• Nie Znaleziono Wyników

Szkoła ćwiczeniówka - Adam Tomanek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szkoła ćwiczeniówka - Adam Tomanek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

ADAM TOMANEK

ur. 1928; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dzieciństwo, szkolnictwo, życie codzienne, szkoła ćwiczeniówka, nauczyciele

Szkoła ćwiczeniówka

Przed wojną był wysoki poziom w ćwiczeniówce, w tej szkole imienia Ewerysta Estkowskiego. Piękne boisko, bardzo rozwinięta kultura fizyczna, to tam gdzie teraz jest liceum przy Placu Wolności, na placu ćwiczeń powstało to liceum. Byli wysokiej klasy nauczyciele: pani Madej, polonistka, uczyła polskiego, bardzo wykwalifikowana, siwa. To moja matka zawsze mówiła: „No, pani Madejowa to wysoka klasa nauczycielska”. No i rzeczywiście, uczyła nas dobrze języka polskiego, na gramatykę zwracała uwagę. Ja więcej wyniosłem ze szkoły podstawowej od pani Madejowej, niż potem ze szkoły średniej, chociaż nie mogę powiedzieć, że w szkole średniej było źle, na przykład polonista pan Zygmunt Bownik, doktór Bownik też wysoka klasa profesora, nauczyciela u Vetterów. Nazwisk innych nauczycieli to niestety nie pamiętam.

Data i miejsce nagrania 2004-06-09, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tam były największe rozmowy, zwykle się godzinę, dwie siedziało, a jak się skąpało, to już trzeba było czekać, aż się wyschnie, bo w domu awantura. Wracaliśmy od

Gdzieś jakieś ogniwo poszło, że skazano moich nauczycieli na karę śmierci. Aresztowano i zginęli wszyscy w Kulmowej dolinie

Przecież było już osiem klas, od pierwszej do ósmej już wtedy, to nigdy nie było żadnych spięć.. Pamiętam nawet te uczennice Żydówki ze starszych klas kiedy ja byłam

Ja się nie mylę, bo każdy kojarzy gimnazjum i liceum, szkoły w ogóle Vetterów z pięknym gmachem przy ulicy Bernardyńskiej, ale ten gmach był zajęty też na szpital przez

Nawet mam nagrodę, gdzieś nawet mam cukiernicę, że jeździła do Lwowa jako reprezentantka Lublina w pchnięciu kulą. Także zawody,

No ale polski język znali, tylko ten akcent żydowski mieli: „No co ty idziesz, po co idziesz, ja idę na niemu.” To był żydowski, powiedzmy, akcent taki śpiewny i po tym Żyda

I teraz Polak mówił tak: „Jak on może za 10 groszy sprzedawać skoro ja płacę po 12 czy po 13 groszy i mam 2 grosze zarobku?” A może.. Dlatego, że oni

Uważać trzeba zawsze, teraz też, bo można w ogrodzie botanicznym dostać cegłówką czy sztachetą i zginąć na miejscu, jak to się w Lublinie stało. Data i miejsce