• Nie Znaleziono Wyników

Nauka zawodu szewca w Międzyrzecu Podlaskim - Józef Kot - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nauka zawodu szewca w Międzyrzecu Podlaskim - Józef Kot - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JÓZEF KOT

ur. 1920; Kąkolewnica

Miejsce i czas wydarzeń Miedzyrzec Podlaski, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe Międzyrzec Podlaski, dwudziestolecie międzywojenne, II

wojna światowa, szewstwo, nauka zawodu szewca, mistrz, Kazimierz Duk, edukacja

Nauka zawodu szewca w Międzyrzecu Podlaskim

Zawód szewca wybrał dla mnie ojciec. Nie miałem w tej kwestii nic do gadania w tamtych czasach. Zapłacił jeszcze za mnie 200 złotych mistrzowi za to, że mnie uczył, bo niby ja przechodziłem na jego utrzymanie – życie już ojca nie kosztowało nic. Zawsze w sobotę kończyło się robotę i przez trzy lata, w sobotę wieczorem, piechotą chodziłem do Kąkolewnicy do domu na niedzielę. W poniedziałek rano przychodziłem do pracy i cały tydzień pracowałem. W 1939 roku, jakoś w sierpniu, ojciec kupił mi rower, więc już rowerem jeździłem, ale zaraz wojna wybuchła we wrześniu. Przez cały czas okupacji jeździłem rowerem.

Ojciec był gospodarzem, ale miał mało ziemi. Dogadał się z szewcem z Międzyrzeca Podlaskiego. Kazimierz Duk, tak się nazywał mój mistrz. Podpisali umowę i ja przyszedłem do tego szewca się uczyć. To było 15 listopada 1936 roku. Trzy lata tam byłem jako terminator – uczyłem się zawodu szewskiego. Przez te trzy lata pracowałem za darmo, grosza nie dostawałem, nic. Czasami na wielkie święta, na Boże Narodzenie czy Wielkanoc, mistrz dał 50 groszy, tyle wszystkiego. A pracowałem nie tak, jak się teraz pracuje 8 godzin, tylko wstawało się do pracy o 5 rano i kończyło się o 10 wieczór; przespał się człowiek i znowuż pracował. Tyle, że byłem na całodziennym utrzymaniu mistrza; utrzymanie i spanie miałem u niego, ale spałem w warsztacie, w tej budce. Obiady też w tym warsztacie się jadło. Żona tego majstra zawsze przynosiła nam obiady, a było nas czterech, dwóch uczniów i jeden czeladnik, majster Duk był czwarty. Uczniem był Sidorczuk z Rogoźniczki i ja, Bogucki z Miś był czeladnikiem, pracował za pieniądze, zarabiał 2 złote dziennie.

Później chodziłem też do szkoły zawodowej w Międzyrzecu, była to zawodówka wieczorowa i po skończeniu dostałem świadectwo skończenia szkoły zawodowej, rzemieślniczej.

(2)

Data i miejsce nagrania 2009-07-16, Międzyrzec Podlaski

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Monika Śliwińska, Elżbieta Zasempa

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Polaków nie było cholewkarzy, a żeby buty zrobić, trzeba najpierw cholewki uszyć.. Był Żyd na ulicy Warszawskiej i tam był mistrz, co szył

Stosunki polsko-żydowskie w przedwojennym Międzyrzecu Podlaskim Przed wojną w Międzyrzecu było 20 tysięcy Żydów, a 4 tysiące Polaków, 24 tysiące ludzi razem.. Żydów było

Jeden był Prokopiuk, miał sklep spożywczy, a tak wszystko było żydowskie, wszystkie sklepy.. Ojciec mi kupił rower

W mieście była jedna piekarnia Chojaka, oni piekli, ale tylko w mieście można było kupić chleb co dzień i nawet dwa razy dziennie. Data i miejsce nagrania 2009-07-16,

Była też taka dzielnica, nad rzeką – Szmurowizna się nazywała – wyłącznie żydowska, tam już nikt poza Żydami nie mieszkał.. Na Szmurowiźnie chyba nie było

Przed wojną, już ją po śmierci Piłsudskiego, nazywali ją ulicą Piłsudskiego, później zrobili 22 Lipca i dzisiaj jest znów ulica Piłsudskiego.. U mistrza Duka my,

Całą Szmurowiznę odgrodzili i tam wszystkim Żydów zganiali, już im po mieście nie było wolno chodzić, tylko w getcie i wszystko w getcie było.. Getto było ogrodzone, płot

Słowa kluczowe Kąkolewnica, II wojna światowa, Niemcy, Żydzi, prześladowanie ludności, żandarmi.. Niemcy w