• Nie Znaleziono Wyników

Grupa teatralna Radar - Tomasz Bylica - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Grupa teatralna Radar - Tomasz Bylica - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

TOMASZ BYLICA

ur. 1953; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Barbara Koterwas, teatr Latarnia

Grupa teatralna Radar

Radar był klubem osiedlowym w marnej dzielnicy, bo na [ulicy] 1-go Maja, gdzie z reguły ten kto nie musiał, to się nie zapuszczał. Nawet jak był z [ulicy] Lubartowskiej.

Kiedyś [ulica] 1-go Maja szła od Bystrzycy przez plac Bychawski, aż do placu Wójtowicza. Radar mieścił się w połowie drogi na odcinku między placem Bychawskim a dworcem dolejowym. Po prawej stronie, między dwoma bankami. Były tam drzwi, którymi wchodziło się do dużego pomieszczenia wielkości ośmiu metrów na dziesięć. Wyglądało to jak bar. Była lada, a przy niej urzędowała któraś z pań z Wojewódzkiego Domu Kultury, który wtedy mieścił się jeszcze na Zamku. WDK odpowiedzialny był za prowadzenie Radaru pod względem kulturalno- organizacyjnym. Zajmowały się nim głównie dwie panie pracujące na zmianę.

Otwierały klub, wykładały prasę, jakieś książki. Jednak tamtejsi ludzie nie byli tym wszystkim zainteresowani. Oni chodzili tam tylko pograć w karty, palić papierosy i rzucać mięsem. To, że były jakieś książki, to w ogóle ich nie interesowało.

Poproszono więc panią Basię [Koterwas], żeby jakoś spróbowała utemperować to towarzystwo, a ona tam wkroczyła i zorganizowała z nich ekipę, którą zainteresowała poezją Gałczyńskiego. To było dość niesamowite.

Radar był najbardziej efemeryczną grupą w sensie czasowym, bo wszystko razem trwało może ze dwa lata. Był jeden wyjazd na Festiwal Poezji Gałczyńskiego i wkrótce potem

nastąpiły zmiany organizacyjne w strukturze WDK-u. Przestał on współpracować z dzielnicą i udzielać jakiegokolwiek wsparcia Radarowi. Został już tylko klub osiedlowy bez udziału żadnego Domu Kultury. Co się potem z tymi ludźmi działo, nie wiem.

Pani Basi było przykro, że tak to się kończy. Potem jeszcze kiedyś z raz czy dwa, pojechaliśmy zobaczyć co się tam dzieje, ale nie działo się nic. Obróciliśmy i tyle.

(2)

Data i miejsce nagrania 2014-04-15

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Monika Misiak

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na pierwszym piętrze mieszkali Cebulowie ‒ rodzice, dwóch synów i córka Baśka, na której rowerku uczyłem się jeździć.. Oni mieli większe mieszkanie, trzypokojowe, w związku

Człowiek pedałował, koło szlifierskie chodziło, iskry się sypały, a dzieci miały radochę. Były też tak zwane „baby” czyli kobiety z

Tylko, że [ulica] Rady Delegatów było od Bramy Krakowskiej do wylotu [ulicy] Kowalskiej, a od [ulicy] Kowalskiej w dół była już [ulica] Lubartowska. Także to było

Jak był kawałek blatu to można było grać w cybergaja, czyli coś w rodzaju piłki nożnej czy hokeja.. Zaznaczało się, przeważnie nacinając, przestrzeń bramkową

Była też taka latarnia powieszona na wielkim „L” Znajdowała się ona na wozie uwiecznionym na zdjęciu autorstwa Jaśka Magierskiego. Data i miejsce

Pojechaliśmy po prostu pobyczyć się nad wodę, ale w następnym roku chodziliśmy po Roztoczu i to były zupełnie piesze wędrówki, bez rowerów. Pojechaliśmy gdzieś autobusem

W pewnym momencie, kiedy przygotowywali się do spektaklu w szpitalu dla nieuleczalnie chorych na ulicy Popiełuszki (wtedy Róży Luksemburg) okazało się, że nagle wypadł im

Generalnie dużych problemów nie było, chociaż stanowiło to pewną upierdliwość, bo cokolwiek się chciało zrobić, to trzeba było lecieć i dostać na to pieczątkę.. Repertuar