozczuli swą duszę na załośne tony, K to osuszy łz ę Męża nad utratą żony?

Oawnićj cierpieniom ludzkim krótsza b yła meta, Zlitow ał się Herkules nad stratą Admeta, Alcestę ulubioną w yrw ał z śmierci ło n a : I wróciła mężowi najcnotliwsza żona;

Czulsze b y ły ich żale, czulsze b y ły treny, U słuchał nieszczęśliwych potomek A lkm eny, Dziś półbogów iuż nie m a , i cuda ustały,

P rom yk tylko nadziei przyszłości zbyt m ały, K aże mnie wnosić z wiary że świat wszystko kończy, Ze tam się z tobą złączę, gdzie nikt nie rozłączy.

E 1 e g j a 2 -

Iuż w czwartym roku ziemia na osi się k rę c i,

A T y zawsze mnie świeżo zostaiesz w pam ięci,

(9)

— 89 —

Zniszczone twe iestestwo Eskulapów winą D ręczony, iakbym śmierci b y ł twoićj przyczyną Czernili A pollo karząc niecnoty swej zony, Niewtrącił i iej syna na stos rozpalony, N ie n iszczyłyb y plemia te uczone to g i, Zbójcę moiego lo su , przyszłości mej wrogi, Z b yt troskliw y o tobie, zb yt ciebie kochałem ; Sam w ręce Eskulapów , sam ciebie oddałem, I kiedy miałem tulić miłości pow icie, T obie razem i dziecku odebrały ży c ie ,

Cóż się może porównać z okropnem dręczeniem, Co mię może pogodzić z szarpiącem sumnięniem, K to mi żalu u k ró ci, kto rozpacz ukoi

K ied y lubćj m ałżonki śmierć mi w oczach stoi?

T ak okrutnego ciosu doświadczam w mej doli T y ś światu razem znikła, ia ginę pow oli, 0 B o że ! który słowem stworzyłeś świat cały, Ieśli moie cierpienia służą do twćj chw ały, Schylam g ło w ę , k olan o, um ysł mój podnoszę 1 te wszystkie pociski najcierpliwiój znoszę O ulgę m ych boleści modlitew nie łączę

Im mniej łaski twój będzie tćm prędzćj ie skończę.

E 1 e g j a 3 .

Światowych blasku zalet ujmę ci połow ę, Opiewać tylko będę twe cnoty dom owe, lakaś mi b y ła żon a, iakaś była P a n i, Uwielbiali cię słudzy kochali poddani,

G d y surowość ich zbrodnie przykładnie karała,

N ie raz zbytek uniesień tyś sama w strzym ała,

(10)

Łagodząc ich Występek i surowość kary,' M iędzy winą a kaźnią nauczałaś m iary, I czemu srogość sama nic niedokazała, T y ś słodyczą, powagą, wszystko uzyskała.' Od wszystkich byłaś znaną, w szyscy twoi znani, lak matkę ciebie czcili, wzaiemnie kochani.

Z przybycia twego w domu w szyscy b yli radzi 'W ieśniacy się cieszyli, cieszyła czeladzi, N ie doszły twoich, uszu nieszczęśliwych ię k i/

Hojne sypiąc im dary z szczodrobliwej ręki , Cóż ia powiem o sobie, iest źe iaka siła, A b ym światu okazał iak mi byłaś m iła,

N ie znałem trosków świata, nie znałem goryczy, Pełen, życia rozkoszy, pełen dni słodyczy,

Hojne Niebo przez ciebie tyle łask mi zlało N ic więcćj do żądania mnie nie zostawało ; I kiedy nic nie brakło ku szczęścia potrzebie,' Nieubłagane losy każą żyć bez ciebie...

T ak się wyrokom skrytym podobało władać:

Im wyżej kogo wzniosły tem boleśniej spadać.

— 90 —

Odpowiedź Panu Z.

A ż e b y darem nych słów nie trw on ić a c z y ­ telniczek polskich nie nudzić r a c z y szan ow n y Korrespondent przestać na krótkiem w y s ło w ie ­

niu myśli moich w zględem rzuconej przez n ie­

go na stół w ątpliw ości.

Z e litera z iak o przyim ek uw ażana, nie­

zmiennie sobą b y d ź pow inna i n igd y na « prze-

(11)

— 91

rnienlaną b y d ź niem a, w zupełnej z W am i na to iestem zgodzie.

Inaczej się ma rzecz w słow ach złożon ych z tego przyim k a. Zrastając się ze słow am i przy- im ek z traci dw oiako ze sw ego piarw iastko- w ego początku. R az traci ze znaczenia które­

go wszystkim w yrazom w ed le oddzielnego swo- iego u ży cia nie udziela, np. skopywać spraszać gdzie nie masz w yraźn ego znaczenia, u g ó ry na d ó ł, lu b iednoczenia do k u p y . D ru g i raz traci z wymawiania.

W ty ch przeto w yd arzeniach zrostku gdzie p rzyim ek £ traci w e dw oiakim dopiero w y ­ m ienionym w zględzie m ożem y b ezp ieczn ie, a n a w e t m am y powód, przenieść wymawianie nad etym ologję to iest pisać w y r a z y przez s, staczać, sp u szcza ć, dla tego m ianow icie ieszcze, iż ta etym ologja podpada częstym w ątpliw ościom . N ik t np. nie roztrzygnie w ostatniej instancji c zy li staczać pisać koniecznie ztaczać dla tego iż iest iak o b y zetaczać i że się składa z p rzy ­ imka ż y podów czas k ied y p ow szech n ym z w y - czaiem piszem y stoczek id ą c y od staczać za­

miast ztoczek, rów n ież i w y r a z składać nie ma­

m y pisać zkładać bo piszem y skład nie zkład.

W ię c gdzie p rze ciw n icy litery s w w yra za ch zro stko w ych chcą w a lczy ć etym ologią dla utrzym ania litery z, taż etymologja iednako słu­

ż y za broń zaczepną na ich wnioski.

G dzie w ym aw ian ie w a lc z y z etym ologją,

a etymologja przez d w oisty, d ow oln y w tłóma-

czeniu w y k ła d , pew nćj w sk azó w k i nie u d zie ­

la , i stałego p raw id ła c h w y c ić się nie d a ie ,

u ciekam y się pospolicie do tw y cza iu albo do

(12)

— 92 —

zdania uczonego towarzystwa. A le i zw yczaj niestały, i uczone tow arzystw o m ilczy, a choć­

b y co i w y r z e k ło , nic arbitralnie w rzeczach literackich ustanowić się nie da. Po,trzeba pe­

w n e j zasady, p ew n y ch postrzeźęń, do kto- ry ch w łasne badania w niedostaku pow szechnie u zn a n y c h , prow adzić p ow in n y.

Na m ocy p o w y ższy ch u w ag śmiem tutaj p rzy to czyć w łasn y sposób w idzenia tej rzeczy u p rzed zaiąc zaw czasu Szanownego korrespon- denta i czyteln ików źe nic lepszego nad zdaie się o czek iw ać nie powinni.

L ite ra z przyrastając do słów nie iest p rzy.

imkiem; gra ona rolę przyrostków prze, wy, rozt k tó re same p rzez się nic n ieznsczą a przecięz dodaią słow om rozmaitej określności. Takim sposobem oceniając naturę p rzyro stku nadaią- eego słowom dokonaność albo przycień w zna­

czeniu nie u k rzyw d zim y bynajm niej przyim ka z k t ó r y sw oią drogą będzie p rzyim k iem , iak p r z y r o s te k , przyrostkiem . Na takiej zasadzie całe rusztow anie etymologicznej ob ron y p rzy ­ imka z upada, bo byśm y bronili rzeczy która nie ma miejsca. la k w ie c iedne słow a potrze­

b o w ać mogą litery z do w yrażenia ódcieniów sw o ic h , tak ró w n ież drugie potrzebow ać będą lite ry s dla w yrażen ia podobnychźe ódcieniów . P rzyro stek w ię c będzie w skutkach ieden, acz pisany odmiennie , z p ow odu w ym aw iania.

W ym aw ian ie przeto będzie praw idłem pi­

sania g d y ż etymologja upada. L ecz k ażd y w y ­

m awia odmiennie, zarzucić można: są w szakże

niektóre praw idła do zachow ania w następstwie

(13)

— 93 —

głosek. L ite ry c , / , k , p, s, t, x , poprzedzone literą z nie daią w y m ó w ić tej głoski w całem iej brzm ieniu próźnobyśm y pisali zchodzić zpy- chać zpłaszać nie w ym ó w im y n igdy iedno spy­

chać, spłaszać i t. d. źe zaś etymologja zachow a­

nia litery z niepotrzebuie, gd yż tu z, przyim kiem nie ie s t , dla czegóż w ięc m ielibyśm y pisać ina­

czej aniżeli w ym a w ia m y.

Z e się zaś kilkadziesiąt znajduie w y ra z ó w którym z p rzyrostek dodaie znaczenia określane­

go przez z p r zy im e k , np. stępować zchodzić się ia k b y pow iedziano zestępować zechodzić się to cale ieszcze nie u spraw iedliw ia p o trzeby pi­

sania litery z sprzecznie z w ym aw ian iem , w c e ­ lu wskazania iż ona dodaie sło w u nieco p rzyim - kow ego znaczenia, tćm w ięcej źe to przyiinko- w e zn aczen ie, w y k r y w a się samo z siebie w czasach dokonanych tych że słów gdzie niepodo­

bna uniknąć zamiany litery s na z np. schodzić się, zejść się, zstępować zestąpić. Nie należy zaś w nosić z tej konieczności zam iany w czasach dokonanych ab y ślad iej pisany w czasach niedo­

kon anych miał nieodbicie pozostać, b o b y to b y ­ ło iedno co tej zamiany w w ym aw ian iu nie p rzy ­ puszczać , g d y tym czasem ona rzeczyw iście ma m iejsce.

I tam gdzie p rzyrostek s , p rzyim kow ego znaczenia z a ry w a , daie się w iększa niepew ność u cz u w a ć względem pisania z lub s. D otąd , np.

piszą Zchadzka, zchorza łyy zczesyw ać, zfałszo- w a ć, zfrasow ać, zkąd , zpamiętać , zsuwać t zszyw ać, zturbować. A lubo mnie samego bie­

rze szkrupu ł w usuw an iu p rzyzw yczaio n ego

tryb u pisania, wszakże przytoczone p o w o d y zda-

(14)

— 94 —

ią się m ów ić za pisaniem w szystkich słów ‘za- czyn aiących się od c, / , k, p, s, t, x , przez s.

"Wielu czytelników zezw o liw szy na pisanie w y ra z ó w sta cza ć, spraszać i t. d. prze s obu­

r z y się może na dw oienie głoski s w w yrazach ssadzać, zszywać, ssyłać, przytaczając źe polski ię zy k nie cierpi podw ójnych głosek. P raw d a źe i piszącemu takow a ortografja przed pow zię- tem przekonaniem raziła o czy , a le , szanow n y korresp ond en cie, szanowni czyteln icy j proszę dow ieśdź źe in aczej, lepiej.

Zdarza się ieszcze gorszy p rzyp a d ek nagro­

madzenia iednej spółgłoski. G d y b y gdzie w y p a ­ dło zamiast ssa ć, w yssać, u ż y ć tego w yra zu w czasie dokonanym pr/.ez dodanie przyrostka s m usielibyśm y napisać nie zssać lecz sssać.

P rzeczytaw szy to w szystko rzecze kto iż p o n ie w a ż , p rzy pisaniu zgodnćm z w ym a w ia ­ niem tyle obstaię, w ięc powinienem p rzypuścić ró w n ież przyrostek f za w i pisać fk r ę c a ć , fszriu bow ać, zamiast wkręcać i t. d.

Na to powiadam lm o. Z e co do lite ry * i s bardzo częste zachodziły w ątpliw ości gdzie pisać s gdfcie z ; i takow e miałem na celu rozpoznać i rozstrzygnąć. W zględ em zaś lite ry w nie b y ­ ło dotąd żadnych bo w szy scy iednozgodnie p i­

szą w nigdy f .

ad o Z e litera j f nie iest p raw d ziw ie polską g d y ż nie ma w y ra z u słowiańsko-polskiego na tę zaczynaiącego się lite rę , a naw et w y ra z u sło-

■wiańsko-polskiego k tó ry b y ią w sobie m ieścił.

5tio. Z e u życie przyrostka w zamiast f dało­

b y prędzćj w ym ó w ić niżeli u ży c ie z zamiast s

poniew aż przyrostek w daleko częściej słowom

dodaie przyim kow ego znaczenia.

(15)

— 95 —

4 to Ż e w w ym a w ia n iu mniejsza różnica czu ć się daie m ięd zy wciskać i /ciskać niż mię­

d z y zciskać a ściskać to iest źe łacniej za f pisać w niź za s .pisać z.

5to. Z e go nie można za nic p o czy ty w ać w y w ró c e n ia z gruntu pisow ni przez w szystkich iednozgodnie u źyw an ćj.

6to. Ż e g d y b y konieczna potrzeba w ym aga­

ł a , nie w ah ałbym się p rzyiąć litery f zamiast w le cz gd y się p rzyjm u ie prosto zasada, ustale­

nia ty lk o w ątp liw o ści, gdzie takow a dzieli zda­

nia t w ów czas trzeba naprzód starać się znieść w ątp liw o ść a znacznie później dopiero w y k o ­ rzeniać zw ycza j ieźeli iest błęd ny.

W n io sek przeto szanownego korresponden- ta iź w ym aw ian ie w zięte za p raw id ło, pow inno się rozciągać i do litery w u ch y la się m ian ow i­

cie tem , iź tam tylko pisanie podług w ym aw ia­

nia brać górę pow inno, gdzie się nie sprzeciw ia z b y t znacznie pow szechnie przyjętem u a nicze­

go niezaciem niaiącemu tryb o w i.

A N E G D O T A .

G d y K r ó l Stanisław A u g u st iadąc na Sejm do G rodna w roku 1783 p rzeieźdżał przez Ro- źanę w szy sc y m ie szk a ń cy , w ysadzali się na go­

dne przyięcie tak zacnego gościa. Z ebrane da-

m y w ycze rp n ą w szy źródło rozm ow y u ra d ziły

grać w Kalabraka. Partja się ro zp o częła: K ró l

zaw sze dla kobiet uprzejm y zbliża się do stolika

i m ówi. N auczcież i mnie moie Panie g ry waszej,

bardzo chętnie odpow iadaią m u i w gorliw ości

nauki Pani P . podsuw aiąc kartę rzecze. Bij K ró ­

la Wajiaśniejszy Panie. I zabił K ró l K róla.

(16)

— 96 — Z A G A D K A . Nie odzywa się chcący ani iednym razem, G los iego i milczenie za cudzym rozkazem.

Chceszli iednak glos słyszeć uderzyć go trzeba Dopiero się rozwoła aż po same nieba.

_ _ _ _

k o * / / Z

Znaczenie przeszłej Z agadki Tabaka.

Obiainienie R yciny. Suknia

z

Grodenaplu kapelusz Axam i- tny.

Sprostowanie. Na karcie 75 wiersz 11 od dola zamiast wymienianie czytaj wymawianie.

Pismo perjodyczne M otyl iawi się co Piątek w Nu*

merach arkuszowych z ryciną kolorowaną przy ka­

żdym Num erze j dwanaście Numerów stanowi kwar­

talny komplet. Prenumerata w Stolicy wynosi zip. 10.

po W oiewództwach złp. la. — W Stolicy prenume­

rować można u Brzeziny ulica M iodow a; Ciechanow­

skiego Podwale; Fabre Poirier Krakowskie Przedmie­

ście; w Składzie Papieru z Jeziornej Ulica 'Wierzbo­

w a; u Kelichena Ulica Długa; w Magazynie E. H ud- szona i Zanders Ulica D łu ga.— Exem plarze poiedyń- cze nie sprzedaią się.

w Dr u k a r n i R z ą d o w e j n a p r z e c i w k o D y r e k c y i i Ka n t o r u Gł ó w n e g o Lo t e r i i.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Drugie celem pracy człeka, podwakroć-maleńkie dziecię, Z w yk ło powtarzać me trzecie W szystkiem cnotliwy się brzydzi Iednak wielu się nie wstydzi.. B y ltb y

nowaniem całuie szanowne to pismo przed one- go przeczytaniem i do serca przyciska.. rączce nie przestawała p ow tarzać iź za mordo.. Obrała sobie za mieszkanie

M iłość dziecięcia mamiła tę duszę czystą i ufaiącą względem podobień- stwa tego nowego zjednoczenia... M ogę przyznać się Mamie iż mi Bronisław iest

Redakcja Motyla iest przy ulicy Leszno Nro 660 » Przesłane a nieprzyię- te xiażki lub pisma niezwłocznie źe nietykalnie zwrócone zostaną. Suknia tiulowa

Helena zaięła H rabiego najżyw szą miłością... Helena

Oto ch w ila rzekła córce Pani M orska zadania ostatniego ciosu i zdziałania na zaw sze odm iany ta k niezbędnej tw oiem u

strzeni panow ania, ieden z to w arzystw a, broni reszcie, przystępu do sw ego niegrodzonego

•Z błogosław ieństwem ojcow skieru śpiesz m iędzy ziom ków szeregi.. ojczyźnie zjednać nieśmiertelną